Bezpośrednia walka z faszyzmem a wolność słowa

Kraj | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm | Ruch anarchistyczny

W ostatnią sobotę we Wrocławiu miał miejsce pochód zorganizowany z okazji rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego. Impreza pretenduje do bycia coroczną organizacyjną próbą sił, przemarszem pokazującym członków i sympatyków, ich liczebność oraz zaangażowanie. Oczywiście wiadomo, że upamiętnianie dat historycznych jest rzeczą drugoplanową, a głównie chodzi o polityczne stroszenie pawich piórek i popularyzację haseł związanych z określoną działalnością.

Całe nazewnictwo stosowane w publicystyce i informacjach, to oczywiście upraszczanie. „Faszystami” bądź „nazistami” określa się w tym przypadku narodowych radykałów – z jednej strony po to, by uprościć odbiór, stosując tego rodzaju skrót myślowy, z drugiej nie uważam, że politycznie narodowy radykalizm leży w jakiś innych rejonach niż faszyzm czy nazizm i nie będę się silił w tym momencie na dłuższą analizę porównawczą, gdyż w zasadzie jedyną istotną różnicą pomiędzy narodowym radykalizmem a innymi prądami skrajnego nacjonalizmu jest, jak to określił Jan Mosdorf fakt bycia „ruchem typowo polskim”.

Antyfaszyzm to oczywiście też uogólnienie – walka odbywa się bowiem ze wszystkimi przejawami totalitarnymi skrajnej prawicy, a czasem również z totalitaryzmami lewicowymi. Antyfaszyści miewają różne poglądy – od anarchistycznych, poprzez lewicowe, subkulturowo-żadne do propaństwowo-legalistycznych. Pisząc więc dalej o „faszystach” i „antyfaszystach” upraszczam sobie jedynie opis, świadomie stosując pewne uogólnienia i nazwy stereotypowe.

Podczas przemarszu przez miasto w formowanych przez narodowców grupkach, doszło do starć pomiędzy nimi, a antyfaszystami. Zawsze, gdy dochodzi do konfrontacji fizycznej pojawiają się wzburzone głosy brzydzących się przemocą, że „jak to tak można”, „to zniżanie się do ich poziomu”, przecież to „faszyzm”. Tym razem zdania wyrabiano sobie jedynie na podstawie serii fotografii dokumentujących finał jednej z wielu potyczek ulicznych. Mogliśmy zobaczyć uwiecznionego przez reportera Wyborczej narodowca skulonego między krzakami, z rozbitą głową i 4 atakujących go antyfaszystów. Zazwyczaj nie brano pod uwagę faktu, że wcześniej to ONRowcy zaczepiali alternatywnie wyglądających wrocławian, było ich dwa razy więcej niż antifowców i byli częściowo zamaskowani.

W Gazecie Wyborczej pojawiły się pełne oburzenia głosy, podobnie jak w innych głównonurtowcach. Media niezależne i ich czytelnicy również po części wyrazili swój przesączony „humanizmem” i „non-violence” negatywny osąd antyfaszystów. Portal „Wolne Media” wrzucił nawet do góry nagłówek „Wrocław: Antyfaszyści jak faszyści” okraszając swój artykuł przekazami z portalu nacjonalista.pl (które nota bene okazały się wyjęte spomiędzy bajek, o czym pisał sam poszkodowany).

Teraz dochodzimy do sedna sprawy, a mianowicie zarzutu o ograniczanie wolności słowa. Otóż od razu na początku zaznaczam, że jestem zwolennikiem wolności słowa, a jednocześnie przeciwnikiem procesów, które dążą do zniewolenia mnie jako osoby. Każdy taki proces, czyli zespół czynności podjętych indywidualnie lub zbiorowo w celu odniesienia pewnego celu, jest wymierzony bezpośrednio we mnie, godzi w moją wolność i roszczę sobie prawo do obrony prze takim procesem.

I teraz postawmy ważne rozróżnienie pomiędzy głoszeniem poglądów rasistowskich, ksenofobicznych itp., a uskutecznianiem procesów, które mają na celu wyegzekwowanie tych poglądów przy pomocy aparatu represji. Stawiam tezę, że pewien proces narzucenia określonej wizji innym, zaczyna się w momencie, kiedy głosiciele tych poglądów zaczynają rościć sobie prawo do przekształcania społeczeństwa na swoją modłę, do wchodzenia w struktury władzy lub do jej całkowitego przejęcia. Prosty wniosek płynie z tego taki, że zawsze gdy osoba lub grupa osób wyznająca sprzeczne z moimi poglądy zaczyna działać w kierunku popularyzacji siebie i prezentowanych poglądów, podkreślając przy tym chęć przejęcia władzy i wdrażania tych poglądów wbrew mojej woli przy pomocy przymusu państwowego, to ta osoba lub grupa osób aktywnie uczestniczy w procesie zmierzającym do mojego zniewolenia i narzucenia mi swojej woli. Innymi słowy, zawsze tam, gdzie pewne idee są styczne z aspiracją rządzenia i narzucania ich reszcie siłą, ma miejsce proces który może (a do tego istnieje taki zamiar) doprowadzić wyznawców określonych idei do władzy, a co dalej idzie do narzucania ich siłą.

Z kolei uczestnictwo i podsycanie takiego procesu nie jest tylko i wyłącznie wyrażaniem poglądów (odnośnie głoszenia których stosujemy pojęcie wolności słowa), ale również dążeniem do narzucenia ich reszcie. Jest to zatem nie tyle samookreślenie ideowe, co czynność jednego podmiotu godząca w drugi podmiot. W moim przekonaniu Antifa powinna działać nie tyle przeciwko takim a nie innym poglądom, tylko przeciwko ludziom, którzy są pionierami opisanych wcześniej procesów zniewalających. Podczas ostatnich wydarzeń we Wrocławiu nie było moim zdaniem wątpliwości, że fizyczna konfrontacja dosięgła ONRowców za to, że byli propagatorami narzucenia swych poglądów innym, a ich przemarsz można traktować jako kroczek w kierunku przejęcia władzy – wszakże to właśnie postulują.

Bo zarysować granicę pomiędzy poglądami a działalnością majacą te poglady narzucić, załóżmy istnienie dwójki ludzi o poglądach rasistowskich, ksenofobicznych itd., przy czym jeden jest jedynie zwolennikiem pewnych – w moim mniemaniu niemądrych – zachowań i idei, a drugi oprócz tego propaguje ich odgórne narzucenie i aktywnie uczestniczy w dążących do tego grupach politycznych, realizując przez to pewien proces.

Pierwszy z nich – nazwijmy go Andrzej i jest możliwą, choć światopoglądowo mało realną postacią, jednak przydatną w moim porównaniu logicznym – jest negatywnie nastawiony do ludzi o innym kolorze skóry i mówiących innym językiem. Do tego uważa, że geje go brzydzą i nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Takie ma zdanie na te tematy i tyle. Ale… To, że nie lubi czarnych nie oznacza, że domaga się prawnego zakazu ich przebywania na terenie Polski. Nie uważa też, że powinny ich obejmować jakieś specjalne restrykcje. Nie. Andrzej po prostu nie lubi obcokrajowców – taką ma mentalność i uprzedzenia – ma prawo do tego typu sadów, może je wygłaszać, że kogoś tam nie lubi, jednak nie postuluje względem tego kogoś represji.

W wolnym społeczeństwie Andrzej w ogóle nie wchodziłby w relacje z osobami, których z sobie tylko znanych powodów nie lubi bądź nienawidzi. Mógłby nawet założyć wspólnotę, zrzeszenie czy stowarzyszenie do którego nie wpuszczano by czarnych, żółtych i dajmy na to rudych. Dlaczego? Bo nie i tyle… Nie następują jednak żadne represje przeciw nielubianym (w związku z uprzedzeniami czy wyznawaną ideologią) ludziom. Skoro anarchiści twierdzą, że w wolnym społeczeństwie relacje społeczne mogą dotyczyć danej jednostki tylko przy jej aprobacie, to nasz Andrzejek ma pełne prawo takiej aprobaty niektórym ludziom – i to tylko z sobie znanych powodów – nie udzielać. Po jakimś czasie rzeczony ksenofob mógłby zrozumieć, że jego dziwny upór nie ma sensu, bo alienuje go od społeczeństwa, albo po prostu zmieni pogląd, bo dajmy na to zaprzyjaźni się z jakimś przybyszem. Jednak, gdy do końca życia będzie trwał przy swojej irracjonalnej niechęci, to też nikomu krzywdy nie wyrządzi. Można go porównać do niezłośliwego guzka na ciele człowiek – jest to rodzaj zwyrodnienia, jednak nie rozrasta nie, nie przerzuca na inne narządy i w związku z tym nie przeszkadza w żadnym stopniu w funkcjonowaniu, nie atakuje innych tkanek i można z nim żyć aż do śmierci.

Drugim rasistą, ksenofobem jest Stefan. Ma takie same poglądy jak Andrzej. Przynależy jednak do organizacji politycznej, która dąży do wprowadzenia rządów realizujących na szerszą skalę wyznawane przez niego idee. Jest przekonany, że dany kawałek ziemi, na którym aktualnie znajduje się jego państwo przynależy właśnie danej grupie narodowej – czyli część ludzi ma do niej większe prawo niż inni. Jednocześnie stosuje retorykę, że jeżeli ktoś nie zgadza się z poglądami większości (do której zdobycia w społeczeństwie dąży Stefan i jego organizacja) może się wynosić w inne miejsce na świecie. Stosuje zatem przymus terytorialny, którego zastosowanie opiera się na błędnym przeświadczeniu, że określone ziemie są „rdzennie” albo „odwiecznie” jakiejś grupy i właśnie ta grupa ma do nich prawa, oraz też tylko tej grupie zostawia się procesy decyzyjne.

Jak wygląda marsz Stefana i jego organizacji po władzę? Otóż promuje on swoje idee podkreślając jednocześnie potrzebę legislacyjnego utwierdzenia swoich postulatów dotyczących przykładowo imigrantów. By zmienić prawo na bardziej rzeczonym imigrantom wrogie, Stefan i jego organizacja rozpoczynają kampanię promowania nie tyle czystej idei niechęci wobec ludności napływowej, co kampanię na rzecz modyfikacji prawnych. Wprowadzenie takich modyfikacji jest najczęściej utożsamiane przez samych promujących z dojściem ich do władzy lub wychowaniem odpowiednich kadr („wychowawcza rola organizacji”) które się tym zajmą. Jednocześnie jest promowana niechęć wobec obcych i innych, jednak proponuje się uzewnętrznianie jej zgoła odmiennie od Andrzeja. Andrzej po prostu wyrzekał się wszelkich relacji z ludźmi, których nienawidził i którzy go brzydzili. Stefan i jego organizacja postulują przekładanie niechęci bądź nienawiści na realną walkę fizyczną w celu wyniszczenia, bądź zastraszenia ”wroga”.

Widzimy zatem, że idee i przemyślenia Andrzej i Stefan mają takie same. Różnica polega na próbie narzucenia innym swojego światopoglądu. Problem naruszenia wolności pojawia się najczęściej tam, gdzie ideologia łączy się z wykorzystaniem represyjnej siły państwa. Jeżeli więc ma miejsce pochód neofaszystowski przechodzący przez miasto, mamy do czynienia konkretnym procesem, mającym na celu uzyskanie odpowiedniej pozycji politycznej, a co za tym idzie takiej pozycji, która pozwoli na szeroko zakrojone represje względem części środowisk. Jeżeli więc antyfaszyści przypuszczają atak na tego rodzaju przemarsz, to w moim przekonaniu następuje tu uderzenie głównie na tle obrony przed rozpoczętym procesem politycznym. Jest to zwyczajna obrona.

Jeżeli dziś zapytamy historyków, co zadecydowało o przedwyborczej popularności NSDAP, to uzyskamy odpowiedź że właśnie takie piknikowo-przemarszowe promowanie idei masowego zniewolenia i wykluczenia mniejszości. Kto wie, czy gdyby wówczas bezwzględnie pacyfikowano takie marsze i festyny, to historia potoczyłaby się zupełnie inaczej.

Pytanie o Stefana

Dajmy na to ze Stefan jest zdeklarowanym komunista, ktory swoje postulaty probuje osiagnac poprzez partie polityczne pokroju SLD, ktore zakladaja ze przymus dzielenia sie z innymi jest postepowy (odnosze sie do czasów przed 1989, nie jestem teoretykiem komunizmu), organizuje masnifestacje to dlaczego anarchisci ida w takich manifestacjach? system komunistyczny w ZSRR byl nie mniej represyjny niz sytem nazistowskich Niemiec z tego co mozna przeczytac nawet na tej stronnie (artykul o represjach blszewikow). I za wyrazanie takich pogladow w Polsce nie ma sankcji, a za nofaszyzm sa. Nie wiem jak wyglada to od srodka, ale jak ktos krzyczy precz z komuna, to nie koniecznie musi byc neonazista. Ja jestem przeciwko faszyzmowi jak i komunizmowi. Jestescie dumni z powstania w getcie warszawskim (slusznie), ale czy jestescie dumni z powstania warszawkiego? to juz pewnie nie. Co do ksenofobi- mala grupa ludzi (ktorzy nie sa uciskani przez prawo bo moga robic ze swoja seksulanoscia na co maja ochote) probuje narzucic swoje poglady wiekszosci przemarszami i wprowadzic zmiany prawa, anarchisci ida z nimi. Fajnie tylko ze wydaje mi sie ze anarchista powinieni walczyc z panstwem a nie walczyc o wprowadzenie innego prawa wedlug nich lepszego, ktore bedzie faworyzowalo inna grupe ludzi. Walke o prawa pracownicze potrafie zrozumiec i popieram, ale pochody z komunistami to nie. Pozdrawiam

Komunizm może też być

Komunizm może też być wolnościowy a faszyzm i nazizm są z gruntu totalitarne, to jest ta różnica między nimi. Jest anarchokomunizm (Machno np. który ze wspomnianymi bolszewikami walczył też uważał się za komunistę w sensie ekonomicznym) są też inne rodzaje wolnościowego komunizmu np. komunizm rad (powstańcy z Kronsztadu to jak myślisz, kim byli, też komunistami tyle że w PRAKTYCE to się pokrywało z anarchizmem), wolnościowy marksizm innego typu też istnieje. Co ma wspólnego SLD (które w sensie ekonomicznym jest czystym liberalizmem) z komunizmem?
"Jak ktoś krzyczy precz z komuną to niekoniecznie musi być neonazista" - to prawda ale MOŻE być neonazista i jeśli pijesz do Wrocławia to byli faszyści (trzeba być bardzo naiwnym żeby nie zauwazyć faszyzmu tam, gdzie ktoś próbuje zgłosić manifestacje faszystowską a jak mu sie to nie udaje to robi to pod pretekstem "walki z komuną") To czysta demagogia. Na CIA były informacje jak stowarzyszenie rodzin katyńskich zareagowało na tą demonstarcję faszystów przeczytaj sobie.
Co do ksenofobii ucisk tych mniejszościowych grup jak najbardziej istnieje. A marsze z tego co wiem są popierane przez większość to MNIEJSZOŚĆ jest przeciwko która właśnie próbuje narzucać swoje poglady innym, zatrzymac zmiany i to siłą, atakując je, robili to wielokrotnie. Anarchiści w zasadzie nie walczą o wprowadzenie lepszego prawa ale o zasadnicze zmiany ale ja np. uważam że lepsze jest mniej opresywne prawo niż bardziej opresywne i nie jestem zwolennikiem tezy "im gorzej tym lepiej", nie wiem jak autor tego tekstu.
Ciekawe zresztą że ludzie którzy nie są anarchistami mają zawsze bardzo dużo do powiedzenia na temat czym anarchizm powinien być, a czym nie (państwowi komuniści też zawsze udzielają takich "rad" tyle że odwrotnych)

Dajmy na to ze Stefan jest

Dajmy na to ze Stefan jest zdeklarowanym komunista, ktory swoje postulaty probuje osiagnac poprzez partie polityczne pokroju SLD, ktore zakladaja ze przymus dzielenia sie z innymi jest postepowy (odnosze sie do czasów przed 1989, nie jestem teoretykiem komunizmu), organizuje masnifestacje to dlaczego anarchisci ida w takich manifestacjach? system komunistyczny w ZSRR byl nie mniej represyjny niz sytem nazistowskich Niemiec z tego co mozna przeczytac nawet na tej stronnie (artykul o represjach blszewikow).

Według mnie w zasadzie każda partia oprócz reprezentowania poglągów reprezentuje rodzaj PROCESU opisanego w powyższym tekście, gdyż aspiruje do władzy. Jak pisałem zawsze tak jest na styku idei i prorządowego ciążenia. Także w wypadku jaki opisujesz stefan również dąży do siłowego narzucana swojej woli. Dlaczego jednak nie wywołuje aż takiego odporu, jak faszyści? Myślę, że dlatego, że ludzie nie widzą swojej wolności w pojmowaniu Bakuninowski, czyli bezwzględnym. Nie ma zerojedynkowości i najczęściej unika się słynnego powiedzenia „wolność albo jest pełna, albo nie ma jej wcale”. Przykładowo ze strony SLD zagrożeniem dla danego człowieka mogą być większe progi podatkowe, które zwiększą budżet i rządzący z błogim uśmiechem na ustach będą redystrybuować kasę głośno krzycząc „patrzcie, ile wam dajemy”, a zagrożeniem ze strony faszystów mogą być powiedzmy przymusowe leczenia w spec. klinikach, deportacje, wysiedlenia itp. Dlatego większe ciśnienie istnieje zawsze, by walczyć z faszystami. Jednak ze strony logicznej masz rację – SLD to również siła tworząca proces zniewalający i z nią również trzeba walczyć. Acha... no i anarchiści nie chodzą w pochodach SLD :)

ale jak ktos krzyczy precz z komuna, to nie koniecznie musi byc neonazista. Ja jestem przeciwko faszyzmowi jak i komunizmowi.

Ja też jestem przeciwko faszyzmowi i komunizmowi, rozumiejąc przez komunizm centralnie planowaną, biurokratyczną i represyjną machinę, np. taką jaką stworzyli bolszewicy w ZSRR. Jestem przeciw czemuś takiemu tak samo jak przeciw tworom nazistowskim. Sęk w tym że sama idea komunistyczna jest według mnie bardzo dobra – oczywiście o ile zrezygnujemy w niej z roszczeń do władzy i narzucania czegokolwiek innym. Jeżeli zrezygnujemy otrzymujemy anarchokomunizm, czyli bardzo pozytywną szkołę anarchizmu, która po prostu stawia na takie a nie inne rozwiązania społeczne i ekonomiczne. W wolnym społeczeństwie anarchiści komunistyczni nie narzucą ci swojej wizji. Jak będziesz chciał, to wchodzisz w kolektyw, jeżeli nie chcesz, to się z niego wycofujesz. Jako że założenia anarchokomunistyczne wydają mi się wielce satysfakcjonujące w życiu człowieka, to chętnie bym się włączył do takiego kolektywu – po jakimś czasie jednak coś może mi przestać odpowiadać i zaczynam działać w inaczej zorganizowanym pod względem ekonomicznym i społecznym stowarzyszeniu... proste. Nie ma narzucenia niczego siłą.

Przepraszam za częściowy offtop

Nie znam się bardzo na

Nie znam się bardzo na prawie, ale zdaje się, że "anty" myli się twierdząc, że leninizm, a już na pewno stalinizm nie jest ideologią, której szerzenia zabrania polskie prawo na podstawie zakazu szerzenia ideologii totalitarnych.

Po pierwsze, SLD nie jest

Po pierwsze, SLD nie jest partią komunistyczną tylko socjalliberalną. Po drugie anarchiści nie chodzą w manifestacjach razem z SLD. Anarchizm zwalcza wszystkie totalitaryzmy.

Po trzecie komunizm to nie to samo co nazizm (komunizm rozumiany jako bezklasowe społeczeństwo, gdzie funkcjonuje gospodarka oparta na zasadzie: od każdego wg. sił, każdemu wg. potrzeb) - komunizm nigdy nie został zrealizowany (w PRL nie było komunizmu!), rządziła tylko partia która kłamała że ten komunizm chce wprowadzić, ale tak naprawdę chodziło o utrzymanie władzy klasy biurokratycznej nad resztą (co zresztą zostało przewidziane przez m.in. anarchokomunistę Kropotkina, a wcześniej Bakunina (socjalizm bez wolności to powszechna niewola).
A więc komunizm jako cel nadal pozostaje pewnym pozytywnym ideałem, natomiast są totalitarne partie które rzekomo chcą ten komunizm wprowadzić (tak samo jak kościoły chrześcijańskie, które za pomocą krucjat chciały wprowadzić raj na ziemi), tak samo jak są organizacje wolnościowe, które na sposób wolnościowy chcą ten ideał zrealizować. Natomiast taka ideologia jak nazizm jest od początku do końca przesiąknięta nienawiścią do innych ras, narodów itd. Nie ma w niej nic pozytywnego, żadnego ideału, oprócz pragnienia wiecznej wojny z innymi.

Po czwarte, anarchista przede wszystkim walczy o rozproszenie władzy, a czasem niektóre prawa przybliżają do tego rozproszenia (choć na dłuższą metę państwo okazuje się nieskuteczne i dlatego jest poddawane krytyce). Np. Kodeks Pracy chroni pracowników w kapitalizmie przed samowolą kapitalisty, który zresztą za pomocą prawa własności jest chroniony przez państwo. Naturalnie znacznie lepszym rozwiązaniem jest likwidacja państwa które chroni kapitalistów, ale póki to państwo istnieje należy przynajmniej domagać się jakiegoś minimum i cisnąć dalej, aż stanie się jasne, że państwo i kapitalizm nie są w stanie realizować w pełni aspiracji ludzi.

proces anarchizacji

Tekst ciekawy, ale mam wrażenie, że sam autor nie wyciąga z głoszonej tezy wszystkich możliwych wniosków. Szczególnie to widać w odpowiedziach mówiących o tym, że anarchiści "nie chodzą z SLD". W praktyce to może prawda, ale dlaczego nie mieliby chodzić z SLD. Odpowiedź, że "SLD to również siła tworząca proces zniewalający" jest w przypadku poważnego potraktowania teorii "procesu" nie satysfakcjonująca. Oznacza ona, że anarchiści aby być anarchistami powinni stosować jedynie taktyki, które BEZPOśREDNIO wpływają na rzeczywistość zgodnie z założeniami anarchizmu.

Faszyści demonstrujący we Wrocławiu według autora tekstu nie chcieli jedynie wyrazić swoich poglądów, ale rozpocząć proces mający na celu narzucenie tych poglądów. Korzystali przy tym jednak z "urządzeń" demokracji liberalnej (które chcą, deklaratywnie, znieść w przyszłości) takich jak wolność zgromadzeń czy wolność słowa. Kij ma dwa końce, bo z jednej strony faktycznie istniej możliwość wykorzystania tych "urządzeń" przeciwko nim samym i uruchomienie procesu które je w przyszłości zniszczy. Z drugiej jednak strony jeżeli faszyści są zbyt słabi, aby taki proces doprowadzić do końca, może dzięki takiej demonstracji rozpocząć się proces przeciwstawny tj. powszechna legitymizacja liberalnej demokracji.

Paradoksalnie to właśnie zakaz wydany przez władze, może rozpocząć (a patrząc np. na zapowiedzi ograniczenia swobody demonstrowania dla antyfaszystów, rozpoczął) proces ograniczenia swobód, przez to że przesunięto idee wolności słowa z zakresu idei nie podlegających dyskusji, do takich którymi można dowolnie żonglować.

Podobnie jak to było np. w Hiszpanii gdzie prawica próbowała wszcząć dyskusję nad ponowną (po liberalizacji po śmierci Franco) penalizacją stosunków homoseksualnych, a tak naprawdę rozpoczęła proces który doprowadził do czegoś dokładnie odwrotnego tj. legalizacji związków partnerskich osób tej samej płci.

Jeżeli więc traktujemy poważnie tą teorię, a zasadniczo dla każdego działania politycznego jest ona słuszna, to twierdzenie "anarchiści nie chodzą w pochodach SLD" (nie jako stwierdzenie faktu, ale jako deklaracja "anarchiści nie chodzą w pochodach z tymi, z którymi się nie zgadzają") nie ma racji bytu. Tak jak zresztą każde stwierdzenie, ze anarchiści czegoś tam nie robią.

Tu właśnie tkwi pewien paradoks, że to właśnie małe, nie mające zbyt wielu możliwości swobodnego dobierania sobie "narzędzi" działania, grupy takie jak anarchiści, najbardziej kurczowo trzymają się pewnych dogmatów postępowania. Ruch który jest duzy może może bezpośrednio wymuszać ustepstwa ze strony systemu. Np faszyści gdyby byli silni, zamiast organizować demonstrację, zrobiliby po prostu zamach stanu. Ruchy małe mogą liczyć jedynie na uruchomienie pewnych procesów, jednak jeżeli prowadzi się działalność polityczną nie ma tak, że można się nie pobrudzić. Próbując uruchomić taki proces na pewno wiele razy zbrukamy się "pochodem z SLD" inaczej możemy liczyć jedynie ze uruchomi go przysłowiowa "plama na słońcu".

Wyciągajmy więc z takich tekstów nie tylko treści negatywne i defensywne, ale zacznijmy mysleć jak taki proces (skuteczny) uruchomić samemu.

Opinia

"Co do ksenofobii ucisk tych mniejszościowych grup jak najbardziej istnieje. A marsze z tego co wiem są popierane przez większość to MNIEJSZOŚĆ jest przeciwko która właśnie próbuje narzucać swoje poglady innym, zatrzymac zmiany i to siłą, atakując je, robili to wielokrotnie"
Dziwne sa twoje twierdzenia Ja myslalem ze zyjemy w panstwie demokartycznym gdzie rzadzi wiekosc, ale i tak Cie nie przkonam ze u nas w karju to jednak jest mniejszosc. Jestem za wolnosci zwiazkow partnerskich dla tych ludzi tylko nie w ramach panstwa i nie z podatkow, ktore jestem zmuszony placic. Jestem jak ten nieszkodliwy faszysta w tym wypadku, niech robia co chca tylko nie za moje pieniadze. Zwiazek partenrski daje pewne przywileje finansowe i tym podobne, ktore wedlug mojej opini sa niesluszne, ale kazdy ma swoje zdanie na ten temat. A panstwo mi narzuca tak jak im wole wiekszosci.
Dlaczego piszesz ze mowie jak powinni robic anarchisci? Napisalem co mi sie wydaje i zadalem pytanie do ludzi ktorzy sie za takich anarchistow uwazaja. Poztym mojego poglady tez oscyluja wokol anarchizmu.
Chodzilo mi oszywiscie o komuznizm w wydaniu bolszewikow wielka idea komunizmu swiatowego to jest wedlug mnie utopia i nikt nie jest wstanie wprowadzic jej bez uzycia sily. Co innego anarchokomunizm ale to juz by byl wybor wolnego czlowieka, a nie narzucony mu z gory dogmat ze ma oddawac tyle ile moze a dostanie tyle ile mu trzeba. Co do chodzniea z SLD to mi wasze opinie odpowiadaja. Co do faszyzmu tez uwazam ze ta idea jest zla i pacyfikowanie jej jest pozyteczne, tylko trzeba pamietac ze w imie takich ideologi jak komunizm wilu ludzi zostalo zabitych i dobry antyfaszyzm i np anarchizm jesli bedzie wprowadzany metodami takimi jak komunisci wprowadzali swoje poglady rowniez bedzie zjawiskiem szkodliwym.

A co takiego przyniesie ci

A co takiego przyniesie ci złego związek parterski? że będa mogli się rozliczać razem przed fiskusem? Co konkretnie ci ubędzie i dlaczego twoim zdaniem to byłoby złe. Nie rozumiem tej fiksacji na punkcie homoseksualistów. Dla mnie wyjścia są dwa: albo "delegalizujemy" związki par hetero, tak jak to jest w przypadku homo, albo legalizujemy tak samo hetero i homo.

Odpowiedz

Jesli nie widzisz roznicy pomiedzy para homoseksulana a para heteroseksualna to chocbym nie wiem co mowil i tak bedziesz mowil ze to jest to samo. Rozliczanie sie z fiskusem, adopcja dzieci, wspolna emerytura, ulgi podatkowe, prorodzinne sa dla par heteroseksulanych bo one moga miec w sposob naturalny dzieci. Jesli udowodnisz mi ze para homoseksualna moze miec w sposob naturalny dziecko to rowniez bede za tym zeby im przyznac ulgi itp. Nie jestem za dyskryminacja tych ludzi, jesli beda sie trzymac za rece na ulicy to mi to nie przeszkadza, tylko nie chce jesli musze dawac pieniedzy na udogodninia dla ludzi nieproduktywnych (pod wzgledem rodzenia dzieci) dla spoleczenstwa. Najfajniej by bylo gdyby mozna sobie wybrac do jakiej grupy ideowej chce sie nalezec i z jaka tworzyc anarchokomune i wtedy nie mialbym nic do anarchokomuny homoseksualnych, niech sobie zyja po swojemu.
Tak na boku roznicy pomiedzy bialym czlowiekiem a czarnym a zóltym oprocz ich koloru skóry nie widze i nikogo z naszego kraju bym wyrzucac nie chcial- co do zarzutow o moja ksenofobie, ktore sie pewnie pojawia.

Co to znaczy mieć dzieci w

Co to znaczy mieć dzieci w sposób "nienaturalny"? Niepokalane poczęcie? Adoptowane dzieci to też "normalne" dzieci. Nie mówiąc już, że lesbijki same mogą urodzić sobie dziecko (np. korzystając z pomocy zaprzyjaźnionego faceta). Poza tym celem bycia parą nie jest jedynie posiadanie dzieci. Ludzie chcą ze sobą być, bo się kochają i tyle i nie powinni mieć z tego powodu tylko że się kochają bo są jednej płci żadnych kłopotów formalnych. A jeśli całe życie np. jedna z osób pracuje, a druga nie, to ta druga ma prawo dziedziczyć wypracowaną emeryturę partnera (nie wiem w jaki sposób wtedy tracisz cokolwiek).

spekulacja

Obawiam się, że "anty" nie straci nic poza poczuciem bezpeieczeństwa, które gwarantuje mu teraz przekonanie, że jest "normalnym" i "naturalnym" i takim, jakim powinno się być - i, tak długo, jak jakaś zmiana w prawie czy (zwłaszcza?) obyczajowości nie rzuci cienia na tę "normalność" i "naturę", będzie - w swoim przekonaniu - dalej bezpieczny. (Chyba, że jeszcze chodzi tu o poczucie misji: musimy walczyć o normalność, bo inaczej....)

A co np. z parami które z

A co np. z parami które z wyboru nie chcą mieć dzieci lub nie mogą ich mieć, po 5 latach delegalizujemy małżeństwo? Co za absurd...

Nie offtopować! O tym co to

Nie offtopować! O tym co to jest para i kto może przeprowadzać adopcję pogadajcie na forum, a tutaj starajmy się trzymać tematu, bo inaczej dyskusja na ten ważny temat padnie...

Z punktu widzenia czarnego rudego eskimosa...

Jak się dyskutuje o wolności słowa to wypadałoby się zastanowić jak naprzykład czuje się ktoś kto nie jest biały albo jest, ale naprzykład ubiera się trochę inaczej i musi godzić się na to, że jakaś banda kretynów z czarnymi krawacikami ubliża mu i grozi...

Różnica między nazi/faszystami/narodowcami a całą resztą jest taka że ci pierwsi atakują osoby za ich kolor skóry, rysy twarzy, orientację sexualną, język jakim się posługuje i "narodowość"- cokolwiek miało by to słowo znaczyć. Oczywiście taka ideologia jest zupełnie absurdalna zaczynając od tego, że często trudno było rozróżnić kto jest narodowości A i kto B a kończąc po tym że sam przywódca z pochodzenia okazywał się z narodu B, więc gdyby nie był przy władzy prawdopodobnie zginąłby w wyniku dojścia do władzy tej ideologii.

Reszta ideologii atakuje przedewszystkim pewien sposób myślenia oraz różne rodzaje systemów i próbuje je zmienić takimi lub innymi sposobami.

Oczywiście są jeszcze bolszewicy, staliniści, czerwone khmery, maoiści i inni ale trzeba zauważyć, że dochodzili oni do władzy zazwyczaj po bardzo opresyjnych rządach które silnie tłumiły wolność słowa...

Mogę powiedzieć że wolność słowa oczywiście musi być jeżeli chcemy budować demokratyczne republiki, wspólnoty, związki, komuny ale trzeba uwzględnić, że istnieją też prawa człowieka i o ile przechodzi manifestacja popierająca obowiązkowe noszenie żółtych gaci i wiem że dąży ona do nałożenia na mnie w przyszłości pewnych ograniczeń wkraczających w moje życie prywatne to i tak nie jest aż tak niebezpieczna jak demonstracja narodowców, ponieważ nie atakuje ona poszczególnych osób, tylko wprowadza jakiś absurdalny obowiązek który ma dotyczyć wszystkich.

Oczywiście zarówno noszenie żółtych gaci jak i ciekawe pomysły narodowców można wyrzucić na śmietnik poprzez referendum i inne głosowania, ale uważam że każdy człowiek ma jakąś godność i żadne stado tryglodytów ( ;) ) nie ma prawa go poniżać ze względu na jego odmienność od ich urojonych ideałów...

Pisząć powższy tekst miałem na myśli przede wszystkim takie hasła wygłaszane przez naodowców jak "Polska dla polaków" i inne ciekawe zdania których nie będę tutaj cytował...

NO PASARAN

Odpowiedz

Sposoba naturalny to taki w ktorym dziecko powstaje poprzez wspolzycie partenrow seksualnych. Co do lesbijek ktore moga miec dziecko z przyjacielem, jesli sie kochaja to nie czuja pociagu do osoby przeciwnej plci, mezczyzna zostalby tylko wykorzystany seksualnie do zaplodnienia ,jesli to jest normalne wedlug Ciebie. Co do pieniedzy to trace, jesli masz pojecie o podatkach to wiesz ze niektorzy otczymuja wiecej niz wplacili, a niektorzy otrzymuja mniej niz wplacili- zaleznie od dlugosci zycia itp, nie ma pewnosci ze ktos nie dostanie wiecej niz wplacil prawda?. Jesli chodzi o prywatne ubezpieczalnie to zawsze mozna zostawic testament, albo poprosic taka ubezpieczalnie o wprowadzenie takiego ubezpieczenia wspolnego dla tych par.
Co do postu o parach ktore nie moga miec dzieci, dlaczego zawsze odwolujecie sie do sytaucji ekstremalnych i przez to chcecie wprowdzac nieracjonlane rozwiazania? Ujme to inaczej para heteroseksulana dostaje te swiadczenia i przywileje za możliwosc wydania na swiat dziecka i jako zachete aby to zrobic. Co do par ktore nie moga miec dzieci to powiem tak, 100% par homoseksualnych nie moze miec dzieci z wlasnych zwiazkow bo to jest fizycznie niemozliwe, a cos kolo 10% par heteroseksualnych ze wzgledu na niepolodnosc (chorobe) nie moze ich miec, spojrz na to odrobine racjonalnie.
Przepraszam adminow za offtop

Jak pisal Vino idź na

Nie przepraszaj, tylko nie offtopuj.

Trafny tekst

Uważam, że Vino ujął istotę problemu z którym boryka się środowisko antyfaszystowskie w Polsce.

Moja wypowiedź będzie z pewnością nie do końca obiektywna, ponieważ ja zdecydowanie opowiadam się po stronie działań Antify uważając je za uzupełnienie dzialałności pokojowo-informacyjnej (jakże potrzebnej naturalnie).

Przyznam, że dla mnie niemal absurdalne jest mówienie o wolności słowa w odniesieniu do ludzi gloryfikujących działania nazistowskich zbroniarzy (i będę ignorował zaczepki porównujące to do działań komunistów, bo nie to jest tematem wypowiedzi).

Ostatni akapit wypowiedzi Vino jest wspaniałym podsumowaniem.

Antyfaszyści miewają

Antyfaszyści miewają różne poglądy – od anarchistycznych, poprzez lewicowe, subkulturowo-żadne do propaństwowo-legalistycznych.

subkultorowo = żadne ? co za bencwał.

subkulturowo-żadne - chodzi

subkulturowo-żadne - chodzi o rzekomą antypolityczność, często wśród różnych cwaniaczków maskującą zwykłe poparcie dla istniejącego status quo. Myślę, że chodzi tu np. o cwaniaków w kurtkach "pankowych" made in china i tak modnych dziś arafatek z przeceny, ale nie tylko. Pokaż takiemu, że czytasz "Inny Świat" a usłyszysz: "ee, to jest polityka." Iść na koncert, najebać się i udawać panka, skina, hiphopowca i te pe. Pozerstwo czyli. Ale i pozer-liberał może nie lubić faszystów. Rację mam?

Tak Q., dokładnie o taką

Tak Q., dokładnie o taką grupę mi chodziło. Wiadomo, że są subkulturowcy o konkretnych poglądach, czasem bardzo mądrzy ludzie, lubiący taki a nie inny styl ubiory, muzyki itp.

A grupa subkulturowców-zeropoglądowców to takie mdłe, bezwonne gówno (oczywiście w politycznym sensie), bo pod maską apolityczności jak zwykle kryje się poparcie dla istniejącego stanu rzeczy.

Subkultura, która głosi

Subkultura, która głosi jedynie poglądy liberalno obyczajowe ;)

a cóz to? mamy wreszcie

a cóz to? mamy wreszcie jasną definicję subkultury? i to anarchiści wymyślili! no no...

Moralne mechanizmy obronne

Na szczególną uwagę zasługują też tzw. moralne mechanizmy obronne, czyli takie, które pozwalają wciąż uważać się za dobrego człowieka pomimo naruszania własnych zasad moralnych. Można tu wyróżnić np.:

* racjonalizacje- "złych" czynów jako środków do wyższego dobra
* eufemizmy – nazywanie "złych" czynów mniej negatywnymi nazwami
* porównania – porównywanie własnych "złych" czynów z jeszcze gorszymi czynami innych ludzi
* rozmycie odpowiedzialności – dzielenie się winą z innymi
* przemieszczenie odpowiedzialności – uzasadnianie "złych" czynów jako dopuszczonych przez jakiś wyższy autorytet
* wyparcie konsekwencji – ignorowanie negatywnych konsekwencji swoich czynów
* dehumanizacja- ofiar swoich czynów.
* zewnętrzna atrybucja winy – obwinianie ofiar np. o to, że prowokowały.

Dobry tekst. Coś

Dobry tekst. Coś przynajmniej wyjaśnia(usprawiedliwia?). No i znakomity komentarz ostatni (moralne mechanizmy obronne). Może ktoś przemyśli.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.