Łódź: IP przeciwko ulicy Reagana

Kraj | Miejsca | Prawa pracownika | Protesty

Związkowcy z łódzkiej Inicjatywy Pracowniczej protestują przeciwko planowanemu nadaniu jednej z łódzkich ulic imienia Ronald Reagana. Z inicjatywą uchonorowania w ten sposób przywódcy USA z czasów zimnej wojny zwrócił się do władz miasta Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego.

Decyzję o tym, która z łódzkich ulic zmieni swoją nazwę i dostanie za patrona amerykańskiego prezydenta łódzcy radni mają pojąć w najbliższym czasie.

- Komisja Międzyzakładowa związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza wyraża ogromny szacunek dla działalności Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego. Nie zgadzamy się jednak z wnioskiem o nadanie imieniem Ronalda Reagana jednej z ulic w Łodzi.

Pragniemy przypomnieć, że Reagan jest symbolem nie tylko antykomunizmu, ale przede wszystkim polityki wymierzonej w interesy pracownicze. Nakazał zwolnienie z pracy prawie dwanastu tysięcy strajkujących kontrolerów lotu, robiąc wszystko, by ukrócić działalność związków zawodowych na terenie swojego kraju. USA za jego prezydentury udzielało w Ameryce Łacińskiej wsparcia wielu prawicowym dyktatorom, którzy nierzadko łamali prawa człowieka - mówi Łukasz Pieczara, członek Komisji Krajowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego "Inicjatywa Pracownicza".

- Warto dodać, że w krajach rządzonych przez lewicowe władze Reagan wspierał prawicowe partyzantki, które dopuszczały się zbrodni wojennych.

Związkowcy z IP zapowiadają wizytę w Radzie Miasta podczas głosowania nad uchwałą w sprawie ulicy Reagana.

(ozzip.pl)

zajmijcie sie prawami

zajmijcie sie prawami pracowniczymi

W rzeczy samej, dobrze

W rzeczy samej, dobrze gadasz!

Ps: Skoro to serwis informacyjno-dziennikarski, zadbajcie o poprawność gramatyczną i ortograficzną zamieszczanych informacji, to aż czasem razi, jak choćby nie "imieniem" a "imienia R. Reagan'a".

Ojczyzna-polszczyzna

I ty zadbaj: nie "Regan'a", a Regana (z przecinkiem przed "a" i kropką w miejsce przecinka postawionego przed "to"). Zanim innych zaczniesz poprawiać, posiedź nieco nad książkami.

Słusznie

prawakom pada na mózg,ten sponsor CONTRAS to zbrodniarz ,ciekawe co na to "związek zawodowy" "Solidarność"

najlepiej jakby dali imie Gierka, nie ?

Nie macie już co w tej Łodzi robić ? :/

no dajcie kurwa spokój,

no dajcie kurwa spokój, dobrze zrobili ...

ale z drugiej strony ja jestem zwolennikiem zniesienia "imion" ulic. ponumerujmy je jakoś rozsądnie, każda ulica będzie miała swoje ID i nie będzie problemów czy się mieszka na lewicowej czy prawicowej ulicy.

To też jest jakaś lajtowa

To też jest jakaś lajtowa opcja,choć trochę nudno i bezdusznie by bylo z samymi numerami... W podwarszawskim Zalesiu Górnym ulice mają takie klimatyczne i nikogo nie drażniące nazwy jak Wiekowej Sosny,Mlodych Wilcząt, Sinych Mgiel,Drogi Dzików... :)

W robotniczej, niegdyś

W robotniczej, niegdyś uważanej za czerwony bastion (poza Zagłębiem Dąbrowskim), Łodzi dzieją się takie rzeczy... Niedawno przecież Uniwersytet Łódzki nadał tytuł doktora honoris causa...Margaret T z Radosławem ze "strefy zdekomunizowanej" i Kropą.

Dobrze zrobiło miasto

Dobrze zrobiło miasto chcąc uczcić, Ronalda, mające duży udział w pracyfikowaniu protestów studenckich w USA w latach 60-tych?

Pociągnij może to... Ztego

Pociągnij może to... Ztego co wiem,to mlody pijaczek Bush junior byl w tym czasie,dzieki wplywom tatusia, w Gwardii Narodowej Teksasu - palowanie hipisów bylo na pewno dużo bezpieczniejsze niż strzelanie do bojowników Viet Kongu...

No dokładnie

Ronald R. ogłaszał w Berkeley nawet stan wyjątkowy, gdy studenci zaczęli głośno wyrażać swoje poglądy na temat wojny w Wietnamie i władzy. Pięciu studentów straciło życie. Wielu innych było rannych. Jeszcze inni musieli liczyć się z szykanami i dalszymi prześladowaniami. O tym oczywiście w Najjaśniejszej RP nie wiele można się dowiedzieć. Reagan to tutaj bohater, nawet wtedy gdy zwalniał 15 tysięcy strajkujących kontrolerów lotniczych, czy w końcu wspierał z pomocą CIA, prawicowe junty...i kumplów od Bin Ladena.

nie nie dobrze, ale co ma do

nie nie dobrze, ale co ma do tego IP ?

Malo informacji o walkach

Malo informacji o walkach pracowniczych jest?
Poza tym kim bysmy byli siedzac tylko na zakladach?
IP miedzy innymi jest inna dzieki temu ze wychodzi poza srodowisko pracy i aktywizuje ludzi poza nia.
Co ma do tego IP? A no miedzynarodowa solidarnosc pracownicza, nie zapomina sie o tych ktorych uciskano i wyrzucano z pracy. A takze jak juz ktos napisal chociazby o ruchu studenckim..

Też mi się to nie

Też mi się to nie podoba...Reagan poza tym,że dal się mocno we znaki niezamożnej(czyli większej) części spoleczeństwa USA, kojarzy się glównie z eskalacją wyścigu zbrojeń,która,zgodnie z jego planem, doprowadzila do ekonomicznego zalamanie i w konsekwencji upadku sowieckiego imperium,strach jednak pomyśleć do czego mogla doprowadzić,nie mówiąc o kosztach jakie ponosili zwykli ludzie po obu stronach Żelaznej Kurtyny...Z drugiej strony nie wiem czy możliwe jest zablokowanie nadania takiego imienia ulicy jeśli pewna grupa tego chce...Można też dyskutować na ile jest to zasadne z wolnościowego punktu widzenia...Może lepiej, w ramach pluralizmu,wystąpić o nadanie jakiejś ulicy lub placowi imienia np.Nestora Machno,Piotra Kropotkina, Obrońców Madrytu 1936,104 Kompanii AK,Stanislawa Markielowa?.. Też może się oczywiście wielu nie podobać,tak jak mi np.Rondo Romana Dmowskiego... A ulica Edwarda Abramowskiego to nawet jest w Warszawie...

W Łodzi też jest

W Łodzi też jest Abramowskiego. Ale by jaja były, jakby tą przemianowali na Regana.

O silnych wpływach lewicy w...przedwojennej Łodzi

Wspólnym frontem

Ponad 70 lat temu polska, żydowska i niemiecka lewica razem przejęły władzę w Łodzi. Niestety, cieszące się poparciem robotników władze miasta obaliła sanacja.
Połowa lat trzydziestych XX wieku w Europie to okres prób budowy przez partie i grupy lewicy szerokiego frontu sprzeciwu wobec coraz to silniejszych ugrupowań faszystowskich. W skali Europy najgłośniejszymi tego typu działaniami było powstanie Frontów Ludowych mających stanowić przeciwwagę na rosnące wpływy prawicy. Działania te, prowadzone najczęściej wspólnie przez partie socjalistyczne, związki zawodowe i partie komunistyczne doprowadziły do powstania, między innymi, lewicowych rządów we Francji i Hiszpanii.

Nie ominęły one, choć w zdecydowanie mniejszej skali, również Polski. Najdonioślejszą ich manifestacją było zwycięstwo jednolitofrontowej listy wyborczej w wyborach samorządowych w Łodzi w 1936 r.

Łódzki bastion

Łódź, ze względu na swój robotniczy charakter, przez wiele lat była bastionem lewicy. Początek lat 30. to jednak okres słabnących wpływów Polskiej Partii Socjalistycznej w tym mieście, co - wobec zawsze silnej w Łodzi, ale jednak nielegalnej Komunistycznej Partii Polski - zaowocowało przejęciem kontroli nad samorządem miejskim przez ugrupowania sanacji i prawicy. W takiej to oto sytuacji coraz popularniejsza stawała się w Łodzi idea budowy jednolitej listy wyborczej w wyborach samorządowych, reprezentującej wszystkie, socjalistyczne, jak i komunizujące organizacje. Lista taka mogła liczyć na poparcie zarówno łódzkiej PPS, jak i KPP, gdyż w przypadku tej ostatniej stanowić mogła zabezpieczenie przed, praktycznie pewną w innej sytuacji, delegalizacją jej kandydatów.

Ciekawostką może być fakt, że ugrupowanie komunistyczne do 1936 r. nie posiadało w samorządzie swoich reprezentantów, mimo że w wyborach często otrzymywało zbliżone poparcie do PPS. Wynikało to oczywiście z jego nielegalnego charakteru, co powodowało delegalizację komunistycznych list wyborczych, mimo ukrywania ich pod różnymi, często dziwnie brzmiącymi, nazwami. Nie może więc dziwić chęć budowy przez KPP wspólnego frontu z innymi partiami lewicy, tym bardziej, że działania takie miały oparcie w łódzkiej organizacji socjalistów. Na budowę wspólnego frontu lewicy wpływ miały jednak przede wszystkim rosnące w Łodzi w siłę ugrupowania faszystowskie, i to zarówno wśród polskiej prawicy, jak i niemieckich mieszkańców miasta.

Początek wspólnych działań grup lewicowych datuje się już na 1935 r. W marcu 1936 r. doprowadziły one do powszechnego strajku włókniarzy, a ich kulminacją stał się wspólny pochód 1 maja, w którym uczestniczyło 70 tys. osób. Wspólny start w wyborach samorządowych w Łodzi był tylko konsekwencją tych wydarzeń, tym bardziej, że został poprzedzony zwycięstwem jednolitofrontowej listy w wyborach samorządowych w podłódzkim Zgierzu 31 maja 1936 r.

Dwie listy

Wybory samorządowe rozpisane zostały ostatecznie na 27 września 1936 r. Ugrupowania lewicy zdecydowały wystawić się dwie listy wyborcze: listę PPS i Klasowych Związków Zawodowych, z udziałem kandydatów Niemieckiej Socjalistycznej Partii Pracy oraz listę socjalistów żydowskich (Bundu i Żydowskich Klasowych Związków Zawodowych, z udziałem partii Poalej Syjon–Lewica). Decyzja o wystawieniu dwóch list wynikała z przyczyn czysto taktycznych, gdyż w obliczu niezwykle silnej propagandy antysemickiej prawicy, dawała większe szanse na przejęcie kontroli nad miastem. KPP jako partia nielegalna nie mogła stworzyć bezpośrednio koalicji z PPS, tak więc jej reprezentanci weszli do niej jako część przedstawicieli Klasowych Związków Zawodowych – w 1935 r. członkowie KPP powrócili do Klasowych Związków Zawodowych po rozwiązaniu swojej organizacji - Lewicy Związkowej.

Jak podaje Paweł Korzec w swojej pracy „Czerwona Łódzka Rada Miejska w latach 1936–1937”, w okresie kampanii wyborczej ugrupowania lewicy przygotowały ponad pół miliona ulotek i innych materiałów propagandowych. Jednocześnie kampania ta nie koncentrowała się tylko na problemach Łodzi. W sierpniu 1936 r. blok lewicy wydał odezwę w obronie republikańskiej Hiszpanii, zwołując wielkie zgromadzenie robotnicze poświęcone tej sprawie na stadionie jednego z łódzkich robotniczych klubów sportowych.

Sukces – i problemy

Wybory okazały się sukcesem bloku lewicy. Lista PPS i Klasowych Związków Zawodowych uzyskała 34 mandaty (na 72). Lista Bundu zdobyła 6 mandatów, co oznaczało, że zawiązany na pierwszym posiedzeniu Zjednoczony Klub Socjalistyczny posiadał większość. Na uwagę zasługuje fakt, że wybory te były klęską ugrupowań sanacyjnych, które nie wprowadziły żadnego reprezentanta do Rady Miejskiej. Jednakże silne poparcie zdobyły ugrupowania prawicowe, które miały w Radzie 27 miejsc. Reszta przypadła umiarkowanym i prawicowym listom żydowskim.

Jaki był program społeczny i gospodarczy łódzkich socjalistów? Postulaty radykalnej lewicy w mieście niewyobrażalnej biedy i gigantycznych kontrastów społecznych musiały być oczywiste: zatrudnienie bezrobotnych, rozszerzenie opieki społecznej i bezpłatnego lecznictwa, rozbudowa szkolnictwa z zapewnieniem powszechnego nauczania, dożywianie dzieci robotniczych. Koncentrowały się więc na pomocy olbrzymiej rzeszy najuboższych.

Od początku nowa Rada Miejska musiała liczyć się z próbami zablokowania jej prac zarówno ze strony władz centralnych, jak i prawicowej opozycji. Władze centralne, dzięki niedemokratycznej ustawie o samorządzie z 1933 r., miały wiele możliwości rozwiązania Rady. Dwukrotnie odmówiły zatwierdzenia wybranego przez socjalistyczną większość prezydenta, którym miał zostać wybitny działacz lewicy PPS, redaktor naczelny wychodzącego w Warszawie jednolitofrontowego „Dziennika Popularnego”, Norbert Barlicki. Jednocześnie prawica starała się blokować jej posiedzenia, często uciekając się do rękoczynów, co ułatwiał im pełniący obowiązki prezydenta, Mikołaj Godlewski – sanacyjny tymczasowy prezydent z końca ubiegłej kadencji. Nowa Rada Miejska zdołała jednak przyjąć szereg wniosków, adresowanych do najuboższych: obniżono ceny biletów tramwajowych, podjęto decyzję o uruchomieniu kilku kuchni dla najuboższych, rozszerzono zimową akcję pomocy dla ubogich. Te działania spotykały się z żywym oddźwiękiem łódzkiego społeczeństwa. Każde posiedzenie Rady kończyło się w tym okresie – jak podaje Paweł Korzec – odśpiewaniem przez obecnych wśród publiczności robotników „Międzynarodówki” i innych pieśni rewolucyjnych.

Niestety, pod pretekstem nie uchwalenia budżetu na lata 1937-38, 30 marca 1937 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podjęło decyzję o rozwiązaniu samorządu. Nie uchwalenie budżetu wynikało ze świadomej postawy socjalistycznej większości, domagającej się najpierw zaakceptowania przez Warszawę wybranego prezydenta i jego zastępców. W proteście przeciw działaniom władz centralnych zastrajkowało 80 tys. łódzkich robotników. Nie mogło to już jednak uratować Rady Miejskiej, co dziwić nie powinno w obliczu coraz bardziej autorytarnego charakteru dyktatury sanacyjnej. Godlewski mianowany został przez Warszawę na Tymczasowego Prezydenta Łodzi otaczając się politykami nowopowstałego sanacyjnego „Ozonu”.

Represje te nie miały jednak wpływu na stan nastrojów społecznych w Łodzi. W następnych wyborach samorządowych, które odbyły się 18 grudnia 1938 r., ponownie zwycięstwo odniósł blok lewicy, któremu przewodziły PPS i Klasowe Związki Zawodowe, zdobywając 53 proc. mandatów. Władze centralne nie odważyły się tym razem zablokować wyboru prezydenta miasta, którym został Jan Kwapiński z PPS. Samorząd ten funkcjonował jednak, co oczywiste, tylko do września 1939 r...

Sebastian Glica

Drugi, też dość ciekawy tekst o ...Czerwonej Łodzi

Czerwona Łódź wielu narodów

Przez cały okres międzywojenny ważną częścią łódzkiej sceny politycznej były ugrupowania lewicy - nie tylko polskiej, czy żydowskiej, ale także niemieckiej.
Przez wiele lat (1919-1922, 1927-1933, 1936-1937, 1938-1939) lewica kontrolowała łódzką Radę Miejską. Największym z ugrupowań lewicy były w tym okresie Polska Partia Socjalistyczna oraz działająca nielegalnie, lecz ciesząca się dużym poparciem Komunistyczna Partia Polski. Duże znaczenie miały w Łodzi jednak również partie socjalistyczne dwóch największych mniejszości narodowych miasta: żydowskiej i niemieckiej. Lewica żydowska skupiona była przede wszystkim w Bundzie oraz w lewicowej części ruchu syjonistycznego, szczególnie w partii Poalej Syjon-Lewica. Większość niemieckich mieszkańców miasta o lewicowych poglądach działała w Niemieckiej Socjalistycznej Partii Pracy w Polsce (Deutsche Sozialistische Arbeitspartei in Polen - DSAP), ugrupowaniu o charakterze ogólnopolskim (oprócz Łodzi istniało ono także na Górnym Śląsku oraz Pomorzu), powstałym w 1925 r. z połączenia różnych niemieckich partii socjalistycznych.

Obecność niemieckiej lewicy na terenie Łodzi ma długą historię. Niemcy przed II wojną światową stanowili blisko 10 procent ludności miasta, a znaczna ich część to byli robotnicy zatrudnieni w łódzkich fabrykach. Jak cała klasa robotnicza brali udział w wystąpieniach Rewolucji 1905 roku. Po 1918 r. dostrzegli potrzebę powołania do życia niemieckiej partii socjalistycznej, mającej grupować osoby o lewicowych poglądach.

Lewica dla Niemców

19 stycznia 1922 r. zawiązano w Łodzi Niemiecką Partię Pracy Polski (Deutsche Arbeitspartei Polens - DAP). Wśród jej założycieli znalazł się m.in. Emil Zerbe, który z biegiem czasu stał się najważniejszą postacią niemieckiej lewicy w mieście. Nowo powstała partia bardzo szybko zdobyła znaczne poparcie, niespełna rok później licząc 2 tysiące członków. Oprócz samej Łodzi funkcjonowała ona we wszystkich ważnych ośrodkach przemysłowych okręgu (Zgierzu, Pabianicach, Tomaszowie Mazowieckim, Bełchatowie, Zduńskiej Woli), co podkreśla jej ówczesne znaczenie. W konkretnej działalności zaznaczyła swoją obecność podczas wystąpień robotniczych, których nie brakowało w pierwszej połowie lat 20. Nie zaniedbywała również prób zdobywania poparcia podczas kampanii wyborczych.

W 1925 r. na bazie m.in. Niemieckiej Partii Pracy powołano Niemiecką Socjalistyczną Partię Pracy w Polsce. Początkowo DSAP była ugrupowaniem, gdzie ścierały się różne nurty - od radykalnie lewicowych po bliskie prawicy. Już wtedy miała ona duże znaczenie na mapie politycznej włókienniczego miasta, co pokazują chociażby wyniki wyborów samorządowych z 1927 r. - jej lista zdobyła wówczas 16 643 głosów. Spowodowało to nie tylko otrzymanie przez DSAP kilku mandatów radnych i wejście do lewicowej koalicji rządzącej miastem, lecz również zapewniło blisko stu osobom z nią związanym pracę w samorządzie. Niemieccy socjaliści zdobywali także mandaty w wyborach parlamentarnych. W 1928 r. mandat z listy państwowej PPS - współpracującej z DSAP - otrzymał Emil Zerbe. Posłem był również Artur Krönig, reprezentujący jednak prawicowe skrzydło partii. Sam Krönig i jego zwolennicy o poglądach prohitlerowskich odeszli z partii na przełomie 1933/1934 roku. W końcu lat 20. i początku 30. był on jednakże liczącą się postacią w DSAP, co tłumaczy wykluczanie z niej osób podejrzanych o sympatie komunistyczne. I tak w 1929 r. wyrzucono z partii członka Rady Naczelnej, łodzianina Reinholda Hunkiera, pod pretekstem udziału w wycieczce do ZSRR. Wykluczenie Hunkiera miało wpływ na secesję reprezentantów radykalnej lewicy i powołanie przez nich w 1930 r. Niemieckiej Socjalistycznej Partii Pracy-Lewica (DSAP-L), blisko ideowo związanej początkowo z Polską Partią Socjalistyczną-Lewicą, a po jej rozwiązaniu, współpracującej z nielegalną Komunistyczną Partią Polski, co spowodowało represje władz wobec niej. Wśród najważniejszych postaci DSAP-L wymienić trzeba Henryka Scheiblera oraz Wilhelma i Józefa Dillnerów - polityków, którzy podczas II wojny światowej będą czynnie działać w konspiracji antyhitlerowskiej. Co prawda lewicowa część niemieckich socjalistów nigdy pod względem liczebności nie dorównała "zwykłej" DSAP, ale w momencie powstania była na terenie Łodzi stosunkowo dużym ugrupowaniem, skupiając około 200 osób.

Hitlerowskie wyzwanie

Na początku lat 30. DSAP liczyła na terenie okręgu łódzkiego przeszło 5 tys. członków oraz kontrolowała niemiecki oddział Klasowych Związków Zawodowych. Na tamten okres przypadło jednak słabnięcie ugrupowań lewicy w Łodzi, co doprowadziło do utraty przez PPS i inne partie socjalistyczne kontroli nad samorządem miejskim - wpływ na to miał panujący wówczas kryzys gospodarczy. W tej sytuacji coraz popularniejsza stawała się idea budowy jednolitej listy wyborczej, reprezentującej wszystkie ugrupowania lewicy, z KPP włącznie. Postawa taka obecna była również w DSAP. Już w 1933 r. podczas VIII Zjazdu partii - który odbył się w Łodzi, do głosu zaczęły dochodzić w niej siły konsekwentnie lewicowe, domagające się zjednoczenia klasy robotniczej w walce o socjalizm. Wraz z odejściem grup prawicowych DSAP coraz bardziej przechodziła na pozycje jednolitofrontowe (jednak niektórzy jej politycy, np. Emil Zerbe, nadal byli przeciwni współpracy z KPP, obawiając się, że może to doprowadzić do delegalizacji partii).

Niestety, po dojściu Hitlera do władzy, DSAP zaczęła tracić wpływy wśród niemieckiej mniejszości. W 1936 r. liczba jej członków zmniejszyła się na terenie Łodzi do 600. Związane to było z przesuwaniem się sympatii Niemców w stronę ugrupowań prohitlerowskich, wspieranych finansowo z Berlina. W DSAP pozostały więc osoby o konsekwentnie lewicowych poglądach, otwarcie występujące przeciw polityce faszystowskich Niemiec. Takimi politykami byli chociażby Emil Zerbe i Oskar Seidler, łódzcy przywódcy partii. W latach 30. doszło także do osłabienia wpływów partii w niemieckim oddziale Klasowych Związków Zawodowych, tym razem na rzecz łódzkich komunistów, wśród których silną reprezentację miały osoby niemieckiego pochodzenia - utrata wpływów wynikała właśnie z niejednoznacznego stosunku DSAP do KPP. Nie oznacza to jednak, że Niemiecka Socjalistyczna Partia Pracy była mało aktywna w tym okresie. Przez całe lata 30. wydawany był jej organ prasowy "Lodzer Volkszeitung", wznowiono także nie ukazujący się przez kilka lat miesięcznik "Der Textilarbeiter". Podejmowano również działania zmierzające do konsolidacji niemieckiego lewicowego środowiska robotniczego, np. przez budowę Domu Niemieckiego Robotnika oraz próby wprowadzenia do partii ruchu kobiecego. W sytuacji zagrożenia ze strony bojówek hitlerowskich podjęto decyzję o utworzeniu straży ochronnej. W okresie lat trzydziestych próbowano ponadto utworzyć organizację młodzieżową: "Sozialistischer Jugendbund", co jednakże przyniosło niewielkie efekty - należało do niej na terenie Łodzi jedynie około 30 osób, głównie dzieci działaczy partyjnych. W połowie lat 30. DSAP angażowała się jednak przede wszystkim w budowę jednolitego frontu lewicy.

Wspólny front

Idee jednolitofrontowe doprowadziły w Łodzi do podjęcia przez ugrupowania socjalistyczne i komunistyczne wielu wspólnych działań. Miały wpływ na wybuch powszechnego strajku włókniarzy w 1935 r., a następnie przyczyniły się do podjęcia decyzji o zorganizowaniu wspólnego pochodu pierwszomajowego w 1936 r., w którym wzięło udział 70 tys. osób. Punktem kulminacyjnym ich oddziaływania stało się zwycięstwo ugrupowań lewicowych w wyborach samorządowych w tym samym roku. Ugrupowania socjalistyczne wystawiły wówczas ze względów taktycznych dwie listy wyborcze: listę skupioną wokół PPS oraz listę socjalistów żydowskich (Bundu i Poalej Syjon-Lewica). W skład listy zorganizowanej przez PPS weszły również Klasowe Związki Zawodowe (z udziałem członków KPP) oraz DSAP. W późniejszym okresie niemieccy socjaliści byli także zaangażowani w obronę lewicowej Rady Miejskiej przed atakami ze strony władz państwowych oraz prawicy, które doprowadziły ostatecznie do jej rozwiązania w marcu 1937 r. W akcie protestu zastrajkowało wtedy 80 tys. łódzkich robotników. Także do ostatnich wyborów samorządowych, które odbyły się w grudniu 1938 r., DSAP poszła wspólnie z innymi partiami lewicy. W ich wyniku ponownie zwycięstwo odniosła lista PPS, Klasowych Związków Zawodowych, Stronnictwa Demokratycznego oraz niemieckich socjalistów. Wybrana Rada Miejska rządziła miastem, mimo prób blokowania jej prac przez władze państwowe, do września 1939 r.

Pod koniec lat 30., wraz ze wzrostem zagrożenia hitlerowskiego, łódzka DSAP wzmogła swoje działania. Na łamach pisma "Lodzer Volkszeitung" wystąpiła przeciwko Anschlussowi Austrii i polityce Niemiec wobec Czechosłowacji. Krytycznie wypowiadała się także o zajęciu przez Polskę Zaolzia. W sierpniu 1938 r. DSAP współorganizowała z Bundem i PPS-em konferencję antyhitlerowską. W ogłoszonej wówczas rezolucji wzywano robotników do walki z hitleryzmem. W miesiącach poprzedzających wybuch wojny starała się prowadzić akcje uświadamiające, skierowane do niemieckich robotników. W tym też celu od 6 do 28 sierpnia 1939 r. zorganizowano dziesięć zebrań w Domu Niemieckiego Robotnika, w których, według literatury, wzięły udział 1 253 osoby. Członkowie i sympatycy partii występowali jednocześnie przeciwko działalności prohitlerowsko nastawionych Niemców z Łodzi i okolic.

Pod sztandarem antyfaszyzmu

W czasie wojny wielu polityków związanych z DSAP, ze względu na swoje antyhitlerowskie zaangażowanie z okresu przedwojennego, dotknęły nazistowskie represje - w największym łódzkim więzieniu na Radogoszczu, utworzonym przez hitlerowców w listopadzie 1939 r., przebywało wielu członków partii, m.in. jeden z jej przywódców, Oskar Seidler. Ci, którzy uniknęli represji, często angażowali się w działalność konspiracyjną. Emil Zerbe brał we wrześniu 1939 r. udział w obronie Warszawy, a następnie działał w podziemnej PPS-WRN. Henryk Scheibler, członek DSAP, a następnie DSAP-L i KPP po dostaniu się na teren ZSRR, został w 1942 r. zrzucony na teren Polski w celu prowadzenia działalności konspiracyjnej. Niestety, wkrótce potem został ujęty przez hitlerowców i zamordowany. Podobny los spotkał także Józefa i Wilhelma Dillnerów - działaczy DSAP-L. Zginęli również inni przedstawiciele niemieckiej mniejszości narodowej zaangażowani w ruch oporu, zarówno byli członkowie DSAP i DSAP-L, jak i KPP - Hugon Gryczko, Alfred M%FCller, Adolf Tebus. W działalności konspiracyjnej zajmowali się oni m.in. przygotowywaniem ulotek w języku niemieckim dla żołnierzy Wehrmachtu.

Ocalić od zapomnienia

Bez pamiętania o korzeniach polskiej lewicy, trudno stawić skuteczny opór próbom pisania historii Polski na nowo, pod dyktando prawicy. Tym bardziej jednak musimy pamiętać o tej części ruchu robotniczego na ziemiach Polski, o której nikt nie pamięta - o lewicy niemieckiej, żydowskiej, czeskiej, ukraińskiej, z Łodzi, Śląska, wschodnich kresów.

Sebastian Glica

PS.
Niestety w III RP, właściwie rzadko przez kogokolwiek jest poruszana tradycja, czerwonej, robotniczej Łodzi. W PRL-u też aż tak wielkich nakładów nie miały, książki poświęcone ruchowi robotniczemu na ziemiach łódzkich. Chociaż jest to naprawdę bogata tradycja, sięgająca okresu XIX-wiecznego.
Na uwagę zasługuje fakt że silne wpływy w Łodzi w ruchu robotniczym posiadała nie tylko PPS ale również KPP konstytuująca rewolucyjny ruch robotniczy.
W mniemaniu prawicowych historyków jak i niektórych lewicowców, partia ta właściwie była całkowicie marginalną siłą, wyizolowaną ze społeczeństwa, zlepkiem frustratów bez większych wpływów wśród robotników.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.