Bank nie święty Mikołaj

Publicystyka

Okres około bożonarodzeniowy uległ „magicznemu” wydłużeniu. Już po 11 listopada, a nawet wcześniej pojawiają się w supermarketach czy hipermarketach czekoladowe figury świętych Mikołajów, bombek, choinek, i innych artykułów czysto świątecznych. Okres ten to czas żniw dla banków. Mają one bardzo dobrze rozbudowany marketing. Zatem w reklamie telewizyjnej, radiowej, ulotce danej instytucji finansowej możemy zobaczyć już nie tylko przysłowiowego świętego Mikołaja, ale znanego celebrytę, który chce wmówić nam, że jedynym naszym szczęściem, jakie może nas spotkać w święta jest wzięcie kredytu, tanio lub zero oprocentowanego. Możemy wedle zapewnień kuszącej reklamy oraz miłej pani w banku szybko wziąć kredyt i spokojnie szaleć w sklepach miejskich galeriach handlowych. Niestety czas świąt mija i ………

W skrzyńce na listy znajdujemy w kopercie rachunek, który może u nas wywołać wyższe ciśnienie. Bo niestety prawda jest taka, że bank nie jest świętym Mikołajem. Kredyt świąteczny jest często wyżej oprocentowany aniżeli inne w ciągu roku. Podyktowane jest to prostą kalkulacją. W okresie przedświątecznym wzrastają nasze potrzeby konsumenckie aż dwukrotnie. Banki odnotowują większe niż w normalnym okresie zainteresowanie ich ofertą kredytową. I wykorzystują to bez wahania. Sprzyja temu atmosfera komercjalizacji świąt bożonarodzeniowych, w których więcej jest już profanum niż sacrum. Pamiętajmy biorąc kredyt w banku, czy naprawdę chcemy świąt w stylu zastaw się, a postaw się. Pamiętać należy przede wszystkim o swoim budżecie. Oczywiste jest to, że w chwili podejmowania decyzji skuszeni reklamą, atmosferą, ciśnieniem na prezenty jesteśmy często gotowi podpisać „cyrograf” z samym diabłem, byle mieć upragnioną rzeczy. Zadajmy sobie po pierwsze pytanie. Czy są one jednak nam naprawdę potrzebne? Chcemy dać zarobić bankom, którym na dobrą sprawę nasze dobro najmniej leży w interesie? Z czego będziemy spłacać i czy jak dalej będziemy żyć?

Pamiętając, że jak co roku szykuje się nam podwyżki cen usług prądu, gazu, benzyny, co pociąga za sobą podwyżki cen żywności, ubrań etc., etc, etc. Za chwilę przyjemności przy wigilijnym stole możemy mieć w następnym roku pustki w lodówce, długi oraz komornika na karku. Oczywiście bardzo wielu mówi, że kredyt biorą ci, których stać na to. Nie jest to prawdą, bowiem osoby mające niskie dochody najczęściej sięgają po tego typu usługi finansowe. Owszem zmieniono prawo o kredycie konsumenckim, które jest ponoć bardziej korzystne dla klienta. Nie zdejmuje to za nas odpowiedzialności za nasze decyzje. Nie bądźmy przysłowiowym karpiem, który złapany w sidła, wyląduje na stole zachłannych bankowców. Ten czas możemy spożytkować bardzo pożytecznie, ucząc siebie, swoje dzieci a także inne osoby z rodziny oszczędności i gospodarowania własnymi pieniędzmi.

Bogactwem każdego człowieka jest własny rozum. Powinniśmy krytycznie podchodzić do telewizji oraz reklam serwujących nam nierealny świat. Świadomość, co kupujemy i czego naprawdę chcemy jest najlepszą rzeczą na święta. Dzięki temu nie będziemy sobie pluć w twarz, że za chwilę przyjemności w święta, będziemy płacić przez następne miesiące. I pamiętajmy o jednym: sklepy, często działając z bankami we własnym interesie, będą robić wszystko byśmy kupili w tym czasie, jak zawsze wszystko, co nam niepotrzebne.

Roberthist

Capitan obvious! Trzeba być

Capitan obvious! Trzeba być naprawdę cepem żeby brać kredyt wiedząc że będzie się miało duże problemy z jego spłatą. Część ludzi będzie przyparta do muru, jednak są pewne instytucje które mogą pomóc najbiedniejszym, kościoły, domy pomocy, instytucje prywatne, tak że mogą się oni obyć bez kredytu.
Co do samego artykułu to autor nic odkrywczego czy bardzo oczywistego nie napisał, uważaj na kredyty, przewiduj czy nie będziesz miał problemów z ich spłatą i czy lepiej nie jest oszczędzać cały rok(skoro stać cię na spłatę kredytu z % to stać cię tym bardziej na oszczędzanie)
Autor nie napisał natomiast wielu przydatnych rzeczy dot. banków: Po pierwsze czytaj umowę! To że jest napisane że pożyczka na 1% nie znaczy że tak jest- 1% to rata kapitałowa, do tego dochodzi jeszcze prowizja, która w przypadku kredytów konsumpcyjnych jest zwykle bardzo wysoka. Należy uważać również na kary o których jest mowa w umowach. Banki i pożyczkodawcy wiedzą że ludzie którzy biorą kredyty to zwykle ludzie ubodzy, którzy będą mieli problemy w spłacie, dlatego zastawiają pułapki- wysokie kary za opóźnienie w spłacie raty(nawet o 1 dzień) itp. itd. Uważać należy szczególnie jak kredyty bierze się nie w bankach a w instytucjach pożyczkowych (np. taka znana na P, kończąca się na vent) bo wtedy oprocentowanie może skoczyć nawet do 70%
Reasumując to odradzałbym brania kredytów konsumenckich, a doradzał brać kredyty jedynie na długie inwestycje(mieszkanie, dom, samochód). W ogóle to polecam zakładanie małych społeczności, czy własnych kas kredytowych- duże grupki znajomych mogą pożyczać małe sumy, z których robi się już trochę więcej. 30 osób które da 100zł daje 3000- więc pokaźną sumę a można obyć się bez % bankowego a czasami bez % w ogóle. Ale jest to propozycja dla osób które nie będą się wstydziły poprosić znajomych o pomoc ze względu na kondycję finansową.

Aleś ty przypierdliwy

Aleś ty przypierdliwy człowieku.

"Część ludzi będzie przyparta do muru, jednak są pewne instytucje które mogą pomóc najbiedniejszym, kościoły, domy pomocy, instytucje prywatne, tak że mogą się oni obyć bez kredytu."

Taaa? Podaj mi nazwę kościoła albo instytucji prywatnej, która sfinansuje ci zakup xboxa :D :D :D

"Autor nie napisał natomiast wielu przydatnych rzeczy dot. banków: Po pierwsze czytaj umowę! To że jest napisane że pożyczka na 1% nie znaczy że tak jest- 1% to rata kapitałowa, do tego dochodzi jeszcze prowizja, która w przypadku kredytów konsumpcyjnych jest zwykle bardzo wysoka. Należy uważać również na kary o których jest mowa w umowach."

To nie wina ludzi, że w krajach takich jak Polska, gdzie panuje kapitalizm w wydaniu subsaharyjskim legalne są umowy drapieżcze. Jak przedstawiają ci umowę liczącą 100.000 stron gdzie jest 5 zylionów kruczków, to wiadomo że nie wszystkie osoby przeczytają ją od pierwszego do ostatniego kruczka słowa.

To że istnieje jawna zalegalizowana kradzież w postaci kredytów drapieżczych jest według mnie głównym problemem. Owszem, wiele osób pakuje się w nie z własnej głupoty, ale trzeba przede wszystkim atakować drapieżcze pożyczki i prawo, które wogóle na takie coś pozwala.

Jeśli ktoś bierze kredyt

Jeśli ktoś bierze kredyt na zakup xboxa to znaczy że jest debilem, kompletnym...
Przyparte do muru to te osoby którym nie starczy kasy na zrobienie kolacji wigilijnej, kupno(chociażby symbolicznych) prezentów. Tutaj kościoły czy niektóre instytucje mogą pomóc- tam gdzie mieszkam kościół organizuje zbiórkę produktów, takich jak mąka cukier, przyprawy itp. żeby rozdać potrzebującym najbiedniejszym rodzinom, jest też jakaś tam mała fundacyjka zbierająca kredki, pluszaki, czy używane zabawki dla dzieciaków z biednych rodzin.
Co do umów- to same umowy bankowe są dość mocno regulowane, i w ciągu 15 min średnio rozgarnięty człowiek może się z nimi dość dokładnie zapoznać, gorzej jeśli bierzesz pożyczki w innych instytucjach, tutaj już mogą cię oszukać. Umowa kredytowa(chyba że jest to kredyt hipoteczny) nie jest dłuższa niż 10 stron tak więc da się to przeczytać i mniej więcej zapoznać. Problemem jest to że ludzie nie chcą sobie pomagać bo gdyby znajomi i rodzina nawzajem pożyczali sobie małe kwoty obyli by się bez banków. Drugi problem to fakt że tym ludziom nikt nie powie na co mają zwrócić uwagę. Trzeba uświadamiać ludzi a nie atakować banki, tam pracują sprytni ludzie i kiedy zakażesz im jednej praktyki oni natychmiast wymyślą inną.

Po pierwsze używaj

Po pierwsze używaj akapitu.

Po drugie jedyne co robisz to bronisz banki oraz instytucje finansowe i zwalasz całą winę na ludzi.

Po trzecie autor tekstu zwrócił uwagę na zjawisko hiperkonsumpcji występującej w okresie świąt oraz o nakręcaniu histerii zakupowej. To co ty piszesz to czyste pierdolenie i nie wiadomo o co ci chodzi, więc wyraź się jaśniej i przestań spinać tak dupsko.

He he mam takiego znajomego

He he mam takiego znajomego co pożycza po 100 czy ileś zł od wielu ludzi a potem nie oddaje, mnie też już wisi od dwóch lat i co do niego dzwonię to płacze jaki jest biedny nie ma co dać jeść dzieciom itd.ale nie mam sumienia byc wrednym kapitalistą i pobić człowieka z powodu kilkuset zł czy w ogóle z powodu pieniędzy w końcu jestem anarchokomunistą a on moim byłym kolegą z pracy, który rzucił pracę zaraz jak pożyczył ode mnie hajs-pretekstem była obniżka stawki o 50gr za godz.a wjego głównej pracy komornik zabiera mu (podobno) większość wypłaty bo przedtem napożyczał od banków.Reasumując lepiej poznawać dużo nowych "przyjaciół" zwierzać się im ze swojego ciężkiego życia i prosić o pożyczkę, można nawet w tym celu iść do jakiejś gównianej pracy napożyczać kasy i zwiać.

Święty Mikołaj nienawidzi

Święty Mikołaj nienawidzi dzieci biednych rodziców

Jebac reklamy, jebac

Jebac reklamy, jebac telewizje, jebac banki, jebac kredyty!!! Wiadomo o czym jest mowa w reportazu. I kazdy kto mysli tez wie. Jebać świeta? Nie. To fajny czas. Fajnie rozgrzeszyc sie z bliskimi za caly rok i jeszcze dostac lub dac prezent. To duza dawka pozytywnej energii.

Umowy w bankach sa tak pojebane ze przeczytac 5 czy 10 stron i to zrozumiec jest ponad sily przecietnego kredytobiorcy a dla tamtych to juz zyla zlota. Pakt z samym diablem to najlepsze okreslenie zjawiska brania kredytu na np. xboxa.

Hipekonsumpcja...moze niedlugo dziecko przyjdzie do matki lub ojca i powie" kupcie mi na gwiazdke dom, psa, podworko z aparatura do spirytusu i cysterne pelna paliwa. Jeszcze panienke co sie nie starzeje ktora bedzie fotogeniczna z czrnym Ferrari w tle... heh kurwa!!! A moze budyń?

Ci "biedni ludzie"

Ci "biedni ludzie" zadłużający się na xboxy i prezenty na debilne święta (cały rok hejt w rodzinie a raz do roku zastaw się a postaw się, nie wspominając o sadyzmie względem karpi) są sobie winni, i osobiście nie tu upatruję zła, nie widzę go w bankach i innych instytucjach finansowo handlowych. Kwestią nadrzędną jest świadomość i metoda na życie. Bankierzy zaspokajają ich potrzeby (tak, jak i cała popkultura, te potrzeby są kreowane, ale oni sami się na nie zgadzają), więc są tu tylko elementem masy, która jest zła. Myślę o tych zabawkach i innych pierdołach produkowanych w trzecim świecie i Chinach, na sposób produkcji których mają wyjebane kowalscy, wąsy i heńki, o tych sztucznych choinkach z toksycznych materiałów które ściągają do domu, o karpiach noszonych w reklamówkach, świniach rąbanych teraz siekierami po wsiach (znacie ten polski zwyczaj - seta wódy seta krwi świeżej świniaka?), i naprawdę, kompletnie mi ich nie jest żal. Mało, oni się przecież tak jak i bankierzy, i politycy, i wojskowi, przyczyniają do tego, jak świat wygląda. To tak jak w filmie Matrix - buntownicy zabijali ludzi żyjących w tym sztucznym świecie.

Bardzo nie podoba mi się takie właśnie koloru czerwonego odzieranie człowieka z odpowiedzialności za własne życie, kreowanie go, swoje wybory. Tak jakby tylko media, korporacje, politycy były za to odpowiedzialne. Nie, pierwotnie nasza planeta nie była przyjaznym miejscem, i trzeba było się porządnie nagłówkować aby przetrwać, być cały czas czujnym. A dziś - wszyscy maja mieć dobrze, ochrony, przywileje, święta na wypasie, płace równe z najbogatszymi i "godne życie".

dla mnie sam fakt, ze

dla mnie sam fakt, ze konsumpcyjne potrzeby wywolywane w ludziach przez banki, sklepy, reklamy, firmy itp sa realizowane za pomoca rozmaitych metod socjotechnicznych, oszustw, naciagactw itp jest chore. nie mozna wiec powiedziec w tm wypadku o wolnej woli czlowieka, bowiem zostal on wczesniej odpowiednio spreparowany. to nie jego wina ze on sam nie potrafi sie obronic przed calym sztabem marketingowcow, socjotechnikow i kombinatorow wymyslajacych nowe sztuczki.

Niektórzy jednak owszem

Niektórzy jednak owszem potrafią się oprzeć. A jakby ludzie nie chcieli, to by im tego nie wciskano. System naczyń połączonych. Dlatego w d. mam "equality".

ja mam w d. cwaniakow i

ja mam w d. cwaniakow i naciagaczy. to, ze sa jednostki na tyle bystre, ze potrafia sie oprzec sztuczkom nie oznacza, ze ktos kto nie umie jest sam sobie winny. a i zeby sprzedac wywoluje sie w ludziach sztuczna potrzebe posiadania.

Nam dane było ZOBACZYĆ

Nam dane było ZOBACZYĆ cały ten syf w pełnej okazałości, i poczuć go na własnej skórze, dlatego nie powinniśmy z tego powodu unosić się pychą, tylko walczyć z nim, takie jest widać nasze przeznaczenie, niezależnie czy dane od Boga czy od jakichś praw natury, ale wierzę że coś takiego jest(nie tak jak w zakłamanym chrześcijaństwie wolna wola, wolność kontra bierność, modlitwy o pokój i czekanie na sprawiedliwy świat na tamtym śiecie, czyste kpiny i demagogia).Propagandowo niestety nie wygramy z całym aparatem propagandy: szkoła, rodzina kościół reklama, media burżuazyjne. Jedynie podtrzymamy "tradycję ruchu anarchistycznego" dla następnych pokoleń, i nie nastąpi dzień kiedy większość ludzkości będzie "uświadomiona klasowo" i zlikwiduje system ucisku.

Takie coś się nie

Takie coś się nie odbędzie, ponieważ teoria klasowości gatunku homo sapiens, czy raczej społeczeństw, zdezaktualizowała się kompletnie. W zupie społeczno-kulturowej rywalizują różne grupy, różnopoziomowo i różnorodnie, wręcz amorficznie ze sobą powiązane. W ramach czasu kryzysu bądź konfliktu nastąpi dogłębna polaryzacja tych frontów, powiązań i pozycji, więc nie będzie żadnego porozumienia ponadklasowego/wystąpienia klasy przeciw klasie. Nastąpi starcie tych grup na liniach interesów, w efekcie powstanie nowa struktura kierowana przez zwycięzców. Tyle.
Historia wyraźnie pokazuje prawdę o ludzkich skupiskach, nauka ją definiuje. Wszelkie powstania, rebelie, były powodowane przez grupy mające w nich interes - mówienie o jakiś zrywach spontanicznych, zwycięskich, gdy nadejdzie czas jest tak infantylne, że aż śmieszne. Następowało obalenie/zmiana poprzedniego porządku, a na tronie zasiadali nowi władcy/grupy interesów, nazywane do woli : demokratycznymi, światłymi, postępowymi, totalitarnymi, chłopo-robotniczymi, fundamentalistycznymi, etc.

Czytanki o jakichś zupach

Czytanki o jakichś zupach przeznaczone dla niezbyt mądrych to nie "nauka" :)

Wszystkie zrywy będące czymś więcej niż zamachami stanu były spontaniczne, rządzące "grupy interesu" to część warstw czy klas rządzących w poprzednim systemie, elit którym jak do tej pory udawało się przetrwać do następnego (np przejście do feudalizmu i monarchii do kapitalizmu i demokracji parlamenetarnej) i stworzyć następne klasy rządzące wykorzystując te zrywy a jednocześnie je hamując żeby nie zostały konsekwetnie przeprowadzone. Gdyby wolnościowe zrywy zostały konsekwetnie przeprowadzone i wprowadzono pełną wolność i równość, demokrację, to w ogóle nie byłoby czegoś takiego jak elity czy klasy rządzące.

Ale jednak patrząc na historię dokonuje się postęp a alternatywą jest upadek cywilizacyjny (w Europie taki jak średniowiecze).

Kapitaliści-kanibale

Kapitaliści-kanibale ugotowali z na zupę i jeszcze się tym chwalą..od dawna twierdzę że niektóre bajki są nieodpowiednie dla dzieci i rodzice(względnie społeczeństwo) powinni sprawdzać co dają im do czytania, oglądania

akurat ten wariat naczytał

akurat ten wariat naczytał się jakichś postmodernistów i naoglądał za dużo apokaliptycznych filmów stąd te majaczenia i "proroctwa" o kastach itp które nie wiadomo czemu mylą mu się z nauką

Średniowiecze nie było

Średniowiecze nie było upadkiem cywilizacyjnym, ale jednym z okresów najbliższych ideałowi anarchizmu (wolne miasta XII wieku).

Tak więc twoim zdaniem

Tak więc twoim zdaniem nastąpi wojna wszystkich ze wszystkimi jak twierdził niejaki Hobbes? czyli mamy na powrót wiek 17ty? A ja myślę że to wszystko ściema, celowo ci którzy mają władzę komplikują, gmatwają stosunki społeczne zarówno n poziomie krajowym jak i międzynarodowym, może nie ma już w skali międzynarodowej proletariatu fabrycznego, ale my wszyscy ludzie pracy całego świata interes nadal mamy wspólny, tylko przez to pogmatwanie i skłócanie ze sobą narodów czy grup zawodowych często go nie widzimy, polega on głównie na tym że prędzej czy później wylądujemy wszyscy w jakichś obozach, lub doczekamy się zagłady ekologicznej czy nuklearnej jeśli nie zaczniemy wspólnej walki, do tego czasu "elita" może nawet spierdoli w kosmos jakimś super pojazdem albo zbuduje sobie super miejscówę pod ziemią a nas niewolników zastąpią im roboty. Raczej więc nie będzie już tak jak kiedyś że skrzykną się wszyscy robotnicy i dokonają rewolucji, tylko raczej zacznie mniejsza grupa a następnie większa przyłączy się gdy zobaczą że jesteśmy silni i możemy wygrać.Większość ludzi jest tak po prostu nauczona, jakaś część przyłączy się bardzo szybko, inni później a jeszcze inni gdy już będziemy wygrywać(tak jak wielu faszystów-konformistów co przyłączali się do milicji CNT widząc że ta wygrywa w ich rejonie).I nie siej defetyzmu, zauważyłem że im ktoś bardziej wierzy we własne szczęście osobiste-rodzina, praca itd.i układa mu się w życiu, tym mniej wierzy w możliwość zmian bo w gruncie rzeczy sam nie ma tak źle.Ja jestem defetystą co do własnego życia, bo choć ciągle walczę to przegrywam (nawet pozorne wygrane okazują ię być później porażkami)i nie umiem już chyba się dostosować do tych niewolniczych warunków, ale przez to silniej wierzę że kiedyś to życie choć na moment nabierze sensu i nie pójdzie na marne, i zrozumiem że spierdolone życie uwrażliwia człowieka, i sprawia że jest gotów poświęcić je dla innych, dla dobra ludzkości. Nie jestem zwolennikiem Mao, ale jedna rzecz podoba mi się w jego filozofii: woluntaryzm, a więc wiara że jak się bardzo chce wygranej, bardzo w nią wierzy i jest się gotowym ponieść najwyższą ofiarę to się wygra-choć wygrana wydawała by się nie wiem jak niemożliwa-Długi Marsz był dowodem na słuszność tej tezy. Podobnie zresztą było z tzw. Cudem nad Wisłą, który świadczył po prostu o niesamowitej odwadze i samozaparciu żołnierzy, którzy wygrali choć było to "niemożliwe", walczący w Hiszpanii milicjanci również wygrywali wiele starć pomimo bardzo nierównych szans, co było możliwe głównie dzięki legendarnej już odwadze i temu że wiedzieli że naprawdę walczą w 100%słusznej sprawie a nie o jakiś zgniły kompromis, mieli przewagę moralną, bo nie musieli się samookłamywać że walczą naprawdę o lepszy świat. Przegrali tylko dlatego że zostali zdradzeni przez "sojuszników", agentów bolszewickich podających się za "komunistów".

Ta silna grupa o której

Ta silna grupa o której piszesz, do której się będą przyłączać, to jest to o czym pisałem. I ona będzie u władzy. Myślisz, że będzie tak szlachetna, że będzie działała dobrze? :). Wiesz, wielu nazistów było święcie przekonanych, że robią to co robią w imię wyższych wartości i dobroci ludzkości. Chłopo-robotnicy tłukący w katowniach ubeckich AKowców i reakcje tez tak myśleli. I wiele, wiele innych przykładów, choćby seryjni mordercy w USA, którzy w większości przypadków twierdzili, że robią coś dobrego.
W zastępowaniu w pracy ludzi maszynami nie ma nic dobrego, nie rozumiem skąd taki kurczowy pęd wśród wszystkich z dodatkiem czerwonym do bycia niewolnikiem w robocie. Lewica marksistowska skończyła się już w naszym kręgu cywilizacyjnym w latach 60 tych.
Kompletnie nie widzisz w tych cudach nad rzekami i milicjantach w Hiszpanii ludzi. I tego co nimi kierowało. To bezpieczne i miłe, ta ideologia, przypuszczanie, że to ona kierowała ludźmi, zryw, wolność, a nie chęć niszczenia, popęd śmierci, męska solidarność dająca rozkosz wspólnego gwałtu wraz z braćmi robotniczymi na zakonnicach. Nic z tych rzeczy, skąd.
Jak bokser przegrywa na ringu, to został też zdradzony? Nie. Był tego dnia gorszy. I dlatego przegrali ci o których piszesz - bo byli słabsi.
Niewolnictwo - nie ten kierunek. Rozdział na dwie kasty, jak u Wellsa. Część nie będzie stopniowa miała dostępu do lepszego jedzenia, do najnowszych osiągnięć medycznych, będzie się degenerować, ewolucja zrobi swoje. Nie będzie zrywu - dysproporcje będą zbyt duże. To oczywiście w szerszym ujęciu czasowym, ale nie będzie w końcu takiej możliwości, bo będą ewidentnie na straconej pozycji.

"Zgniły kompromis" "Nie

"Zgniły kompromis"
"Nie jestem zwolennikiem Mao"?
Przeczytaj swój cały wpis kilka razy i zauważ jak blisko Ci do tego Mao.

Czyli jak ktoś użyje

Czyli jak ktoś użyje określenia "zgniły kompromis" (np. w odniesieniu do demokracji burżuazyjnej) czyni go wg. ciebie maoistą? No niech ci będzie, moja znajoma o ostatnimi czasy mocno prawicowych poglądach, czytelniczka rzeszy-pospolitej uważa mnie z koleji za bolszewika, bo jestem przeciw kapitalizmowi,nie chodzę do kościoła i uważam "odzyskanie wolności w 1989" za krok wstecz.

Nazizm to była ideologia z

Nazizm to była ideologia z gruntu zła, niesprawiedliwa i chora, więc co mogło z tego wyjść. Marksizm natomiast z założenia dążył do dobrobytu całej ludzkości, Marks popełnił jednak jeden błąd, twierdząc że w celu zwycięstwa rewolucji należy stworzyć silne państwo, które z czasem samo zaniknie, za bardzo teoretyzował i się głupio upierał, kłócąc się o to z Bakuninem. Jeżeli jego duch błąka się teraz gdzieś w zaświatach, to na pewno nie może sobie darować tego błędu.A z historii należy wyciągać wnioski by w przyszłości nie popełniać tych samych błędów, anie po to by odpuścić sobie wszelkie działanie i popadać w nihilizm.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.