Ludzka wyobraźnia (na marginesie katastrofy pod Nowym Miastem)

Publicystyka

Najłatwiej oceniać ludzi, zupełnie ich nie znając, nie wyobrażając sobie nawet, jakie warunki życia (raczej bytowania) ich kształtują i popychają do takich, a nie innych zachowań. Wszyscy popełniamy „ludzki” błąd dostosowywania naszych sądów do tego, co znamy najlepiej, co jest elementem konstytuującym naszą rzeczywistość. Dlatego ulegamy złudnym sloganom, które utrwalają w nas pewne schematy, ważkość acz niezmienność kwestii dyskutowanych wielokrotnie na „forum publicznym”, stanowiących „punkty zapalne”, ale tak naprawdę - będących zasłoną dymną dla istotnych problemów.

Województwo łódzkie dziś i wczoraj. Tutaj żyję od zawsze, choć na uboczu „wielkich spraw tego świata”, jak wszyscy „normalni”. Sporo się zmieniło w czasie mego dorastania. Ale też wiele rzeczy pozostało niezmiennych. Zwłaszcza mentalność mieszkańców tych regionów. Są „elity” rządzące szarym tłumem, organizujące społeczność, a tak naprawdę swoje, wygodne w niej miejsce. Są i zwyczajni ludzie. Choć to oni są prawdziwymi Polakami, anonimowymi bohaterami naszych czasów, o nich się nie mówi, bo przecież „humanizm” jest niemodny, a propagowany w mediach „wyścig szczurów” staje się jedyną normą społecznego współbytowania. Takimi właśnie bohaterami byli również pasażerowie busu, który 12. października zderzył się z ciężarówką w okolicach Nowego Miasta nad Pilicą. Zginęło osiemnaście osób. Nikt, z wyjątkiem ich najbliższych nie zrozumie, jak wielką złożyli ofiarę ze swego życia. I kto jest za nią odpowiedzialny.

Polska to nie (tylko) wielkie miasta. To przede wszystkim małe miejscowości, gdzie „Europa” nie wypaczyła jeszcze „swojskiego” myślenia. Tutaj żyje się wolniej, może czasem „za wolno”, ale dba się przede wszystkim o to, co dzieję się na „własnym podwórku” (ewentualnie na podwórku sąsiada). Mieszkańcy Polski B, C, D... słyszę. A ja widzę tylko ludzi, ludzi dobrych i poczciwych, którzy najzwyczajniej w świecie nie rozumieją, dlaczego ktoś po raz kolejny chce ich oszukać i w imię czego to robi. Tutaj wielkie pieniądze to abstrakcja. Nikt ich nie ma. Kojarzą się, a jakże, z pięknymi samochodami i wielkim domem, ale przede wszystkim z upadkiem moralnym, który jest tu nazywany może bardziej dosadnie i niekoniecznie cenzuralnie. Codzienność to walka o byt i próby zachowania przy tym godności. Nie wszystkim się udaje. To niemożliwe. Wsparcie instutucji, przeznaczonych do udzielania pomocy mieszkańcom gmin, takiej godności nie zapewnia. Ale przecież dzieci nie wiedzą, jakich argumentów użyła matka, by wyjednać kolejny „zasiłek docelowy” na węgiel. Wiedzą, że jest ciepło lub zimno. Matce, patrzącej na rumiane buzie swych pociech, tyle godności wystarczy.

Spacerujemy ze znajomymi w niedzielne popołudnie. Październikowe słońce zagląda nam pod powieki. Liście drzew malują się kolorami złota i czerwieni. Jest pięknie, choć jesień przynosi coraz więcej chłodów. Rozmawiamy o sprawach nieważnych, tak to odbieram. Zawsze znajdują się jakieś „tematy zastępcze”. Gdybyśmy mówili o czymś istotnym, ta niedziela straciłaby swój urok. Przecież każdy z nas stara się iść dumnie z rękami w kieszeniach, które wszyscy, solidarnie, mają puste. Choćby już to nas jednoczy. To silne uczucie.

- Przemek jedzie jutro na jabłka - mówi ktoś. To tutaj nic niezwykłego, więc wszyscy zbywają tę wiadomość wzruszeniem ramion. Normalne, że młodzi w ten sposób dorabiają. Póki nie znajdą czegoś na stałe, starają się jakkolwiek zarobić na własne wydatki. Zazwyczaj przyjeżdżają na weekend, wydają część swych oszczędności na jakiejś dyskotece, bo przecież JESZCZE chce im się żyć, a w poniedziałek rano znów podążają w strony, gdzie jabłko jest chlebem. Wszyscy to przerabiliśmy. Nie zawsze rodzice mieli na książki, buty czy kurtki dla nas. Nie wspominając już o telefonach komórkowych i comiesięcznych doładowaniach kont. Trzeba było sobie z tym radzić. Czy nam się to podobało? A ktoś nas o to w ogóle pytał? Możemy się tylko uśmiechnąć w odpowiedzi.

Pamiętam, choć już jak przez mgłę, bo przeciez złych rzeczy nie chce się pamiętać, iż jeszcze kilkanaście lat temu mieszkańcom mego regionu ledwie starczało na chleb. Pracy nie było, nawet mało płatnej. Całe rodziny utrzymywały się jedynie z zasiłku na dzieci i może jeszcze z doraźnie wypłacanych przez Gminne Ośrodki Pomocy Społecznej środków. To nie był dobry czas na beztroskie dzieciństwo. Słodycze dostawało się na święta, więc, wchodząc do zwykłego sklepu, czuło się oczarowanie. Mama nauczyła jednak, że cudzego nawet się nie dotyka. I nigdy nawet nie pomyśleliśmy o kradzieży. Chodziło się w ubraniach po rodzeństwie, ale cóż z tego - wszyscy byliśmy równi. I wszyscy dzieliliśmy się tym, co mieliśmy.

Przyszedł czas, iż zaczęli pojawiać się w naszych okolicach właściciele okołogrójeckich sadów, którym brakowało u siebie rąk do pracy. Przyjeżdżali dobrymi samochodami, takimi, jakie u nas widywalo się rzadko. Zachęcali do wyjazdu, oferowali pracę, łóżko do spania, czasem wyżywienie. Wtedy to była prawdziwa manna z nieba. Wreszcie matki mogły przestać płakać po nocach, a dzieci zaczynały marzyć o „prawdziwym bogactwie”, np. o nowych butach czy spodniach. Oczywiście była to praca „na czarno”, ale perspektywa zarobienia kilkudziesięciu złotych (choćby podczas 10-12-godzinnego dnia pracy), opłacenia rachunków w terminie, zakupienia potrzebnych rzeczy, niwelowała wszelkie wyrzuty sumienia. Nikt nie przyznawał się do takich dochodów. Wiedzieli o nich jedynie sąsiedzi, rozumiejący przecież biedę i głód, opieka społeczna mogła się jedynie domyślać, ale nie mogła ani pomóc, ani zabronić, tak jak nie potrafiła naprawdę współczuć (bo na to nie zezwalają przepisy).

Po tragedii, jaka właśnie się wydarzyła, rozgorzało wiele dyskusji nt. braku ludzkiej wyobraźni w ruchu drogowym, fatalnego stanu nawierzchni, brawury kierowców. W zarzucaniu nas faktami i opiniami wyobraźni nie brak na pewno opiniotwórczym mediom, które rozdmuchują (zawsze) jakiś szczegół, bo przecież ważniejsze problemy, tak jak bogini sprawiedliwości, powinny trwać w milczeniu. Co skłoniło kilkanaście dorosłych osób do dobrowolnego narażenia się na niebezpieczne warunki podróżowania? Władze rezolutnie komentują: „Złamano wszystkie zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym”. Pamiętajmy, że ludzie ci nie jechali na wczasy. Jechali zarabiać na jedzenie dla własnych rodzin. Nie mieli wyobraźni? Wyobrażali sobie szczęśliwe oczy swych dzieci, którym może wreszcie kupią wymarzoną grę lub lalkę, co dotychczas uważane było za zbytek. Ludzka wyobraźnia nie ma granic. Zwłaszcza realizowana w kłamstwach i w marzeniach. Tu widać ścieranie się tych dwóch postaw. Społeczeństwo pokonuje siebie samo, podążając za drugim, ale wierząc w pierwsze.

Iwona Urbańczyk, specjalnie dla Infopolu
Przedruk za: http://infopol.lt./pl/naujienos/detail.php?ID=3715

a w ogóle to o co

a w ogóle to o co chodzi?

wypadek jak wypadek (tysiące dziennie na drodze) poprzez przekroczenie bariery bezpieczeństwa

czemu się go nagłaśnia?

bo zginęło w 1 pojeździe kilka osób a tak ginie 3 razy / 5 razy mniej?

oczywiście z krytyką mediów się solidaryzuję (chodzi o to żeby kreować oglądalność która polega na sprzężeniu zwrotnym - najpierw się ustala na wróżkę "co się najlepiej sprzeda" - potem się to podaje - i tak się forsuje tezy że to "ma największą oglądalność"). nie ma sensu podawać takich informacji. co mi z tego że dowiem się iż spadł samolot, czy polski, czy zagraniczny, i co mi z tego że zginęło kilkadziesiąt osób albo kilkanaście a nie kilka czy jedna? śmierć jest śmierć, a wypadek to wypadek. takie newsy fabularyzują rzeczywistość i tworzą z normalności sensację.

problem (jeśli by jakieś medium miało go akurat ochotę rozpatrywać czego media nie robią bo przecież nie są od tego) sprowadza się do stanu dróg, brawury kierowców, informowania o generalnych zagrożeniach na drodze dla tych co nie umieją sobie tego wyobrazić, czy stanu pojazdów jako takich, a skala ofiar to statystyki a nie że akurat zginęło jednego dnia 20 osób naraz. wydaje się potem ludziom że to coś wyjątkowego a ginie codziennie wiele osób i to jest normalne.

czemu ludzie jeżdżą w złych warunkach? no bo jeżdżą. jeśli kierowca iks ma wydać na bezpieczniejszy samochód albo zaoszczędzić to dopóki nie ma wystarczającej kasy pod ręką oszczędza na bezpieczeństwie bo liczy że mu się nic nie stanie. normalne. jeśli pracodawca nie wie czy firma będzie wypłacalna oszczędza na bezpieczeństwie pracowników, a pracownicy woląc pracować za parędziesiąt procent więcej czy w ogóle mieć pracodawcę wolą oszczędzać na swoim bezpieczeństwie. ja też nie jeżdżę ani bezpiecznie, ani bezpiecznymi pojazdami i to moje ryzyko.

jak umrze ktoś taki jak ja, to poproszę zrobić program o jego stanie materialnym i jaki był biedny w związku z tym, że musiał oszczędzać na bezpieczeństwie, bo nie stać go było na wszystko, i jaki był biedny bo mu się gdzieś spieszyło, co było ważniejsze od nie wyprzedzania.

wiadomo że jak biedni ludzie w Systemie rzucającym kłody pod nogi (a nawet średniozamożni czy z klasy średniej - to nie to samo) mają zrobić jakąś firmę żeby odciąć się od wielkiego pracodawcy i pracować u kolegi w towarzystwie znajomych to forsy za wiele nie mają i próbują z niczego zrobić coś.

No właśnie sposób w jaki

No właśnie sposób w jaki to przestawiasz, jest sposobem w jaki kreuje się medialna papka. Oczywiście wypadki będą się zdarzać, z tym że akurat ten ma swoje systemowe przyczyny i w taki sposób powinien być analizowany. Sprowadzenie tego wypadku tylko do indywidualnych wyborów jest typowym liberalnym przekłamaniem.

Mnie zastanawia, skąd taki

Mnie zastanawia, skąd taki straszny lament, i dlaczego się zrzuca tu winę na system ów mityczny.
Pijany rowerzysta jadący nocą na nieoświetlonym rowerze i wpadający pod koła najnowszego Audi to też ofiara systemu i bogaci kapitaliści z tego Audi to potwory, tak?
Bez jaj. Po pierwsze to każdy jest odpowiedzialny za swoje życie. I jak daje się wpakować do takiego busa, to jest głupota i brak wyobraźni.
Po drugie. Ludzie, jest 6,5 miliarda człowieków na tej planecie. O jakieś 5 miliardów za dużo. Może sobie Gaia zaczyna regulować liczebność virusów o nazwie homo sapiens?
A po trzecie to wypadków co dzień jest w pizdu, a problem z busami transportowymi nie dotyczy tylko robotników, lecz jest problemem całego kraju. Ostatnio jechałem w długiej trasie busem takowym, ściągniętym zapewne po latach tyrania z Niemiec, i pan kierowca wziął 10 osób na miejsca stojące. To jest normalna praktyka wszędzie, a stan tych busików woła o pomstę do nieba.

Co za bełkot. Jak możesz

Co za bełkot. Jak możesz traktować ludzi jak wirusy na "ciele Gai" (nawiasem mówiąc, istnieje wersja spolszczona - Gaja) i odwiedzać anarchistyczny portal jednocześnie?

gdybyś przeczytał

gdybyś przeczytał komentowany tekst to przestałbyś się zastanawiać:

"Przyszedł czas, iż zaczęli pojawiać się w naszych okolicach właściciele okołogrójeckich sadów, którym brakowało u siebie rąk do pracy. Przyjeżdżali dobrymi samochodami, takimi, jakie u nas widywalo się rzadko. Zachęcali do wyjazdu, oferowali pracę, łóżko do spania, czasem wyżywienie. Wtedy to była prawdziwa manna z nieba. Wreszcie matki mogły przestać płakać po nocach, a dzieci zaczynały marzyć o „prawdziwym bogactwie”, np. o nowych butach czy spodniach. Oczywiście była to praca „na czarno”, ale perspektywa zarobienia kilkudziesięciu złotych (choćby podczas 10-12-godzinnego dnia pracy), opłacenia rachunków w terminie, zakupienia potrzebnych rzeczy, niwelowała wszelkie wyrzuty sumienia. Nikt nie przyznawał się do takich dochodów. Wiedzieli o nich jedynie sąsiedzi, rozumiejący przecież biedę i głód, opieka społeczna mogła się jedynie domyślać, ale nie mogła ani pomóc, ani zabronić, tak jak nie potrafiła naprawdę współczuć (bo na to nie zezwalają przepisy)."

Jeśli chodzi o przyczyny sytemowe, to zadziwiająca jest ta hipokryzja zwolenników obecnego ustroju wg których np złe warunki pracy w czasach PRL to zbrodnia "komunistów" a złe warunki pracy w kapitalizmie to wina Gai. Moze jeszcze plam na słońcu albo jakiś ciemnych sił robiących na złość zwolennikom systemu "najlepszego z możliwych"

W powyższym cytacie masz przyczyny skłaniające ludzi do podrózowania w takich warunkach
Nie potrzeba zbyt wiele wyobraźni żeby się domyślić jak to się ma do obecnych stosunków społecznych, a gadanina o odpowiedzialności każdego za własne życie jest stosowalna praktycznie do wszystkiego, łacznie ze wsadzaniem opozycji do łagrów - przeciez są odpowiedzialni za swoje życie jakby się nie bawili w opozycje to krzywda by im się nie stała, a zaangażowali się z własnej woli, nikt ich do tego nie zmuszał, zatem to ich wina że w tym łagrach lądowali - ani tego typu usprawiedliwienia ani twoje nie są sensowne, to tylko racjonalizacja i stek bzdur a nie sensowne wyjaśnienie

Akurat wśród zachodnich

Akurat wśród zachodnich anarchistów pojęcie virusa homo sapiens jest bardzo powszechne, środowisko vegan/SE jest pełne mężczyzn poddających się operacji przecięcia nasieniowodów, aby więcej naszej planecie ludzi nie dostarczać. Tylko u nas ciągle mamy lata 80 te, i mity o działaniu społecznym i jakiś związkach zawodowych.

Tak, a ja słyszalem, że

Tak, a ja słyszalem, że "większość" zachodnich prymitywistów popełniła samobójstwo, bo chciała zmniejszyć populację ludzi i dlatego jest ich teraz tak mało. Proponuję żebyś poszedł w ich ślady. Ulżysz nam i tej twojej Gai. Moim zdaniem powyższy wpis dowodzi, że większość prymitywistów (czy jak ich tam zwać) to religijni fanatycy z anarchizmem wiele wspólnego nie mający.

PS. Co do "mitów o działaniu społecznym" to chciałbym przypomnieć, że na tym twoim mitycznym Zachodzie nadal największe organizacje anarchistyczne to związki zawodowe i inne organizacje pracownicze, których liczebność np. w Hiszpanii idzie w dziesiątki tysięcy.

Pewnie poruszasz się głównie po subkulturowych melinach i ci się pomieszało wszystko.

A teraz idź grzecznie i się powieś. Jak tu jeszcze raz napiszesz, to cię uznam za hipokrytę, albo ideologa, który wg. swojej mizantropii każe umierać innym, ale sam oczywiście chce żyć jak najdłużej. Bez odbioru.

:))) środowiska

:))) środowiska prymitywistów są mikroskopijne

Xavier, mogę sobie być

Xavier, mogę sobie być hipokrytą kiedy chcę, to moja sprawa. Natomiast namawianie mnie nawet żartem do samobójstwa to uważam za bardzo kiepski żart i brak wyczucia taktu, wiesz? Piszę teraz poważnie. A gdybym się faktycznie targnął na swój żywot, cieszyłbyś się?
Co do subkulturowych melin, to pojęcie subkultury może być zastosowane wobec wielu zjawisk, również wobec Ciebie, a ruch anarchosyndykalistyczny również posiada cechy ruchu religijnego, o którym piszesz, jak i subkultury. Czepiasz się i wymądzasz, a prawda jest taka, że nie każdy musi mieć takie spojrzenie na świat, samoorganizację i anarchizm jak Ty.
Meliny to anarchiści mają w Polsce - przynajmniej jeśli porównać je z miejscami gdzie usiłują po swojemu żyć tacy (A)/vegan/SE. Zaś tzw subkultury bardziej cenię, chociażby w kontekście anarchizmu, od ruchów związkowych itp, czyli jakoś bardziej trafia do mnie odcinanie się od społeczeństwa i systemu, aniżeli współdziałanie na rzecz ludzi w tym normalnym świecie chcących egzystować za wszelką cenę - chociażby tych robotników ze związków czy pań ze wspólnot mieszkaniowych. Anarchoindywidualizm chociażby, a nie masy kierowane instyktami stadnymi.

To po co ze mną tutaj

To po co ze mną tutaj gadasz? Odetnij się i wyjedź na bezludną wyspę i celebruj swój elitaryzm i mizantropię.

Oj xsavier idziesz na

Oj xsavier idziesz na łatwiznę. mając do czynienia z jednym nierozgarniętym neofitą zrównujesz krytykę jego objawień z krytyką kierunku na który się powołuje. By skrytykować prymitywizm musisz skrytykować i obalić jego podstawowe tezy. Prymitywizm zas wyartykułował tylko to co w anarchizmie było obecne od samego początku - niechęć do cywilizacji, pochwalę prostego życia itd.. Bowiem XXw to ie tylko wiek niebywałych zbrodni, wojen ale także odwrotu w wierze w postęp i technologię.
Kolego sympatyczny w brew temu co twierdzisz prymitywizm nie ma nic przeciwko rozmnażaniu się. Wręcz przeciwnie np taki Kaczyński twierdzi ze buntownicy powinni się rozmnażać. Ujmujące jest też u ciebie to zapadnickie zapatrzenie w zachód. Zapadnicy zwykle nieśli nam tu cywilizacje a tu proszę ty w ten sam sposób argumentowania ( to co na zachodzie z definicji ma być lepsze) niesiesz nam nowinę antycywilizacyjną a tak naprawdę zwykła i nieskomplikowaną nienawiść do ludzi i społeczeństwa co samo w sobie jest symptomatyczne i jest objawem (a nie antyciałem) właśnie tej chorej cywilizacji. W brew pozorom prymitywizm nie jest i nie należy go utożsamiać z kultem Gai (ten da się bowiem pogodzić z władzą) a pozostaje kultem ludzkiej wolności gdyż twierdzi ze ludzka wolność i cywilizacja na dłuższa metę jest nie do pogodzenie i obie te tendencje są na kursie kolizyjnym.

Nic nie wiem o tym, aby

Nic nie wiem o tym, aby anarchizm był jakoś silnie przywiązany do krytyki cywilizacji jako takiej (cywilizacji wytworzonej przez system kapitalistyczny tak, ale cywilizacji w ogóle raczej nie). Anarchosyndykalizm z jego projektami jest tego świetnym przykładem.

To co sobie roiło paru filozofów to jest inna sprawa. Traktuję to jako nieszkodliwe wariactwo. Natomiast zapędy terrorystyczne niektórych prymitywistów już takie zabawne nie są, a ich ideologia niesie potężne zagrożenie nowym totalitaryzmem (tym razem w imię "ekologii", Matki Ziemi czy innego bóstwa).

jeśli przyjmiemy ze

jeśli przyjmiemy ze historia cywilizacji to historia władzy.... a kapitalizm to tylko jedno z kolejnych jego wcieleń. jeśli weźmiesz pod uwagę wpływ Tołstoja, Odwoływanie się częste anarchistów do Thoreau ( czy pamięć o tym szaleńcu nie przetrwała dzięki nim?) Odwołania do obszcziny u Bakunina czy swoistą chłopomanie . A myślę ze ktoś kto lepiej zna historie znajdzie więcej takich wątków to stwierdzenie ze w anarchizmie zawsze był obecny wątek niechęci do technologii. Oczywiście istniały tez prądy entuzjastycznie się do niej odnoszące. Nie raz jak to w życiu eklektycznie się z sobą mieszały...
To ze jakieś twierdzenia nazwiesz nieszkodliwym wariactwem takim go nie czyni tak jak nazywanie przez marksistów anarchizmu reakcyjnym tez go takim nie czyniło.
Do totalitaryzmu potrzebna jest władza a i technologia wiec albo albo. Albo mamy do czynienia z anarchizmem albo nie. Myślę ze nie potrzebnie rozszerzasz pojecie anarchoprymitywizmu na wszelkie radykalne ruchy ekologiczne. Gdy tak naprawdę do pomyślenia jest bycie anarchoprymitywistą i nie-ekologiem. A co się tyczy terroryzmu cóż każdy taki akt należy rozpatrywać indywidualnie. Niektóre są słuszne inne nie, jeszcze inne wątpliwe.

Pisząc o anarchizmie rzadko

Pisząc o anarchizmie rzadko chodzi mi o "filozofów" anarchizmu. Anarchizm filozoficzny jest najczęściej mało ciekawy i mało odkrywczy, ot taka zbieranina różnego rodzaju dziwaków. Co innego anarchizm jako ruch społeczny, a tutaj prymitywistów wielu nie znajdziesz.

Po drugie można napisać, że historia człowieka, to historia władzy (i buntu przeciw niej). Mityczne grupy łowiecko-zbierackie najczęściej były oparte na władzy i to władzy potężnej - wykluczenie z grupy często oznaczało śmierć głodową. To że grupa jest mniejsza i posługuje się prymitywną technologią nie oznacza jeszcze że jest jakoś szczególnie wolnościowa.

No cóż dla mnie zaś to

No cóż dla mnie zaś to świat równoległy - dlatego cenie sobie jego różnorodność bo udowadnia ze w nim wszystko można pomyśleć a może jeszcze więcej. Oparty na podstawowej wartości człowieka - wolności. Co do ruchu społecznego - przecież anarchoprymitywizm został tak naprawdę bardzo niedawno wyartykułowany jako w miarę spójny światopogląd i jeśli spojrzysz szerzej jego wpływ na współczesność jest duży. Co zaś kary banicji w społeczeństwach prymitywnych - alternatywą jest zabójstwo albo więzienie. Jedno i drugie jest ohydne i kto wie czy wiezienie nie bardziej. I oczywiście można być przerażonym wizją samotnego banity umierającego z głodu do momentu kiedy nie uświadomimy sobie ze byli to ludzie posiadający wszelkie umiejętności umożliwiające przetrwanie. Jeśli biali, cywilizowani rozbitkowie potrafili przetrwać nieraz długie lata. Otóż cały dramat rozgrywał się w głowie banity - zostawał pozbawiany nie możliwości przeżycia ale kontekstu społecznego i sensu życia- jego wymiaru społecznego.

A po prawdzie chciałem się

A po prawdzie chciałem się odnieść do artykułu a nie wdawać się w polemiki z polemikami. o tyle ważny ze mówi o tej innej Polsce tej której istnienie wszyscy zgodnie ignorują i anarchizm niestety nie jest tu wyjątkiem. Można było ją ignorować jeszcze kilkanaście lat temu. Dziś gdy wielkoprzemysłowa klasa robotnicza przestała praktycznie istnieć ( a duża cześć z niej (tej co została) proporcjonalnie dobrze zarabia i żyje i bardziej jest zainteresowana utrzymaniem swojej indywidualnej dobrej pozycji niz systemowymi zmianami ( wystarczy spojrzeć na różnice w dochodach miedzy górnikiem z KGHM a przywołanym zbieraczem jabłek). Warto tez sobie uświadomić ze dziś już żaden strajk generalny na skale tą jakie były przeprowadzane za pierwszej "S" jest niemożliwy Te fakty nasuwają wniosek ze nie doprowadzi się do żadnych zmian społecznych dalej ignorując te "Polski" z dalszych liter alfabetu. Paradoksalnie cofnęliśmy się sto kilkadziesiąt lat do tyłu i do dylematy przed którym stał ruch rewolucyjny ( a i narodowowyzwoleńczy): Jak trafić do ludu? I to pomimo całej dostępności technologi komunikacji. Tam bowiem gdzie jesteśmy tam przeważnie są i lepsze warunki życia Coś więc z chyba z nami nie tak - z wszystkimi znanymi mi organizacjami anarchistycznymi. Nie tak i na poziomie intelektualnym gdyż chyba nie potrafimy tych faktów przemyśleć i wyciągnąć z nich odpowiednich wniosków i na poziomie organizacyjnym gdyż nie potrafimy do takich miejsc trafiać - co najwyżej okazjonalnie z okazji jakiś protestów itd...

Tu trochę w temacie na

Tu trochę w temacie na temat tzw Polski B

http://wyborcza.pl/1,75480,8543260,My_sie_nigdy_nie_nudzimy.html

szkoda czasu na czytanie -

szkoda czasu na czytanie - wymiękłem po pierwszej stronie. Typowy dla wyborczej reportaż pełen egzotyki seksu itd.. gdyby tego piwa nie pili i sztachetami się nie okładali (ale to wiadomo prymitywy) to by na pewno na ludzi wyszli. Żenada.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.