Bydgoszcz: Wyzysk imigrantów w obozie pracy Mat-Pol
Po tym, jak z fabryki Mat-Pol w Bydgoszczy uciekli pracownicy pochodzący z Wietnamu, na jaw zaczęły wychodzić szczegóły dotyczące tego sweatshopu, w którym pracują ofiary handlu ludźmi.
- Trafiliśmy do obozu pracy – mówią pracownicy. Jest ich czternaścioro. Szyli luksusowe ubrania w fabryce należącej do Macieja Polakowskiego, współtwórcy programu gospodarczego partii Polska Jest Najważniejsza. Polakowski prowadzi odziedziczoną po ojcu fabrykę odzieżową Mat-Pol. Zarzuty swoich 14 byłych pracowników z Azji odpiera stanowczo. Twierdzi, że kłamią, bo nie chciało im się pracować.
Jednak śledczy z bydgoskiej prokuratury, którzy prowadzą postępowanie w sprawie wykorzystywania Wietnamczyków, nieoficjalnie przyznają - Ci ludzie byli traktowani jak niewolnicy.
Według zeznań pracownic z Wietnamu, szef odebrał im paszporty i telefony komórkowe, nie pozwalał na swobodne korzystanie z toalet, zmuszał do picia alkoholu. Pracownicy zarabiali 600 zł na miesiąc i mogli jeść tylko raz dziennie. Zdarzała się przemoc wobec pracowników. Sprawa wyszła na jaw, gdy jedna z pracownic uciekła z zakładu i skontaktowała się ze swoimi rodakami prowadzącymi wietnamską restaurację. W dalszej kolejności, pomogła fundacja La Strada zajmująca się pomocą ofiarom handlu ludźmi. (gazeta.pl)