Ochrona zajęcy i kuropatw przed myśliwymi
Minister środowiska Andrzej Kraszewski przygotowuje projekt rozporządzenia, które wprowadziłoby całoroczne moratorium na prowadzenie odstrzałów zajęcy i kuropatw. Przeciwko tym planom protestuje Polski Związek Łowiecki, którego członkowie chcieliby nadal swobodnie zabijać zwierzęta.
Sprawa jest poważna, gdyż populacje tych gatunków na przestrzeni kolejnych dekad mocno się kurczą. Zdaniem naukowców w latach siedemdziesiątych XX wieku kuropatw było w Polsce około 7 milionów. W latach dziewięćdziesiątych – około 1 miliona. Tymczasem w roku 2010 według danych samego Polskiego Związku Łowieckiego liczebność tego gatunku na terenie kraju wynosiła już mniej niż 400 tysięcy. Z kolei populacja zająca spadła z około 1,2 miliona w latach dziewięćdziesiątych (dane Ministerstwa Środowiska), do 538 tysięcy w roku 2010 (dane PZŁ).
Przyczyn spadku liczebności zajęcy i kuropatw jest kilka. Jedną z nich jest intensywne rolnictwo wielkoobszarowe, które sprawia, że tereny pól i łąk są mniej różnorodne – zamiast powierzchni obejmującej kilka rodzajów upraw, łąk i nieużytków, coraz większe, liczące czasem tysiące hektarów, tereny zajmują hodowle jednej, konkretnej rośliny. Odbija się to na bazie pokarmowej zwierząt, które potrzebują zróżnicowania żywności. Ponadto zmiana sposobu zagospodarowywania gruntów sprawiła, że zającom i kuropatwom trudniej znaleźć bezpieczne kryjówki do wychowywania młodych.
Wszystko to nie przeszkadza jednak myśliwym w prowadzeniu odstrzałów (w roku 2010 odstrzelono 11 tysięcy kuropatw). Co więcej próbują oni zrzucać winę za spadek populacji wspomnianych zwierząt na drapieżniki, m.in. na krukowate. Jednak gdy w 2006 w Wielkopolsce za zgodą tamtejszego wojewody dokonano odstrzału kruków, w trakcie badania żołądków odstrzelonych ptaków przez naukowców nie stwierdzono obecności w nich szczątków zajęcy.
Co ciekawe, Polski Związek Łowiecki, organizacji, która siłą rzeczy specjalizuje się w zabijaniu zwierząt, protestując przeciw planom ministerstwa twierdzi, że od lat stara się o zwiększenie populacji zajęcy i kuropatw między innymi przez "akcje uświadamiająco-informacyjne". Niestety, PZŁ nie precyzuje, czy na skutek owego "uświadamianie" choć część członków PZŁ zaprzestała strzelania do zwierząt.
PZŁ prowadzi też hodowle zajęcy i kuropatw – tyle, że fakt późniejszych odstrzałów tych gatunków raczej jasno sugeruje cel ich prowadzenia. Dodatkowo myśliwi wspominają w swoim liście protestacyjnym do Ministerstwa, że w ramach ochrony zajęcy i kuropatw strzelają również do drapieżników. Tu jednak powstają spore kontrowersje gdy porówna się na stronach PZŁ pochodzące z roku 2010 oficjalne statystyki populacji lisów w Polsce (188'235) i odstrzałów dokonanych przez członków PZŁ w sezonie łowieckim 2009/2010 (135'049). Mimo tak wielkich odstrzałów rzekomych winowajców, populacja zajęcy i kuropatw nie doznała nagłego wyżu demograficznego.
Ministerstwo Środowiska zajęło się niestety wyłącznie tematem zajęcy i kuropatw, podczas gdy na "akt łaski" nadal czekają inne gatunki, do których myśliwi strzelają na potęgę:
- daniele (populacja w 2010: 16'859; odstrzał w sezonie 2009/2010: 3'478)
- jelenie (populacja w 2010: 145'652; odstrzał w sezonie 2009/2010: 41'070)
- sarny (populacja w 2010: 756'498; odstrzał w sezonie 2009/2010: 162'054)
- dziki (populacja w 2010: 226'963; odstrzał w sezonie 2009/2010: 196'627)
- kaczki (populacja w 2010: 380'724; odstrzał w sezonie 2009/2010: 104'896)
Powyższe liczby pochodzą z oficjalnych statystyk ze strony Polskiego Związku Łowieckiego.
Obecnie polskie prawo wymienia 31 gatunków zwierząt łownych. Moratorium na odstrzały na dzień dzisiejszy dotyczy tylko jednego z nich – łosia.
Źródła: gazeta Wyborcza, Ministerstwo Środowiska Polski Związek Łowiecki.