Lubin: Protest pracowników KGHM przerodził się w starcia z ochroną i policją

Kraj | Prawa pracownika | Protesty

Wczoraj tj. 5-go maja nad ranem, pod siedzibą spółki KGHM Polska Miedź, ok 700 związkowców protestowało za przyznaniem im 300 złotowych podwyżek. Początkowo protest przebiegał spokojnie. Do czasu, gdy do demonstrujących wyszli przedstawiciele zarządu spółki, m.in. prezes Herbert Wirth by, jak to ujął- „porozmawiać z protestującymi na świeżym powietrzu, a nie w zaduszonych salach”.

Okazało się jednak, iż pogląd prezesostwa oraz pracowników na obecne sprawy w zakładzie znacznie się od siebie różni. Warto przypomnieć, że prezes Wirth oraz cały zarząd w zeszłym roku przyznał sobie 100 procentową podwyżkę płac. Po podwyżce Wirth zarabia 85 tys. zł brutto (do tej pory 41 tys. zł brutto), a Tybura - 74 tys. zł brutto (wcześniej 34 tys. zł brutto). Związkowcy przypominają, że pensje zarządu pochodzące z KGHM to niejedyne źródło ich dochodu. Doliczając premie i nagrody oraz wynagrodzenia z rad nadzorczych innych spółek, zależnych do KGHM, Herbert Wirth zarobił w ubiegłym roku 821 tys. zł, a Maciej Tybura - 731 tys. zł.

Gdy słowa prezesa nie przekonały robotników, zaczęli skandować hasła „złodzieje” czy „dać trzy stówy i nie ściemniać”. Protestujących od szefostwa odgrodził kordon ochroniarzy. W stronę wejścia do siedziby spółki poleciały petardy i jajka. Niepewna i chaotyczna reakcja ochrony zaowocowała eskalacją sytuacji. W następstwie na zarząd posypały się szklane butelki, część wściekłych związkowców starła się, z przybyłymi w międzyczasie policjantami, okładając ich drzewcami od flag i prętami. Widząc niekorzystny przebieg zdarzeń, zarząd wycofał się do budynku, w ich ślady ruszyła ochrona. Związkowcy jednak nie dali za wygraną i kilkudziesięciu z nich starało się siłą wedrzeć do środka, wybijając przy okazji szyby w budynku i tratując drzwi wejściowe.

Przed szturmem do budynku próbowali ich powstrzymać liderzy Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego - Ryszard Zbrzyzny i jego zastępcy: Mieczysław Grzybowski i Ryszard Kurek. Przekonywali: - Nie róbcie tego. Musimy być mądrzejsi. W odpowiedzi związkowcy zaczęli skandować pod ich adresem: "Judasze!" i rzucać w ich stronę monety. Mieli pretensje do liderów związkowych, że zorganizowali demonstrację po to, by załoga głosowała na nich w wyborach do rady nadzorczej, które mają zostać zorganizowane w przyszłym tygodniu.

Demonstrujący związkowcy domagali się m.in. 300 zł podwyżki dla każdego z pracowników. Czwartkowa manifestacja to kontynuacja rokowań nad zmianami w układzie zbiorowym pracy, a szczególnie niezgodną z prawem tabelą wynagrodzeń, która obowiązuje w spółce.

Tymczasem zarząd KGHM Polska Miedź poinformował, że jego przedstawiciele próbowali się spotkać i porozmawiać ze związkowcami. Ponieważ jednak "pikieta przerodziła się w agresywną demonstrację", zakończono rozmowy z protestującymi. Prezes spółki zastrzegł, że nie ma nic przeciwko temu, by za dobrą pracę płacić więcej. - Jednak sprawiedliwie nie znaczy każdemu po równo - stwierdził.

W mediach szeroko rozpowszechnia się informację ze strony zarządu o średnich zarobkach w firmie wynoszących 9 tys. Jak to wygląda z punktu widzenia pracowników?

Jak czytamy w piśmie Związkowiec Zagłębia Miedziowego:

Statystyka ma to do siebie, że można nią manipulować w bardzo dowolny sposób, zależnie od celu, jaki się chce osiągnąć. Prezes mówi o wysokim średnim wynagrodzeniu, ale nie wspomina, że prawie 40 proc. z tego to praca w soboty i niedziele. Można więc ją traktować jako drugi etat. Przemilcza też fakt, że w samym Biurze Zarządu zarobki przekraczają 12 tys. zł, a wynagrodzenia dyrektorskie liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych. Na dodatek właśnie tam obserwujemy największy wzrost zatrudnienia na wysokopłatnych stanowiskach. Często tworzonych pod specjalne zamówienia polityczne. Szerokim łukiem omija się też wyliczenia,z których wynika, że największy wpływ na przyrost wynagrodzenia miała nagroda za wypracowany zysk.

Kolejnym mitem budowanym przez władze spółki jest wzrost zarobków uzyskiwany dzięki przeszeregowaniom. Z analizy Funduszu Płac za 2010 rok wynika, że tą drogą pracownicy otrzymali zaledwie 11 zł miesięcznie więcej niż w 2009 r. Fakty i ideologia Jak by nie liczyć faktem jest, że duża część załogi zarabia miesięcznie 1500–2000 zł. Pracownicy z dłuższym stażem i wyższymi uprawnieniami zawodowymi mają od 3 do 4 tys. zł. Są to zarobki z kilkoma przepracowanymi dniami świątecznymi. Na naprawdę wysokie pobory może liczyć niewielka grupa górników strzałowych. Tworzą ją ludzie z wieloletnim doświadczeniem, pracujący w ekstremalnie niebezpiecznych i trudnych warunkach.

Faktem jest też, że członkowie zarządu po podwojeniu stawki podstawowej miesięcznie zarabiają ponad 100 tys. zł. Podniesienie stawek o 300 zł każdemu z 18-tysięcznej załogi Polskiej Miedzi zwiększyłoby Fundusz Płac o 100 mln zł. Roczne pobory trzyosobowego zarządu KGHM wynoszą około 5 mln zł. Porównanie tych wielkości mówi samo za siebie i jasno pokazuje, że odmowa ludziom podniesienia płac to kwestia doktryny ideologicznej liberałów, a nie sprawa możliwości finansowej firmy.

W zeszłym roku KGHM odnotował najwyższy zysk w historii spółki - 3,91 mld zł.

Nagranie ze szturmu na siedzibę spółki.

Ile zarabiają szefowie

Ile zarabiają szefowie związków w tym zakładzie?

A co nas obchodzą szefowie

A co nas obchodzą szefowie związków?

Skoro media podniecają się

Skoro media podniecają się płacą pracowników, odwrócenie pytania i zadanie go o szefów jest jak najbardziej wskazane.

Media starają się

Media starają się skompromitować żądania zwykłych pracowników powołując się na zarobki szefów związkowych. Twoje pytanie się w to wpisuje. Tak jakby duża pensja bonzów związkowych pomagała jakoś pracownikom.

dużo. dlatego potrzebujemy

dużo. dlatego potrzebujemy związków zawodowych bez szefów

Warto przeczytać w

Warto przeczytać w tekście, że robotnicy, w tym szeregowi związkowcy, przeciwstawili się w czasie protestu także biurokratom i baronom związkowym, którzy kręcą swoje lody na tym. Ludzie nie są tacy głupi.

ALE

chyba nie wszystkim, skoro premier "zapowiedział, że zwróci się do prokuratury o podjęcie 'energicznych działań' w sprawie czwartkowych protestów związków zawodowych w KGHM". W mniemaniu Tuska: "Tak jak chuligan nie może udawać kibica, też chuligan nie może udawać działacza związkowego. Ci, którzy popełnili wykroczenia i przestępstwa, będą ścigani z racji tej, że popełniają przestępstwa. I nie pomoże im ukrywanie się pod flagami związków zawodowych, nawet tych najbardziej szanowanych, z najwyższą tradycją. Nie można bezkarnie w Polsce nikogo bić. Te czasy definitywnie się skończyły".
Najwyraźniej Tusk pije do działaczy "Solidarności", blisko związanych z PiS.

Czy wiesz że: W KGHM jest

Czy wiesz że:
W KGHM jest więcej związkowców niż pracowników? Dlaczego? Otóż dlatego że każdy pracownik jest zapisany do kilku związków działających w KGHM. Pytanie dlaczego? A no dlatego ze dostanie od kilku związków wycieczki do Bułgarii na 2 tyg z pełnym wyżywieniem za 600zł ( przykład z JSW) od kilku związków kredkowe, itd... Dlatego słysząc o profitach jakie maja związki zawodowe a raczej ich członkowie zwłaszcza iż górnictwo jest nierentowne jestem za pełną prywatyzacją, pozostawieniem jednego związku zawodowego... do tego ta gwarancja 10-letniego zatrudnienia...

Sprywatyzować a pieniądze na szpitale dać... ostatnio czekałem 3 godziny na badanie krwi...tragedia.

Gdzie czytałeś że

Gdzie czytałeś że górnictwo jest nierentowne, zwłaszcza miedziowe, skoro powyżej masz jak byk o zysku napisane? A ludzie mają prawo należeć gdzie chcą, ja wiem że totalitaryści neoliberalini by chcieli im tego zakazać. Już kiedyś zamordyści czy to bolszewiccy czy kapitalistyczni delegalizowali związki zawodowe.

I dawaj linka do tego wywiadu.

A ze swojej strony dorzucę

A ze swojej strony dorzucę jeszcze linka do artykułu:
http://media.wp.pl/kat,1022939,wid,11418432,wiadomosc.html

"KGHM Polska Miedź SA to nie byle jaka firma, to perła w koronie spółek państwowych. W 2008 r. spółka znajdowała się w dziesiątce największych producentów miedzi oraz srebra na świecie. Corocznie spółka zasila budżet państwa pokaźną sumą pieniędzy wypłacaną w formie dywidendy. Bez wątpienia potencjał KGHM Polska Miedź SA jest ogromny i tkwi zarówno w złożach bogatych w rudy miedzi oraz srebra, ale również w wysoko wykwalifikowanej i doświadczonej kadrze."

Prędzej robotnicy z KGHM nie dorzucali się raczej tobie do czegoś, a nie ty im.

Demagogie i wybiórcze

Demagogie i wybiórcze analizy nie są uczciwe wobec faktów.
1.Kazdy członek związków zawodowych płaci składki członkowskie i mamy wolność stowarzyszania się.
2.na przykład Wycieczka za + - 600zł i tak jest za droga. Ta sama wycieczka z marzami pośredników moze kosztować nawet 3000 zł...
3.na przykład Ile zarobi pośrednik bez potu kapiącego po plecach? Liczyć... liczyć...

Idź do stacji krwiodawstwa

Idź do stacji krwiodawstwa oddać krew - morfologię zrobią ci za free, a cała akcja zajmie krócej niż godzinę :)

Pochodze z Lubina i dosc

Pochodze z Lubina i dosc dobrze znam historie tej firmy. Pamietam pierwszy etap prywatyzacji, kazdy z pracownikow dostal 10tys pln w akcjach. W tym samym czasie w miescie pojawily sie reklamy matiza za akcje KGHM. Za 10tys pracownicy stali sie "wspolwlascicielami" spolki. Praca w kopalini dla wiekszosci to 3 zmiany + wolne dni na poziomi 1000 wraz z dosc regularnymi wstrzasami. Nikomu nie zycze takiej pracy. Malo kto o tym mowi ale w chwili obecnej pracuja tam firmy podwykonawcy KGHM. Pracownicy tych firm zarabiaja czesto krajowe minimum, bez praw do jakichkowiek gorniczych przywilejow, wykonuja te sama prace co regularni pracownicy tej firmy. Nie qiem dokladnie ilu ich jest ale to dosc spora grupa. Zwiazki zawodowe i ich etatowi zarzadcy co stara historia tej firmy. To naprawde ciekawe, ze w koncu niektorzy przejrzeli na oczy i wytykaja sprzedajnosc tych kolesi. Od dluzszego czasu GW prowadzi nagonke na pracownikow i zwiazki w tej firmie. Prywatyzacja tej firmy to pewna katastrofa dla calego regionu i kraju. W polowie lat 90 tych holenderska grupa chciala przejac kontrole nad KGHM, na szczescie do tego nie doszlo, okazalo sie, ze ta fima byla przykrywka dla wiekszego konglomeratu gorniczego, ktory planowal zamkniecie kopalni, by pozbyc sie konkurencji dla swoich kopalni w Chile. w tym samym czasie dochody z KGHM stanowily 1/3 dochodu panstwa w sektorze przemyslowym. Nie wiem jaki procent stanowi teraz ale napewno jest to sporo, z pewnoscia KGHM jest nr 1 firma jezeli chodzi o rentownosc, zapotrzebowanie na miedz stale rosnie a surowca jest coraz mniej. Ludzie w regionie maja duzo do stracenia, kto zna te okolice wie, ze to Polska A przez naprawde duze A. Gornicy z KGHM to twarde chlopy i jesli uswiadomia sobie jaki numer chce im wyciac rzad to ten nie bedzie mial latwego zadania.

Ale jaki numer? Rząd ma w

Ale jaki numer? Rząd ma w KGHM 31.79% więc może co najwyżej pozbyć się reszty akcji co najpewniej zrobi w tym roku bo 11mld piechotą nie chodzi. Jeszcze tylko wezmą dywidendę i mogą sprzedać.

są jeszcze dodatki

Na rękę żaden górnik 9tys nie ma ale trzeba pamiętać o:

Oprócz pensji górnik czy hutnik z KGHM dostaje ekstra pieniądze: premie, nagrody roczne, kwartalne, trzynastą pensję, czternastą pensję, dodatkowe nagrody, nagrodę roczną z okazji Barbórki lub Dnia Hutnika. KGHM daje pożyczki mieszkaniowe, zapomogi, paczki dla dzieci, bony na święta. Emeryci i renciści dostają ekwiwalent za deputat węglowy, nagrodę od zysku (ok. 2,5 pensji), ołówkowe na każde dziecko w wieku szkolnym (ok. 1,8 tys. zł), świadczenie wypoczynkowe (ok. 1,8 tys.zł), dofinansowanie na kolonie dla dzieci.

No ale co z tego, skoro

No ale co z tego, skoro spółka jest tak zyskowna? Dlaczego pracownicy mają nie zarabiać proporcjonalnie do zyskowności firmy? Gdy spółka ma coraz większe zyski i trzeba by podwyższać pensje, to wolnorynkowcy chowają głowę w piasek i udają że ich nie ma. Gdy trzeba obniżać, bo spółka przynosi straty, to od wolnorynkowców się nie można opędzić. Co jest grane?

Albo się przyjmuje stanowisko, że pensje powinny być uzależnione od produktywności (to jest śpiewka liberałów, ale tylko wtedy, gdy pensje trzeba obcinać), albo się przyjmuje (zgodnie ze stanem faktycznym), że pensje są uzależnione od siły przetargowej pracowników i nie mają nic wspólnego z produktywnością.

> "Dlaczego pracownicy mają

> "Dlaczego pracownicy mają nie zarabiać proporcjonalnie do zyskowności firmy? "
Słusznie. Jednocześnie dlaczego mieliby nie dopłacać z własnych kieszeni do strat?

Ależ zawsze dopłacają - w

Ależ zawsze dopłacają - w postaci zwolnień, zamiany stałych umów na umowy śmieciowe i braku indeksacji pensji zgodnie z inflacją.

Aha. Czyli jednak nie chodzi

Aha. Czyli jednak nie chodzi Ci o wprost proporcjonalne do zysku/straty dodatki do pensji/dopłacanie w razie straty. To jest to samo, co możesz usłyszeć z drugiej strony: że dostaniesz podwyżkę w postaci braku zwolnienia, zamiany umowy elastycznych na stałe, braku obniżki pensji. Ta sama logika.

O pełnym udziale

O pełnym udziale pracowników w zyskach i stratach firmy można mówić tylko wtedy, gdy pracownicy kontrolują firmę, np. wtedy gdy wyrzucono właścicieli.

O pełnym udziale w zyskach

O pełnym udziale w zyskach i stratach firmy można mówić tylko wtedy, gdy pracownicy czy inni ludzie kontrolują firmę, tj. gdy zainwestują w firmę własny majątek, dopuszczając jego całkowitą stratę, jak to się dzieje z wieloma nietrafionymi biznesami. W innym przypadku jest to rozbój jak każdy inny.

Oni już zainwestowali w

Oni już zainwestowali w firmę wszystko co mieli - swoją pracę. To właściciel firmy jest rabusiem, który w majestacie prawa kradnie im większą część wartości ich pracy.

Piszesz sloganami, które

Piszesz sloganami, które nic konkretnego nie znaczą. Pracownik najemny z definicji nie inwestuje, nie ryzykuje. Pracuje za z góry ustaloną przez obydwie strony kwotę. W każdej chwili może odejść. Przedsiębiorca, zakładając firmę inwestuje tym co wcześniej wypracował, zarobił. Może stracić cały dorobek życia lub istotną część majątku (najczęściej) albo dorobić się fortuny (rzadziej). Najczęściej coś pomiędzy. Pracownik najemny fortuny nie zarobi, ale też nic nie straci. To są zresztą ci sami ludzie. Prawie każdy przedsiębiorca był kiedyś pracownikiem najemnym i odwrotnie - ci, którym biznes się wypalił wracają do pracy najemnej.

Przemyśl proszę to sobie :)

Przemyślałem to i mi

Przemyślałem to i mi wyszło, że to ty piszesz sloganami, które nic nie znaczą:

1) Pracownik nie może w każdej chwili odejść, bo jest bezrobocie, a on/a potrzebuje pracy.
2) Jaki ma sens stosowanie mitu "od pucybuta do milionera" w dobie międzynarodowych korporacji?
3) Niezależnie kim był wcześniej pracodawca, zachowuje dla siebie część zysku wypracowanego przez pracowników, bo chroni go państwo ze swoim prawem własności. Twoja ideologia mówi, że to ok, a ja mówię, że pracownicy są właścicielami swojej pracy i wszystkiego co wypracowali - nieważne czy na swoim, czy na cudzym.
4) O czym mielibyśmy dalej gadać?

Ad 3) Nie chodzi tu o

Ad 3) Nie chodzi tu o ideologię, tylko o ustalenie kolei rzeczy, bo ja też się zgadzam, że "pracownicy są właścicielami swojej pracy i wszystkiego co wypracowali" i dlatego mogą tą pracę sprzedać wybranej firmie za ustaloną kwotę, a czy ta firma później wypracuje zysk czy poniesie stratę to już jest zmartwienie kogo innego i nijak się ma umowy zawartej między firmą a pracownikiem.
zaś ad 1) czasem nie ma gdzie, a czasem ma i odchodzi, w każdym razie nie ma żadnych zobowiązań i zachowuje cały posiadany majątek.
ad 4) Dyskusje na pewnym poziomie są kształcące.:)

Ad 3) Nie. A to dlatego, że

Ad 3) Nie. A to dlatego, że nie dostali pełnej wartości swojej pracy, a jedynie tyle ile wynosi stawka godzinowa na rynku pracy (nie rynku towarów, gdzie sprzedano ich pracę). Jednym słowem, obrabowano ich z wartości dodanej, czyli zysku na ich pracy.

Inaczej rozumiemy istotę pracy najemnej. Dla mnie to nie jest swobodny kontrakt, ale wymuszona przymusem ekonomicznym kapitulacja. Wszystko, co wytworzyli pracownicy należy do nich, nawet jeśli zapłacono im za małą część wartości, którą wytworzyli.

Ad 3) Jeśli się Rozumuje w

Ad 3) Jeśli się Rozumuje w ten sposób, to wychodzi na to, że jeśli firma wychodzi na zero, to ich praca nie była nic warta, a w razie straty to jeszcze była szkodliwa, co nie ma sensu...

Praca, której nikt nie

Praca, której nikt nie potrzebuje, faktycznie nie ma wartości. Ale ryzyko mogą ponosić tylko ci pracownicy, którzy kontrolują swój zakład pracy. Dopóty zakład kontroluje kapitalista, niech wypłaca pensje. A jeśli nie jest w stanie, niech odda zakład pracownikom. Jak pokazał przykład Argentyny, coś co się nie opłacało kapitalistom opłaca się pracownikom, gdy ci przejmą zakład.

Moja osobista ocena ich

Moja osobista ocena ich pracy jest bardziej na korzyść pracownika. :) Skoro go ktoś zatrudnił, zdecydował zapłacić za konkretne usługi, to znaczy że ta praca jest warta tyle na ile się umówili, nawet jeśli firma w danym okresie jest stratna. Pracownika nie powinno to obchodzić. Podobnie w przypadku zysku, nie ma podstaw do domagania się podwyżki tylko z tego tytułu. Generowanie straty jest kłopotem właściciela podobnie zysk jest jego zasługą, choć model premiowy zależny od wypracowanego zysku może być sensowny, tylko to by warto było uzgodnić przed podpisaniem umowy, a nie nagle rościć pretensje, jeśli tylko udało się firmie coś zarobić.:)

Ja uważam, że ma prawo

Ja uważam, że ma prawo domagać się jednego i drugiego. Czy to dostanie, zależy tylko i wyłącznie od stosunku sił na linii pracownicy-pracodawcy. Wszelkie ograniczenia moralne w tym zakresie pochodzą z systemu wartości narzuconego przez posiadaczy. Nie widzę żadnych powodów, by te zasady miały ograniczać pracowników.

Każdy z nas jest

Każdy z nas jest posiadaczem (z drobnymi wyjątkami, np. jak ktoś mieszka w klasztorze). Nawet biedni ludzie mają wpojone wartości w tym zakresie i kieruje ich działaniem co innego więcej niż zwykła reguła pięści.

Rozróżniamy własność

Rozróżniamy własność osobistą, używaną na codzień w sposób bezpośredni (władztwo nad przedmiotem, posiadanie w znaczeniu prawnym), od własności, której nie ma się w bezpośrednim posiadaniu, a zwłaszcza własności środków produkcji (chodzi o własność gwarantowaną przez prawo, a nie przez faktyczne władztwo nad przedmiotem).

Pierwszą uznajemy, drugiej nie. Szczególnie nie uznajemy zarabiania na własności, a nie na własnej pracy.

ad 2) choćby taki...

ad 2) choćby taki... http://tnij.org/lrc5

Ten tekst raczej nie mówi,

Ten tekst raczej nie mówi, czy uczciwie pracowali i jaki kapitał kulturowy zapewnili im rodzice. Nie oczekujmy od Gazety Wyborczej obalania mitów kapitalizmu...

No właśnie mówi, m.in.

No właśnie mówi, m.in. "prawie wszyscy zarobili swoje miliony sami, jako specjaliści w swych zawodach lub właściciele firm".

Burżuje bogacące się poprzez wyzysk swoich pracowników - Twój przedmówca musi mieć ładnie nasrane we łbie, względnie nie doczytał linkowanego artu, skoro uważa że to dowodzi możliwości "kariery od pucybuta do milionera". Warto by też zbadać, na ile ich firmy są subwencjonowane przez kanadyjskie państwo, czy to finansowo czy za pomocą sprzyjającego prawa (pomijam już taką oczywistość, jak przywilej pod postacią prawa prywatnej własności). Ale o tym w artykule cicho sza...

JUŻ SŁYCHAĆ PIERWSZE GRZMOTY

KGHM i cały region z nim związany to przykład korporacjonizmu. Wysokość zarobków i poziom życia w tym regionie znacznie przewyższa średnią krajową. To oczywiście kole w oczy - czemu trudno się dziwić.
Zastanawia co innego. Ostatnie wystąpienie górników KGHM wskazuje, że nawet w tej oazie nasila się walka klasowa. Górnicy nie godzą się na narastające dysproporcje płacowe, ani na kolejny etap prywatyzacji, który pod znakiem zapytania stawia przyszłość całego regionu. Zamierzają bronić swojego poziomu życia wywalczonego przez nich w 1992 r. Wówczas władza ugięła się przed strajkiem pracowników KGHM, odkładając rozgrywkę na czas nieokreślony.
Ten model korporacjonizmu nigdy nie miał szans na upowszechnienie się.
W dobie nasilającego się kryzysu, przy wyczerpaniu rezerw nie przetrwa, ujawni jedynie narastające sprzeczności interesów, rozerwie biurokratyczno-korporacyjną skorupę.
Na naszych oczach pod wpływem bodźców zewnętrznych i wewnętrznych korporacjonizm pęka.
Już słychać pierwsze grzmoty.

To wszystko piękne i

To wszystko piękne i materialistycznie słuszne, ale kim będzie klasa reprezentująca nowe systemy produkcji, która nie jest reprezentowana w obecnej fazie rozwoju państwa?

Przyznam,

że nie rozumiem pytania. Co ono ma wspólnego z KGHM?

Pisałeś "Na naszych oczach

Pisałeś "Na naszych oczach pod wpływem bodźców zewnętrznych i wewnętrznych korporacjonizm pęka." - to chyba klasyczne marksowskie stwierdzenie o rozsadzaniu skorupy starego systemu polityczno-ekonomicznego przez nowe stosunki produkcji.

Więc skoro pęka, to co rodzi się zamiast niego? Jakich stosunków produkcji jest wyrazicielem nowa klasa, która obali stary system polityczny?

Wartość dodatkowa

Korporacjonizm, to jeszcze nie system polityczno-ekonomiczny, tylko jakiś jego segment. Kapitalizm jest szalenie pragmatyczny i elastyczny.
Wydaje mi się, że nowe stosunki produkcji wynikają ze sposobu rozumienia konfliktu klasowego, o którym była mowa wyżej w dyskusji. A mianowicie, z odpowiedzi na pytanie: do kogo należy wartość dodatkowa (marksiści mówią o wartości dodatkowej, a nie o dodanej, czyli o części wartości nowowytworzonej pomniejszonej o koszty płac, które są mimo wszystko kosztem, koniecznym, jak wiekszość innych kosztów uzasadnionych, ale zawsze kosztem społecznym, a my chcemy mówić o czystej nadwyżce)?

Swoja drogą, bardzo ciekawa jest tu wymiana argumentów na temat wartości dodatkowej. Jako marksiści możemy dorzucić swój punkt widzenia, sądzę, że coś wnoszący. Otóż, biorąc pod uwagę argument liberałów, że z zasady opłacane są czynniki produkcji (a nie tyle ludzie, którzy przypadkiem za nimi stoją - Kowalski albo Malinowski; daje to taki posmak obiektywizmu i wzniesienia się ponad ludzką arbitralność), to w momencie zakupu środków produkcji (narzędzi, materiałów i siły roboczej) te czynniki produkcji logicznie rzecz biorąc zostają JUŻ opłacone. Analogia z zakupem środków konsumpcji: nie oczekuję przecież, że kiedy zjem ciastko, to ktoś mi zwróci jego koszt. Zjadłem i tyle mojego. Produkcja jest konsumpcją, tyle że odmienną od "normalnej" konsumpcji. Tutaj "konsument", czyli kapitalista, oczekuje zwrotu wyłożonych środków.

Ale podstawowa kwestia jest już załatwiona: czynniki produkcji zostały opłacone. Można przystapić do produkcji. Z punktu widzenia społeczeństwa jest fajnie: mamy potrzeby, nabyliśmy środki produkcji, teraz produkujemy na zaspokojenie potrzeb. Ale kapitalista produkuje dla zysku, a nie dla zaspokojenia potrzeb. On palcem nie kiwnie, żeby ruszyć z produkcją, jeśli nie będzie miał nadziei na zysk. Technicznie produkcja jest możliwa, ale brakuje motywacji ze strony kapitalisty, który zmonopolizował własność środków produkcji. Jak on nie uruchomi produkcji, to uważa, że nikt nie będzie mógł tego zrobić. To mu daje, w jego mniemaniu, prawo do pełnego zysku z produkcji. Czyli: zysk jest ceną, za którą da się ubłagać i zrobi łaskę społeczeństwu, że będzie produkował. (Cudzymi rękami, skądinąd.)

Dalej mechanizm powiela trochę zasadę piramidy: kolejny kapitalista opłaca czynniki produkcji, przerzucając pełny koszt plus zysk na następnego oraz na robotników, którzy w globalnym ujęciu, jako klasa, oddadzą kapitalistom jako klasie pełną wartość swojej płacy, albowiem nie mają możliwości znalezienia przedmiotów zaspokajających ich potrzeby poza mechanizmem produkcji kapitalistycznej (patrzymy modelowo). Czyli do kieszeni kapitalistów wracają pełne nakłady plus jakiś dodatek, czyli wartość dodatkowa. Każdy z nich dostaje zwrot zainwestowanych środków, a jako klasa okazuje się, że nie zainwestowali ani grosza, bo wszystko im zwrócono z naddatkiem. Kto im zwrócił?

Istnienie wartości dodatkowej jest synonimem gospodarki realnej, która stanowi fundament "wirtualnych" mechanizmów finansowych, na których opiera się kapitalizm w odróżnieniu od innych systemów rynkowych.

Cały tytuł kapitalisty do zawłaszczania pełnej wartości dodatkowej bierze się z szantażu opartego na zmonopolizowaniu własności i udawaniu, że bez jego motywacji społeczeństwo nie produkowałoby niczego. Istnienie społeczeństw niekapitalistycznych pokazuje, że motyw zysku nie jest jedynym możliwym. (Osobna kwestia to dynamika gospodarki). Co więcej, tylko istnienie tak zorganizowanego społeczeństwa, w którym istnieją ludzie pozbawieni tytułów własności (poza własnością swojej siły roboczej), daje możliwość podtrzymywania "piramidy". Bez tego - jak wskaują załamania giełdowe - zysk nie mógłby zaistnieć, bo któryś kapitalista musiałby się okazać "konsumentem" końcowym, opłacającym wstecz wszystkie zastosowane czynniki produkcji. A takiego frajera nie ma.

Logicznie z tego wynika, że tylko społeczeństwo jako całość składa się na możliwości funkcjonowania takiego chorego mechanizmu - wbrew swej woli zresztą. Dlatego warunki do produkcji i osiągania wartości dodatkowej stwarza społeczeństwo jako całość. Nawet nie pojedynczy robotnicy. Oni, jako klasa, wytwarzają wartość dodatkową, ale ta nie powstałaby, gdyby nie rozwój sił wytwórczych, który jest możliwy dzięki zbiorowemu wysiłkowi całego społeczeństwa. Tak więc, logicznie, wartość dodatkowa należy do społeczeństwa.

Z tego wynika logika przyszłego społeczeństwa.

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/felietony/1515722,1,z-zycia-sfer.re...
Właśnie się dowiedziałem,że ,,związkole`` muszą został wyplenieni z naszej nieczystej kapitałowo polskiej ziemi ! Przecież w KGHM dostaje się 10 000 zł miesięcznie za byle co a prezesi ciężko pracują za grosze.I jeszcze protestują ! Przeciwnie zachowują się ,,porządni obywatele``,którzy w imię białej,imperialistycznej Polski robią zadymy na meczach.Neonazistowska propaganda polityczna XXI wieku obrała sobie za cel być przeciwieństwem lewaków,związkoli,żydokomuny,wszystkiego co złe i niedobre i oczywiście pociechą ,,polityki`` :)

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.