Lubin: Protest pracowników KGHM przerodził się w starcia z ochroną i policją
Wczoraj tj. 5-go maja nad ranem, pod siedzibą spółki KGHM Polska Miedź, ok 700 związkowców protestowało za przyznaniem im 300 złotowych podwyżek. Początkowo protest przebiegał spokojnie. Do czasu, gdy do demonstrujących wyszli przedstawiciele zarządu spółki, m.in. prezes Herbert Wirth by, jak to ujął- „porozmawiać z protestującymi na świeżym powietrzu, a nie w zaduszonych salach”.
Okazało się jednak, iż pogląd prezesostwa oraz pracowników na obecne sprawy w zakładzie znacznie się od siebie różni. Warto przypomnieć, że prezes Wirth oraz cały zarząd w zeszłym roku przyznał sobie 100 procentową podwyżkę płac. Po podwyżce Wirth zarabia 85 tys. zł brutto (do tej pory 41 tys. zł brutto), a Tybura - 74 tys. zł brutto (wcześniej 34 tys. zł brutto). Związkowcy przypominają, że pensje zarządu pochodzące z KGHM to niejedyne źródło ich dochodu. Doliczając premie i nagrody oraz wynagrodzenia z rad nadzorczych innych spółek, zależnych do KGHM, Herbert Wirth zarobił w ubiegłym roku 821 tys. zł, a Maciej Tybura - 731 tys. zł.
Gdy słowa prezesa nie przekonały robotników, zaczęli skandować hasła „złodzieje” czy „dać trzy stówy i nie ściemniać”. Protestujących od szefostwa odgrodził kordon ochroniarzy. W stronę wejścia do siedziby spółki poleciały petardy i jajka. Niepewna i chaotyczna reakcja ochrony zaowocowała eskalacją sytuacji. W następstwie na zarząd posypały się szklane butelki, część wściekłych związkowców starła się, z przybyłymi w międzyczasie policjantami, okładając ich drzewcami od flag i prętami. Widząc niekorzystny przebieg zdarzeń, zarząd wycofał się do budynku, w ich ślady ruszyła ochrona. Związkowcy jednak nie dali za wygraną i kilkudziesięciu z nich starało się siłą wedrzeć do środka, wybijając przy okazji szyby w budynku i tratując drzwi wejściowe.
Przed szturmem do budynku próbowali ich powstrzymać liderzy Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego - Ryszard Zbrzyzny i jego zastępcy: Mieczysław Grzybowski i Ryszard Kurek. Przekonywali: - Nie róbcie tego. Musimy być mądrzejsi. W odpowiedzi związkowcy zaczęli skandować pod ich adresem: "Judasze!" i rzucać w ich stronę monety. Mieli pretensje do liderów związkowych, że zorganizowali demonstrację po to, by załoga głosowała na nich w wyborach do rady nadzorczej, które mają zostać zorganizowane w przyszłym tygodniu.
Demonstrujący związkowcy domagali się m.in. 300 zł podwyżki dla każdego z pracowników. Czwartkowa manifestacja to kontynuacja rokowań nad zmianami w układzie zbiorowym pracy, a szczególnie niezgodną z prawem tabelą wynagrodzeń, która obowiązuje w spółce.
Tymczasem zarząd KGHM Polska Miedź poinformował, że jego przedstawiciele próbowali się spotkać i porozmawiać ze związkowcami. Ponieważ jednak "pikieta przerodziła się w agresywną demonstrację", zakończono rozmowy z protestującymi. Prezes spółki zastrzegł, że nie ma nic przeciwko temu, by za dobrą pracę płacić więcej. - Jednak sprawiedliwie nie znaczy każdemu po równo - stwierdził.
W mediach szeroko rozpowszechnia się informację ze strony zarządu o średnich zarobkach w firmie wynoszących 9 tys. Jak to wygląda z punktu widzenia pracowników?
Jak czytamy w piśmie Związkowiec Zagłębia Miedziowego:
Statystyka ma to do siebie, że można nią manipulować w bardzo dowolny sposób, zależnie od celu, jaki się chce osiągnąć. Prezes mówi o wysokim średnim wynagrodzeniu, ale nie wspomina, że prawie 40 proc. z tego to praca w soboty i niedziele. Można więc ją traktować jako drugi etat. Przemilcza też fakt, że w samym Biurze Zarządu zarobki przekraczają 12 tys. zł, a wynagrodzenia dyrektorskie liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych. Na dodatek właśnie tam obserwujemy największy wzrost zatrudnienia na wysokopłatnych stanowiskach. Często tworzonych pod specjalne zamówienia polityczne. Szerokim łukiem omija się też wyliczenia,z których wynika, że największy wpływ na przyrost wynagrodzenia miała nagroda za wypracowany zysk.
Kolejnym mitem budowanym przez władze spółki jest wzrost zarobków uzyskiwany dzięki przeszeregowaniom. Z analizy Funduszu Płac za 2010 rok wynika, że tą drogą pracownicy otrzymali zaledwie 11 zł miesięcznie więcej niż w 2009 r. Fakty i ideologia Jak by nie liczyć faktem jest, że duża część załogi zarabia miesięcznie 1500–2000 zł. Pracownicy z dłuższym stażem i wyższymi uprawnieniami zawodowymi mają od 3 do 4 tys. zł. Są to zarobki z kilkoma przepracowanymi dniami świątecznymi. Na naprawdę wysokie pobory może liczyć niewielka grupa górników strzałowych. Tworzą ją ludzie z wieloletnim doświadczeniem, pracujący w ekstremalnie niebezpiecznych i trudnych warunkach.
Faktem jest też, że członkowie zarządu po podwojeniu stawki podstawowej miesięcznie zarabiają ponad 100 tys. zł. Podniesienie stawek o 300 zł każdemu z 18-tysięcznej załogi Polskiej Miedzi zwiększyłoby Fundusz Płac o 100 mln zł. Roczne pobory trzyosobowego zarządu KGHM wynoszą około 5 mln zł. Porównanie tych wielkości mówi samo za siebie i jasno pokazuje, że odmowa ludziom podniesienia płac to kwestia doktryny ideologicznej liberałów, a nie sprawa możliwości finansowej firmy.
W zeszłym roku KGHM odnotował najwyższy zysk w historii spółki - 3,91 mld zł.
Nagranie ze szturmu na siedzibę spółki.