Ciemniak Ziemkiewicz szerzy... ciemnotę
Znany ciemniak, Rafał Ziemkiewicz, zabrylował na swoim blogu swoją głęboką ignorancją na temat roślin genetycznie modyfikowanych.
Ziemkiewicz, odnosząc się do komentarzy działacza Greenpeace na temat prawdopodobnego skażenia środowiska w Polsce zmodyfikowanymi genami, napisał:
"Ja podejrzewam, a nawet mam pewność,że działacz ten jest kompletnym ignorantem, który biologię zaliczył w szkole chyba tylko dzięki ściąganiu. Ciekaw jestem, jakim sposobem jego zdaniem nieczyste geny opanowują środowisko. Może wiatr przenosi je z jednego pola na drugie? Może spływają w ziemię z wodą deszczową?
Cytowany działacz sądzi chyba, że jeśli pasie się zwierzęta GMO, to zmodyfikowane geny przechodzą w procesie trawienia do organizmu. Gdyby tak było w istocie, człowiek jedzący dużo ryb sam stawałby się po części rybą, a dzieciom pijaków rosłaby na głowach ziemniaczana nać."
Na szczęście czytelnicy bloga szybko sprowadzili ciemniaka na jego miejsce:
O ile mi wiadomo, są rośliny hodowane w Polsce, które zapylają swoje kwiatostany czy to przy pomocy wiatru, czy to przy pomocy owadów - nie tylko przenoszących ów materiał genetyczny, lub jak woli red. Ziemkiewicz / ten, co to nie ściągał na biologii/ materiał genetycznie zmodyfikowany, ale także przechowujących go np. dla człowieka.
W toku “produkcji rolnej”, część nasion zostaje na polu nie zebrana, jeśli przetrzyma zimę to na wiosnę wzrośnie i wyda niekontrolowany plon.
Jeżeli genetycznie modyfikowana roślina wytwarza w sobie substancje bakteriobójcze / żeby nie była podatna na choroby/, to gdy ją człowiek zje, ta substancja jakoś zadziała na florę bakteryjną w jelitach ludzkich. Człowiekowi nie wyrosną liście z uszu, ale dostanie “sraczki”, po której też można umrzeć. Oczywiście można wszystko popijać jogurtami, tylko że one też będą genetycznie modyfikowane, bo mleko od krowy karmionej genetycznie modyfikowaną żywnością też będzie nie wiadomo jakie / specjaliści wiedzą, że część substancji z pokarmu dostaje się do mleka ssaków/.
I tak dalej, Panie Redaktorze, i tak dalej.
A nie bierze Pan pod uwagę, że ci profesorowie dlatego milczą, bo wiedzą, tylko tacy jak Pan im nie pozwalają mówić?