Wrocław: Mieszkania komunalne nie dla "zamożnych"

Kraj | Lokatorzy

Wrocław chce wprowadzić nową polityką mieszkaniową. Władze Wrocławia chcą, by osoby, które "stać będzie" na kupienie sobie mieszkania na wolnym rynku, oddawały lokale komunalne bardziej potrzebującym. Projekt władz miasta ma wstępne wsparcie w Polsce, co znaczy, że niedługo to może stać polityką ogólnopolska.

Władze miasta chce sprawdzać dochód najemców lokali komunalnych co rok.

We Wrocławiu mieszka 50 tys. osób w mieszkaniach komunalnych.

Zanim jednak takie rozwiązanie wejdzie w życie, wrocławski magistrat będzie musiał doprowadzić do zmian w przepisach. A więc będzie je musiał zaakceptować Sejm. Ale zanim sprawa trafi do parlamentu, jeszcze tej jesieni władze Wrocławia będą szukały wsparcia wśród innych miast Polski. W tych staraniach wesprze je prawdopodobnie Kraków.

Z jednej strony, pomyśl

Z jednej strony, pomyśl wygląda logiczny, tylko biurokraci nie myślą o swoich pomysłach do końca.

Obecnie, tylko ludzi o NISKIE DOCHODY mogą ubiegać się o mieszkanie komunalne. Mało kto może kwalifikować się - oprócz bezrobotnych i emerytów. Natomiast, biurokraci, którzy żyją chyba w innej rzeczywistości może także ustalić nierealne limity dochodowe i twierdzić, że np, każdy, kto ma dochód powyższej 1500 zł. może kupić mieszkania - nawet jeśli nie ma tanich lokalów na rynku lub banki nie chce udzielić osobie kredytu.

Wiadomo, że miasta po prostu nie chce wynająć lokale w takiej ilości; w prognozie w uchwale o polityce lokalowej napisano, że miasta chce zmniejszyć zasoby lokalowe o 12 tys. mieszkań.

Dutkiewicz ty chamie

to sposob na turboeksmisje. magistrat od dawna sie zastanawia jak sie pozbyc lokatorow. jesli przejdzie zmiana prawa to bedzie wystarczylo ustalic odpowiednio niskie kryterium by moc w krotkim czasie eskmitowac tysiace osob. oczywiscie znajda sie jacys potrzebujacy, ale bedzie ich nie 50 a 15 tysiecy. reszte mieszkan sie sprzeda.

Dokładnie - już sama sobie

Dokładnie - już sama sobie odpowiedziałaś ;)

Należy dodać jednak do tego jeszcze kilka aspektów. Za pewne plan ten jest niczym innym jak "neoliberalnym populizmem", który mówi nam - "nie my wcale nie jesteśmy przeciwnikami pomocy socjalnej, lecz chcemy by pomoc docierała do tych którzy najbardziej jej potrzebują i przy okazji walczymy z biurokracją". Nazywa się to mianem "selektywnej pomocy publicznej" zamiast dotychczas działającego modelu uniwersalnego.

Jest to oczywiste kłamstwo i nowomowa. Bo przyjęcie takiego selektywnego modelu jest znacznie bardziej kosztowny niż obecny system (w modelu selektywnym pieniądze pochłania biurokracja (która wbrew deklaracjom wymaga w tym modelu rozbudowy), urzędnicy czy pewnie prywatne firmy które się tym zajmą - a przypomnieć należy, że pieniądze te mogłyby posłużyć np. rozbudowie socjalnego mieszkalnictwa, ale przecież nie chodzi o pieniądze tylko o przysłużenie się kapitalistom i innym przedstawicielom klasy próżniaczej, która jest obecna na rynku mieszkaniowym), ale przede wszystkim taki model jest po prostu czasochłonny oraz pracochłonny. Marnuje energię i wysiłek, który nie powinien iść na ograniczanie a rozbudowę tej sfery.

Stworzenie sztucznych barier dochodowych, od których uzna się daną grupę za kwalifikującą się na pomoc a inną już, jest najbardziej krzywdzącym i niesprawiedliwym cenzusem - albowiem odmówi się wtedy pomocy wielu potrzebującym osobom i pozostawi poza marginesem społecznym. Przecież tak arbitralnie narzucone limity nie oznaczają przecież, że osoba która przykładowo przekracza go o kilka procent jest w stanie kupić, wziąć kredyt, czy wynająć na wolnym rynku mieszkanie i nie zasługuje na pomoc. Rzuci ich to na łaskę bądź nie łaskę kamieniczników, wolnego rynku, etc. W dodatku system taki piętnuje i alienuje psychicznie jednostki i grupy.

Jest jednak jeden aspekt - oczywiście kolejny akt zmniejszania się się sfery publicznej i urynkowienia kolejnego sektora (bo neoliberalizmie w końcu nie ma miejsca na "sferę publiczną"), tym razem poprzez "wypchnięcie" części lokatorów na prywatny rynek i rzucenie ich na pożarcie developerom, kamieniczkom by mogli sobie zarobić na nich. Dodatkowo nie wierzę by odbyło się to bez prywatyzacji część z mieszkań komunalnych. Pewnie znowu rozpocznie się ich wyprzedaż i stopniowe ograniczanie ich ilości co nie tylko pozbawi tysięcy ludzi dachu nad głową, ale także pozwoli skumulować

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

trzeba sie wziac do roboty!

seletywna pomoc

Choć pewnie mam inne podejście do rozwiązania problemu, polecam ten artykuł:
http://wyborcza.pl/1,76842,6909489,Znizka_na_bilet_do_getta_biedy.html

Syska dość dobrze krytykuje system selektywny dla komunikacji publicznej. Z polityką mieszkaniową, wszystko jest bardziej skomplikowana, bo selektywna pomoc ma jakiś sens, tylko kryteria, które ustalili jest zupełne nierealne i standardy są bardzo niskie.

innymi slowy

gdyby wszystkie mieszkania byly komunalne nie byloby problemu. bogaci tez placiliby czynsze i starczaloby kasy na wszystkie remonty. teraz do miejskiej kasy trafiaja tylko pieniadze z malych zniszczonych mieskzan, zamieszkalych czesto przez bardzo biednych ludzi. to sie budzet nie domyka. duze, ladne mieszkania dawno sprzedali. z niewielkim zyskiem, teraz biedni za to placa.

Wiadomo jest to polityka

Wiadomo jest to polityka zupełnie innego kalibru, ale wątpię by i tutaj sprawdził się system selektywny z prostej przyczyny - opiera się ona na sztucznych, założonych z góry kryteriach (najczęściej dochodowych), co automatycznie powoduje, że część osób będzie wykluczona z tego systemu (i tego w tym systemie nie unikniesz), pomimo iż może znajdować się w porównywalnej sytuacji (czyt. biedzie). Czy to ma być sprawiedliwe ?

Dlatego praktycznie nie możliwe jest stworzenie dobrego, sprawiedliwego (to znaczy takiego, który by nie wykluczał osób potrzebujących) systemu kryteriów ! Dlatego problemem nie są te kryteria a ten system w ogóle.

Dlaczego - nawet jeżeli miasto pójdzie o rozum do głowy i przedstawi relatywnie dobre kryteria to i tak część osób zostanie wykluczona. Przykładowo - jeżeli podstawowym kryterium będzie wymagany dochód poniżej 2000 tys na rodzinę (czysto hipotetycznie, raz jeszcze podkreślę) to czy rodzina, która posiada dochód 2200 (czyli 10% ponad "limit") czy czyni z niej rodzinę bogaczy, czy osób których jest bardziej stać na własne mieszkanie, czy bank inaczej spojrzy na ich sytuację kredytową czy łatwiej będzie im wynająć mieszkanie na wolnym rynku od tej rodziny, która posiada dochód na rodzinę np. 1994 złote (zakładając taką samą wielkość tej rodziny) ?

Otóż nie.

"Wszelkie państwo to sojusz bogatych przeciwko biednym, sojusz posiadających władzę przeciwko tym, którymi rządzą"
http://drabina.wordpress.com

Czy to prawda, że Marek

Czy to prawda, że Marek Jurek wykupił mieszkanie komunalne we Wrocławiu?

Breslau

to niemieckie miasto,więc co tam jeszcze robią Polacy!

leja nazioli

tak polskich jak niemieckich! bez zadnych granic!

ani Polskie ani Niemieckie,

ani Polskie ani Niemieckie, ot Sląskie miasto.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.