Dziś wchodzi ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka

Zakaz kar cielesnych, w tym chocby klapsa, nakaz opuszczenie wspólnego mieszkania przez sprawcę przemocy oraz możliwość odebrania rodzicom dziecka, gdy jego życie i zdrowie jest zagrożone - takie przepisy wprowadza ustawa, która dziś wchodzi w Polsce w życie. Ustawa wprowadza zakaz stosowania wszelkich kar cielesnych wobec dzieci, wzmacnia ochronę ofiar przemocy, kładzie nacisk na profilaktykę. Ma wzmocnić ochronę ofiar przemocy, m.in. przez skuteczną izolację sprawców, przez środki separujące np. zakaz zbliżania czy nakaz opuszczenia wspólnego mieszkania. Ustawa wprowadza bezpłatną obdukcję, przewiduje także obowiązkową terapię dla sprawców przemocy.

Ponadto uprawnia pracowników socjalnych do interweniowania, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka. Decyzja taka nie może być podejmowana jednoosobowo, ale wspólnie z funkcjonariuszem policji i przedstawicielem służby zdrowia. Daje także rodzicom prawo do odwołania się od tej decyzji. W przypadku zabrania dziecka z domu w sytuacji zagrożenia jego życia, sąd rodzinny musi niezwłocznie, w trybie 24-godzinnym, podjąć decyzję o jego dalszych losach; w takim samym trybie ma być także rozpatrywane odwołanie rodziców.

Ten zapis okazał się najbardziej kontrowersyjny i wywołał największe protesty. Jej przeciwnicy obawiają się, że stworzy pole do nadużyć i może doprowadzić do nadmiernej ingerencji w autonomię rodziny i sposób wychowywania dzieci. Według Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które protestowało najgłośniej, ustawa zmienia ona diametralnie relację państwo - rodzina i wprowadza przepisy, które pozwalają traktować jak podejrzanych rodziców tylko dlatego, że karcą swoje dzieci.

W toku prac parlamentarnych do ustawy wprowadzono kilka zasadniczych zmian i złagodzono niektóre przepisy. Pozostawiono zapis zakazujący bicia dzieci, wykreślono natomiast zakaz stosowania przemocy psychicznej i innych form poniżania dziecka - zapis ten budził wiele obaw, podnoszono argument, że zawarte w nim sformułowania są niejednoznaczne i, jako takie, łatwo mogą być wypaczone i nadużywane. Wprowadzono poprawkę do budzącego kontrowersje artykułu uprawniającego pracowników socjalnych do interweniowania, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka - ma to być możliwe tylko w sytuacjach związanych ze stosowaniem przemocy w rodzinie.

Zdecydowano także, żeby minister pracy i polityki społecznej oraz Rzecznik Praw Dziecka przedstawili Sejmowi i Senatowi informację o skutkach ustawy po roku jej obowiązywania.

zabieranie dzieci to

zabieranie dzieci to stalinizm. Można jakieś źródło ?

na wykopie korwinowcy już

na wykopie korwinowcy już płaczą, że w tym "komunistycznym" państwie nie mogą nawet własnych dzieci bić ;) eh ci obrońcy życia (tylko nienarodzonego).

ale tak ogólnie, odbieranie dziecka tylko na podstawie oskarżeń jest grubą przesadą....

od dzisiaj...

wszystkie dzieci są państwowe:)

Dziwię się, co takie info

Dziwię się, co takie info robi na tej stronie. Czy to pochwała pchania się państwa z łapami w życie człowieka, czy wręcz odwrotnie?

Oj wej! A najgorsze jest to,

Oj wej!
A najgorsze jest to, że ta ustawa przeszła praktycznie za plecami społeczeństwa.
Niedobrze, niedobrze.

link do ustawy

Nie no oczywiście, niech

Nie no oczywiście, niech będzie jak drzewiej, jak chcą korwinowcy. Ojciec Rodziny, Władza Najwyższa zaraz po Bogu miał prawo zabić dziecko (i żonę) i nic nikomu do tego. Bo Władza to tylko Państwo jak wiadomo. Inne formy władzy dla Kurwina i jego siepaczy nie istnieją.

No tak, niech państwo ma

No tak, niech państwo ma całą władzę nad dziećmi. Najlepiej jak w sparcie zabierać dzieci i dawać na państwowe wychowanie.

Tylko co to ma wspólnego z anarchizmem???

Co ciekawe, właśnie w

Co ciekawe, właśnie w Sparcie było najdalej posunięte w świecie greckim równouprawnienie kobiet. W "demokratycznych" Atenach, kobiety były traktowane jak zwierzęta domowe. Gdy wspólnota czuje się odpowiedzialna za wychowanie wszystkich dzieci, paternalizm i zamordyzm wewnątrz rodziny jest słabszy.

Niektórym (za Proudhonem) wciąż się wydaje, że przeżytki feudalizmu paternalistycznego mają coś wspólnego z anarchizmem, bo nowoczesne państwo je zwalcza.

Sugerujesz, że dzieci

Sugerujesz, że dzieci odebrane rodzicom przez państwo byłyby wychowywane przez wspólnotę? Nie masz prawa porównywać sytuacji małej greckiej polis (a liczebność Spartiatów była przy okazji wybitnie niska) z naszą - ludzi żyjących pod kontrolą państwowego molocha, którego dyscyplinować nie sposób. Poza tym, co w takim razie proponujesz? Wszystkie dzieci wont do jednego obozu jak wśród etiopskich Galla?

Sugeruję tylko tyle, ile

Sugeruję tylko tyle, ile powiedziałem: "Gdy wspólnota czuje się odpowiedzialna za wychowanie wszystkich dzieci, paternalizm i zamordyzm wewnątrz rodziny jest słabszy".

Nie sugeruję bynajmniej, że państwo jest tożsame ze wspólnotą. Ale z drugiej strony, patriarchalna rodzina oparta na przemocy jest fundamentem państwa - a nie opozycją wobec niego.

Moim zdaniem nie jest tak do

Moim zdaniem nie jest tak do końca. Głowa takiej rodziny to mikrotyran, który nie chce, by jakiś inny tyran wtrącał się w zakres jego władzy. Więc w dużej mierze będzie oponował rozszerzaniu zakresu władzy państwa.
Natomiast z pewnością poprze taki zakres władzy państwowej, który będzie pomocny w umacnianiu jego władzy w zakresie jego mikrotyranii - a więc np. wymuszanie władzy rodzicielskiej, ściganie przez państwo zbiegłych niewolników, ograniczanie wolności i praw kobiet (np. jak w państwach islamskich - zakaz wykonywania pewnych prac czy czynności przez kobiety, mniejsza wartość zeznań kobiet w sądach, wymuszanie przez państwo władzy męża nad żoną).
Tak zwani korwiniści na ogół chcą, by państwo nie wtrącało się w rodzinę... ale nie do końca - chcą zachowania status quo jeśli chodzi o wymuszanie władzy rodzicielskiej, a czasem nawet tego, by dzieci były traktowane jak własność rodziców.
Receptą na mikrotyranów nie jest tutaj zwiększanie ingerencji państwa w rodzinę, ale przeciwnie - całkowite wycofanie się państwa z tej ingerencji. Niech państwo nie wtrąca się z urzędu w przypadku klapsów, ale też niech nie wtrąca się, jeśli dziecko ucieknie przed przemocą (czy czymkolwiek) z domu i znajdzie np. nowego opiekuna. A prawo do odebrania małego dziecka (które nie potrafi jeszcze wyrazić swojej woli) rodzicom, które się nad nim rzeczywiście znęcają powinien mieć każdy - a ustalenie stanu faktycznego w przypadku sporu jest rolą sądu.

OK, ale nie wystarczy

OK, ale nie wystarczy domagać się nie wtrącania się państwa. Trzeba też jakoś zorganizować pomoc w przypadku występowania patologii. Ponadto, jeśli jakiś sędzia wyda decyzję, kto ją będzie egzekwować? Można zorganizować niehierarchiczne sądy na zasadzie arbitrażu, grupy interwencyjne, itp. Ale potrzeba zrobić znacznie więcej, niż tylko powiedzieć "niech się państwo nie wtrąca".

Jasne, że potrzeba zrobić

Jasne, że potrzeba zrobić więcej. Problem leży jednak w tym, że niewielu ludziom chce się pomagać, jeśli zajmuje się tym państwo i co więcej zastrzega sobie w tym względzie monopol.
Działa to tak samo jak w przypadku np. pomocy biednym czy ubezpieczeń społecznych, albo obrony interesów pracowników. Państwo niszczy impuls do angażowania się w dobrowolną działalność, a z drugiej strony uczy ludzi polegać tylko na jego instytucjach. Bardzo dobrze pisał o tym Abramowski...

Można. Są to kolejne

Można. Są to kolejne ciekawe pomysły (ja podałem np. ucieczkę dzieciaka do centrum socjalnego)

I o to chodzi by takie rzeczy anarchiści proponowali.
Zamiast państwowego przymusu

oczywiście, że karanie

oczywiście, że karanie fizyczne dzieci czy znęcanie się nad nimi psychicznie jest złem, ale nie może być tak, że jacyś urzędnicy decydują o tym, komu zabrać dziecko. a zabieranie dzieci przez państwo - dzieje się na naszych oczach - system edukacji = oddawanie państwu naszych dzieci na pięć dni w tygodniu w celu ich indoktrynacji i przygotowania do bycia "porządnymi obywatelami" i idealnymi niewolnikami systemu...

Odebranie dziecka jest

Odebranie dziecka jest ostatecznością pracownika socjalnego, który często już wcześniej ma do czynienia z daną rodziną i stara się z nią współpracować. Poza tym - ponosi on odpowiedzialność za los dziecka (jego zdrowie) w momencie gdy je pozostawi z tzw. "rodzicami" (tak, cholera "rodzicami" bo jak nazwać "matkę" i "ojca"/konkubenta którzy mają po np. 3 promile w organizmie). Jednakże, zaznaczmy, że z drugiej strony jest on pod presją "odwołania" się "rodziny" do sądu, więc niech nikt mi nie pieprzy o "prawach rodziców", bowiem cały problem został zrzucony na barki trójki osób które o tym zdecydują, a widmo latania po sądach skutecznie ich do tego zniechęca.
Ja rozumiem, że instytucja państwowej pomocy społecznej, to mało "anarchistyczne" rozwiązanie, jednakże widząc "dzieci korwina" latające z transparentami "my home is my castle" na wiecu zorganizowany przeciw owej ustawie, krew mnie zalewa, bowiem prawa dziecka są ponad tzw. prawami rodziców (zwrot praktycznie nie używany w współczesnym ustawodawstwie), dziecko to nie zabawka którą można kupić i robić z nią co się podoba, Joseph Fritzl też miał swój zamek.
Stalinowska, faszystowska, g*wno mnie to obchodzi jak ją nazwiecie - kto nie przyjrzał się sprawie naocznie, może tylko krzyczeć o abstrakcyjnych wartościach, nie związanych z rzeczywistością. Problem w Polsce istnieje od dawna, marzy mi się jego oddolne rozwiązanie, jednak obecnie - nie widzę na to szans, dlatego ta ustawa ma sens, mimo wszystko.

Anarchiści powinni

Anarchiści powinni wypracować własne koncepcje rozwiązywania tego problemu a nie popierać państwowo-totalitarne.

Myślę że przy bardziej równościowym społeczeństwie i np. istnieniu setek otwartych centrów społecznych rzeczą łatwą byłaby dla dziecka samodzielna ucieczka z domu w którym jest maltretowane i znalezienie swojego miejsca w jakimś otwartym centrum socjalnym

Obecnie dla dzieci "na gigancie" problemem jest właśnie znalezienie sobie odpowiedniego miejsca do mieszkania

Ale ty mówisz o świecie

Ale ty mówisz o świecie który ma być. Ale co zrobić dzisiaj? Gdyby ruch anarchistyczny był silny, to i dzisiaj można by próbować jakoś to rozwiązać pozapaństwowo, ale nie jest silny, a maltretowane dzieci nie mogą czekać, aż wreszcie będzie. Trzeba to rozwiązać, choćby doraźnie, tu i teraz.

Na pewno nie można

Na pewno nie można popierać dalszego wzrostu uprawnień państwowo-urzędniczych który zaczyna być coraz bardziej niebezpieczny.

Zreszta skoro ruch anarchistyczny jest słaby to jego popieranie czy nie popieranie nic tu nie da.

W związku z tym anarchizm powinien właśnie zachowywać krytyczny ogląd zarówno na obecną sytuację (krzywdę dzieci) jak i na działania państwa i proponowac i wypracowywać własne wolnościowe rozwiązania.

Zachowuję krytyczny ogląd,

Zachowuję krytyczny ogląd, jak mi się wydaje. Trzeba czasem jednak rozważyć co się bardziej opłaca w danym momencie. Są różne formy władzy. Władza rodzica nad dzieckiem może być nie mniej, a czasem bardziej totalitarna niż Stalina w ZSRR. To też trzeba brać pod uwagę.

Myslę że w chwili obecnej

Myslę że w chwili obecnej trzeba przedewszystkim przeciwstawiać się narastającemu w europie totalitaryzmowi i wszechwładzy urzędniczej. A nie cieszyć się że dostali kolejne uprawnienia by ingerować w nasze życie, to byłby jakiś absurd.

Co innego gdyby państwo było autentycznie demokratyczne, instytucje kontrolowane przez społeczeństwo itd. Wtedy ok. mógłbym się zgodzić. Ale w obliczu narastania totalitarnych uprawnień państwa należy się temu przeciwstawiać

Jeszcze jedno. Co do

Jeszcze jedno.

Co do możliwości "totalitarnej" rodzica władzy to się zgodzę, więc oczywiście anarchizm popiera partnerskie stosunki w rodzinie itd.

Tylko że istnienie jakiegoś procenta rodzin z autentyczną patologią nie może być powodem do dawania urzędnikom możliwości ingerowania, kontrolowania itd. potencjalnie każdej rodziny. W ten sposób propagandowo wspiera się państwo. Są rodziny patologiczne - to zwiększyć kontrolę urzędników dać biurokratom jeszcze więcej uprawnień. Tak samo jak by mówić że fakt istnienia przestępczości jest powodem do zwiększenia uprawnień policji, albo montowania monitoringu, wszepiania chipów itd. To jest ta sama propaganda.

Można. Tylko to nie ma nic wspólnego z anarchizmem. To jego zaprzeczenie.

Anarchizm zwalcza rozrost uprawnień aparatu państwowego a nie popiera go
Anarchizm proponuje własne metody rozwiązywania problemów i patologii społecznych

Tak, anarchizm proponuje

Tak, anarchizm proponuje własne metody - a jedną z tych metod jest uspołecznienie wychowywania dzieci i podważenie rodzinnej hierarchii. Dzięki temu, usuniętych zostaje wiele przeszkód na drodze do równouprawnienia kobiet i przyznania podmiotowego statusu dzieciom.

Hierarchiczna rodzina nie może być traktowana jako wyraz buntu przeciw biurokracji państwowej - to absurd.

Oczywiście wiem, że jest wielu wyznawców tradycjonalizmu jako środka walki z państwem - takie osoby popierają np. islamski patriarchat w walce przeciw rosyjskiemu militaryzmowi. Taka walka nie jest jednak walką o wolność, ale walką o władzę.

bedziemy druga szwecja?

bedziemy druga szwecja? dziecko wie, gdzie ma sie zglosic, jesli go uderzysz, a czasem uderzenie dziecka (wychowawcze, nie znecanie sie fizyczne nad dzieckiem) jest jedynym ratunkiem by nie wyroslo na scierwo jakie mozna ogladac w superniani
pewien meksykanski komik opowiadal o podobnej sytuacji i wyszlo to tak ~ jesli zglosisz to policji to oni przyjada w 20 minut. ja cie zabije, potem zrobie sobie nowe dziecko i powiem temu nowemu jakim glupkiem byl jego poprzednik ~

O tak strasz Szwecją niczym

O tak strasz Szwecją niczym Gość Niedzielny - ustawa tam działa od ponad 30 lat i jakoś ŻADEN rząd jej nie zmienił(a "lewica" monopol na władzę już straciła dawno). Dlaczego nie zmienili? Bo za nielicznymi wypaczeniami działa dobrze i ludzie zmienili swoje podejście do wychowania dziecka.

Jak ci ludzie w Szwecji

Jak ci ludzie w Szwecji straszliwie cierpią! To dlatego jest tyle uchodźców stamtąd w Polsce!

niektórym się wydaje że

niektórym się wydaje że reformizm socjaldemokratyczno-"postępowy" ma cokolwiek wspólnego z anarchizmem...

Ty, jako anarchista

Ty, jako anarchista powinieneś rozumieć mechanizmy nacisku ekonomicznego. Jest coś za coś, ludzie żyją w socjalizmie państwowym i nie mają kontroli nad życiem swoim i swoich dzieci, ale dostają w zamian nieporównywalny z jakimkolwiek innym miejscem na świecie dobrobyt. To, że nie uciekają (a to też się zdarza) nie znaczy, że nie cierpią.

Byłeś kiedyś w Szwecji?

Byłeś kiedyś w Szwecji? Ja byłem i nie widziałem tam zrozpaczonych i torturowanych przez dzieci rodziców. Więc skończ te bajania o świecie który nie istnieje.

Przypominam, że anarchizm tym m.in. się różni od skrajnego liberalizmu, że widzi także inne formy władzy politycznej niż państwowa.

Czasem po prostu nie ma wyjścia i trzeba zabrać dziecko ludziom, którzy np. je katują. W społeczności anarchistycznej takie sytuacje także będą rozwiązywane w podobny sposób, bo dziecko nie jest własnością rodziców i czasem trzeba przed rodzicami je chronić. Oczywiście takich przypadków będzie zapewne mniej, bo i patologii wywołanych przez nędzę będzie mniej, więc im szybciej dojdzie do obalenia tego chorego ustroju tym lepiej dla wszystkich (także stosunków w rodzinie).

Ale anarchizm tym różni

Ale anarchizm tym różni się od m.in. socjaldemokracji, że widzi inne formy rozwiązywania problemów i zapewniania większej równości niż ingerencja wszechwładnego urzędnika.

Zasadniczo myślę że trzeba uznać wolność dziecka (tzn. od pewnego wieku) w sensie społecznym. A tak to masz albo wszechwładzę rodzica, albo wszechwładzę urzędnika. A w anarchiźmie to dziecko samo o sobie zdecyduje poprzez ucieczkę z domu gdy będzie maltretowane. Problem jest tylko taki by miało gdzie uciec (nie tak jak to jest obecnie). Jak w anarchiźmie będą otwarte centra społeczne to znajdzie tam swoje miejsce.

a to było zas dojebalo

a to było zas dojebalo jakas niewidzialna ustawe ... porazka, wiadomo, dla dobra dzieci, ale...

Gdyby polska była Szwecją

Gdyby polska była Szwecją to może i taka ustawa miała by sens ale nie jest. Jak działa u nas państwo i jego instytucje każdy w marę rozgarnięty który czerpie swoją wiedzę z poza telewizora wie. Wyobrażacie sobie dzieciaka który idzie na komendę donieść ze go babka lagą zdzieliła ...bo ją pluł? albo ojciec mu w pieprzył - przecież Chwdp i mu rówieśnicy żyć nie dadzą. Pójdziecie tłumaczyć dzieciakom ze policjant to ich przyjaciel u którego mają szukać pomocy? Co do pracowników pomocy społecznej to tez jest rożnie. U nas w mieście w MOPSie pracuje kilku faszystów i to nie od NOP tylko 88. Równie dobrze mogli by dac prawo do decydowania o losach dziecka księdzu proboszczowi - w czym pracownik socjalny czy sędzina ( które w sadach rodzinnych z braku danych podejmują decyzje na zasadzie by się nie pomylić - czyli każda wątpliwość przemawia na niekorzyść oskarżonego) niby jest od niego lepszy W Polsce taka ustawa niczego nie rozwiąże bowiem w jednym miejscu naprawi a w innym zepsuje. Jest jeszcze inna rzecz która się przy okazji ujawnia. Cześć @ NIBY NIE CHCE PAŃSTWA ale ze na razie się nie można bez niego obyć ( albo nie chce im się pomyśleć) wiec popiera wzrost jego władztwa. A właśnie sądy rodzinne pokazują jak państwowe/rzymskie prawo nie radzi sobie w tej materii. To jest przestrzeń którą właśnie duże znaczenie powinny mieć lokalna społeczność/ duża rodzina/ środowisko, krąg znajomych,przyjaciół anie państwo.

Wszystko fajnie, tylko jak

Wszystko fajnie, tylko jak na chwilę obecną OPS'y nie są w stanie stanąć po stronie poszkodowanych, bowiem prawo działa na korzyść sprawców, ta ustawa ma to zmienić i po części zmienia(jej brak tylko pogarsza sprawę). Państwo tak czy siak ma w tej dziedzinie monopol - chodzi tylko o to by ten monopol potrafił zadziałać na korzyść poszkodowanych, tzw. "prawa rodzica" jak na razie przynoszą tylko szkody i sytuacje w których to matki muszą bronić swe dzieci przed kochanym tatusiem, który właśnie wrócił z melanżu. Mówisz, że znasz środowisko OPS'u? Są to ludzie spod znaku 88? Szczerze wątpię - jak długo mam z nimi do czynienia (w różnych sytuacjach) - jeszcze się z czymś takim nie spotkałem, katolików - owszem jest dużo(spora większość) jednakże nieraz muszę podziwiać tych ludzi za wytrwałość w rozmowach z "klientami" itp. Sprawy religijne nie mają tutaj wiele do powiedzenia, to są zazwyczaj młodzi ludzie, którzy wiedzą jak świat wygląda, a nie jakieś "dewotki". Zresztą, w tej zdemonizowanej Szwecji nie wszystko przyszło poprawiło się nagle, tylko z czasem, gdy ludzie rozpoczęli myśleć o wychowaniu inaczej.

Sam nie wypowiadam się oczywiście za środowisko @, tylko w swoim imieniu, więc pragnę dodać, że jeśli już jestem światkiem działalności takiej instytucji jak państwowa pomoc społeczna, sądzę, że warto dążyć, by mimo jej "totalitarnego" charakteru, czyniła "mniejsze zło", a IMHO "mniejsze zło" to właśnie TA ustawa i należy śledzić przebieg jej realizowania, by ograniczyć wypaczenia.
Reszta to kwestie ideologiczne i abstrakcyjne w stosunku do problemu, nie będę poświęcać ofiar przemocy sporom ideologiczno-religijnym. Te ofiary, to zazwyczaj dzieci którym opinie chłopaków z podwórka na temat policji różnicy nie zrobią, bowiem co ma na ten temat myśleć 3latek? To przecież nie on przyjdzie na policję, tylko interwencja do jego "domu".

Na koniec dodam, że pomoc społeczna to nie tylko hity medialne "ala Fakt", bowiem widzę(niekoniecznie tutaj), że z takich źródeł ludzie biorą informacje na temat jej działania.

Ja nie podważam twoich

Ja nie podważam twoich informacji -ty nie podważaj moich. Pisze 88 przyjedz to się dowiesz. MOPS jak mops jak każde biuro - i takie same biurwy i podlega tym samym prawidłom co wszystkie instytucje. Piszesz ze potrzebne narzędzia by państwo stanęło po stronie ofiary. Jeśli państwo potrafi trwale i niezmiennie stać po stronie ofiary a nie swojej to po co my jesteśmy anarchistami? Szwecja nie jest adekwatnym przykładem - gdyż relacje miedzy państwem a społeczeństwem są inne. Państwo u nas nie ma niezbędnego do tego autorytetu ani samo nie jest społecznie kontrolowane. Po prostu Szwecja to w ciąz bajka o Pipi Lapstrunk, małomiasteczkowy, drobnomieszczański wymiar gdzie państwo jest w razie czego "superojcem" i "supermatką". A nasz świat to świat z Zamku Kafki. Problem przemocy nie dotyczy tylko 3 latków ale trwa do lat kilkunastu. Zwiększanie uprawnię państwa nigdy nie jest mniejszym złem. W wymiarze jednostkowych tragedii co najwyżej wyjdzie na zero tyle samo dzieciaków zostanie uratowanych co tez psychicznie i mentalnie okaleczonych przez urzędników (problem jest ze tych drugich nie będzie widać). W wymiarze społecznym jest to ewidentne zło gdyż jest państwowa protezą zastępującą zastępującą "ciało/organizm" społeczny.
acha ... młodzi ludzie wiedzą co najwyżej jak świat powinien wyglądać a nie jak wygląda. Nie na darmo się powiada ze piekło jest dobrymi intencjami brukowane. W kwestiach rodzinnych warto mieć tez trochę życiowego doświadczenia. Problem ze tego na żadnych studiach nie uczą. W prymitywnych społecznościach byli tacy - "ludzie pokoju" - rozwiązywali konflikty, rozsądzali itd.. a ich autorytet nie był instytucjonalny.

"Piszesz ze potrzebne

"Piszesz ze potrzebne narzędzia by państwo stanęło po stronie ofiary. Jeśli państwo potrafi trwale i niezmiennie stać po stronie ofiary a nie swojej to po co my jesteśmy anarchistami"
Przecież napisałem: "bowiem prawo działa na korzyść sprawców" - prawo tak czy siak istniej w tej dziedzinie i działa, a jeśli już działa to wolę by zmieniło kierunek działania.
Już wcześniej zaznaczyłem, że był bym szczęśliwy gdyby problem mógł być na chwilę obecną rozwiązany oddolnie, jednak sam nie widzę w Polsce kapitału ludzkiego mogącego sprostać problemowi, tym bardziej, że sięga on często prowincji, gdzie o np. niezależnych "centrach społecznych" nikt nie usłyszy.
Popadając w abstrakcje, można mówić, że poprzez zmianę stosunków ludzkich, poprawę relacji na poziomie lokalnym, wzrost solidarności i samorządności, niezależnej od instytucji odgórnych(państwo/kościół), problem mógł by się rozwiązać, bądź zminimalizować - świetnie, tylko niech mi ktoś wytłumaczy co na chwilę obecną? Co z obecną matką która boi się zadzwonić na niebieską linię, bowiem mąż tak czy siak może bezkarnie(dotychczas w oczach prawa) wrócić do domu i się z nią "rozliczyć"? Uwierz mi, że sąsiedzi rzadko wychylą głowy (bo przecież to "rodzina pijusów" itp), strach i znieczulica społeczna to niestety norma.
Znasz lepsze rozwiązanie - świetnie, jeśli pomożesz tym ofiarom w lepszy sposób - masz moje poparcie. Jednak nie chcę uciekać w marzenia typ "ale fajnie by było gdyby", krytykując tą ustawę - jak wspomniałem - w imię ideologii, lecz kosztem ofiar. Pomoc społeczna jest jaka jest, cudów nie ma, jak na razie, nie widzę alternatywy, więc wolę by ta się zmieniała na lepsze, niż degradowała, bądź wyparowała jak pragną korwiniści.
Mam się teraz martwić ingerencją państwa w rodzinę? "Ideologiczne aparaty państwa" działały i będą działać w kwestii rodziny - teraz przynajmniej będą jasno widoczne jego ramiona. Zresztą, praktyka pokaże jak ona będzie działać, przecież - zawsze można interweniować w przypadku przegięć, polskie media lubują się w walce o obronę "świętej rodziny". Mało przykładów nagłaśniały media?, wystarczyło wspomniany Fakt kupić(sprawa "Róży" itp) - to tak apropo Twoich " mentalnie okaleczonych przez urzędników", których uwierz mi - widać w TV dużo częściej niż tych którym pracownik socjalny pomoże - żaden z niego za bohater medialny, przecież mu się za to płaci(z podatków!).

PS. Młody człowiek to też 30-30paro latka z rodziną, niekoniecznie idealista świeżo po studiach, ona nie ma doświadczenia? Równie dobrze mógł byś mówić, że mają tam pracować wyłącznie osoby które wychowały się w tzw. "patologicznych" rodzinach, one to dopiero mają "doświaczenie".

Nie neguje ze jest problem -

Nie neguje ze jest problem - wykazuje jedynie ze ustawa daje wielką władzę przypadkowym ludziom. Sądy nie są tu żadnym ograniczeniem gdyż jestem przekonany ze będą przyklepywać decyzje pracowników socjalnych - nie chcąc ponosić odpowiedzialności za ewentualną pomyłkę ( tak sądy rodzinne działają obecnie). Zasada ze prawo jest dla bogatych a dla biednych więzienia także tu się potwierdzi. Masz racje - sąsiedzi rzadko wychylają głowy bo to nie ich sprawa. trzeba więc uczynić by była po części ich Pisałem ze rozwiązań trzeba szukać w sąsiedztwie, w kręgu znajomych, w dużej rodzinie. Interweniowanie w wypadku przegięć? Myślisz ze media będą wałkowały 10/20 takich samych spraw. Dziś modny jest ojciec sadysta, jutro matka zbrodniarka a pojutrze wujek pedofil. Zresztą telewizora nie mam - oglądam rzadko , gazet nie kupuje. Ale myślę ze tak to działa. Wszystkich problemów na już to się nie rozwiąże choć historia pokazuje ze były społeczeństwa nie stosujące żadnej przemocy wobec dzieci.

TA ustawa to z

TA ustawa to z anarchistycznego punktu widzenia "większe zło" bo zwiększa skalę uprawnień machiny państwowo-biurokratycznej i kontrolę społeczeństwa.

Jeżeli totalitaryzm działa dobrze... to źle. Anarchizm to ideologia wolnego życia wolnych ludzi a nie mieszczańskiego dobrobytu i bezpieczeństwa pod kontrolą urzędników o co który zabiegają ideologie takie jak socjaldemokracja i faszyzm.

Jeśli ten temat faktycznie

Jeśli ten temat faktycznie cię rusza, zacznij działać, by patologie rodzinne rozwiązywać w sposób oddolny. Bo ja mam wrażenie, że krytyka urzędniczej biurokracji i patologii (która z pewnością istnieje) często jest sposobem maskowania własnego przyzwolenia na patologię w rodzinie.

Do osób które piszą jak

Do osób które piszą jak powinno być, że dzieci powinny mieć gdzie uciec przed tyranią, że sprawy powinny być załatwiane oddolne itd. Wszystko ok. Zgadzam się. Problem jednak nie polega na tym jakbyśmy chcieli żeby było, tylko jakie są obecnie możliwości. A obecnie NIE MA alternatywnych "schronisk dla dzieci", NIE MA "anarchistycznej ochrony dzieci" itd. Więc do kogo mam sie zgłosić, kiedy wiem, że z dzieckiem coś się dzieje źle? Sam dziecka nie wezmę, bo już własne ledwo wykarmiam. Może osoby które takie mądre projekty tu przedstawiają i mówią o oddolnej opiece nad dziećmi itd. podadzą swój nr telefonu to oddeleguję to dziecko do nich?

To o czym piszę i o czym jest ta ustawa, to rozwiązanie absolutnie doraźne i należy pilnować aby stosowane było w rozsądnych granicach, a nie jako środek represji np. w stosunku do biednych. Tym się to różni od socjaldemokracji, że socjaldemokraci kończą tam gdzie anarchista dopiero zaczyna. Anarchista widzi ograniczenia takiego rozwiązania i powinniśmy tworzyć te wszystkie wspaniałe rzeczy o których piszecie, ale na Bakunina - tego jeszcze nie ma. A problem konkretnych cierpiących dzieci jest. Poprę każde oddolne rozwiązanie tego problemu, ale na razie na gadaniu się kończy. Garstka ludzi coś próbuje robić, a reszta fantazjuje. To jest problem chyba największy.

Trudno, że pomagać ofiarom

Trudno, że pomagać ofiarom przemocy musi państwo, ale skoro tu i teraz nie ma innej możliwości to jestem za. Choć nie podoba mi się zwiększanie władzy biurokratów nad naszym życiem.

Jest możliwość tu i

Jest możliwość tu i teraz. Wystarczy zakasać rękawy i wziąć się do roboty.

Jakoś aktywiści,

Jakoś aktywiści, organizacje zajmujące się przemocą wobec dzieci (i np. wobec kobiet) już dawno zauważyli, że nikt się raczej nie kwapi, by walczyć z tą przemocą na co dzień, nie uznawać przemocy za sprawę tej czy tamtej rodziny, tylko za kwestię, która wymaga interwencji. Dlatego właśnie taka ustawa jest postrzegana pozytywnie, nawet przez ludzi najbardziej sceptycznych wobec prawa. Zmieniło się kilka rzeczy, nie tylko najbardziej nagłośniony "zakazany klaps", ale także lekko zmieniła się procedura odbierania dziecka od tyrana-rodzica - teraz pogotowie opiekuńcze nie jest jedynym rozwiązaniem. Ponadto ustawa nie będzie uderzać w tego przysłowiowego klapsa - daje jedynie świadomość, że klaps nie jest uznawany za metodę wychowawczą tak jak siekanie linijką po dłoniach nie jest metodą dozwoloną dla nauczyciela (choć niektórym do tej pory wydaje się skuteczna). Naprawdę da się wychować dziecko na nierozwydrzone, liczące się z innymi i miłe bez klapsów, nawet tych malutkich. Pierdolenie, że "się czasami nie da" to zwykłe pierdolenie ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić z własnymi pociechami, nie potrafią ich zrozumieć, a poza tym nie czytali o nowszych metodach wychowawczych, które promują dyscyplinę poprzez konsekwencję (i brak upokarzania!!!), nie klapsy i krzyki. Klapsy i krzyki są bowiem przejawem słabości rodzica, ale nie będę się tu zagłębiać w dyskusję nad tym - trzeba po prostu zagłębić się w temat, nie promować metody wychowawcze rodziców, które upokarzają dzieci (często ich nie mając i mówić o tych metodach tak, jakbyśmy zapomnieli, że to bolało nie tylko w pupę...). Możecie sobie mówić, że państwo was ogranicza, ale o ile nie upokarzacie i nie bijecie dzieci, czyli szanujecie je jako istotę ludzką, nikt wam nie będzie się w nic wpierdalał. Ponadto można się pokusić na hipotezę, że ustawa wam przeszkadza, bo sami chcecie dzieci bić i upokarzać. Mam nadzieję, że oczywiście nie. Tak więc skoro was ustawa nie dotyczy (bo jesteście dobrymi rodzicami i ten klaps, który się wymknie odruchowo będzie tym ostatnim) to po co mówić o ograniczeniu wolności. Uważam, że czasami nie ma nic złego w ograniczaniu domowych tyranów. Jeśli "porządni obywatele" mają na to wyjebane... Anarchofeministki wykonywały już projekty dotyczące przemocy domowej. Nie zawsze było to przez środowisko anarchistyczne przyjmowane dobrze (amerykańskie feministki tworząc taki skłot były oskarżane o seksizm wobec mężczyzn oraz o tworzenie jakiegoś getta, jakoś tak - nie wiem, czy słusznie, czy nie, ale mogę podejrzewać skąd wzięły się takie oskarżenia). Co do dzieci - tak samo jak w przypadku traktowania kobiet nie jest to sprawa tego, co sami sobie w domu po kryjomu tylko sprawa polityczna.

niejako z boku

Stoję z boku i patrze jak dajemy się znowu wmanewrować w kolejne prawa, które są tak naprawdę przeciw zwykłemu obywatelowi, prawo to jest zgubne dla nas.Pozwalamy narzucać sobie coraz to więcej wygodnych praw państwu, które za klapsa na dupe założy Ci kajdanki i wtrąci do więzienia...prawo zwyczajowe i wychowanie dzieci należy do rodziców, ten zas...ny przepis stawia w jednym szeregu sadystów i rodziców, którzy dają klapsa( nie jestem za tą metodą wychowawczą ), ale sami pozwalamy sobie zmniejszać prawo do decydowania o własnym dziecku...kurde to niech Państwo radzi sobie potem z bestresowo wychowane lelum polelum... To ja nie moge dać klapsa dziecku a policja może na dołku wbijać książką do łba numery telefonów... ludzie przejrzyjcie na oczy, pozwalamy państwu decydować o nas... a teraz o wychowaniu naszych dzieci... to ja decyduje to ja wychowuje a nie świniopolitycy

Naprawdę wyluzuj i

Naprawdę wyluzuj i przeczytaj sobie o co chodzi z tą ustawą DOKŁADNIE zamiast pierdolić o zrównywaniu klapsa z biciem kablem od żelazka... Mam wrażenie, że jak zwykle nikt nie zakumał o co cho i już pieprzy równo z niedouczonymi źle opłacanymi "dziennikarzami". To tak jak fenomen Codex Alimentarius - nikt nie czytał, ale....

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.