Za strajkiem edukacyjnym!

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Protesty

Rusza kampania promująca strajki edukacyjne.

Od 17 września, cześć pracowników szkół i uniwersytetów w Madrycie rozpoczyna bezterminowy strajk przeciw cięciom w budżecie edukacyjnym. W wielu krajach studenci i pracownicy edukacji protestują przeciw komercjalizacji edukacji, zamykaniu szkół i likwidowaniu miejsc pracy. Nauczyciele z Chicago strajkują od już od tygodnia, na Słowacji odbył się jednodniowy strajk generalny... Ludzie mają już dość, nawet w krajach gdzie rzadko zdarzają się strajki. Zdesperowani nauczyciele wyszli na ulice. Cóż więc dzieje się w Polsce?

Władze już zamknęły w tym roku kilkaset szkół. Niektórzy nauczyciele stracili pracę, czy otrzymali nowe, gorsze warunki zatrudnienia. W całym sektorze edukacji mamy do czynienia z postępującą prekaryzacją części pracowników, którzy coraz częściej pracują na umowach śmieciowych. A studenci nie mają wcale łatwo, wielu musi opłacać koszt studiów w części lub w całości, a po ukończonych studiach wcale nie może liczyć na gwarancję dobrej pracy.

Już dawno czas by zorganizować się i zbudować mocny ruch protestu w Polsce.

Tu można pobrać ulotkę.

Związek Syndykalistów Polski zachęca studentów do udziału w globalnym strajku edukacyjnym planowanym na 18 października oraz 22-28 listopada. http://ism-global.net/global_education_strike

W dniu 18 października będziemy prowadzić akcje informacyjne. Jeśli jesteś zainteresowany akcją protestu w listopadzie, napisz na adres: info@zsp.net.pl

ZSP, Sekcja pracowników edukacji, Warszawa

Pomijając inne, to

Pomijając inne, to podnoszenie kwestii studentów jest kuriozalne. Studentów jest zbyt wielu. Zmiany w tym kierunku winny iść. Połowa tych "studentów" i "studentek" powinna zakończyć swoją edukację na zawodówce i OHP jako wdrażaniu do zawodu.

"Pomijając inne" to ty

"Pomijając inne" to ty bredzisz - celem systemu edukacji jest kształcenie społeczeństwa a nie produkcja robotników.

Ale to chyba bardziej

Ale to chyba bardziej przytyk samych studentów. Za nieracjonalne decyzje. Potem jest jęczenie że tysiące politologów, socjologów i politologów jęczy że nie ma w Polsce pracy dla ludzi z wyższym wykształceniem.

Ty nie rozumiesz o czym ja

Ty nie rozumiesz o czym ja piszę.

Jako socjolog chętnie bym

Jako socjolog chętnie bym popracował w zawodzie kelnera czy barmana, ale pracy NIE MA. A jak jest to na chujowych warunkach.

No to masz kształcenie

No to masz kształcenie społeczeństwa masowe, tylko na jakim poziomie. A potem się okazuje, że nie dość, że jest kiepsko wykształcony, to jeszcze nie umie myć kibli, układać cegieł, wkręcać śrub na hali montażowej nie ma siły wytrzymać tempa. Za granice nie pojedzie, bo tam trzeba wykwalifikowanych specjalistów, w dodatku zmotywowanych i sprawnych psychicznie i umysłowo. Do zwykłej roboty jest overeducated, a miejscowi mają go dość jak i innych zabierających im pracę.

Prawa do kształcenia możecie sobie wsadzić, jak i prawa do pracy. Kto miałby to utrzymywać? Sytuacja na polskich uczelniach jest katastrofalna, ale nie jedynie przez państwo, ale też przez same grono akademickie, które jest zramolałe i dba o synekury, i samych studentów, którzy mają jakieś kosmiczne oczekiwania. A polska nauka leży odłogiem, polskie uczelnie w rankingach są w ogonie.

Pracy i tak nie będzie, bo niby skąd ma być? Jest przeludnienie, i nie bardzo jest z tego wyjście.

Śmiem twierdzić, że

Śmiem twierdzić, że większość tych co wyjechali to nie żadni "specjaliści" tylko zwykli robole. Polacy "robiący zawrotne kariery" za granicą to tylko kolejny mit rozpowszechniany przez kapitalistycznych propagandowców. Zasadniczym celem migracji w krajach rozwiniętych jest zapewnienie taniej siły roboczej, tylko w nielicznych przypadkach jest inaczej.

O fak. Przeludnienie jako

O fak. Przeludnienie jako powód bezrobocia. Tak trzymaj, może zostaniesz EGONOMIZDOM.

A co innego. Jak jest

A co innego. Jak jest czegoś nadmiar, to ma to niewielka wartość. Jak masz pięć ziemniaków, i są 4 zepsute, a jesteś głodny, to z najwyższa troską je wszystkie przyżądzisz. Jak masz 10 kilo, wybierzesz tyle ile jest, a resztę wywalisz bez problemu, tym bardziej że nie jesteś głodny. Jak jest mało ludzi, to będziesz brakujące miejsca obsadzał nie wyszkolonymi i przyuczał pieczołowicie; jak jest pełno i nic nie umieją, to co się będziesz obcyndalał - wybierzesz najlepszych a reszta co cię obchodzi. Tania siła robocza tak, ale sama praca i jej koszty w globalistycznym raju bardzo podrożała.
Wolę być egonomizdom niż anrtyrealistą.

Kup sobie może jakąś

Kup sobie może jakąś książkę do ekonomii :)

Acha.

Acha.

To nic nie da, Polacy są na

To nic nie da, Polacy są na etapie uwielbienia dla usług prywatnych. Dopiero faktyczna prywatyzacja służby zdrowia czy systemu edukacji może ich przebudzić. Teraz podniecają się jeszcze brakiem kolejek do lekarza w prywatnej przychodni i prywatnymi szkołami - niewielu może z tego korzystać ale niemal wszyscy o tym marzą... Dopiero powszechny brak dostępu do medycyny czy nauki spowoduje przebudzenie, choć będzie za późno.

Nieprawda...

Bzdura! Ten czas minął już w drugiej połowie lat 90, po tragedii zwanej Leszek Balcerowicz. Jedynie sprzedajne, postsolidaruchowe, neoliberalne władze udają, że jest inaczej. Z drugiej jednak strony nie sądzę, aby ta fala strajków edukacyjnych naprawdę wstrząsnęła Europą.
Polskie szkoły prywatne okazały się śmiechem na sali i w niejednym prywatnym liceum jest gorzej niż w państwowym gimnazjum i to pod każdym względem.

Nie chodzi o faktyczną

Nie chodzi o faktyczną jakość ale o mit.

No rzeczywiście dziwne.

No rzeczywiście dziwne. Zwłaszcza że 1/3 polskich studentów ciśnie zawzięcie pedagogikę, socjologie, politologie i inne przyszłościowe kierunki. W sytuacji gdy mamy niż demograficzny. Będą uczyć się na wzajem :).

Podziękuj, miszczu,

swojemu ukochanemu systemowi - kapitalizmowi. Pedagogika, socjologia i politologia to akurat kierunki dominujące na PRYWATNYCH uczelniach wyższych, gdzie przyjmuje się byle kogo, by studiował byle co, aby tylko interes się kręcił.

Za komuny, kiedy cuś takiego jak "prywatna uczelnia wyższa" nie istniało nawet w niczyjej wyobraźni, była ściśle określona liczba miejsc na każdym kierunku odpowiadająca zapotrzebowaniu na specjalistów z danej dziedziny. Na studia dostawali się najlepsi (a nie najbogatsi), poziom był bardzo wysoki i problemów z pracą po ukończeniu uniwerku nie nie było żadnych.

Parę haseł dostaniesz,

Parę haseł dostaniesz, zapoznaj się i wróć:

1. Punkty za pochodzenie i miejsca dziekańskie - w kwestii dostawania się najlepszych.
2. Chyba nie czaisz jak wygląda rekrutacja na uczelnie publiczne i ile było miejsc na studiach. Teraz i wtedy. Sprawdź zanim kogoś przekonasz że ludzie zdolni wtedy mieli większe szanse na zdobycie wykształcenia.
3. Za komuny państwo wszystkiego pilnowało i właśnie dlatego było tak dobrze. Bo państwo umiało wszystko przewiedzieć. Prawda?
4. Znasz zjawisko popytu i podaży. Jeżeli ludzie chcą studiować to czemu ich ograniczać. Są dorośli i sami wiedzą co robić. Takie jest założenie demokracji, ale i chyba waszej autokreacji. Inna kwestia że z racjonalnością tych decyzji może być różnie.

Niemal wszystko się zgadza

Niemal wszystko się zgadza oprócz tego że dostawał się każdy oraz najlepsi. Nepotyzm był jak skurwysyn, korupcja straszna. Były punkty za pochodzenie, dawanie dupy za zaliczenia, i było wypierdzielanie za bycie innym i podskakiwanie.

A ponadto nie było żadnej komuny.

Z ust mi to wyjąłeś!

Dokładnie! Co to w ogóle za określenie "za komuny"? Stosują je prawolskie, stare tępaki, które nigdy nie słyszały o czymś takim jak wolnościowy z natury komunizm (wstępem do niego okazał się owszem, marksizm, lecz tak naprawdę samą idee rozwinął dopiero anarchizm). Anarchizmu/Komunizmu nigdzie nie było.

Akurat

jeśli chodzi o punkty za pochodzenie, to nie wiem, co one robią w Twojej wypowiedzi pomiędzy korupcją i dawaniem dupy za zaliczenia. To było bardzo słuszne rozwiązanie, do którego powinno się wrócić. Skończenie liceum i dostanie się na studia dla osoby pochodzącej z rodziny robotniczej, w której nikt nie skończył więcej niż zawodówki jest osiągnięciem o wiele większym niż to samo dla osoby pochodzącej z rodziny naukowców lub burżujów.

Gdybyś to napisał w latach

Gdybyś to napisał w latach 50 to zgoda, za Gomułki było by to już śmiesznawe, dziś jest tak archaiczne, że szkoda komentować szerzej.

Wprowadźmy jeszcze punkty

Wprowadźmy jeszcze punkty za dochód na osobę w rodzinie, i za odległość w centymetrach od każdej szkoły po kolei i jeszcze za poziom inteligencji, im ktoś głupszy to mu przecież trudniej, i jeszcze za wagę tornistra, i za ilość rodzeństwa, i za brak rodzeństwa.

A jak nacjonaliści chcieli parytetów - przydziału miejsc na studiach wyższych według reprezentacji etnicznej i kapitałowej w społeczeństwie to był faszyzm. Obłudnicy :).

...

A słyszałeś o czymś takim jak "pozytywna dyskryminacja"? Ja wiem, że w twoim prawackim umyśle nie mieści się, że przez kilkadziesiąt lat takie rozwiązanie mogło z powodzeniem funkcjonować, ale tak właśnie było. Ale tak to jest, że nie każdy ma szczęście urodzić się w zamożnej i wykształconej rodzinie i jego wysiłek z tego tytułu powinien liczyć się podwójnie.

Niestety, z prawakami jest tak, że zawsze prędzej czy później dokonują "reductio ad absurdum" i dalsza dyskusja staje się niemożliwa. Jak mówi się o tym, jak poważnym problemem jest wykluczenie elektroniczne, to oni wyjeżdżają z "wykluczeniem diamentowym", "wykluczeniem mercedesowym", "wykluczeniem kawiorowym".

To samo tutaj. Ja o punktach za pochodzenie, a rozmówca o punktach za odległość do szkoły... Nie mamy o czym rozmawiać. .

Mylisz fakty. Walka z

Mylisz fakty. Walka z wykluczeniem jest czymś z czym państwo powinno walczyć. Ale poprzez zwiększanie środków na szkoły wiejskie i zajęcia dodatkowe, a nie dopisywanie punktów.

Walką z wykluczeniem elektronicznym idąc tym tropem twoim zdaniem powinna polegać na organizowaniu kursów obsługi komputera, czy na wprowadzeniu przepisu że od dziś każdy pochodzenia wiejskiego może sobie w CV wpisywać perfekcyjną znajomość MS office i PHP, niezależnie od tego czy to prawda? Dostrzegasz paranoje rozwiązania. Jeżeli wprowadzamy jakieś rozstrzygnięcia konkursowe - w zamierzeniu chcemy dać szanse najlepszym, a nie ludziom z jakiegoś klucza.

Nie wyśmiałem twojej diagnozy, a sposób rozwiązania.

piter

Pozytywna dyskryminacja to mniej więcej coś takiego jak pozytywna pedofilia - dyskryminacja nie może być pozytywna. Zauważ, że pochodzenie "inteligenckie" nie jest równoznaczne z bogactwem. Nauczyciel po studiach dostaje ok 1200 zł. Wykwalifikowany "budowlaniec" co najmniej dwa razy tyle. Czemu dzieci nauczyciela mają być "karane".Co to ma wspólnego ze sprawiedliwością?
A to że dzieci z "inteligenckich" domów najczęściej również studiują, nie jest kwestią majętności, ale wpojonego systemu wartości, w którym wykształcenie jest czymś bardzo istotnym.

W tej kwestii nic się nie

W tej kwestii nic się nie zmieniło, nepotyzm, korupcja i "dawanie dupy" nadal jest powszechne.

Zaczyna się szkoła.

Zaczyna się szkoła. Kolejny rok poniżania i upokarzania samych siebie. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy można było się zrelaksować do tego stopnia, że wielu z nas zaczęło się już nudzić. Być może dlatego, że szkoła hamuje nas nie tylko fizycznie, ale też psychicznie? To znaczy odbiera nam umiejętność decydowania za siebie bez wpływu nauczyciela lub innej władzy.

Więc użyjmy od początku właściwych słów: szkoła jest więzieniem i niczym więcej. Słowo „więzienie” można zdefiniować jako miejsce lub instytucję, która więzi nas – w jakikolwiek sposób – zmuszając do zachowania zgodnie z porządkiem społecznym. Praca, szkoły, szpitale psychiatryczne, przepełnione mieszkania, areszty, więzienia. Rodzaje więzień są różne, ale wszystkie mają to samo zadanie – zapewnienie sprawnego funkcjonowania społeczeństwu opartemu na ucisku i wyzysku.

Mamy tu zatem mówić o szkole, temacie, który moim zdaniem, jest często pomijany w trakcie walki przeciw wszelkiej władzy. Szkoła to instytucja autorytarna. Nauczyciel ma pełną władzę, on mówi reszta musi być cicho. Trzeba prosić o zgodę na najprostsze rzeczy, by iść do łazienki, wstać, rozmawiać, napić się wody. W zależności od nastroju nauczyciel może tego zakazać, nawet bez uzasadnienia swojej decyzji. Najmniejsze wykroczenie jest karane. Monitoring stał się normą. Paradoksalnie, jednocześnie twierdzą, że chcą nas ukształtować na niezależne jednostki.

Te ścisłe regulacje są dla wszystkich widoczne, dlatego są często krytykowane, nie tylko przez lewicę. Ale po tylu wydatkach i latach spędzonych w więzieniu trudno postawić jasno kwestię szkoły. Celem tych ludzi, nie jest zniszczenie szkolnego więzienia, lecz jego „demokratyzacja”, lub stworzenie czegoś równie trwałego. Jest to kolejny krok w stronę doskonalenia systemu edukacji, daleki od naszych pragnień. Wszystkie te koncepcje wydają się ignorować fakt, że szkoła nie jest odosobnioną instytucją, lecz jest osadzona w kontekście społecznym. I właśnie tutaj my powinniśmy interweniować – jako anarchiści.

Szkoła jest częścią kapitalistycznego świata i odgrywa kluczową rolę w przygotowaniu najmłodszej części społeczeństwa do „rynku pracy”. Wartości nauczane w szkole to między innymi posłuszeństwo, ciężka praca i konkurencja. Szkoła ma nas zaprowadzić do biura, fabryki lub na bezrobocie, lecz w żadnym wypadku nie do naszej wolności. Jeśli atakujemy kapitalizm, musimy też odrzucić współczesną szkołę z taką samą wściekłością, z jaką odrzucamy wszelką władzę nad naszym życiem. Edukacja zmieniała swoje formy, lecz jej cel pozostaje taki sam: nałożyć władzę „dorosłych” na „dzieci”, tak samo jak było w przypadku starożytnych Spartan, lub szkół prowadzonych przez Kościół w średniowieczu. Szkoła nie została stworzona dla naszego dobra, lecz po to by uczynić z nas naoliwiony trybik w maszynie wyzysku. Tak więc szkoły, jako narzędzia władzy, muszą być zniszczone bez litości.

Różne formy ataków na szkoły są wszechobecne, ale zbyt często określa się je jako „nieuzasadnioną przemoc” młodych bandytów. To zniesławienie jest desperacką próbą wyizolowania tych, którzy zbuntowali się przeciw szkole. Wyrażamy zatem głośno nasz współudział opowiadając się po stronie „agresorów”, przerywając tym samym milczenie towarzyszące aktom „wandalizmu”. Wybijanie szyb, atakowanie nauczycieli lub niszczenie mebli są czynami osób, których państwo nie zdołało jeszcze przekształcić w posłuszne stworzenia. To nie przypadek, że szkoły są jednym z pierwszych celów ataku każdej rewolty społecznej. Przekraczajmy wszelkie granice, nakładane na nas przez społeczeństwo. To prowadzi nas do ataku na szkoły – i wszystkie inne więzienia – z powodu naszej miłości do wolności.
Tekst ukazał się w belgijskim piśmie anarchistycznym Hors Service nr. 22 2011 roku.
http://journalhorsservice.blogspot.com/2011/11/schools-are-prisons-and-p...

Ale bełkot... idealnie

Ale bełkot... idealnie wpasowany w politykę obecnych władz...

Niby w jaki sposób wpisuje

Niby w jaki sposób wpisuje się w politykę władz? Ten tekst nie ma na celu poparcia prywatyzacji szkolnictwa. A jedynie podniesienie głębszej krytyki całego systemu.

To że polski anarchizm nie jest w stanie wyjść poza jakieś reformistycznych postulatów, to nie znaczy że na świecie nie ma anarchistów krytykujących hierarchiczny system jako pewną całość

To jeden z wielu głosów

To jeden z wielu głosów PRZECIW - jako taki zwiększa nośność przekazu płynącego od władz. Metoda postępowania jest zawsze podobna, najpierw powszechne narzekania na niewydolność systemu publicznego a później prywatyzacja. I nikt nie będzie słuchał twoich ideologicznych bredni.

Słusznym działaniem jest obrona publicznego systemu edukacji, zarówno przed działaniami władz, jak i przed takimi jak ty.

Szkoła mnie nigdy nic nie

Szkoła mnie nigdy nic nie nauczyła. Dziesięć zmarnowanych lat życia

Jasne, w ogóle nauka to

Jasne, w ogóle nauka to samo zło, wiedza to kapitalistyczny wymysł. Co trzeba mieć w głowie, albo raczej jakiej części mózgu nie mieć, aby takie bzdury prokurować.

Widzę że państwowa

Widzę że państwowa szkoła nie nauczyła cię czytać ze zrozumieniem...
Ten artykuł nie jest przeciwko edukacji a jedynie przeciwko systemowi obecnego szkolnictwa i wychowania w posłuszeństwie pokoleń niewolników

O pojęciach takich jak samokształcenie i samowychowanie słyszałeś?

Mnie osobiście szkoła nigdy niczego nie nauczyła, a wręcz przeciwnie do nauki zniechęcała bo jak mnie się do czegoś zmusza to reakcję mam dokładnie odwrotną.

Sam się uczę wszystkiego (także języków obcych)

Gratuluję.Nie ma co

Gratuluję.

Nie ma co rozwijać tematu skuteczności samokształcenia i kształcenia w wyspecjalizowanej placówce. Generalnie, nie ma porównania. Samokształcenie to co najwyżej uzupełnienie procesu nauki.

Natomiast twierdzenie że inni mogą się tez samokształcić, pokazuje, że masz w dupie tak naprawdę rozwój społeczny, oraz jesteś ignorantem. Gdyby nie przymus nauki, przytłaczająca większość dzieciaków by się nie uczyła w ogóle. To wynika z cech gatunkowych homo sapiens, w toku rozwoju chłonie on wiedzę jak i inne drapieżniki, fizyka, chemia, historia mu na guzik. Przykłady cudowne pisze życie, jak dzieciaki się wspaniale bawiły w zrujnowanych miastach po wojnach. Raj na ziemi.
A ci którzy by mieli parcie na selfeducation pośród tego morza matołów - byliby bogami. No muszę przyznać, że pociągająca perspektywa, zaowocować by mogła dyktaturą oświeconą.

Ale najpierw system edukacji

Ale najpierw system edukacji nauczył cie czytać, pisać, liczyć.... prawda? A ilu znasz siedmiolatków podejmujących trud samokształcenia?

Napiszesz teraz o rodzicach?... A czy to nie byłoby narzucanie władzy dorosłych dzieciom? Generalnie każdy rodzic stara się ukształtować dziecko na jakiś tam sposób. Czyli dzieci powinny rzucać w rodziców kamieniami i same się wychowywać, same kształcić....

To lepsze niż malowanie

To lepsze niż malowanie bankomatów. Lolkontnet na CIA, hurra :)

harry angel powrócił?

harry angel powrócił?

Chyba widzisz że jest

Chyba widzisz że jest podane źródło artykułu - francuskie pismo anarchistyczne, a nie żaden harry angel

"Wybijanie szyb, atakowanie

"Wybijanie szyb, atakowanie nauczycieli lub niszczenie mebli są czynami osób, których państwo nie zdołało jeszcze przekształcić w posłuszne stworzenia. To nie przypadek, że szkoły są jednym z pierwszych celów ataku każdej rewolty społecznej. Przekraczajmy wszelkie granice, nakładane na nas przez społeczeństwo. To prowadzi nas do ataku na szkoły – i wszystkie inne więzienia – z powodu naszej miłości do wolności."

Właśnie się dowiedziałam, że wszystkie łobuzy szkolne to są prawdziwi buntownicy. Szkoda, że atakowali także inne dzieci a teraz nie muszę chyba nikomu mówić, kim są obecnie największe łobuzy, które miały swego czasu nawet sprawy sądowe za terroryzowanie nauczycieli (grożenie im śmiercią, jednemu - swoją drogą bardzo miłemu nauczycielowi muzyki i dość dobrej nauczycielce niemieckiego próbowali podpalić mieszkanie i rzucali w ich okna jajkami). Teraz się dowiaduję, że dzieci te, pochodzące z dysfunkcyjnych rodzin, chciały w ten sposób zniszczyć instytucję parawięzienną! Pierwszy był niejaki Wojtuś, który musiał zostać w klasie, bo nie chciał się nauczyć faszystowskiej umiejętności czytania - zamiast tego popalał papieroski ze starszymi kolegami-brudaskami (wśród nich przyszły zabójca).

To nie jest głęboka analiza - wygląda raczej na napisane przez ucznia szkoły podstawowej. To, że instytucja szkoła powinna być krytykowana, to wiadomo od lat, także anarchiści się tego wysiłku niejednokrotnie podejmowali. Powstawały wywrotowe koncepcje (anty)pedagogiczne, były różne pomysły na organizację edukacji. Teksty o tej tematyce przewijały się w anarchistycznej i lewicowej prasie od lat (przynajmniej ja pamiętam, że takie czytałam, bo akurat ten temat mnie interesował jako uczennicę publicznej szkoły :-))

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

Tak łobuzy szkolne to są

Tak łobuzy szkolne to są buntownicy. Buntują się przeciw szkolnym obowiązkom. Osobiście zawsze byłem skonfliktowany z nauczycielami a nigdy nie krzywdziłem słabszych. Natomiast fakt że dochodzi do bójek między uczniami itd. to nie jest wina uczniów tylko systemu w jakim są przymusowo osadzeni. Tak samo jak bójki pomiędzy więźniami i inne patologie życia więziennego, skłaniają anarchistów nie do krytyki konkretnych więźniów lecz do zniszczenia systemu więziennictwa jako takiego.

Co do ataków na nauczycieli... Cóż jak widać uczniowie spontanicznie wybierają "insurekcyjne" metody walki zamiast wstępować do reformistycznych grup jak stare IU

A kto powiedział że ma to być głęboka analiza? To jest anarchistyczny pamflet przeciw hierarchicznej szkole, ma skłonić do reakcji (także negatywnej) i zastanowienia. To że napisany jest z perspektywy ucznia a nie "lewicowego intelektualisty" to jego wielka zaleta.

Gówniarz, który grozi

Gówniarz, który grozi nauczycielowi, który nie chciał mu dać dobrej oceny, bo przeszkadza w lekcjach (z których osobiście chciałam najwięcej wyciągnąć, bo były dla mnie ciekawe i pouczające, a sam nauczyciel był postacią) zniszczeniem samochodu, a potem śmiercią jest w ogóle przykładem buntującego się wobec szkolnego systemu czy też jest przykładem gówniarza wychowanego przez ulicę, dla którego pójście do szkoły to w sumie szansa na wyrośnięcie na kogoś innego, niż troglodyta nie umiejący czytać i pisać? Nie przesadzajmy.
Ja kiedyś dużo wagarowałam, nie byłam typem kujonki, ale mimo to miałam świetne oceny z większości przedmiotów. Byłam jednym z celów ataków takich gówniarzy, których nazywasz wybierającymi metody insurekcjonistyczne:-) Skoro takich łobuzów jest nadal dużo a szkoła nadal jest tym "więzieniem" to znaczy także, że metody te są nieskuteczne.
Jest jeszcze jedna ważna kwestia - przygotowanie do poradzenia sobie w dzisiejszym świecie wymaga mnóstwa czasu, wiedzy z wielu dziedzin (im mniej w tym pieprzenia "na chłopski rozum", tym lepiej), a często także przymusu. Dziecko będzie wolało zabawę, niż na przykład rozwiązywanie zadań matematycznych czy fizycznych. Nie chce mu się także wkuwać słówek ani robić gramatycznych ćwiczeń. Czy oznacza to, że rodzic powinien pozwalać dziecku się ciągle bawić i nigdy nie nauczyć się czegoś nowego, co niekoniecznie musi mu sprawiać radość, Przyszłość i dorosłość jest dla takiego młodzika jedną wielką abstrakcją. Ten przymus nie musi się wiązać z przemocą ani chorymi rozwiązaniami pseudopedagogicznymi, wiele ograniczeń można znieść, wiele metod zmienić, wprowadzić inne rozwiązania.
Nie żebym broniła tego jak wygląda szkoła obecnie, ale z tym "pamfletem" nie da się nawet dyskutować. Porównanie do więzienia (trochę słuszne, ale i oklepane ;-)) i te zdania, które wcześniej skomentowałam...
O analizie to czytałam kilka postów wcześniej czy później. Nie posługuje się autor nickiem, więc nie wiem czyj był.

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

no to trzeba ich wysłać do

no to trzeba ich wysłać do anarchistycznego obozu poprawczego, bo jak inaczej poradzić sobie z tymi gnojkami? ;) anarchizm nie rozwiązuje problemu ułomności ludzkiej natury i nie ma nawet widoków by mógł to robić w przyszłości. przymus zawsze wiąże się z przemocą, bo inaczej nie jest przymusem. w ogóle mówienie o wychowaniu do życia w "dzisiejszym świecie" jest kuriozalne w ustach anarchisty. nie można zmienić systemu edukacji bez zmiany systemu gospodarczego i to jest dogmat. bez tego odniesienia nawet nie ma co zaczynać dyskusji. mizdrzenie się do nauczycielstwa jest co najmniej niestosowne. jak będą zwalniać gliniarzy to też się przyłączycie do strajków? to jest, mniej więcej, podobna sytuacja.

Poczytaj o edukacji

Poczytaj o edukacji anarchistycznej w XIX i pocz XX wieku.

Słuszna teza, że CAŁEJ edukacji bez reformy systemu się nie zmieni - jednak od czegoś trzeba by zaczął, np. od szkół właśnie wolnościowego typu.

Bójki między uczniami to

Bójki między uczniami to jest normalny etap dorastania, system może je tylko nakręcać, przenosić tę energię na inne aktywności (konstruktywne) lub pozastawiać same sobie. Tak już jest, że młode homo sapiens chcą się bić i są okrutne.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.