Szczecin: Policja poszukiwała groźnego przestępcy a znalazła niemego paralityka i zamknęła go na dwa lata
Jak dobrze wiemy, policja nie usuwa przyczyn przestępstw, a ich skutki (dokładniej: dostają punkty, jeśli uda im się coś "osiągnąć"). Widocznie to motywowało szczecińskich policjantów, by jako groźnego przestępce złapać i wsadzić do więzienia, bezdomnego, sparaliżowanego do połowy ciała i nie mogącego mówić mężczyznę (pewnie dlatego, że nie mógł uciekać, ani się usprawiedliwić). Człowiek ten przesiedział w więzieniu dwa lata. Dopiero po tym czasie okazało się, że prawdziwy winny przebywa w Rzymie.
Skazany jest po trepanacji czaszki, udarze mózgu, cierpi na padaczkę i afazję. To nie przeszkodziło skazać go na 4,5 roku za pobicie i rozbój.
Oficer prasowy zakładu karnego w Czarnem, w którym przebywał osadzony stwierdził: "Był nakaz przyjęcia, odpis wyroku. To wystarczyło". Ta sytuacja, rodem z "Procesu" Kafki, po raz kolejny uświadamia nam, że nie liczy się zdrowy rozsądek - wystarczy, żeby w papierkach się zgadzało.
Odszkodowanie? Możliwe... Na razie jednak rzecznik zachodniopomorskiej policji stwierdził: "Jesteśmy w stanie powiedzieć nawet 'przepraszam'.". To chyba szczyt zadośćuczynienia, na który stać policję. Przecież nawet tego nie dostali wrocławscy skłotersi, którzy 12 lat temu zostali niemal "na zbity pysk" wyrzuceni z miejsca, w którym mieszkali...
źródło: http://szczecin.naszemiasto.pl/wydarzenia/77475,siedzial-dwa-lata-w-wiez...