Pracodawcy: brutalni więc efektywni

Kraj | Dyskryminacja | Prawa pracownika

Ekonomiści stwierdzają, podaje Puls Biznesu, że to dobre, że pracodawcy nie troszczą się o pracowników. To hartuje klasę pracującą, przygotowuj ją do złych czasów. Bez wątpienia pracownicy powinni być wdzięczni za to przygotowanie do przetrwania kryzysu.

Nie należy też obwiniać pracodawców za zwolnienia, niskie pensje. Przedsiębiorca nie jest wyzyskiwaczem, to elastyczne kształtowanie zatrudnienia i wynagrodzeń — mówią ekonomiści. Pod względem elastyczności jesteśmy bardzo podobni do najbardziej rozwiniętych gospodarek. Taki system pozwala firmom przetrwać osłabienie koniunktury. A spowolnienie gospodarcze puka już do drzwi.

Według najnowszych badań Instytutu Ekonomicznego Narodowego Banku Polskiego, 10 proc. polskich firm zamroziło nominalne pensje swoich pracowników, a 7 proc. stosuje tzw. mechanizm automatycznej indeksacji płac — każdego roku podnosi wynagrodzenia dokładnie o poziom inflacji. Łącznie 17 proc. pracodawców posługuje się więc sztywnym systemem płac.

kurwa co za teoria kto to wymyslil jakis nazista?

kurwa co za teoria kto to wymyslil jakis nazista?

nie.wolnorynkowiec jakis

nie.wolnorynkowiec jakis liberal

tak wyglada wolny rynek, ale

tak wyglada wolny rynek, ale w wersji upanstwowionej.jesli istnialby wolny rynek, pracownik nie pracowalby dla firmy ktora o niego nie dba- przeszedlby do lepszej. sami prezesi i kierwonictwo firmy nie utrzymaja

hmm, mam watpliwosc, moze mi ktos wytlumaczy

Czy wolny rynek moze istniec realnie, a nie tylko w sferze teorii? Pytam, bo zawsze mi sie wydawalo, ze wolny rynek to koncepcja, a nie stan obecny. Zreszta, czy upanstwowiony wolny rynek nadal pozostanie wolnym rynkiem?

Z jednej strony czysty

Z jednej strony czysty abstrakt, a z drugiej - do pewnego stopnia rzeczywistość. Nie da się wszak zbudować jakichkolwiek struktur społecznych jedynie przymusem. Gdzieś na etapie "naczyń połączonych" zawsze pojawia się element dobrowolnych interakcji międzyludzkich (a więc wolnego rynku). Choćby miało się to ograniczać do konsensusu wśród tych, co dzierżą i korzystają z narzędzi przymusu, niewoląc całą resztę.

Z perspektywy libertariańskiej, wolnorynkowej laissez-faire na szczytach władzy opisuje Alfred Cuzan ("anarchię polityczną" w jego terminologii), jeden z wychowanków Rothbarda.

Z kolei wielu left-libertarian (vide Roderick Long) za warte naśladowania przykłady laissez-faire uważa... inicjatywy i działania, będące tradycyjnie w polu zainteresowania różnej maści anarcholi, w tym zadeklarowanych kolektywistów :> Czyli różne oddolnie organizowane spółdzielnie, związki zawodowe i takie tam... Nie taki straszny ten libertarianizm, jak się okazuje przy bliższym poznaniu ;>

wolny rynek z państwowymi

wolny rynek z państwowymi zakładami to fikcja, a przede wszystkim chora sytuacja.
zgadadzam sie z poprzednikiem, w zdrowym systemie to sami właściciele będą dbać, aby pracownikom dobrze sie pracowała, bo inaczej poszukają sobie nowej firmy. ale, żeby taki stan rzeczy osiagnąć, nie może być sytuacji, że pewne zakłady, jak stocznie i kopalnie dostaja kasę od państwa, a inne nie. i gdzie tu jest sprawiedliwość??

Nie uwzględniasz prostej i

Nie uwzględniasz prostej i bardzo realnej groźby współdziałania pracodawców, w celu niedopuszczenia do występowania zbyt wysokich płac i zbyt dobrych warunków pracy. Taka zmowa kartelowa bardziej się opłaca pracodawcom, niż konkurowanie o pracownika. Libertarianizm nie zna na to lekarstwa - ba, nawet nie interesuje się tym problemem, bo dla libertarianizmu tylko przedsiębiorca jest podmiotem, pracownik jest tylko zasobem.

Znakomita większość ideologii rządzącej i ideologii libertarian pokrywa się wzajemnie. Przeczytaj nasz artykuł na temat Hayeka, do którego przyznają się zarówno propagandziści z BCC, jak i libertarianie: https://cia.media.pl/friedrich_von_hayek_droga_do_oglupienia

"Nie uwzględniasz prostej i

"Nie uwzględniasz prostej i bardzo realnej groźby współdziałania pracodawców, w celu niedopuszczenia do występowania zbyt wysokich płac i zbyt dobrych warunków pracy. Taka zmowa kartelowa bardziej się opłaca pracodawcom, niż konkurowanie o pracownika."

Na jakiej podstawie oceniasz, że to "bardzo realna groźba"? Dysponujesz jakimś przykładem zmowy kartelowej, zawiązanej w warunkach laissez-faire (podkreślam, laissez-faire, a nie rynku poddanego dogłębnej kontroli przez państwo)? Ja nie, więc chętnie poznam takowy/takowe.

Uprzedzając dość typowy argument, jaki wielokrotnie słyszałem ze strony krytyków libertarianizmu: odwoływanie się do XIX wieku, jako okresu pure leseferyzmu, to raczej nietrafiony zabieg. Przynajmniej w świetle tego, co napisał Carson.

Ma to tyle sensu, co krytyka koncepcji anarcho-kolektywistów, w oparciu o sytuację w radzieckich kołchozach...

"Znakomita większość ideologii rządzącej i ideologii libertarian pokrywa się wzajemnie. Przeczytaj nasz artykuł na temat Hayeka, do którego przyznają się zarówno propagandziści z BCC, jak i libertarianie..."

Szkoda tylko, że pominąłeś w swojej tyradzie taki "szczegół", jak głębokie podziały charakteryzujące libertarian. Być może znalazłoby się paru takich, którzy mniej lub bardziej inspirują się Hayekiem, ale stawianie go na pozycji "ikony ruchu" to jakieś grube nieporozumienie. Co jak co, ale dla takich agorystów Hayek na pewno nie jest idolem. Poglądy polityczne Hayeka (autora koncepcji demarchii), a agorystów (bojkotujących państwo ile wlezie), to już zupełnie dwa różne światy.

By the way... Widzę, że libertarianie dla redakcji CIA to bardzo wygodni chłopcy do bicia, w przypadku których każdy "chwyt poniżej pasa" przejdzie. Nic to, że wolny rynek w ujęciu np. rzeczonych agorystów (o mutualistach nie wspominając), a Haykea, to "zdeczka" inne rzeczy. Byleby tylko dojebać. Jak ja kocham te walki planktonu:-D Ghetto rulez!

Pytasz mnie, czy dysponuję

Pytasz mnie, czy dysponuję "jakimś przykładem zmowy kartelowej, zawiązanej w warunkach laissez-faire (podkreślam, laissez-faire, a nie rynku poddanego dogłębnej kontroli przez państwo)?" - jak mogę dysponować realnym przykładem wziętym z wyimaginowanego ustroju, który nigdy nie istniał (laissez-faire nie poddanemu kontroli państwa)? Obawiam się, że to co powiedziałeś jest sprzecznością logiczną.

A z tekstem Carsona się raczej zgadzam. Zresztą on też nazywa Tuckera anarchistą, a nie żadnym libertarianinem.

A1. Jasne, że nie możesz

A1. Jasne, że nie możesz dysponować. Nie sądzisz więc, że stawianie śmiałych tez o "realnej groźbie" czegoś tam w tej sytuacji jest trochę, eee, nie na miejscu? Sugerowanie się doświadczeniami kapitalistycznych, zetatyzowanych rynków ma tyle sensu, co - powtórzę - krytyka koncepcji anarcho-kolektywistów, w oparciu o sytuację panującą w radzieckich kołchozach... I tu, i tam mamy (mieliśmy) do czynienia z wykorzystywaniem potężnych instrumentów przymusu, które "trochę" się kłócą z pierwotnymi założeniami obu doktryn/ruchów/ideologii itp.

A2. Ani Carsona, ani Tuckera w poczet libertarian zaliczyć się raczej nie da i nigdzie czegoś takiego nie sugerowałem. Tym niemniej, Carson wielokrotnie podkreślał, że istnieje szerokie pole do współpracy między "klasycznymi" anarchistami, wolnościową lewicą, a częścią libertarian, gdyż nie wszyscy z tych ostatnich to pożyteczni idioci w służbie kapitalistycznego status quo (Carsona "potoczni libertarianie"). Rzecz jasna, mowa o left-libertarianach, których idee, propozycje strategii itd jakoś zupełnie umykają anarchistycznym krytykom. Przeważa u was tendencja do utożsamiania wszystkich libertarian z przedstawicielami wspomnianego potocznego libertarianizmu (miłośnikami bydlaka Pinocheta, korporacji itp), co jest nieprawdziwe i krzywdzące - vide Twoje "znakomita większość ideologii rządzącej i ideologii libertarian pokrywa się wzajemnie".

Dla porządku dodam, że nie namawiam nikogo, żeby zapałał gorącą miłością do libertarianizmu (sam jestem raczej umiarkowanym sympatykiem, z pozycji @indywidualistycznej, a nie jakimś wielkim entuzjastą). Uczulam tylko, żeby krytykować z głową: merytorycznie, na podstawie tekstów źródłowych, a nie obiegowych stereotypów i opinii z drugiej lub trzeciej ręki, typu "Hayek idolem libertarian".

Tezę nr.1 opieram na tym,

Tezę nr.1 opieram na tym, że istnienie państwa nie jawi mi się jako konieczne do powstania zmowy pomiędzy przedsiębiorcami. Często państwo wręcz walczy z takimi zmowami (np. ataki Komisji Europejskiej na kartel producentów żarówek). Do powstania zmowy wystarcza jedynie sytuacja niedoboru pewnych surowców lub produktów na rynku + kilku nieuczciwych ludzi.

Ad.2 - nie wiem, kogo masz na myśli mówiąc o "left-libertarianach" (chodzi mi o aktywistów w Polsce). Jacek Sierpiński wielokrotnie w moich dyskusjach z nim (jeszcze na liście dyskusyjnej anarche) wspierał działania korporacji w dziedzinie globalnej deregulacji rynku. Fakt, że ta deregulacja jest jednostronna nie przeszkadzał mu aż tak bardzo. We wszystkich moich dyskusjach z ludźmi, którzy określali się jako libertarianie, padały argumenty neoliberalne, konstruowane w taki sam sposób, jak argumenty Lewiatana. Może miałem pecha, ale tak było i na tym opieram swoją opinię.

Oczywiście wiem, że jest wielu wartych poczytania myślicieli z nurtu libertariańskiego - nie mówiłem jednak o nich.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.