Warszawa: Powstają koszary dla prekariatu

Kraj | Lokatorzy

Na południe od finansowanej ze środków publicznych Świątyni Opatrzności budowane są dwa bloki składające się wyłącznie z 18-metrowych kawalerek.

To szansa na samodzielność dla młodych ludzi - przekonuje deweloper. - Powstaną koszary dla białych kołnierzyków - komentują architekci.

Zmieści się w nich mikroskopijny aneks kuchenny i malutka łazienka z prysznicem. Wanny ani pralki już nie będzie jak wstawić.

Projekt wyraźnie podoba się redakcji Gazety Wyborczej. "Kurczeniu się mieszkań sprzyjają też zmiany społeczne. Kiedyś ślepa kuchnia uważana była za defekt mieszkania, dziś ludzie często sami domagają się aneksów kuchennych, bo w domu gotują mało, jedzą głównie na mieście lub w pracy." - czytamy. Redakcji do głowy nie przychodzi, że młodych ludzi po prostu nie stać na większy metraż. Metr w nowych mieszkaniach będzie kosztował 9 000 zł.

Przyszłość jest nasza!

Przyszłość jest nasza! Naprzód! Do Bangladeszu!

Nie rozumiem tego

Nie rozumiem tego powszechnego oburzenia. 18m dla jednej osoby jest wystarczająca przestrzenią. Na zachodzie istnieje small house movement, który skupia ludzi budujących małe domki 20-30m. Ludzie ci są szczęśliwi bo nie mają kredytów a samo utrzymanie domu kosztuje ich niewiele. Po redaktorach tego portalu nie spodziewałem się przekazu zgodnego z linią banksterów:" Bez stumetrowego mieszkania jesteś nikim!".

Takie kawalerki i tak będą

Takie kawalerki i tak będą kosztowały koło 160 tysięcy, z definicji dla jednej osoby i na kredyt (kogo stać za gotówkę, weźmie większe). Uregulowanie cen wynajmu i przekłucie sprzyjającej deweloperom bańki, to jest rozwiązanie (na teraz), a nie budownictwo oferujące i biedniejszym wjebanie się w długi.

Ale jest też drugie

Ale jest też drugie dno:

Projekt wyraźnie podoba się redakcji Gazety Wyborczej. "Kurczeniu się mieszkań sprzyjają też zmiany społeczne. Kiedyś ślepa kuchnia uważana była za defekt mieszkania, dziś ludzie często sami domagają się aneksów kuchennych, bo w domu gotują mało, jedzą głównie na mieście lub w pracy."

Czyli życie człowieka sprowadzane jest do dwóch zasadniczych czynności: pracy i konsumpcji. I ma to ogromne znaczenie dla współczesnej gospodarki "świata zachodniego" coraz bardziej oderwanej od wytwarzania produktów podstawowych. Jeśli niemal cała gospodarka oparta jest na (mniej lub bardziej abstrakcyjnych) usługach to udział w konsumpcji tych usług staje się praktycznie obowiązkiem każdego członka społeczeństwa a samodzielne wykonywanie w domu jakichkolwiek czynności, które mogą mogą być skomercjalizowane jest grzechem śmiertelnym. Samodzielnie przygotowany obiad w domu to strata dla gospodarki - nie uwzględniają go statystyki PKB, nie odprowadza się od niego podatków pośrednich (od wartości dodanej w procesie gotowania, nie generuje "miejsc pracy", biznes się nie kręci... I nie jest ważne to, że nie jest prawdą bajeczka o tym jakoby Polacy "jadali głównie na mieście", nie jest ważne, że polska kultura to raczej kultura domatorów, w której bar kojarzy się raczej ze spożywaniem alkoholu niż codziennym spożywaniem posiłków. Liczy się tylko konsumpcja, każdy kto chce być "fajny" (mam nadzieję, że młode pokolenie jeszcze rozumie znaczenie tego słowa) "jada na mieście", zamiast kanapki do pracy/szkoły jest banknocik na gówniane żarcie w jakimś maksyfie, poranną kawę pije w barze a w pracy zamiast tradycyjnego czajnika stoi automat serwujący coś kawopodobnego... Przekaz GW jest prosty: konsumuj, konsumuj, konsumuj! Mieszkanie to tylko sypialnia, nawet duża rodzina co najwyżej potrzebuje większej sypialni, bo przecież całe ich życie i tak sprowadzać się będzie do nieustającej konsumpcji usług. Bez usług cała "zachodnia gospodarka" runie jak domek z kart, nie będzie "inwestycji", zarobków, kredytów i nie będzie księgowego uzasadnienia dla kreacji pieniądza, którego przecież potrzebujemy na import produktów podstawowych.

Czyli życie człowieka

Czyli życie człowieka sprowadzane jest do dwóch zasadniczych czynności: pracy i konsumpcji.

Ale życie człowieka zawsze na tym polegało. Życie każdego organizmu na ziemi na tym polega jeśli dorzucisz jeszcze prokreacje.

Swoją drogą to źle, że gospodarka jest oparta na uslugach? Zarabiasz i dajesz zarobić innym. Maszyna się kręci i wszyscy zadowoleni. Wiadomo, że są pewne granice których przekroczenie może być katastrofalne ale nie o tym tu teraz.

Właśnie o tym, bo to jest

Właśnie o tym, bo to jest najistotniejszy problem gospodarki "zachodu".

No ja akurat nie miałbym

No ja akurat nie miałbym nic przeciwko, żeby właśnie takie mieszkania stały się dostępne dla każdego, kto tylko zechce wyprowadzić się od rodziców. Najlepiej bezpłatnie.
Nic większego mi nie jest do niczego potrzebne, no ale i na takie mnie nawet nie stać...

Dawajcie źródła do tych

Dawajcie źródła do tych informacji.

Nie rozumiem, o co chodzi z

Nie rozumiem, o co chodzi z krytyką małych mieszkań. Bo akurat jednej osobie nie trzeba więcej na dorobku. A gdzie ważniejszy społecznie problem tego, że w Polsce stworzyło się wyzysk "developerów" (oczywiście, musiano ich tak nazywać, żeby było "światowo"), którzy zmuszają ludzi do wykupy przepotwornie drogich mieszkań, a w Europie można sobie mieszkania od miasta czy państwa wynająć, bo państwo dba o to, w odróżnieniu od Polski, by ludzie mieli tanie lokum. W Niemczech ponad 60 % mieszkań jest na wynajem i nie ma tam problemu ze znalezieniem lokalu. A to tylko jeden przykład.

Nie wiem czy w Niemczech nie

Nie wiem czy w Niemczech nie ma problemu ze znalezieniem lokalu pod wynajem. Ceny są nieziemskie, bo samo wynajęcie pokoju może stanowić 1/3 miesięcznej pensji. Podobne problemy istnieją wszędzie i wynika to z żądzy pieniądza.

Nieziemskie?

To co powiesz na Warszawę? Wynajęcie pokoju to czasem 1/2 pensji. W Berlinie wynajmiesz za 1/3 ale coś ci zostanie na życie, w wawce zapłacisz za pokój, opłacisz rachunki (telefon, przejazdy, itd) i zostaje ci 300 zł "na życie"...

To jest duża różnica,

To jest duża różnica, owszem, 1/2 pensji a 1/3 pensji, ale i tak nie idealizowałabym, bo każdy ma inne potrzeby, a niektóre z owych potrzeb są znacznie droższe w Niemczech, niż w Polsce. Jest generalnie lepiej z subiektywnego punktu widzenia, ale chciałam zwrócić uwagę, że to nie jest tak, że w innych, zachodnich krajach jest wszystko fajniejsze. Gentryfikacja dotyka zarówno Niemcy, jak i Polskę. Na spekulacjach zarabiają zarówno pewni Niemcy, jak i pewni Polacy. Od totalnej biedy może i uciekniesz, ale od kapitalizmu raczej nie bardzo.

Czyli Hiszpania to nie

Czyli Hiszpania to nie Europa - mieszkań "od miasta czy państwa" jest jak na lekarstwo a prywatny wynajem ciągle drogi pomimo kryzysu i tysięcy pustostanów, koncentracja własności (banki i developerzy) sprzyja patologiom.

Niedługo "aspiranci do

Niedługo "aspiranci do klasy średniej" będą się tłoczyć w klitach typu koreańskie officetel (bo po co siedzieć w dzień w domu jak wtedy i tak się pracuje?), łóżkach-klatkach z Hong Kongu albo japońskich tubach sypialnych.

Jeśli ktoś uważa że 18 metrów wliczając w to kibel, kuchnię, mikroprzedpokój to odpowiednie środowisko aby egzystować i nie dostać pierdolca to niech się puknie ostro w łeb.

ANTIKLAS.pl | fb

to co ? wysmiewamy czy soli

to co ? wysmiewamy czy soli akcje robimy bo nie rozumiem sensu infa

dziś ludzie często sami

dziś ludzie często sami domagają się aneksów kuchennych

pewnie, domagają się aneksów kuchennych likwidacji łazienek oraz obniżenia płac, o czym wie każdy czytelnik GW

25 m2 plus 15 m na sypialnie i działka 1000 m2 za 150 tysi

a jak kombinuję wolnościowo tak: kupić działkę rolną lub rekreacyjną na zadupiu 20-40 tysi i tam na legalu postawić malutki domek (25 m2 powierzchni zabudowy + 15 m2 poddasze). Legalnie ale bez upierdliwych, czasochłonnych i kosztownych pozwoleń na budowę - na tzw zgłoszenie. Dobrze zrobiony, z porządnych materiałów, zajebiście ocieplony obiekt to koszt ok 50 tysi, do tego ew. infrastruktura potrzebna do samodzielności. To jest w zasięgu, bez kredytów, bez opłat, bez wielkich kosztów, z rozsądną konsumpcją zasobów. Widok za oknem, las, łąka, przestrzeń, czas na aktywizm czy co kto sobie tam zamarzy - gratis. Ale to już nie koszary dla białych kołnierzyków, świadomie wybieram taki styl życia więc po dorobkiewiczach gnieżdżących się w takiej klitce w smrodzie i pędzie cywilizacji nie płaczę. Może jak się dorobią i nabawią wrzodów przed 35-tką to im otworzy oczy na ten syf :D ?

Zamiast ciasne i niewygodne

Zamiast ciasne i niewygodne - małe i przytulne i zamiast położone na zadupiu, gdzie droga dojazdowa jest dopiero w planach, a komunikacja miejska prawdopodobnie nigdy nie uwzględni osiedla w rozkładach - zielony zakątek miasta X <3 To jest piękna nowomowa wszystkich tych, którzy czerpią profity z mieszkaniowego biznesu lub popierają ten stan, jak taka GW na przykład.

Z niedowierzaniem czytam

Z niedowierzaniem czytam komentarze. Zaczynam powoli rozumieć, dlaczego jest takie nikłe popracie dla anarchizmu w tzw. społeczeństwie. Przecież to jest dobra wiadomość, i nie trzeba wertować czasopism poświęconym architekturze, inżynierii społecznej czy analiz z różnych dziedzin socjologii. Małe mieszkania, pomysłowo i użytecznie zaprojektowane, z nowoczesnymi rozwiązaniami zagospodarowywania przestrzeni, to jest nie tylko mocny trend, ale też konieczność. Polska jest bardzo zapóźniona, ale że ruch anarchistyczny myśli o instytucji mieszkania w tak archaiczny sposób, to mnie zdumiewa. Postulowane mieszkalnictwo socjalne, winno być własnie tak budowane - małe mieszkanka, z jak najnowocześniejszych materiałów, gdzie dosłownie w ścianach poukrywane są meble i urządzenia agd.

A tu czytam, że powinno być ze 100 metrów kwadratowych na mieszkańca, może jeszcze dworek? Ciekawe, że kiedyś środowiska alternatywne celowały w samowystarczalnośc, mieszkania traktowały jak sypialnię, bo "w domach to ludzie umierają". Lofty, przestrzenie poindustrialne, strychy, suszarnie, piwnice - to przerabiano na zachodzie i u nas na przestrzenie mieszkalne. A tu jak jest coś ciekawego, coś się rusza, to jest i tak źle. Czy ruch anarchistyczny w Polsce ma w ogóle cokolwiek do zaproponowania, oprócz standardowego narzekania na rzeczywistość, i wynajdywania rzeczy, do których można się przypierdolić?

"Czyli życie człowieka sprowadzane jest do dwóch zasadniczych czynności: pracy i konsumpcji." I już mogę się domyślać o co chodzi. Wam jest za dobrze. Konstruujecie cale teorie organizacji wspólnot, a nie potraficie zmierzyć się z najprostszymi i oczywistymi prawidłami życia. Tak, życie homo sapiens zawsze na tym polegało, a tak jak jedna osoba napisała powyżej, dodać do tego należy prokreację. Od kiedy pojawiło się pojęcie wolnego czasu, to sytuacja się zmieniła, a teraz wydaje się, że to ów wolny czas dominuje w życiu człowieka - i w owym wolnym czasie mnożą się różne historie quasirewolucyjne i teoretyczne. Historia zresztą wyraźnie mówi, że ruchawki społeczne i rewolucje zaczynały się nie wtedy, kiedy ludziom było naprawdę źle, ale właśnie wtedy, kiedy zaczęli coś od władzy dostawać.

Norbo, a co proponujesz? Gospodarkę feudalną i industrialny prymat przemysłu ciężkiego zostawiliśmy za sobą. No i co to są te dobra podstawowe, których gospodarka globalna nie chce wytwarzać? Nie mierz wszystkich swoją miarą - coraz więcej jest ludzi w Polsce, dla których robienie jedzenia w domu to jest właśnie luksus, a ich podstawowe potrzeby to takie: http://mrvintage.pl/ .

Także drodzy anarchiści (nie napiszę w formie żeńskiej parytetowo, bo nie widzę tu zbyt wiele kobiet udzielających się), zejdźcie na ziemię, i rozglądnijcie się w rzeczywistości bardziej. W innym razie, zasklepicie się całkowicie w 19 wiecznych teoriach, reprezentując ludzi, których życie przypomina bigos. Bigos jest robiony z byle czego, smakuje byle jak, wygląda tak samo, ale jest pożywny, ciepły, sycący. Jest bigos, jest dobrze, nie ma bigosu, jest źle. Dajcie nam bigos, bo się nam należy! I więcej nie chcemy.

Po pierwsze, powyższy

Po pierwsze, powyższy artykuł nie dotyczy mieszkalnictwa socjalnego. Po drugie, wydaje się, że niezbyt zrozumiałeś sens mojej wypowiedzi - spoko, nie ty jeden, trudno jest wyzbyć się kapitalistycznej mentalności, która (niestety) nieobca jest nawet "anarchistom". Kilka słów wyjaśnienia, w naszym kręgu kulturowym posiłek w domu czy wspólne (rodzinne) spędzanie czasu jest zjawiskiem naturalnym. Pęd do konsumpcji poza domem nie jest oznaką żadnego postępu, to tylko poszukiwanie PKB i możliwości osiągania zysków - w tym miejscu można podać wiele przyczyn, ograniczmy się do najważniejszych: ograniczony udział społeczeństwa w postępie technologicznym (nowoczesne metody produkcji nie przekładają się na ograniczenie czasu pracy tylko na wzrost bezrobocia) i ogromny import z krajów Trzeciego Świata (gdzie koszty pracy są wielokrotnie niższe), w warunkach permanentnego braku miejsc pracy przy produkcji niezbędnych produktów i niemożliwości konkurowania z tanim importem jedyne miejsce na "rozwój" pozostaje w sektorze usług (przy czym nie ma absolutnie żadnego znaczenia czy są to usługi sensowne, mogą być wręcz szkodliwe, np. hazard). W dużym skrócie w tym właśnie tkwi przyczyna powszechnego dążenia władz, oraz ogólniej kapitału do wzrostu poziomu konsumpcji usług - jest to jedyna dostępna metoda (zgodnie z zasadami systemowymi) uzasadnienia dalszej kreacji pieniądza (czyli udzielania kredytów) niezbędnego do zakupu produktów z importu, czyli (nazwijmy to po imieniu) neokolonializmu - przecież "zachodnia" gospodarka nie oferuje trzecioświatowym robotnikom nic w zamian za ich pracę, nie ma tu mowy o wymianie towarów czy usług - to quasi niewolniczy wyzysk, ciężka praca w zamian za parę centów ledwie wystarczających na nędzną egzystencję.

No i co to są te dobra podstawowe, których gospodarka globalna nie chce wytwarzać?

Czy ja wiem... może buty, ubrania, śrubki, długopisy... wszystko to czego używamy na co dzień a w ogromnej większości pochodzi z importu? Nie bardzo wiem skąd twoje stwierdzenie, że "gospodarka globalna nie chce wytwarzać", to gospodarka "zachodnia" nie wytwarza tylko "kupuje" za abstrakcyjny ekwiwalent wartości oparty głównie na marynarce wojennej USA, kilku pomniejszych armiach i legendzie.

(...)coraz więcej jest ludzi w Polsce, dla których robienie jedzenia w domu to jest właśnie luksus, a ich podstawowe potrzeby to takie (...)

Coraz więcej to znaczy ilu? Co setny?

Norbo, a co proponujesz?

Niewiele, aby od dołu do góry każda społeczność starała się w miarę możliwości samodzielnie zaspokajać swoje potrzeby a wymiana handlowa dotyczyła produktów, których wytwarzanie z jakichś powodów (np. klimatycznych, dostępności surowców, etc.) jest niemożliwe lub zbyt kosztowne w jakichś regionach. I nie mam tu na myśli jakichś "autonomicznych wspólnot", "komun" czy innych bzdur. Mile widziane byłoby też maksymalne możliwe wykorzystanie postępu technologicznego, zarówno w procesie produkcji (gdzie powinien przełożyć się na ograniczenie czasu pracy a nie bezrobocie) jak i produktach (czyli twórzmy rzeczy trwałe zamiast jednorazówek, dotyczy także dróg, mostów, domów, ubrań, etc.). Takie proste i takie nieosiągalne zarazem :(

:)Gratuluję czujności,

:)

Gratuluję czujności, towarzyszu. Kapitalistyczne myślenie wykryłeś bezbłędnie. Tylko, to że jest nieobce wielu anarchistom, to nie powinno Cię dziwić - nie każdy anarchista jest bowiem antykapitalistą.

W którym kręgu kulturowym? Wielkomiejskich hipsterów? Samotnych kobiet po 30 z małych miasteczek? Niebieskich kołnieżyków? Singli podróżujących po świecie? Itd, chyba powinieneś doszlusować do XXI wieku. Nawet moja dalsza rodzina, ta starsza jej część robi wypady na pizze czy do keefce, a młodsi to kebab po robocie i na piwo z kolegami.

Prawdą jest to co piszesz, o nowoczesnych środkach produkcji, generujących bezrobocie, i imporcie z III świata, tylko że raz to tego naturalnego naszego kręgu kulturowego kompletnie nie obchodzi, a dwa - bezrobocie nie jest katastrofą, tylko naturalnym właśnie stanem, który będzie się pogłębiać. i na pewno nie jest rozwiązaniem likwidowanie owego bezrobocia, bo to nic nie da w szerszej perspektywie.

Zabawnie też stawiasz "krąg kulturowy" z "naturalnością".

Nie wiem, czy co setny. Ale ja np. jestem nawet rzec by można takim dziwadłem. Oprócz osób, które mają hopla na punkcie raw food, zdrowego żywienia, czy diety treningowej, mało kto zawraca sobie głowę robieniem posiłków.

No tak, to jest nieosiągalne. Ludzie musieliby być świadomi, a oni tego nie chcą. Nie chcą prawdy, do takiego obrazu świata należy ich albo zmusić siłą, albo zmanipulować. Znasz jakiś normalnych ludzi spoza kręgu kulturowego tego a w kółeczku? No to jak coś nie jest modne, np. organic cotton, to przecież mają to w dupie. Coraz większy procent społeczeństwa wie jak wygląda wytwarzanie ich dóbr w krajach III świata, czy w Chinach, i co niby. Żadnej reakcji.

(...) nie każdy anarchista

(...) nie każdy anarchista jest bowiem antykapitalistą.
Ja tam na "ideologicznej teorii" raczej nie znam zbyt dobrze ale tak na chłopski rozum to każdy anarchista powinien być "antykapitalistą" - przecież anarchizm to dążenie do społeczeństwa bez hierarchii a kapitalizm nierozłącznie związany jest z hierarchią opartą na posiadaniu (bądź nie) kapitału. Chociaż oczywiście nie można powiedzieć, że anarchizm jako taki jest "wrogiem" kapitalizmu - to dwa "izmy" operujące na zupełnie innych płaszczyznach, anarchizm zajmuje się ustrojem społecznym (polityką?) a kapitalizm gospodarką; tutaj wyraźnym (i chyba jedynym) "wrogiem" jest komunizm, który jest także naturalnym "przyjacielem" anarchizmu. Różnica pomiędzy kapitalizmem i komunizmem najczęściej jest sprowadzana do "własności kapitału", prywatnego w przypadku kapitalizmu i kolektywnego w komunizmie, można to jednak bez trudu przełożyć na język bliższy anarchistom - kapitalizm oferuje konkurencję (pomiędzy ludźmi, grupami interesów, etc.), komunizm współpracę całego społeczeństwa (choć definicje społeczeństwa jako całości bywają różne co widać nawet w różnych odłamach anarchizmu, np. anarchokomunizm vs anarchosyndykalizm).

To przeczytaj też tekst, do

To przeczytaj też tekst, do którego odnoszą się owe zadziwiające komentarze.
Reszty nie będę komentować, bo gadasz o wszystkim i o niczym, a już na pewno nie odnosisz się do tekstu, który nie mówi o mieszkalnictwie socjalnym, które jest w zaniku.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.