Absolwenci bez szans na pracę

Kraj | Gospodarka | Prawa pracownika

W końcu czerwca na rynku pracy pojawi się ponad pół miliona absolwentów różnego typu szkół, którzy zaczną szukać płatnego zajęcia. Ok. 110 tys. spośród nich nie ma na co liczyć, twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna".

Tysiące młodych osób zaczną szturmować urzędy pracy z nadzieją, że otrzymają skierowanie na staż lub dostaną środki na stworzenie własnego biznesu. Według "DGP", ze staży może skorzystać, tak jak rok temu, ok. 110 tys. absolwentów. A wsparcie na stworzenie własnego biznesu dostanie jakieś 30 tys. osób.

Część absolwentów może przejąć etaty po 150 tys. osób, które przejdą na emeryturę lub rentę. Eksperci twierdzą też, że w gospodarce (łącznie z szarą strefą) przybędzie ok. 100 tys. miejsc pracy.

Podsumowanie tych liczb prowadzi do konstatacji, że co najmniej 110 tys. młodych nie znajdzie zajęcia i zasili szeregi bezrobotnych albo wyjedzie za granicę, szacuje "DGP". Zdaniem gazety, sytuacja mogłaby być znacznie lepsza, gdyby resort finansów pozwolił na wykorzystanie środków zamrożonych na kontach Funduszu Pracy, który służy finansowaniu różnych metod walki z bezrobociem. Znajduje się na nich ponad 5 mld zł.

Fach w ręku nie daje gwarancji pracy

Uwagę zwraca przy tym fakt, iż problemy ze znalezieniem pracy mają obecnie absolwenci praktycznie wszystkich kierunków. Choć utrzymuje się trend, w którym najwięcej trudności z zatrudnieniem mają ci, którzy ukończyli kierunki humanistyczne, to jednak wśród poszukujących pracy liczną grupę stanowią także inżynierowie. Dyplom uczelni technicznej nie daje już więc żadnej gwarancji znalezienie zatrudnienia.

Studenci to jednak nie jedyna grupa młodych, którzy w okolicach maja i czerwca kierują swoje kroki do urzędów pracy. Równie wielki problem ze znalezieniem zatrudnienia mają absolwenci szkół ponadgimnazjalnych, którzy nie zdecydowali się na kontynuowanie nauki na studiach. Wśród nich są zarówno uczniowie liceów, jak i techników, których absolwenci mają przecież wyuczony zawód. Jednak obecnie poziom bezrobocia, który jest najwyższy od kilku lat, sprawia, że i oni mają problem ze znalezieniem zatrudnienia.

Zdaniem gazety, sytuacja


Zdaniem gazety, sytuacja mogłaby być znacznie lepsza, gdyby resort finansów pozwolił na wykorzystanie środków zamrożonych na kontach Funduszu Pracy, który służy finansowaniu różnych metod walki z bezrobociem. Znajduje się na nich ponad 5 mld zł.

Wszystkie te tzw. metody walki z bezrobociem finansowane ze środków publicznych sprowadzają się zasadniczo do bezsensownych szkoleń czy kursów lub finansowania bezpłatnej/taniej siły roboczej prywatnemu kapitałowi.

Staże, praktyki i inne podobne formy "walki z bezrobociem" są traktowane przez wiele prywatnych firm jak źródło bezpłatnej siły roboczej. Doświadczenie, którego zdobycie teoretycznie powinno ułatwić bezrobotnemu znalezienie pracy jest zazwyczaj nieistotne. Poza tym nawet super doświadczony pracownik nie jest w stanie konkurować z bezpłatną siłą roboczą w postaci następnego pokolenia stażystów fundowanych przez państwo. W skrajnym przypadku "promocja zatrudnienia" absolwentów (lub osób długotrwale bezrobotnych) prowadzi do wymiany kadr - zwolnień wśród starszych pracowników i zatrudnienia subwencjonowanych bezrobotnych, zwłaszcza w warunkach elastycznego prawa pracy.


Wniosek o staż już po raz kolejny chciała złożyć pani Helena Kapka, właścicielka restauracji w Strzelinie. W ubiegłym roku dzięki pomocy Urzędu Pracy miała 14 dodatkowych pracowników.

http://www.tvp.pl/wroclaw/aktualnosci/ludzie/zla-informacja-dla-bezrobot... - przykład medialnej kampanii w obronie darmowej siły roboczej.

"Poza tym nawet super

"Poza tym nawet super doświadczony pracownik nie jest w stanie konkurować z bezpłatną siłą roboczą w postaci następnego pokolenia stażystów fundowanych przez państwo. W skrajnym przypadku "promocja zatrudnienia" absolwentów (lub osób długotrwale bezrobotnych) prowadzi do wymiany kadr - zwolnień wśród starszych pracowników i zatrudnienia subwencjonowanych bezrobotnych, zwłaszcza w warunkach elastycznego prawa pracy"

Choć tak się zdarza, nie jest to reguła. W przypadku zawodów rzemieślniczych na przykład staż bardzo często jest drogą do uzyskania zatrudnienia lub otworzenia własnej działalności. Pieniądze na założenie własnej działalności (a głównie to oferowały PUP-y w ramach Funduszu Pracy) miały natomiast ogromną wartość, pozwalały na wyposażenie konkretnej osoby w "środki produkcji" - zwłaszcza, że większość tych nowo założonych firm miała status jednoosobówek. Fundusz Pracy był jednak bardziej propracowniczy niż antypracowniczy.
Ach, no i promocja zatrudnienia, jak słusznie zauważyłeś, tylko w SKRAJNYCH przypadkach prowadzi do wymiany kadr. Rzadko który właściciel decyduje się na zatrudnienie niewykwalifikowanego pracownika w miejsce takiego, który posiada doświadczenie. Takie coś to tylko w halach produkcyjnych, gdzie subwencjonowane zatrudnienie jest w sumie raczej rzadkością.
Jasne, że to wszystko ma dwie strony, ale to jak z mieszkaniami komunalnymi - nie należy przestać ich budować tylko dlatego, że niekiedy przyznawane są skurwysynom na szczycie drabiny społecznej (nierzadko synom, córkom polityków).

Znam co najmniej kilka

Znam co najmniej kilka małych firm "rzemieślniczych", które bazują niemal wyłącznie na praktykantach - małe cukiernie czy piekarnie bardzo chętnie ograniczają zatrudnie do jednego-dwóch rzemieślników resztę prac przerzucając na praktykantów czy stażystów. Znam też funkcjonujące w ten sposób inne przedsiębiorstwa, niektóre wcale nie takie małe.....

W warunkach elastycznego prawa pracy - czyli gdy koszt zwolnieniania jest wystarczająco niski (czy wręcz zerowy), zjawisko wypierania wcześniejszych pracowników przez programy "promocji zatrudnienia" jest stosunkowo częste. Poprzez "skrajne warunki" rozumiem szereg czynników sprzyjających rozwojowi patologii - wysokie bezrobocie, aktywna polityka rządu w kwestii promocji zatrudnienia, liberalne prawo pracy....

Do praktyk "promocji zatrudnienia" oficjalnie mających na celu aktywizację bezrobotnych i zdobycie przez nich doświadczenia zalicza się przecież też:
- https://cia.media.pl/nowe_umowy_smieciowe_w_hiszpanii
- http://kuriersyndykalistyczny.wordpress.com/2012/05/11/bojkotujmy-workfa...

Bardzo ciekawa jest twoja wypowiedź w kwestii zatrudniania niedoświadczonych stażystów w miejsce doświadczonych pracowników:


Takie coś to tylko w halach produkcyjnych, gdzie subwencjonowane zatrudnienie jest w sumie raczej rzadkością.

Wykonywanie prostych powtarzalnych czynności jest najpowszechniejszym zajęciem we współczesnym świecie - nie pierwszy już raz odnoszę wrażenie, że odnosisz się lekceważąco w stosunku do pracowników wykonujących proste prace. Znam co najmniej kilka osób, które odbyły staże właśnie przy taśmie wykonując normalną pełnowymiarową pracę za grosze. Wszelkie programy "promocji zatrudnienia" polegające na dofinansowaniu zatrudnienia czy odbyciu stażu zazwyczaj koncentrują się właśnie na tego rodzaju pracach.

Dyplom uczelni technicznej

Dyplom uczelni technicznej nie daje już więc żadnej gwarancji znalezienie zatrudnienia.

Racja. Pracodawcy nie chcą ludzi, którzy mają "papierek", ale tych co coś potrafią. Więc jeśli ktoś przebimbał studia zaliczając kursy, a w wolnym czasie nie uczył się niczego, co mogłoby mu pomóc na rynku pracy, to po studiach ma przejebane.

Typowe postprotestanckie

Typowe postprotestanckie pieprzenie. Nie, mechanizmy rynkowe, nasycenie rynku itd. nie gra tu roli. Tylko "nieróbstwo" jednostki, która "sama sobie jest winna".

Nie napisałem, że

Nie napisałem, że mechanizmy rynkowe nie są temu winne.
Nie napisałem, że nasyceniu rynku temu nie gra roli.
Nie napisałem nic o tym, że jednostka jest "sama sobie winna".

To co napisałem, to nie moje poglądy, nie zgadzam się, że tak musi być, to tylko stwierdzenie faktu - sam dyplom nic nie daje, co zresztą sam napisałeś w tytule artykułu. Więc proszę, delikatniej.

Co za bzdury.

Szkoda słów.

Dlaczego to [konkurencyjny]

Dlaczego to [konkurencyjny] RYNEK niby miałby decydować o tym, co ludzie mają STUDIOWAĆ?

Rynek«całokształt stosunków handlowych i gospodarczych»
Studia«nauka na wyższej uczelni»
«badania naukowe nad jakimś zagadnieniem»
[SJP.PWN]

Wielu z nas się z tym nie godzi i nie zamierzamy wspierać transformowania uczelni w superzawodówki dla kapitalistów.

Ależ studiować możesz co

Ależ studiować możesz co chcesz. Nikt Ci niszczego nie narzuca, tylko nie płacz później, że nie masz pracy.

A ty mor.. w kubeł!

A tobie też nikt nie zabrania zaprzestania spożywania i w ten sposób odizolowanie się od tzw. wolnego rynku, w którym mali sprzedawcy jaj z rynku urośli w siłę mogącą dyktować reszcie społeczeństwa warunki tylko dlatego, że nikt społeczeństwa nie chroni przed mała grupą bogatych ludzi, którzy bez przeszkód mogą wywierać wpływ na rządy. My ludzie, niestudiujący, studiujący itd. jesteśmy zmuszeni respektować ten stan rzeczy z racji posiadania żołądków, a wykorzystywanie tego jest najgorszym kur... jakie może być. Chciwość nie jest naturalnym ludzkim odruchem, lecz wpojonym odruchem warunkowym na zasadzie odruchu Pawłowa, gdzie na bazie biologicznego prawa przetrwania i przymusu spożycia pokarmu i ewolucyjnie ukształtowanej zachłanności na pokarm kształtuje się "zachłanność" na posiadanie. Już w przedszkolu dzieci są uczone, że kto ma więcej samochodzików itd. jest lepszy co warunkuje w ich umysłach pogląd o naturalności stanu posiadania, co jest niczym więcej niż nikczemnym kłamstwem. Więc mam gdzieś waszą komercjalizację, kiedyś po studiach zatrudniono każdego dlatego, że skoro był w stanie skończyć studia, to o czymś świadczy, ale dzięki neoliberalnym wolnorynkowym reformom mającym stworzyć konkurencję w "nauce" prywatne szkoły powstawały jak grzyby po deszczu i "kształciły" :magistrów". Sam spotkałem się z przypadkiem, że na takiej prywatnej "uczelni" profesorem od kuchni francuskiej był człowiek, który ledwo skończyć gastronomik gdzieś pod Radomiem, a we Francji nigdy nie był i nie zna słowa po francusku, ot wasz wolny rynek i neoliberalne reformy. Nauka przestała być nauką a jest jedynie jakimś zbiorem przedziwnych przekonać kultywowanym przez lumpen-naukowców jak kiedyś religia przez kapłanów. Religia kiedyś sankcjonowała feudalny system nierówności społecznych, dzisiaj ma to robić "nauka". Na koniec zacytuje guru neoliberałów nijakiego M. Friedmana: "Chorym pomysłem jest dzielenie się zyskiem z jego wytwórcami, najniekorzystniejsza jest eksternalizacja kosztów".
-eksternalizacja kosztów, to przerzucenie kosztów przedsięwzięcia na inną stronę nie czerpiącą z tego zysku, czyli prościej (prywatyzować zyski, uspołeczniać straty)
ps. Właśnie obejrzałem dobry film: Naukowcy pod obstrzałem pułapki inżynierii genetycznej
Polecam go wszystkim jest jeszcze dostępny na YouTube.

O co chodzi? O doprowadzenie społeczeństwa...

Do stanu w którym będzie niczym więcej, lecz tanią siłą roboczą ekonomiczne związaną przez zobowiązania finansowe z terenem zamieszkania i instytucjami finansowymi. Nowa postfeudalna era, którą będzie legitymizować "nauką" zwaną ekonomią, lub inaczej, tak jak kiedyś nierówności legitymizowała religia, teraz będzie to robiła nowa „nauka”. Ale żeby to zrobić, naukę trzeba przejąć na swoją służbę, inaczej uzależnić rozwój naukowy naukowców od finansowania najlepiej przez sponsorów. To się nazywa „komercjalizacja”, powrócą czasy z „Faraona” w których ciemny lud będzie się kłaniał zaćmieni słońca będąc przekonanym, że to bogowie manifestują swoją wolę. Jakim trzeba być człowiekiem, aby w to wierzyć i rzucać kłody pod nogi innym.
Sam skończyłem historię, biologię fizykę, jestem współpracownikiem SETI, oczywiście bezrobotnym. Wyjeżdżam z kraju z powodów ekonomicznych i dlatego, że dużo ludzi w Polsce, to prosto myślące kmiotki, bez kszty refleksji, ludzie którzy od narodzenia nigdy nie pomyślą, dla nich panaceum na problemy społeczne jest pała i gaz, albo dokręcanie śruby tym którym on zazdrości aby mieli gorzej.
Zalecam przeczytanie ustawy, na mocy której państwowe uczelnie i ich ośrodki badawcze nie mogą prowadzić badań za swoje pieniądze, tylko muszą czekać na sponsora, faworyzowani są "naukowcy" których pierwszym miejscem zatrudnienia jest uczelnia prywatna i co najlepsze, uczelnie prywatne będą na każdego studenta płacącego czesne dostawały pieniądze jeszcze od państwa na koszt uczelni publicznych.
Inną sprawą jest to, że studentów studiujących dwa kierunki jest mniej niż 5%.
Wszystko w nowelizacji ustawy o NiSW skupia się na daniu jak najwięcej pieniędzy sektorowi prywatnemu, który wytwarza taką beznadziejną sytuację produkując "magistrów" "humanistów". Gdyby przedmioty humanistyczne w tych szkółkach były wykładane na takim poziomie jak w państwowych, to nikt nie mówiłby bzdur, że studia humanistyczne są najłatwiejsze. W Polsce jest ponad 300 prywatnych szkół i 60 państwowych. Natomiast uwaga społeczna w stosunku do tej ustawy jest kierowana na odpłatność za drugi kierunek, na coś mało istotnego w tej ustawie, ale krzywdzącego ludzi (co moim zdaniem jest absurdem, mordem na ludziach inteligentnych, chcących się rozwijać) czyli kierowanie uwagi na emocje, zamiast na jej sens, czyli finansowanie sektora prywatnego za nasze pieniądze.
ps. patrz.” 10 strategii manipulacji” Noam Chomsy

Popieram to zdanie i

Popieram to zdanie i pozdrawiam kolegę, właściwie nic dodać. Rzetelnie diagnozuje trendy w bolonizującej się academii. Liberalizm w ofensywie.

Z cyklu przemyśleń:Czy to

Z cyklu przemyśleń:
Czy to nie jest tak, że w gospodarce opartej na konsumpcji bezrobocie jest nieuniknione? Co gorzej - rosnące bezrobocie jest nieuniknione? Z powodu postępu technologicznego. I to niezależnie od obranego modelu władzy, czy też jego braku.

Może produkcja niebazująca na konsumpcji byłaby w stanie wykorzystać cały zasób ludzki. Budowa monumentów, artystyczne przebudowy miast, budowa baz księżycowych. Tylko na jak długo?

Czy nie jest nas po prostu za dużo?
K.

Można trąbić...Kiedy po

Można trąbić...Kiedy po wielogodzinnym przerzucaniu autorytetów, doktryn ideologicznych, psychologicznej wiedzy nt człowieka, socjologii zapada cisza - nikt nie ma odwagi tego powiedzieć. Że najszczytniejsze nawet pomysły na organizację społeczną, rynkową, handlową, państwową, na relacja z ekosystemem zawodzą - bo jest nas za dużo o dobre kilka miliardów. Nie jesteśmy w stanie żyć jak należy - dlatego wytwarza się ów 1 procent, bo chce tak żyć, i nawet jeśli nie chce - musi robić to kosztem innych. A cisza zapada, bo zaraz padną pytania o genocajd jakiś, hetakombę w rękach oszalałych ekologów...Niestety, ale od tego musimy zacząć - od regulacji liczby homo sapiens. Bez tego się nic nie uda. Nikomu nie przejdzie przez gardło, że np. Polska jest przeludniona. Nikomu, bo przecież musimy się mnożyć, bo Niemcy i Ruskie, bo Azja nas zaleje, bo mnożenie się jak wirusy jest jedyną metodą na kryzys - tak rzecze Tusku. Nie jakość, lecz ilość, pierdolmy się na kupę jak się da, z wiedzą o seksualności z wieków średnich, i jedziemy - polskaaaaaaaaaaaaaa biało czerwoniiiiiii..........

Coś w tym jest, generalnie

Coś w tym jest, generalnie większośc problemów społecznych rozbija sie o to że czegoś jest za mało: pracy, mieszkań, miejsc w przedszkolach, plonów itd. Zapelnianie tych potrzeb oznacza ciągły wzrot i rozwój który jest szkodliwy a w pewnym punkcie stanie sie niemożliwy. Zreszta ten rozwój i wzrost pociaga za soba coraz wieksze zapotrzebowania i większe rzesze potrzebujących.. A sytuacja niedoboru np. mieszkan czy pracy jest skolei jaknajbardziej na reke neoliberałom..

Pozytywne w tym jest tylko

Pozytywne w tym jest tylko jedno, licealiści nie muszą teraz wybierać kierunków studiów, które są "przyszłościowe", bo po prostu takich nie ma. Mogą studiować z przyjemnością coś co ich naprawdę interesuję. Co za różnica czy wybierzesz ciężki, techniczny kierunek i będziesz musiał się sporo namęczyć, żeby go skończyć czy lekką turystykę lub pedagogikę. W każdym przypadku znalezienie pracy będzie tak samo trudne.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.