Anarchizm tradycyjny, a misyjny

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Do skreślenia tych kilku linijek tekstu i stworzenia roboczo tytułowych pojęć, pchnęła mnie nigdy jasno nie sprecyzowana linia- koniecznego moim zdaniem podziału, stopniowe zawłaszczanie przestrzeni działania przez jedną z postaw, oraz coraz częściej poruszane kwestie zagrożeń wypływających z demokracji.

Zacznę od sklasyfikowania metod działania, gdyż to właśnie od nich pochodzą te nowatorskie określania. Na własne potrzeby wyróżniłem więc metodę reakcyjną i misyjną. Reakcja wywodzi się ze sprecyzowanych żądań danej grupy społecznej, jest odpowiedzią na jej potrzeby i bezpośrednim wsparciem w podejmowanych przez nią przedsięwzięciach. Doskonałym przykładem takiego postępowania jest aktywność na polu lokatorskim czy związkowym- pod warunkiem rzeczywistego zainteresowania problemem który jest odczuwalny dla podmiotu naszych starań. Na drugiej szali znajduje się działalność nie poparta w żaden sposób realnymi potrzebami społeczności. Sprowadza się więc ona do reklamowania swoich przekonań z nadzieją zarażenia nimi innych. Tutaj wzorem będą wszelkie wojaże na rzecz tolerancji czy praw zwierząt. Nie znaczy to jednak, że jedna lub druga forma anarchizmu jest ścisłą reprezentacją któregoś z tych typów aktywności. Mogą one czerpać z wielu form działania również takich o których ta notka nie traktuje. Chodzi raczej o wyznaczenie horyzontów które są w ten podział wpisane.

Anarchizmu tradycyjnego nikomu przytaczać nie potrzeba. Zrobiono to wystarczająco dużo razy zarówno w wieku XIX jak i czasach najnowszych. Jego podstawowym, niezaprzeczalnym dogmatem- betonem jest dla mnie wiara w człowieka dobrego z natury, tym bardziej zdolnego do altruistycznych zachowań im bardziej czuje się tożsamy ze wspólnotą w której funkcjonuje. Poczucie wspólnotowości natomiast, wzrasta wraz z możliwością współdecydowania- najsilniejsze jest w grupie o której kształcie, decyzjach, priorytetach i wszystkim co jej dotyczy decydujemy razem; najsłabsze w grupie za którą musimy ślepo podążać, a i z czasem możemy zostać z niej usunięci. Idąc za Kropotkinem: „Całe zło w świecie bierze się ze sprzecznych z naturą sztucznych instytucji i struktur, które krępując wolną, spontaniczną działalność jednostek uniemożliwiają realizację naturalnych, wrodzonych ideałów równości i sprawiedliwości.”

Trudno przewidzieć jaki jest dogmat-beton anarchistów misjonarzy. Każdy z nich może przecież zdecydować o propagowaniu zgoła innego ideału, Nie wynikają one „od dołu” , a jedynie z własnej potrzeby wyrazu poglądów na temat niedoskonałości otaczającego nas świata. Mamy więc walczących: z faszyzmem, o prawa zwierząt, z homofobią, z seksizmem, o racjonalizm i wiele, wiele innych. Wątpię czy istnieje jakiś nieskazitelny wzór-ideał który zawierałby wszystkie te postulaty. W konfrontacji z rzeczywistością lubimy czasem kogoś dyskryminować ze względu na charakter, zatrudnienie, nałogi, złą dietę, wiarę, małą aktywność itd. Proporcjonalnie z każdym podjętym protestem rośnie liczba usprawiedliwień które możemy wystosować aby skutecznie kogoś wykluczyć. Każdy taki sprzeciw wobec niewłaściwych zachowań nierozerwalnie łączy się z prezentacją własnych, z założenia właściwszych. Działanie takie zyskuje więc kolejne zalety- w ten sposób za każdym razem ujawniamy swoją lepszą, wrażliwszą naturę i podnosimy własną samoocenę.

Skutki działalności misjonarskiej nie prowadzą, wbrew staraniom, do zmiany poglądów kogokolwiek. Niedotknięte faszyzmem, ani wyrzutami sumienia z powodu zwierząt społeczeństwo ma innego rodzaju problemy na głowie. Utrapienia te dzień po dniu trawią nasze poczucie godności, poprzez niepewność zatrudnienia, dachu nad głową, pożywienia, wykształcenia i inne bezpośrednie zagrożenia którymi jesteśmy bombardowani w każdej minucie swojego, zdanego na łaskę i nie łaskę pana, życia. Co miałoby nas pchnąć do działania jeśli nie te bezpośrednie zagrożenia? Ciągła promocja marginalnych zagadnień prowadzi jedynie do wzrastania zainteresowania osób już przekonanych. Dzięki temu na dobrze wypromowany marsz wegetarian przyjdzie więcej wegetarian, a na blokadę przyjedzie więcej antyfaszystów. W tym drugim przypadku działa to jednak obusiecznie i być może dalsza eskalacja konfliktu doprowadzi do czyjejś tragedii. Przykład niegdysiejszych działań stowarzyszenia „Nigdy Więcej” dobrze ilustruje istotę poruszonej sprawy. Udało im się zmusić poszczególne kluby do przystąpienia do akcji „Wykopmy rasizm ze stadionów”. Trudno wyobrazić sobie lepszą promocję- piłkarze wybiegali na murawę w ich koszulkach, a na stadionach zawisły banery akcji. Co z tego, skoro zostało to uczynione wbrew woli i zainteresowaniu samych kibiców? Ano akcja wzbudziła jawną niechęć obojętnych (acz pominiętych) w całym przedsięwzięciu, natomiast wzrosło zainteresowanie osób już przekonanych czyli w tym wypadku skrajnej prawicy, która po dziś dzień z największą ochotą wywiesza się na wszelkich kibicowskich banerach.

Działalność misyjna wymaga zdwojonych wysiłków- przed przystąpieniem do wspólnej walki należy przekonać kogoś, że problem w ogóle istnieje, a w ogromnej większości przypadków to się nie udaje. W dodatku tracimy przy tym na autentyczności. Ci sami anarchiści potrafią z patosem mówić o oddaniu władzy w ręce nas wszystkich, a następnie wymieniać jakie są warunki takiego oddania tzn. czym musiałoby się charakteryzować społeczeństwo żeby nie powoływać do życia „tyranii większości”. Sami sobie odkładamy polecane przez nas zmiany na potem, gdy będziemy już odpowiednio przygotowani. Poza tym musielibyśmy wytworzyć jakieś niesamowite narzędzia kontroli, żeby wszędzie tam gdzie jakaś mniejszość zacznie być ciemiężona pospieszyć z odsieczą. Dyskryminująca większość jest w przewadze liczebnej dlatego potrzebowalibyśmy specjalnie wyszkolonych jednostek bezpieczeństwa. Problemem też byłaby ocena: co kwalifikuje się do podjęcia ratunku, a co nie. Większość jest dyskryminująca, demokracja traci sens. Należałoby się więc na wszelki wypadek zrzec własnej decyzyjności na rzecz suwerena który byłby w stanie trzeźwo ocenić sytuację. Oto jak wąska jest granica pomiędzy hiper-moralnością misyjną, a aparatem kontroli, przemocy i władzy który musi zostać ustanowiony żeby tej moralności dopilnować. Władza w rękach ludzi bez żadnego ale! Tylko taki postulat gwarantuje nam wewnętrzną spójność i autentyczność. Jako anarchiści wierzymy, że będzie to władza możliwie najbardziej sprawiedliwa i równa, a przede wszystkim dynamiczna- odporna zatem na wszelkie błędne decyzje które można łatwo skorygować gdy przestaną się sprawdzać. Oczywiście z działań misyjnych może wypłynąć ogromna korzyść. Stanie się to jednak tylko wtedy, gdy będą się one odnosiły w prostej linii do zwiększenia decyzyjności społeczeństwa tj. przeciwko kontroli i opresyjności, albo za decentralizacją i samostanowieniem. Czyli wszystko to, co wiąże się z zlikwidowaniem aparatu państwa i ustanowieniem demokracji bezpośredniej. Resztę powinno się oddzielić grubą linią od pola działania anarchistów. Ludzie Ci mogą prowadzić działalność w różnego rodzaju stowarzyszeniach również po dokonaniu przewrotu. Każdy nasz krok powinien być podparty społecznym przyzwoleniem, budując do nas zaufanie i legitymizując nasze działania. Tylko wtedy będziemy mogli dumnie kroczyć po to, co należy do nas od zawsze.

eS

Ciężki tekst - w sensie...

Ciężki tekst - w sensie... nie dało się jakoś prostszym językiem? Bardzo ogólnikowy i generalizujący. Nie istnieje żadna wyznaczalna granica między działalnością ekonomiczną, a... nie rozumiem właściwie tego podziału. Te dwie tendencje słusznie się przenikają. Kobiety w większym stopniu doświadczają wyzysku. Dieta mięsna przyczynia się do głodu na świecie.

To przykre, że wiele osób zamiast tworzyć wielopłaszczyznowy zintegrowany ruch tworzy odseparowane działania lub zajmuje się lajfstajlem ale tekst był chyba nie o tym.

Wizja człowieka jako z natury dobrego jest dosyć utopistyczna. Człowiek poprostu jest i ma mechanizmy umożliwiające stawania się kimś zależnie od środowiska w jakim żyje. Organizacja struktury społecznej w oparciu o zasady anarchistyczne służy poprostu uwolnieniu potencjalnych dobrych stron zamiast tych złych. Czy tekst był pisany przez marksiste(kę) czy kogoś w ten deseń?

Bardzo mi przykro czytać

Bardzo mi przykro czytać komentarz który wykazuje kompletny brak zrozumienia dla treści które chciałem przekazać. Starałem się go napisać możliwie jak najklarowniej i jak najbardziej dosadnie.

Istnieje bardzo wyraźna granica podziału pomiędzy działaniami legitymizowanymi przez dotkniętych sprawą, a tymi które wykonujemy sami z siebie i często jak mi się wydaje dla siebie. Cały ten tekst traktował głównie o tej właśnie różnicy i ciężko mi to lepiej wyjaśnić. Może jesteś z innej planety?

Dieta mięsna przyczynia się do głodu na świecie mniej więcej w tym samym stopniu, co pisanie w zeszycie do wycinania lasów. Z tą jednak różnicą, że kuraka mogę mieć z własnego ogródka.

Nie widzę najmniejszego sensu w tworzeniu wielopłaszczyznowego ruchu który zintegrowany jest, co najwyżej dla osób które go tworzą. Takie struktury są niewydolne, ciężko przyciągnąć do nich kogoś nowego i od wielu lat nie wydają się robić specjalnie na nikim wrażenia. Począwszy od tych do których chcemy trafić, skończywszy na tych z którymi walczymy.

Swoją drogą czym innym jeśli nie lajfstajlem są takie multi-programy które zawierają w sobie dietę i preferowany sposób poruszania się?

Co do natury to przecież nie mam zamiaru rozpoczynać egzystencjalnych polemik, z rodzaju "czy człowiek posiada jakieś cechy wrodzone". Z naturą w tym wypadku chodzi dokładnie o to, o czym pisałeś tj. o określenie jakie tendencje przyjmuje człowiek w danych warunkach. Tak jak z niedźwiedziem który w zimie śpi, a na wiosnę się budzi. Jeżeli ktoś nie wierzy, że człowiek będzie lepszym w demokratycznych warunkach, to najnormalniej w świecie nie jest anarchistą i powinien się zająć umacnianiem aparatu władzy.

I sam jesteś marksista...

Jeżeli w tekście chodziło

Jeżeli w tekście chodziło głównie o to, by osoby chętne do działania w jakiejś sprawie nie działały bez porozumienia z samymi zainteresowanymi (wybacz, zupełnie nie zrozumiałem) to w pełni się z tobą zgadzam. Jeśli np. "oburzeni" starają się wypracować ruch antykapitalistyczny to stają się taką "tradycyjną" właśnie grupą.

Ja zrozumiałem, że główną inspiracją do stworzenia przez ciebie anarchizmu tradycyjnego i misyjnego jest troska o to, że pewne osoby zajmują się "tylko zwierzątkami czy gejami". Moją odpowiedzią na tą troskę jest wielopłaszczyznowość. Tzn. że różne grupy zajmują się specyficznymi kwestiami, jednak wspólnie się popierają i współpracują w konkretnych kwestiach. Dobrym przykładem byłaby koalicja 11.11. Skuteczność tej strategii możesz sprawdzić tym, że w miarę duża jak na polskie warunki grupa osób zbiera się we wspólnym celu. Pozostaje jeszcze "drobny" szczegół, że w praktyce koalicja jest prokapitalistyczna, ale nie ma co narzekać na liberalizm za to, że nie jest antykapitalistyczny. Nie jest to argument przeciw tej strategii. Koalicja wykorzystuje tą strategię dokładnie po to, by jak największa liczba osób zebrała się przeciw "łysym panom" i strategia jest tutaj bardzo skuteczna.

Ten tekst również nie

Ten tekst również nie wynika z troski o to, że ktoś zajmuje się tylko gejami, albo zwierzątkami. Jeżeli w ten sposób się realizuje to życze jak najliczniejszych sukcesów. Dosadnie traktuje o tym trzecie od końca zdanie: "Ludzie Ci mogą prowadzić działalność w różnego rodzaju stowarzyszeniach..."

Cały ambaras polega na tym żeby odseparować tego typu działania od anarchizmu jako takiego. Wyraźnie opisałem dlaczego powinniśmy to zrobić i jakie możemy czerpać z tego korzyści. Nie mam zamiaru po raz kolejny cytować samego siebie i tłumaczyć Ci kropka w kropke, co miałem na myśli. Zacznij zadawać pytania w odniesieniu do treści. Niepotrafie oprzeć się wrażeniu, że w ogóle tego tekstu nie przeczytałeś,

Przeczytałem po raz 4 i

Przeczytałem po raz 4 i dalej mam problemy ze zrozumieniem. Anarchizm jako ruch społeczny cechuje antypaństwowość i antykapitalizm i tutaj chyba nie ma wątpliwości. Jeżeli ktoś walczy z faszyzmem lub o prawa kobiet, to walczy z faszyzmem lub o prawa kobiet. Po co szukać, tworzyć tu jakiś misyjny anarchizm?

Chciałbym jeszcze

Chciałbym jeszcze uzupełnić - anarchizm uważam za praktykę w ruchu, a nie "centralnie sterowany" beton teoretyczny, którym najpierw określamy jak rewolucyjnie robić kupę, i dopiero potem możemy ją zrobić. Spójność strategii osiąga się zdobywaniem realnego doświadczenia. Jeżeli jakieś osoby w środowisku anarchistycznym dochodzą do sprzeciwu wobec mordowania zwierząt to nie jest to ich widzimisię, tylko byt określający świadomość, do którego teoretycy, być może jeszcze nie doszli. Człowiek widzący jak "chęć życia" zwierzęcia jest podobna do ludzkiej, nie chce go mu odbierać i nie potrzebuje do tego prac naukowych. To, że zabijamy zwierzęta, tak samo jak to, że wykorzystujemy wyzysk chińskich pracownic, jest głównie wynikiem alienacji i globalizacji pracy. To, że proponujesz wykluczyć "poboczne" tematy ze słowa anarchizm jest uzasadnione o tyle, że hierarchiczne, autorytarne, kapitalistyczno-państwowe relacje są główną przyczyną najważniejszych problemów współczesnego społeczeństwa. Wspólnotowo-wolnościowe rozwiązania anarchistyczne, są, na obecnym rozwoju społecznym, najdoskonalszymi rozwiązaniami dla rozwoju sprawiedliwego społeczeństwa. Dlatego im szybciej osiągniemy te wspólnotowo-wolnościowe relacje tym szybciej będzie możliwe osiągnięcie "pobocznych" dążeń. Nie masz racji o tyle, że postęp rozumiany jako wyzwolenie i rozwój jednostek i relacji między jednostkami jest związany z tymi właśnie tematami "pobocznymi".

nie zawsze anarchizm...

Śmiem zauważyć, iż obrońcy praw zwierząt, gejów, antyfaszyści i inni których w tekście nazywa się anarchistami misyjnymi - tak naprawdę w dużej większości NIE SĄ w ogóle anarchistami i z anarchizmem jako działalnoscia społeczno-polityczną i ideą tak naprawdę niewiele mają wspólnego. Owszem, wśród tych grup są też anarchisci, ale błędem jest utożsamianie jako całosci takich ruchów z anarchizmem.

W cale nie pomieszałem w/w

W cale nie pomieszałem w/w aktywistów z anarchistami. Pisałem po prostu o sekcjach i grupach stricte anarchistycznych którzy poświęcają się w mniejszym lub większym stopniu takim działaniom lub je sygnują. Wydaje mi się to ważne w kontekście przystąpienia FA do koalicji 11.11, a już szczególnie ważne w kontekście pojawiających się okresowo komentarzy na temat "tyranii większości"- czyli słowa które tak naprawdę powinno zniknąć i nigdy się nie pojawić w nomenklaturze anarchistycznej.

Owszem, jak ktoś jest

Owszem, jak ktoś jest przeciwko faszyzmowi, jest veganem, uznaje normalność homoseksualizmu, i wzdraga się na popkulturę, nie musi być automatycznie anarchistą, co to za myślenie w ogóle. Ja sam nie jestem, mam dużo sympatii i uznania dla (A), ale mam nieco inne zapatrywania. Wielu innych także, a działają na rzecz zmian, nie ma co się tak okopywać i zamykać na nie-anarchistów.
Znam też ludzi, którzy mimo iż noszą symbole (A), to nie mają nic wspólnego z tymi ideami, np. ostatnio rozmawiałem z dziewczyną na koncercie hardcore, która nie tylko nic nie wiedziała o historii ruuchów (A), ale miała najzwyczajniej w świecie prawicowo narodowe poglądy. Ale mówiła że jest (A) :).

Znów powrót do punktu

Znów powrót do punktu wyjścia. Temat mógłby brzmieć "Anarchizm a kontrkultura".
Polecam opisywaną(słabo opisaną wg mnie) już na tym portalu książkę "Bunt na sprzedaż. Dlaczego kultury nie da się zagłuszyć", J. Heath, A. Potter. To naprawdę może być kopniak w twarz dla niektórych. Bez litości. Polecam na takie wywody.

część z tego, co piszą w

część z tego, co piszą w tej książce to bzdury (chociaż nie wszystko), autorzy to zresztą albo socjalni konserwatyści albo konserwatywni socjaldemokraci więc nie podniecałbym się tak na twoim miejscu

Nie wiem kim są autorzy.

Nie wiem kim są autorzy. Nie we wszystkim się z nimi zgadzam. Jednak wiele zjawisk i mechanizmów dobrze argumentują, pokazując przykłady i obnażając ignorancką pewność swoich racji niektórych kontrkulturowców.

tak, ale te niektóre

tak, ale te niektóre przykłady albo wyskoki sa dobrze znane i bez tego, przecież tego typu dyskusje toczą sie tez w Polse od lat 90 i już dawno zakończyły się odpowiednimi wnioskami. Inne przykłady są od czapy i widać że nawet nie rozumieją poglądów które krytykują (oni za kontrkultrę uważają np. Naomi Klein)
Jeśli chodzi o mechanizmy, to własnie nie pokazują ich dobrze. Cała ta książka opiera się na tym, że nie chcą przyjąc do wiadomości tego, o czym pisze tutaj Wallerstein:
https://cia.media.pl/wallerstein_socjaldemokratyczne_zludzenie
czyli odejścia od "wykorzystania państwa do redystrybucji" i wyzywają do tego żeby wrócić do państwa

"przecież tego typu

"przecież tego typu dyskusje toczą sie tez w Polse od lat 90 i już dawno zakończyły się odpowiednimi wnioskami. Inne przykłady są od czapy i widać że nawet nie rozumieją poglądów które krytykują (oni za kontrkultrę uważają np. Naomi Klein)"

Coś więcej mogę poprosić?

Kilka znajomych moich osób dosłownie z dnia na dzień po lekturze "Buntu na sprzedaż" dali sobie spokój z wizerunkiem "punkowym". A jedna to się popłakała, była w szoku. Nieeeeee, to nieeeeprawda, spazmy. Dom wariatów :).

kiedy zaczął się tzw.

kiedy zaczął się tzw. alterglobalizm, anarchizm w Polsce zmienił się w społeczny anarchizm, wcześniej było znacznie więcej wątków kulturowych (kontrkulturowych, subkulturowych albo po prostu kulturowych - zalezy jak ktoś chce to sobie nazwać)

Ale jak się zmienił, to

Ale jak się zmienił, to zmiana ilościowa, tzn większość przyjęła opcję społeczną, czy może to ta opcja jest najgłośniejsza? Zastanawiam się.

Zmienił się tak, jak ci

Zmienił się tak, jak ci napisałem. Anarchizm w Polsce od ponad dekady jest społeczny, ja się zastanawiam czy celowo udajesz że nie rozumiesz tak prosteo zdania, czy nie rozumiesz naprawdę

Nie, nie rozumiem - mało,

Nie, nie rozumiem - mało, jak zacząłem kiedyś tam czytywać CIA.BZZZ pierwszymi razy, to byłem zdziwiony i nawet zniesmaczony jej "komuszością". :) No, ale ja się wychowałem na tym historycznym już "subkulturowym" anarchizmie lat końca 80 tych i 90 tych.

tego można się domyślić

tego można się domyślić od pierwszego posta, ale ja też "wychowałem" się na tamtym anarchizmie. Tylko potem przybyło mi wiedzy

E tam. Zostałeś

E tam. Zostałeś zmanipulowany przez komuchów.
:)

od kiedy

to "dogmatem - betonem" anarchizmu jest wiara w człowieka "dobrego z natury"? Pojęcie "dobra" - jest tutaj zastosowane jako obiektywna forma aksjologiczna - identyczna i przypisana każdej istocie ludzkiej. Na jakiej podstawie twierdzisz, anarchista powinien wierzyć w istnienie takiej obiektywnej etyki? Jeżeli wszyscy jesteśmy "dobrzy z natury", to jakie wartości składają na pojęcie takiego "dobra", może chcesz powiedzieć, że "dobro" zostało zaszczepione w każdej istocie ludzkiej przez jakąś siłę wyższą?

Jak dla mnie autor jest

Jak dla mnie autor jest marksistą, ew. exmarksistą, który pojęcie o anarchiźmie czerpie z książek i albo autentycznie stara się dojść ocb. w tym wszystkim albo w starym trockim stylu nieumiejętnie stara się ugrać ciężkie do przejrzenia cele.

Odpowiedź jest w drugim

Odpowiedź jest w drugim komentarzu:

"Co do natury to przecież nie mam zamiaru rozpoczynać egzystencjalnych polemik, z rodzaju "czy człowiek posiada jakieś cechy wrodzone". Z naturą w tym wypadku chodzi dokładnie o to, o czym pisałeś tj. o określenie jakie tendencje przyjmuje człowiek w danych warunkach. Tak jak z niedźwiedziem który w zimie śpi, a na wiosnę się budzi. Jeżeli ktoś nie wierzy, że człowiek będzie lepszym w demokratycznych warunkach, to najnormalniej w świecie nie jest anarchistą i powinien się zająć umacnianiem aparatu władzy."

czytałem

tylko widzę tu pewne nieścisłości. Autor tekstu uważa za fundamentalny rdzeń anarchizmu wrodzone dobro, wogle nie pisze co składa się na ten fundament, a później nodbija piłeczkę, że nie będzie rozwijał tego tematu. W swoich rozważaniach etycznych zupełnie została pominięta kwestia (jak dla mnie podstawowa jeżeli mamy mówić o anarchizmie) wolności. Wolność w sensie "wolności negatywnej" (wolności "od") jak i "wolności pozytywnej" (wolności "do") stanowi fundament anarchizmu i powinna być punktem wyjścia jakichkolwiek rozważań na ten temat. Nie przeczę, że ludzkie zachowania zmieniają się w zależności od warunków w jakich on funkcjonuje - tym bardziej nie można tego oddzielać od pojęcia wolności.

Rozumiem twoje zamiłowanie

Rozumiem twoje zamiłowanie do określania obiektywnych form aksjologicznych, ale z mojego punktu widzenia są to ustalenia kompletnie nieistotne. Nieważne, czy za Bakuninem stwierdzimy że: "można traktować człowieka w pełni jako produkt stosunków społecznych[...]Człowiek nie jest więc z natury ani dobry, ani zły", czy bardziej przekonuje nas ewolucyjna argumentacja księcia K, a może upatrujemy się w tym wszystkim umaczania boskich paluchów. Ważny jest skutek, czyli nasze przekonanie o wyższości samostanowienia nad autorytaryzmem. Być może zostało użyte złe słowo, z perspektywy filozofa-sceptyka.

Przez cały ten tekst starałem się udowodnić absurd uściślania moralności anarchistycznej . Owszem możemy kierować się takimi rozwiązaniami w życiu, czy oponować za ich przyjęciem w naszej lokalnej społeczności. Nie jesteśmy jednak w stanie kontrolować tego w większej skali i to tak naprawdę sami ludzie po uwolnieniu z ryzów państwowości ustalą od czego i do czego chcą być wolni. Nie da się stworzyć uniwersalnego kodeksu etyki zasadnej dla wszystkich zbiorowisk ludzkich globu, a już tym bardziej nie będzie się dało tego kontrolować i unifikować bez użycia siły, inwigilacji i represji.

W odpowiedzi na głupkowate komentarze zgadujące moją tożsamość ideologiczną mogę powiedzieć, że najbliżej mi do panarchizmu. Szkoda, że tak mało opracowań po polsku jest z tego nurtu. Przez to jest on kompletnie nie obecny w dyskursie choćby i na tym portalu. Jakby ktoś miał okazję i chęci to polecam lekturę Colina Warda: „Anarchy in Action”

ja jestem anarchistą, ale

ja jestem anarchistą, ale nie powiedziałbym że "człowiek stanie się lepszy" (na pewno nie użyłbym takiego słowa jak "lepszy") Społeczeństwo stanie się lepsze, życie ludzi stanie się lepsze, ale nie podchodzę do sprawy w taki sposób że człowiek miałby stać się lepszy

Abstrachując od reszty, na

Abstrachując od reszty, na "Jeżeli ktoś nie wierzy, że człowiek będzie lepszym w demokratycznych warunkach, to najnormalniej w świecie nie jest anarchistą i powinien się zająć umacnianiem aparatu władzy" powiem, że WIARA to głupota, i nie powinno się jej w ogóle używać. Szczególnie w kwestii ideologicznej, lub rewolucyjnej, działania.

"czy człowiek posiada jakieś cechy wrodzone" oczywiście że ma, odpowiedzialne są za te cechy geny i memy. Mało, klaruje się w neurobiologii stanowisko, że człowiek nie posiada wolnej woli absolutnie.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.