„Postawa roszczeniowa” średnio wyższej klasy średniej

Dyskryminacja | Ironia/Humor | Publicystyka

Pod koniec lutego na stronie wyborcza.pl ukazał się artykuł pod tytułem: ”Bunt kasjerek? Ja już skończyłam pracę!”. Jest to list czytelniczki Gazety Wyborczej – Katarzyny, która opowiada swoją wieczorną „nieprzygodę” w hipermarkecie Carrefour.

W Carrefourze trwa bunt kasjerek. Ze względu na czas zatrudnienia do godziny 22, kasjerki kończą pracę pół godziny wcześniej, mimo że sklep jest nadal czynny. Wynika to z tego, że do ich obowiązków należy jeszcze rozliczenie pieniędzy w kasie, uporządkowanie stanowiska pracy a także posprzątanie sklepu. Zazwyczaj kasjerki robiły to już po godzinie 22-giej, za darmo. Miarka się przebrała i solidarnie wyrzekły się darmowych nadgodzin.

Wróćmy do historii pani Katarzyny. Zacytuję fragment jej listu.

W sobotni wieczór wstępuję we wrota Carrefoura w Złotych Tarasach. Po zakupach kieruję się do kasy. Stojący w kolejce młody mężczyzna informuje, że ta kasa będzie już nieczynna. Zdarza się. Podchodzę do drugiej, gdzie wita mnie warknięcie kasjerki, że ona kończy pracę o 22. Zwracam grzecznie uwagę, że jest 21.35. Ona na to (opryskliwie): "Ale ja muszę się rozliczyć!". Zadaję pytanie, dlaczego można wchodzić do sklepu, skoro nie można z niego wyjść z zakupami. W odpowiedzi słyszę: "Proszę iść do innej kasy!". I macha ręką, wskazując na kasę, jedyną, która pozostała.

Zaczyna się znośnie. Pani K. akceptuje fakt, że kasa jest nieczynna. Wszak, „zdarza się”. Lecz potem jest już tylko gorzej, co podkreśla (nie)odpowiednimi słowami „warknięcie kasjerki”, „opryskliwie”. Prawdziwe upokorzenie dla szlachcianki. Jak jednak pisze ona dalej:

„Postanawiam wytrwać.(…) Po kilku minutach zza kasy wyskakuje kasjerka i wykrzykuje, że skończyła pracę. Ludzie patrzą zdezorientowani, lecz ja nie daję za wygraną. Pytam, kto w takim razie pracuje, bo nie widzę żadnych innych czynnych kas. Ona, drąc się na całego: "Nie wiem, kto pracuje! Ja mam wiedzieć, kto pracuje?! Niech pani idzie do punktu obsługi klienta się dowiadywać, kto pracuje!"

Istny „armagjedon”. Sklep, mimo że jest czynny, nie obsługuje swoich klientów. Koszmar i czarna rozpacz. Czytelników proszę teraz o odrobinę empatii. Pani Katarzyna, pracowniczka jednej z warszawskich korporacji pracuje zapewne od godziny 12 do 20. Ciężka praca umysłowa; w międzyczasie pasjans, kawka i lunch(taki warszawski rodzaj obiadu). Styrana, pachnąca potem i niespełnionymi marzeniami, wstępuje jeszcze na kolację do jednego z lokali na Nowym Świecie. Przypomina sobie jednak o swoich obowiązkach związanych z byciem kobietą i kieruje się do Złotych Tarasów, a w nich do supermarketu Carrefour, aby nakarmić swoją rodzinę.

Ten istny rytuał wlecze się niemiłosiernie, pani K. kluczy pomiędzy regałami, wrzuca na ślepo kolejne towary do wózka. Nie ma ze sobą listy, wie co jest potrzebne. A nawet jeśli potrzebne nie jest, to jest w promocji, wziąć więc trzeba. Po swoistym maratonie kieruje się do kasy, jest 21.35. Na miejscu dowiaduje się, że nie zostanie obsłużona i cała jej ekspedycja okazała się klapą, straciła bite pół godziny, które mogłaby poświęcić na chodzenie po sklepach(wszak jest już przecież w galerii) albo oglądanie swojego ulubionego serialu „Prosto w usta”.

Proszę sobie wyobrazić rozgoryczenie naszej bohaterki, tą potwarz, to upokorzenie. To nie zdarza się na co dzień. Takie rzeczy nie powinni się zdarzać tak wybitnym jednostkom jak ona. Naprawdę, aż brak mi słów aby skomentować jej tragiczny los.

Swoje pismo kończy słowami:

„Wyzysk, ucisk, wykorzystywanie - oto moje skojarzenia ze słowem "kasjerka". Rozumiem zmęczenie, rozumiem frustrację. Ale w którymś momencie, zwłaszcza gdy nie są to rozważania nad prawdziwością teorii wyzysku klasy robotniczej, ale praktyka życia codziennego, przestaje to wystarczać.”

Wskazuje tu, że w młodości być może liznęła co nieco Marksa lub innego heretyka, a także „wie” z czym wiąże się praca kasjerki – z niegodziwym wynagrodzeniem, strachem, represją, niemożnością stawienia oporu. Dalej zaznacza jednak, że „teoria różni się od praktyki”. Jakiej praktyki? Praktyki kapitalistycznej. Ona, ułożona, bogata konsumentka pragnie zrobić zakupy - jest to jedna z jej podstawowych swobód obywatelskich w wolnej Rzeczypospolitej! Nie po to walczyła Solidarność o „wolność”, żeby teraz to podstawowe prawo zostało jej odebrane!

Artykuł ten wzbudził sporą debatę na forum Gazety, w chwili gdy piszę te słowa można tam przeczytać 282 posty. Ja przebrnąłem ledwie przez 50, jednak nie bez trwałych urazów w psychice; ludziom odradzam czytanie tych wypocin, kapitaliści jednak mogą bez obaw delektować się komentarzami, aby utwierdzić się w słuszności swych przekonań. Możemy tam przeczytać takie perełki jak:

„Kasjerki zawsze czuły się Wielkimi Paniami. Mają to na co sobie zasłużyły.”
„(w domyśle kasjerki) albo akceptują te warunki albo szukają innej pracy. Żadnej filozofii tu nie ma.”
„a co mnie to obchodzi ile (i czy ) kasjerki dostają za swoja pracę. przychodzę do sklepu bo chce u nich zrobić zakupy a nie zastanawiać sie nad ich problemami. wali mnie to”
„nie chciało się nosić teczki, to się zapie... w kasie. sklep czynny do 22 = do 22.00 mam prawo robic tam zakupy. nie do 21.5, bo ona "kasę rozlicza". niech sobie rozlicza PO 22. a nie podoba się - niech nie pracuje.”
„List jest jak najbardziej wskazany. Trzeba o tym mowic bo inaczej nic sie nie zmieni... i dla kasjerek i dla klientow. poza tym chamstwo i buractwo trzeba plenic.”
„Tak, jestem roszczeniowy. Płacę i wymagam.”

Domyślam się, że reszta komentarzy to jeszcze niższy poziom. Wybrane przeze mnie reprezentują jednak typowe argumenty „posiadaczy”. Pierwszy z nich „naprowadza” kasjerki z powrotem do ich miejsca w hierarchii. Próbuje przekonać, że ich bunt to zaburzenie swoistego ładu, a swoim zachowaniem pretendują do bycia kimś „lepszym” niźli obecnie są. Kasjerki „Wielkie Panie” – swoisty oksymoron.

Kolejne to najbardziej typowe i do bólu ugrane „argumenty” – Zapewne jesteś niewykształcony(a), więc zasługujesz za swój los. „Wali mnie to”, ograniczam pojmowanie świata do mojego kółka rodzinnego. „Nie podoba się to wypierdalaj – na twoje miejsce jest kilkanaście innych osób”. A także próba odejścia od problemu i zwrócenie uwagi na „brzydkie słowa” kasjerki.

Jednak najbardziej uderzył mnie ostatni komentarz, mimo że nie jest obraźliwy, a także na pierwszy rzut oka nie wygląda na idiotyczny. Jest dobrą pointą do tego tekstu. „Płacę – wymagam”. Mam pieniądze i płacę, mam dzięki temu prawo do bezrefleksyjnego spoglądania z góry na sytuację innych. Jestem konsumentem – wymagam. Jestem swoistym rodzajem nadczłowieka, który za pomocą siły nabywczej może podporządkowywać i kształtować rzeczywistość naokoło. I wyznanie jak na spowiedzi: „Tak, jestem roszczeniowcem”, jestem z tego wręcz dumny. Ci, którzy posiadają mają także prawo być roszczeniowcami.

A co znowu spisek KGB,NKWD

Jak widzę prawackie myślenie w najlepsze. Lepiej być czerwonym czy czerwono-czarnym niż 1 osobowym "anarcho"sarmatą.

Kolejne to najbardziej

Kolejne to najbardziej typowe i do bólu ugrane „argumenty” – Zapewne jesteś niewykształcony(a), więc zasługujesz za swój los. „Wali mnie to”, ograniczam pojmowanie świata do mojego kółka rodzinnego. „Nie podoba się to wypierdalaj – na twoje miejsce jest kilkanaście innych osób”. A także próba odejścia od problemu i zwrócenie uwagi na „brzydkie słowa” kasjerki.

Mnie się wydaje, że problemem nie jest ograniczenie postrzegania świata jako "kółka rodzinnego". Nie, chodzi o coś innego - ta pani chce wmówić sobie i innym, że to w ogóle nie dzieje się naprawdę, dlatego pisze o tym, że "nie uczyłeś się, to zapierdalasz", w sytuacji, w której ktoś, kto jakoby się nie uczył wcale nie zapierdala, on przestaje właśnie i się buntuje. To nie są wyrazy świadomości, to co zaprezentowałeś. Przynajmniej nie przede wszystkim. Przede wszystkim to jest próba takiego opisania rzeczywistości, żeby bunt stracił kompletnie wartość. Ponieważ "nie uczyłeś się, to zapierdalasz" to nawet jak odmówisz posłuszeństwa, to i tak Cie to spotka, nawet jakbyś to odsunął w czasie. A jak Cię nie spotka, to stanie się coś Niewymownie Złego. Coś musi być nie w porządku, skoro działanie nie jest uporządkowane zgodnie z zacytowana "zasadą". Tego typu "zasady" (cydzysłowie, bo chodzi mi o to, że one w ogóle nie muszą rządzić żadnym zachowaniem tak naprawdę) nie są tylko przejawami jakiś procesów - to są zdania, przez które coś się dzieje, utrwala się, poprzez jej wypowiadanie bierną zgodę na system.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

dokładnie chodzi o to że

dokładnie chodzi o to że nie uczyłeś się to zapierdalasz, a Ty dokładasz jak zwykle do tego wyjebaną w kurwę, filozofię. myślenie Normalnych Ludzi czyli z tzw Normalnego Społeczeństwa czyli NIE-Anarchistycznego czyli Społeczeństwa Hierarchicznego, i Społeczeństwa Kapitalistycznego od którego nie chcą się nie tylko odciąć Libertarianie ale nawet w większości Anarchiści.

Społeczeństwo Hierarchiczne uznaje Sens Istnienia Hierarchii Społecznej, więc uznaje że 'słusznie' ktoś jak wszedł w System jest tam gdzie jest bo 'robi to na co go stać' w tym Systemie.

Społeczeństwo Kapitalistyczne uznaje Sens Istnienia Systemu Kapitalistycznego, opartego na tym, iż jest KLIENT i jest USŁUGODAWCA więc KLIENT NASZ PAN.

w tak rozumianym Społeczeństwie Normalnym = Społeczeństwie Hierarchicznym + Kapitalistycznym wyłączona zostaje Analiza, Własna Ocena, Kontestacja, jak i jakakolwiek Świadomość. to Społeczeństwo nastawione na niezawodnie działający z góry określony SYSTEM.

gdzie widzisz tu jakiekolwiek miejsce dla BUNTU?

wróć Jasiu z dalekiej podróży!

Normalne Społeczeństwo na które zazwyczaj godzi się Kasjerka będąca jego częścią, uznaje że każdy ma w nim miejsce "na które zasługuje" a miejsce to wyznacza System oparty na Kapitalizmie związanym bezpośrednio (będącym narzędziem) z Hierarchią Społeczną. w tym rozumieniu, System który jest zaakceptowany, działa na zasadzie niepodważalnej Machiny, w której Usługodawca czy nawet Sprzedawca (np Wytwórca, Artysta - Twórca, czy Szef Sklepu Jednoosobowego) jest jedynie dostarczycielem Usługi bądź Towaru dla Klienta który jedynie żąda towaru. w Społeczeństwie Kapitalistycznym WSZYSTKO JEST TOWAREM. Towar ma swoją Cenę. w Cenę wliczona jest obsługa towaru. w tym Systemie nie myśli się o żadnym człowieku, stojącym za Usługą czy Towarem, bowiem Klient chce mieć SAM TOWAR, najlepiej bez kontaktu z Człowiekiem (człowiek przeszkadza, dlatego najlepsze są zakupy przez internet). problemy Człowieka nikogo tu nie interesują albowiem Towar jest samorodnym dobrem

Społeczeństwa Konsumpcyjnego

nie ma znaczenia gdzie się rodzi Towar, nie ma znaczenia dzięki czemu Towar trafia w ręce Konsumenta. w Społeczeństwie Konsumpcyjnym liczy się tylko Cena oraz to że Chcę Mieć Towar.

Społeczeństwo Konsumpcyjne na ogół nie wie i nie ma pojęcia CO JEST TOWAREM, nie wspominając o okolicznościach towarzyszących dostaniu się Towaru do rąk Konsumpcjonisty.

jeśli Konsument by wiedział co stoi za reklamą, opakowaniem, oraz nawet produktem, który chce kupić, najczęściej by odechciało mu się kupować. istnienie Systemu zwalnia z myślenia, dlatego Bezmyślność jest Synonimem Dzisiejszego Społeczeństwa. Pieniądz, Dobrobyt, i Cena pozwalają zapomnieć o wszystkim innym, poza tym na jaką Konsumpcję wyalienowanego Konsumenta stać. liczy się jedynie przyjemność z Konsumpcji. nikt się nie zastanawia zarówno nad Komercją, Handlem, Marketingiem, ani powodem tej Konsumpcji. Konsumpcji nadawane jest nowe "osobiste" znaczenie Konsumenta, który po prostu tylko chce mieć Towar.

w myśl Społeczeństwa Konsumpcyjnego i Hierarchicznego, ale zarazem Kapitalistycznego wszyscy są częścią tego samego Systemu. Pani z Średnio Wyższej Klasy Średniej też wbrew pozorom jest Towarem, i świadczy Usługi, i ma swoją Cenę. Społeczeństwo to jest jednak nastawione na wzajemną Konkurencję i Rywalizację, a żeby móc Konsumować więcej inni muszą Konsumować mniej, i musi to się opierać na jakoś istniejącej "zasadzie" policzalnej. dlatego Średnio Wyższa Klasa Średnia, i każda "wyższa klasa" od innej klasy, ma w dupie to jakie problemy ma kasjerka, bowiem jest absolutnie naturalne że ktoś musi mieć gorzej, żeby ktoś inny miał lepiej. ważne żeby System tak działał, żeby Konsumentowi działo się najlepiej. gdyby Kasjerkę stać było na Sprzątaczkę (np ukraińską), to takie same zapewne oczekiwania miałaby wobec Sprzątaczki i słyszałbyś tekst "trzeba było się uczyć", albo "co mnie obchodzi że jest Ukrainką", niech zapierdala 100 razy dłużej. gdyby nie było Ukrainki, nie miałby kto sprzątać, gdyby nie było tak że nieuczący się zapierdala na kasie, nie miałby kto na niej zapierdalać. Konsument musiał by sam posprzątać, potem sam obsłużyć kasę, a potem jeszcze sam wytworzyć sobie Towar, więc on choćby podświadomie dobrze wie, czemu ma w pogardzie "kasjerkę". bo inaczej musiałby zniżyć się do jej poziomu i pogardzać sobą. a to nie pasuje do Hierarchicznego Społeczeństwa Normalnego.

dobrze napisane

dodać można, że to nie tylko antagonizmy pomiędzy klasami, również wewnątrz klas działają takie same zachowania. W roli "paniusi" - która wyraża swoje oburzenie, może być równie dobrze np robotnik budowlany czy sprzątaczka - w momencie kiedy dostaje możliwość pokazania swojej własnej wyższości nad innym potrafi zachowywać się tak samo jak np. "wyzyskiwacz - kapitalista". Daje im to zaspokojenie psychologicznej potrzeby samo dowartościowania w najbardziej prymitywnym znaczeniu. Nawet minimalna, chwilowa możliwość okazania swojej władzy (często tylko werbalnej) iluzorycznie "dowartościowuje" jednostkę, która najczęściej sama jest w takim położeniu wobec innych mających nad nią władzę.

W sumie to klientka powinna

W sumie to klientka powinna mieć pretensje do zarządu sklepu, że go nie zamknął o 21.30 a nie do kasjerek, które mają prawo do ośmiogodzinnego dnia pracy. Po prostu źle ukierunkowane żale jaśnie panienki.

Kasjerki mają rację, ale

Kasjerki mają rację, ale klientka też nie musi znać szczegółów umowy, ani wiedzieć o ktorej kasjerka zaczęła zmianę (z punktu widzenia klienta wcale nie jest takie oczywiste czy nie ma np. systemu zmianw połowie dnia). Dlatego trzeba nagłaśniać jak sprawa wygląda faktycznie.

Świetny tekst!

Świetny tekst!

Przykre. Takie komentarze to

Przykre.
Takie komentarze to nie nowość. Już nawet nie czytam komentarzy pod artykułami tego typu, bo można popaść w ciężką depresję.

20 lat prania mózgów

zrobiło z Polaków najgorszy konserwatywno-liberalny zaścianek. Ta paniusia z wielkiej korporacji pewnie przyklaskuje represjom wobec działaczek społecznych, związkowych, socjalnych feministek, popiera kongres kobiet, panią bochniarz i inne liberalne "feministki".

A ten mit o świetnych zarobkach mgr-ów, jestem mieszkańcem miasta powiatowego, koledzy oraz koleżanki (oraz ja) mamy wykształcenie wyższe humanistyczne, pracujemy na umowy śmieciowe, kumpel ma prace dorywczą w MPO, kumpela robi na kasie, inna jako opiekunka w PCK. Nie będę wam mówił o zarobkach.

Spoko tekst :) samo

Spoko tekst :) samo wprowadzenie pojęcia roszczeniowości "posiadających" jest dla mnie nowościa i doskonale odpowiada przyśpieszonym kursem konfliktu klas na zaczepki onetowo-gazetowych trolli
- roszczeniowcy!
- tak, i "wy" też.

...ale ponadto

faktycznie za niepotrzebne można uznać wprowadzanie dodatkowych pozamerytorycznych elementów takich jak rzekome lenistwo czy buractwo jakiejkolwiek grupy. Ma to taki sam związek z tematem jak spam owych troli - rozprasza uwagę od tego co istotne, sprowadza problem na tematy poboczne.

A co zawinił klient?

Nie wiem dlaczego w tym tekście naskakuje się na autorkę listu. Jeżeli ktoś ponosi tutaj jakąś winę, to jest to kadra kierownicza sklepu, która nie radzi sobie na bieżąco z zaistniała sytuacją. Nie jestem jakimś wielkim paniszczem, ale osobiście zrobiłbym nie małą awanturę. Przypuśćmy, właśnie skończyłem pracę która lekką wcale nie jest. Wchodzę do sklepu, jest po 21, wiem że sklep jest do 22, więc mam spokojnie trochę czasu na zakupy. Kupuję to co mi akurat potrzebne, na kolację, czy ewentualnie na jutrzejsze śniadanie. Podjeżdżam do kasy i ni z tego ni z owego, ktoś zaczyna drzeć na mnie pizdę, żebym sobie poszedł. Koniec końców, nie zrobiłem zakupów, nie zjem kolacji, po śniadanie będę musiał zapierdalać z samego rana (a co jeśli właśnie zadzwonił współlokator i mówi że skończyła się srajtaśma, mam nazbierać sobie liści?) i jeszcze na dodatek traktują mnie jak wesz co im po dupie skacze i zmusza do wykonania pracy. Sam osobiście pracowałem w sklepie, trochę mniejszym, jako ochroniarz. Zaczynałem o 9, sklep zamykali o 21 (dla mniej kumatych, to jest 12 godzin). Po zamknięciu, musiałem czekać, aż kasjerki zdadzą kasę kierownikowi, przebiorą się i wyjdą. Czasem było to 15 minut, czasem pól godziny, za które nikt mi nie płacił. Praca wcale nie była łatwa, prosta i przyjemna, jak by się mogło wydawać, ale niezależnie jak bardzo byłem zmęczony, kiedy klient do mnie podchodził i o coś pytał, starałem się być uprzejmy, pomimo że nie należało to do moich obowiązków. Klienci to też są ludzie, jednym powodzi się lepiej, inni zapierdalają jak osły za gówniane pieniądze. Jeżeli walczymy o lepsze warunki pracy, to nie powinniśmy się chyba na nich wyładowywać, biorąc pod uwagę, że istnienie klienta jest jedynym warunkiem istnienia naszego miejsca pracy. Nawet jeżeli nikt nie zamierzał obsłużyć pani Katarzyny, to nic nie usprawiedliwia nieuprzejmości z jaką została potraktowana. Bo uprzejmość to nie jest coś za co się płaci, mimo to, że często pracodawcy jej wymagają. Jest to cecha która świadczy o człowieku jako części społeczeństwa. Nie rozumiem w ogóle, skąd się wzięły spekulacje na temat jej stanu posiadania, jej pracy i zarobków, czy jest gdzieś o tym jakaś informacja? A jeśli sama ciężko pracuje? Może zamiast krytykować panią K. skierujemy nasze akcje na prawdziwy problem jakim są żałosne warunki pracy w obecnym czasie?

właśnie po to by zmienić

właśnie po to by zmienić te żałosne warunki, trzeba czasem wydrzeć japę. tak rodzi się proces emancypacji klas niższych, mielibyśmy pisać skargi do bozi? pani K oczywiście pasuje jak ulał do stereotypu japiszona, jest literacko śmieszna, ale też bym się jej aż tak nie czepiał. prawdziwe badziestwo umysłowe wylewa się z komentarzy pod listem, nazwałbym to liberalną hołotą.

Otóż to bierzecie problem

Otóż to bierzecie problem trochę od dupy strony,przede wszystkim powinni informować klientów o akcji protestacyjnej,jej powodach i celu,ja sam choć burżujem nie jestem ,raczej bym się wkurwił,gdybym robiąc zakupy po robocie,spędziwszy w sklepie ok.20 min szukając tego co mam, kupić,i jeszcze obczajając co najtańsze ,usłyszał że kasa zamknięta a dlaczego-bo tak,no teraz będe wiedział,może pogadam sobie nawet z kasjerkami jak to nas wszystkich skurwysyny jebią,ale jak byłbym nieuświadomiony klasowo to nawet by mi przez myśl nie przeszło o co chodzi.Co innego tacy burżuje,i ich kolaboranci,ich to i tak bedzie jebało.Swoją drogą pierdolenie że trzeba było się uczyć,jest w dzisiejszych czasach troche nie na miejscu.

"Co innego tacy burżuje,i

"Co innego tacy burżuje,i ich kolaboranci,ich to i tak będzie jebało" - a skąd takie założenie? Stan posiadania to nie stan umysłu. Wśród ludzi dobrze usytuowanych jest mniejszy odsetek tych posiadających coś w rodzaju empatii społecznej, ale nie znaczy, że nie ma ich wcale. Tak samo, jak i wśród tych mających gorszą sytuację społeczną są i tacy, dla których pieniądz jest wartością samą w sobie.

Stąd że "Byt określa

Stąd że "Byt określa świadomość",a ty wyjeżdżasz z tzw. "wyjątkami potwierdzającymi regułę",dodam że zazwyczaj ich "empatia"(cóż za miłe słowo)jest litowaniem paniusi wzruszającej się biednym pieskiem przywiązanym do plota,niech se w dupę wsadzą swoją litość,przecież nawet rekiny biznesu zajmują się filantropią,wszyscy wiemy że to jest reklama dla firmy oraz usypianie sumienia,ale myślę że jakieś tam "litowanie się nad maluczkimi"lub "mniejszymi braćmi" też by w ich motywach odnalazł.I tak uważają że "sami są sobie winni"- moje (ich) ulubione hasło.

tu sie zgadzam, z calym

tu sie zgadzam, z calym poparciem dla tej akcji zauwazam jednak, ze kasjerki powinny informowac klientow dlaczego tak robia - chocby po to, by jakis odsetek tychze klientow zrozumial to. oczywiscie nie mam tu na mysli robienie wykladu kazdemu klientowi, ale chociazby wydrukowana kartka lezaca na kasie informujaca o "pracy do 21.30, poniewaz...."

Errata

Koleżankę Katarzynę pozwoliłem sobie potraktować stereotypowo, z racji, że ona do bólu stereotypowo spogląda na los drugiego człowieka - sam jest sobie winien. Na dodatek w sytuacji tejże rzeczywiście zachowała się jak "szlachcianka", nie ukrywa tego. Co więcej wykazuje się jawną hipokryzją, z racji, iż "wie" z czym się wiąże praca kasjerki, ale tak naprawdę spływa to po niej zupełnie.
Ważne jest jak to już ktoś wspomniał powyżej, że hipermarket tworzy taką niszę w rzeczywistości; gdzie klient rzeczywiście staje się Panem, może się zidentyfikować z kapitalistami(nawet nieświadomie) i spojrzeć na świat z góry. Rządzę, wrzucam towary do kosza jak leci, a tej burkliwej szmacie zza kasy nie powiem nawet dzień dobry - toż to przecież podczłowiek.
Wszyscy uciekają od istoty problemu. Istotą nie jest strajk kasjerek, ich buractwo; nie jest też nawet zachowanie klientów, którzy zupełnie nie poczuli międzyludzkiej solidarności poprzez brak empatii.
Istotą jest sama instytucja hipermarketu. Jest on przełożeniem piramidalnej hierarchii społecznej; zawiera się także w nim cała masa "pożądanych" przez ustrój zachowań.
Rzadko kto zdaje sobie sprawę, co stoi za tak niskimi cenami; jak wielki sklep oddziałuje na ludzką sferę psyche i zmienia nasze wyobrażenie na temat świata.
Myślę, że walka o poprawę sytuacji pracowników marketów jest z góry skazana na porażkę. Nawet duże ustępstwa, nie zmienią faktu, że market pozostanie marketem.
Ruch powinien angażować się(zakładać i propagować) w projekty alternatywne dla tego rodzaju konsumpcji(wszak wszyscy konsumują). Rozwiązań jest wiele - od kooperatyw spożywczych, poprzez kuchnie społeczną i jadłodajnie spółdzielcze; docenienie małych rodzinnych sklepów; fair trade czy też już łamiące obieg freeganizm czy food not bombs.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.