Bruksela: Demonstracja przeciwko polityce imigracyjnej UE
2 października odbyła się ostatnia i największa manifestacja w ramach obozu antygranicznego w Brukseli. Ze względu na to, że w poprzednich dniach policja dokonywała licznych aresztowań osób po prostu wychodzących z obozu, a także przypadkowych ludzi na mieście, tym razem zdecydowano, że demonstranci wspólnie opuszczą obóz i przemaszerują na miejsce zbiórki. Grupa około 200 osób wyszła z obozu około 12 i od razu rozpoczęła skandowanie haseł, grała również samba. Niewielka grupka policjantów pieszych i na motorach cały czas obserwowała obozantów.
Około 13 w miejscu zbiorki uformował się już cały pochód chroniony z wszystkich stron transparentami. Ten niesiony na czele głosił w wielu językach "Żaden człowiek nie jest nielegalny". Przed manifestacją szła cały czas grupa klaunów. Obecny był także blok feministyczny z transparentami "Ani pana, ani płci, ani granic" oraz "Żadnego rasizmu i seksizmu, żadnych więzień, burdeli i gwałtów".
Oprócz tego widoczne były transparenty związane z wydarzeniami z poprzednich dni np. "Policjanci są też pracownikami - towarzysze, nie przeszkadzajcie nam w naszej robocie" (nawiązujący do wypowiedzi jednego z biurokratów związkowych, który mówiąc, że policjanci to pracownicy namawiał szeregowych pracowników, by nie okazywali solidarności z zatrzymanymi aktywistami i aktywistkami na demonstracji związkowej 29 października o czym więcej tu i tu) oraz bardziej dosadny "Nigdy nie zapomnimy, nigdy nie wybaczymy".
Demonstracja trwała cztery i pół godziny i przeszła właściwie wokół całej Brukseli, zarówno przez dzielnice rządowe jak i imigranckie. Przez cały czas dołączali się do niej nowi ludzie w tym wielu imigrantów. Gdy na jednym ze skrzyżowań pojawił się liczący kilkadziesiąt osób blok hiszpańskiego związku anarchosyndykalistycznego CNT demonstranci powitali go okrzykami "Wolność, wolność, anarchia totalna". Brukselskie indymedia podają, że w szczytowym momencie demonstracja liczyła 1500 osób.
Gdy protestujący mijali jeden z otwartych ośrodków dla imigrantów zatrzymali się i długo skandowali zachęcając mieszkańców by się przyłączyli. Ci wznosili wiele haseł razem z nimi i podnosili ręce do góry w geście solidarności. Policja jednak dbała o to by nikt nie przeszedł przez prowadzący do ośrodka most na rzece. Imigranci mogli przyłączyć się przechodząc kolejnym mostem, nie wiadomo jednak jak wielu to uczyniło. Stosunkowo niską frekwencje imigrantów na demonstracji (choć i tak byli bardzo widoczni) lokalne aktywistki i aktywiści tłumaczą pokazowymi represjami jakie w porzednich dniach spadły na osoby związane z obozem.
Demonstracja przebiegła spokojnie i w miłej atmosferze. Skandowano "Solidrność z tymi bez papierów", "Wszysyc jesteśmy dziećmi imigrantów" oraz "Żadnych granic, żadnych papierów, zwalczmy to wszystko razem". Klauny wykonały kilka symbolicznych akcji między innymi udawany napad na bank, parodiowały także zachowanie policjantów. Pod koniec demonstracji na dwóch latarniach nad jedną z głównych ulic stolicy Belgii rozwieszono wielki transparent z napisem "No border". Na końcu na demonstrantów czekała darmowa zupa. Przemawiali przedstawiciele środowisk imigranckich. Zachęcano do akcji przeciwko brutalności policji (w przyszłą nidzielę) oraz w dniu zbliżającej się wizyty Nicolasa Sarkozy'ego w Brukseli, który ma przedstawić pomysły na politykę imigracyjną.
Obecność policji była mniejsza niż w poprzednich akcjach co może wynikać z faktu, że po masowych represjach dwie niezależne organizacje pozarządowe zapowiedziały, że będą monitorować poczynania gliniarzy wobec demonstrantów tego dnia. Już po demonstracji transparent "Nie zapomnimy, nie wybaczymy" powieszono w pobliżu obozu, nad rzeką, tak że był świetnie widoczny z uczęszczanego mostu.