Poznań: Listonosz zwolniony za odmowę pracy w nadgodzinach
Józef Brandenburg jest listonoszem od 27 lat, pracuje w poznańskiej dzielnicy Grunwald. Kiedy listonosz odmówił po raz kolejny wzięcia nadgodzin, kierownik poczty wypisał mu do akt naganę. Pod koniec listopada zwolnił listonosza z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Oficjalny powód: złamanie procedury (wrzucił do skrzynki awizowany list). Brandenburg pozwał pocztę do sądu. Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa przed Sądem Pracy, w której domagał się przywrócenia do pracy.
Przepisowo doręczyciel powinien pracować osiem godzin dziennie. Jego torba nie może ważyć więcej niż 12 kg. W rzeczywistości dźwiga dziennie od 30 do 50 kg, bo w ciągu dnia uzupełnia bagaż. Pracuje też po godzinach, bo listonoszy brakuje.
Praca w godzinach nadliczbowych jest zgodna z kodeksem pracy (i wielu pracowników chętnie przystaje na nią, bo wiąże się to z dodatkową gratyfikacją finansową) pod warunkiem jednak, że żądanie pracodawcy jest uzasadnione i zgodne z prawem. Pracownik ma prawo jednak odmówić pracy w nadgodzinach, m.in. z powodów zdrowotnych.
- Problem polega na tym, że nadgodziny powinny wynikać ze "szczególnych potrzeb pracodawcy", np. zwiększenia produkcji. Nie mogą być konsekwencją złej organizacji pracy, a tu być może mamy właśnie z tym do czynienia - mówi Krystyna Wasilewska z Okręgowej Inspekcji Pracy w Poznaniu.
Poczta Polska wczoraj nie komentowała sprawy. W czwartek rzecznik prasowy ma przygotować oficjalne stanowisko firmy.
Źródło: GazWyb Poznań