Poznań: Proces anarchisty za demonstrację w obronie lokatorów
Nikt nie odpowie za zastraszanie mieszkańców kamienicy u zbiegu ul. Garbary i Estkowskiego. Kłopoty ma tylko anarchista, który stanął w obronie lokatorów. W czwartek zaczął się jego proces. Łukasz Weber stanął w czwartek przed poznańskim sądem.
Jesienią ub.r. nowy właściciel kamienicy chciał się pozbyć lokatorów, nasyłając na nich osiłków w czarnych skórach oraz tajemnicze "ekipy remontowe", które wymontowały okna i drzwi na klatkach schodowych. A potem zapowiadały jeszcze większy "remont".
Kiedy zastraszani lokatorzy zorganizowali pikietę na placu Wolności, zatrzymał się terenowy samochód - kierowca próbował robić zdjęcia protestującym. Gdy kilku demonstrantów ruszyło w jego stronę, terenówka z piskiem opon odjechała.
Policja zareagowała, kiedy protestujący przeszli pod Urząd Miasta, by o pomoc prosić władze Poznania. Funkcjonariusze otoczyli budynek, a strażnicy miejscy w pośpiechu zamykali bramy. Prezydent RP Bronisław Komorowski, który tego dnia gościł w Poznaniu, musiał wyjechać z urzędu tylną bramą.
Mieszkańcy mieli się już rozchodzić, gdy policjanci zaczęli spisywać anarchistów, którzy wspierali ich protest. Wśród nich Łukasza Webera, 33-latka ze skłotu Rozbrat. Policja uznała potem, że pikieta lokatorów była nielegalna, bo nie została zgłoszona z trzydniowym wyprzedzeniem. A na jej czele - zdaniem policjantów - stał właśnie Weber. Sprawą zajął się w czwartek poznański sąd.
Weber nie przyznaje się do winy i nie chce składać zeznań, dopóki przesłuchani nie zostaną policjanci. "Gazecie" tłumaczy, że nie stał na czele protestu. - Byłem tylko jednym z uczestników tej demonstracji - mówi. Uważa, że policja celowo go wskazała: - Wiedzą, że działam w Rozbracie, to kolejna forma represji za naszą działalność.
Skądinąd, szef prokuratury na Starym Mieście poinformował, że miesiąc temu śledztwo w sprawie nękania lokatorów jednak umorzono, gdyż "nie zostały wyczerpane znamiona przestępstwa".
Jak mówi Katarzyna Czarnota z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów: - Gdy sprawą zajęły się media, nękanie się zakończyło. Z kamienicy wyprowadziło się jednak kilkanaście rodzin. Tym, którzy pozostali, właściciel na razie nie podniósł czynszu. (poznan.gazeta.pl)