Dlaczego nienawidzę szukać pracy w tradycyjnie kobiecych zawodach?

Dyskryminacja | Prawa kobiet/Feminizm | Prawa pracownika | Publicystyka | Ubóstwo

Kiedyś pisałam o tragicznej sytuacji osób zajmujących się pracą opiekuńczą. Nie bez powodu pracę taką często łączy się ze sprzątaniem – w końcu oba rodzaje czynności uznawane są za tradycyjnie wykonywane przez kobietę i tak też jest w większości polskich domów. Oprócz tego, że osobami, które wyzyskuje się w ten sposób są najczęściej kobiety, ważny jest ich jakże często przekroczony „termin przydatności” do pracy. Takie osoby bywają nie tylko wychowane w bardziej konserwatywnym podziale ról, ale także sytuacja na rynku pracy nie przedstawia się dla nich różowo. W rzeczywistości proponuje im się zatrważająco niskie stawki za bycie od wszystkiego – od mycia okien, poprzez gotowanie, aż po opiekę nad dziećmi. Kobiety te częstokroć godzą się na najgorsze traktowanie, brak podwyżek, niewielką liczbę dni wolnych wraz z byciem na każde zawołanie, pozostawanie w nadgodzinach, ponieważ grozi im zwolnienie i rychłe zastąpienie inną „panią” (jak kurtuazyjnie ich pracodawcy zwykli się do nich zwracać). Nie wspominam już nawet o powszechnym braku jakiejkolwiek umowy o pracę.

Inna grupa osób chętnych pracować w takich usługach, to młode kobiety – studentki, osoby z biedniejszych rodzin, albo inne kobiety szukające alternatywy dla pracy w sklepie z ubraniami, spożywczym czy w restauracji. Do tej grupy i ja się zaliczam. Niestety sytuacja na rynku pomocy domowych i sprzątaczek jest niezwykle trudna. Bardzo ciężko jest znaleźć pracę ze względu na konkurencję grupy pierwszej (i powalającą ilość ogłoszeń, w których poszukuje się osób ze stopniem niepełnosprawności) lub młodych kobiet godzących się na stawkę 6zł/h, a dzięki takim darmowym portalom jak Gumtree, często zgłaszają się mężczyźni o niecnych zamiarach. I to właśnie po raz kolejny zdarzyło się mi.

Poczułam się strasznie. Nie jestem w stanie znaleźć sobie dobrej pracy za godziwe pieniądze, a do tego jakiś zboczeniec sapie mi przez słuchawkę i chce przed „umyciem mu okien” spotkać się i omówić szczegóły… Kiedyś podobny kretyn zadzwonił do mnie i chciał zapłacić dodatkowo za zrobienie mu loda, a jeszcze inny domagał się, żebym przyjechała do niego tego samego wieczoru i szybko „posprzątała” – dodał, że lubi kuse sukienki. Oczywiście nie jest wcale łatwo namierzyć takiego „lowelasa”, bo dzwoni z numeru zastrzeżonego i z tego powodu rzadko odbieram takie połączenia, bo ktoś, kto nie chce, by do niego oddzwaniano, ma najpewniej coś na sumieniu (telemarketer, zboczeniec lub zadufany w sobie szefik-burak). Ponadto niedawno wykryto, że pewien 49-latek przetrzymuje w swoim domu Ukrainkę, którą bił, gwałcił i zmuszał do prostytucji. Nie chciałabym gdybać, ale mógł to być każdy z nich – w końcu takie męty chodzą po świecie, że to się w pale nie mieści!

Zdałam sobie po raz kolejny sprawę jak bardzo kwestie braku szacunku do kobiet odbijają się na sposobie traktowania ich pracy i jak bardzo wykorzystuje się ich trudną sytuację, często na przecięciu płeć-narodowość, płeć-pochodzenie, płeć-wiek, płeć-możliwości edukacji. Wszystko jest ze sobą połączone cieniutkimi nićmi powiązań, każda dziedzina ludzkiego życia. I jest mi smutno, że tę Ukrainkę ten zwyrodnialec zdążył tyle razy zgwałcić, pobić i zmusić do prostytucji. Jest mi smutno, że każda z nas, ubogich kobiet, stoi gdzieś na skali od tamtej Ukrainki do nisko opłacanej, ale w miarę dobrze traktowanej sprzątaczki, ekspedientki czy sprzedawczyni w sklepie z odzieżą markową. W tej sytuacji gniew we mnie narasta i rozsadza mnie tak, że czasem niemal wychodzę na ulicę, by wybić wszystkie szyby banków, restauracji i ekskluzywnych sklepów z delikatesami. Ale mój czyn byłby jedynie aktem desperacji, który niewiele by zmienił w mojej sytuacji – chyba, że na gorsze.

Chciałabym namówić te wszystkie niewidoczne „panie” do wyjścia na ulicę, by krzyknąć zgodnym chórem „chcemy zmian!”, ale ja ich naprawdę nie znam i prawdopodobnie nie poznam… Zresztą ciąży na nich często taka odpowiedzialność, że zdecydowałyby się na taki krok tylko wtedy, gdy ktoś inny zacznie. W takiej głowie kotłują się myśli graniczące z mentalnością niewolnika i stłumionej dawno temu buntowniczki. Jednak pociesza mnie to, w takich branżach pracują głównie kobiety-herosi zdolne wyrwać drzewa z korzeniami, gdy zajdzie taka potrzeba, więc bójcie się, nędzni wyzyskiwacze! Bój się „pani od filozofowania” Środo, która masz jedną taką służebnicę odwalającą za ciebie całą robotę i nie widzisz w tym nic złego (bo „dajesz jej pracę”)! Bójcie się paskudne dziecioroby-dorobkiewicze, którym się wydaje, że 5-6zł za godzinę to godna stawka! Bójcie się politycy, którzy tolerujecie ten stan rzeczy i doprowadzacie masy ludzi do skrajnej biedy!

LolaCz

masakra....

masakra....

Olaboga, niewykwalifikowani

Olaboga, niewykwalifikowani pracownicy tudziez pracownice maja pod gore, bo ich najlatwiej zastapic. Kto by sie tego spodziewal!

A teraz odetchnij,

A teraz odetchnij, przeczytaj jeszcze raz i odpowiedz: czy naprawdę o tym traktuje ten tekst? O tym, że jestem niebywale zaskoczona, że pracowników i pracownice bez kwalifikacji najłatwiej zastąpić?
Poza tym większość ludzi nie ma kwalifikacji poza ukończoną jakąś szkołą (np. ogólnokształcącą, osób po podstawówce/gimnazjum jest obecnie zdecydowanie mniej, ale i tacy istnieją). Ich kwalifikacje (np. studia) często nie są przydatne w ich pracy, którą udaje im się znaleźć. Niewykwalifikowani pracownicy zasilają szarą strefę, ale też coraz więcej ludzi decyduje się na pracę w usługach ze względu na to, że wykwalifikowani często nie znajdują pracy.
Kiedyś uważano niewykwalifikowanych za ludzi po podstawówce zaledwie, dziś są o wiele większe wymagania - tak na marginesie.
W ogóle zgodnie z Twoim szyderczym komentarzem większość populacji tego kraju powinna się pogodzić ze swoim losem, bo tak już jest. Że niewolnik pracuje na pana, piłuje mu pazurki, a ten dysponuje "zasobami ludzkimi" jak przedmiotem. Bo tak już jest.

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Współczuję, ale mnie jako

Współczuję, ale mnie jako mężczyźnie też nie jest łatwo. Nieraz spotykałem się z takim chamstwem w pracy, że mi odeszły jakiekolwiek zapędy do socjalnych działań.

Natomiast ciekawi mnie o co Ci chodzi z prof. Środą, bo jak na razie to ja te panią bardzo chwalę - za co byłem już bluzgany niesamowicie przez samców i prawactwo, i co mnie nieraz dziwi u ludzi związanych ze sceną wolnościową - ataki na Biedroni, Środy itp. czuję się czasem jakbym rozmawiał nie z ludźmi otwartymi, tolerancyjnymi, wrażliwymi, ale brunatno kościelną hołotą.

Ad Środa Skierowałam te

Ad Środa
Skierowałam te słowa do Środy z tego względu właśnie. I to nie jej pierwsze słodkie wypowiedzi. Ona nie jest żadną moją siostrzyczką dbającą o moje interesy (o które raczej wolę dbać sama).
Poza tym nie pisałam nic o tym, że mężczyźni mają lepiej, choć statystyki mówią, że jednak trochę tak. Nie przeczę też, że są wyzyskiwani jak kobiety. Wręcz przeciwnie.

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Nooooo tak.... Tylko że ja

Nooooo tak.... Tylko że ja nadal nie wiem o co z ta Środą Ci chodzi. Fajnie wywiadowana powiedziała - feminizm albo lewica. Coś w tym jest. :)
Czy Ci się podoba, czy nie, to tak, niestety, faktem jest, że te kobiety : Wanda Nowicka, Kazimiera Szczuka, Magdalena Środa, Kinga Dunin - uogólniając i pośrednio dbają właśnie. To dzięki nim sprawy równouprawnienia, in vitro, podziemia aborcyjnego, gwałtów i ogólnego polskiego patriarchatu wychodzą na wierzch. Nie musisz się zgadzać z ich poglądami, ale doceń taką Środę, że robi to co robi, mimo że codziennie leją się na nią potoki pomyj.
Czasem to mam wrażenie, że dziewczyny mieniące się feministkami po prostu zazdroszczą, że ich w tych Wysokich Obcasach nie ma na fotach i wywiadach. :)

Ale Ty mnie w ogóle nie

Ale Ty mnie w ogóle nie rozumiesz, stąd Twój komentarz o ich wkładzie w nagłaśnianie jakichś tam spraw kobiet.
Napisałam o Środzie, bo jednak trochę trąci hipokryzją to:

Uważam, że lepiej mieć złą umowę, niż być bezrobotną.(...) Sama zatrudniam panią do sprzątania, lubimy się, chciałabym zalegalizować jej pracę, ale nie stać na to ani mnie, ani jej.

Sorry, ale jeśli dowalimy Środzie śmieciówę, to pewnie się nią zadowoli, bo ma przynajmniej pracę. Nie stać ją na legalną gosposię, niech sprząta sama. Nie problem w tym, że wielu ludzi nie ma pracy, bo to akurat jest normalne (niestety!) - problem w tym, że tacy ludzie jak ona unikają faktów o bezrobociu kobiet jak ognia, unikają jak ognia faktu, że pracują na umowy śmieciowe, że zasilają szarą strefę, że nie mają przyszłości. Oczywiście mężczyźni też, ale jeśli już ktoś chce za mnie mówić, niech nie przemilcza faktu, że wiele kobiet ma w dupie in vitro i reklamy z cyckami kiedy stanowią wraz z nadprodukowanymi studentami i absolwentami lwią część prekariatu, szczególnie na przecięciu z ich wiekiem i z byciem studentką (większość to kobiety znowu...).
To jest temat na zupełnie nowy artykuł, więc może na tym skończę, może ktoś mi też pomoże... :-)

Co do "lewicy albo feminizmu" to się nie zgodzę. Jestem tego przykładem. Gdyby u mnie funkcjonowały dwie różne opcje - lewicowa/anarchistyczna i feministyczna - jako dwa osobne byty, musiałyby być czymś schizofrenicznym, np. anarchokomunizm i feminizm neoliberalny. Przypadek psychiatryczny, choć chyba nieświadomie dość powszechny.
I nie zazdroszczę ludziom, którzy mają parcie na szkło. Wolę mieć parcie na megafon :>

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Ale Środa powiedziała

Ale Środa powiedziała przecież prawdę w tym wypadku. Jak nie masz roboty, i nie masz co jeść, nie mówiąc o innych rzeczach, które przecież w XXI wieku winny być oczywiste, jak przemieszczanie się, dostęp do informacji/sieć, dbanie o higienę, i kupno GW :), to nie pójdziesz na śmieciówkę? To jest prawda. Ok, jako osoba opiniotwórcza winna inaczej postawić sprawę, mówić o tym, że trzeba mieć honor, iść walczyć i tp. No ale tak powiedziała, bo ona chyba często tak plecie spontanicznie - jak np u Lisa do Cymańskiego o ten Parlament w UE :).
Tu zaznaczę, że nie uważam, że mieć znaczy być, i nie uważam, że byt kształtuje świadomość. Pójście na śmieciówkę to kompromis, ze sporym nawiasem, że to jest coś, od czego się trzeba odbić, i iść dalej.

Unika jak ognia. To jest chybiona krytyka. Ona ma inną dziedzinę zainteresowań, i inną grupę zagadnień porusza - obyczajowość, prawa reprodukcyjne kobiet, rola i władza kościoła. To tak, jakbyś się do sztangisty doczepiła, że nie biega, i nie wygrywa w maratonie.

Wiele kobiet ma w dupie też to, o czym Ty mówisz z takim przekonaniem. Są tysiące studentek, które zarabiają prostytucją, i dla nich takie poglądy jak twoje, czy Środy to jest naiwność i idiotyzm. Dla wielu kobiet coś takiego jak anarchizm i feminizm nie jest warte nawet splunięcia, to zabawa dzieciaków. A co do reklam z cyckami, to nie Ty czyniłaś jakoweś uwagi na temat eksploatacji ciała kobiecego jako produktu? Dopóki kobiety nie zaczną mocno się domagać nie traktowania ich jak mięsa, dopóty nie ma się co liczyć, by traktowano je inaczej. Tu zresztą wobec nowych wyników badań nie chodzi nawet o same kobiety, tylko co się dzieje w mózgu człowieka nastawionym na taką erupcję tandetnej erotyki na co dzień. Ale to już inna dyskusja.

Schizofrenicznym, hm, to taka mowa wykluczenia, że niby schizofrenicy są gorsi :). Gratuluję w takim razie jednomyślności, bo znam wiele osób, które mają w sobie wiele różnych poglądów, i nie ma w tym nic dziwnego - świat ani nasze emocje nie są czarno białe.

Ale Środa powiedziała

Ale Środa powiedziała przecież prawdę w tym wypadku. Jak nie masz roboty, i nie masz co jeść, nie mówiąc o innych rzeczach, które przecież w XXI wieku winny być oczywiste, jak przemieszczanie się, dostęp do informacji/sieć, dbanie o higienę, i kupno GW :), to nie pójdziesz na śmieciówkę? To jest prawda.

Co z tego, że powiedziała prawdę? Dalej też mówi prawdę. Zwróć uwagę na pytanie, które jej zadano:
Równa płaca - tak. Ale co zrobić z żądaniem lewicy, by odrzucić 'umowy śmieciowe'? Bochniarz miałaby zrezygnować z tego, co dla bizneswoman jest cięciem kosztów?

Ok, jako osoba opiniotwórcza winna inaczej postawić sprawę, mówić o tym, że trzeba mieć honor, iść walczyć i tp. No ale tak powiedziała, bo ona chyba często tak plecie spontanicznie - jak np u Lisa do Cymańskiego o ten Parlament w UE :).
Niech sobie plecie co chce, ale przecież mogę to skrytykować co sobie burżujka plecie od niechcenia?

Tu zaznaczę, że nie uważam, że mieć znaczy być, i nie uważam, że byt kształtuje świadomość. Pójście na śmieciówkę to kompromis, ze sporym nawiasem, że to jest coś, od czego się trzeba odbić, i iść dalej.

Czemu się nie mówi, że większość pracodawców robi to nielegalnie? Pracownik zawsze musi iść na kompromis. Poza tym ja nie mogę znaleźć pracy na inną umowę, niż śmieciówka od iluś tam lat. Nawet nie jest to żaden kompromis jak dla mnie, bo ja się na to nie zgodziłam, by to stało się normalne. To jest nienormalne i tyle, nie masz żadnego wyboru! Nie mam od czego się odbić, bo to jest same dno, które pochłania rzesze ludzi na całe lata.

Unika jak ognia. To jest chybiona krytyka. Ona ma inną dziedzinę zainteresowań, i inną grupę zagadnień porusza - obyczajowość, prawa reprodukcyjne kobiet, rola i władza kościoła. To tak, jakbyś się do sztangisty doczepiła, że nie biega, i nie wygrywa w maratonie.

Ale to, że ktoś porusza te dziedziny nie znaczy, że może pozwalać na wyzysk kobiet w innej dziedzinie, szczególnie tej, która jednak w ogromnym stopniu wpływa na jej jakość życia - czyli to, czy ją stać, czy nie.

Schizofrenicznym, hm, to taka mowa wykluczenia, że niby schizofrenicy są gorsi :). Gratuluję w takim razie jednomyślności, bo znam wiele osób, które mają w sobie wiele różnych poglądów, i nie ma w tym nic dziwnego - świat ani nasze emocje nie są czarno białe.

Schizofreniczny' to akurat w potocznym znaczeniu, które chyba znasz. Emocje to co innego od poglądów.
Ech...

Trochę piszesz na siłę żeby mnie skrytykować, trochę odwracasz kota ogonem i wychodzi coś, z czym nie wiadomo, co zrobić. Chciałabym, by się pojawiało więcej komentarzy na temat, bo Środa, jak może KTOŚ zauważył, pojawiła się w moim tekście jeden raz i to symbolicznie, nie jako wróg publiczny numer jeden.
Potraktuj ten tekst jako felieton i wyluzuj trochę z czepialstwem.

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

"Czemu się nie mówi, że

"Czemu się nie mówi, że większość pracodawców robi to nielegalnie? Pracownik zawsze musi iść na kompromis. Poza tym ja nie mogę znaleźć pracy na inną umowę, niż śmieciówka od iluś tam lat. Nawet nie jest to żaden kompromis jak dla mnie, bo ja się na to nie zgodziłam, by to stało się normalne. To jest nienormalne i tyle, nie masz żadnego wyboru! Nie mam od czego się odbić, bo to jest same dno, które pochłania rzesze ludzi na całe lata."

Dziwi mnie któryś raz taka miłość do prawa wśród anarchistów.:). Legalne, nielegalne - czy to tak ważne? Ludzie pracują na czarno całkowicie, maja fajne stosunki w pracy, dobrze zarabiają. Nie musi być legalnie, aby było dobrze. A w takiej sytuacji jaka jest na rynku pracy, to chyba "dobrze" to jest bardzo wiele, prawda?
Kwestia normalności jest dla mnie kwestią nieprawdziwą. Normalność to pojęcie relatywne, nijak się mające do prawdy. Jeśli zaś normalność rozumieć jako zwyczajność, to nie masz racji - to jest absolutnie normalne. Wyzysk, nienawiść, pogarda, poniżenie innych by "być" lepszym - to jest ludzkie. I będzie bardzo długo jeszcze, nim kultura nie zmieni się na tyle, aby tylko tego nie tabuizować, ale scalić z mainstrimowym światopoglądem. Twoja niezgoda na taki stan rzeczy to właśnie bunt przeciw normalności.

Ja nie wiem na jakiej zasadzie wysnuwasz wniosek, że ona pozwala na wyzysk w innej dziedzinie. I nie wiem, dlaczego należy się należy czepiać tego, czego nie robi, zamiast tego co robi chwalić.

Czepiam się tego pojawienia się Środy w tekście, ponieważ jest to powszechne w środowisku, w którym ów feminizm powinien być wręcz w genach. I rażą mnie zagrywki, które w formie nie różnią się od zagrywek pisiorstwa czy katofaszolstwa frondziastego.

Z tymi umowami śmieciowymi, to wcale nie jest tak prosto, jak się wydaje, i jak często się tu pisze. Pracodawcy uciekają jak mogą przed kosztami prowadzenia firm, i często, gdyby nie takie wykręty, w ogóle by firmy nie było. Inna sprawa, że ci pracodawcy nie dzielą się tymi informacjami z pracownikami, i nie tłumaczą tego problemu (przeważnie, choć miałem przykład odwrotny) , ale to już jest kwestia inna, nie papierków, tylko klasy ludzi. Stąd trudno się dziwić, że ludzie żądają i protestują, bo nie jest ich obowiązkiem zajmować się restruktyryzacją firm czy rynku. Nie muszą składać na ręce władyki planów pomysłowych rozwiązań. Mimo to, jednak warto pamiętać, że ciężko jest utrzymać firmę bez oszustw i cięcia kosztów gdzie się da. Robi się z tego walka o przetrwanie, i trudno się dziwić, że ktoś podejmuje decyzję o wyzyskiwaniu innych, gdy na szali jest jego życie (a raczej jego jakość) i bliskich.

Mimo to, jednak warto

Mimo to, jednak warto pamiętać, że ciężko jest utrzymać firmę bez oszustw i cięcia kosztów gdzie się da

zgoda ale z zastrzeżeniem, że chodzi o twory z "klasycznym" pionowym zarządzaniem. bo spółdzielnie statystycznie (podkreślam, statystycznie) jednak oferują lepsze warunki zatrudnienia niż takie "klasyczne" firmy - i to często spółdzielnie z tej samej branży co "klasyki", podobnej wielkości, nieraz działające w jeszcze mniej sprzyjających warunkach (vide empirycznie poświadczona gorsza pozycja w walce o inwestorów, udziałowców i inne formy dokapitalizowania "z zewnątrz"). czyli nie, taka a nie inna skala oszustw i upierdalania ludzi jest nie tyle kwestią "klasy ludzi (a konkretnie pracozdzierców)", ile całej kultury pionowo-hierarchicznego zarządzania. I zwłaszcza jej - pewnie, to rynek w dużej mierze wymusza określone zachowania swoich aktorów, ale nawet w tych skurwiałych warunkach można lepiej, choćby minimalnie.

Robi się z tego walka o przetrwanie, i trudno się dziwić, że ktoś podejmuje decyzję o wyzyskiwaniu innych, gdy na szali jest jego życie (a raczej jego jakość) i bliskich

przeca nikogo to nie dziwi, a przynajmniej mnie nie dziwi;)

ot "capitalism as usual". ale ty chyba trochę się zagalopowujesz w tym "obiektywnym", socjologicznym opisie, nie sądzisz? trochę wychodzi z tego obrona status quo: oj ci biedni nadludzie-pracozdziercy, tyle ich potu, krwi, łez i skurwienia własnej osoby, a żadnej wdzięczności czy choćby zrozumienia ze strony podludzi-pracowników.

tylko że, jak wyżej, można inaczej. czytaj: lepiej. choćby minimalnie...

dlatego ode mnie usłyszysz tylko: żadnej litości dla skurwysynów!

Wówczas ja się skrzywię,

Wówczas ja się skrzywię, i spytam, czy aż tak dobrze znałeś ich matki.

"po owocach ich poznacie"

"po owocach ich poznacie"

;-)

nie no, ok. żarty żartami, ale faktycznie powinienem napisać "nie ma litości dla skurwysyństwa", a w każdym razie bez osobistych pojazdów.

i przepraszam wszystkie kurwy vel prostytutki za postawienie w jednym rzędzie z pracozdziercami. w końcu, drogie Panie, nikogo nie wyzyskujecie...

... tylko jesteście

... tylko jesteście wyzyskiwane. Oglądałem wstrząsający dokument o branży pornograficznej niedawno. Niedawno podczas kręcenia filmu z gatunku BDSM babka się udusiła, a "grający" nawet nie zauważyli, i "jechali" dalej...

Nie rozumiem, cóż to za

Nie rozumiem, cóż to za nową jakość do wątku miał wnieść twój post?

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Reszta komentarzy o

Reszta komentarzy o zupełnie nowej jakości trafia wiadomo gdzie :-)
menazeria-cia.blogspot.com

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Jeśli myślimy językiem,

Jeśli myślimy językiem, to tu też należy walczyć. Jeśli ktoś używa "kurwa", "skurwysyn", buduje frazę "kurwy vel prostytutki", to chyba należy mu zwrócić uwagę. Jak tego kobieta nie zauważa, że to jest język opresji właśnie ...

Tak znam tą

Tak znam tą bezradność.Czy wyjdę palić i grabić?Zazdrościłam dzieciakom z Londynu.Zbliżam się do 40 i jest coraz gorzej.Czy polskie niewolnice wyjdą na ulice?Chyba tylko aby pozamiatać.Co mnie obchodzi pani Środa.Między moim tu i teraz a jej, jest kosmiczna odległość.

Cóż, może trzeba było

Cóż, może trzeba było się uczyć i zgłębiać, jak pani Środa, wówczas by się ta kosmiczna odległość nieco zmniejszyła. Dzieciaki z Londynu były kobieto kierowani przez ludzi z organizacji przestępczych. Wiedzieć to powinnaś z informacji, a ja np wiem od anarchistów i punks z Londka właśnie, którzy nie chcieli mieć z tym "gniewem ludu" nic wspólnego. Jak innym zazdrościsz bycia motłochem i dziczą, której chęć palenia i grabienia ktoś sprawnie wykorzystuje ...

Przestań mnie

Przestań mnie rozśmieszać... Nie wiem, skąd wnioskujesz to wszystko poza swoimi własnymi domysłami. Nigdzie nie pisałam pochwały palenia i plądrowania, ale oczywiście widzisz tylko to, co chcesz widzieć i tę cholerną Środę. Widzisz też moje braki w wykształceniu, a o wykształceniu nic nie napisałam, więc nie masz prawa sobie znowu snuć domysłów. Odczep się ode mnie, do cholery, jeśli masz do mnie wąty, zarejestruj się na CIA i napisz mi na priwa. Najwyraźniej szukasz zaczepki i nie masz dobrych intencji, bo gdybyś miał/a, to byś postarał/a się zrozumieć mój przekaz, a nie wyrywał/a/byś zdań z kontekstu. Załóż sobie kącik obrońców Magdaleny Środy i sobie ją adoruj, ja wolę działać zamiast szukać sobie wątpliwych autorytetów.

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Zazdrościłam dzieciakom

Zazdrościłam dzieciakom rozładowania agresji,frustracji,nienawiści.Nie obchodzi mnie dlaczego i kto za tym stał.Mój wpis był tylko odzewem kobiety rozczarowanej ,zgnębionej ,zniechęconej i wściekłej.

W tej sytuacji gniew we mnie

W tej sytuacji gniew we mnie narasta i rozsadza mnie tak, że czasem niemal wychodzę na ulicę, by wybić wszystkie szyby banków, restauracji i ekskluzywnych sklepów z delikatesami. Ale mój czyn byłby jedynie aktem desperacji, który niewiele by zmienił w mojej sytuacji – chyba, że na gorsze.

Chciałabym namówić te wszystkie niewidoczne „panie” do wyjścia na ulicę, by krzyknąć zgodnym chórem „chcemy zmian!” (...)

Niektórym się przyda warsztat pt. "czytanie ze zrozumieniem". Jeśli wnioskujesz z tego, że zazdroszczę, że ktoś plądrował sklepy gdzieś tam, to masz faktycznie jakieś problemy, może ADHD, może nikt cię nie nauczył czytać - w takim razie współczuję, bo przez tą ułomność cierpisz nie tylko ty, ale i ludzie, którzy mają z tobą do czynienia :> Z drugiej strony możesz być zwykłym pospolitym trollem, który postanowił ciągnąć temat "dzieciaków rozładowujących agresję na szybie makdonalda" bez względu na to, czego dotyczy faktycznie tekst, bo z jakiegoś powodu cię ten fakt boli. To jest dopiero wyraz frustracji - ktoś sfrustrowany tym, że odkrył Prawdę, a inni przymykają na nią oko i jej jawnie zaprzeczają, mimo tego, że jej nie zaprzeczają i w ogóle o tym nie myślą w jakichś wydumanych kategoriach typu "och, cóż za ludzie czynu, czemu u nas nie wybijają szyb?". To jest jakiś rodzaj paranoi, która jest cechą wspólną wielu neoliberałów, wielu lewicowców, wielu korwinistów, wielu zwolenników teorii spiskowych, już nie wspomnę o najbardziej prawicowych osobnikach. Im więcej paranoi, tym więcej wirtualnej krwi rozleje się na polach walki :-)
Jeśli też wnioskujesz, że jestem tylko rozczarowana, zgnębiona, zniechęcona i wściekła, to również popisujesz się niebywałymi zdolnościami - wynika z tego, że nie piszesz komentarze pod czymś czego nie przeczytałeś/łaś. Podpowiem, że ostatni akapit ma bardzo pozytywny wydźwięk i absolutnie nie jest wyrazem rozczarowania czy zniechęcenia. Przechodzimy od emocji neutralnych (opisanie sytuacji) poprzez emocje zniesmaczenia (propozycje płatnego seksu) aż do ukazania całej gamy emocji, gdy myślę o udupieniu wielu ludzi, w tym przypadku kobiet (nie muszą to być kobiety, ale tekst jest akurat napisany z perspektywy empatycznej i szczerej kobiety patrzącej na sytuację kobiet na rynku pracy). Na końcu z tego wczucia się w sytuację kobiet, z którymi rozmawiałam i nadal rozmawiam w pracy i poza nią, wychodzi konkluzja - przekonanie o sile i potencjale tych ludzi... Ona nie musi być siłą niszczycielską. Wręcz przeciwnie. Ja na rzeczy patrzę z optymizmem. Dzięki temu nie poddaję się i mam wciąż siłę do działania. Nie wierzę w karierę od pucybuta do milionera, bo myślę racjonalnie. Wierzę tylko, że ludzi przyciąga idea demokracji bezpośredniej, ale się jej boją, bo wmówiono im, że istnieje coś takiego jak "motłoch". Ten motłoch stworzyli rządzący ogłupiając ludzi w szkołach, poprzez media i totalną rozwałkę woli walki o własną godność.
Cały zachód zmierza ku polskiemu modelowi, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić...

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Czytania ze zrozumieniem

Czytania ze zrozumieniem niestety dziś się już nie uczy w szkołach, co służyć ma właśnie min.wychowywaniu "motłochu". W dodatku dzisiejsza cywilizacja bardzo sprzyja popadaniu w paranoję, nie mówiąc już o innych problemach psychicznych, dlatego czasem nie ma sensu za bardzo przejmowac sie tym co ktos tam sobie napisze, mnie też cos czasem odjebie i nakrecam się na kogoś, bo wydaje mi się że ma do mnie wąty, no i oczywiście często tak jest, ale nie zawsze.I choć jestem skrajnie zmęczony życiem, i mam juz kompletnie wyjebane(a przynajmniej usiłuje mieć) na całą tą "parodię horroru", to trzyma mnie "wiara" że mam coś jeszcze kiedyś do zrobienia oprócz wkurwiania ludzi gadaniem. I masz zajebista rację ze myślisz optymistycznie, ale nie naiwnie jak ci, co grają w totka i wierzą ze kiedyś sie dorobią... ja tam wierze że kiedyś spotkamy się na barykadzie, ja na pewno tam będe jeśli dane mi będzie dożyć.

O jeny jaka jesteś

O jeny jaka jesteś zasadnicza.To tylko odezwała się moja frustracja i tym podobne.Ja jestem prosta kobieta ,pewnie nic nie rozumiem.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.