Syria: Reżim Assada wkracza w nową krwawą fazę
W poniedziałek rano, siły prezydenta Assada nasiliły atak kolumn opancerzonych na miasta położone w północnej Syrii: Hama, Deir al-Zour, Homs, Idlib i Ar-Raqqah. Zaatakowane zostało również miasto Abu Kemal na granicy z Irakiem. Miasta zostały poddane ostrzałowi artylerii. W ciągu całego dnia zginęło około 180 osób, a ponad tysiąc zostało rannych.
Jak podaje serwis debka.com, wojsko napotkało na zacięty opór ludności. Na czołgi czekały pułapki i ufortyfikowane barykady i partyzanci uzbrojeni w ciężkie karabiny maszynowe. Według specjalistów wywiadu izraelskiego, na których powołuje się Debka, syryjska armia będzie musiała walczyć o Hamę jeszcze około 10 dni.
Widoczne są pęknięcia w machinie wojennej Assada. Większość oficerów i żołnierzy z dywizji pancernej, która miała zostać wysłana na Damaszek zdezerterowało – zabierając ze sobą pojazdy i broń.
Władze w Waszyngtonie nalegają na Turcję, by wkroczyła do Syrii, by stworzyć „strefę bezpieczeństwa” dla uchodźców i dezerterów z armii syryjskiej. Plany takiej operacji są gotowe od wielu tygodni. Jednak konflikt pomiędzy cywilną władzą w Turcji, a dowództwem armii sprawił, że plany nie zostały zrealizowane.
Miasto Hama już kiedyś było sceną masakry ludności. W lutym 1982 r. siły rządowe zrównały z ziemią dużą część miasta i dokonały egzekucji tysięcy więźniów i cywilów. Ocenia się, że zginęło wtedy od 25 tys. do 30 tys. ludzi.