Warszawa: Noc Swobodnego Jeźdźca

Kraj | Protesty | Transport

Pomimo negatywnego nastawienia opinii publicznej, ceny biletów w warszawskiej komunikacji miejskiej zostały podniesione. Po podwyżkach, bilety w Warszawie będą wyższe niż w Monaco, Madrycie, Atenach, czy w Rzymie. Wielu ludzi nie będzie miało innego wyjścia, niż jeździć nie płacąc.

Transport publiczny może być darmowy, co udowadniają już funkcjonujące systemy komunikacji miejskiej w Hiszpanii, Chorwacji, Francji, czy USA.

Więcej na ten temat na: www.niekasuj.org

Na stronie umieszczona jest ankieta, która może pomóc ustalić, jaka wysokość składek na “ubezpieczalnię od jazdy na gapę” mogłaby się sprawdzić w warszawskich warunkach.

Zobacz też: Artykuł o sobotniej akcji w prasie.

Zobacz też publicystykę: A gdyby transport był bezpłatny?

Inspira potencjalna..

Może kogoś zainspiruje filmik dokumentujący działania przeprowadzone swego czasu w Lublinie, cel został wtedy osiągnięty - ceny obniżono, głównie poprzez przekazywanie sobie przez podróżnych biletów.

http://www.youtube.com/watch?v=omUUz8R4wTc

Tak się robi z kanarami

Temat poruszony na peb-ie

Temat poruszony na peb-ie dotyczący miasta kraków: klik

Darmowy transport publiczny

Darmowy transport publiczny to zwykłe hasło propagandowe. Ktoś musi zapłacić za pensję kierowcom, kupić paliwo i nowy tabor. Pieniądze są potrzebne, tylko zamiast z biletów pójdą z wyższych podatków. Koniec końców wyjdzie na to samo.

No ale przecież i tak

No ale przecież i tak płacimy na transport publiczny z podatków. Płacimy podwójnie: raz w podatkach, drugi raz w biletach. To jest równie chore jak płacenie za TVP raz w abonamencie, drugi raz w opłacie za telewizję kablową, a trzeci raz oglądając reklamy.

Swoją drogą, nikt nie protestuje, że drogi dla samochodów są darmowe - czyli utrzymywane z podatków przez wszystkich. Chociaż nie wszyscy mają samochody.

Nie wszystkie drogi są

Nie wszystkie drogi są darmowe. Autostrady już nie, dodatkowo ciężarówki płacą myto. Nie zapominaj też o podatku drogowym w cenie benzyny. Kto nie ma samochodu, to go nie płaci.
Moim zdaniem obecny system jest o wiele lepszy, niż tak zwana "darmowa" komunikacja miejska. Częściowo płacą wszyscy mieszkańcy miasta, a częściowo dodatkowo, korzystający z usług ZTMu. Nie zapominajmy że w wypadku "darmowej" komunikacji odpadają dochody od turystów czy osób mieszkających poza stolicą, a na przykład pracujących w Warszawie. Wówczas podatki płacą w innej gminie a w stolicy jeździli by za kompletne free. Dlatego system współpłacenia w postaci biletów jest o wiele bardziej sprawiedliwy dla mieszkańców.

Zwłaszcza jeśli ich nie

Zwłaszcza jeśli ich nie stać na to by dojeżdżać do pracy - wtedy jest najbardziej sprawiedliwy i prospołeczny.

A kto ma w takim razie

A kto ma w takim razie zapłacić za tych "biednych"?

Od 20 lat obowiązuje

Od 20 lat obowiązuje doktryna, że biedni mają sponsorować bogatych. Może czas z tym skończyć?

Celny argument,choć nie do

Celny argument,choć nie do końca,bo podatek drogowy zawarty jest w akcyzie,więc płaci się za korzystanie z dróg, w zależności od tego jak intensywnie się z nich korzysta,tankując.A kto nie ma samochodu,motocykla ani nawet roweru,też korzysta z faktu istnienia dróg,choćby kupując w lokalnym sklepie towary,które ktoś przywiózl albo wzywając pogotowie,straż pożarną itp...
Poza tym,ktoś móglby powiedzieć,że utrzymywanie transportu publicznego calkowiecie z podatków jest nie w porządku,bo nie każdy z niego korzysta,ktoś może np.jeździć wszędzie rowerem(sam tak robiłem przez kilka lat,niezależnie do pory roku,kiedy nie miałem do pracy tak daleko jak teraz)albo chodzić pieszo nie mając potrzeby ruszać się poza swą dzielnicę,nie spiesząc się tak bardzo i dbając przy okazji o kondycję...
Chyba jednak lepiej aby za transport publiczny płacili jego użytkownicy stosunkowo do tego jak intensywnie go używają, z uwzględnieniem rabatów w przypadku biletów długoterminowych i rozmaitych zniżek... Kwestia jednak ile będziemy płacić.Dobrze aby był tańszy choćby dzięki dofinansowaniu z opłat parkingowych,co zmniejszyłoby ilość samochodów w obszarze centrum podnosząc tym samym jakość życia mieszkańców.
A jak ludzie coś dostają całkowicie za darmo,to często w ogóle tego nie szanują...

Nie oszukujmy się - ludzie

Nie oszukujmy się - ludzie pracy nie mają luksusu, by iść do pracy pieszo (zwłaszcza np. podczas burzy). Nie każdy ma też zdrowie pozwalające na jazdę na rowerze. Transport publiczny jest pewnym minimum cywilizacyjnym i powinien być wspierany tak samo, jak prawo do mieszkania.

Że są niby zbyt zabiegani

Że są niby zbyt zabiegani aby wygospodarować czas? A ile czasu statystyczny obywatel spędza np.przed telewizorem (ja takowego w ogóle nie posiadam)? Myślę,że jest to kwestia odległości jaką się do pokonania. Nie oszukujmy się, poza osobami niepełnosprawnymi, które rzeczywiście powinny jeździć transportem publicznym za darmo lub z dużymi zniżkami i osobami w wieku emerytalnym, których i tak problem codziennego dojeżdżania do pracy nie dotyczy, każdy może te 3-4 przystanki pokonać pieszo albo przejechać powiedzmy do 10km w jedną stronę na rowerze większość dni w roku. I na stan zdrowia może to tylko korzystnie wplynąć. A jeśli tego nie robi, to znaczy, że albo woli z jakichś względów marznąć na przystankach i tłoczyć się w autobusie albo jeszcze nie wpadł na to, że można inaczej...Co innego jak się ma do pokonania ponad 20km w jedną stronę - wtedy jeżdżenie na rowerze rzeczywiście staje się zbyt czasochłonne, na co dzień, a jeśli fajne to tylko od czasu do czasu przy dobrej pogodzie. Ja sam różne z tych wariantów w życiu przerabiałem, więc wiem o czym mówię.
A domaganie się darmowego transportu dla wszystkich ma jednak sens o tyle, że buduje pewien kontekst, w którym odstąpienie od podwyżek i przystanie na rozsądnie niskie ceny biletów może być traktowane jako kompromis a nie radykalizm.
Mówię to jako sympatyk-realista do pracy jeżdżący na drugi koniec miasta metrem a w inne miejsca, gdzie metro nie dojeżdża, rowerem, rzadziej na motorze, w bardzo szczególnych sytuacjach np. gdy trzeba kogoś kto na motor jako pasażer nie wsiądzie, lub coś dużego gdzieś zawieźć, kilkunastoletnim samochodem, kupionym z drugiej ręki okazyjnie dość...

dobrym pomyslem jest

dlugo szukac biletu ja zawsze tak robie i juz sie wkurzaja a wyobrazcie sobie gdyby kazdy tak robil praca kanarow przestala by byc oplacalna niech kazdy szuka biletu okolo 1 minuty to sprawdza 5 biletow w ciagu 5 minut to jest 3 przystanki.zachecam wszystkich do tej akcji.

doskonały pomysł - popieram!

łatwy do wykonania dla wszystkich.
sabotujmy w ten sposób pracę kanarów.
możnaby nawiązać do akcji małego sabotażu rozklejając vlepki z żółwiem ()

Kto ma niby długo szukać

Kto ma niby długo szukać biletu?ci co mają bilet czy ci co nie mają,bo nie spodziewasz sie chyba że ci co "uczciwie kupują bilety",będą wspierać "złodzieji co nie kupują".Sprawa jest prosta,jeśli naprawdę cię nie stać na bilety to jezdzisz bez,podobnie gdy uważasz że to zdzierstwo,a że czasem nawet najsprytniejszego złapia bo np.się zamyślił i nie zauważył wchodzących kanarów,nie zdążył wysiąść-cóż zdarza się.Na szczęscie za to (jeszcze) nie wsadzają.Za jeżdżenie pociągami już mogą,jakoś ok.2005 wprowadzili prawo wg.którego trzy bilety kredytowe=wykroczenie=grzywna - jak nie zapłacisz zamienią na odsiadkę,ja zmuszony w tym okresie dużo jeżdzić po kraju omal nie wylądowałem na 2,3 mies za wielkim murem-jakoś skolowałem kasę i zapłaciłem,bo dla biednego dają dzień odsiadki-za każde 10 zł,pamiętam do dziś jak mnie prokurwato straszył że mam w parę dni skołować kasę.A w sumie publiczny transport krajowy myślę jest ważniejszy,5km ostatecznie można przejść z buta,ale 400,500 jak musisz pilnie gdzieś jechać a nie masz forsy?na stopa nie każdy zaś się nadaje,dla kobiety strach,faceta znowuż się boją,poza tym głupio się prosić burżujów,mnie zdarzało się że ktoś brał,jednocześnie dając odczuc że robi wielką łachę. Ja się tylko boję pomyślec co to będzie gdy w końcu kiedyś znajdę legalną pracę na etat, bo jak mi się komornik wjebie na pensję...cóż oby się te mandaty z młodych lat poprzedawniały .

nie jestem pewien

czy chodziło o pkp czy transport miejski, ale mojego przyjaciela bezdomnego w ten spoosób wsadzono do paki na 3 miesiące za niezapłacone mandaty. dowiem się czy to nie chodziło być może o transport miejski, bo coś kmki się tak kojarzy.

a z autostopem to nie przesadzaj z tymi burżujami. łap okazję bo miło jest, można pogadać o tym co się sądzi o sytuacji społecznej, można propagandę siać, albo posłuchać jak komuś też jest ciężko.

Chodziło o pkp, kiedyś

Chodziło o pkp, kiedyś dużo tak jezdziłem bo miałem dziewczynę z daleka, stopem próbowałem, na krótszych trasach,ale przejechanie np. 100 km zajmowało mi np.5godz. a weź tak stój jeszcze w zimie, jak pizga wiatr na okolo, na dłuższej trasie przyszłoby pewnie kimac na ławce.A jedz sobie gdzieś np.2dni,by byc tam 2dni i wracaj następne 2,troche nieekonomiczne? Pewnie mam zbyt mało niepozorny wygląd,no i że jestem facetem,jak parę razy z kumpelą jechałem to szło bez porównania lepiej kogoś złapać,ale może jeszcze kiedy spróbuję, bilety coraz droższe również w pkp

Pomysł z ubezpieczalnią

Pomysł z ubezpieczalnią opisany na niekasuj.org jest genialny.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.