Bruksela: Związkowa demonstracja starła się z policją

Świat | Prawa pracownika | Protesty

W piątek (04.04) blisko 50 tys. pracowników z całej Europy, w tym także z Polski, wzięło udział w demonstracji związkowej, która ulicami Brukseli przeszła pod gmach Parlamentu Europejskiego. Głównym hasłem protestu było "Koniec zaciskania pasa!".

W stolicy Belgii manifestowali między innymi działacze związkowi z Niemiec, Francji, Holandii i Litwy. Żądali zmiany polityki rządów szukających oszczędności kosztem najniższych warstw społeczeństwa. Nieśli transparenty z hasłami "Polityka zaciskania pasa równa się bieda", "Europa dla pracowników, nie dla trojki". Tak zwana trojka to przedstawiciele Komisji Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Europejskiego Banku Centralnego, którzy nadzorują realizację reform w krajach objętych programami pomocowymi, m.in. w Grecji.

W trakcie protestów doszło do starć z policją, która przeciw demonstrantom użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego. Demonstranci rzucali w kierunku policjantów fragmentami płyt chodnikowych, bruku, petardami i butelkami. Nie ma informacji o liczbie rannych.

Protestujący domagali się od polityków propozycji nowych dróg dla Europy i porzucenia polityki oszczędności, która zakłada cięcia wydatków publicznych, co - ich zdaniem - przyczynia się do wzrostu bezrobocia, zwłaszcza wśród ludzi młodych (bezrobocie wśród osób młodych w całej Unii wynosi średnio 22%, choć w krajach południa Europy miejscami przekracza nawet 50%- przyp.)

Związkowcy żądają też gwarancji, że wolność gospodarcza nie będzie mieć pierwszeństwa przed prawami społecznymi, bardziej sprawiedliwej polityki podatkowej, w tym bardziej stanowczych działań przeciwko nadużyciom podatkowym. Domagają się także większej przejrzystości w ramach instytucji europejskich.

Z Polski to byly wycieczki,

Z Polski to byly wycieczki, a nie wyjazdy na protesty. Nasi zwiazkowcy za koszt ponad tysiaca zl (!!!) jechali zwiedzac, a demo dodajac do zwiedzania atrakcji. Normalnie to sie organizuje wyjazdy za cene minimalna, a to moze wyjsc okolo 200 - 300 zl za osobe, powiedzmy, ze 400 z jednym noclegiem, ale nie tysiac dwiescie na lebka. Kto tyle placi? Kogo na to stac?

nie zapomnę tego nigdy jak

nie zapomnę tego nigdy jak 2 lata temu polscy ,,związkowcy'' przyjechali na demo żenada, wycieczka i zakupy a nie upomnienie sie o prawa pracownicze tak można ich opisać

Ja mialem nieszczescie

Ja mialem nieszczescie widziec zwiazkowcow w czasie wizyty w fabryce w jednym z panstw. Przy fabryce byl sklepik firmowy z gadzetami (koszulki, kubki, wyroby z logo i caly szajs reklamowy, do tego drogi). Zwiazkowcy z Polski zrobili taki tlok, jakby nigdy nic takiego nie widzieli, kupowali na potege za ciezkie euro co sie dalo. Zwiazkowcy miejscowi bardzo dziwnie się na to patrzyli. Bo tam malo kogo stac na takie reklamowe zabawki, pomijajac sens tego kupowania przez ludzi, ktorzy narzekaja na ciezki los pracownika, a przepychaja sie po gadzety w kolejce.

Nikogo nie dziwi, że

Nikogo nie dziwi, że ostatnio praktycznie wszystkie manifestacje kończą się zamieszkami? A "walki" te są chaotyczne i nie mają żadnego celu... Stawiałbym na prowokacje ze strony "służb bezpieczeństwa", co zostało swego czasu dość dobrze udokumentowane w Hiszpanii. Celowość takiego działania byłaby oczywista, to powód do zaostrzania prawa i zaspokojenie "ambicji" bardziej "aktywnych" uczestników manifestacji.

Możliwość prowokacji

Możliwość prowokacji istnieje zawsze, na każdej istotnej demonstracji, która porusza aktualnie ważki temat i może być niewygodna. Sądzę jednak, że przyczyna tego o czym piszesz nie jest skomplikowana- czara goryczy powoli się przelewa, kończy się margines cierpliwości u ludzi, którzy non stop kopani są z każdej strony. Nie ma już także potrzeby szukania sztucznych powodów dla radykalizacji prawa. W przypadku nagłej eskalacji gniewu, władze wprowadzają nowe, potrzebne im i ułatwiające jego tłumienie, prawo z dnia na dzień.

To nie tak - w Brukseli

To nie tak - w Brukseli jedna z ulic prowadząca do budynku Komisji Europejskiej była zamknieta przez policję i barykady z drutu kolczastego (tam to jest normą). Związkowcy z jednej z grup wdali się w utarczkę, doszło do szamotaniny, uzycia gazu i wody, żeby manifestanci nie przedarli się przez barykadę. W zamian leciały pomarańcze, czasem może i kamienie. I praktycznie starcia trwały tylko w tym miejscu. Na odcinku 50 metrów. Media to podchwycają, ale gdyby nie to, pewnie w Polsce by nie informowały, tak jak nic się nie ukazało z milionowej manifestacji tydzień wczesniej w Madrycie.

Z madryckiego "Marszu

Z madryckiego "Marszu Godności" było stosunkowo sporo relacji, nawet w telewizyjnych dziennikach (oczywiście stosownie podanych masowemu widzowi). Także o tym informowaliśmy.

Twój poetycki tekst ("czara

Twój poetycki tekst ("czara goryczy") niezbyt do mnie przemawia gdy widzę ludzi manifestujących przeciwko cholera wie czemu i nigdy za czymkolwiek. Skoro nie mają pomysłu jakie zmiany należy wprowadzić to niech siedzą cicho, wcześniej też nie było żadnej sprawiedliwości i jakoś się nie wychylali a tanich kredytów i nieograniczonej możliwości zarabiania przy wykonywaniu "prac gówno wartych" nikt im nie odda - system ewoluuje, powraca dawny podział na dwie klasy: bardzo bogaci i bardzo biedni, nie ma już miejsca na "poronioną klasę średnią" z jej relatywizmem moralnym i zawoalowanym wyzyskiem klas rzekomo niższych. Ale problem prowokacji dotyczy niestety także marginalnego sensownego ruchu antykapitalistycznego - dostarcza martyrologię, która zastępuje fakty mitami i zabija ducha rewolucji.

word

word

Macie kolejny przykład, gdzie to zmierza. czas jednoczyć siły, zwierać szeregi, ale do środka - a cały ten sztafarz społeczny puścić w pizdu. Nie ma co się oszukiwać - z klapków kubota i wonsów z kolejek w sklepiku związkowym rewolucji nie ukręcisz. Goście przesrali czas, w którym mogli zdobyć jakąś świadomość, coś zmienić w swoim życiu, i nie ma szans na jakieś zmiany z ich udziałem. A walczyć o nich, uświadamiać? Ich życie. Ja swojego na tych kołów tracił nie będę.

Rewolucję przyniesie nam

Rewolucję przyniesie nam rewolucyjna awangarda, która boi się tylko mydła, szamponu i tego że rodzice dowiedzą się o tych bankomatach.

PS. Absolutnie nie kocham związków zawodowych, tyle że coś mi się wydaje, że ty masz żal w ogóle do całej klasy.

Klasy to ja kończyłem

Klasy to ja kończyłem jakoś tak 20 lat temu. Nie wiem jak Ty, ja ani do podstawówki ani LO już nie chadzam. A to nie jest żadna klasa, tylko matoły - nie mam żalu, tylko budzą moje obrzydzenie.

Ekhem, myślałem, że

Ekhem, myślałem, że socjaliści wyróżniają klasy na podstawie roli, jaką ktoś pełni w gospodarce, a nie czegoś tak względnego jak wysokość dochodu. To drugie to raczej specjalność burżuazyjnych socjologów.

dokładnie, to rozmywanie

dokładnie, to rozmywanie problemu. Wśród kapitalistów i pracowników sa bogatsi i biedniejsi ale wewnętrzne rozwarstwienie klas to drugorzędna sprawa, bo ono jest przecież skutkiem kapitalizmu (tzn kapitaliści płacą jednym pracownikom więcej a innym mniej) czasami robią to celowo.
Z kolei podział na bogatszych i biedniejszych kapitalistów to skutek konkurencji między nimi.

A czy jest chociaż jakaś

A czy jest chociaż jakaś poszlaka świadcząca, że ci protestujący występują przeciwko kapitalizmowi? I jak ma się do tego bogactwo "liderów związkowych" organizujących ten cały cyrk?

hehehe a teraz ci się

hehehe a teraz ci się zaczęło zdawać, że podział klasowy na pracowników i kapitalistów polega na tym, że pracownicy to są ci co występują przeciwko kapitalizmowi, a kapitaliści to sa ci co są "zwolennikami kapitalizmu"?

To jest jeszcze lepsze, niż twoje liberalne definicje klas w społeczeństwie oparte na kryterium dochodowym. W tym przypadku nie chodzi o to, że ci protestujący występują przeciwko kapitalizmowi tylko o to, że jest to walka klasowa. Bogactwo liderów związkowych ma się do tego tak samo, jak bogactwo liderów partyjnych. Nikt nie twierdzi, że ci związkowcy to anarchiści.

Znam ten styl - wyrywanie

Znam ten styl - wyrywanie pojedynczych słów z kontekstu i budowa na ich podstawie zadziwiających teorii.

teorie sa rzeczywiście

teorie sa rzeczywiście zadziwiające, tylko że to twoje teorie, najpierw o zaniku podziału klasowego na pracowników i kapitalistów, których mieliby zastąpić bardzo bogaci i bardzo biedni (jedni i drudzy to margines w społeczeństwach europejskich o których tu mówimy, górne i dolne kilka procent), a następnie jakieś sugestie, ze żeby być pracownikiem to trzeba "występować przeciwko kapitalizmowi".

To nawet nie sa zadziwiające teorie, to jest czysty bezsens.

Jak napisałem - te protesty to element walki klas i tyle. Jak nie masz nic ciekawego do powiedzenia na ten temat to po co się odzywasz

"Poroniona klasa średnia" -

"Poroniona klasa średnia" - to określenie (mojego chyba autorstwa) na warstwy klasy robotniczej "aspirujące" do klasy średniej, przy czym - to ważne, wysokość dochodu odgrywa tutaj role drugorzędną, ważniejsza jest iluzja w jaką wydają się wierzyć tacy ludzie, otóż we własnym mniemaniu są oni usytuowani ponad klasyczną klasą robotniczą, zachowują się jak klasa średnia, jak drobni kapitaliści (często na kredyt) bezkrytycznie korzystając z uprzywilejowanej pozycji stworzonej przez kapitalizm (zawoalowany wyzysk, głównie zewnętrzy ale także wewnętrzny) i nader często wykazują pogardę lub (w mniej radykalnej wersji) protekcjonalizm wobec robotników świadomych swojej faktycznej pozycji oraz zadziwiająco naiwną wiarę w "możliwości" jakie stwarza im kapitalizm. Prościej (wulgarnie), to zwykli robole myślący, że są czymś więcej niż robolami. Nie wolno ich lekceważyć, to bardzo niebezpieczna warstwa - to kontrrewolucja przed rewolucją.

ten opis pasuje jak ulał do

ten opis pasuje jak ulał do różnych lewicowych wodzów z tym wyjątkiem, że oni są naprawdę usytuowani ponad klasą robotniczą i często są kapitalistami (dotyczy to zarówno liderów związkowych jak i liderów partyjnych). Nie można się "zachowywać jak kapitalista". Bycie kapitalistą to jest twardy fakt a nie sprawa poglądów. Niektórzy pracownicy zostają kapitalistami, w kapitalizmie jest mobilność między klasami, zresztą tak samo jak w większości klasowych systemów w przeszłości.

Niektórzy ludzie mają swoje iluzje - dotyczy to tak samo pracowników, którzy ze względu na wyższe dochody są awangardą lepszą od innych pracowników, a z drugiej strony dotyczy to takich pracowników jak "insurekcjoniści", jak ktoś napisał wyżej albo ty, którzy myślicie że jesteście lepsi od innych pracowników i jesteście awangardą ze względu na swoją (antykapitalistyczną) świadomość (chociaż w twoim przypadku to nie wiem na ile ona jest antykapitalistyczna, bo nie rozumiesz na czym polega kapitalizm, wcale nie na podziale na biedniejszych i bogatszych, jesteś chyba jakimś socjalliberałem). To jest znacznie gorsze bo to jest naprawdę "kontrrewolucja przed rewolucją".

Słowa, słowa... Może nie

Słowa, słowa... Może nie można zachowywać się jak kapitalista, ale można być równocześnie robotnikiem i kapitalistą, można też być tylko robotnikiem i stwarzać pozory "bycia kapitalistą". Sprzeczać o słowa się nie będziemy.

Za twoją "diagnozę" mojej skromnej osoby dziękuję, nie jest mi ona jednak do niczego potrzebna. Trzymaj się dalej sztywno swoich "podręcznikowych regułek" jeśli chcesz, ja widzę świat takim jaki jest a nie takim jak ktoś go opisał wiek lub dwa temu - i wiem, że bardzo niewielu osobom można jednoznacznie przyczepić metkę kapitalisty a spora część społeczeństwa to swoisty miks, poza tym rozłam klasycznej klasy robotniczej jest już faktem, pomiędzy najwyższymi i najniższymi warstwami różnice są tak ogromne, że porozumienie jest praktycznie niemożliwe.

" i wiem, że bardzo

" i wiem, że bardzo niewielu osobom można jednoznacznie przyczepić metkę kapitalisty a spora część społeczeństwa to swoisty miks, poza tym rozłam klasycznej klasy robotniczej jest już faktem,"

A może ci się tak po prostu wydaje z powodu całkowitej dominacji burżuazyjnej ideologii?

Pewnie że można, a teraz

Pewnie że można, a teraz ci jeszcze pozostało udowodnić że 50 tys protestujących związkowców to kapitaliści, powodzenia :)

Nie pisałem "diagnoz" dla jakichś twoich dziwnych potrzeb, tylko żeby pokazać skąd się biora twoje teorie - prosto z liberalnej propagandy nastawiającej np czasowych pracowników przeciwko etatowym albo etatowych przeciwko czasowym Za każdym razem kiedy trzeba atakować pracowników - a to nauczyciele sa uprzywilejowani, a to górnicy sa upzrywilejowani, a to młodzi sa uprzywilejowani a to emeryci sa uprzywilejowani itd. To co tu napisałeś o jakich rozłamach to tylko powtarzanie liberalnej propagandy i nic więcej

Takie same podziały były wiek czy dwa temu, są były i będą i co z tego?

jeszcze jedno, ten mix

jeszcze jedno, ten mix kapitalisty i pracownika to który miałby stanowić "sporą częśc społeczeństwa" o ile w ogóle istnieje, to jest tak znikomy że nawet nie warto o tym wspominać - musi to byc ktoś kto jest pracownikiem w jednej firmie i jednocześnie ma własną firme, tyle że nie może być ona jednoosobowa (wtedy nie jest kapitalistą), musi w niej zatrudniac ludzi. Członkowie zarządów firm - tylko tacy ludzie mi przychodza do głowy (formalnie sa pracownikami). I to tych ludzi z zarządów uważasz za "znaczną częśc społeczeństwa"? Gdzie ty żyjesz?

Nasuwa się pytanie- ile w

Nasuwa się pytanie- ile w tym walki klas, a ile tradycyjnej walki związków o swój udział w zarządzaniu systemem?

"Europa dla pracowników,

"Europa dla pracowników, nie dla trojki" to na pewno klasowe hasło.
Poza tym o udział w zarządzaniu systemem walczą nie tyle związki w sensie zrzeszonych w nich pracowników, co kierownictwo związków.

Tak, klasowe. Tak z piątej

Tak, klasowe. Tak z piątej podstawowej.

może lepiej nie wtrącaj

może lepiej nie wtrącaj sie do rozmów dorosłych :)

Przecież ma rację, dziś

Przecież ma rację, dziś praktycznie nikt nie uważa się za członka klasy robotniczej. Zwłaszcza najmłodsze pokolenia.

zwłaszcza najmłodsze

zwłaszcza najmłodsze pokolenia związkowców demonstrujące w Brukseli mówiące że Europa ma należeć do pracowników a nie kapitału :) Może ty też nie powinieneś się wtrącać do rozmów dorosłych.

Jeśli chodzi o uważanie się większości ludzi za członków klasy robotniczej. Biedaku dalej nie rozumiesz, że pracownikiem i kapitalistą się jest lub nie, a należenie do jakiejś klasy w społeczeństwie ma zupełnie inny charakter niż posiadanie poglądów politycznych albo narodowość?

Wyjaśnie ci to na przykładzie - możesz się uważać za Lenina ale dalej będziesz tylko zagubionym norbo, wypisującym sprzeczne komentarze na jednym z portali w internecie.
Bycie (albo w twoim przypadku nie bycie) Leninem to obiektywny fakt tak samo jak bycie pracownikiem i kapitalistą.

Pracownik będacy pod wpływem liberalnej propagandy któremu się wydaje że nie należy do klasy robotniczej i tak do niej należy skoro jest pracownikiem

Media mogą zmieniać w ten sposób poglądy ludzi ale faktów nie zmienią i ty tez nie.

A tak w ogóle w związku z twoimi wcześniejszymi komentarzami o znikaniu klas, to twoim zdaniem te "najmłodsze pokolenia" uważają się za klasę umierających z głodu nędzarzy czy za klasę miliarderów? "Praktycznie nikt" się za takich nie uważa co nie przeszkadza ci głosić że społeczeństwo dzieli się już tylko na klasę nędzarzy i klasę bogaczy.

Przeczysz sam sobie do tego się mylisz twierdząc że w społeczeństwie sa sami nędzarze i bogacze

Mowa o świadomości

Mowa o świadomości klasowej, a nie o faktach. Dziś zdecydowana większość społeczeństwa w swoim własnym mniemaniu jest co najmniej czymś pomiędzy klasą robotniczą a klasą średnią. Wolą żyć w iluzji, zaciągać kolejne kredyty i odgrywać przed światem i - przede wszystkim przed sobą, rolę drobnych dorobkiewiczów. Zwłaszcza najmłodsze pokolenia, żyjące w swoich własnych wymyślonych światkach. Widzę jednak, że niektórzy mają jednak świadomość tego zjawiska:

Nikt, kompletnie nikt nie chce być określany jako klasa pracująca, robotnicza, mało, ludzie parskają kiedy w ogóle zaczyna się pojawiać w rozmowie pojęcie klasy.

***

Zacznijcie od siebie, zajmijcie się sobą

To brzmi jak motto miłościwie panującego nam liberalizmu...

Nie, to brzmi jak jedna z podstaw dowolnie rozumianego anarchizmu - jeśli chcesz zmieniać świat, zacznij od siebie.

***

"roszczeniowi" to typowa nowomowa liberalizmu

Roszczeniowe są przede wszystkim zachodnie społeczeństwa niepotrafiące wyprodukować nawet podstawowych niezbędnych dóbr, domagające się restauracji kapitalizmu sprzed globalnego kryzysu - więcej tanich kredytów i bezsensownych miejsc pracy, oto czego się domagają. Nie żądają żadnych zmian systemowych, nie oczekują zmian, po protu chcą ponownie mieć możliwość nieograniczonej konsumpcji i dyskretnego korzystania z neokolonialnego wyzysku.

***

Nie ma już czegoś takiego jak klasy, a w każdym razie nie są one tym czym były kiedyś, przeto nie można ich przypadków rozpatrywać starymi metodami

Klasy są, tylko ludzie zagubili się w ich pojmowaniu. To dość pogmatwane zagadnienie ale jedno można powiedzieć z pewnością: ci, którzy mienią się reprezentantami klasy robotniczej klasą robotniczą nie są - współczesna klasa robotnicza to prekariat, reszta to naiwne dinozaury skazane na wymarcie.

***

Jeśli to ten pierwszy przypadek to ci wyjaśniam, że podziały klasowe istnieją niezależnie od świadomości ludzi.

Niewolnik może być szczęśliwy w swej niewoli jeśli uzna ją za stan naturalny lub przejściowy.

***

większość Polaków chce wiekszego wpływu związkow na sytuacje ekonomiczną

Ja nie, ja chcę większego wpływu ludzi.

***

z liberalnego podziału zniknęła klasa średnia, zostali tylko bardzo biedni i bardzo bogaci

To już prawie fakt - pozostałości klasycznej klasy średniej są tak mocno uzależnione od posiadaczy kapitału, że doprawdy trudno mówić o niej jako o klasie. Za to mamy dynamicznie rozwijającą się wyimaginowaną klasę średnią.

nie, nie chodzi o

nie, nie chodzi o świadomośc klasową tylko o podział klasowy, który nadal istnieje, wbrew temu co piszesz

Świadomość klasowa to odrębny temat

"Zacznijcie od siebie, zajmijcie się sobą

To brzmi jak motto miłościwie panującego nam liberalizmu...

Nie, to brzmi jak jedna z podstaw dowolnie rozumianego anarchizmu - jeśli chcesz zmieniać świat, zacznij od siebie."

o widzę następny który chce anarchistom tłumaczyć na czym polega anarchizm :) no więc polega na czymś innym niż ci się wydaje

"z liberalnego podziału zniknęła klasa średnia, zostali tylko bardzo biedni i bardzo bogaci

"To już prawie fakt - pozostałości klasycznej klasy średniej są tak mocno uzależnione od posiadaczy kapitału, że doprawdy trudno mówić o niej jako o klasie. Za to mamy dynamicznie rozwijającą się wyimaginowaną klasę średnią."""

"Klasa średnia" zawsze była wyimaginowana, bo to liberalny termin oznaczający drobnych posiadaczy kapitału i lepiej zarabiających pracowników najemnych, co jest następną rzeczą której nie rozumiesz.
To nigdy nie była zadna klasa w socjalistycznym rozumieniu tego słowa (anarchistycznym czy marksistowskim, wszystko jedno)

Nie rozumiesz większości określeń których tu używasz i mylisz liberalizm z socjalizmem, podstawiając liberalne terminy do socjalistycznych teorii albo na odwrót :D

Dlatego wychodzi ci z tego bezsensowny misz masz, do tego niezgodny z faktami (tzn nie jest że sa sami nędzarze i milionerzy)

W dupie mam socjalistyczne

W dupie mam socjalistyczne rozumienie słów, marksowskie i inne czerwone barachła. To ty chyba pomyliłeś anarchizm z jakimś polpotowskim gównem.

bla bla bla... i jak zwykle

bla bla bla... i jak zwykle okazuje się, że świry od "końca klas" ostatecznie nie mają nic do powiedzenia poza głupawymi hasełkami bez ładu i składu :)
Pozdro i doucz się co to znaczy anarchizm.

no więc polega na czymś

no więc polega na czymś innym niż ci się wydaje

Oczywiście, anarchizm polega na wymachiwaniu czarną flagą na koncertach, dyskusjach o obronie praw koników podczas konsumpcji świnek, krytykowaniu komunizmu ponieważ może odebrać społeczeństwu to czego nigdy nie miało, "akcjach bezpośrednich" w postaci picia piwa w parku wbrew prawnym zakazom...

"Klasa średnia" zawsze była wyimaginowana

Klasa średnia miała swój moment w historii, być może kiedyś dostanie kolejną szansę. To najczęściej rozgrywana część społeczeństwa, także obecnie.

tzn nie jest że sa sami nędzarze i milionerzy

Poważnie? Skoro ktoś nie jest w stanie przetrwać dłużej niż kilkadziesiąt dni bez zarobkowania to jest nędzarzem. Życie na kredyt nie jest bogactwem, tylko iluzją. Przejrzyj sobie choćby statystyki struktury wynagrodzeń w Polsce zanim wydasz osąd na temat realnego podziału społeczeństwa.

***

Poza tym popracuj nad stylistyką bo cholernie ciężko czyta się twoje literki.

"Oczywiście, anarchizm

"Oczywiście, anarchizm polega na wymachiwaniu czarną flagą na koncertach, dyskusjach o obronie praw koników podczas konsumpcji świnek, krytykowaniu komunizmu ponieważ może odebrać społeczeństwu to czego nigdy nie miało, "akcjach bezpośrednich" w postaci picia piwa w parku wbrew prawnym zakazom..."

Zgaduj dalej :) A z krytykowaniem "komunizmu", to czy w ogóle jest co krytykować? Komunizm polega na pisaniu komentarzy w internecie przez licealistów (piwo to chyba piją w domu przed kompem, bo nie mają komunistycznych koncertów). No chyba, że masz na myśli anarchokomunizm, bo ten istnieje w świecie realnym.

"Klasa średnia miała swój moment w historii, być może kiedyś dostanie kolejną szansę. To najczęściej rozgrywana część społeczeństwa, także obecnie."

Klasa średnia to liberalny mit, nie ma czegoś takiego. Powienies sie przenieśc na forum GW mozecie tam sobie pogadać o swojej wspólnej mitologii. Jak masz problemy z czytaniem, to trzeba wrócić do szkoły- a jak nie, to się przyłoż do nauki.

"Poważnie? Skoro ktoś nie jest w stanie przetrwać dłużej niż kilkadziesiąt dni bez zarobkowania to jest nędzarzem. Życie na kredyt nie jest bogactwem, tylko iluzją. Przejrzyj sobie choćby statystyki struktury wynagrodzeń w Polsce zanim wydasz osąd na temat realnego podziału społeczeństwa."

Statystyki sa takie, że bardzo biedni to 10% społeczeństwa. Nie wiem ilu jest bardzo bogatych, ale myśle że kilka %. W świecie fikcji, w którym żyjesz, nie istnieje 75% społeczeństwa. Co do zarobkowania, to w Polsce 50% ludności w wieku produkcyjnym nie zarobkuje w ogóle - i jakoś żyje.

Tak jest odkąd ja pracuję

Tak jest odkąd ja pracuję - czyli od około 97 roku. Nikt, kompletnie nikt nie chce być określany jako klasa pracująca, robotnicza, mało, ludzie parskają kiedy w ogóle zaczyna się pojawiać w rozmowie pojęcie klasy.

Możecie sobie imaginować, iż jest to wynik dominującego dyskursu burżuazyjnego. Możecie być przekonani, że kapitalizm odarł te pojęcia z treści. Że wypaczył im mózgi, tak że się nie potrafią określić. Bądźcie też nadal roszczeniowi w swojej wizji jak powinno być, jak lud winien się obudzić, i wyjść na ulice, barykady czy co tam.

I bądźcie nadal w dupie.

Nie ma już czegoś takiego jak klasy, a w każdym razie nie są one tym czym były kiedyś, przeto nie można ich przypadków rozpatrywać starymi metodami. Po prostu nie rozumiecie rzeczywistości, w przeciwieństwie do "naziolków", którzy jej również nie rozumieją - ale nie taka ich chęć i rola, ich rolą jest chwycenie za pysk i dorwanie się do władzy. I im się to udaje.

Zacznijcie od siebie, zajmijcie się sobą, zamiast masami, klasami, związkami, stosunkami, imperiami i czym tam jeszcze.

Zacznijcie od siebie,

Zacznijcie od siebie, zajmijcie się sobą

To brzmi jak motto miłościwie panującego nam liberalizmu...

A tak właściwie to jak najbardziej zajmujemy się sobą. I do tego samego nakłaniamy ludzi. Tylko nie widzimy ich jako wyabstrahowane od rzeczywistości jednostki, tylko przedstawicieli klas społecznych.

oczywiście że to liberał

oczywiście że to liberał - "roszczeniowi" to typowa nowomowa liberalizmu. Przy czym oczywiście liberałowie są zawsze najbardziej roszczeniowi, z nim włacznie - w końcu to on się tutaj czegoś od nas domaga a nie na odwrót :) Mamy przestać zauważać klasy, mówić o czymś o czym on chce żebyśmy mówili i nie mówili o tym, o czym nie chce żebyśmy mówili itd

Mówić sobie możesz. Ile

Mówić sobie możesz. Ile chcesz. Nikt ci tego nie zabrania, bo i co mogłoby dla owego liberalizmu z gadania wyjść. Gadają głośniej oni - reklamami, łorsoł szor, celebrytami, jaguarem który lubi być niegrzeczny. Ale rozumiem, że owo mówienie, w necie, na portalu dla przekonanych, to szczyt walki co trwa i heroizmu. Tylko tak dalej, za chwile rewolucja ... w Tworkach.

w Tworkach to się "zajmują

w Tworkach to się "zajmują sobą", choroby psychiczne właśnie na tym polegają - na wycofaniu się w swój własny świat, tak jak tu proponujesz

Idze, idze, liberalizmu.

Idze, idze, liberalizmu.

Dwa fakty: ruch anarchistyczny jest w dupie, był w dupie, jest 2014 i nic nie osiągnął, a drugi fakt to sytuacja poszczególnych osób z kręgu tego ruchu. Bida z nędzą, poczucie beznadziei zalewane alko i głuszone dragami, złość na świat że im kuku robi, zamiast walić w worek i targać żelastwo, oraz kurwa do porzygania roszczeniowosć. Tak, roszczeniowośc, i nie powie ci tego tylko kapitalista, neokon, liberał czy inny dupek. Powie ci to każdy człowiek, których co dzień szarpie się o swoje z życiem, światem, rzeczywistością. Powie ci to każda osoba, która celuje nieco wyżej - w samodoskonalenie, typuje cele i dąży do ich osiągnięcia. Mam wspaniały przykład z ostatnich dwóch lat, kiedy to kilka osób "normalnych" zainteresowało się anarchizmem, a po poznaniu środowiska - olało. Rozmemłane, rozgadane, chuderlawe pijoczki w brudnych ciuchach - i oni chcą cos zmieniać, a o siebie nie potrafią zadbać? I tak, to jest własnie roszczeniowość - żądać od świata, aby się zmienił do twoich widzimisię, kiedy się sobą reprezentuje naszywkę i brudne dready jako cel i mega osiągnięcie życiowe.
I nie, nie zajmujecie się sobą, tylko w większości pędzicie swoje życie w obrzydliwym marazmie, za to gęby i koszulki pełne frazesów.

Czy ty chcesz nas przekonać

Czy ty chcesz nas przekonać, że już wygraliśmy i żyjemy w bezklasowym społeczeństwie? :) Albo jeszcze nie wygraliśmy i klasy ciągle istnieją - wtedy nie ma powodu nas krytykować. Albo już wygraliśmy i żyjemy w bezklasowym społeczeństwie - wtedy tym bardziej nie ma powodu nas krytykować :) Dobrze, co do konkretów, obawiam się że to ty nie rozumiesz rzeczywistości, pomijając już fakt że nie rozumiesz naszych poglądów. Jedno i drugie jest wynikiem prania mózgu, albo masz interes w tym, żeby coś takiego głosić tzn sam jesteś pracodawcą i chcesz rozbijać solidarnośc pracowników.

Jeśli to ten pierwszy przypadek to ci wyjaśniam, że podziały klasowe istnieją niezależnie od świadomości ludzi. Podzial klasowy na pracowników i kapitalistów zniknie dopiero wtedy, jak się zmieni struktura własności w społeczeństwie tzn nie bedzie tak, że jedni mają srodki produkcji a inni tylko zdolnośc do pracy, np tzw "samozatrudnienie" nic tu nie zmienia, to tylko formalne kruczki prawne. "Samozatrudniony" ciągle pracuje dla kogoś. Praca najemna w każdej formie musiałaby zniknąć żeby zniknął ten podział klasowy. Oczywiście tego właśnie chcemy i jak na razie to się nie stało.

A oprócz samych podziałów w społeczeństwie i świadomości tych podziałów jest jeszcze działanie np ilu pracowników naprawdę solidaryzuje się ze swoim szefem? Nawet tych którzy nie określają tego "klasami" Niezbyt wielu. Tak naprawdę większość ludzi dobrze rozumie podziały klasowe tylko niechętnie to określa jako klase bo to słowo się ludziom źle kojarzy (z PRL)

Z tych 3 elementów podział klasowy-świadomość-działanie, 2 istnieją. A świadomośc można stracić, ale można też zyskać, albo odzyskać

Oprócz tego zauważanie że istnieją klasy to nie jest pogląd socjalistyczny wielu innych tak sądzi (tylko wyróznia inne klasy) Ale pewnie wszyscy się mylą i są w dupie, wszyscy poza tobą gdyż ty jako jedyny masz rację i nie jesteś w dupie :) Swoją drogą ostatnio się okazało, że większość Polaków chce wiekszego wpływu związkow na sytuacje ekonomiczną, pomimo prania mózgów przez 25 lat, coś sie sypie ta liberalna propaganda. No i może napiszesz jak to klasy sie zmieniły albo czemu niby zniknęły i jakimi tajemniczymi "nowymi metodami" należy je rozpatrywać. Pewnie masz na ten temat tyle samo do powiedzenia co Norbo i tak samo łatwo to obalić w dyskusji z tym, że Norbo twierdzi, że z liberalnego podziału zniknęła klasa średnia, zostali tylko bardzo biedni i bardzo bogaci, a ty pewnie bedziesz twierdzić, że została już tylko sama klasa średnia a inne zniknęły. Moze ustalicie jakąś wspólną liebralną wersję?

Swoją drogą ostatnio się

Swoją drogą ostatnio się okazało, że większość Polaków chce wiekszego wpływu związkow na sytuacje ekonomiczną, pomimo prania mózgów przez 25 lat, coś sie sypie ta liberalna propaganda.

Pewnie się sypie, tylko szczerze nie wiem czy to jest samo w sobie pozytywne. Związki zawodowe to w naszej epoce już tylko poplecznicy kapitalistów i rządu (zresztą nawet wtedy kiedy były prawdziwie pracowniczymi organizacjami, to nie były rewolucyjne), integralna część systemu. Akceptują kapitalistyczne prawo i interesują się bardziej utrzymaniem swojej własnej organizacji niż obroną swoich członków.

(Oczywiście nie mówię, żeby z tego powodu np. nie brać udziału w demonstracjach organizowanych przez związki. Należy interweniować wszędzie, gdzie są pracownicy)

Może za dużo wymagam na początek od ludzi, może jak się pracownicy polscy tylko zaczną ruszać to życie samo zacznie rozwiewać wszelkie złudzenia, ale Polakom wystarczy się odnieść do ich całkiem niedawnej historii żeby się po raz kolejny nie uczyć na błędach. Do łamistrajków z "Solidarności", którzy stali się siłą porządku kapitalizmu państwowego. A potem doprowadzili do tego co mamy teraz. Zresztą, wystarczy że ludzie przyjrzą się obecnej działalności tegoż związku...

a co do tego ludzie też sa

a co do tego ludzie też sa krytyczni, bo z tych samych badań systematycznie wynika, że nawet jak ludzie źle oceniają związki to bynajmniej nie z powodów liberalnych (tzn "mają zbyt dyżu wpływ na gospodarkę") tylko raczej lewicowych - związki za mało zajmują się interesami pracowników, są zbiurokratyzowane itd.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.