USA: Atak bombowy Earth Liberation Front
Trzy luksusowe domy spłonęły, a dwa inne zostały uszkodzone, gdy wczesnym rakiem, w poniedziałek 3 marca na przedmieściach Seattle wybuchły bomby zapalające. Do ataku w rozrzuconych ulotkach przyznali się działacze Earth Liberation Front, pisząc jednocześnie, że zaatakowane domy bynajmniej nie były "ekologiczne" jak twierdził deweloper.
Poniedziałkowy atak jest tylko częścią prowadzonej od kilku lat kampanii przeciwko rozwojowi urbanistycznemu w kierunku dzikich miejsc i nienaruszonych ekosystemów. W takich „naturalnych” warunkach budowane są najczęściej luksusowe rezydencje i to one zostają najczęściej celami ELF.
Straty, powstałe w wyniku wybuchu na „Ulicy Marzeń” wyceniono na 7 milionów dolarów. Spalone domy miały powierzchnię od 4,200 merów do 4,750. „Jesteśmy wstrząśnięci tym wydarzeniem i dziękujemy Bogu, że żaden z domów nie był zamieszkany i w związku z tym nie ma rannych.” – powiedział na konferencji prasowej prezydent Seattle, John Heller.
Ekologowie, którzy sprzeciwiali się budowie twierdzili, że rozwój urbanistyczny w tym rejonie może zagrozić górnemu biegowi rzeki Bear Creek, w której tarło odbywa m.in. zagrożonej Czawyczy (gatunek łososia pacyficznego). Rozbudowa rezydencji w tym obszarze groziła również zanieczyszczeniem znajdującego się w bezpośredniej bliskości ujęcia wody pitnej oraz osuszeniem pobliskich mokradeł.
Projektanci luksusowych domów, by niejako „wyjść naprzeciw” zarzutom ekologów zdecydowali się na wykorzystanie ekologicznych rozwiązań w budowie – wdrożono użycie materiałów z recyklingu, domontowano baterie słoneczne itp. Było to jednak zwykłe działanie medialne, bowiem nie rozwiązało podstawowego problemu, którym jest stałe bytowanie człowieka w tamtym rejonie i osuszenie mokradeł. Teraz przedstawiciele firmy, która postawiła posiadłości grzmią w mediach, oskarżając ludzi z ELF o bycie przeciw ekologii, bowiem zniszczyli domy, w których zamierzano „promować dobrą praktykę budowlaną” opartą na „ekologicznych” rozwiązaniach.
FBI wdrożyło śledztwo w sprawie ataków terrorystycznych, jednakże na razie nie ma podejrzanych. Grupa w rozrzuconych ulotkach wzięła na siebie odpowiedzialność za wcześniej przeprowadzane ataki:
W lipcu 2006 roku ELF dokonał ataku na będącą w budowie rezydencję na Bainbridge Island. Bomba zapalająca doszczętnie zniszczyła ukończoną w 60% posiadłość, straty wyceniono na 2,9 miliona dolarów. Luksusowy do zbudowano na osuszonych mokradłach, naruszając miejscowy ekosystem - budowa spotkała się z protestami mieszkańców i miejscowych ekologów, które jednak nic nie dały - bogaty właściciel bez problemu załatwił odpowiednie zezwolenia.
W styczniu 2006 roku na wyspie Camano Island w stanie Washington komando Earth Liberation Front zdetonowało ładunki zapalające w wartej 3 miliony dolarów rezydencji o powierzchni 9,600 metrów kwadratowych. Zostawiono wówczas informację, na której napisano, że rozwój na dzikich terenach i niszczenie ich pod luksusowe rezydencje bogatych będzie spotykać się z oporem.
W 2005 roku rozpoczął się proces, w którym przed sądem postawiono kilkunastu oskarżonych tworzących komórkę Earth Liberation Front znaną jako „Rodzina” działającą na terenie stanu Washington i Oregon. Grupa była odpowiedzialna za 17 ataków, w tym zniszczenie kurortu narciarskiego Vail w Colorado - tylko ten jeden atak spowodował straty wycenione na 12 milionów dolarów.
Trwa również proces domniemanej członkini ELF, skrzypaczki Briany Waters, którą oskarżono o stanie na czatach, gdy grupa nieokreślonych ELFowców podłożyła bombę pod skrzydło Uniwersytetu Washington, w którym dokonywano genetycznych modyfikacji roślin. Straty powstałe w wyniku ataku wycenia się na 7 milionów dolarów. Za owe „stanie na czatach” prokuratura domaga się dla Briany 35 lat więzienia.
Kolejnym sądzonym członkiem ELF jest Eric McDavid, który na podstawie zeznań jednej osoby, będącej w dodatku agentką FBI jest sądzony za planowanie wysadzenia hydroelektrowni Nimbus Dam, siedziby kierownictwa firmy posiadającej znaczną ilość stawów rybnych oraz obiekty należące do służb leśnych Stanów Zjednoczonych. Dowodami obciążającymi Erica jest m.in. znaleziona w jego domu anarchistyczna literatura i „Manifest Wojownika” Teda Kaczyńskiego. Więcej o procesie Erica McDavida pisaliśmy w informacji „USA: Proces aktywisty Earth Liberation Front”
Na koniec warto dodać, że w całej historii akcji przeprowadzanych przez ELF od chwili jego powstania w 1992 roku w atakach nie zginęła ani jedna osoba. Nasilająca się w USA fala procesów i represji w sprawach eko-sabotarzu, eko-terroryzmu, a czasem zwykłej działalności ekologicznej została nazwana w prasie „Zielonym Strachem” („Green Scare”). Warto dodać, że sądzeni są często ludzie, których udział w tego typu akcjach jest wątpliwy, dowody mizerne, albo jak przypadku McDavida proces dotyczy jedynie zamiaru (czyn Erica McDavida ochrzczono w niektórych jako Orwellowską „myślozbrodnię”).
Nazwa „Zielony Strach” nawiązuje do publicystycznego określenia „Czerwony Strach” („Red Scare”) – silnych, bezprawnych działań rządu głównie w latach 1917 – 1920 (a także w latach 40 i 50) przeciw lewicy i anarchistom.
Pokaz slajdów z gaszenia pożaru na "Ulicy Marzeń" dostępny TUTAJ
Materiał filmowy na temat ataku dostępny TUTAJ