Francja: Trzy miliony na ulicach przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego

Świat | Prawa pracownika | Protesty

 Francja - wrześniowy protest Trzy miliony osób, w tym 300 tys. w Paryżu i 220 tys. w Marsylii, wyszło wczoraj na ulice miast Francji w proteście przeciwko planom rządu dotyczących m.in. podwyższenia wieku emerytalnego z 60 do 62 lat. Wielu pracowników zamiast iść do pracy podjęło tego dnia strajk i wyszło na ulice. Sparaliżowana została w dużym stopniu komunikacja publicznej, kolej, usługi pocztowe, strajkowali nauczyciele, pracownicy rafinerii, szpitali, telekomunikacji, urzędników itd.

Związkowcy zapowiadają, że to nie koniec protestów. Kolejne mają odbyć się 2 i 12 października. Protestujących popiera 63 proc. społeczeństwa wg. sondaży. Nie podoba im się przerzucanie skutków kryzysu z barków elity na pracowników.

W sierpniu bezrobocie względem lipca wzrosło we Francji o 16 tys. osób, do 2,7 mln.

Francja to nie Polska. W tym

Francja to nie Polska. W tym ostatnim kraju pracownicy nauczyli się już zginać kark przed panami. Nauczyli się wierzyć, że to co dobre dla bogatych, dobre jest i dla nich. Zamiast tego wystarczy im wolne w swięto trzech króli (choć zabiorą im za to wolne w inny dzień). A po świętowaniu wrócą całować rączki pana, za to że łaskawie "dał im pracę". Jak się zużyją, to się ich wymieni na nowych, młodych frajerów, o przepraszam "wilczków".

Grzechem jest myśleć inaczej ;)

Niestety u nas taka demonstracja byłaby nie do pomyślenia. Przez te dwadzieścia lat zadbano, by ludziom wyprać mózgi zupełnie na modłę kapitalistyczną. Do tego dochodzi przesłanie Kościoła, który radzi ludziom jedynie "wspierać państwo" i "uczestniczyć w demokratycznych wyborach", bo rzekomo to wybory "zmieniają rzeczywistość". Historia ostatnich 20-lat pokazuje, że jest zupełnie odwrotnie. Jest nawet gorzej, niż przed wojną. Choć dominacja nad większością społeczeństwa - fornalami, parobkami, robotnikami - była przygniatająca ze strony szlachty, instytucji kościoła, burżuazji, to jednak od czasu do czasu ktoś się temu porządkowi sprzeciwiał.
Dzisiaj ludzie, gdyby mogli, całowaliby swoich "Panów", darują mu swoje życie. Widać tu pewne podobieństwo do czasów międzywojnia. Wtedy to księża byli obiektem swoistego kultu, ludzie klękali przed nimi, gdy duchowni pojawiali się na ulicy, za "grzech" było traktowane inne zachowanie. Teraz kapitalista jest takim bogiem.

Nie przesadzałbym ze

Nie przesadzałbym ze stwierdzeniem, że ludzie wielbią swoich pracodawców. Oni się ich po prostu boją, żyjąc w strachu przed zwolnieniem lub represjami w miejscu pracy. Ponadto nie wierzą, że jest jakakolwiek realna alternatywa wobec obecnego porządku, dlatego nie są skorzy do żadnych działań bo z góry zakładają, że "to się nie uda". Ich stagnacja wynika w głównej mierze z zastraszenia pracowników jakie niesie ze sobą gospodarka kapitalistyczna, a jednocześnie z myślenia indywidualnego, skupianiu się na tylko swoim losie co jest narzucane skutecznie przez neoliberałów. Nie widzą "nas", tylko widzą "ja", nie zdając sobie sprawy z tego, że przez to skazują się na wyzysk.

Wiele powodów.

Tak, tylko to jest zdanie się w takim razie na "łaskę kapitalisty". Myślenie indywidualne oczywiście też jest promowane jako jedyny właściwy sposób postrzegania rzeczywistości i także własnego losu (sam jesteś sobie winien, ze mało zarabiasz, nie dałeś z siebie tyle ile mogłeś itp), ale w innych krajach też one ma się dobrze, a jednak protesty społeczne mają miejsce, nawet u południowych sąsiadów, którzy startować "mieli z podobnego poziomu".

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.