Francja: Nowa forma rozmów związkowców z kapitalistami
Francuzi mają nowy sposób na kryzys: "aresztują" szefów, którzy chcą ich zwolnić. Ta metoda przynosi bardzo dobre efekty. Szefa zamyka się w jego gabinecie na dzień lub dwa. Zabiera mu się komórkę i odłącza telefon stacjonarny, żeby nie miał jak wezwać pomocy. Po nocy w biurze zazwyczaj jest o wiele bardziej skłonny do negocjacji z pracownikami.
Zaczęło się w marcu w fabryce koncernu 3M pod Paryżem, gdzie produkuje się farmaceutyki. Gdy kierownictwo zapowiedziało zwolnienia i przeniesienie części produkcji gdzie indziej, załoga się zbuntowała. Atmosfera była tak napięta, że dyrektor Luc Rousselet sam zamknął się w swoim biurze. A później pracownicy przez 24 godziny nie chcieli go wypuścić. Gdy w końcu wyszedł, zapowiedział negocjacje ze związkami.
Później do podobnych wydarzeń doszło w fabrykach Sony, Caterpillar (gdzie produkuje się silniki), Michelin (opony). We wszystkich ogłoszono plan zwolnień, co rozwścieczyło pracowników. Według relacji dziennika "Le Figaro" w Caterpillar w Grenoble zamkniętym szefom pracownicy puszczali głośną muzykę, kopali w drzwi, a pod drzwi wsunęli kartkę z ich prywatnymi adresami. Przy jednym była trupia czaszka. Potem z telefonu jednego z szefów ktoś zadzwonił do jego żony z groźbami.
We wszystkich przypadkach "aresztowania" dały efekty - kierownictwa podjęły negocjacje ze związkowcami, a w sprawę Caterpillara zaangażował się nawet prezydent Nicolas Sarkozy, obiecując pomoc, by uratować fabrykę. Słyszą to pracownicy kolejnych firm i przechodzą do akcji. Ostatnimi "aresztowanymi" byli czterej szefowie brytyjskiej firmy Scapa, która produkuje taśmy klejące niedaleko granicy szwajcarskiej i zamierza zamknąć fabrykę. Po ponad dobie spędzonej w jednej z sal konferencyjnych także poszli na negocjacje.
Władze z jednej strony nie mogą tolerować kolejnych takich incydentów, ale z drugiej - wiedzą, że użycie siły może doprowadzić do starć z pracownikami i protestów solidarnościowych w innych firmach.
Satyryczny tygodnik "Le Canard Encha^né" skomentował wydarzenia rysunkiem szefa, który w domu sypia w śpiworze na podłodze. I mówi: "Ćwiczę, na wypadek gdyby zamknęli mnie w biurze niezadowoleni pracownicy".