Wrocław: odnawianie miasta czy masowe eksmisje?

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy | Ubóstwo

Dnia 29 maja 2010 we wrocławskim Infopunkcie Łokietka 5 odbyła się debata o „rewitalizacji Nadodrza”. Chodziło głównie o realizowany za unijne pieniądze program remontów i modernizacji „obszaru wsparcia” stanowiącego część wrocławskiej dzielnicy Ołbin, któremu na potrzeby projektu „zwrócono” historyczną nazwę „Przedmieście Odrzańskie”. „Obszary wsparcia” są wydzielane na podstawie kryteriów takich jak wysokie bezrobocie, wysoka przestępczość, niska jakość mieszkań itd. następnie uprawnione podmioty mogą stawać do konkursów na inwestycję w infrastrukturę tych obszarów.

Debata w swym założeniu była otwarta jednak pierwotnie miała się odbyć 17 kwietnia. Przełożono ją na inną datę z powodu wydarzeń związanych z katastrofą lotniczą pod Smoleńskiem, a o nowym terminie wiele osób nie dowiedziało się wcale, lub dowiedziało się w ostatniej chwili. Plakaty wiszące na dzielnicy nadal zapraszają na 17 kwietnia.

Obecny na spotkaniu koordynator zgłoszeń do konkursów z ramienia Urzędu Miasta opowiedział o jego wynikach. Według niego do 2012 roku za unijne pieniądze wyremontowane będą elewacje i dachy 24 kamienic we własności wspólnot mieszkaniowych, w których część udziałów należy do miasta, a część do prywatnych właścicieli (zaznaczono tu wyraźnie, że wnętrza kamienic nie będą remontowane). Ten sam program zakłada również remont 6 z kilkudziesięciu okolicznych podwórek, które jak określił sam urzędnik będą „zgniłymi kompromisami” pomiędzy różnymi potrzebami mieszkańców i mieszkanek – placami zabaw, miejscami parkingowymi i zielenią. „Zrewitalizowane” zostaną trzy parki. Fundusze unijne posłużą także do remontu komisariatu policji na Ołbinie (mieści się w zabytkowym budynku), powstanie centrum pomocy społecznej dla „obszaru wsparcia”, centrum rozwoju zawodowego, 4 projekty (bliżej nie określone) zostaną zrealizowane w szkołach na terenie dzielnicy.

Oprócz tego miasto zamierza z własnych środków wyremontować fasady kolejnych kamienic. Urzędnicy realizują także program mający zachęcić polityką czynszową artystów i rzemieślników do otwierania warsztatów i galerii w pustostanach należących do miasta w tej okolicy. Na terenie „obszaru wsparcia” działalność rozpoczęło także wiele stowarzyszeń, a od 10 lat mieści się na nim niezależne centrum społeczne – CRK.

Jednak na sali dość szybko zaczęły pojawiać się glosy, że w pełnej „rewitalizacji” okolicy przeszkadzać będzie lokalny „element”, nazywany niekiedy eufemistycznie „ludźmi, którzy nie chcą się zmienić”. Przodował w tym mówca, który jak sam powiedział od niedawna w okolicy posiada dwa mieszkania. Udało mu się nakłonić większość zabierających głos do narzekania na to, że miasto nie chce owego elementu eksmitować. Wiele z osób obecnych martwiło się także, czy w okolicy zechcą się osiedlić bogaci. Przemysław Filar z Towarzystwa Upiększania Wrocławia uspokajał – w okolicy planowana jest budowa znacznej liczby loftów – luksusowych apartamentowców w terenach poprzemysłowych. Filar za wzór dla Wrocławia polecał Amsterdam, gdzie udało się przekształcić biedne, niebezpieczne stare miasto w „jeden z pierwszej trójki najdroższych adresów na świecie” i to pomimo jak sam powiedział początkowego „buntu” pierwotnych mieszkańców i mieszkanek (sprostowanie tej wypowiedzi tutaj).

Dość osamotniony wydawał się głos jednej z mieszkanek „obszaru wsparcia”, która mówiła, że z tego powodu, że jej kamienica przeznaczona jest do „rewitalizacji”, czyli remontu elewacji nie może wykupić na własność mieszkania od miasta, natomiast miasto nie zamierza w ramach tej rewitalizacji podłączyć jej ogrzewania. Publiczność sugerowała także, że w rozwiązaniu problemów mieszkaniowych pomogłoby zorganizowanie przez miasto możliwości łatwego wymieniania się mieszkaniami komunalnymi oraz uruchomienie komunalnego banku remontowego. Niemniej jednak ciężko było nie odnieść wrażenia, że w dyskusji dominowali aktywiści miejscy i nowi, bogatsi mieszkańcy „obszaru wsparcia”. Nie bez wpływu wydaje się to, że „Infopunkt” położony jest na samym skraju wydzielonego areału, właściwie w bezpośredniej bliskości wrocławskiego Rynku i widać go z okien hotelu Park Plaza oraz fakt, że na drugim (na pewno biedniejszym) końcu obszaru w tym samym czasie trwał festyn dla mieszkanek i mieszkańców.

Rental Gap Theory (na

Rental Gap Theory (na polskie niech bedzie Teoria Roznicy w Rentach) mowi ze najbardziej zyskowne sa inwestycje w obszarach biednych i niebezpiecznych (niskie koszty wejscia), ktore stopniowo przeobrazaja obszar w zamozny i bezpieczny (wysokie zyski). problem polega na tym, ze takie inwestycje musza byc wspierane systemowo, zadna firma nie jest w stanie przeobrazic dzielnicy na wlasna reke. dlatego angazuje sie w to wladze i pieniadze z podatkow. na CIA juz o tym bylo tu:

https://cia.media.pl/czekajac_na_polskie_slumsy_przyszlosci

Po polsku to ładniej

Po polsku to ładniej będzie teoria różnic cen najmu :)

A jej autorem jest

A jej autorem jest marksizujący geograf Neil Smith. Jego przetłumaczony test pt " New globalism, New urbanism: Gentrification as Global Urban Strategy" będzie w kolejnych, letnim numerze "Przeglądu anarchistycznego" poświęconym gentryfikacji :)

to fajnie

to fajnie

Nie wydaje mi sie ze to

Nie wydaje mi sie ze to fajnie ze "marksizujacy".

nie ma to dla mnie

nie ma to dla mnie znaczenia. marksisci akurat zawsze fajnie pisali. jakby marx zalozyl kabaret bylbym najwiekszym fanem.

A z czystej ciekawości: co

A z czystej ciekawości: co konkretnie jest w Marksie śmiesznego?

styl i ciete polemiki.

styl i ciete polemiki. czasem rasistowskie i chamskie ale zwykle na poziomie.

Założył. Groucho Marx ze

Założył. Groucho Marx ze swoim bratem ;)

Generalnie koleś jest

Generalnie koleś jest ziomem Davida Harveya, zresztą pisząc "marksizujący" miałem na myśli wymiar naukowo-analityczny , a nie polityczny.

Politycznie to jak bym go raczej określił jako mocno lewicowego zaangażowanego naukowca. Jak Chomsky prawie, choć jeszcze nie ta półka:)

Zresztą można poczytać sobie jego blog: http://neil-smith.net/

Ale tak na serio , jeżeli ruch na serio chce się zająć zjawiskiem gentryfikacji, nierównomiernym rozwojem w metropoliach i jego konsekwencjami to moim zdaniem w to co napisał ten koleś po prostu trzeba się wgryść i przetrawić intelektualnie.

Witam! Chciałbym

Witam!
Chciałbym sprostować pewne informacje, jakie pojawiły się w artykule https://cia.media.pl/wroclaw_nadodrze. Otóż bardzo niedokładnie zacytowano tam moją wypowiedź. Mówiąc o pojawianiu się apartamentowców na Nadodrzu miałem na myśli pokojową koegzystencję różnych klas społecznych, co jest oczywiste w Śródmieściu. Należy dążyć do tego, aby nie było to getto – ani biedy, ani bogactwa. Bo tylko tak uda nam się zapewnić odpowiedni poziom życia wszystkim mieszkańcom, także najbiedniejszym. Obecna polityka, wypychania bogatych na przedmieścia, prowadzi do degradacji wielu osiedli, które nie są ważne dla magistratu, gdyż mało tam aktywnych mieszkańców. Dlatego opowiedziałem o tzw. "Bitwie o Nowy Targ" http://www.skyscrapercity.com/showpost.php?p=21780684&postcount=27 czyli o walce mieszkańców Starego Miasta Amsterdamu przeciw wyburzaniu zabytków pod inwestycje komunikacyjne. U nas też planowane są wyburzenia kamienic, na Wyszyńskiego, czy wzdłuż tzw. Śródmiejskiej Trasy Południowej, w celu ułatwienia dojazdu samochodem, a kosztem mieszkańców centrum.

Jako drugi warty naśladowania pomysł z Holandii przedstawiłem ich politykę mieszkaniową. Otóż pomimo horrendalnie wysokich cen mieszkań, w każdej inwestycji 10% lokali należy do miasta i jako komunalne są udostępniane zwykłym mieszkańcom. Pozwoliło to zlikwidować getta biedy, nawet niezamożni mogą mieszkać w tzw. dobrych dzielnicach, co prowadzi wprost do podnoszenia się poziomu życia w całym mieście. Można to nazwać antygentryfikacją albo wprowadzeniem ludu do śródmieść. Jakkolwiek dla wielu by to źle brzmiało po latach PRL-u, gdy władze dążyły do zniszczenia zabytkowej tkanki miasta w imię walki z nieistniejącą burżuazją, uważam że najlepsze dla miasta jest współdziałanie wszystkich mieszkańców w imię wspólnego dobra.

System będzie traktował mieszkańców w należny sposób tylko wtedy, gdy będziemy działać razem!

zgoda. nie bede sie jakos

zgoda. nie bede sie jakos specjalnie upierac, ale nie wspominales na debacie o budownictwie socjalnym w holandii. proponowales raczej stworzenie czegos na ksztalt banku wymiany mieszkan.Amsterdam faktycznie (co przyznaje wspomniany wyzej Neil Smith) generalnie wydaje sie przypadkiem rewitalizacji dokonanej przy zachowaniu "starych mieszkancow" (przynajmniej na razie) i wymieszanej struktury klasowej. problem polega na tym wlasnie, ze udalo sie to wlasnie dzieki silnej obecnosci panstwa (czy gminy) na rynku mieszkaniowym. Wroclaw tak jak inne miasta w Polsce pozbywa sie na gwalt mieszkan komunalnych. ciekawe jest to jak bardzo w Polsce sie zapomina, ze to co rozumiemy przez pojecie "rewitalizacji" bylo mozliwe w warunkach panstwa opiekunczego, natomiast nie ma nic wspolnego z rzeczywistoscia polskiego kapitalizmu. gdzie sie buduje we Wroclawiu mieszkania komunalne lub socjalne? chwilowo o ile mi wiadomo nigdzie i nawet nie ma w planach bo miasto zgodnie ze strategia Wroclaw w perspektywie 2020 plus dazy do likwidacji "archaicznych form wlasnosci". a nawet jesli bedzie sie je gdzies budowalo to tam gdzie ziemia jest najtansza, czyli napewno nie na Nadodrzu.

no ale najpierw zapytajmy o zdanie Nadodrzan - w koncu to oni mieszkaja w tych czynszowkach, a na Lokietka 5 nie pojawili. ciekawi mnie jak wielu z nich chcialoby sie uwlaszczyc, a jak wielu bedzie walczyc o zachowanie zasobu komunalnego na osiedlu (rowniez o to, zeby sie on nie rozpadl). jesli zalozymy, ze gettoizacja jest problemem to lepiej by bylo zeby tego zasobu (juz mocno przetrzebionego) zostalo jak najwiecej, z drugiej strony ci, ktorzy beda dla siebie jakakolwiek szanse by wykupic mieszkanie beda starali sie to zrobic, by nastepnie je z zyskiem sprzedac, co przyczyni sie do homogenizacji skladu spolecznego.w koncu wyniosa sie wszyscy ci, ktorych stac bylo na wykup i zostana ci, ktorzy od nich mieszkania kupili za ogromne pieniadze i najbiedniejsi mieszkancy komunalek.

uwlaszczeni sie wyremontuja i ladnnie przyozdobia, a komunalne budynki beda popadac w coraz wieksza ruine. miasto bedzie coraz bardziej kombinowac jak sie ich pozbyc. wyrzucic lokatorow i chociaz same grunty sprzedac pod elegancka zabudowe.

Model mieszkaniowy

Osobiście nawet przy nowych inwestycjach zamiast sprzedaży gruntów jestem za wkładem własnym gminy, podobnie jak w Holandii. Pozwala to na wpływanie na strukturę społeczną (część mieszkań byłoby komunalne) i inne ważne parametry budynków, bardziej niż plany miejscowe. W ten sposób nie powstałyby podmiejskie getta. Ale czego oczekiwać w mieście, które sprzedaje ziemię pod mieszkaniówkę przede wszystkim tam, gdzie nie ma dojazdu innego niż komunikacją indywidualną?

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.