Lublin: Pikieta przed Protektorem. Pracownicy zablokowali obie bramy zakładu
Pracownicy Lubelskich Zakładów Przemysłu Skórzanego protestują przed siedzibą Protektora. Przy ul. Kunickiego zebrało się kilkadziesiąt osób. Większości z nich udało się wedrzeć na teren fabryki. Trwają rozmowy z przedstawicielami spółki.
Protestujący walczą o swoje miejsca pracy. W ostatni piątek zarząd Protektora poinformował o likwidacji spółki LZPS. Załoga otrzymała wypowiedzenia pocztą kurierską. Pisma otrzymały 144 osoby z ponad 250 osobowej załogi.
Trwają negocjacje związkowców z przedstawicielami Protektora i likwidatorem LZPS. Rozmowy odbywają się w sklepie firmowym Protektora. – To mydlenie oczu, na razie nie ma żadnego porozumienia – usłyszeliśmy od jednego ze związkowców. – Nie możemy wywalczyć żadnych konkretów.
Związkowcy próbowali przekazać władzom spółki pismo, w którym informują, że w firmie istnieje organizacja związkowa. Protektor jednak nie chce przyjąć dokumentu. Zebranym przed zakładem przy ul. Kunickiego próbują pomóc politycy Jacek Czerniak i Michał Kabaciński.
Pikietujący zamknęli likwidatora w sklepie zakładowym i zapowiedzieli, że go nie wypuszczą.
Protestujący domagają się 2 tys. zł odszkodowania za każdy rok, przepracowany w zakładzie. Spółka proponuje 6-miesięczną odprawę. Możliwe jest także, że kilkadziesiąt osób z LZPS zostanie zatrudnionych bezpośrednio przez firmą Protektor. Związkowcy deklarują, że jeśli dzisiejsze rozmowy nie przyniosą rozstrzygnięć, pikieta przerodzi się w strajk okupacyjny.
Dzisiaj przed siedzibą lubelskiej spółki zebrali się związkowcy z Protektora. Nie zostali wpuszczeni na teren zakładu. Przed bramą firmy pojawiły się bariery. Doszło do szarpaniny z ochroniarzami. Większości protestujących udało się sforsować bramę i wejść na teren firmy. Zebrali się w świetlicy, gdzie dyskutują z przedstawicielami spółki.
– Domagamy się, by każdemu pracownikowi objętemu zwolnieniem wypłacić po 2 tys. zł odszkodowania za każdy rok pracy – mówi Jolanta Wojciechowska, szefowa OPZZ w lubelskim zakładzie Protektora. – Chcemy również, by pieniądze z funduszu socjalnego rozdysponować na rzecz zwalnianych.
Protestujący domagają się także by firma umożliwiła działalność związków zawodowych. W tej chwili związkowcy mają zakaz wstępu na teren firmy.
Załoga LZPS jest rozgoryczona. Zwalniani otrzymali wypowiedzenia za pośrednictwem firmy kurierskiej. Twierdzą, że wcześniej nie uprzedzano ich o likwidacji spółki.
- Zostałem zrobiony w konia. Wieczorem przyjechał do mnie kurier, zobaczyłem skąd jest pismo i zorientowałem się, co jest grane – mówi Włodzimierz Prewczak, który w Protektorze pracował od 1985 roku. – Nikt nic nam nie mówił, więc ludzie spokojnie poszli do domów świętować Nowy Rok.
Protestujący zablokowali obie bramy zakładu. Nikogo stamtąd nie wypuszczają. Kiedy ciężarówka z transportem butów próbowała wyjechać. Obrzucili ją jajkami.
– Nikomu nie damy wyjechać, może w ten sposób uda się cokolwiek uratować – mówi Marek Nowak, jeden z protestujących. – W zakładzie jest towar, który sami wyprodukowaliśmy. Oni to wywiozą, a my już grosza nie zobaczymy.
Z oficjalnego stanowiska firmy wynika, że zwalniani pracownicy LZPS otrzymają pensje za grudzień i sześciomiesięczne odprawy.
źródło: http://www.dziennikwschodni.pl