USA: Kobiety masowo odchodzą od branż technologicznych

Świat | Prawa kobiet/Feminizm

Jak podaje portal Womensenews.org, kobiety masowo odchodzą od pracy w branży informatycznej. Dzieje się tak pomimo, iż jest to jedna z szybciej rosnących branży w gospodarce USA. W kolejnej dekadzie spodziewany jest wzrost liczby miejsc pracy w tej branży o 22%.

W 2008 r., średnia roczna pensja dla kobiet w branży informatycznej wynosiła 70 370 dolarów. W tym samym okresie, pensja mężczyzn na takich samych stanowiskach wynosiła średnio 80 357 dolarów. Studium wykonane przez National Center for Women and Information Technology w Boulder, Colorado, wykazało, iż 56% kobiet w branży informatycznej odchodzi od swoich firm w środku swojej kariery, po 10-20 latach pracy. W 2008 r., 25% kobiet pracowało w branży informatycznej, w porównaniu z 36% w 1991 r.

Według tego samego raportu, połowa kobiet, które odchodzą od pracy w branży naukowej, inżynieryjnej i informatycznej nadal używa swojej wiedzy w zakładanych przez siebie firmach, lub pracując dla rządu lub organizacji pozarządowych. Druga połowa jednak całkiem rezygnuje z pracy w branży lub całkiem przestaje pracować.

Polska prawica lubi

Polska prawica lubi rozprawiać o "poprawności politycznej" w USA. Ale jak widać z liczb i faktów, problemem nie jest "dyskryminacja w drugą stronę", ale nadal dyskryminacja w pierwszą stronę.

Yak'u, czy przeczytałeś

Yak'u, czy przeczytałeś sam raport? Wątpię, sam go też nie przeczytałem, ale ostrzegam Cię przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków z tego newsa. Nie od dziś wiadomo, że liczbami łatwo manipulować, o czym świadczą stare statystyki odnośnie nierównych zarobków kobiet z lat 90 (po prostu brali pod uwagę ogół populacji kobieciej nie biorąc jednocześnie pod uwagę, że jest wiele kobiet, które w ogóle nie pracuje lub pracuje jedynie na pół etatu, co bardzo zaniżyło średnią pensję kobiety i co wzburzyło feministki), więc nie kieruj się jedynie słowa w tym krótkim artykule.
Jeszcze dodam, bo sam siedzę w USA, że kierunki techniczne w ogóle są mało popularne, zwykle zajmowane przez mężczyzn a powodem tego jest cholernie niski poziom tamtejszych liceów, uwierz mi, nasi rodacy ze szkół zawodowych skopaliby tyłki amerykanom jeśli chodzi np. o matmę.

haha...dobre tzn. uważasz,

haha...dobre

tzn. uważasz, że kobiety które muszą opiekować się dziećmi i nie dostają za to żadnego dodatku socjalnego nie wykonują żadnej pracy?

totalny offtop Możesz sobie

totalny offtop

Możesz sobie wsadzić głęboko w dupę szowinistyczne teksty o tym jak to polski system edukacji jest lepszy od innych. Jedyne czym się może pochwalić system edukacji średniej w tym kraju to "elitarne" licea typu Staszic, Władysław IV, do których chodzą dzieci burżujów albo totalni popierdoleńcy, którzy ślęczą od rana do nocy nad lekcjami. Licea te wyrabiają "poziom" krajowy wysyłając kilku wychowanków na Olimpiady Międzynarodowe i inne pierdoły. Tak naprawdę jedyne czym się różnią to tym że mają program do przodu do tego stopnia, że często absolwenci tych liceów nie mają nic do roboty na pierwszym czy nawet drugim roku studiów bo wszystko już mają przerobione. Do tego do tych liceów trafiają z gimnazjów wyselekcjonowane dzieciaki z dobrymi ocenami, więc trudno mówić tutaj o jakimkolwiek wpływie edukacji na polepszenie wyników tych uczniów.

Poziom w przeciętnym liceum czy technikum jest beznadziejny, i w sumie nie ma się co dziwić patrząc na zarobki nauczycieli w Polsce.

:)

Dzieciaku, mniemam, że

Dzieciaku, mniemam, że nigdy nie wysunąłeś nosa poza własną gminę, a ja na swoje (nie)szczęście byłem zmuszony uczyć się to tu to tam. To, że nie dostałeś się do żadnego dobrego LO nie zwalaj na "burżujów albo totalnych popierdoleńców", bo istnieją ludzie, którzy lubią się uczyć i tylko takie szkoły są w stanie zaspokoić ich głód na wiedzę. W ogóle czytaj co piszesz-
"
Do tego do tych liceów trafiają z gimnazjów wyselekcjonowane dzieciaki z dobrymi ocenami, więc trudno mówić tutaj o jakimkolwiek wpływie edukacji na polepszenie wyników tych uczniów.
"
Czyli dobre oceny nie są jakąś zasługą szkoły/nauczyciela ani ucznia, tylko "burżujów i popierdoleńców"? Wiem, że technika i zawodówki nie grzeszą produkcją geniuszy, jednak wciąż można znaleźć w Polsce dobre licea nieprywatne, które potrafią wykształcić swoich uczniów.
Ja nie ślęczałem od rana do wieczora w jednym z lepszych liceów w Lublinie, ba, ledwo ledwiusieńko zdałem rozszerzoną maturę z matmy (2009) a wyniki testu z matmy na uniwerek w stanach miałem jedne z najwyższych z całego rocznika, który przystąpi do szkoły na rok 2010/2011.

Zanim napiszesz cokolwiek, to zastanów się dwa razy i poszukaj czegoś w Internecie, skoro go masz, bo głośno krzyczeć i przeklinać potrafi każdy 13-letni analchista, który przynosi hańbę normalnym anarchistom.

@H2, czytaj ze zrozumieniem, komuchu. Napisałem powód DLACZEGO kobiety mniej zarabiają wg. statystyk, nie będę tego przeliterowywał ponownie, jeśli nie zrozumiałeś. Jestem przeciwnym zasiłkom dla matek, o których mówisz - dziecko jest największym wynagrodzeniem dla matki, a kasa wszystko by zepsuła.

A ja myślałem że rodzenie

A ja myślałem że rodzenie dziecka w bólach jest karą za grzech pierworodny. A okazuje się, że to nagroda za ciężką pracę! Dzięki za podzielenie się z nami tą dobrą nowiną!

H2 raczej 13 letnim

H2 raczej 13 letnim dzieciakiem nie jest ;-)

I ma całkowitą rację - poziom naszych liceów jest katastrofalny ! Oczywiście nie oznacza to, że nie ma dobrych liceów. One są, ale o tym nieco dalej. Zacznijmy jednak od tego, że ten katastrofalnie niski poziom jest efektem wspaniałej reformy AWS, który stwierdził, że uczelnie trzeba dostosować pod wymagania biznesu. Zrezygnowano więc z dalej posuniętej specjalizacji i zdecydowano się na najbardziej ogólne z możliwych modeli nauczania.

Co gorsza - istnieje ogromna przepaść między poziomem kształcenia w dużych miastach a poziomem kształcenia w małych miastach. Jest to bardzo ważna patologia obecnego systemu. O tym także nieco dalej.

Czyli dobre oceny nie są jakąś zasługą szkoły/nauczyciela ani ucznia, tylko "burżujów i popierdoleńców"?

Ależ oczywiście, że tak - dobre oceny może mieć albo wyłącznie dzieciak, który non stop siedzi w książkach i nie ma czasu wolnego (co wcale dla jego Inteligencji Emocjonalnej i Inteligencji w ogóle nie jest najlepszym rozwiązaniem) albo ma zamożnych rodziców, których stać jest na opłacanie korków. Jest to swoisty patologiczny system, który faworyzuje tych zamożniejszych nad tymi biedniejszymi. Więc chociażby tutaj ta liberalna "równość szans" nie ma w ogóle pokrycia. Same nasze licea, model kształcenia ogólnie ma tendencję zniżkową co wcale nie jest - wbrew konserwatywnym piewcom o upadku wartości, etosu, moralności czy czego tam - winą młodzieży tylko systemu.

jednak wciąż można znaleźć w Polsce dobre licea nieprywatne

Ależ oczywiście, że są w Polsce dobre licea publiczne (prywatnych dobrych to chyba w ogóle nie ma). Tylko aby dostać się do nich należy mieć dobre oceny. Aby mieć dobre oceny trzeba chodzić na korepetycje. Aby na nie chodzić, trzeba mieć zamożnych rodziców. Koło się zamyka, system faworyzuje bogatych, gnębiąc biednych. (aż chciało by się rzec, iż jest to elementem systemu klasowego)

Co gorsza na tym samym polega problem przepaści między wsią a miastem w dostępie do szkolnictwa wyższego. Licea (i inne szkoły średnie) na prowincji z reguły kształcą gorzej. Dodatkowo rodziców nie stać się na materiały dydaktyczne, ani na korepetycje co tylko zwiększa przepaść. W związku z tym liczba studentów pochodzących ze wsi w Polsce stale maleje (ostatnio było to coś koło 10% przy prawie 40% populacji wiejskiej). Dlatego coraz więcej osób optuje za przywróceniem punktów za pochodzenie.

a nie ślęczałem od rana do wieczora w jednym z lepszych liceów w Lublinie, ba, ledwo ledwiusieńko zdałem rozszerzoną maturę z matmy (2009) a wyniki testu z matmy na uniwerek w stanach miałem jedne z najwyższych z całego rocznika, który przystąpi do szkoły na rok 2010/2011.

Wiesz do polskiej prywatnej uczelni, gdzie patrzy się wyłącznie na zasobność portfela też byś się dostał bez problemu. Amerykański system szkolnictwa jest tak skonstruowany, że w zasadzie dostęp do szkolnictwa wyższego mają osoby zamożniejsze. Z dwóch powodów: po pierwsze większość publicznych szkół średnich (oczywiście nie wszystkie) kształcą marnie (głównie z powodu niedofinansowania) co automatycznie faworyzuje bogatsze dzieciaki chodzące do szkół prywatnych. Po drugie ogólnie studia mogą iść osoby zamożne, albo takie, które stać będzie na spłatę kredytu studenckiego, z którym będą żyć przez całe życie.

Z resztą w ogóle amerykański system szkolnictwa jest mocno zmitologizowany jeżeli chodzi o jego poziom kształcenia. W rzeczywistości w USA istnieje kilka, może trochę więcej niezłych uczelni łapiących się na początek rankingów światowych. Reszta to typowe średniaki i miernoty. Oczywiście też się nie ma co tymi rankingami sugerować bowiem są one tworzone na podstawie ilości (nie jakości) badań i publikacji. Z tego też powodu amerykańskie uczelnie, które są częściej zamożniejsze od europejskich wicej publikują i badają przez co przeciętna amerykańska uczelnia jest wyżej w rankingu niż ta europejska.

Ogólnie istnieje tendencja zaniżania poziomu kształcenia czy to w USA czy w Europie. Wynika to po prostu z stosowania reguł rynkowych. Polsce też już to - niestety - zaczyna dotykać od jakiegoś czasu.

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Dla anarchistów/ek

Dla anarchistów/ek problemem jest istnienie państwa i kapitalizmu. Jak one znikną to wszystko się rozjaśni :)

A no właśnie nie wszystko

A no właśnie nie wszystko :) I anarchiści to rozumieją.

Zależy jacy anarchiści.

Zależy jacy anarchiści. Np. polscy "anarchiści" od lat zajmują się wszystkim tylko nie walką z państwem

Jak zapanuje anarchizm to się rozjasnią kwestie "zarobków" (o ile będą) i tyle.

Bzdura

Bzdura, bzdura, bzdura. A zrobili raport o różnicach między zarobkami w IT wśród samych mężczyzn na tym samym stanowisku (np. programistów piszących w tym samym języku)? Sądzę, że tu też mieliby nad czym się zastanawiać - nawet w obrębie jednej firmy. Też by wyszło że jeden zarabia więcej drugi mniej pomimo jednakowych kwalifikacji, doświadczenia, obowiązków i używanej technologii (tu: języka programowania i związanych z nim narzędzi/bibliotek.itp.).

Na jakiej podstawie

Na jakiej podstawie twierdzisz, że to bzdura? Owszem, mężczyźni też zarabiają różnie, ale statystycznie dysproporcja dotyka osób płci żeńskiej, a nie np. grubych i łysych mężczyzn.

Chyba, że twierdzisz, że kobiety programistki używają innych języków programowania (np. z Wenus).

Na podstawie tego typu

Na podstawie tego typu ogólnikowych danych statystycznych tzw. "trzecioświatowi maoiści-linbiaoiści" wyliczają że w pierwszym świecie nie ma proletariatu a pierwszoświatowi pracownicy nie tylko nie sa wyzyskiwani ale wręcz są nadpłacani z wyzysku pracowników w trzecim świecie. No bo porównują średnie zarobki, kursy walut, ceny produktów itd. i tak im wychodzi. http://monkeysmashesheaven.wordpress.com/

Tak że do takich "statystyk" trzeba podchodzic z dużą rezerwą.....

Właśnie przed tym samym

Właśnie przed tym samym ostrzegałem Yaka w pierwszej odpowiedzi, ale widać, że nie dociera do niego nawet pierwsza zasada "Nie ufaj tylko sprawdź", bo widzę, że znalazła się kolejna osoba, której wystarczy coś napisać pod odpowiednim sztandarem i przyjmie to jak prawdę objawioną.

Tak, nawet anarchiści mogą się mylić i popełnić błąd w artykule czy obliczeniach, DLATEGO jest naszym obowiązkiem czytać i rozumować, ponieważ zwrócenie uwagi na taki błąd to nie atak na anarchizm/brać anarchistyczną, tylko... zwrócenie uwagi na błąd! Chyba, że twierdzisz, że żaden anarchista nie może się mylić i artykuły na tej stronie są w 100% prawdziwe i w 100% pozbawione błedów. Nie wiedziałem, że twórcą strony jest istota nieomylna.

Oczywiście, że te dane

Oczywiście, że te dane mogą być błędne, ale raczej są spójne z innymi danymi, które sugerują, że w każdej branży kobiety zarabiają mniej. Przeczytaj sobie dowolne badanie na temat poziomu wynagrodzeń według płci. W podobny sposób można kwestionować prawdziwość statystyk, że burze częściej się zdarzają latem niż zimą. Każdy, kto trochę się zastanowił nad tą sprawą, musi przyznać że jednak częściej.

Wyżej jest podany powód,

Wyżej jest podany powód, dla którego powinniśmy wątpić w prawdziwość tych danych, o których mówisz. Trzeba dokopać się do najnowszych danych, bo z tego co mi wiadomo, operujemy na raportach mających już kilka lat, a to jest cholernie dużo. Tak samo jak jeszcze inny rozmówca powyżej stwierdził - różni informatycy zarabiają różnie, pomimo, że są mężczyznami. Danymi można tak zmanipulować, żeby dostać te liczby, które będą nam pasować, wystarczy zmienić próbkę badanych, rozszerzyć ją bądź zwęzić, bo ja inne badania znalazłem, które mówią, że właśnie zarobki 'zawodowych' kobiet na stanowiskach wyższych managerskich przegoniły zarobki mężczyzn, ale też nie ufam do końca tym danym, tak samo jak nie ufam tym.
Jeno ostrzegam, lepiej wątpić, niż dać się naciągnąć.

Podaj mi link lub choćby

Podaj mi link lub choćby nazwę raportu, który by stwierdzał, że kobiety zarabiają więcej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach.

W art. powyżej dodałem linka do raportu o którym piszę: http://www.ncwit.org/thefacts

Nie chodzi o to czy te dane

Nie chodzi o to czy te dane sa zmanipulowane tylko czy cokolwiek znaczą tego typu dane i czy można z nich wyciągać jakiekolwiek wnioski. Dane podawane przez "trzecioświatowców" w sensie matematycznym też są pewnie prawidłowo wyliczone, tylko czy na ich podstawie można wysuwać wniosek że w USA i Europie nie ma ludzi wyzyskiwanych? http://trzeciswiat.wordpress.com/

Na podstawie ogólnikowych danych statystycznych ciężko jest wyciągać konkretne wnioski. Trzeba spojrzeć na konkretną sytuację i konkretnego pracownika. W tym wypadku np. nie wiem jakie mogą mieć znaczenie tego typu statystyczne dane o nierównych płacach kobiet i mężczyzn. Oczywiście w każdym konkretnym przypadku należy walczyć o podniesienie pensji konkretnej pracowniczki. I dla mnie wniosek ogólny jest taki że pracowniczki w USA są zbyt mało zorganizowane by walczyć o podwyżki. i tyle.

Na stronie

Na stronie http://womensenews.org/story/women-in-science/100623/it-jobs-offer-growt... jakiś pracownik HR napisał, dlaczego kobietom oferuje mniej pieniędzy. Otóż podczas negocjacji przy zatrudnianiu przeważnie kobiety żądają mniej, bo mniej się spodziewają zarabiać. Mężczyźni ponoć negocjują ostrzej.

Rozwiązaniem tego problemu jest ujawnienie siatki płac, by każdy wiedział ile może się spodziewać na jakim stanowisku. To by ukróciło tego typu patologie. Ale to muszą wymusić sami pracownicy, bo pracodawcom to jest nie na rękę.

Burzliwość dyskusji

Burzliwość dyskusji pozostaje proporcjonalna jedynie do enigmatyczności tej informacji. Dowiadujemy się bowiem ze odchodzą ale z jakiego powodu już nie. Mozę więc z dostępnych odpowiedzi być i taka ze odchodzą usatysfakcjonowane i szczęśliwe. W końcu praca sama w sobie, a szczególnie wyalienowana i najemna nie jest naczelną wartością. Mozę kobiety są modrzejże i mniej uzależnione od miraży celi życiowych - kariery zawodowej i tym podobnych bzdetów. Mozę tak ? Mozę inaczej? proszę uzupełnić informację po ta niczego nie dowodzi.

Burzliwość dyskusji

Burzliwość dyskusji występuje z regularną prawidłowością pod każdym newsem z kategorii "prawa kobiet".

Nie wiemy z jakiego powodu odchodzą, bo te dane nie są oparte na ankietach psychologicznych, tylko na danych urzędu pracy. Jeśli jesteś przekonany, że w społeczeństwie kapitalistycznym można być bardziej szczęśliwym mając mniej pieniędzy, to czemu nie walczysz o obniżki pensji i więcej bezrobocia dla wszystkich?

Jestem przekonany ze w

Jestem przekonany ze w społeczeństwie kapitalistycznym nie można być szczęśliwym! Co najwyżej można być mniej lub bardziej nieszczęśliwym. Nie/manie pieniędzy bycie nieszczęśliwym potęguje. Ale manie ich więcej i więcej tez niczego nie rozwiązuje - jest rodzajem psychicznej dewiacji. Więc jak mówi tao i zdrowy rozsądek normalny człowiek poprzestaje na małym. badania te mogą więc równie dobrze dowodzić ze kobiety są normalniejsze i mniej się poddają społecznym wzorcom robienia kariery gromadzenia pieniędzy itd... Zwracam więc uwagę ze wiadomość jest nie pełna i nie może być jednoznacznie interpretowana. Wiemy tylko tyle ze zarabiają mniej (to oczywiście nie ulega dyskusji ze jest złe). Ale nie to jest główną informacją - jest nią wiadomość ze odchodzą z pracy a niektóre w ogóle przestają pracować. I tego nie da się jednoznacznie zinterpretować.

Co tu jest do

Co tu jest do interpretowania? W społeczeństwie kapitalistycznym brak pracy i mniej pieniędzy oznacza zależność od innych.

W pewnym sensie

W pewnym sensie społeczeństwo oznacza zależność od innych. Natomiast w kapitalistycznym (jeśli to można nazwać społeczeństwem) Więcej pieniędzy oznacza władzę i panowanie. nawet jeśli korzystamy z niej w sposób altruistyczny - z korzyścią dla innych pozostaje władzą i panowaniem. I w brew pozorom nie to jest najgorsze ze jest władzą ile to ze jest uzurpacją a jej altruizm poniża beneficjentów - źródło swoje ma w pieniądzu a nie w społecznym nadaniu. Historycznie rzecz ujmując społeczeństwa często obdarzały jednostki przywilejami jeśli widziały w tym korzyść dla całej zbiorowości. Tutaj zaś mamy odwrócenie znaczeń. Władza nie musi się tłumaczyć. Człowiek mądry unika skrajności, schodzi z drogi, pozostaje w cieniu.

Co do tego że "druga

Co do tego że "druga połowa jednak całkiem rezygnuje z pracy w branży lub całkiem przestaje pracować" to być może zajmują się w tym czasie wychowywaniem dzieci i pewnie to jest powodem rezygnacji

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.