Strajkujący w Budryku: Zarząd sponsoruje uległe mu związki

Kraj | Protesty

Niezgodnie z prawem, Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych jest rozdysponowany pomiędzy związki zawodowe i służy do finansowania imprez związkowych. Tymczasem zgodnie z ustawą powinien być przeznaczony dla najbiedniejszych i dzielony w oparciu o warunki socjalno-życiowo-bytowe pracowników - piszą Grzegorz Bednarski ze Związku Zawodowego "Kadra" i Krzysztof Łabądź z WZZ "Sierpień 80" w piśmie do ministra gospodarki Waldemara Pawlaka.

Związkowcy jako przykład podają kopalnię "Borynia", gdzie środki z funduszu socjalnego przelewane są przez pracodawcę bezpośrednio na konta związkowe i dalej tylko związki nim dysponują, finansując z nich swoją działalność.

Kolejnym przykładem nieprawidłowości jest finansowanie przewodniczących związków zawodowych w Spółce z Jastrzębia Zdroju, którzy są równocześnie prezesami klubów sportowych finansowanych przez Jastrzębską Spółkę Węglową.

Czy Ministerstwo Gospodarki, jako reprezentant właściciela wie i toleruje sytuację, w której łączna kwota którą dysponują związkowcy JSW S.A będący jednocześnie prezesami klubów sportowych, za rzekomą reklamę dostaną, tylko w bieżącym roku kwotę 5 400 000 zł netto? - piszą protestujący w Budryku.

W skład Zarządu Klubu Sportowego "Jastrzębski Węgiel", którego JSW jest sponsorem strategicznym, wchodzą działacze NSZZ "Solidarność": Sławomir Kozłowski z KWK "Pniówek" oraz Roman Chwastyk z KWK "Borynia", a członkiem Rady Nadzorczej "Jastrzębskiego Węgla" jest inny działacz "S" z kopalni należącej do JSW, Dariusz Łukaszczuk.

Zakładowa "Solidarność" w ornontowickiej kopalni od początku nie tylko nie przyłączyła się do strajku, ale wręcz go potępiła. Co więcej, działacze tej organizacji związkowej próbowali strajk ten złamać biorąc udział w prowokacjach.

Źródło: lewica.pl

Heh, widzę że nie będzie

Heh, widzę że nie będzie informacji o ataku okupantów na chętnych do pracy 400 górników...
http://www.polskieradio.pl/iar/wiadomosci/artykul35294.html

... ani o tym jaką kasę, de facto z pensji innych górników, trzepią przywódcy protestu...
http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=42281a37-631f-4c9e-adde-b51b8fc...

to o czym oni piszą, jest

to o czym oni piszą, jest na korzyść zarządu i sprzedajnych związkowców z Solidarności, którzy pasą się za kasę tegoż zarządu i chcą wykończyć konkurencyjne związki wprowadzając zakaz ich zakładania (notabene bardzo "wolnościowy" zakaz). Także funkcja łamistrajka jest znana od początków kapitalizmu. Ci górnicy z Budryka powinni darmozjadów z zarządu wyrzucić na zbity pysk, przejąć zakład i rozpocząć wydobycie bez tej biurokratycznej czapy.

a czemu ktoś kto nie chce

a czemu ktoś kto nie chce strajkować ma się przejmować strajkiem kogoś innego? przymus strajkowy? w wolnościowym świecie kto chce strajkować idzie do szefa, informuje że zamierza złożyć wypowiedzenie i albo dostaje to co go satysfakcjonuje albo zmienia szefa na innego, względnie zakłada swoją działalność i sam jest sobie szefem.

przejąć zakład? czemu nie! uczciwe przejmowanie polega na zaoferowaniu właścicielowi satysfakcjonującej obie strony ceny. alternatywą jest stworzenie nowego przedsiębiorstwa. natomiast "przejmowanie" przy użyciu różnych form terroru nie różni się co do zasady od przejmowania czyichś portfeli przez sprawców rozbojów i trudno je inaczej oceniać.

w przypadku Budryka problemem dodatkowym jest oczywiście to, że zbudowało ją sobie państwo o nazwie PRL i to głównie z pieniędzy z przywłaszczonych składek emerytalnych. wypadałoby te pieniądze odzyskać i zwrócić do systemu emerytalnego, ale to już inne zagadnienie.

wracając do kwestii Zarządu i pomijając nawet powyższe spostrzeżenia, czy nie jest naiwne myśleć że taka kopalnia może działać bez Zarządu a decyzje mają podejmować - kto? demokratycznie wszyscy (górnicy)? i kto miałby ich do tego zmuszać? czy może każdy się tego chętnie podejmie bo zarządzanie to łatwy kawałek chleba? i kto weźmie za podejmowane decyzje odpowiedzialność? :)

a zrzeszać się w stowarzyszenia oczywiście każdy powinien mieć prawo, również pracownicze związki, byle tylko na zasadzie stowarzyszeń finansowanych przez swoich członków i rzecz jasna bez prawa do jakichś okupacji czy szantażu przy użyciu różnych form terroru.

po pierwsze nie wiem

po pierwsze nie wiem dlaczego za wybudowane kopalnie miałaby trafić do systemu emerytalnego, zresztą dla mnie to bez znaczenia - zarządzać zakładem powinien ten kto aktualnie w nim pracuje. Kapitaliści są do niczego niepotrzebni (a w tym przypadku akurat kapitalistą jest państwo).

Co do zarządzania zakładem to przykłady na dużą (Rewolucja Hiszpańska, Polska 1944-1946) i na małą skalę (zakłady w Argentynie) pokazują że zakład jest lepiej zarządzany bezpośrednio przez pracowników (ma to np. związek z lepszym przepływem informacji i czynnikiem motywacyjnym).

Co do twierdzenia że każdy może założyć firmę (która przetrwa walkę konkurencyjną) to raczej przeczy zasadom działania kapitalistycznej ekonomii, więc nie będę drążył.

W dobie korporacyjnej

W dobie korporacyjnej koncentracji kapitału jest zupełną głupotą twierdzenie, że pan iksiński jest w stanie konkurować na "wolnym rynku" z wielomiliardowym molochem międzynarodowym.

Taką samą głupotą świadczącą o głębokiej izolacji od rzeczywistości jest twierdzenie, że swoje warunki pracy można zmienić radykalnie poprzez zmianę pracodawcy. Pracodawcy działają bardzo solidarnie i wszyscy tną koszta i ograniczają pensje. Zresztą Adam Smith przewidział taką sytuację i pisał wyraźnie, że tylko stowarzyszenia pracowników mogą przywrócić w takiej sytuacji równowagę i prawdziwie wolny rynek (w odróżnieniu od "wolnego rynku" w którym pracodawcy mają dyktatorską władzę).

Jak by na to nie spojrzeć, działalność managerów, którzy traktują tysiące ludzi jak pionki, sprowadzając ich warunki pracy do najmniejszego wspólnego mianownika, przenoszący według swojego kaprysu miejsca pracy doprowadzając do ruiny całe miejscowości i regiony - nie ma nic wspólnego z "uczciwością". Równie "uczciwie" mógł pracować urzędnik III Rzeszy.

Problem w tym że

Problem w tym że stowarzyszanie pracowników to jeszcze za mało. Wiadomo że w kapitalizmie także i te stowarzyszenia się degenerują (vide Solidarność, CC.OO, AFL-CIO). I to nie jest kwestia moralności też, ale tego że kapitaliści tak muszą robić - ciąć koszty itd, bo wymusza to na nich rynek (ludzie chcą kupować tanio). Dopiero likwidacja tego systemu może zmienić sytuację.

do systemu emerytalnego

do systemu emerytalnego powinny trafić pieniądze ze sprzedaży kopalni dlatego, że socjalistyczne państwo przed 1989 r. zamiast wydawało składki przyszłych emerytów wydawało na budowę zakładów zamiast, licząc że ich emerytury sfinansują z kolei przyszłe pokolenie i się to jakoś, ale się przeliczyli i system się już zatyka.

z tym zarządzaniem to zrozumiałem jak to w końcu jest. chodzi o to że (pytam Xaviera) zarząd jest wybierany z obecnych pracowników i trzeba przejść całą hierarchię i zakaz zatrudniania z zewnątrz czy że jakieś demokratyczne głosowania wszystkich nad każdą najmniejszą decyzją? :)

Yak, oczywiście jest "wolny rynek" i wolny rynek - nie wiem co przez które rozumiesz, ale w prawdziwie wolnym to znaczy takim w którym państwo się nie wtrąca do biznesu, to właśnie iksińscy najskuteczniej rozpędzają gospodarkę (najwięcej udziału w PKB) i konkurują z molochami skutecznie jak nikt im nie przeszkadza (po pewnym czasie zresztą sami mogą dołączyć do molochów). dla wielkich korporacji za to najkorzystniejszy jest status quo więc najczęściej sprzyjają (do pewnego stopnia oczywiście) socjalistycznemu prawodawstwu, regulacjom, prawu pracy i koncesjom, żeby wykończyć drobną konkurencję, która tym wszystkim wymogom nie podoła, więc interesom korporacji nikt nie zagrozi.

Xavier, myślę że to zdanie "kapitaliści tak muszą robić - ciąć koszty itd, bo wymusza to na nich rynek (ludzie chcą kupować tanio). Dopiero likwidacja tego systemu może zmienić sytuację." jest kluczowe dla istoty problemu. chciałbyś zlikwidować system, w którym przedsiębiorcy są zmuszeni (przez rynek, czyli każdego z nas) do produkowania najtańszych rzeczy. następstwo jest łatwe do przewidzenia. na drogie produkty siłą rzeczy stać jedynie bogatszych, biedni cały domowy budżet przeznaczą na wydatki żywnościowe. i co dostaną w zamian? gwarancję prawa do strajku w pracy i okupacji? (o ile w ogóle pracę będą mieć, bo wielkość prod ukcji z powodu mniejszej liczny kupujących spadnie).

Pozdrowienia

trochę namieszałem w tym

trochę namieszałem w tym pierwszym akapicie :)
winno być tak:

do systemu emerytalnego powinny trafić pieniądze ze sprzedaży kopalni dlatego, że socjalistyczne państwo przed 1989 r. wydawało składki przyszłych emerytów na budowę zakładów zamiast zabezpieczać emerytury, licząc że te zostaną z kolei sfinansowane przez przyszłe pokolenie i się to jakoś upiecze, ale się przeliczyli i system się już zatyka.

rozumiem, że nikt z

rozumiem, że nikt z produktu tych zakładów nie korzystał w międzyczasie i one były zbędne albo nic nie produkowały? I dlaczego akurat składki, a nie np. na szkoły czy szpitale?

Zarządzanie zakładem może wyglądać bardzo różnie w zależności od wielkości i rodzaju zakładu. Kluczowe decyzje podejmuje walne zgromadzenie wszystkich pracowników, którzy mogą wybrać spośród siebie koordynatorów poszczególnych zadań (odwoływalnych w każdej chwili i o ściśle ograniczonych w mandacie zadaniach). Istotna jest też decentralizacja zarządzania, tak aby głos jednostki jak najwięcej ważył. Każda nowozatrudniona osoba dostaje automatycznie głos na walnych zgromadzeniach.

"chciałbyś zlikwidować system, w którym przedsiębiorcy są zmuszeni (przez rynek, czyli każdego z nas) do produkowania najtańszych rzeczy. następstwo jest łatwe do przewidzenia. na drogie produkty siłą rzeczy stać jedynie bogatszych"

Ja jestem za likwidacją funkcji jak ty to nazywasz "przedsiębiorcy" (a ja to nazywam kapitalisty) w ogóle. W systemie proponowanym przeze mnie nie będzie także bogatych ludzi (bo skąd mieliby to bogactwo brać - z własnej pracy raczej wielkim bogaczem stać się nie można). Mitem jest też że na rynku decydujemy wszyscy to jest tylko teoretycznie prawdziwe, bo w praktyce decydują najwięksi gracze na rynku i to jest największy zarzut w stosunku do niego. Tobie się marzy idealnie rozproszony rynek, a twoim zdaniem jedynym powodem dlaczego powstają duże molochy jest państwo. To jest mit kolejny - aby istniał idealnie rozproszony rynek musiałoby być wiele innych warunków spełnionych, które w ramach rynku są niemożliwe do realizacji - idealny dostęp wszystkich do kapitału, do surowców, kanałów dystrybucji, no i last but not least informacji. Niemożliwość spełnienia tych warunków powoduje że rynek sam z siebie ciąży ku oligopolom i monopolom.

Także mylisz pojęcia posługując się wzorem bodaj Misesa każde ustawodastwo państwowe jako "socjalizm". Kapitalizm bez państwa nie może istnieć (bo kto by chronił kapitał, prawo własności, przed "buntem mas"), a więc sam kapitalizm w takim ujęciu byłby "socjalistyczny". Ponadto keynesowskie podejście do ekonomii oraz państwo opiekuńcze to też nie jest podejście socjalistyczne, a raczej próba moderacji kapitalizmu. O ile wiem w np. Szwecji istnieje kapitalizm.

Socjalizm w ekonomii ma dwa nurty:
a) autorytarny - postulujący nacjonalizację wszystkich lub głównych gałęzi gospodarki

b) wolnościowy - postulujący uspołecznienie i demokratyzację wszystkich lub większości gałęzi gospodarki

z produktów zakładów

z produktów zakładów korzystano, ale po podwyżkach cen stać będzie mniej niż przedtem osób, więc produkcja się zmniejszy i część osób pożegna się z pracą.

z kolei pieniądze ze sprzedaży zakładów winny powędrować do emerytów dlatego, że to właśnie z ich składek zostały zabrane - szkoły czy szpitale nie mają tu nic do rzeczy.

nie napisałem, że marzy mi się idealnie rozproszony rynek, tylko dynamiczny rynek bez barier, które sprawiają, że molochy zmiatają maluczkich. do niektórych przedsięwzięć duże firmy są potrzebne i na pewno nie znikną, ale będą czuć oddech konkurencji i ich rotacja będzie większa, również droga z malutkiej firmy do dużego przedsiębiorstwa nie będzie usłana barykadami.

nie pierwszy raz twierdzisz też, że prawo własności może chronić jedynie państwo (chroniąc bogatszych ludzi przez "buntem mas"). ja akurat uważam że im bardziej panoszące się państwo tym bardziej prawo własności chce ograniczać. niewątpliwie jednak w większości przypadków jest jej gwarantem. łatwo jednak zauważyć, że jest również gwarantem również prawa do życia, nietykalności osobistej czy innych praw. tak się składa że przestrzeganie każdego prawa musi ktoś gwarantować - może to być państwo w dzisiejszej formie, może jakiś król czy dyktator, a mogłaby też dobrowolna wspólnota.

w dalszej części Twoje idee, Xavier, są nieco przerażające - bogatych ludzi nie będzie, będą sami ludzie biedni i oczywiście równi w swojej biedzie, wolę nie przypuszczać co się stanie z tymi co zechcą mimo zakazu realizować swoje marzenia o lepszym życiu i wybiciu ponad przeciętność. wybacz, ale tak właśnie wyobrażam sobie piekło. :) przestrzegam,że był już raz podobny eksperyment zrównania wszystkich (w Kambodży) i nawet do pewnego stopnia niestety skuteczny.

piszesz również, że "decentralizacji zarządzania, tak aby głos jednostki jak najwięcej ważył". ile może ważyć taki głos w firmie na przykład 50-osobowej? jaki ma się wpływ na cokolwiek mając 2 proc. głosu i co gorsza nie można też decydować o sobie, bo liczy się tylko masa, a pojedynczy niezrzeszony nigdzie człowiek nie ma de facto nic
do gadania (oprócz tych np. 2 proc.) czy to nie taki faszyzm, tylko na poziomie lokalnym?

to tyle na ten temat :)

ps. a co do Budryka, właśnie się sprawdziłem ile osób pracuje w Budryku tzn, że kilka tysięcy, biorąc pod uwagę że strajkuje 200 osób, reszta chce pracować i tak mnie zastanawia, jak to się ma do tej pracowniczej demokracji. dziś z kolei słyszałem że głównym argumentem były kilofy w ręku, taka ważona kilofami demokracja. gorzej, że zwykli nie mieszający się w tą awanturę górnicy zostali pozbawieni pensji, może nawet pracy jak kopalnia splajtuje, a związkowcom oczywiście włos z głowy nie spadnie...

"z kolei pieniądze ze

"z kolei pieniądze ze sprzedaży zakładów winny powędrować do emerytów dlatego, że to właśnie z ich składek zostały zabrane - szkoły czy szpitale nie mają tu nic do rzeczy."

Możesz podeprzeć to jakimiś źródłami, że zostało to wyjęte akurat ze składek a nie np. zarobków górników?

"nie napisałem, że marzy mi się idealnie rozproszony rynek, tylko dynamiczny rynek bez barier, które sprawiają, że molochy zmiatają maluczkich. do niektórych przedsięwzięć duże firmy są potrzebne i na pewno nie znikną, ale będą czuć oddech konkurencji i ich rotacja będzie większa, również droga z malutkiej firmy do dużego przedsiębiorstwa nie będzie usłana barykadami."

No cóż, problem w tym, że akumulacji kapitału nie zlikwiduje brak państwa i nadal będą mali wykańczani na rynku przez dużych z tych powodów jakie napisałem. A kto ma dużo kapitału ten ma władzę.

"w dalszej części Twoje idee, Xavier, są nieco przerażające - bogatych ludzi nie będzie, będą sami ludzie biedni i oczywiście równi w swojej biedzie"

Nie rozumiesz o czym ja piszę. To powiem inaczej: będą sami bogaci. Chodzi mi o to że nie będzie dużej dysproporcji. Bogactwo nie jest jedyną formą "wybijania się ponad przeciętność". Bogactwo innych zaś jest zagrożeniem dla mojej wolności - bo kto jest bogatszy ten może sobie wynająć agencję ochrony która mi tę wolność odbierze. I to jest zarzut także do państwa - koncentruje za dużo kapitału, czyli władzy, w rękach wąskiej elity. To akurat stało się w we wspomnianej Kambodży. Chyba mi nie powiesz, że ludzie głosowali demokratycznie za tym co się tam stało? Kapitalizm od tzw. "państwowego komunizmu" niewiele różni tak naprawdę. Oba systemy za pomocą prawa państwowego utrzymują u władzy wąską zarządzającą elitę. Dlatego też państwa postkomunistyczne tak łatwo przechodzą do kapitalizmu - zmieniają się dekoracje, ale elita pozostaje najczęściej ta sama. Chiny i Rosja są chyba obecnie najdoskonalszym tego przykładem.

"piszesz również, że "decentralizacji zarządzania, tak aby głos jednostki jak najwięcej ważył". ile może ważyć taki głos w firmie na przykład 50-osobowej?"

Mój głos i tak waży więcej w 50 osobowej firmie w której każdy ma równy głos, niż w firmie w której 100 proc. akcji ma jedna osoba, lub osoby w ogóle nie mające nic wspólnego z tą firmą (dzięki giełdzie można być wszak właścicielem firmy i nigdy jej na oczy nie widzieć). Demokracja to system do dupy, ale nikt jeszcze lepszego nie wymyślił.

Akurat to związkowcom małych związków najczęściej włos spada z głowy. Na pewno nie spadnie zarządowi który do takiej sytuacji doprowadził. To ile osób tam strajkowało jest dyskusyjne. Część osób poszła na zwolnienie lekarskie bo się bała konsekwencji, ale popierała strajk. A atakowali strajkujących siedzący w kieszeni zarządu i robiący z zarządem interesy cwaniaki z Solidarności. Znane jest też z historii wynajmowanie przez zarządy łamistrajków.

to, że ZUS przed 1989 r.

to, że ZUS przed 1989 r. nie miał własnego rachunku tylko kasa zamiast być oszczędzana/inwestowana na przyszłe emerytury, wpływała do budżetu i była wydawana na co tam ówczesne władze chciały, nie jest jakąś wielką tajemnicą. Tu masz linka, gdzie jest to w dość luźnej formie opisane (ostatni akapit). niezbyt wyszukany, ale też nie mam za bardzo czasu tego szukać.
http://www.oil.org.pl/xml/oil/oil68/gazeta/numery/n2004/n200403/n2004031...
oczywiście składki były zabierane z pensji każdego, również górników. ja jestem przeciw przymusowi emerytalnego, ale jak państwo zawiera umowę o emeryturze i to pod przymusem to powinno zobowiązań dotrzymać. przez lata nie było z tym problemu bo był duży przyrost naturalny. teraz się to skończyło, do ZUS-u już się dopłaca miliardy z podatków i nie ma powodu, aby obciążać tym przyszłe pokolenia narzucając coraz wyższe podatki, to powinny być sfinansowane ze sprzedaży właśnie państwowych zakładów, które powstały w dużej mierze ze składek.

ja wiem, że wszyscy będą tak samo biedni to jest to samo że wszyscy będą tak samo bogaci, tyle że akurat to bieda a nie bogactwo będzie konsekwencją takich rozwiązań. przy idealnie równym wynagradzaniu niezależnie od wyników w firmie np. 100-osobowej: kto będzie pracować wydajniej o 20 proc., zyska 0,2 proc. większą pensję, ale jeśli będzie pracować 2 razy mniej jego pensja obniży się o zaledwie 0,5 proc. to po co się starać? oczywiście przy takim systemie zakładając nawet że będzie jednak jakiś margines różnicowania, gospodarka nie może funkcjonować dobrze, może nastać tylko degrengolada. pomijając więc skrajną niesprawiedliwość polegającą na tym że pracowici, zdolni i pomysłowi płacą haracz na resztę, jest to zupełnie dla wszystkich nieopłacalne.

piszesz że zagrożeniem dla Twojej wolności jest bogactwo innych ludzi, bo mogą je wykorzystać do odebrania Twojej wolności. jeśli tak rozumujesz, takich zagrożeń jest w takim razie znacznie więcej: nóż do krojenia chleba jest zagrożeniem dla Twojej wolności bo ktoś może Cię nim sterroryzować (to co, zakazać noży?), spotkanie znajomych są zagrożeniem dla Twojej wolności bo mogą się na nich dogadać żeby Cię pobić (zakazać spotkań?), tak można kontynuować... nie myślisz o tym, że to wszystko są środki których można użyć w różnych celach, nożem można się obronić przed bandytą, mając więcej pieniędzy wynająć ochronę przed gangiem, a znajomi też się przydają, możliwości jest oczywiście znacznie więcej.

w dodatku nie chcesz uznać prawa ludzi do wolnego wyboru: jednym nie zależy na bogactwie - wolą mieć więcej wolnego czasu i mimo niższych zarobków, nie przemęczać się, poświęcić hobby itd., inni są gotowi do poświęceń, żeby dojść do czegoś więcej - czemu ktoś ma w to ingerować.

nie wiem czym konkretnie jest dla Ciebie jest kapitalizm, ja choć nie lubię etykietek, mógłbym nazwać się libertarianinem i rozumiem to w ten sposób, że nie chcę żeby mi się ktoś wtrącał w życie osobiste oraz interesy, tak jak ja się innym nie wtrącam i nie jest to postawa aspołeczna jak niektórzy imputują, bo chętnie uczestniczę w życiu społecznym ale na zasadach dobrowolności.

to tyle. mam nadzieję, że przynajmniej zechcesz się nad tym niedogmatycznie zastanowić ;)

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.