Stalingrad nacjonalistów

Kraj | Publicystyka | Rasizm/Nacjonalizm

Co roku komentuję wydarzenia związane z 11 listopada, przy okazji analizując rozwój (?) ruchu nacjonalistycznego w ciągu minionego roku. Emocje po ostatnich wydarzeniach powoli opadają, więc można przemyśleć sytuację.

Tym razem wiele wskazuje na to, że pod względem wizerunkowym tegoroczny Marsz Niepodległości może stać się dla nacjonalistów tym, czym Stalingrad był dla nazistów. O ile dwa lata temu symbolem wydarzeń stała się "niemiecka antifa" i rzekomy "atak Niemców na rekonstruktorów" (którego nie było) albo atak na rzekomego "spokojnego patriotę", który okazał się neonazistowskim bojówkarzem, co dało propagandowe narzędzie w ręce nacjonalistów, mające uzasadnić "niszczenie lewactwa, to w tym roku głównym newsem była podpalona tęcza i próba spalenia skłotów z ludźmi w środku oraz problemy międzynarodowe wywołanie atakiem na rosyjską ambasadę. Mało kto bierze na poważnie tłumaczenia wodzów Ruchu Narodowego w stylu "kiedy złodzieja złapią za rękę, wtedy złodziej mówi, że to nie jego ręka".

Dwa lata temu pamiętam, nawet w liberalnych mediach musieliśmy w komentarzach próbować odkręcać kłamstwa prawicy, które ku naszej złości były przyjmowane niemal bez zająknięcia przez większość mainstreamu. Pamiętam ile włożyłem (nie wiem czy sensownie) wysiłku w odkręcanie kłamstw, a potem rozpaczliwie próbując zainteresować faktami media w większości głuche na te starania. Teraz role się odwróciły. Nacjonaliści bezsilnie próbują spamować komentarze wstawiając spreparowane zdjęcia ("tęcza sama się podpaliła"), czy specjalnie zmontowane filmiki mające rzekomo dowodzić, że "skłotersi sprowokowali spokojnych patriotów", choć skłot nie znajduje się na trasie przemarszu. Część mediów początkowo nawet próbowała realizować swoją starą metodę sztucznej symetrii i przedstawiać "obie strony jako winne" (królował w tym TVN), ale w miarę pojawiania się faktów i dowodów, które spływały nieprzerwaną falą ze smartfonowych kamer i aparatów świadków zdarzeń, ta narracja nie mogła się utrzymać i już tylko skrajnie prawicowe "niezależne od rozumu" media podtrzymują spiskowe teorie.

Dlatego słusznie lewica wycofała się z organizowania blokad i marszów tego dnia, zostawiając scenę wyłącznie nacjonalistom, by mogli kompromitować się na własny rachunek. Ta taktyka przynosi owoce. Wiele osób do tej pory wahających się, "czy to czasem nie wina lewaków", zajęło jednoznaczne stanowisko. Teraz nie ma już żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z agresorem.

Co ciekawe, jeśli chodzi o liberalny mainstream, najmocniejsze wsparcie nacjonaliści otrzymali od... Donalda Tuska i ministra MSW Bartłomieja Sienkiewicza, którzy przekonywali, że tak naprawdę nic się nie stało, a Marsz w tym roku był spokojniejszy niż wcześniej (chwalili się tymi wypowiedziami nawet na fanpage Marszu Niepodległości). Kto wie, być może teorie niektórych PiS-owców, że Tusk chce wzmocnić Ruch Narodowy, żeby ten urwał parę procent w wyborach partii Kaczyńskiego, nie są tak absurdalne na jakie mogłyby wyglądać na pierwszy rzut oka. W każdym razie Tusk-nacjonaliści to bardzo ciekawa koalicja.

Zastanawiające jest także zachowanie "stróżów prawa". Jest sporo nagrań na których widać jak policja przez dłuższy czas biernie przygląda się, jak rozjuszone nacjonalistyczne bojówki próbują podpalić skłot na Skorupki. Być może Tuskowi taka kompletnie obłąkana opozycja jest potrzebna. A skoro PiS powoli zaczyna się zużywać jako straszak, to trzeba wymyślić nowy. Dzięki temu rząd może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - dowalić PiS-owi zagrażając mu od prawej strony i jednocześnie próbować wykorzystywać nacjonalistycznych bandytów w celu zastraszania aktywistów radykalnej lewicy. To być może zbyt daleko idące wnioski, ale nie pozbawione podstaw.

Wciąż widać, że spektakl o nazwie Marsz Niepodległości cieszy się sporą popularnością. Sam jednak spektakl, choć efektowny, nie może przesłonić dość marnej sytuacji samego Ruchu Narodowego, jeśli weźmiemy pod uwagę stan organizacyjny. Czym innym jest bowiem zwołanie na wydarzenie gromady ludzi, a czym innym jest budowa ruchu, o organizacji nie wspominając.

Po pierwsze widać kto kontroluje sytuację, kto stanowi główne zaplecze. Ogon macha psem, chciałoby się powiedzieć. Winnicki z Bosakiem i Zawiszą widzą siebie jako przewodników mas narodowych, ale tak naprawdę to większość tych ludzi ma ich tam, gdzie tęcza nie dochodzi. To kibice nadają rytm manifestacji, nadają jej treść i charakter. To kibice decydują, jakie przyśpiewki i na jaką melodię będą używane, to co bardziej radykalni kibice decydują gdzie i kiedy mają być zadymy. To kibice skrzykują się i organizują wyjazdy. Nie wszyscy kibice biorą udział w zadymach (tak naprawdę bierze niewielka mniejszość, biorąc pod uwagę całość Marszu), ale większość kibiców ma gdzieś program Ruchu Narodowego i ich wodzów, którzy są zwykłymi wymoczkami. Dla nich Marsz Niepodległości to jest tryumf trybuny stadionowej nad ulicami. Mogą wyjść i się pokazać, pośpiewać w tłumie.

Wielki sukces frekwencyjny Marszu w minimalnym stopniu przekłada się na codzienną aktywność organizacyjną Ruchu Narodowego. To prawda, w porównaniu z jego niemal likwidacją parę lat temu, teraz wygląda na to, że jest rozwój. Ale tak naprawdę ten rozwój jest w porównaniu z liczebnością Marszu mizerny. Jeden z konserwatywnych polityków stwierdził po zakończeniu Marszu, "a teraz Ruch Narodowy zawiesił działalność na kolejne 364 dni". To oczywiście wyolbrzymienie, bo coś tam Winnicki z Bosakiem próbują robić w ciągu roku, żeby przekierować energię Marszu w działalność ich organizacji (a wkrótce partii politycznej). Oni nie chcą być wiecznymi wodzirejami jednej imprezy. Chcą wkroczyć do parlamentu.

Straż Niepodległości wymyślili (częściowo wzorując się na zagranicznych odpowiednikach) po to, żeby zamknąć kibicowską energię w organizacyjne ramy, które będą przez nich kontrolowane. W marzeniach widzą się jako wodzów przemawiających do tysięcy równo ustawionych rzędów swojej prywatnej armii. Tyle że to nie bardzo wychodzi. Kibice w przytłaczającej większości nie chcą dać się skoszarować jakimś siuśmajtkom przebierającym nogami do władzy. Ruch kibicowski ma swoją dynamikę i swoje interesy, które nie zawsze są zbieżne z interesami kierownictwa Ruchu Narodowego. Poza tym problemem są także podziały wśród samych kibiców. Jeden z członków Straży Niepodległości, został zaatakowany przez kibica Legii, bo ten rozpoznał go jako kibica Polonii Warszawa.

Marsz Niepodległości to tak naprawdę chwilowe wydarzenie, które z trudem zawiesza kibicowską wieczną wojnę. Wiadomo, że prym wśród bojówkarzy nacjonalistycznych wiodą w Warszawie kibice Legii (w charakterystycznych białych kominiarkach, które stały się symbolem zadym) wraz z sojusznikami. Inni działać mogą tam jedynie warunkowo. Dlatego wrocławskie marsze 11 listopada, organizowane przez skonfliktowane z Ruchem Narodowym Narodowe Odrodzenie Polski, mogą cieszyć się względnym sukcesem frekwencyjnym. We Wrocławiu rządzą kibice Śląska, którzy niespecjalnie lubią Legię, więc wybierają wrocławski Marsz Patriotów zamiast jechać na "legijny" Marsz Niepodległości do Warszawy. NOP zresztą także jest całkowicie uzależniony od widzimisię kibiców, którzy sami decydują gdzie i kiedy będą maszerować, co jasno i w jednoznacznych słowach wyjaśnili już parę razy w tym roku wodzom lokalnych nacjonalistów.

Tak więc, tworzenie z tego środowiska jednej karnej masy jest nierealne.

Straż Niepodległości nie była w stanie w żaden sposób panować nad sytuacją, bo nie ma żadnego autorytetu wśród najbardziej "zadymiarskich" kibiców. Nawet porównanie warunków fizycznych pokazuje kto tu rządzi. Straż Niepodległości nawet gdyby chciała nad nimi zapanować, to nie jest w stanie i dlatego ten 11 listopada stał się jej porażką oraz stojących za nią polityków. Kibice w większości nie dadzą się skanalizować. Wolą tworzyć sieci ad hoc, zdecentralizowane tymczasowe porozumienia, a nie być na usługach ludzi bez charyzmy i szacunku. W dodatku sama Straż okazuje się mało karna - część jej członków w odblaskowych kamizelkach wzięła udział w ataku na skłot.

Poza 11 listopada zarówno w kraju Ruch Narodowy, jak we Wrocławiu NOP, niewiele mogą zdziałać. Nie wychodzą poza "marszowanie". Wszystkie próby zrobienia jakichś akcji politycznych poza marszami rocznicowymi nie wypaliły (największa dotychczas klęska to tzw. Strajk Szkolny, który według Winnickiego, miał być dla rządu jak ruch przeciw ACTA). Poza 11 listopada ich akcje nie przekraczają kilkusetosobowych zgromadzeń i w zasadzie działalność niewiele różni się od tej, którą podejmowali dawniej. Pod tym względem nawet niezbyt przecież duży ruch anarchistyczny jest lepiej rozwinięty od nich, bo nieustannie drąży różne kanały dojścia do ludzi i podejmuje wciąż nowe tematy. Anarchiści są wszędzie, nacjonaliści zaś głównie maszerują. Po trzech latach sukcesów frekwencyjnych widać, że maszerują donikąd. Prawie cała ta energia idzie w gwizdek. Przypomina to trochę "dni wagarowicza" z lat 90., gdzie przez parę lat młodzież raz do roku wychodziła na ulice i robiła, czasem ostre, zadymy. Tam nie było co prawda żadnej wielkiej ideologii, a tu próbuje się do tych wydarzeń dorabiać patriotyczną oprawę, ale w zasadzie efekt jest podobny - raz w roku system może pooburzać się na "chuliganów", a karnawałowe odwrócenie ról i porządków kończy się po jednym dniu, a potem wszyscy rozchodzą się, by od następnego dnia grzecznie pracować na wzrost PKB.

Na koniec jeszcze taki mały teoretyczny suplement. Obecny ruch nacjonalistyczny, nie do końca chyba świadomie, sam niszczy podstawy swojej ideologii. Nacjonalizm, głosi jedność narodową, a obecny ruch narodowy stoi w opozycji do większości tego, co można nazwać narodem. Oczywiście dorabia się do tego różne teorie o "fałszywej świadomości narodowej", "zaczadzeniu narodu przez lewackie media" itd. Niemniej jednak wywołując burdy na ulicach w symboliczny sposób pokazuje coś, co raczej radykalna lewica głosi - że tak naprawdę jednolity naród jest fikcją, że jest podzielony niezliczoną ilością konfliktów z konfliktem klasowym na czele. O ile przedwojenna endecja (swoją drogą też nie stroniąca od burd i konfliktów) przynajmniej próbowała zorganizować coś, co nazywała narodem w masowy ruch i faktycznie na wielu polach masowe organizacje udało im się budować, to obecny ruch narodowy jest po prostu jednym wielkim katalizatorem konfliktów w ramach czegoś, co jest przecież etnicznie niemal całkowicie jednolitą krainą. Nie ma już wielkich mniejszości narodowych, jak przed wojną, bo najpierw Hitler kazał wymordować Żydów, a potem inny wielki zwolennik czystości etnicznej - Józef Stalin - nakazał wywiezienie z terenów Polski większość pozostałych mniejszości narodowych (m.in. Ukraińców i Niemców). Tych dwóch wielkich nacjonalistów wykonało całą robotę, której przed wojną domagała się endecja. Dlatego wódz ONR - Bolesław Piasecki - dokonał, tylko pozornie "dziwnego", zwrotu i poparł stalinistów po wojnie, bo budowali "piastowską Polskę".

A więc obecnie epigonom endecji i jej radykalnych odłamów nie pozostało nic innego jak, z braku liczących się mniejszości narodowych, wywoływać absurdalne konflikty wewnątrz ich własnego narodu, jednocześnie bredząc o jedności narodowej i "organicznym narodzie". Co ciekawe teraz spora część establiszmentu przejmuje endecki język "jednościowy", że powinniśmy "być razem 11 listopada", że jesteśmy niepodzielnym narodem itd. Takim "jednościowym", nacjonalistycznym językiem zawsze posługuje się władza, bo nacjonalizm, jak słusznie zauważył Rudolf Rocker, jest niczym innym jak religią państwową. Władza potrzebuje świąt narodowych, żeby ludzie gromadzili się wokół państwowych relikwii niczym w kościele. A to politycy zarządzają niczym kapłani tymi relikwiami i informują, co jest w "interesie narodowym", a co nie jest, tak jakby naród to była jedna osoba posiadająca jasno sprecyzowane jednolite interesy. Stąd też nic dziwnego, że poza czynnikami koniunkturalnymi, Roman Giertych popiera działania prezydenta Komorowskiego. Nie jest to w żadnym wypadku niezgodne z ideologią nacjonalistyczną. Słusznie też Giertych wytyka Ruchowi Narodowemu, że "rozbija jedność narodową". W końcu Tusk, Komorowski, a nawet gej i lewak to też dla nich powinni być Polacy, a nie śmiertelni wrogowie.

Tymczasem lewica radykalna jest konsekwentna w tym co mówi i co sami nieświadomie udowadniają członkowie ONR i MW swoimi wyczynami - nie ma pokoju, nie ma jedności narodowej. Są napięcia, jest konflikt. Teraz pytanie jak ściągnąć ten konflikt z oparów absurdu i wojen symbolicznych w które wystrzeliła go prawica, na poziom realiów ekonomicznych. To jest nasze zadanie.

XaViER
--
Zapraszam na Facebooka:
http://www.facebook.com/wolnelewo

Z rozkoszą przeczytałem

Z rozkoszą przeczytałem ten tekst

Dobry

Bardzo dobry tekst, jakby tak usunąć wyrażenia typu nacjonalistyczni bandyci, można byłoby go pokazać szerszemu gronu niż tylko sympatycy lewicy i czytelnicy tego portalu, bo jest on wart przeczytania nawet dla prawicy ;P

re

bo autor zostanie kiedyś znanym publicystą ekspertem tvm-u i to jest właśnie jego rewolucja
kiedy znudzi mu się już dzwiganie sztandardów, blokowanie eksmisji, rozdawanie ulotek - "praca u podstaw"
zostawi tych biednych ogłupionych ludzi którym tyle o powiadał o ich prawach o tym że mogą złożyć stosowne podanie a komornik to musi to a policjant tamto i że ci są źli i broń boże dać komornikowi w ryj bo w tedy puszczą was w skarpetkach a tak zostawią klapki a jak ktoś podpala wasze kamienice to nic bo niedługo już będzie lepiej jak w hiszpani w 36. Masy proletariackie zerwą kajdany i ruszą robić rewolucję (czyt: referendum), będzie nosił garniak i występował w "Loży Prasowej" i żaden naziol go nie tchnie

Wszystko jest pod kontorlą !!

Skoro już do tej pory nie

Skoro już do tej pory nie zostałem, to już w tym wieku "znanym publicystą TVN" nie zostanę. Zwłaszcza, że to prawicowa stacja i woli zapraszać Bosaka z Zawiszą.

jeśli jeszcze nie

jeśli jeszcze nie zauważyłeś to konflikt symboliczny dawno pokrył się z ekonomicznym, ponieważ prawica zagospodarowała wrogów neoliberalnej Polski. kibolstwo, mohery, robotnicy państwowych koncernów, niżsi pracownicy budżetówki, poPGRowcy, drobni rzemieślnicy i sklepikarze, bezrobotni. oto wyborcy PiS. tu raczej konflikt ekonomiczny został sprowadzony do symbolicznego i oba te pojęcia stały się już nierozrywalne na gruncie polskim. oczywiście nie jest to pełen obraz sytuacji (może też trącić liberalną krytyką zrodzoną na łonie elit), ale ogólna ocena jest prawdziwa. czy powrót na grunt walki czysto ekonomicznej jest możliwy? tak, jeśli dysponujesz mediami ogólnokrajowymi, kółkami parafialnymi na terenie całego kraju i aparatem organizacyjnym na poziomie partii politycznej na poziomie PiSu.

Utożsamienie wrogów

Utożsamienie wrogów neoliberalnej polski z ideologicznym zlepkiem "myśli narodowej" jeszcze nie nastąpiło, ale są ku temu warunki, co Ruch Narodowy wyczuwa niejako na oślep (nie wierzę, żeby stosowali jakąkolwiek przemyślaną strategię bazującą na socjologicznych analizach).

Konfliktu ekonomicznego nie sposób jest wyrazić bez pośrednictwa symboli kulturowych, a symbolika narodowa i związana z nią w mobilizacja do walki (coś charakterystyczne dla polskiej kultury) wydają się być oczywistym wyborem. Wielu ludzi pokrzywdzonych lub zagrożonych instynktownie sięga po elementy takiej retoryki.

Daleko posuniętym uproszczeniem jest przypisywanie wymienionym w twoim komentarzu grupom jakiejś esencjalnej podatności na tego typu retorykę. Tak po prostu nie jest. Retorykę wojującego nacjonalizmu łatwo jest stosować w przypadku masowej jednorazowej mobilizacji, jaką jest np. Marsz Niepodległości. W codziennych kontaktach często z tymi samymi ludźmi równie łatwo przychodzi odwoływanie się do ogólnohumanistycznych wartości czy wątków z kultury lokalnej nieredukowalnych do ogólnopaństwowej wersji patriotyzmu.

Wszystko wskazuje na to, że lewica społeczna nie posiada w tym momencie siły pozwalającej na masową mobilizację, a sojusz z przychylnymi (do czasu) liberałami (w postaci niektórych postaci z elit medialnych) jest katastrofalnym dla wiarygodności środowiska. Jednocześnie lewica społeczna wydaje się być silna mocą "nieefektownych" rozproszonych działań, pracy u podstaw. Dobre stosunki squotów i alternatywnych centrów z lokalnymi społecznościami są tutaj dobrym przykładem.

Nie należy zatem przypisywać polskim ofiarom neoliberalizmu ogólnej tendencji nacjonalistycznej. Rzeczywistość społeczna jest bardziej skomplikowana i jak doskonale znamy to z codziennego życia, ludzie zachowują się różnie w różnych sytuacjach. Główne zagrożenie dla lewicy społecznej to medialne utarcie się takiej interpretacji konfliktu społecznego w Polsce: patrioci (ofiary transformacji) kontra lemingi (beneficjenci transformacji). Jest to podział fałszywy, ale może zostać przyjęty jako obowiązujący na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.

otóż to, podział jest

otóż to, podział jest fałszywy, ale tłumaczy rzeczywistość w sposób przystępny dla wielu środowisk.
nacjonalizm jest światopoglądem czysto reakcyjnym, nie musi mieć racjonalno - ekonomicznego uzasadnienia, wystarczy mu, że wykorzystuje aktualne konflikty dla własnych, mityczno - symbolicznych urojeń.

Problem w tym, że jakiegoś

Problem w tym, że jakiegoś rodzaju mitologia, siłą rzeczy redukująca złożoną rzeczywistość do prostszego, ale przemawiającego do wyobraźni przekazu, jest niezbędna do społecznej mobilizacji.

Moim zdaniem lewica społeczna nie ma czegoś takiego pod ręką i w obecnych warunkach nieprędko pojawią się takie symbole. W takiej sytuacji powinniśmy w jak największym stopniu wykorzystać "soft power" (w której jesteśmy lepsi).

@

Ponieważ został on napisany po to by robić dobrze takim jak Ty czy xavier

Tekst kuriozalny, jak ten

Tekst kuriozalny, jak ten człowiek tak widzi rzeczywistość, to ja nie mam pytań.

NAM

Tak, Xavier, co roku

Tak, Xavier, co roku komentujesz MN i co roku tak samo: za każdym razem jest to porażka nacjonalistów i zwycięstwo antyfaszystów :D

Słabo więc ze zrozumieniem

Słabo więc ze zrozumieniem tych tekstów u ciebie. Bo po moim ostatnim tekście część tzw. antyfaszystów miało sporo pretensji do mnie.

BĘDZIE ICH WIĘCEJ

Zauważ, XaViERze, że po Stalingradem obok pokonanych byli jeszcze zwycięscy. Tu ich nie ma. Klęska, jeśli o czymś takim w ogóle w tej sytuacji można mówić, mogłaby mieć tylko charakter propagandowy. Skoro jednak sam oddzielasz środowiska kiboli od ruchu radykalnie narodowego, akceptujesz poniekąd wykładnię przyjętą przez organizatorów Marszu Niepodległości. Okazuje się, że jest ona wciąż użyteczna i wiarygodna.
Całe kibolstwo nie da się pewnie wtłoczyć w ramy ruchu radykalnie narodowego, ale jej istotna część w nim już jest.
Widziałeś chyba w akcji białe kominiarki z emblematem ruchu radykalnie narodowego?
Będzie ich więcej.

Po pierwsze, nie wszyscy

Po pierwsze, nie wszyscy tzw. kibole w Polsce są członkami ruchu narodowego. Są miasta, gdzie środowiska kibicowskie są w większości obojętne w stosunku do tego ruchu.

Po drugie, ci bojówkarze, którzy zaatakowali skłot mają poglądy nacjonalistyczne, ale to jeszcze nie znaczy, że będą słuchać jakichś samozwańczych wodzów tzw. Ruchu Narodowego.

Celny komentarz.

Celny komentarz. Postrzeganie skrajnej prawicy przez pryzmat Ruchu Narodowego, czy ONRu to jest gruby, gruby błąd. Różne grupki mogą ze sobą sympatyzować, ale nie ma żadnego zjednoczonego frontu.

Na podobnej zasadzie,

Na podobnej zasadzie, zmatolały ideologu niesistniejącego sukcesu, jak SA było obojętne na tę głębsza wykładnię nazizmu.

Bardzo celny tekst Xavier.

Bardzo celny tekst Xavier. Akapit o "nadających charakter marszowi kibolach" trafiony w sedno. I to, co od dawna się przewija w dyskusjach- zdecydowana większość kiboli nie jest w żaden sposób usposobiona politycznie, to po prostu skumulowana złość i agresja wynikająca z beznadziei, na której rozładowanie nie mają pomysłu. A rola RN w tym, by im stworzyć sztucznych wrogów, przeciw którym chwytają za kamienie przekonani święcie o tym, że zwalczają przyczynę swej beznadziejnej sytuacji.

Daje nadzieję wnikliwość

Daje nadzieję wnikliwość tej analizy. Bo przy całym zagrożeniu jakie stwarzają ruchy nacjonalistyczne, przy całej ich agresji i wściekłej przebiegłości, wydają się oni po prostu głupi.

Jak dla mnie kluczowy

Jak dla mnie kluczowy argument tego tekstu został sformułowany z liberalnego punktu widzenia - mianowicie, że nacjonaliści się skompromitowali, bo doszło do zadym. Oczywiście liberalne media zawsze się koncentrują na zadymach i je potępiają, ale przez ludzi sfrustrowanych swoją sytuacją, czyli przez większość, to że ktoś używa przemocy nie jest negatywnie oceniane. Przeciwnie, może to być bardzo atrakcyjne i przysporzyć faszystom więcej popularności - społeczeństwo odczuwa złość z powodu panoszących się burżuji, bezrobocia, kiepskich płac oraz ogłupiającej harówy i jeśli faszysta pokaże kozła ofiarnego, np. lewaka, pedała, imigranta czy feministkę, to wielu chętnie rzuci się, aby się na nim wyżywać.
Kiedyś faszyści 11.11 byli blokowani, później zdołali przyciągnąć na swój marsz cześć normalnych ludzi i blokady odpuszczono, teraz faszyści atakują skłoty. Cóż, trudno się w takim rozwoju sytuacji dopatrywać się kryzysu ruchu faszystowskiego.
Niestety, faszystowska fala się podnosi, ale nie ma się co załamywać, od nas zależy, czy zdołamy wskazać ludziom prawdziwe źródło cierpień - system kapitalistyczny
walka trwa, pozdro

Normalnych ludzi? Czyli

Normalnych ludzi? Czyli kogo? Kalisza z Palikotem? Daj spokój.

A zadymy kompromitują ich:

1) ponieważ pokazują, że nie są w stanie panować nad swoimi zwolennikami, co z punktu widzenia prawicowego wyborcy, który lubi jak wódz twardo trzyma za mordę zwolenników, a nie pozwala im harcować bez ładu i składu.

2) Jako polityków dążących do władzy, którym nie udało się prze 3 lata skojarzyć z niczym innym jak z zadymami.

Tak więc z punktu widzenia ich własnych celów mimo prężenia mięśni stoją w miejscu. Przecież robienie zadym dla samych zadym to nie jest ich cel. To nie są jacyś nihiliści-piromani z Grecji, których jara sam ogień dla ognia.

...

a ci co popierali Hitlera i pchnęli go do władzy do byli wyborcy jacy ? bo im chyba harce SA nie przeszkadzały
ale może to kwestia czasów a nie wyborców lub jakaś inna kwestia i odniesienia do lat 20/30 w Niemczech są nie trafne
No i tam raczej ogon psem nie machał chociaż machał ale wiadomo nadeszła w końcu noc długich noży
czy jak to się tam w Historii zapisało

...

no i się wydało skąd te policyjne najazdy na kiboli i ich zorganizowane grupy przestępcze :)

...

Z tego artykułu można wyczytać kilka ciekawych rzeczy:
1/ Tusk wykorzystuje straszak nacjonalizmu, by mobilizować lemingi,
2/ to nie nacjonaliści manipulują kibicami tylko kibice nacjonalistami,
3/ neoliberalne wielkokapitalistyczne media, ostro krytykujące MN, są faktycznie w koalicji z antyfaszystami/anarchistami
4/ należy porzucić kulturową walkę o symbole na rzecz spraw społecznych (a więc, jak rozumiem, np. nie bronić tęczy przed homofobami)

To kibice decydują, jakie

To kibice decydują, jakie przyśpiewki i na jaką melodię będą używane, to co bardziej radykalni kibice decydują gdzie i kiedy mają być zadymy. To kibice skrzykują się i organizują wyjazdy. Nie wszyscy kibice biorą udział w zadymach (tak naprawdę bierze niewielka mniejszość, biorąc pod uwagę całość Marszu), ale większość kibiców ma gdzieś program Ruchu Narodowego i ich wodzów, którzy są zwykłymi wymoczkami. Dla nich Marsz Niepodległości to jest tryumf trybuny stadionowej nad ulicami. Mogą wyjść i się pokazać, pośpiewać w tłumie.

to wszystko podsumowuje
nic dodać nic ująć
nie ma co przypisywać RN jakiejś siły czarodziejskiej

Nie ma już wielkich

Nie ma już wielkich mniejszości narodowych, jak przed wojną, bo najpierw Hitler kazał wymordować Żydów, a potem inny wielki zwolennik czystości etnicznej - Józef Stalin - nakazał wywiezienie z terenów Polski większość pozostałych mniejszości narodowych (m.in. Ukraińców i Niemców). Tych dwóch wielkich nacjonalistów wykonało całą robotę, której przed wojną domagała się endecja. Dlatego wódz ONR - Bolesław Piasecki - dokonał, tylko pozornie "dziwnego", zwrotu i poparł stalinistów po wojnie, bo budowali "piastowską Polskę".

to pokoleniom trzeba mówić
bo głupieje kolejne

Tekst zdecydowanie zbyt

Tekst zdecydowanie zbyt optymistyczny. Tak naprawdę narodowcy kompromitują się co roku. W tym roku rzeczywiście światło pada głównie na nich, ale to nie zmienia tego, że patrząc na Europę, tego typu partie osiągają dużą popularność. Kibole to tak naprawdę margines i RN zdaje sobie z tego sprawę jak nieprzewidywalny to jest sojusznik. Prędzej czy później z kibolami się rozstaną, a już na pewno po dojściu do władzy.

Nie rozstaną się, bo bez

Nie rozstaną się, bo bez kiboli na ulicy są niczym i nie istnieją właściwie.

hyhy

z taką dozą obiektywizmu nigdy nie wyjdziecie poza kręgi skrajnej lewicy (w sensie nie pozyskacie świeżych zwolenników).

Obiektywizm to masz w TVP.

Obiektywizm to masz w TVP.

@

Brednie.

Brednie to masz ty na swoim

Brednie to masz ty na swoim GóWnO.info.

b-m może czas na twoją

b-m może czas na twoją analize? tylko zaproponuj coś innego niż naśladowanie greckich bjowników, których sam nie naśladujesz.

Zgadzam się z Xavierem i

Zgadzam się z Xavierem i tymi komentatorami, którzy piszą, że jakiś front nacjonalistyczny to fikcja.
Nie bagatelizuję sprawy, ale chłopaczkowie z RN mogą zostać pospolicie zbutowani, jeśli tylko staną na drodze kibolstwu, dresiarstwu w realizowaniu swojej "misji". Dziwi mnie, że do baranów z RN i do innych prawackich pomyleńców nie dociera, że igrają z ogniem, że mają do czynienia ze środowiskami zanurzonymi w grupy przestępcze i mafie, handel narkotykami i inny syf. Nie piszę, że wszyscy kibole działają w takich grupach, ale na pewno duża część kibolstwa jest infiltrowana przez bandytów. Narodowcy, nacjonaliści i mądrale w rodzaju Terlikowskiego jeszcze się na nich przejadą.

,,,

Jesteś naiwny, gdyby świat działał w ten sposób to premierem nie był by Tusk, tylko jakiś Staruch z Legi

Nie widzę związku między

Nie widzę związku między tym co napisałem, a tym co mi zarzucasz.

re

"...Dziwi mnie, że do baranów z RN i do innych prawackich pomyleńców nie dociera, że igrają z ogniem, że mają do czynienia ze środowiskami zanurzonymi w grupy przestępcze i mafie, handel narkotykami i inny syf..."

Z jakim ogniem, jaką mafie ?
Człowieku tych ludzi to się można pozbyć w ciągu 2 tygodni a jak się jeszcze ma odpowiednie koneksje
to w ciągu 10 minut.
Skończą tak jak sławny staruch, który z tego co słyszałem, zmienił już nawet nazwisko albo jeszcze lepiej :)
prawdziwa mafia to siedzi na Wiejskiej.

re

"...Dziwi mnie, że do baranów z RN i do innych prawackich pomyleńców nie dociera, że igrają z ogniem, że mają do czynienia ze środowiskami zanurzonymi w grupy przestępcze i mafie, handel narkotykami i inny syf..."

Z jakim ogniem, jaką mafie ?
Człowieku tych ludzi to się można pozbyć w ciągu 2 tygodni a jak się jeszcze ma odpowiednie koneksje
to w ciągu 10 minut.
Skończą tak jak sławny staruch który z tego co słyszałem zmienił już nawet nazwisko albo jeszcze lepiej :)
prawdziwa mafia to siedzi na Wiejskiej.

A potem zastąpić ich oddanymi sprawie wodzami zakochanymi np w Blood And Horror, C18 czy czymś tam
jak np ten co sobie SS na głowie wydziarał w więzieniu
całej reszcie wszystko jedno kto nimi dowodzi

A samozwańczy wodzowie

A samozwańczy wodzowie narodu w dłuższej perspektywie na tych "sojuszach" więcej stracą, niż zyskają. Wszyscy zostaną wrzuceni do jednego wora, bez żadnych niuansów, jak już to robi z pozycji kołtuńsko-burżuazyjnych Wybiórcza z właściwą sobie inteligencką troską i głęboką analizą tematu.

...

w dłuższej perspektywie kołtuńsko-burżuazyjnych Wybiórcza straci tyle samo co samozwańczy wodzowie kiboli,
tylko jeszcze tego nie rozumieją bo tak im wygodniej albo są zbyt inteligentni i nigdy nie zrozumieją.
Generalnie drażni mnie utożsamianie całego zła z z wyborczą, tvn-em i kibolami na potrzeby chwili na prawdę sądzicie że to wszystko jest takie proste ?

ty to tej wybiórczej to

ty to tej wybiórczej to możesz co najwyżej szmonc na buty nałożyć kołtunie. znaleźli się. zróbcie jedną tysięczną tego nakładu i spektrum poruszanych spraw, to możecie narzekać, a tak to morda w ciup, bo to nikt inny jak GW właśnie odwala to co ruch anarchistyczny winien robić.

///

Kompromitujacy pozostaje udzial w marszu faszyzujacych organizacji z innych krajow, ktorych polityka ksenofobi ofiarami czesto padaja polacy np. Voorpost to aktywni supporters PVV Greeta Wildersa (Holandia) znanego z anty polskiej propagandy

Anty-Polacy na marszu Niepodleglosci.

Najbardziej kompromitujacym chyba jest fakt udzialu grup i organizacji zagranicznych jak holenderski Voorpost ktory jest stalym wsparciem dla partii Gerta Wildersa PVV znanej z anty polskich nagonek na naszych rodakow szukajacych pracy w NL.

Nie zapomnijmy o tym.

Voorpost z holandii prowadzi nieustannie protest przeciwko przybysza z Europy Wschodniej, zwłaszcza polskich, migrantów ekonomicznych.

Z takimi anty polakami brataja sie polscy narodowcy.

Naród i mniejszości

Z Pańskiego tekstu zrozumiałem że uważa Pan, iż w Polsce nie ma wpływowej mniejszości żydowskiej?
Jak w takim razie wytłumaczy Pan choćby siłę lobby żydowskiego ("szkoły Geremka")w MSZ, o czym ostatnio zob. http:// multibook.pl/pl/p/Krzysztof-Balinski-MSZ-polski-czy-antypolski/2894 ?

To oczywiście nie jedyny polski problem i wcale nie najważniejszy, ale mimo to prosiłbym o wyjaśnienia.

Pan historyk i jego interes

Co prawda nie ja napisałem ten tekst, ale mogę panu opowiedzieć, Panie historyku.
Nie ma żadnego "polskiego problemu", bo nie ma żadnego wspólnego interesu polskiego. Ci Polacy, którzy są tzw. "pracodawcami", są za niskimi płacami i wysokim bezrobociem, bo dzięki temu mogą mało płacić pracownikom, a ci Polacy, którzy są pracownikami są za niskim bezrobociem i wysokimi płacami, bo dzięki temu będą więcej zarabiać.Podobnie polscy burżuje są za likwidacją państwowej służby zdrowia, bo jest utrzymywana ze składek, które muszą płacić, podczas gdy sami ubezpieczają się i leczą prywatnie, a polscy pracownicy są za rozbudową bezpłatnej służby zdrowia, żeby się mogli leczyć.

naród i mniejszośsci c.d.

Wie pan że jak miałem lat 20 myślałem dokładnie tak samo? I nawet pisałem podobnie. (I byłem zaangażowany w ruch lewacki...:()
Nie będę Pana przekonywał, sam Pan zobaczy.
Ale ciekawi mnie czy sądzi Pan że podczas II wojny gdy byliśmy tępieni jako Polacy właśnie nadal różnice klasowe w obrębie narodu były silniejsze niż antagonizmy narodowe?

II Wojna Światowa się

II Wojna Światowa się skończyła, a odwoływanie się do dramatycznych wydarzeń z przeszłości, aby wywołać poczucie solidarności z ludźmi sprawującymi władzę ekonomiczną oraz nienawiść do mniejszości i poczucie zagrożonej twierdzy jest ideologią mającą długą, podłą historię.
Niemniej warto pamiętać, że do wybuchu II WŚ doprowadził kryzys kapitalizmu oraz ideologia nacjonalistyczna, której jesteś Pan zwolennikiem.

II wojna światowa

Doprawdy, to nacjonalizm doprowadził do II wojny światowej ?
To J.W. Stalin był nacjonalistą? A jakim?

Bo przecież bez niego (w znaczeniu- komunizmu w ZSRS) nie byłoby tej wojny, albo trwałaby krócej, gdyby jednak Niemcy ją wywołały.
Polityka ZSRS dążyła do wywołania tej wojny, aby podczas jej trwania zaatakować wyczerpaną Europę w stosownym momencie. Opisano to już nieźle, polecam choćby "Lodołamacz" Suworowa w wolnej chwili.
Prawda - od VI 1941 zaczął nawiązywać do tradycji narodowych Rosji i z czasem było tego dużo. Musiał tak robić bo za komunizm żołnierze nie chcieli walczyć, oddając się tysiącami Niemcom do niewoli, czasem po drodze zabijając komisarzy. No a Hitler mu w tym pomógł bo wierzył w te wariactwa że Słowianie to podludzie...resztę Pan chyba zna? Ale te elementy narodowe w komunizmie były jednak służebne wobec niego, nie odwrotnie.
Osobna sprawa - na ile hitleryzm to nacjonalizm niemiecki a na ile coś innego?
Nacjonalizm godzący się na zagładę własnego narodu, z chwilą gdy on "nie dorósł"? Coś tu nie tak. Chociaż zgoda, że nacjonalizmu niemieckiego w hitleryzmie było dużo. Ale to nie to samo.

Warto aby Pan zapamiętał - nacjonalizmy mają cele ograniczone, do pewnych naturalnych granic, narodowe właśnie. Imperializmy są nimi dlatego że łączą się z ideami ponadnarodowymi. Jak w tych 2 przypadkach krajów które doprowadziły do II wojny - Niemiec i Związku Sowieckiego. Ten drugi na pewno nacjonalistyczny nie był, ten pierwszy - w pewnej tylko mierze tak.

Nie warto z Panem

Nie warto z Panem dyskutować, ale aby postawić "kropkę nad i" odpiszę ostatni raz.

To jak nazwiemy jakiś zbiór poglądów i postaw, czy określimy go jako nacjonalizm, imperializm, czy jeszcze inaczej, jest kwestią nazewnictwa, konwencji, a ważniejsze jest jaka treść kryje się za poglądami do których się odnosimy.
Hitler zrobił karierę na tym, iż wskazał Niemcom kozła ofiarnego, Żyda, na którym mogli wyładować swoje frustrację,odwracając uwagę od konfliktu klasowego. Pan masz podobne poglądy nakazując szukać Żydów szkodzących Polsce i rozpocząć poszukiwania od MSZ.
Czy nazwiemy takie poglądy nacjonalizmem, antysemityzmem, czy po prostu zwykłym skurwysyństwem (w Pana przypadku wynikają one zapewne ze starczego zidiocenia, więc powstrzymuję się od moralnego potępienia - to nie Pana wina, że jesteś Pan debilem) jest kwestią nazewnictwa.

...

W tym kraju się uskutecznia jakiś neonazistowski rewizjonizm historyczny
i to nie jest marginalne zjawisko, wydawane są książki głoszące między innymi
że trzeba było wejść w sojusz z hitlerem, że ZSSR jest odpowiedzialne za ww2 etc
TO JEST JAKAŚ PARANOJA !!!
TO JUŻ PRZESTAJE BYĆ ŚMIESZNE
a wy mówicie o jakimś Stalingradzie faszystów

II wojna

Doceniam Pana troskę o moje zdrowie i poziom umysłowy. Mam 49 lat zatem do zidiocenia starczego jeszcze mi trochę brakuje, ale wszystko przed nami.

Nacjonalizm i imperializm to jednak coś innego, a czasem sprzecznego. Pojęcia naukowe nie mogą być tylko konwencjami, bo stoją za nimi jakieś desygnaty. Inaczej nie ma mowy o nauce. Proszę zwrócić uwagę że np. tacy rosyjscy etnonacjonaliści zwalczają rosyjski imperializm.

Wydaje mi się, że Hitler zrobił karierę na czymś innym, niż znalezienie problemu zastępczego dla problemów społecznych (wiele z tych ostatnich rozwiązał zresztą, np. bezrobocie).
Jednym z nich był lęk przed komunizmem. Niemcy go oczywiście też dobrze nie znali, ale jednak trochę lepiej niż Francuzi czy Brytyjczycy - z uwagi na związki z Rosją, choćby przez "Baltendeutsche". Trochę też było u nich "białej" emigracji.
A skład narodowościowy kierownictwa RKP/b/ (później WKP/b/) był taki jaki był. Hitler to wykorzystał, a większość Niemców zrozumiała że to nazizm skutecznie zwalcza komunizm, a nie demokracja liberalna. No i go poparli, nie tylko dlatego, ale także.
Ja nie uważam aby komunizm był tylko "narzędziem w rękach Żydów". Ale nie można abstrahować od faktu, że to oni w partii bolszewickiej byli czynnikiem najbardziej znaczącym do czystek stalinowskich. (Na etniczny aspekt czystek zwrócił uwagę m.in. B. Bażanow w "Byłem sekretarzem Stalina", zachęcam).

Dlaczego sądzi Pan (i jak rozumiem wszyscy na tej liście) że narodowość człowieka nie ma tu żadnego znaczenia? Łącznie z jego kulturą, doświadczeniem zbiorowym i uprzedzeniami? Że jak dostał legitymację partyjną to się na nowo narodził?

re

Wlasnie tacy ludzie ucza w szkolach dramat kolejny powod zeby stad wyjechac jak ci ludzie po tych szkolach zaczna opowiadac takie rewelacje za granica to beda mogli co najwyzej pasc swinie albo wstapic do ku klux klanu

Stalin był wielkoruskim

Stalin był wielkoruskim szowinistą.

II wojna

Czy Stalin był wielkoruskim szowinistą?
Prowadził politykę wielkoruską, zgoda. Ale od kiedy?
Do 1941 był wierzącym marksistą,(nie zapominajmy o gruzińskim pochodzeniu) uczestniczącym także w niszczeniu tradycji i kultury Rosji, co robił Lenin z resztą kierownictwa WKP/b/. W komunizm wierzył, czego dowodzi obłęd kolektywizacji.
Odwołał się do patriotyzmu/nacjonalizmu rosyjskiego po 22 VI 1941, kiedy okazało się że za komunizm żołnierze Armii Czerwonej walczyć nie chcą, a za Rosję - jednak tak. (No - Hitler mu w tym trochę pomógł morząc głodem tych co najczęściej dobrowolnie poszli do niemieckiej niewoli,i nie dając "słowiańskim podludziom" żadnych koncesji politycznych, "Kontrę" Mackiewicza poczytajcie).
Na ile było to szczere?
Na pewno skuteczne, po 1945 (słynny toast za naród rosyjski, w despotyzmie rozumie się takie aluzje)komunizm coraz bardziej stawał się ideologią imperializmu moskiewskiego. Ale właśnie imperializmu nie nacjonalizmu , przecież naród moskiewski (rosyjski) na imperium raczej tracił. Dowartościowanie jego kultury (osoby pamiętające lata 50-te pamiętają, że w szkołach dowiadywali się iż większości wynalazków dokonali Rosjanie, tyle że zacofana Rosja tego nie wykorzystała) chyba nie rekompensowało strat.

A co do odpowiedzialności ZSRR za II wojnę światową - przecież to oczywistość. Wojnę prowadzi się przy pomocy środków natury militarnej - nie wystarczą same "dobre" chęci. Niemcy po 1919 nie mogły u siebie testować na masowa skalę czołgów i szkolić ich załóg. (Z samolotami o tyle lepiej że mogli u siebie rozwijać lotnictwo cywilne). W głębi ZSRR - tak, tam nie sięgał zachodni wywiad, ani nawet polski. Ta współpraca był rozwinięta w czasach republiki weimarskiej, od Rapallo (1922). Po 1933 ustaje, ale pakt Ribbentropp - Mołotow ją wznawia. Także w aspekcie gospodarczym (zob. Bregman "Najlepszy sojusznik Hitlera"). Że było to robione po to aby Hitler wojnę wywołał i można było dzięki temu włączyć się w dogodnej chwili, to inna sprawa.

A czy bez tego Niemcy odbudowały by tak szybko swój potencjał a Hitler wywołałby wojnę?
Szczerze mówiąc nie rozumiem po co zaprzeczać oczywistościom. Pomijając wszystko inne - to anarchiści chyba nie mają sympatii do sowieckiego komunizmu?

"Na ile było to szczere?"O

"Na ile było to szczere?"

O masz, jakby to nie tylko u Stalina pod pięknym gadaniem o ojczyznach i narodach (czy czymkolwiek innym) nie kryły się inne, przyziemne motywy, a zwłaszcza ten jeden: szaleńcza pogoń za zyskiem.

Zaś patriotyczny ferwor z 1941 był tylko ukoronowaniem dawno obranego kierunku, tylko potwierdzeniem faktu, że to co istniało w Rosji to bynajmniej nie było państwo robotnicze (nawet nie zdegenerowane, jak chcieliby trockiści), lecz kolejne kapitalistyczne państwo narodowe (korzenie problemu sięgają głęboko, ale za pierwszą wyraźną oznakę można uznać przyjęcie teorii "socjalizmu w jednym kraju").

Czy aby na pewno tak jest?

Czy aby na pewno jak Autor ? I czy z ,,lewactwem" jest tak dobrze jak autor opisuje?
Obawiam się, że bez rozwiązania problemów ekonomicznych naszego kraju - rozwarstwienia ekonomicznego, braku perspektyw dla młodzieży, wzrastającego wyzysku ekonomicznego - brunatna fala będzie narastać. Będzie narastać bo media, kontrolowane bądź co bądź przez kapitał będą promować po przez ,,informowanie" brunatne ,,rozwiązania" napięć społecznych. Logiczne - brunatny transfer gniewu pozwala nie negować podstaw ekonomicznych obecnego patologicznego systemu, który jest jednoznacznie korzystny dla kapitału.

Kurwa mać. Wam, takim

Kurwa mać. Wam, takim Xavierom, to ktoś płaci. Sukces odtrąbiony, tym samym usypia czujność itp. A Faszolstwo wzbiera. Nieważne, że ONR ma podziały, a Winnicki czy inny pedalski Bosak jest alkoholikiem. Ważne jest to, że przekonanie, że tu jest Polska, są wartości chrześcijańskie dla nas przynależne, że gej to pedofil, że białe lepsze, że lewactwo do gazu, że Eric And Sons jest dobrą firmą, a nacjonalizm jest czymś pozytywnym - staje się powszechne. Wśród normalnej młodzieży, metali, nawet hipstersko ubranych HaendMowców ma naszywki Burzum itp. To weszło do mejnstrimu, częścią zwykłego krajobrazu stały się bojówki nacjonalistycznych sterydów, a wy o jakiś sukcesach mówicie.

...

Moja analiza jest taka, że ten tekst to brednie, ponieważ jego przesłanie brzmi: nacjonalizm przegrywa, jest niekonsekwentny, pora na nas. To jest pocieszanie się owcy, tym, że stado wilków czasem gryzie się również między sobą. Autor albo jest tak naiwny, że sam wierzy w to przesłanie, albo po prostu zależy mu na podtrzymaniu morale we własnym środowisku. W tym drugim przypadku wyrządza szkodę, bo propagandą fałszywego optymizmu utrudnia nam krytyczną analizę sytuacji w jakiej znajduje się polski anarchizm. A sytuacja jest zła. Mamy do czynienia ze śmiercią Anarchizmu i narodzinami Nacjonalizmu. Bez znaczenia są tu porażki czy sukcesy tej czy innej organizacji nacjonalistycznej, liczy się sam kierunek wiatru i narastanie prawicowo-przemocowej atmosfery w społeczeństwie. Jeszcze parę lat temu nikomu się nie śniło podpalanie imigranckich domów, a tym bardziej ładunek zapalający z zapalnikiem czasowym pod meczetem. Te wydarzenia są papierkiem lakmusowym przybierającego na sile wiatru wiejącego w całej Europie. Jeśli chodzi o Polskę, cała para ekonomicznego i politycznego niezadowolenia idzie w narodowo-niepodległościowy gwizdek, ponieważ antykomunistyczna spuścizna uniemożliwia w tym kraju rozwinięcie na szerszą skalę jakiejkolwiek lewicowej narracji. Garstka syndykalistów tego nie zmieni.
Tym bardziej, że nacjonaliści chętnie zrealizują część lewicowych postulatów. Oni przecież również są za tym, żeby poprawić byt polskich rodzin, oni również sprzeciwiają się globalizacji kapitału (na rzecz kapitału narodowego). Niezadowolenie społeczne idzie na korzyść prawicy nie dlatego, że brak dla niego alternatywy (przecież syndykaliści i lewica proponują ją społeczeństwu od ponad 10 lat) tylko dlatego, że społeczeństwo nie jest zainteresowane lewicową czy wolnościową alternatywą. Młodzi chcą szybkiego łącza, starzy godnej emerytury i krzyża w kościele, wszystkich zaś łączy marzenie o pełnym brzuchu. Polacy są narodem na dorobku. To znaczy, że buntować się będą, ale o dostęp do konsumpcji. Na poziomie świadomości rozczarowanie kapitalizmem w Polsce jest niemożliwe ponieważ ideologiczne panowanie systemu jest wszechwładne. W umyśle przeciętnego człowieka,nie istnieje język ani opowieść, które pozwoliłyby mu przeanalizować rzeczywistość, inaczej niż chce system. Jest za to sporo wkurwienia, które wyładowuje się we wzajemnej agresji, która przenika całe społeczeństwo. Tą agresją zawiadują właśnie nacjonaliści, dzięki temu że odnoszą się do języka, który w masach utrwalił sam system, do języka, martyrologiczno-niepodległościowych narracji. Anarchizm jest wobec tego bezsilny. Nie ma do czego się odwołać, no chyba, że do tej agresji, ale polscy anarchiści boją się do niej zbliżać.
Jeśli syndykaliści zarzucają insurekcjonistom donkiszoterię, desperację i utopizm, to tylko dlatego, że nie potrafią dostrzec, iż sami znajdują się w dokładnie w takiej sytuacji. W psychologii to się nazywa projekcja.

b-m - o rany, wreszcie

b-m - o rany, wreszcie jakiś normalny.

Ok.Teraz napisz jakie

Ok.Teraz napisz jakie widzisz wyjście z tej sytuacji? Co należy robić? Z tego co piszesz wychodzi na to ,że prawactwo jest nie do zatrzymania min. przez "antykomunistyczną spuścizne" - czyli nie warto próbować? Poddać się? Tylko nie pisz ,że ludzie porzucą pęd ku konsumpcji po kilku zniszczonych bankomatach/wystawach? W obecnych warunkach wręcz będą wściekli ,że ktoś niszczy ich świątynie(centra handlowe) co widać po komentarzach na popularnych portalach pod informacjami o tego typu akcjach. Bez spiny pytam: jakie widzisz wyjście z tej sytuacji? Czekam na konkrety.

Napierdalać skutecznie

Napierdalać skutecznie nazioli !

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.