Podatki: Prezent dla najbogatszych ze strony polityków

Kraj | Gospodarka

1 stycznia obecną trzystopniową skalę podatkową ze stawkami 19 proc., 30 proc. i 40 proc. zastąpi skala dwustopniowa. Nowe stawki ustalono na poziomach 18 proc. i 32 proc., a próg podatkowy wyniesie 85 528 zł. Taką decyzję uchwalił jeszcze sejm poprzedniej kadencji.

Zgodnie z obliczeniami Szymona Czerwińskiego, konsultanta w firmie doradztwa podatkowego Accreo Taxand, nominalnie na zmianie najwięcej zyskają osoby pobierające najwyższe pensje. Osoba zarabiająca 2 tys. zł brutto miesięcznie zyska "na rękę" ok. 166 zł rocznie. W przypadku pracownika zarabiającego 5 tys. zł, roczna oszczędność wyniesie ok. 936 zł. W kieszeni osób zarabiających 10 tys. brutto miesięcznie zostanie ok. 5 360 zł rocznie.

- W przypadku większości podatników korzyści ze zmian stawek będę niemal symboliczne. Co prawda podatki płaci się proporcjonalnie do dochodu, jednak zmiany mogłyby w większym stopniu uwzględniać interes najliczniejszej grupy podatników - uważa Czerwiński.

Ekspert dodaje, że jego wyliczenia uwzględniają zaplanowane podwyższenie limitu dochodów, po przekroczeniu którego nie płaci się składek rentowych i emerytalnych. W tym roku wynosi on ok. 85,3 tys. zł, w 2009 r. ma zostać podwyższony do ponad 95,7 tys. zł. Minister pracy nie podpisała jednak jeszcze odpowiedniego obwieszczenia. - Jeżeli limit nie zostałby podwyższony, osoby najlepiej zarabiające zyskałyby jeszcze więcej - zwraca uwagę Czerwiński. (PAP)

Bogaci korzystają w

Bogaci korzystają w większym stopniu z ochrony aparatu państwowego (ochrona własności), korzystają także, jeśli są kapitalistami, np. z wyszkolonych za budżetowe pieniądze pracowników, wybudowanych z publicznych pieniędzy dróg w interesach itd. Także w czasie kryzysu największą pomoc państwową otrzymują bogaci. Natomiast tradycyjnie szumna obniżka podatków dotyczy jedynie niewielkiej garstki najbogatszych, a reszta otrzymuje symboliczną kwotę na otarcie łez.

Gdyby nie istniało państwo, to kapitaliści bez wątpienia by je stworzyli.

Ufff...

Wreszcie ktos zmiejszy grzywne za zaradnosc. IMO podatek dochodowy jak juz musi byc, powinien byc degresywny. Powinno sie karac brak przedsiebiorczosci, a nie zaradnosc.
XaViER, ale bogaci za to rzadziej korzystaja z publicznej opieki medycznej, a placa wieksze skladki. Co do wyszkolonych z pieniedzy budzetowych pracownikow, to studia powinny byc platne, bo czemu niby ktokolwiek ma dostawac taki zastrzyk kapitalu za darmo (tzn z pieniedzy podatnika)? Publiczne drogi, podatek na nie jest zawarty w cenie paliwa, wiec im wiecej "bogacz" jezdzi (nie tylko w interesach) tym dla nich lepiej.
Panstwo stworzyla by takze biedota, bo to ona w tej chwili na nim najbardziej korzysta. Pobieraja zasilki, renty, emerytury, bezplatna opieke medyczna i inne tego typu wynalazki...

A jeszcze wspomniales o

A jeszcze wspomniales o ochronie wlasnosci. Panstwo do tego nie jest potrzebne. Jak dla mnie wystarczylo by mi pozwolenie na trzymanie w domu broni dlugiej i uzycia jej w razie wtargniecia i zagrozenia mojego zdrowia, zycia, wlasnosci. Mojej lub rodziny. Sa tez firmy ochroniarskie, pracowalem w wielu firmach i nigdy nie widzialem biura chronionego przez policje lub wojsko. Zawsze byly to prywatne firmy. A ich pracownikami nie byli emerytowani zolnierze ani policjanci, tylko wyszkoleni za wlasne pieniadze absolwenci szkol ochrony. Hmm... wolny rynek?

za jaką "zaradność". Syn

za jaką "zaradność". Syn mojego byłego szefa (któremu było się zmarło niedawno) całe życie nie kiwnął palcem, ale dostał całą firmę "w prezencie" zgodnie z państwowym prawem spadkowym. Czy ten koleś był zaradny?

Jeśli zaś jako zaradność rozumiemy kombinatorstwo i łupienie pracowników to oczywiście tacy ludzie są mistrzami tak rozumianej "zaradności".

Drogi nie są budowane jedynie z podatku wliczonego w cenę paliwa, ale także ze "zwykłych podatków". Państw pomaga kapitalistom łupić niemiłosiernie pracowników z ich pracy dzięki państwowemu prawu własności. Cała reszta ochłapów - marna opieka medyczna, którą i tak chcą sprywatyzować, marne szkolnictwo itd. to jest tylko mydlenie oczu ludziom żeby się nie zbuntowali przeciwko władzy kapitalistów wspieranej policyjną pałką. Zresztą historycznie rzecz biorąc szkolnictwo nie powstało "dla dobra ludu", ale dlatego że kapitaliści potrzebowali wysoko kwalifikowanej siły roboczej, podobnie z opieką medyczną - kapitaliści w XIX w. alarmowali że spada wydajność pracowników ze względu na choroby i wypadki, dlatego w XX w. wprowadzono opiekę medyczną. Nawet pan feudalny dbał o chłopów. Teraz kapitaliści stracili pamięć i nie chcą już łożyć na edukację i leczenie niewolników, a potem jęczą, że nie ma wystarczająco dużo odpowiednio wykwalifikowanej siły roboczej. Albo rybka albo akwarium.

Co do ochrony przez firmy

Co do ochrony przez firmy ochroniarskie, to jest jedna z największych bredni skrajnych liberałów (którzy akurat w tym nawet odjechali tak daleko, że większość kapitalistów uważa ich za idiotów, dlatego np. UPR ma wieczne 1 proc. poparcia). Jeśli byłoby X firm ochroniarskich, a nie byłoby państwa jako arbitra posiadającego monopol na przemoc, to rządziłby ten który akurat mógłby sobie pozwolić na silniejszą firmę ochroniarską, czyli ten, który aktualnie miałby więcej kapitału na to. Dlatego kapitaliści WOLĄ żeby konflikty między nimi regulowało państwo z monopolem na przemoc, bo inaczej by się pozabijali.

Dla rozwoju kapitalizm potrzebuje m.in. stabilnego prawa, a takie by nie istniało, gdyby prawo było narzucane przez tego kto aktualnie jest najsilniejszym watażką.

Na Kazimierza Wlk. we Wrocku

Na Kazimierza Wlk. we Wrocku widzialem wlepke naklejona na automat z biletami "A.C.A.B" podpisana cia.bzzz.net. Przyszla mi taka mysl, ze anarchisci widza swiat czarno-bialo. Gruby kapitalista, wyzyskujacy przymierajacego glodem pracownika. Czyli co nie ma uczciwych pracodawcow? Prace mozna zmienic. Co do opieki medycznej i wyksztalcenia, to chyba dobrze, ze alarmowali i w efekcie mozna sie uczyc i leczyc "gratis". Brak wykwalifikowanej sily roboczej tez jest dobry dla pracownika, bo zgodnie z zasadami wolnego rynku, jak jest mala podaz a duzy popyt, rosnie cena (w tym wypadku cena pracy) - robotnik moze wynegocjowac lepsza pensje.

Wiem, ze ten pan nie jest dla was autorytetem, ale posluchac mozna, nie cale 7 min a delikatnie ociera sie o omawiany tutaj temat:

http://www.youtube.com/watch?v=XmSojjDQ92Q

Nie ma uczciwego w moim

Nie ma uczciwego w moim rozumieniu kapitalisty, bo każdy korzysta ze sprzedaży dóbr i usług wypracowanych przez jego pracowników. Odcina haracz dzięki państwowemu prawu własności. Pracownik nie potrzebuje do produkcji kapitalisty. De facto nie potrzebuje go do niczego. Po prostu. Gdyby nie państwowe prawo własności to kapitalista zostałby "zwolniony".

Problem z rynkiem pracy jest taki, że w przeciwieństwie do rynku np. butów, jeśli jest za mały popyt na pracę to cena za jaką sprzedaje się pracownik spada poniżej minimum egzystencji i taki pracownik skazany jest na nędzę lub śmierć głodową. Buty jedynie zgniją w magazynie. Łapiesz różnicę?

Pracownicy nie potrzebują jałmużny ze strony kapitalistów i ich agenta - państwa. Sami produkują wszystkie dobra i usługi i sami w procesie demokratycznym mogą się nimi sprawiedliwie dzielić - także opieką medyczną i edukacją. Kapitaliści i państwo do niczego nie są potrzebni w tym.

Rozumiem roznice miedzy

Rozumiem roznice miedzy rynkiem pracy i rynkiem butow. Ale czlowiek w przeciwnienstwie do buta branze moze zmienic. Jak jest maly popyt na szewcow, to moze zamiatac, jak juz nie ma co zamiesc, moze piec chleb... Czlowiek jest eleastyczny.
To ze nie potrzeba kapitalisty, to jest spore uprszczenie. Prace zespolu ludzi ktos musi koordynowac, jedni sie do tego bardziej nadaja inni mniej. Ktos ma pomysl na biznes, inny nie potrafi, ale jest dobrym rzemieslnikiem, to sie najmuje. Wielu moich znajomych z pracownikow najemnych stalo sie "kapitalistami" i zalozylo firmy, bo tak im sie bardziej oplaca.
Hmmm... dzielenie sie dobrami produkcyjnymi przypomina komune i "czy sie stoi, czy sie lezy 2000 sie nalezy". Zalozmy ze masz czteroosobowa firme produkujaca buty. Siedzicie i caly dzien robicie kalosze. Ale jeden kolega siedzi i dlubie w nosie, chodzi na fajke i pracuje efektywnie 2h dziennie, podczas gdy wy pracujecie po 8h, bo nie palicie i macie drozne nosy. Potem sprzedajecie towar i dzielicie sie po rowno? Fajna sprawiedliwosc. Chce cie na wspolnika.
Kapitalista ponosi wieksze ryzyko niz pracownik najemny. Jezeli firma zbankrutuje, robotniki tylko idzie na bruk. Wlasciciel firmy zostaje z dlugami czesto. Dlatego uwazam ze za ryzyko nalezy mu sie wiecej niz komus kto sobie siedzi na cieplej posadzie.

zostawanie z dlugami??

przywilej ograniczonej odpowiedzialnosci (sp.z o.o.) oznacza ze kapitalista odpowiada tylko do wysokości imiennych udziałów w spółce (chyba że w sprawach podatków). Zadłuża się grubo powyżej tego, bankrutuje, majątek firmy nie pokrywa długów, on nie wypłaca pensji pracownikom, ci zostają na lodzie tylko spłaca część długu banku (ponieważ tylko część, banki podnoszą ceny kredytów żeby wkalkulować ryzyko, i zakładanie nowych firm staje się trudniejsze zamiast łatwiejsze niby dzięku przywilejowi sp. z oo.) i mówi "nie mam" a np. willa którą zbudował kiedy firma przynosiła zyski zostaje jego. I co? I nic, taki przywilej. Wlasciciel wiecej ryzykuje a pracownik 'tylko idzie na bruk'?

oczywiście że jest

oczywiście że jest bardziej elastyczny, ale to chroni go tylko do pewnego stopnia, ponieważ zwykle kryzys pojawia się nagle i nie ma czasu na przekwalifikowanie się, które trwa, no i często kryzys jest tak poważny że dotyka jednocześnie wiele branż, a więc możliwości zmiany pracy kurczą się gwałtownie.

Funkcją kapitalisty jest posiadanie i akumulacja kapitału, a niekoniecznie zarządzanie (do tego zwykle najmuje sobie ludzi). Kapitalista nie musi robić praktycznie nic dopóki firma przynosi zyski. Także innowacyjność nie jest wyłączną domeną kapitalistów - pokazały to znakomicie przykłady kiedy pracownicy sami przejmowali kontrolę nad produkcją i dystrybucją od rewolucyjnej Hiszpanii poprzez Solidarność 80-81 aż po Argentynę po 2001 r. Wszędzie mimo porzucenia przez kapitalistów zakładów pracy okazywało się, że pracownicy nie tylko sami potrafią zarządzać produkcją, ale że robią to racjonalniej niż nastawieni na szybki zysk kapitaliści. Wiele osób innowacyjnych nie może się spełnić, bo choć ma pomysły, nie ma dostępu do kapitału. W warunkach samorządności pracowniczej, takie jednostki miałby szersze pole do popisu, bo pomysł nie byłby uzalezniony od wielkości posiadanego kapitału - i to nie jest teoria, tylko fakty oparte na empirycznych doświadczeniach.

Co do ryzyka, to wbrew propagandzie najczęściej na kryzysie cierpią w pierwszej kolejności pracownicy i ponoszą większe ryzyko niż kapitaliści. Zwolnienie to nie jest "nic takiego", ale często oznacza biedę. Kapitalista często chroniony jest także przez prawo (spółki z ograniczoną odpowiedzialnością - to nie jest nazwa przypadkowa).

Dzielenie się dobrami wyprodukowanymi w rzeczy samej przypomina komunę, ale paryską. Ew. okres Solidarności 80-81. Natomiast w PRL nic takiego nie miało miejsca i nie ma nic wspólnego z przykładem który podałeś powyżej. Bardziej mi przypomina opis wspomnianego powyżej przeze mnie kapitalisty, który czy siedział, czy pływał swoim jachtem zarabiał dzięki prawu własności.

"Wiele osób innowacyjnych

"Wiele osób innowacyjnych nie może się spełnić, bo choć ma pomysły, nie ma dostępu do kapitału. W warunkach samorządności pracowniczej, takie jednostki miałby szersze pole do popisu, bo pomysł nie byłby uzalezniony od wielkości posiadanego kapitału - i to nie jest teoria, tylko fakty oparte na empirycznych doświadczeniach."

To ciekawe co piszesz, ale moglbys mi podac jakis przyklad? Pracuje w branzy IT i wiem, ze narzedzia pozwalajace na wytworzenie czegos (nie wynalezienie, stworzenie) sa drogie. Vide MS Visual Studio, Lauterbach, rozne plytki evaluacyjne, stacje lutownicze itd. Moglbys mi powiedziec jak to nie zalezy od kapitalu? Albo jak moze nie zalezec? Ktos w to wklada inwencje i pieniadze, wiec takie narzedzia musza kosztowac. Jestem ciekaw jak wygladalby postep gdyby nie wolny rynek? Przyklady "samorzadnosci" ktore przytoczyles, to tylko kilkuletnie epizody.

Wszystko to co piszesz jest

Wszystko to co piszesz jest wytwarzane przez pracowników IT, a nie przez kapitalistów.

Po drugie narzędzia są drogie bo są monopolizowane często dzieki patentom przez wielkie korporacje (np. MS), co zabija innowacyjność. Gdyby np. nie piractwo powszechne w Polsce, to dostęp do wiedzy informatycznej byłby znacznie mniejszy, a tym samym spadła by innowacyjność (to dlatego m.in. Polacy mają dość wysoką renomę w świecie informatycznym).

Zrobmy eksperyment

Zrobmy eksperyment myslowy.
Jest tak jak chca anarchisci. Anarchia, samorzadnosc, kapitalisci w zbiorowych mogilach, ci co poszli na wspolprace czyszcza kible.

Mam pomysl na robota. Potrzebuje do tego serwo mechanizmow, procesorow, kabli, narzedzi programistycznych, kupe blachy i inne rzeczy. W kapitalizmie ide i to kupuje, jak mnie nie stac, nie robie robota, albo biore kredyt itd. Ale mamy inna rzeczywistosc, to co robie? Ide do fabryki, ktora robi potrzebne mi rzeczy i mowie, ze potrzebuje to i to i oni mi daja? Dobrze rozumiem? Oczywiscie robot ktorego stowrze, bedzie dobrem wspolnym wszystkich.
To teraz mam pytanie. Kapitalistyczne firmy obecnie wysylaja darmowe probki ukladow scalonych. Kiedys robily to chetniej i to jest wlasnie to. Duza czesc firm juz nie wysyla do Polski. Dlaczego? Bo czlowiek nie wezmie ile mu jest potrzeba. Ludzie sa zachlanni i brali wiecej, a potem sprzedawali na aukcjach internetowych. Nikt nie bedzie szanowal czegos co jest za darmo. Tak jest ze studiami, opieka medyczna, wspomnianymi darmowymi probkami i jeszcze wieloma innymi rzeczami. Jasne, ze sa wyjatki, ale nieliczne. Patrz frekwencja na wykladach, ludzie chodzacy codziennie do lekarza, chociaz sa zdrowi... To nie moze sie udac

Jeszcze jedno pytanie. Jak

Jeszcze jedno pytanie. Jak wygladalaby dystrybucja mieszkan? Wszyscy mieszkaliby w takich samych willach? A moze blokach? Jakos sobie tego nie wyobrazam. To samo z samochodami. Wszystko byloby tak samo zle i niskiej jakosci? No bo za darmo to ludzie wszystko wezma. Jezeli jednak byly by produkty lepszej i gorszej jakosci, to kto decydowalby jak to dystrybuowac?

Dystrybucja mieszkań by

Dystrybucja mieszkań by wyglądała na zasadzie spółdzielni - zbierają się architekci i murarze, dekoratorzy wnętrz, ogrodnicy, itp... i sobie budują takie mieszkania jak chcą. Jedni lepsze, drudzy gorsze - tak jak umieją. Potem w nich mieszkają. To np. model przedwojennej spółdzielni na Żoliborzu. Tam wyszły całkiem niezłe domy.

Na tej zasadzie można zbudować wszystko - lepiej i taniej niż w państwowych lub korporacyjnych molochach.

No to bedac elektronikiem -

No to bedac elektronikiem - programista nie mam szans na mieszkanie. Szkoda. Wole jednak zarobic i sobie kupic. Mi tam kapitalizm pasuje.

A jak w takim razie

A jak w takim razie wytłumaczysz powstanie dziesiątek tysięcy darmowych programów, które ludzie napisali za darmo i które są często lepsze od komercyjnych zamienników? Czy "nikt ich nie szanuje". Zastanów się.

Czy sa lepsze czy gorsze,

Czy sa lepsze czy gorsze, nie bede polemizowal, sam uzywam linuxa. Jednak nie budzi on takiego zaufania w duzych firmach produkty komercyjne. Poza tym to jest zajebiscie zly przyklad w tej dyskusji, bo mowa o rzeczach materialnych. Nic sie nie stanie jak ktos pobierze 20x iso z jakas dystrybucja linuksa, ale jak wezmie 20 przedmiotow, ktroych dzienna produkcja to 15 sztuk, a tak na prawde potrzebuje tylko 1, a reszte wymieni na wino, to juz nie bedzie milo. O takim szanowaniu mowie. Co do rozwijania darmowych progrmow, to robia to najczesciej ludzie, ktorzy maja wolny czas po pracy i wtedy sobie dlubia, albo studenci. Pomagalem rozwijac jeden projekt, ale juz nie mam czasu, wiec nie musisz mi tlumaczyc co to za srodowisko, znam je.

Co budzi zaufanie w firmach

Co budzi zaufanie w firmach komercyjnych mnie specjalnie nie interesuje. Ale wiele firm też wybiera darmowe oprogramowanie. Zwłaszcza w dobie kryzysu, nie tylko dlatego że jest darmowe, ale dlatego, że giganci jak Microsoft mogą obciąć wydatki na nowe wersje produktów i na aktualizację starych. I wtedy ludzie, którzy postawili na zamknięte oprogramowanie zostaną z ręką w nocniku.

Przykład oprogramowania jest jak najbardziej na miejscu, bo przecież ktoś się napracował, żeby to stworzyć. Jakie ma znaczenie, czy to jest materialne, czy nie?

Oczywiście, że jest potrzebny wolny czas - to żadne odkrycie. W dobie bezrobocia będzie go pod dostatkiem :)

Przyklad jest zly, chleba

Przyklad jest zly, chleba nie skopiujesz tak latwo jak programu. Bylo juz poruszane.

Wiem, że było poruszane,

Wiem, że było poruszane, ale ten argument jest bez sensu.

Absurdalnie moze to

Absurdalnie moze to przywrocic wolny rynek. Pan A zalatwil sobie talon na auto, ale lubi chodzic pieszo, za to nie ma mieszkania, a pan B ma mieszkanie, ale chce sie zaszyc w bieszczadach w szalasie. Niestety potrzebowalby auto, zeby sobie czasem skoczyc po czekolade z tych bieszczad. Wiec dokonuja wymiany. To mozna uszczegolowic bardziej i skomplikowac, az dojdziemy do pieniadza i wolnego wynku w pierwotnym tego slowa znaczeniu. Moze anarchia nie jest taka zla i tak wyewoluuje w kierunku wolnego (na prawde wolnego) rynku. Ciekawe jakby to bylo?

Taka wymiana nie jest

Taka wymiana nie jest sprzeczna z anarchizmem - wręcz przeciwnie. Wydaje mi się, że system LETS jest bardzo zbliżony do tego co mówisz.

Są działające systemy tego typu na Śląsku: http://lets.bzzz.net/
i w Krakowie: http://krakow.lets.pl/ (ten ostatni chyba w ostatnim roku trochę przymarł)

"Co do ochrony przez firmy

"Co do ochrony przez firmy ochroniarskie, to jest jedna z największych bredni skrajnych liberałów (którzy akurat w tym nawet odjechali tak daleko, że większość kapitalistów uważa ich za idiotów, dlatego np. UPR ma wieczne 1 proc. poparcia)."

Nie jestem UPRowcem , ale w ich programie niczego takiego niema więc proszę nie kłamać w żywe oczy !!!

"Gdyby nie istniało

"Gdyby nie istniało państwo, to kapitaliści bez wątpienia by je stworzyli."

To niby kapitaliści są odpowiedzialni za powstanie państwa ??? Państwa istniały i przed nimi.

Trzeba szybko ratowac ludzi

Trzeba szybko ratowac ludzi przed kapitalistycznymi swiniami:

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Mostostal-Chojnice-chce-wydzierzawic-maj...

dzisiejsze firmy

dzisiejsze firmy ochroniarskie (zwane inaczej mafiami) zatrudniają mnóstwo czynnych i byłych policjantów.

A bogaci (korporacje) korzystają z państwowego wsparcia bardziej. Trudno żeby było inaczej skoro media są korporacyjne, a państwo robi duże interesy z koncernami.

I ta ochrona polega na, uwaga, zniewoleniu rynku, regulacjami, biurokracją i podatkami, przez co biedni zostają pracownikami najemnymi zamiast prowadzić swoje firmy (ew. spółdzielnie) gdzie zarabialiby na siebie. Brak konkurencji powoduje wysokie ceny dla konsumentów. Pensje dla pracowników są znikomym kosztem w budżecie korporacyjnym i są nieporównywalne z ich produktywnością. I niech Was nie zwiedzie stawka PIT. Spojrzyjcie na strukturę budżetu. Zresztą bogaci i tak mają swoje sposoby żeby uniknąć podatków. Poza tym podatki są oczywiście wliczane w ceny produktów i podatki płaci konsument. 22% (przeważnie) ceny czegokolwiek to VAT, do tego wysokie akcyzy na paliwo wliczone w ceny, akcyzy za gaz, tytoń, alkohol, dochodowy to wiadomo, grzywny, mandaty, dodatkowe oplaty za setki rzeczy (calkiem sporo dodatkowych oplat np. przy samochodach), liczne odplatnosci w teoretycznie publicznych szkolach, uczelniach (!), przychodniach, transporcie (placimy za bilety chociaz juz zaplacilismy w podatkach!), cla 'chroniace miejsca pracy w produkcji' ktorych koszt spoczywa na konsumencie: realne obciazenie podatkowe to minimum 2/3-3/4 zarobków dla tych co mają najniższą stawkę. Oczywiscie czesc idzie na potrzebne rzeczy (nieraz zreszta bardzo nieefektywnie wydawane), ale czy zrzucilibyscie sie dobrowolnie na szkołę? wojsko? urzędników, z których wiekszość jest niepotrzebna i zajmuje się egekwowaniem przepisow regulujacych wszystko co sie da i generowaniem kolejnych? "Darmowe" uslugi istnieja obecnie glownie po to zeby uzasadnic spoleczenstwu istnienie tych podatkow i koniecznosc utrzymywania armii urzedniczych i jedynie w takiej skali żeby odsuwać podejrzenia. Redystrybucja dochodow to kawal sciemy. Zasilki i emerytury to samo, farsa jakas.

Tylko ten kto pracuje na panstwowym i jednoczesnie robi cos za co normalnie nikt by nie zaplacil albo kto nie pracuje wcale moze uwazac ze reszta sie na niego zrzuca w podatkach. Zdecydowana wiekszosc nawet tych z najnizszej stawki placi znacznie wiecej niz dostaje w formie uslug sektora publicznego - zreszta, nie zastanawialiscie sie nigdy po co jest az tyle niepotrzebnych w powszechnym odczuciu obowiazkowych przedmiotow w szkole (nie zeby ich nauczyciele tylko zarabiali na systemie, sa oczywiscie rowniez ofiarami, placa podatki jako konsumenci), dlaczego stawki ZUS sa tak wysokie w porownaniu do rent i emerytur, dlaczego w kazdej instytucji publicznej jest koszmarnie drogi przeciez Windows i dlaczego tak ciezko konkurencji bylo wchodzic na rynki zastrzezone dla TP przez co polaczenia byly i sa takie drogie? Czemu kazdy zatrudniony placi podatek dochodowy, nawet jesli nalezy do tych do ktorych ta sama lub wieksza kwota wraca (biorca netto), czy nie po to, zeby wszystko musialo przejsc przez urzednika ktory sciagnie z tego prowizje?

Podatki placisz zawsze gdy cokolwiek kupujesz, a roznice stawek PIT maja mniejsze znaczenie.

Inna sprawa że neoliberalne ograniczanie sektora publicznego to ściema jeszcze gorsza - chca sprzedawac jak swoje!. Prywatna odplatnosc za studia itd. - spoko tylko jakby nam oddali te podatki! Nie wierze zreszta ze sektor publiczny kosztowal az tyle zeby pochlaniac 2/3-3/4 albo wiecej zarobkow. Samozatrudnienie - spoko ale kasa co szla na skladki ma isc do mojej kieszeni a nie pracodawcy. I tylko tak a nie jakas neoliberalna hipokryzja. Owszem polowe przynajmniej tego sektora by mozna i nalezalo zlikwidowac, ale powinno go przejac spoleczenstwo w bezposrednie(!) zarzadzanie, bo to spoleczenstwo ten sektor zawsze finansowalo! No nic tylko przechwycać i uspółdzielniać :P

Xavier a kapitalista jest pracownikowi potrzebny bo bez inwestycji interes by sie nie rozkrecil i nalezy mu się zysk za to ze ryzykuje swoja kase ktora byc moze dlugo harujac oszczedzal i za to ze czeka iles czasu zanim produkt powstanie i zostanie sprzedany. Tylko ze obecnie dzieki temu ze panstwo wpiera korporacje i nie ma konkurencji, a one maja juz z dawna ugruntowana dominacje, kapital pobiera sobie horrendalne prowizje (w stosunku do zyskow generowanych przez pracownikow ich pensje sa zawsze bardzo niskie bo zalozenie przez nich konkurencyjnej niezaleznej firmy jest takie trudne). I nie rynek jest zly (co zreszta np. Yak powyzej dostrzegl), tylko ze to co nam sie czesto przedstawia jako wolny rynek ma tyle wspolnego z wolnym rynkiem co ZSRR z władzą ludu. Zamiast wolnego rynku dla wolnych ludzi sa zniewoleni ludzie dla korporacyjnego rynku. (Co prawda mówi się że wolny rynek nie może istnieć tak jak mówi się że anarchia to utopia, ale to nie ma znaczenia dopóki rządzeni muszą się obronić przed pogłębianiem opisanego problemu). Zresztą teraz dominacja wielkiego biznesu jest tak duża że nawet porzucenie państwowego interwencjonizmu (który wbrew opinii wielu, może wiekszosci, libertarian nie okrada bogatych na rzecz biednych a zdecydowanie częściej odwrotnie, poniekąd wiadomo wielki biznes jest zrośnięty z państwem i na nim wyrósł) by mogło nie pomóc. Często się zapomina że nawet Rothbard którego się często objeżdza w swoim 'dobrym' okresie opowiadał się za konfiskatami pracowniczymi. Carson też rynkowiec a lewak. Brad Spangler który należy do tradycji libertariańskiej pisze otwarcie żeby wstępować do IWW :)

"Owszem polowe przynajmniej

"Owszem polowe przynajmniej tego sektora by mozna i nalezalo zlikwidowac, ale powinno go przejac spoleczenstwo w bezposrednie(!) zarzadzanie, bo to spoleczenstwo ten sektor zawsze finansowalo!"

Tutaj oczywiście zgadzam się, ale co do reszty - w szczególności co do twojej wiary w "wolny rynek" - nie widzę raczej możliwości żeby to na dłuższą metę zadziałało. Jednak w rynkowej grze wygrywają silniejsi i tym samym akumulują kapitał, co jest niczym innym jak w efekcie kumulacją władzy. Rynek nigdy nie będzie działał doskonale, choćby dlatego, że np. informacja na rynku nie jest dystrybuowana doskonale.

Co do kapitalistów to są zbędni, bo do inwestowania nie są potrzebni. Inwestować mogą bezpośrednio sami pracownicy, a kapitalista utrzymuje swoje prawo wyłącznie dzięki państwowemu wsparciu.

Xavier

Xavier,
a. Mowilem o systemie takim jak sobie wyobrażam a nie o wiekszosci wspolczesnych kapitalistow - jezeli pracownicy beda inwestorami to będą też zbiorowym kapitalistą (w nowym rozumieniu) ;) .I będą pobierać za to zysk przy sprzedaży swoich produktów(usług) konsumentom powyżej ceny produkcji.

b. Na podobnej zasadzie by się sprzedawało usługę pracy takiej spółdzielni pracy. I na rynku tej pracy by tak samo obowiązywała konkurencja i prawa popytu i podaży, po prostu by było bezpośrednie zarządzanie z wybieralnymi i odwoływalnymi 'menedżerami' i własność prywatna, tyle że zbiorowa-pracownicza.

c. Z tego co się orientuję na skłotach własność prywatna obowiązuje w normalny sposób - pewne rzeczy są dobrowolnie dzielone ale jeśli ktoś ma np. samochód to osoby do których on nie należy nie zabierają mu jego na siłę tylko muszą poprosić a właściciel wydaje indywidualne decyzje (czy pozyczyć) zależnie od stopnia znajomości i zaufania do wnioskodawcy.

d. Podobnie np. warszawska Cykloza, którą jak mi się wydaje prowadzą anarchiści, sprzedaje piwo i inne napoje oraz jedzenie po zwykłej rynkowej cenie, może nie drogo, ale na pewno nie pankowo i w założeniu ma przynosić zysk i stanowić źródło dochodu dla tych którzy tam pracują.

Jestem w stu procentach pewny że jej właściciele uważają ją za swoją własność prywatną i nie życzyliby sobie żeby ktoś się tam po prostu ich własnością bezczelnie poczęstował, i nie uważają raczej że ich własność 'to kradzież' (formułując tę formułę często przywoływany anarchista wyjaśniał dokładnie że własność oparta na wyzysku, ale to hasło jest często nadużywane w sposób dogmatyczny i w uproszczonym rozumieniu).

e. Nie wiem czy ta akurat ta knajpa jest spółdzielnią pracowniczą (jak będę mieć okazję to się zapytam, albo może ktoś tutaj mi powie), ale załóżmy że jest i dla potrzeb rozkminy załóżmy że własność którą stanowi ta knajpa da się podzielić na jakieś udziały w jakiś jednostkach typu akcje albo typu pieniądze. I załóżmy dalej że biznes się rozwija i trzeba zatrudnić nową osobę. Moim zdaniem nie byłoby wtedy sprawiedliwe gdyby nowa osoba została przyjęta do spółdzielni na identycznych zasadach i z równymi udziałami we wspólnej własności co osoby które na tę własność już wcześniej pracowali (choćkolwiek nie powinna otrzymywać wynagrodzenia w wysokości płacy minimalnej i mieć gówno do gadania jak wielu pracowników w warunkach wulgarnego kapitalizmu, i jak sądzę właściciele wybrali by rozwiązanie zgodne z rozsądnie pojmowaną uczciwością). I ta nowa zatrudniona osoba nawet gdyby była anarchistą a nie otrzymała pełnego równego udziału w spółdzielni prawdopodobnie nie nazwała by swoich pracodawców kapitalistycznymi wyzyskiwaczami ani zdrajcami anarchizmu. Z tego wynikałoby że można sprzedawać i tworzyć rynek w ramach anarchizmu. W ramach rozsądnie pojętej uczciwości.

f. Tak samo nie uważam żeby Elba zdradzała ideały anarchizmu organizując koncerty po cenach nie odbiegających od koncertów podobnej muzyki podobnych wykonawców w klubach albo czad giełdy (przeciwnie, złodziejem byłby właśnie ten kto by coś zajebał na takiej giełdzie i tłumaczył się dogmatycznie pojmowanym hasłem 'własność to kradzież'). To samo dotyczy płatnych zinów, wydawnictw muzycznych itd (chociaż w tym małym światku zjawisko konkurencji cenowej ma ograniczony zasięg, ale istnienie takiego zjawiska nie jest wykluczone; jeżeli ktoś na swoje produkty/usługi ustala niższą cenę niż taką która gwarantowała by mu/jej maksymalny zysk to bardzo fajnie, ale to wynika tylko z jednostkowej psychologicznej decyzji a nie jest to 'anarchistycznym obowiązkiem' 'anarchistycznego przedsiębiorcy'). :d

nie sądzisz? ;)

ps. pytanie do wszystkich zorientowanych w temacie Grecji - czy niepalenie małych sklepików wynikało tylko i wyłącznie z taktyki, czy jednak z tego że zdaniem tamtejszych anarchistów nie wszystkie małe sklepiki zasługują na spalenie automatycznie dlatego iż reprezentują świat własności prywatnej? Na pewno w wielu z nich panuje wyzysk wobec kasjerów i innych pracowników, ale w niektórych może nie, co więcej anarchiści też robią zakupy i część sklepów pewnie szczerze uważają za potrzebne:)

ps2. Ty Xavier pewnie nie nazwiesz mnie żadnym pachołkiem kapitalizmu tylko dlatego że popieram własność prywatną (nieważne czy indywidualną czy syndykalistyczną) i nieliczne inicjatywy wolnorynkowe, ale internetowym napinaczom mówię że sympatyzuję z grecką walką, argentyńskimi pracownikami itd - zwyczajnie nie sympatyzuję z przeginaniem bagiety;)

Cykloza jest

Cykloza jest kolektywem-spółdzielnią. Wiem też, że ostatnio dołączyły tam nowe osoby. O ile mi wiadomo, są traktowane tak samo jak założyciele.

Dzięki za odp. Jeśli

Dzięki za odp. Jeśli zaiste, to nieźle sie 'obłowiły' na wejściu;)) byłby to miły gest ze strony założycieli:) [a może to ich anarchistyczny obowiązek a nie żaden miły gest;)] Anyway ktoś jeszcze się chce odnieść do pozostałych aspektów podniesionych kwestii?:)

"Rynek nigdy nie będzie

"Rynek nigdy nie będzie działał doskonale, choćby dlatego, że np. informacja na rynku nie jest dystrybuowana doskonale."

Śmieszą mnie anarchiści którzy podpierają się neokeynesizmem - doktryną pro-państwową. Niema czegoś takiego jak "doskonały rynek" to ekonometryczny wymysł , myślowy konstrukt służący do badań. To samo tyczy się "doskonałej informacji" te pojęcia nijak mają się do rzeczywistych procesów gospodarczych.

"w szczególności co do twojej wiary w "wolny rynek"

Przecież wolny rynek to w skrócie wymiana dóbr i usług oparta na dobrowolnych relacjach. Ograniczany ale zawsze istnieje.

neokeynesiści nie lubią

neokeynesiści nie lubią mnie w równym stopniu jak neoliberałowie. oczywiście że nie ma czegoś takiego jak "doskonały rynek" ani "doskonałej informacj". Dlatego na niekontrolowanym rynku będą powstawać silniejsze jednostki, które będą narzucać słabszym swoją wolę (i prawo). Dlatego nie należy gospodarki rozważać od sfery politycznej. Wymiana i produkcja musi podlegać świadomym decyzjom demokratycznym, jak każdy inny aspekt rzeczywistości. Od tego się nie da uciec.

sie ciesze ze zgadzamy sie

sie ciesze ze zgadzamy sie co do rzeczy najwazniejszych. jak zwyciezymy to juz nasi potomkowie beda kombinowac co dalej;))

"oczywiście że nie ma

"oczywiście że nie ma czegoś takiego jak "doskonały rynek" ani "doskonałej informacj"."

Chodziło mi tylko o to że te pojęcia nijak mają się do rzeczywistości , co oznacza że wnioski oparte na nich też są fałszywe.

"Dlatego na niekontrolowanym rynku będą powstawać silniejsze jednostki, które będą narzucać słabszym swoją wolę (i prawo)."

Nieprawda tylko państwowy parasol daje możliwość takiej akumulacji bogactwa by narzucać innym swoją wolę.

"Wymiana i produkcja musi podlegać świadomym decyzjom demokratycznym, jak każdy inny aspekt rzeczywistości. Od tego się nie da uciec."

Czyli jak ??? Bo nie rozumiem.

Myślę że podstawowym

Myślę że podstawowym błędem w tej dyskusji jest to, że nikt nie wspomniał o likwidacji jednostki pieniężnej. Jeśli to się nie stanie dyskusja między anarchistami, a libertarianami będzie prowadziła do
nikąd z małą przewagą dla libertarian. Oni bowiem nie wyobrażają sobie świata bez pieniądza, który przecież nie istniał od zawsze i nie był jedynym regulatorem stosunków ekonomiczno społecznych, a anarchiści zupełnie dają się wciągać w bezsensowną dyskusję.
Jeśli natomiast anarchista zgodzi się na istnienie pieniądza, który jak wiadomo nie jest tylko środkiem służącym wymianie ale stał się wartością sama w sobie to niech dyskutuje sobie do śmierci.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.