Życie w świecie bez taniej energii

Ekologia/Prawa zwierząt | Gospodarka | Publicystyka

Wojny w Iraku, w Afganistanie, w Libii, rosnące ceny żywności, powstania w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie (Egipt, Tunezja, Libia, Maroko, Syria, Oman, Arabia Saudyjska…), tarcza antyrakietowa, przechodzenie Anglików na katolicyzm, propozycje kluczowych niemieckich teologów katolickich dla zniesienia celibatu w kościele, rosnące ceny paliw, zyskujące na popularności skrajności polityczne, nowe prawo antyterrorystyczne, gorączkowy zwrot ku gazowi z łupków, rosnące ceny energii, szybsze podwyżki w innych dziedzinach, rozważane przez rząd Kaczyńskiego wprowadzenie kartek na paliwa, zamieszki w Londynie, rabunkowe wydobycie nieopłacalnej dotychczas ropy z kanadyjskich piasków, „wojny” o kolejne gazo i ropociągi, padanie sieci przesyłowych w USA w 2003 roku, powtarzające się przepięcia sieci w Dublinie (Irlandia) w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, w Polsce podobna, lecz mniejsza awaria w 2006 roku, poważna awaria, racjonowanie energii i wyłączenia prądu dla indywidualnych odbiorców i przemysłu w RPA w 2008 roku, odnowiona penetracja energii jądrowej, cięcia budżetowe i światowy kryzys ekonomiczny, Chiny sukcesywnie wkraczające do Afryki…

Czy te odległe przestrzennie, w czasie, a nieraz z pozornie odległych dziedzin życia wydarzenia mają coś ze sobą wspólnego? Czy są zapowiedzią nowych czasów?

Otóż bez wątpienia tak. Ale o co chodzi? Wchodzimy w epokę kryzysu energetycznego, miejsce w historii, które może uczynić życie obecnych pokoleń najciekawszym okresem w historii ludzkości. Myślicie że przesadzam. W istocie to, że nie skorzystaliśmy z wiedzy którą posiadał wielki przemysł i ludzkość, tylko dlatego że możliwe były w tym samym czasie szybkie zyski z łatwo jeszcze dostępnych, bogatych energetycznie i tanich złóż surowców, umiejscowiło nas w ślepej uliczce. Uliczce braków energii.

Załamanie ekonomiczne, które nie jest tymczasowe i jest sygnałem dla głębokich transformacji, nie bez przypadku ma miejsce teraz. Oczywiście wielu ekspertów będzie wskazywało, że ma ono swe źródło w czymś zgoła innym – w spekulacjach, w przewartościowanych cenach mieszkań, które musiały ulec załamaniu, w pochopnie wydawanych kredytach, w życiu ponad stan [1]. Ale pęknięcie tych „baniek” finansowych mogło mieć miejsc kilka lat wcześniej lub równie dobrze za kilka lat. I nie bez powodu ma miejsce po pierwszym wielkim kryzysie cen ropy tego wieku z 2007 roku – odtąd światowy indeks konsumpcji już nie rośnie. To energia, obok surowców, napędza naszą gospodarkę i napędza wzrost.

Otóż, choć tu i ówdzie o problemie energetycznym było wiadomo od kilku dekad, a w szczegółach został on poznany dobrą dekadę temu, to, o kolejnym, większym niż dotychczasowe załamaniu ekonomicznym, załamaniu paliwowym, do dziś pojawiają się tylko wzmianki w prasie wielkości kciuka – interesujące rozmiary artykułów dla problemu tej skali. Mamy za to regularne, kilkustronicowe czasem, artykuły zaprzeczające jakimkolwiek problemom z paliwami. Nie jest chyba normalnym regularne czytanie artykułów zaprzeczających jakiemuś nieistniejącemu problemowi, hmm? Ale prawdziwy szkopuł, to fakt że przez lata nikt nic z „nieistniejącym” problemem nie zrobił.

JAZDA BEZ TRZYMANKI

Do lat 1970. głównym „baniakiem” roponośnym na świecie były Stany Zjednoczone. Lecz złoża na ich terenie osiągnęły szczyt swoich mocy wydobywczych i poziom produkcji ropy zaczął spadać. To zrodziło trwający ponad 10 lat kryzys ekonomiczny świata Zachodniego (a chodziło wtedy ledwie o kilkudolarowy wzrost cen baryłki ropy [2]). Wysychanie złóż, które ma kształt „dzwona” (wydobycie rośnie, dość szybko, osiąga swój szczyt, i, po względnie krótkim okresie trwania na wyżynie, mniej więcej równie szybko jak rosło spada) jest powszechnie znanym naturalnym zjawiskiem. Wcześniej tym światowym zagłębiem był Kaukaz (na początku XX wieku głównie Gruzja) i Morze Kaspijskie – klika dekad później oglądać można tam było jak okiem sięgnąć morze wraków szybów wydobywczych.

Dziś centrum światowego wydobycia to Zatoka Perska (blisko połowa światowych zasobów), gdzie Arabia Saudyjska (regionalny lider) „ciągnie” ropę na pełnych obrotach. I więcej „dziennego wydobycia” już nie wywinduje, co oznacza, że całkiem wkrótce i tam produkcja zacznie maleć. Jak twierdzą eksperci, jeśli Arabia Saudyjska przekroczy swój „szczyt” [wydobycia], będzie to moment gdy cały świat przekroczy go razem z nią…

Ale przecież są inne źródła energii – tyle ostatnio słyszy się o różnych nowych napędach, no i jest jeszcze ten gaz łupkowy… Nie zupełnie. Uzależniliśmy się od ropy naftowej – napędza ona większość transportu na lądzie i prawie cały handel morski. A z problemem staniemy twarzą w twarz zaledwie za kilka lat. To zbyt mało czasu, by wypuścić kolejną flotę miliarda ciężarówek i samochodów i nowych statków napędzanych inaczej. A problem nie kończy się na naszej rurze wydechowej. Ropa naftowa to przecież mnóstwo farmaceutyków, pestycydów, tworzyw sztucznych… Produktów które w znacznym stopniu (czy lubimy to czy nie) odpowiadają za współczesną jakość życia i postęp. Z jej użyciem produkuje się teraz i transportuje również znaczną część żywności na świecie. Choć takie kraje jak Szwecja [3] pracują nad produkcją plastiku z marchewki, to rozwiązań gotowych i w skali potrzebnej do zastąpienia czarnego złota jest niewiele.

Co więcej, z innymi paliwami kopalnymi również nie jest najlepiej – większość z nich będzie na wykończeniu za kilka dekad (nawet węgiel kamienny może zaskoczyć nas niemile w tym wieku, przy obecnym wzroście jego zużycia, głównie za sprawą Chin). Ale to ropa da nam pierwszego prawdziwego kopniaka.

Symulację w mniejszej skali, tego co niedługo nastąpi mieliśmy kilka lat temu w roku pierwszego szoku paliwowego (2007). Choć Europy wtedy jeszcze to tak bardzo nie dotyczyło, i wzrost cen żywności, choć wystąpił, nie był drastyczny, skutki wzrostu cen ropy były krytyczne dla krajów rozwijających się. W Egipcie wzrost cen żywności w przeciągu kilku tygodni spowodował, że większość ludzi zaczęło wydawać całą swoją pensję na jedzenie. Na Filipinach, drugim na świecie eksporterze ryżu rząd zablokował natychmiastowo jego eksport, by ochronić mieszkańców przed wyssaniem go z rynku. Również Indie zatrzymały sprzedaż na świat swej perły eksportowej – ryżu basmati, w Bangladeszu wojsko musiało zająć się jego dystrybucją, a we Wietnamie powstały gangi rabujące zbiory nocą, skąd zrodził się zakaz poruszania na wsi po zmierzchu. Kraje u bram świata bogactwa (Amerykę Środkową, Azję, Bliski Wschód) ogarnęły zamieszki.

GEOPOLITYKA ENERGII

„Pewnie coś z tego ma sens” myślicie sobie. Lecz co ta sytuacja ma wspólnego z niektórymi wydarzeniami obecnymi w nagłówku artykułu. Otóż powstania narodowe na obrzeżach rozwiniętego świata mają swe źródło również w kryzysie energetycznym.

Oficjalnie Arabska Wiosna rozpoczęła się w Tunezji po opublikowaniu na WikiLeaks informacji na temat stopnia skorumpowania tamtejszego rządu. Później jej sukces stał się inspiracją dla wydarzeń w całym regionie. Jednak to narastający stres ekonomiczny, którego przykłady podałem powyżej, i który był znacznie bardziej dotkliwy dla krajów pozaeuropejskich, był prawdziwym fundamentem, sprężyną bez której dyktatorzy, którzy we wszystkich z tych państw istnieli przecież od dekad, nie zostali by ruszeni z posad. Trudności utrzymania się zderzyły się z nadal odległymi, acz cały czas przybliżającymi się w tempie ślimaczym marzeniami Północnoafrykańskich obywateli by standardem życia sięgać ku bogatej sąsiadce, Europie. Załamanie zabiło i odrzuciło na dobre cały sen. Ludzie poczuli się oszukani i zdradzeni.

Nie bez powodu też państwa Zachodu angażują się w powstanie libijskie, podczas gdy przymykają oko na znacznie większe masakry w niedalekiej Syrii. W Syrii nie ma złóż – których najmniejsze źródło jest dziś na wagę złota – i po które warto wyciągnąć swe zaplecze militarne. Z tych samych powodów wiele państw – głównie Stany Zjednoczone i Wielka Brytania – mają najbardziej od czasów II wojny światowej rozciągnięte po świecie i zaangażowane w okupacje siły zbrojne. Chodzi tu głównie o Zatokę Perską, Bliski Wschód i Azję Centralną – gdzie rozegra się przyszła walka o kontrolę zasobów i szlaków przesyłowych pozostałych największych na świecie złóż ropy i gazu.

Teraz też ruszyło pełną parą rabunkowe pozyskiwanie ropy z roponośnych piasków w stanie Alberta w Kanadzie. Złóż, które wcześniej nie były opłacalne. Znajdują tam się zasoby drugie co do wielkości po Zatoce Perskiej. Również jeden z największych na świecie nietkniętych zasobów leśnych Tajgi – większy powierzchnią od lasów Amazonii. Zrywane są te lasy teraz jak dywan, gdy ceny ropy wspięły się wystarczająco wysoko, by operacja ta mogła przynieść zyski (ropa z Alberty jest droższa od swoich odpowiedników z innych części świata [4]).

Świat Zachodu i największy tu konsument ropy, USA, szykują się również powoli na jeden z ostatnich bastionów islamu próbujących przewodzić wielkiej polityce wśród krajów tego wyznania – Iran. Jest to też jeden z basenów ropy i gazu na świecie nie będący pod kontrolą imperium. Tak i Pakistan stoi w kolejce do zbrojnej agresji. Wyrazem nadchodzących napięć, które przerodzą się prędzej czy później w otwarte konflikty, jest postawione USA wyraźnie ultimatum przez Chiny, mówiące że jakakolwiek agresja na Pakistan będzie potraktowana jako bezpośredni atak na terytorium Chin. Jest to precedens takiego zachowania dyplomatycznego od czasów II wojny światowej. [5]

Energetyczna granda spowodowała, że rząd USA zdecydował rzucić się na rodzime złoża gazu łupkowego (które nie są znane „od dziś”) i zawiesić na te potrzeby działanie szeregu ustaw środowiskowych. Technologia używana dotychczas jest bowiem całkiem ad hoc [6], a pośpiech spowodowany kończącym się gazem kanadyjskim, który stanowi 30% zaopatrzenia dla USA.

Odnosząc to do wspomnianych przesileń („awarii) sieci przesyłowych – jest to dowód na to, że problem nie dotyczy tylko ropy i gazu – nikt tych sieci od lat nie rozbudowywał, bo nie było i nie ma perspektyw wzrostu mocy produkcyjnych jeśli chodzi o energię. I to było głównym powodem ich przepięć – zużycie energii nieadekwatne do mocy przesyłowych.

No dobrze. A co z tym „prawem antyterrorystycznym”?

ODEBRANA PRZYSZŁOŚĆ I MOŻLIWE DROGI

Faktem jest że znakomita większość antyterrorystycznego prawa w praktyce od kilku lat używana jest w sprawach nie związanych z terroryzmem. Faktem jest że interesy przemysłu w wielkiej polityce zawsze liczą się ponad długofalowy interes społeczny. I liczyć się będą. Społeczeństwo zaskoczone szybko nadchodzącymi zmianami, będącymi dużym wyzwaniem dla standardów życia i dotychczasowych aspiracji jednostek, stanie się areną wielkich napięć. W szczególności młodzi ludzie – bez adekwatnych dla nowych okoliczności wiedzy i zdolności – będą czuli się oszukani przez pokolenie rodziców, którzy skonsumowali ich przyszłość. Oczywiście ta konsumpcja nie była w pełni świadoma. Ale czy ktoś będzie na to zwracał uwagę? Wyspy bogactwa będą się kurczyć, a wraz z ich kurczeniem pojawiać będą się sceny, które nie koniecznie kojarzylibyśmy dotychczas z cywilizacją. Zakres władzy rządów też będzie się w tych okolicznościach zawężał, stąd też przewidywanie bardziej drastycznych środków, które obecnie wdrażane są do codzienności jako prawo antyterrorystyczne.

Możliwe są dwa główne scenariusze rozwoju sytuacji, a reszta to wariacje poniższych. A więc ci, którzy już posiadają i mają większość kart w ręku (rządy, establishment i przemysł) będą chcieli utrzymać swój status i zasób posiadania, by wymóc na reszcie zgodę na stopniową rezygnację z wygód i zasobów. By to zapewnić dojdzie do wdrażania nowych regulacji i metod – również stopniowo, by do nich przyzwyczaić. Acz sukcesywnie i wcale nie powoli, co zresztą już ma miejsce. Dochodzić będzie także do stopniowego prywatyzowania armii. Napięcia i konflikty bowiem, jak już napisałem, nie będą już domeną odległych miejsc, ale obecne będą również na arenie krajowej. Nie należy się jednak spodziewać, iż ludzie wydzierający sobie zasoby nawzajem, będą w równym zainteresowaniu establishmentu, jak wydarzenia zagrażające jego własnym interesom.

Druga opcja to będące znacznie większym wyzwaniem rozwiązanie pokojowe. Stopniowa, ale jednocześnie całkiem szybka transformacja ku nowym (a często starym) technologiom, stylom życia, czy przemieszczania się. Tak by zmniejszyć zużycie energii – co wcale nie musi się stać kosztem jakości życia, ale nie jest tak zyskowne dla sektora finansowego oraz przemysłu. Transformacja, która może zaowocować sukcesem tylko, jeżeli oddolne samodzielne zaangażowanie obywateli wsparte będzie przez działania rządu (m.in. przez zarzucenie paradygmatu „wzrostu gospodarczego”). Jedynie obecność obu czynników może zapewnić względnie pełny sukces.

DLACZEGO SIĘ O TYM NIE MÓWI, CZYLI TYLKO NIE PANIKOWAĆ

Otóż media to tylko część przemysłu. A nasza współczesna gospodarka to domena wzrostu. Złe wieści ten „wzrost” hamują. Kto będzie się reklamował w sąsiedztwie artykułów mówiących o głębokich kłopotach, prawdopodobnie bez wyjścia. Na dokładkę największym graczem finansowym (najbogatszymi firmami na świecie) jest świat ropy, a to pieniądze napędzają parlamenty i rządy, ba, nas samych.

Do tego jaki polityk zostanie wybrany, mówiąc o tym że trzeba będzie używać mniej. Ba, jaki zostanie ponownie wybrany, gdyby zaczął te zmiany wdrażać… Sytuacja zatem jest podwójnie trudna.

Czy są wyjścia? Tak. Ale tylko pomiędzy twardym lądowaniem i mniej twardym, i z ewentualnie nieco lepszą przyszłością.

Autor: Piotr Poleski

PRZYPISY

[1] Choć tak naprawdę należy się chyba głównie przyjrzeć tym którzy zgarnęli największe fortuny na krótko przed załamaniem.

[2] Czyli ok. 164 litrów.

[3] Rząd Szwecji głosił kilka lat temu, jako odpowiedź na jawiący się energetyczny kryzys, odejście gospodarki od paliw kopalnych do 2020 roku, aczkolwiek ostatnio założenie to złamał gazołupkową podnietą, pewnie odkrywając w praktyce że zadanie jest ciężkie.

[4] Potrzeba tam użycia energii równowartości ok. 1 baryłki ropy by uzyskać z procesu 4 baryłki.

[5] Iran to jeden już z pozostałych niewielu krajów po wydarzeniach „Wiosny Arabskiej”, które wdrażały nowy system handlu ropą; miał on używać jako środka płatniczego złote denary, zamiast dolarów, co uderzyłoby potężnie w pozycję dolara i USA (przewodnikiem tego procesu był Kadafi); Ostatnio również Iran ogłosił odkrycie drugich co do wielkości na świecie złóż helu, używanego m.in. przy produkcji podzespołów elektronicznych, którego zasoby też są na wykończeniu; Pakistan z kolei posiada 5 co do wielkości kopalnie złota, którego znaczenie w wymianie między narodowej będzie rosło, 5 na świecie zasoby węgla kamiennego; ale przede wszystkim jego ostatnie porozumienia z Iranem dotyczące nowych gazociągów z Iranu do Indii, krzyżują plany USA dotyczące rozwoju tej infrastruktury w tym regionie (gdzie USA jest zainteresowane transportem do Oceanu Indyjskiego złóż z Azji Centralnej); inwestycje te zmniejszyłyby również izolację Iranu na scenie światowej.

[6] Wydobycie gazu „łupkowego” obecną metodą zakazane jest we Francji, RPA, stanie Quebec w Kanadzie oraz w stanach Nowy York i Pittsburgh; polskie złoża tego typu (a z czego można się domyślać i w innych częściach Europy i świata) nie zostały odkryte w tej dekadzie, a wiedza o ich strukturze istnieje od 30 lat.

Od autora: Artykuł ten miał początkowo pojawić się w prasie "mainstream'owej", stąd jego swoiste brzmienie.

Kryzys paliwowy nie ma nic

Kryzys paliwowy nie ma nic wspólnego z wyczerpywaniem się zasobów ropy. Przecież największy kryzys paliwowy jak do tej pory miał miejsce na początku lat 70-tych. I co, skończyła się ropa?

No i zaczyna się... :-)

Tak, USA przekroczyły wtedy swój szczyt wydobycia ropy (1971), której zasoby własne (na kontynencie amerykańskim, w części USA) były głównym źródłem napędzającym tamtą gospodarkę i wiele innych gospodarek. Wtedy USA (terytorialnie) były największym wydobywcom ropy na świecie. ...Które to załamanie skrzętnie wykorzystał OPEC.
...A więc odpowiadając jeszcze raz, skrótowo na pytanie. Tak, w Stanach się "skończyła" (nie dosłownie, ale w sensie przekroczenia maksymalnych możliwości wydobywczych i uzyskiwania ropy na terytorium Stanów obecnie na poziomie ok. 60% tego co było wtedy).

Nie jestem specjalistą

Nie jestem specjalistą więc mogę tylko napisać parę uwag jako czytelnik, ja po prostu widzę tu uproszczenia, to nie tak, że nie zgadzam się, że USA chcą mieć dostęp do zasobów albo że wzrost cen wywołuje bunty społeczne :)
USA ciągle wydobywają więcej niż większość krajów OPEC (z wyjątkiem Arabii Saudyjskiej) ale to jest mniej istotne, tak samo jak wzrost zapotrzebowania.
Chodzi mi o nie uwzględnianie, że jak rosną ceny ropy, to i rosną zyski.
Nieuwzględnianie całości gospodarki jakby wydobycie ropy egzystowało sobie samo w oderwaniu od wszystkiego innego.
Nie uwzględnianie, że wzrost inflacji rządzący mogą wykorzystawać do cięć socjalnych. W latach 70-tych po kryzysie zlikwidowano w ten sposób "państwo dobrobytu" i wprowadzono neoliberalizm. Teraz również widzimy to samo - w kryzysie atakuje się społeczeństwo i wprowadza ciecia.
Co ty na to, jakie wnioski można wyciągnąć po uwzględnianiu tych rzeczy?

Nie wiem, czemu...

zakładasz, że nie uwzględniłem tego co tu (powyżej) piszesz.
Ten artykuł jest mocno uproszczony (co było zaznaczone przy jego publikacji)
i złągodzony ze względu na to gdzie miał być początkowo opublikowany
(w wysokonakłądowym magazynie dla przeciętnego odbiorcy i w towarzystwie
reklam i konsensusu "że wszystko jest ok. i możemy ciągnąć wszystko jak ciągniemy").
Zachaczan on o wiele obszarów i tematów, w dość niewielkiej liczbie akapitów,
więc sprawy są uproszczone albo tylko napomknięte (nazwijmy go "ogólnorozowjowym"
:-) ).

Jasne że to co się dzieje i co się będzie działo, to nie tylko wynik "obiektywnych
wydarzeń" czy "wolnej ręki rynku" tylko całej serii, ba ciągnących się dekadami planów
i spekulacji.

To że "kryzys" [finansowy] jest u swych fundamentów fałszywy (dlatego nigdy nie stosuję tego słowa
bez użycia cudzysłowi, czy wyraźnego zaznaczenia, że to kupa gówna) jest dla każdego,
kto przyjży się pewnym kluczowym faktom, jasne*.
Ba, o tym że kryzys będzie miał miejsce wiadomo było przez jego zaistnieniem.
Ja, nie mając wcześniejszej edukacji ekonomicznej, wiedziałem o nim na kilka lat przed jego
wybuchem (choć byłem zaskoczony jego łagodnością i stopniowością) i właściwie tylko
czekałem "na jego nadejście"**.

Kryzys został wywołany w sprzęgnięciu z wydarzeniami na rynku energii, by sprawę o której
piszę w artykule ukryć - fakt, że nie ma już możliwości zwiększania produkcji w skali świata
i że stanęliśmy i progu maksymalnych mocy "przerobowych". Od tego jednak, jeśli się poważnie myśli
o włąsnej i innych przyszłości, i o prawdziwym konfrontowaniu rozwijajacych się wydarzeń,
należy przejść do kolejnego faktu - tego, że te moce (przy dalszym przyroście populacji, rosnących ambicjach nowych imperiów /Chiny, Indie/ oraz utartej modzie na "wzrost gospodarczy")
będą wkrótce spadać (co będzie miało Nieporównywalne efekty).

Jasne, że kapitał, establiszment, posiadający czy jakkolwiek ich nie nazwiemy, nie będzie ciął wszystkim (w tym sobie) po równo***, tylko będzie wykorzystywał sytuację do zawężania wysp bogactwa,
o czym też wspomniałem.
Jak pytający chce pójść dalej tym torem, to powiem więcej,
plan tej sfery ludzi zakłada w ciągu najbliższych 50 lat
"redukcję" światowej populacji ludzkiej o pi razy drzwi
50%... (co w obecnym modelu gospodarczo politycznym, dla zachowania
stanu posiadania co niektórych, i w wyniku konsekwencji obiektywnych
jaki zrodzi obecny kierunek, będzie nieuniknionym efektem kryzysu
energetycznego, zmian klimatycznych i rozwoju oligarchii).

Tylko, że ten artykuł nie miał na celu sianie sensacji (dlatego tych
głębszych warstw róznych tematów nie poruszałem), ale zrodzenie zaczynów
pewnej świadomości... (by może przy odrobinie szczęścia - i pewnie większej ilości
takich publikacji, warsztatów i rozmów na ten temat - doświadczyć jakiś
konstruktywnych ruchów na dole, by zmienić kierunek).

==

A "jakie ogólne wnioski można wyciągnąć"?
(oczywiście tu wykorzystam twoje pytanie, po tylko
by wcisnąć retorycznie swoje 4 litery)

Przede wszystkim, naiwnością i marnowaniem cennej
i potrzebnej energii ludzi jest [teraz] kierowanie działań
na konfrontację z rządzącymi, tak by tam szła większa
część energii, i tak by sugerować komukolwiek, że rozwiazaniem
problemów jest wywieranie nacisku na "rząd" (i przemysł, i przedsiębiorców)
po to by to oni dokonywali większości potrzebnych zmian
(przecież już widzicie że dzieje się coś odwrotnego).
Konfrontacja to potrzebne działanie.
Ale ciężar jedynej konstruktywnej strategi [dla] naszych czasów
to wzajemne organizowanie się i edukacja i tworzenie rozwiązań
na dole (nie na potrzeby pojedynczej sprawy - choć to też - jak
elektrownia atomowa czy łupki; tak że jak ta sprawa zabrnie w
sukces czy klęskę, to później lokalna platforma czy grupa znika)
- budowanie w grupach długofalowych planów działań dla siebie,
swojej społeczności, swych rodzin, na przyszłość.
Tworzenie sieci i sieci sieci, o takim charakterze i celach.
I wychodzenie do ludzi za tą sprawą i wciąganie ich w serię
małych pozytywnych i odnoszących sukces działań...

/to się rozbija o wiele kwestii, alternatywną samorządność,
alterntywną ekonomię, alterntywną logistykę, tworzenie własnych
platform usługowo-produkcyjnych współpracujących ze sobą...;
temat nie jest prosty; ale problem te "do prostych nie należy"/

(temat oczywiście jest dłuższy :-))

* - tu polecam chociażby film 'Inside Job',
który świetnie pokazuje jak się zbija fortuny, powodując kryzys /jeden ze sposobów/

** - tu z kolei polecam stary dokument "Money Masters" jeśli
komuś uda się przez niego przebrnąć; jest też tu i ówdzie jego wyedytowana krótsza - 1 godz. 20 minut - wersja, ale i tu nie gwarantuję sukcesu w odbyciu całej podróży mnie wytrwałym

*** - co więcej, nie będzie nawet próbował wdrażać możliwych rozwiązań łągodzacych problem i powodujących pozytywne tranformacje;

Acha, "redukcję" światowej

Acha, "redukcję" światowej populacji ludzkiej.... pewnie przy pomocy smug kondensacyjnych z samolotów na niebie. A już miałem nadzieje na dyskusje

Nie jestem autorem,

ale ci odpowiem... Wojny, rewolucje, kryzysy żywnościowe, podłej jakości żarcie powodujące coraz więcej dziwnych chorób, bezpłodność i mnóstwo innych czynników i metod "dzięki" którym można redukować ilość ludności... Mając do dyspozycji armie, koncerny farmaceutyczne, laboratoria genetyczne i dystrybucję żywności mozna w ciągu jednego pokolenia zmniejszyć ilość ludności nawet o 1/3 jeśli się będzie dość bezwzględnym... Pytanie tylko czy chodziło ci żeby kogoś wykpić czy rzeczowo dyskutować? A smug kondensacyjnych bym nie ignorował, bo niczego nie można być pewnym :)

Oczywiście że wyśmiać :)

Oczywiście że wyśmiać :) w tym przypadku dyskusja jest tak samo sensowna, jak dyskusja z kimś, kto mówi że nasz największy problem to że kosmici chcą nas wszystkich zgładzić. W końcu w podobny sposób można to "udowodnić": mając armię która może zredukowac ilość ludzi o 100% (czyli broń atmową) da sie to zrobić, takie armie są, a więc kosmici istnieją i mają plan, zeby w ciągu najbliższych 100 nas zabiją :) Albo krasnoludki, "dowód" ten sam :)

Dla ludzi normalnych:

Jeśli ktoś chce się dowiedzieć o kryzysie paliwowym czegoś, co nie opiera się na jakichś zaburzeniach, to zamiast tracić czas na czytanie takich tekstów, może zacząć od zacytowanej niżej po angielsku ksiązki Anthony Sampson "Siedem sióstr" bo dawno temu wyszła po polsku

http://podaj.net/isbn/1024621/Siedem-si%C3%B3str

a o kryzysie było dużo choćby w Przeglądzie Anarchistycznym np

Karl Heinz Roth
Globalny kryzys – Globalna proletaryzacja – Perspektywa krytyczna
http://przeglad-anarchistyczny.org/teorie-kryzysu/66-globalny-kryzys-glo...

Nie chce mi się komentować innych rzeczy z tego tekstu, chociaż mógłbym bez problemu np przeciwstawianie sobie krajów OPEC i USA to taka sama bzdura jak to, że kryzysy paliwowe biorą się z wyczerpywania zasobów ropy jako takiego (powodem jest zmniejszanie wydobycia, które służy różnym celom)

Akins was dismissed as ambassador in August 1975 after a series of clashes on policy matters with Secretary of State Henry Kissinger, one involving Akins' assertion (dismissed as "absurd" by Mr. Kissinger) that Kissinger had approved of Iran's raising oil prices to buy American arms

http://en.wikipedia.org/wiki/James_E._Akins

I nie tylko broń

More than $200 billion a year goes to foreign oil producers who then must recycle their oil dollars back into US Treasury bonds or other dollar assets, as part of the rules of the game of dollar hegemony.

http://www.atimes.com/atimes/Global_Economy/GE26Dj02.html

OPEC had been permitted to assume an effective cartel role only at the pleasure of the United States. The existence of OPEC serves several convenient US geopolitical purposes. It deflects political opposition to the international oil regime from the US toward a mostly Arab/Islamic organization, yet the health of OPEC is inseparably tied to the health of the energy corporations of the West that control all the downstream operations. OPEC is an example of how economic nationalism can be co-opted into Western-dominated neo-imperialist globalization.

http://www.atimes.com/atimes/Global_Economy/GE26Dj02.html

W przypadku tych kryzysów chodzi o kontrolę nad ropą, a nie o samo wydobywanie ropy czy wojny o zdobywanie ropy. A przyczyna jest taka, że kto ma kontrolę nad ropą, ma kontrolę nad światową gospodarką (podkreślam, CHODZI O KONTROLE NAD ZASOBAMI A NIE O WYDOBYWANIE JAK NAJWIĘCEJ) Ropa to taki produkt, że zwiększając jej cenę można bardzo szybko podnieść ceny wszystkich innych produktów. Dla kapitalistycznej gospodarki jest to tak ważne jak centralne sterowanie cenami przez rząd dla PRL czy ZSRR.

To prawda, zasoby się wyczerpią i ta kontrola się zachwieje. Rządzący muszą znaleźć inny produkt który tak samo pozwoli kierować gospodarką. Już go znaleźli. To energia atomowa, bo jej produkcja wymaga tak dużych nakładów, że tylko bardzo nieliczne firmy na to stać, więc kontrola nad produkcją energii (i tym samym cenami wszystkiego innego) jest łatwa.

[...]

Wyśmiewać i uśmiechać się łatwo, bo to jest to co najłatwiej można
zrobić w komentarzach, szczególnie na samym komentarza początku
(tylko po to by pokazać powszechną w "polskiej kulturze komentarzy"
ingorancję i arogancję,
czyli właściwie odrazu zbijać się na półkę osób o niskich lotach,
a) z którymi dyskusja na starcie traci na wartości i możliwości dojścia do
czegokolwiek innego niż "wyśmiewania się" nawzajem...;
b) kótrych argumentacja (kąt natarcia) od razu nacelowany jest na brak wzajemnego zrozumienia
i powodowanie zamieszania, więc nasuwa myśl o dyskusji z takim prelegntem /bo to najczęściej
faceci, którzy wyraźnie nie rozładowali się wystarczająco waląc głową w mur/
za marnowanie energii...; co najwyżej można poklepać kolegę ze współczuciem
po ramieniu i mu przytaknąc żeby się uspokoił i zadowolił);

Różnica od twojego "oczywistowania" tutaj jest taka,
że ja się opieram na publicznych wypowiedziach "czołowych"
polityków i wewnętrznych publikacjach rządowych.
A co do mojego bajdurzenia o ogólnych planach,
to zajrzyj chociażby na NeoCon:
http://www.newamericancentury.org/

Siedmiu Sióstr nie czytałem (a pewnie powinienem, więc postaram
sięten błąd naprawić w przyszłości).

Jeszcze raz tylko wspomnę, bo ten wątek popularny (jeśli nie populistyczny)
przewija się zawsze (i przewijać będzie),
że owszem, spiski cenowe mniejsze i większe zawsze
istnieją i istniały będą,
ale nie mogą one zmienić faktów geologicznych
i ich niezbywalnego wpływu na zmiany w przekroju długofalowym.
I taki przykład z Kissinger'em, to tylko potwierdzenie
faktu, że takie stosunkowo drobne wydarzenie w porównaniu
do całościowego obrazu rynku surowców nia może nadać kierunku
biegu sprawom w perspektywie dekad.

---

A jeśli chodzi o przegląd anarchistyczny, ot owszem
czytam go, ale jaki to przegląd "anarchistyczny"
jeśli zaczyna swój przegląd od publikacji
marksistowskich, gdy większość teorii
ekonomicznych z tego zakresu straciła
na aktualności w obliczu tego,
że ekonomia nie funkcjonuje już
w oparciu o kapitał (bo pokrywa
on tylko kilka % wartości w całości
finansów krążących po świecie).

Poza tym przegląd, który w całości
pominął w swym wydaniu poświęconym "kryzysowi"
(o kryzys finansowy, w mym przekonaniu w żadnym realnym
wymiarze nie istnieje, co nakreślę pewnie niedługo
w kolejnym artykule) kwestie energetyczne
- nie wiem czy celowo czy nieświadomie -
stawia się poza dyskursem w tym obszarze.

Choć owszem znalazłem interesujące artykuły
(w tym wydaniu), które zasiliły
mą wiedzę w pewnym stopniu
(jak np, ten dotyczący znaczenia
przemysłu motoryzacyjnego w pozycjonowaniu
ogólnie przyjętych wskaźników gospodarczych).

==

Nie rozumiem też jaką rolę w podnoszonym przez "dysputanta"
argumencie ma kwestia tego że OPEC zobowiązał się do kupowania
z ropę dolarów czy obligacji USA (czy jak kto woli dokonywania wszystkich
transakcji na świecie w handlu ropą w dolarach),
czyli pompowanie dochodów z handlu ropą w amerykańską gospodarkę.

Stąd popularny termin "petrodolary". W istocie dolar stoi
w olbrzymim stopniu na ropie (i to był główny obok wielu innych
powodów do inwazji na Libię, gdyż Kadafii był liderem ruchu w świecie
Islamu, kótry to ruch rozkręcał sięod lat 90, któy miał na celu
transfer handlu ropą z dolara na złotego denara i srebrnego dinara;
to by spowodowało dosłowne usunięcie naftowych stempli podtrzymujących
dolara; teraz w tym ruchu ostatnim liderem pozostał Iran).

Tylko nie wiem jak - w jakikolwiek sposób - ma się ten fakt,
do argumentu, że cały kryzys energetyczny to bzdura,
a New World Order to kwestia porónywalna z armagedonem z kosmosu.

Trzymajmy się jakiejś logiki i kultury dyskusji, jeśli nie próbujemy to
zawisnąć poniżej poziomu jaj.
I nie róbmy niepotrzebnego bałaganu z dyskusji, czy mówiąc bardziej prostolinijnie,
bezużytecznego burdelu.

==

Wiadomo że OPEC jest pod wpływami i związany z USA,
chociażby dlatego, że największy producent ropy
- Arabia Saudysjka - jest amerykańskim wasalem
(tak jak przez długi czas był nim Irak).
Ale także dlatego, że do niedawna (przez dekady)
to USA było nawiększym konsumentem ropy
na świecie (możliwe że jeszcze na krótki czas jest)
i z nimi dało się przez to producentom
ubijać największe interesy
(z tego samego powodu - tej samej zależności -
mimo iż w teori USA jest w konflikcie z krajami takimi
jak Wenezuela, to obu się dosonale prowadzi interesy w tym
obszarze).
Ale nie jest [OPEC] pod ich [USA] kontrolą
(co się okazywało nie raz).

Dalej nie rozumiem, jak fakt zależności między OPEC'iem
a USA, znosi całkowicie (bo takie jest twierdzenie komentującego)
istnienie jakiegokolwiek problemu z ropą, czy innymi konwencjonalnymi
zasobami energetycznymi, czy energią w ogóle ?

Argumentacja niska ogólnie.

OPEC w istocie nie jest żadnym reżimem.
Jeśli jest jakimkolwiek, to wydobycie czy "drylowanie"
go w górę ograniczają kraje które nie są głównymi graczami
(bo np. Arabia Saudyjska ciągnie obecnie na maksymalnych
mocach przerobowoych - niewątpliwie pod naciskiem USA).
Brak [istnienia] OPEC'u, nie spowodowałby większego wydobycia.
Nie spowodowałoby również racjonalizacji wydobycia, bo w OPEC
przynajmniej ci mniejsi gracze, którzy grają na innych (własnych zasadach)
ciągną odważniki nieco w dół.

A zracjonalizowanie gospodarki ropą, w przypadku jego [OPEC'u] braku,
mogłoby mieć tylko miejsce w przypadku nacjonalizacji
wydobycia (tak jak ma to obecnie miejsce chociażby w Wenezueli
czy Iranie).

==
(podkreślam, CHODZI O KONTROLE NAD ZASOBAMI A NIE O WYDOBYWANIE JAK NAJWIĘCEJ)

Tu wkraczasz na głębokie wody dyskusyjne, któe bez szerszych wyjaśnień, są twierdzeniem nierzeczowym.
Do prowadzenia dyskusji w tym obszarze musiałbyś wyprowadzić analizę struktury rynku wydobywczego jeśli chodzi o ropę i jego głównych graczy, oraz istorycznego rozwoju tego rynku.
Owszem chodzi o kontrolę nad ropą, gdyż jest to najgęstszy i najbardziej uniwersalny w użyciu surowiec energetyczny (w tym do niedawna supertani w wydobyciu).

Jednak w kryzysie nie chodzi o kontrolę zasobów ropy, bo kryzys takej kontroli nie umożliwia (a jeśli tak, to prosę nakreśl jak). "Kryzys" służy umożliweniu transformacji społecznych, które w normalnej, stabilnej sytuacji społecznej by "nie przeszły.
Do kontroli nad ropą służy za to wcześniej od kryzysu rozpoczęta "wojna z terrorem".

To prawda, zasoby się wyczerpią i ta kontrola się zachwieje

Wręcz przeciwnie, ta kontrola [zasobów] systematycznie się zwiększa.
Kontrola czego (bo tu to już chyba "trip'ujesz" semantycznie)?

Już go znaleźli. To energia atomowa, bo jej produkcja wymaga tak dużych nakładów, że tylko bardzo nieliczne firmy na to stać, więc kontrola nad produkcją energii (i tym samym cenami wszystkiego innego) jest łatwa.

Żenada faktograficzna. [Zasobów] uranu jest jeszcze na jakieś 20, góra 30 lat.
(przy założeniu, że nie do energii atomowej nie włączą się nowi gracze,
i się nie włączą, bo nie są tak "głupi" jak zwasalizowana Polska,
która zbuduje i kupi za "własne" /społeczeństwa/ pieniądze wszystko,
jak np. złom F-16).

Firmy nie musi być przy tym na nic stać, bo w każdym przypadku
dostaną spore strumienie funduszy od lokalnego rządu
- energia atomowa de facto to inwestycja państwowa.

Ktoś, kto próbuje robić

Ktoś, kto próbuje robić naiwnym ludziom wodę z mózgu opowiadając o planach "zabicia połowy ludzkości w ciągu 50 lat" chyba nie może liczyć na dyskusję (nie ze mną)

Wypada przeczytać jakąś ksiażkę o kryzysie paliwowym czy korporacjach z tej branży zanim się zacznie pisać teksty o kryzysie paliwowym. Może znajdziesz czas pomiędzy oglądaniem kolejnych arcydzieł Alexa Jonesa.

"Kapitał to tylko kilka % finansów krążących po świecie" - już nie mogę się doczekać tej drugiej części o kryzysie finansowym, widzę że będzie wbijać w fotel.

Trzeba jednak przyznać, że nie posunąłeś się do stwierdzenia, że "kapitał to tylko kilka % czegoś co krąży teraz po świecie, a wiekszość to tajemnicze gazy którymi nas trują jakieś ludobójcze typy" :)

W przypadku uranu i "wypowiedzi publicznych" widać z jakich źródeł i w jaki sposób bierzesz swoj tezy. "Osoby publiczne" w tym przypadku to zwolennicy atomu i twierdzą, że starczy go na 200-300 lat (przeciwnicy mówią że na kilkadziesiąt)

http://nauka.newsweek.pl/prof--speczik--zasoby-uranu-na-200-300-lat-przy...

200-300 z "wypowiedzi osób publicznych" zmieniło się w 20-30, jakie to proste.

Jeśli chodzi o zasoby uranu i ropy, to gdybym myślał tak paranoicznie jak niektórzy to powiedziałbym, że jest ich znacznie więcej, tylko się to ukrywa, żeby utrzymywać ceny ropy i uranu (czyli zyski) na wysokim poziomie, a potem stopniowo będzie się odkrywać nowe złoża (tu wrzuciłbym link z odkrywania nowych złóż, bo co jakiś czas naprawdę sie je odkrywa) Logiczne i możliwe? Oczywiście, jednak nie twierdze tak bo nie potrafię tego udowodnić.

Z mojej strony to wszystko

logika oportunisty

More than $200 billion a year goes to foreign oil producers who then must recycle their oil dollars back into US Treasury bonds or other dollar assets, as part of the rules of the game of dollar hegemony

Obecnie stopniowo i coraz szerzej zachodzi równoległy odwrotny proces "wyciągania" (usuwania) dolara jako waluty rezerwowej. Tylko, że jest ona prowadzona przez mniejszych graczy i bardzo otrożnie, bo w przypadku bardziej zdecydowanych ruchó w cieniu lwa (USA) skończyło by się to przymierzaniem się do interwencji czy do destabilizacji sytuacji w kraju, tak jak w przypadku Iranu:
http://wolnemedia.net/gospodarka/ucieczka-od-dolara/

Tylko,czy to (tak jak kontrargument) jest jakimś (jakimkolwiek) przyczynkiem w sprawie
"czy kryzys energetyczny ma miejsce/nadchodzi, czy nie"?

Up till the late 'sixties,

Up till the late 'sixties, the sisters were worried about having too much oil, not too little. In May 1967 Michael Haider, then chairman of Exxon, answered a shareholder's question at the annual meeting in Houston with the words: 'I wish I could say I will be around when there is a shortage of crude oil outside the United States.'

http://journeytoforever.org/biofuel_library/sevensisters/7sisters11.html

The oil companies had often in the past exploited a political crisis to push up their prices; the American companies had done so seventeen years earlier,

http://journeytoforever.org/biofuel_library/sevensisters/7sisters12.html

Just as the shortage was worst, and the winter coldest, the oil companies began to announce record profits. The figures were staggering: Exxon announced that its profits for the third quarter of 1973 were up 80 percent on the previous year: Gulf was 91 percent up. Exxon's profits for the whole year turned out to be an all-time record for any corporation, anywhere, at any time: a total of $2,500 million. It was true, as the companies hastened to point out, that 1972 had been a bad year for profits. The huge improvement for 1973 was therefore partly due to the low base of the year before, and also to the devaluation of the dollar. But it also came from the far higher value of the companies' stocks, and the higher profit from crude oil, as the price had gone up. The profit figures spotlighted the embarrassing fact that the companies were now -- as Yamani had always intended -- 'married' to the producing countries, while they soon attracted, as we shall see, the interests of their marriage-partners

http://journeytoforever.org/biofuel_library/sevensisters/7sisters13.html

Tak

To prawda. Fimry zawsze wykorzystywały rynki, kryzysy i spekulacje dla własnych zysków. Taka jest natura obecnej etyki przemysłowej. Nadal kompanie wydobywcze odnotowują rekordowe zyski,
a w czasach kryzysu (2007-2010) przeciętny wzrost dochodu wśród przedsiębiorstw na świecie wyniósł 40% (precedens nie odnotowany od lat), a dyrektorzy największych firm w Londynie odnotowali średni wzrost wynagrodzeń we własnych kręgach w 2010 roku o 50%).
Tak samo kryzys paliwowy lat 70 (który nota bene ciągnał się przez pierwszą połowę lat 80) nie był tylko efektem przekroczenia szczytu wydobycia ropy w USA, ale również przyczyniło się do teg oskrżetne wykorzystanie tej sytuacji przez OPEC.

Natomiast geologiczy fakt nadal ma (jak i wtedy miał) miejsce i mieszanie jednego z drugim szkodzi i podminowuje konstruktywną dyskusję. W sprawie spekulacji na górze możemy zrobić (patrząc na to realistycznie) niewiele, ale w sprawie rotaczającego się powoli problemu możemy zrobić dla siebie i dla siebie nawzajem więcej niż się wydaje - wymaga to jednak współpracy. Trywilizowanie tego problemu (który jak nie tylko ja twierdzę, ale osoby znacznie bardziej obeznane z materią, jest najpoważniejszym do strawienia na najbliższe lat) jedynie może nam zaszkodzić, i zapewniam że samomasturbacja kontrargumentami, któe nie wpływają na sedno sprawy w stopniu istotnym, nie znieczuli w stopniu wystarczającym przyszłego bólu.

===

A co do "redukcji". Hmm... Staram się redukować publiczną dyskusję na ten temat, bo choć w istocie dotyczy on rzeczywistości, to na ten moment może jedynie dorpowadzić do paraliżu zamiast potrzebnej aktywności, a więc bardziej zaszkodzić. W istocie temat ten jest na końcu "nitek informacyjnych" które splatają się by stworzyć sedno sprawy poruszanego tu na razie (w artykule) tematu. I uważam, że jest znacznie wiele innych publikacji i spraw potrzebnych do zaprezentowania i przebrnięcia przez, by można było być gotowym na "podejście" do tych "końcowych nitek" (i wcale nie mam na myśli indoktrynacji). Wiele obiektywnych faktów dotyczących możliwości przetrwania określonej populacji, w istniejącym systemie politycznym i przy kierunku w którym zmierzamy (choć teoretycznie i obiektywnie zmiana kierunku jest możliwa), wynika z prostej natury Zmian Klimatycznych (artykułów w tym temacie nie publikowałem - choć z inspiracji reakcji czytelników na Wolnych Mediach, skłaniam się ku pomysłowi opublikowania kilku starych z nich).
Jednak takim bardzo łagodnym naprowadzeniem na myśl wygłoszoną, o którą zostałem zapytany, to dosłowny cytat z ust Bush'a oraz Cheney'a, którzy jasno i publicznie (w ich przmówieniach do mas) stwierdzili, przy wkraczaniu do Iraku i Afganistanu, że konflikt jaki te interwencje rozpoczynają, będzie największym jaki amerykanie kiedykolwiek doświadczyli i będzie on trwał przez resztę ich (słuchaczy) życia...

Choć jak wspomniał jedna/jeden z komentujących powyżej metod jest (i będzie stosowanych poza tym) wiele, to czy jesteście tego świadomi (czy jak świadkowie przyłączenia Austrii i powolnej aneksji Czechosłowacji, a nawet ataku na Polskę, próbowali sobie zaprzeczać, że dochodzi do kolejnej wojny światowej) czy nie, od kilku lat jesteście świadkami rozwijania się największego konfliktu zbrojnego w historii ludzkości, a wszystkie pomniejsze karty są tylko kwałkami tej samej układanki, która jest dopiero na etapie rozgrzewki i wzajemnych podchodów.
Żyjecie zaiste w świecie IV Wojny Światowej (za III uważa się Zimną Wojnę).
Jej głównymi graczami będą Rosja, Chiny i USA (a inni będą musieli się podpisać pod którąś z 3 opcji).
Budżety zbrojeniowe 2 pierwszych rosną od kilku lat po kilkanaście i więcej porcent każdego roku...

Ale jak wspomniano powyżej - konwencjonalny konflikt zbrojny to tylko jedna z warstw... (niektóre są znacznie bardziej straszne). A dla dużego odestka przyszłych ofiar jawiących się okoliczności (o których nadejściu było wiadomo, i dla których zapobieżenia istniały metody) nie trzeba będzie wdrażać żadnych metod - wystarczy będzie pozostawić ich samemu sobie i wyżynaniu się w desperacji nawzajem (oczywiście mówię tutaj o perspektywie nieco dłuższej niż najbliższych kilka lat).
I - może zabrzmię tutaj "bogobojnie" czy "demagogicznie", ale nie zawracam sobie tym szczerze głowy - ci którzy dziś ironicznie czy cynicznie będą bagatelizowali rozwój wydarzeń, będą absolutnie współwinni nie tylko swojej przyszłości, ale losu wielu innych osób.

Szanowny autorze wydaje mi

Szanowny autorze wydaje mi się, że cały twój artykuł opiera się na złych założeniach.
Po pierwsze zasoby energetyczne świata się nie kończą! Mówi się, że przy obecnym wydobyciu ropy starczy jej nam na 30 lat. Problem jest tutaj taki, iż 35 lat temu mówiło się dokładnie tak samo. Bodajże od 1982 odkrywa się więcej surowców energetycznych niż się ich wydobywa w skali roku, nie było żadnego wyjątku (i to nie wliczając złóż gazu łupkowego). Ostrożne szacunki na temat gazu łupkowego i piasków roponośnych dla całego globu wskazują, że ich zasoby starczą nie na dziesiątki ale na setki lat. Do tego czasu postęp technologiczny zdąży zniwelować negatywne skutki braku surowców. Energią przyszłości nie będą wiatraki tylko np: panele słoneczne umieszczenie no orbicie. To nie science fiction, rząd amerykański i niektóre firmy japońskie (np: Mitsubishi) już nad tym pracują. Dodatkowo w przeciągu najbliższych 50 lat uda się zapewne uruchomić pierwsze elektrownie termonuklearne (kontrolowana symbioza pierwiastków)a to będzie dawało niewyobrażalne ilości energii, takie małe słońce na ziemi.
Dlatego wydaje mi się, że przyszłość rysuje się w trochę jaśniejszych barwach a my naprawdę nie musimy się martwić o eksterminacje połowy ludności.

A co do Iranu, to mówienie, że USA pragnie zaatakować ten kraj jest śmieszne. Ta wojna może opłaca się Izraelowi ale na pewno nie krajowi wuja Sama! Stany nie mogą sobie pozwolić na kolejną długotrwałą batalie, są zbyt zadłużone. Poligon do testowania nowej broni mają w Afganistanie, nie potrzebują kolejnego. Dodatkowo Iran jest krajem, który jest głęboko podzielony społecznie. Wbrew pozorom przeciętny Irańczyk jest dojść liberalny a reżim nie ma dużego poparcia w społeczeństwie, z tym, że oni taż nie przepadają za Ameryką. Atak największej gospodarki spowodowałby zjednoczenie narodu Perskiego. Iran to nie będzie drugi Irak, ten kraj jest 4 razy większy pod względem powierzchni i 2,5 raza większy pod względem ludnościowym. Wyobraź sobie zdobywanie takiego 10 milionowego, molochu jakim jest Teheran, w którym znajduje się jeszcze milion żołnierzy i strażników rewolucji. Taka operacja kosztowała by życie tysięcy marines.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.