Raport grupy Ponton nt. edukacji seksualnej w polskich szkołach

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Klerykalizm

25 czerwca 2009 r. odbyła się konferencja prasowa organizowana przez Ponton. Przez trzy miesiące Grupa Ponton zbierała od młodzieży e-maile z opisami ich doświadczeń z edukacją seksualną w szkołach. W odpowiedzi grupa dostała ponad 600 listów od młodych ludzi. Na podstawie zebranego materiału przygotowano specjalny raport dostępny tutaj.

Młodzież, opisując swoje doświadczenia z edukacją seksualną w szkołach najczęściej zwracała uwagę na to, że osoby, które prowadzą zajęcia są niekompetentne i przekazują swoje poglądy zamiast obiektywnej, neutralnej światopoglądowo wiedzy. Zdarza się nawet że zajęcia prowadzą księża lub katecheci, i te osoby często prezentują fanatycznie religijny stosunek do ludzkiej seksualności czy antykoncepcji.

Oto kilka przykładów informacji i poglądów o których napisała młodzież:

- "W liceum Pani, która przyszła nie wiadomo skąd, opowiadała o kalendarzyku i o tym, że prezerwatywy nie są skuteczną metodą, bo kondom może tak uciskać na podstawę penisa, że spowoduje to odcięcie dopływu krwi , a to może doprowadzić do trwałej impotencji"

- "Nasza katechetka w szkole poinformowała dziewczyny, że tamponów nie można używać, bo przyrastają do pochwy "

- "W gimnazjum za uświadamianie wzięła się nasza nawiedzona katechetka. To był naprawdę koszmar! Według niej każdy seks powinien prowadzić do prokreacji, a żona powinna oddawać się swojemu mężowi w ciszy i z pokorą, a każda kobieta, która z seksu czerpie przyjemność będzie się smażyć w piekle . Mężczyzna ma swoje potrzeby i jeśli żona mu odmawia, nie ma co się dziwić, że ją zdradza, twierdziła też, że dziewczyna, która straciła dziewictwo przed ślubem jest jak nadgryzione jabłko, którego nikt nie będzie chciał."

U mnie w technikum na

U mnie w technikum na szczęście nie było takiego "nauczania". Pielęgniarka mówiła o wszystkim bardzo obiektywnie, każdy środek antykoncepcji opisała jego wadami i zaletami. A katechetka oczywiście mówiła o tym wszystkim przez pryzmat religii, ale naprawdę w bardzo wyrozumiały sposób.

Zgadzam się że potrzebna

Zgadzam się że potrzebna jest "rzetelna" edukacja seksualna tylko mam nieodparte wrażenie, że jest to kolejna strefa poddana "reformacji" leżącej w interesie kapitalistycznych dogmatów. Często słychać głosy krytyczne wobec nauczycieli np., którzy rumienią się mówiąc o seksie. Pytanie jaki mi się tutaj nasuwa to czy odpowiedniejszą reakcją jest zimna akceptacja, uprzedmiotowienie sfery intymnej, uczynienie jej publiczną w taki sposób jak funkcjonuje w ociekającej seksualnością postmodernistycznej kulturze ? Według mnie z pełna jawnością, uprzedmiotowieniem sfery intymnej wiąże się fakt jej utraty. Jeśli obnażymy akt, otrzymamy tylko zimny rytuał. Obowiązek, w którym jeśli nie uczestniczymy zasługujemy na pewien rodzaj wykluczenia. Jeśli nie możemy tego robić to zasługujemy na pogardę. Obnażenie przyjemności powoduje pustkę, którą trzeba wypełnić, przesuwa granicę naszych pragnień. Pragniemy zawsze czegoś niewiadomego, nieosiągalnego dlatego jeśli obnaża się przed nami (nie trudno tutaj wyobrazić sobie lekcję edukacji seksualnej, na której zaprezentowany zostanie żywy przykład aktu seksualnego) całość aktu przestaje on być tym czego pragniemy, pragniemy czegoś więcej.

???

tak, dlatego na zajęciach z wychowania seksualnego uczniowie i uczenice przy przygaszonym świetle świec powinni kontemplować przekazywaną rzez nauczyciela/nauczycielkę telepatycznie wiedzę z zakresu antykoncepcji i formowania zdrowych partnerskich relacji. kurwa, co ty wypisujesz?
Dzieciaki w skzole powinny przede wszystkim dostawać fachową, rzetelną i obiektywną wiedzę, po to, żeby świadomie kształtowały swoje życie a nie podporządkowywały ją pojawianiem się dzieci z wpadek, albo pruderyjnym zabobonom szerzonym przez kościół i prawicowe władze. Do transtendencji każdy później może dojść sam!

chyba pomieszales\las

czym innym jest informowanie o sposobach zapobiegania ciazy, zagrozeniach chorobami wenerycznymi, a czym innym uprzedmiotowienie sfery seksualnosci. wreszcie rumienienie sie mowiac o seksie nie jest dowodem na jego mistyczne przezywanie, tylko na nieumiejetnosc pogodzenia sie z wlasna seksualnoscia. argument, ze nie mozna otwarcie mowic o rzeczach "swietych" zeby nie obnizyc ich rangi jest odwieczna bronia kaplanow, ktorzy uzywajac tabu bronia swojego monopolu na prawde. innymi slowy, wydaje Ci sie ze jestes po stronie zwolennikow edukacji seksualnej a przeszedles\przeszlas na pozycje przeciwnika.

Jestem zdania że to

Jestem zdania że to właśnie wy (2 os powyżej) przeszliście na stronę przeciwnika. Jednym jest rzetelna i fachowa wiedza np. na temat zapobiegania ciąży czy właśnie chorobom wenerycznym a czym innym przedstawienie młodym ludziom pełnego obrazu stosunku seksualnego jako fachowej wiedzy. Zgadza się powinni oni wiedzieć jak podejść do stosunku seksualnego, ale. W kulturze kapitalistycznego hedonizmu stosunek seksualny staje się pewnego rodzaju przykazaniem tym samym powoduje to coraz obojętniejsze podejście do niego. Dla tych uczniów edukacja seksualna będzie kolejna nudną lekcją. Kiedy rozkosz staje się przymusem przestaje być rozkoszą. Spójrzcie sobie na statystyki stosunków seksualnych na zachodzie, z roku na rok ich liczba maleje. Rośnie za to liczba "perwersji" typu masochizm. Inaczej, jeśli będziesz zmuszał dziecko do brania narkotyków, picia one przestaną być dla niego przyjemnością i prawdopodobnie przyjmie wrogie wobec nich stanowisko. Jestem więc zdania że w rzeczywistości pozbawiamy dzieci przyjemności stosunku i popychamy w ten sposób np. do przedwczesnych inicjacji bo przecież seks to najnormalniejsza rzecz, każdy to robi, w telewizji cały czas pokazują to czemu nie jak najwcześniej ? Co do pogodzenia się ze swoją seksualnością, coś takiego jest niemożliwe m. innymi dlatego dzielimy się na mężczyzn i kobiety. Nasza psychika mówiąc w uogólnieniu nie jest w stanie w pełni zaakceptować naszej fizyczności. Taki podział to produkt nieudanego procesu symbolizacji podmiotu. Jeśli zainteresował was taki punkt widzenia zapraszam do lektury Zizka po szczegóły.

ktorego Zizka?

jak juz sie odwolujesz do literatury to ze szczegolami prosze. nie wiem czy ktos postuluje przedstawianie "pelnego obrazu stosunku" - cokolwiek by to mialo znaczyc, zwlaszcza, ze ow "pelny obraz stosunku" jest raczej nieskomplikowany - przyznasz nie? czy tez uwazasz, ze trzeba te sprawe maksymalnie komplikowac w imie mistycyzmu?

pogodzenie sie ze swoja seksualnoscia niemozliwe? i co do tego ma podzial plciowy (arbitralny, niewyczerpujacy)?

wiesz Zizek, ktorego zacytowales powiedzial rowniez onegdaj (bodaj w wywiadzie dla lewica.pl), ze najwiekszym problemem lewicy jest to, ze zajmuje sie problemami hedonizmu klasy sredniej, a nie cierpieniem ubogich. Twoj wywod idealnie sie w to wpasowuje. Ty sie martwisz, ze menadzerowie zamiast uprawiac seks "po misjonarsku" kaza sie okladac pejczem prostytutkom. a mnie to gowno obchodzi. mnie interesuje liczba niebezpiecznych dla zdrowia i zycia kobiety aborcji, poronien i porzucen dzieci, a takze spoleczne wykluczenie jakie cierpia mlode, samotne matki. to sa problemy, ktore trzeba rozwiazac edukacja seksualna. to co Ty wskazujesz jako problem, ktory moznaby rozwiazac jej brakiem (wlasciwie nie wiadomo co postulujesz) to problemy zupelnie innej rangi.

raport

nie moge otworzyć linka z raportem - nie dziala

Uważam że pewną sferę

Uważam że pewną sferę trzeba pozostawić fantazji, chłodna naukowa racjonalność przypomina mi tutaj proces technologizacji. Rzeczywiście naświetlony przeze mnie problem nie jest do rozwiązania poprzez edukacje seksualna ale tym bardziej nie przez jej brak. Zasygnalizowałem tutaj tylko lekko odmienne spojrzenie na edukacje seksualną tzn. przeciwstawną wobec tej hedonistycznej, odbierającej nam autentyczne przeżycia. Krótko mówiąc chciałem zamieszać. Odnosiłem się do konkretnego tematu, nie rozumiem więc zarzutu o zajmowanie się problemami bogatej klasy średniej. To była proba zamieszania i nie traktuje tego jako zajmowanie sie czymkolwiek bo to tylko jakieś teoretyczne odjazdy. Nijak ma sie to do tego co sądze na temat zajmowania sie przez lewice mniejszościami, ekologią itd. Podsumowując chciałem dotrzeć do osób, które taki temat jak edukacja s konkretnie interesuje jako forma działania nie świadczy to o tym że ja także. Uważam że popularyzacja w Polsce myśli Zizka niesie z sobą duże korzyści, właśnie z powodu jego spojrzenia na wiele problemów z perspektywy ekonomi.

Jeśli ktoś poszukuje

Jeśli ktoś poszukuje transcendencji, to żadna "technologizacja" mu/jej w tym nie przeszkodzi. Znajomość techniki służącej ochronie zdrowia i polepszającej warunki życia raczej nie będzie ograniczać niczyjej wolności. Co innego, gdy ta wiedza jest odbierana ludziom i monopolizowana przez różnej maści "ekspertów".

Oczywiście istnieje również zjawisko wtórnego zniewolenia przez hedonistyczny konsumpcjonizm, coś co Marcuse nazywa "represywną desublimacją". Być może to miałeś na myśli. Niemniej, odpowiedzią na to nie jest regres do represywnej sublimacji.

Brawo!

Jestem uczniem i miałem takowy WR ( czy jak kto woli WDŻ ), co prawda nie byłem "pontonowany" ale mam swoje zdanie na temat tej "edukacji". Nas uczyła tego katechetka, oczywistymi są więc następstwa - nie tylko kradła moje cenne godziny, na których mógłbym o 150% wydatniej poczytać coś wartościowego, ale także próbowała wpoić nam bonusowo katolickie dyrdymały i własną wizję udanego związku między ludźmi ( a sama przy tym ma męża w separacji i dziecko...) Ironia skłania do refleksji - czy można powiedzieć, że ludzie Ci są kompetentni? Czy można powiedzieć, że są przy tym neutralni i bezstronni? Oczywiście że NIE - kolejna epicka porażka MENu i polskiej edukacji.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.