PiS: Wybory jesienią

Kraj

Dziś Rada Polityczna Prawa i Sprawiedliwości podjęła decyzję o przedterminowych wyborach parlamentarnych. - Chcemy by te wybory były plebiscytem i pytaniem, jakiej Polski chcecie - powiedział na konferencji prasowej premier Kaczyński. Zapowiedział, że wybory powinny odbyć się najpóźniej w listopadzie.

Wcześniej wicepremier Giertych powiedział, że PiS zerwał umowę koalicyjną z Ligą Polskich Rodzin i w poniedziałek prezydent odwoła jej ministrów. Wszystko na to wskazuje, że dotyczyć to będzie także ministrów Samoobrony. Jak informowaliśmy wcześniej wybory szykowały się od momentu wyrzucenia wicepremiera Andrzeja Leppera z rządu w związku z tzw. aferą gruntową. W decyzji PiS-owi pomogło też odrzucenie przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego PiS (a także sprawozdania Sojuszu Lewicy Demokratycznej). W takiej sytuacji PiS co roku w tej kadencji sejmu traciłby ponad 24 mln zł subwencji na działanie partii. Wyjściem są nowe wybory, które spowodują unieważnienie tej sprawy.

Ogólny chaos w rządzie i okolicach, odwołanie ministra spraw wewnętrznych i administracji Janusza Kaczmarka i jego przejście, podobnie jak Leppera, do kontrataku, co objawia się opowiadaniem o np. ręcznym sterowaniu prokuraturą przez funkcjonariuszy PiS, dodatkowo przyczyniło się do tej decyzji - czyli próby ucieczki przed nawarstwiającymi się problemami "do przodu" i nowego rozdania. Pomaga w tym Platforma Obywatelska, której lider Donald Tusk wypił wczoraj z prezydentem Kaczyńskim sporą ilość wina w Pałacu, w tym także ponownie bruderszaft, i ustalił nie tylko przegłosowanie samorozwiązania sejmu, ale prawdopodobnie także podział łupów w przyszłym sejmie (w zamian za rezygnację przez PO postulatu powołania komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić kulisy afery gruntowej).

Plus jest taki, że

Plus jest taki, że najprawdopodobniej nie będziemy już oglądać gęby Romana Giertycha w roli ministra edukacji, a może nawet w przyszłym sejmie (LPR oscyluje w sondażach w granicach błędu statystycznego). Minus jest taki, że poza tą kosmetyczną zmianą niewiele się zmieni. Wszak chodzi o to, żeby zrobić dużo tak, aby nie zmieniło się nic. Dzięki PO może lepszy będzie PR rządu, ładniejsze garnitury itd, ale nic dobrego dla zwykłego zjadacze chleba się nie szykuje, wręcz przeciwnie, PO jako partia liberalna nie będzie miała już żadnych skrupułów, żeby realizować chorą neoliberalną "księżycową ekonomię". I to bez względu czy koalicja będzie POPiSowa (którą promuje Dziennik) czy POLiDowa (którą promuje Gazeta Wyborcza).

słusznie

to prawda co mowisz.

dodatkowo mozna jeszcze dorzucic koszt kolejnej kampani wyborczej + bedziemy mieli teraz piekny okres obrzucania sie gownem. po prostu "pienknie"

a PO nawet jesli nie zacznie realizowac swoich pomyslow gospodarczych to i tak raczej nic nie ruszy sadzac po tym jaka "opozycja" byla dla rzadow PiS...

Zobaczcie na tych idiotów

Zobaczcie na tych idiotów :)
http://wideo.gazeta.pl/wideo/0,0,4384773.html

Bojkot wyborow

Dziwne, ze nie slychac, ani nie widac na serwisach wolnosciowych zadnych materialow na temat bojkotu wyborow jak na razie czyzby prawica nam tak dokuczyla, ze myslimy o udaniu sie do urn?

Widać nie czytasz CIA.

Widać nie czytasz CIA. Kampania już się powoli rozkręca od ok. 2 tygodni. Pierwsza seria plakatów jest gotowa. Będą następne. Poza tym chyba nie trzeba nikogo prowadzić za rączkę i każdy wie co ma robić.

suckers?

wiec chcecie oddac glos w rece starych partyjniakow i moherow!?

congratz! serio, zastanawia mnie na chuj wam ta cala strona pelna idei skoro sprowadza sie do patrzenia jak inni za was wybieraja...

problem w tym, że my nie

problem w tym, że my nie chcemy "oddawać głosu" ani w ręce "moherów" ani "wykształciuchów". Nie delegujemy władzy na nikogo.

Ta strona jest właśnie z tego powodu. Krytykujemy demokrację przedstawicielską jako pusty show dla gawiedzi, bez wielkiego znaczenia w zasadzie.

rozumiem

jednak co da sama krytyka bez jej uczynnienia. skoro bedziecie tylko opowiadac jak ich nie lubicie a przy okazji nie zalozycie parti ktora zmieni system to mozna tak w nieskonczonosc przy czym za kazdym razem beda was jechac od tylu bez mydla.

tu nie chodzi o "ich"

tu nie chodzi o "ich" nielubienie, bo to nie jest kwestia personalna, ale krytyka systemu demokracji przedstawicielskiej. Oto właśnie chodzi, że za pomocą kartki wyborczej nie da się wprowadzić demokracji bezpośredniej (w anarchistycznym rozumieniu tego pojęcia). Od początku parlamentaryzmu podejmowane są różne próby zmiany systemu za pomocą parlamentu i na dłuższą metę wszystkie kończyły się fiaskiem i od początku parlamentaryzmu poddawany jest on krytyce ze strony anarchistów. System nie może być zmieniony przez przedstawicieli, ale rękami samych zainteresowanych jego zmianą.

Najbliżej sukcesu byliśmy podczas Rewolucji Hiszpańskiej i nie odbywało się to na salonach, ale na ulicach, w zakładach pracy i wioskach.

rewolucja?

nie wiem jak wyobrazasz sobie rozpoczecie rewolucji w tak podzielonym wewnetrznie kraju?
chcesz im opowiadac bajki o panstwie bez rzadu? o pelnej wolnosci i mnostwie swobod?
to klamstwa. radosna filozofia kreujaca utopijna toerie panstwa samoregulujacego sie...
odwolasz policje i wojsko? zerwiesz stosunki dyplomatyczne? zamkniesz elektrownie inne niz ekologiczne? a na koniec powiesz wszytskim ze wszytskie stolki spalili na stosie i juz koniec. po rewolucji. do domu. migiem! pracowac na dobro wszytskich!
to wszytsko jest niemozliwe do spelnienia. wiec nie oklamujmy sie i

idzmy do wyborow zeby chociaz wyrzucic szkodnikow!

Jak już mówiłem

Jak już mówiłem wcześniej, oni wszyscy są szkodnikami, więc nie wiem kogo miałbym nie-wyrzucać. Nie widzę zasadniczej różnicy pomiędzy nimi. A histerię wywołują media związane z określonymi koteriami politycznymi, którym zależy na tym żeby wyrzucić "faszystów" Kaczyńskich i wstawić na to miejsce "Europejczyków" i neoliberałów z LiD i PO.

Rewolucję nie zrobię "ja" siła własnej woli, rewolucję robią sami zainteresowani zmianą ludzie. Rewolucje są częścią historii i kiedy "stare" jest już niewydolne, przychodzi czas na rewolucyjne wprowadzenie "nowych". Rewolucja to jednak proces, a nie jednorazowy akt obalenia rządu. Obalenie rządu to co najwyżej początek rewolucji, a nie jej koniec - choć tak naprawdę to początek spektakularny i symboliczny, bo rewolucyjny proces zaczyna się znacznie wcześniej - od powstania masowego ruchu dążącego do zmiany, a może jeszcze wcześniej. A więc w procesie rewolucji społecznej (tym się różniącej od rewolucji politycznej, że w niej nie chodzi o wymianę ekipy, o zamach stanu), kształtują się nowe instytucje, bardzo często oparte na demokracji bezpośredniej (kilka momentów w historii to potwierdza).

Pytaniem nie jest CZY rewolucja wybuchnie, tylko KIEDY i JAK będzie przebiegała. Nam zależy, aby była to rewolucja prawdziwie demokratyczna, aby nie generowała nowych rządzących, ale aby doprowadziła do przejęcia władzy nad swoim życiem przez całe społeczeństwo w swoich gminach, zakładach pracy itd. A potem ew. federowała się od dołu do góry także na zasadach demokracji bezpośredniej. Obronie przed agresją państw służyłyby ochotnicze milicje ludowe (tak jak to było podczas Rewolucji Hiszpańskiej, tak jak to jest obecnie w stanie Chiapas w Meksyku, gdzie powstała EZLN) pozostające pod kontrolą demokratyczną.

och jak pieknie

cud miod i orzeszki.

robotnicza masa, poparta przez swiatla inteligencje kontra zepusta biurokratyczna swołocz. to juz bylo. i nigdzie sie nie udalo. mielismy bolszewizm i faszyzm, no i nazizm. a wczesniej rewolucja francuska ktora tez do niczego wielkiego nie doprowadzila poza rzezia.

brak rzadow i oddanie sil porzadkowych w rece ludu? wierzysz w nagla odmiane spoleczenstwa, ktore przestanie byc zadne wladzy i zaszczytow?

demokracja bezposrednia w 40 milionowym kraju? to bysmy musieli pol kraju zmienic w agore zeby w scisku i wrzasku debatowac.

serio. to nie jest mozliwe. w zadne sposob.

co do szkodnikow to chodzilo mi o lpr i samoobrone. reszta tez jest gowno warta ale zdecydowanie wole ich od tych wiesniakow i katoli.

oj incubus, przedstawiasz

oj incubus, przedstawiasz mocno uproszczoną wersję historii. Po pierwsze bolszewizm, ani faszyzm nie dokonał rewolucji. Rewolucję Rosyjską dokonali zwykli ludzie, a bolszewicy dokonali tylko zamachu stanu i stłumili rewolucję zaprowadzając centralny rząd. Faszyści zaś w ogóle nie zamierzali likwidować rządu. Moim zdaniem porównania są nietrafne.

Celowo jednak powołałem się na Rewolucję Hiszpańską, a nie rosyjską, bo tam na wielkich przestrzeniach kraju faktycznie rząd nie funkcjonował i miliony ludzi brały udział w procesie rewolucyjnym. Te rzeczy o których mówisz, że są "niemożliwe" już były w mniejszym czy większym stopniu testowane w rzeczywistości i okazały się możliwe do realizacji. Masz po prostu niedokładne dane.

moze i sa do konca nie

moze i sa do konca nie trafione, ale to chyba dlatego ze swiat jeszcze nie widzial prawdziwej rewolucji. takiej idealnie pokrywajacej sie z teoria. w kazdej cos nie wyszlo. zadzialal czynnik ludzki i kupa. po rewolucji jak po psiej duszy.

co do testowania rzeczy niemozliwych. gdyby okazaly sie trafne to nie dosc ze bylyby przetestowane ale i wprowadzone w zycie. a o ile dobrze pamietam ostatnia demokracje bezposrednia mielismy w starozytnej grecji, o przypadkach policji(milicji) takiej prawdziwie obywatleskiej w ogole nie slyszalem przynajmniej jesli chodzi o utrzymanie porzadku na wiekszym terenie niz ulica.

nie ma czegoś "idealnie

nie ma czegoś "idealnie pokrywającego się z teorią". Natomiast jak zauważył choćby Guy Debord, ale też Chomsky i Orwell i inni, Rewolucja Hiszpańska mimo różnych wad, była najbliższa ideałowi, jeśli można tak powiedzieć. I to jest niewyczerpane źródło inspiracji. Tam też na masową skalę praktykowana była demokracja bezpośrednia. Tam zaś zadziałał czynnik militarny nade wszystko. Nie było natomiast głodu, biurokratyzmu i innych idiotyzmów. Pewne przykłady mamy też na własnym podwórku - okres pierwszej Solidarności, to jak wielu historyków zauważa, był ostatni wybuch anarchosyndykalistyczny (nawet jeśli sami uczestnicy tak tego nie nazywali, ale wpływ choćby Abramowskiego jest znaczący). I tutaj zadziałał również czynnik militarny (stan wojenny, rząd generałów). To oczywiście zmusza do wyciągnięcia wniosków - że rewolucja musi być lepiej przygotowana militarnie do obrony - i jak sądzę tutaj pewną inspirację można pod tym względem czerpać ze zwycięskiej jednak obrony dokonanej przez EZLN w Meksyku.

hmm

to w ogole pograza idee rewolucji poniewaz wiaze sie ona z wojna domowa. zmuszenie ludzi by strzelali do swoich sasiadow czy znajomych tylko dlatego ze potem bedzie (albo i nie) lepiej nie wydaje mi sie najprostszym zadaniem.

poza tym rewolucja jest bardzo gwaltownym procesem, czesto pozerajacym wlasnych ojcow, matki i dzieci. nic fajnego, a jezeli dodamy jeszcze fakt ze spoleczenstwo nastawione na nowe lepsze dostanie gorsze - to nie ma nic gorszego niz przymus wyjscia do nich i przemowienia, jak sie nie ma daru to sie szybko mozna pozegnac z tym padołem łez.

jesli chodzi o rewolucje hiszpanska, z tego co przeczytalem po netó nie widze w niej nic cudownego:
"Lider prawicowej opozycji parlamentarnej, Calvo Sotelo, protestował przeciw terrorowi antyreligijnemu, ustawom wywłaszczeniowym i tzw. reformie rolnej"

"Calvo Sotelo został w uprowadzony przez 15-osobowe komando Gwardii Cywilnej podległej ministrowi sprawiedliwości i zamordowany strzałem w tył głowy. Osobą, która pociągnęła za spust, był prawdopodobnie socjalista Victoriano Cuenca. Morderstwo lidera prawicowej opozycji było iskrą przyśpieszającą wybuch buntu żołnierzy z garnizonu hiszpańskiego w Melilli i trzyletniej wojny domowej"

za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Hiszpańska_wojna_domowa

natomiast ten artykul: http://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja_w_Hiszpanii to czysty pangieryk - stronniczy artykul mowiacy o "cudach" jakie tam sie dzialy.

ogólnie rzecz biorac taka bezposrednia demokracja jest fajna w skali nieduzego regionu a nie calego kraju.

Po pierwsze Rewolucja

Po pierwsze Rewolucja Hiszpańska to nieco inne zjawisko niż wojna domowa (choć ściśle powiązane). Po drugie ten artykuł jak widzę upraszcza sprawę. Walki prawicy i lewicy toczyły się od dawna, a zabicie Sotelo było odpowiedzią za zamordowanie członka partii socjalistycznej José Castillo. To jednak są drugorzędne kwestie, bo śmierć Sotelo była zaledwie pretekstem do puczu nacjonalistycznego a nie prawdziwą przyczyną. Nie wiem jednak co ma wspólnego z rewolucją rząd (któremu podlegały siły policyjne), który po wybuchu rewolucji pełnił rolę wyraźnie kontrrewolucyjną. To nie rządzące partie lewicowe i liberalne rozpoczęły rewolucję!

Oczywiście rewolucja to proces gwałtowny. Nikt temu nie przeczy, ale jest wpisany w historię ludzkości, bo kiedy ludzie mają dość obłudy i wyzysku chwytają za broń i obalają ciemiężycieli. To jest zupełnie naturalne. Cały jednak problem w tym, czemu anarchiści poświęcają dużo uwagi, aby nie doprowadziła do wyłonienia nowych ciemiężycieli. Czasami, w pewnych warunkach rewolucja może się skończyć jedynie niewielkimi starciami. Tak może się stać gdy powiedzie się strajk generalny i rządzący sami skapitulują. Tak naprawdę poziom przemocy zależy od reakcji na rewolucję klasy rządzącej. Pierwsze miesiące Solidarności odbywały się bezkrwawo, co może też nie dobrze bo uśpiło to czujność robotników i pozwoliło kontrrewolucjonistom Jaruzelskiego odzyskać inicjatywę i doprowadzić do rozłożenia nieprzygotowanej do walki rewolucji za pomocą wojska.

.

jesli chodzi o materialy to te znalalzem pierwsze. nigdy nie bylem pasjonatem historii wiec i moja wiedza nie jest najlepsza ale jak mi cos jest potrzebne staram sie znalesc. to znalazlem na szybko wiec wybacz mi moja niewiedze.

co do przelewu krwi i ciemiezycieli to masz racje. tyle ze bardzo ciezko jest kontrolowac "globalna" rewolucje. trzeba by bardzo szybko przejac wladze, albo przekonac "wszytskich". a co do nowej klasy rzadzacej. tu tez jest problem ludzi nadambitnych ktorzy jak nie rzadza to sie zle czuja.

zgadza się, to jest

zgadza się, to jest największy problem każdej rewolucji. Ale myślę, że zbiorowe doświadczenie pokoleń w końcu zadziała. Są już metody wypracowywane, które ograniczają wpływy ambitnych jednostek. Wystarczy tylko je wprowadzać w życie (a w wielu miejscach się to w mniejszym czy większym stopniu udało). To jest o tyle łatwe, że to są dość proste zasady. Nie ma idealnych sytuacji. Można być tylko bliżej albo dalej ideału. Teraz jesteśmy daleko. Moim zdaniem zamiast bawić się w fasadowe wybory (to czy na nie pójdziesz czy nie w zasadzie nie ma wielkiego znaczenia, więc rób jak uważasz, jeśli chodzi o mnie) natomiast zamiast na to tracić czas trzeba skupić się na budowaniu oddolnych inicjatyw opartych o te zasady demokracji bezpośredniej, które w przyszłości staną się zalążkiem które jakoś wpłyną na proces rewolucyjny. Trzeba tworzyć ruch społeczny (albo pomagac mu w narodzinach). Bo tylko silny ruch jest w stanie uzyskać cokolwiek. Ty swoim pojedynczym głosem możesz niewiele (tym bardziej, że twoi przedstawiciele oleją cię w minutę po zaprzysiężeniu), natomiast jako część ruchu społecznego, możesz znacznie więcej.

zgadzam sie po czesci...

w pewnym sensie to co mowisz jest prawda. glos w ruchu spolecznym ma kazdy. ale co jesli taki ruch ma 40mln czlonkow? wtedy jestes na dalekim koncu. w jaki sposob debatowac? jak ustalac priorytety "uchwał" i jak je przeglosowywac? to bardzo wazne zagadnienie logistyczne bez ktorego to wszytsko moze wziac w łeb

Odpowiedzią jest

Odpowiedzią jest decentralizacja (bo jak sam zauważyłeś im mniej osób tym bardziej "waży" głos jednostki), czyli oddanie jak najwięcej decyzji na jak najmniejszy obszar, np. gminy (a w ramach gminy to co się da na poziom np. komitetów blokowych i zakładów pracy). Tylko naprawdę najważniejsze kwestie powinny być podejmowane przez skonfederowane gminy (np. dotyczące funduszy wyrównawczych między biedniejszymi i bogatszymi gminami, kwestie ekologii ). Ale też poprzez delegatów związanych instrukcjami (a nie posłów, którzy robią co chcą i nie są do niczego zobowiązani) i to do załatwienia określonej sprawy. Takie mechanizmy są praktykowane np. w hiszpańskim związku zawodowym CNT od lat (także gdy liczył miliony członków). Z tej praktyki można wyciągać wnioski na przyszłość.

Niestety wyjeżdżam teraz i przez jakiś czas nie będę chyba miał dostępu do sieci, ale mam nadzieję, że dałem ci choć zarys odpowiedzi na te problemy.

gracias.

lubie konstruktywna rozmowe, szczegolnie jak moje poglady roznia sie od tych rozmowcy.

to co mowisz jest calkiem sensowne, ale jak zwykle problemem sa ludzie. duza czesc chetnie by wspolpracowala ale "element wywrotowy" czuwa i chetnie "sypie piach w tryby zdrowego ustroju"

poza tym pomysl wporzo. tylko co z polityka zagraniczna? co z energetyka? co mozna oddac ludowi, a co lud musialby wykupic od wlascicieli? baardzo duzo roboty prosze Pana.

jeszcze raz dziekuje za konstruktywna dyskusje. milego wypoczynku.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.