Warszawa: Politycy zamierzają zlikwidować bonifikaty na wykup własnego mieszkania

Kraj | Lokatorzy | Tacy są politycy

Władze Warszawy zamierzają wstrzymać sprzedaż mieszkań komunalnych ich dotychczasowym lokatorom za jedną dziesiątą ich wartości. Obniżki mają być pięć razy mniejsze - lokatorzy będą musieli wyłożyć co najmniej połowę ceny.

To projekt miejskiego biura polityki lokalowej popierany przez wiceprezydenta Andrzeja Jakubiaka, który odpowiada za politykę mieszkaniową. Andrzej Jakubiak jednak sam zdążył wykupić z bonifikatą własne mieszkanie komunalne w ścisłym centrum Warszawy w pobliżu Nowego Światu.

W środowisku lokatorskim trwa debata na temat wykupu mieszkań. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów i Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej są przeciwne sprzedawaniu lokali komunalnych ich dotychczasowym najemcom, a Komitet Obrony Lokatorów i większość stowarzyszeń zrzeszonych w Stronie Społecznej wskazuje na to, że wykupienie lokalu daje lokatorom szansę na walkę ze spekulantami nieruchomości, gdyż odmowa sprzedaży lokalu wcale nie oznacza, że miasto nie sprzeda całego budynku spekulantom. Wszyscy są jednak zgodni, że prawdziwym rozwiązaniem jest budowa wystarczającej liczby nowych mieszkań komunalnych, czego miasto nie ma w swoich planach.

Planowane nowelizacje Ustawy o ochronie praw lokatorów stworzą furtkę, by wyprowadzać budynki komunalne do spółek prywatno-publicznych z udziałem gmin. Takie budynki nie będą już podlegały zasadom, które obowiązują budynki komunalne, a lokatorzy, którzy wynajmą w nich mieszkania nie będą już lokatorami komunalnymi.

Drogi awansu do klasy

Drogi awansu do klasy średniej zostały zamknięte. Jaką rolę w tym wszystkim odegra zdeklasowana burżuazja?

Z tego co wiem, to nikt nie

Z tego co wiem, to nikt nie jest przeciwny wykupowi. Wykup oznacza jednak kupowanie, a nie rozgrabianie za 10% ceny. O wykupie możemy mówić wtedy, kiedy ktoś płaci cenę rynkową minus swój wkład, a nie kiedy płaci ułamek wartości bo transakcja dotyczy własności publicznej. Nie ma żadnego powodu, aby rozdawać lokale lokatorom na własność, to nie jest własność lokatora ani lokatorów, tylko całego społeczeństwa. I jeszcze trochę logiki - kto normalny zaakceptuje budowę domów komunalnych, jeżeli jednocześnie te mieszkania puszcza się za grosze beneficjentom systemu? Nigdzie na świecie nie ma jeszcze społeczeństwa idiotów, którzy finansowaliby prezenty wartości kilkudziesięciu tysięcy dolarów, żeby je rozdawać na własność nielicznym (którzy np. wynajmą je zaraz komercyjnie). popieranie budownictwa komunalnego i jednoczesne popieranie puszczania lokali gminnych za grosze wybrańcom losu albo decydentów to demagogia.

Którego lokatora stać na

Którego lokatora stać na wykup po cenie rynkowej? Nie zgadzam się też z tezą, że jest to własność publiczna i że lokator, który mieszkał całe swoje życie - np. 50 lat, remontował, doposażał to mieszkanie - że taki ktoś nie ma mieć większych praw do tego mieszkania, niż byle człowiek z ulicy z wypchanym portfelem.

Nie dostrzegasz też, że odmowa wykupu przez lokatorów jest wstępem do sprzedaży całych kamienic i wyprowadzania majątku komunalnego w ręce prywatne.

Niestety właśnie mamy "społeczeństwo idiotów, którzy finansowaliby prezenty wartości kilkudziesięciu tysięcy dolarów, żeby je rozdawać na własność nielicznym". To się dzieje na naszych oczach. Te prezenty - całe kamienice - są często jeszcze remontowane na koszt państwa przed przekazaniem prywatnym właścicielom. A lokatorzy, którzy mają tylko umowy najmu "nie są stroną" tego procesu i lądują w hotelu robotniczym lub w baraku.

to daj mi 400 000 zł, aby

to daj mi 400 000 zł, aby zakupić mieszkanie po cenie rynkowej cwaniaczku

Jak lokator nie wykupił

Jak lokator nie wykupił mieszkania za 1/10 to tym bardziej nie wykupi za 50% ceny. A po drugie, ile jest warte mieszkanie, którego nie da się kupić? Miasto sobie wymyśla cenę? Biorą średnią z metra na dzielnicy? Jakie to wszystko bez sensu...

Zgadzam się z tym, że nie

Zgadzam się z tym, że nie powinno się sprzedawać za jakąkolwiek cenę mieszkań komunalnych.

Wiesz że w PRL'u w Warszawie działała segregacja klasowa, SBecy i partyjniacy dostawali mieszkania na Mokotowie i w centrum, a reszta osób na obrzeżach miasta. Każdy ma prawo do mieszkania niezależnie co robił, ale dlaczego ktoś komu się trafiło mieszkanie w centrum ma dostać później ze sprzedaży 700.000 złotych a ktoś kto mieszka na obrzeżach 300.000?

Ja uważam że powinniśmy dążyć do tego aby wszystkie nieruchomości zostały skolektywizowane i przekształcone na komunalne.

Mieszkania nie powinny

Mieszkania nie powinny należeć do nikogo, poza ich mieszkańcami. Niech będą skolektywizowane, ale właścicielem nie powinno być państwo, tylko sami lokatorzy.

No ok, tylko trzeba

No ok, tylko trzeba sprecyzować co ma oznaczać że "mają należeć" do kogoś. Jest duża różnica między tym że ktoś ma posiadać na własność a czy posiada kontrolę nad wspólnymi pieniędzmi z podatków, które powinny iść na remonty i utrzymanie.

Jeżeli mieszkańcy mają mieć na własność to nic się nie zmieni bo tak czy siak będzie istnieć różnica między bydynkami i dzielnicami gdzie mieszkają bogaci a tymi, gdzie mieszkają biedni. Przykład masz w spółdzielniach mieszkaniowych.

Dla lokatorów nie jest

Dla lokatorów nie jest największym problemem, że różnią się standardy mieszkań. Największym problemem dla nich jest to, że ktoś próbuje ich usunąć z miejsca w którym mieszkali przez całe życie.

Nie ma znaczenia, czy tym kimś jest urzędnik państwowy, czy prywatny właściciel.

Dobry pomysł, tylko niech

Dobry pomysł, tylko niech najpierw sobie wybudują. Ja mam płacić za mieszkanie, które ktoś przejmie dla siebie? Wykup za 10% to jest okradanie tych, co nie mają najmu komunalnego, a muszą płacić za budowę i dofinansować najem. Czyli: jak finansujesz coś, z czego nie korzystasz, to jesteś gorszy od tych, co finansują i korzystają. No świetny pomysł na solidarność społeczną, będzie mnóstwo chętnych. Takie postulaty odbierają szanse lokatorom na to, że jakikolwiek niezainteresowany najmem komunalnym będzie chciał dać złotówkę na komunalne. Proponuję przełożyć to na zasiłki dla bezrobotnych - jeżeli pracujesz i płacisz na fundusz pracy a nie korzystałeś nigdy z zasiłku, to nie masz prawa do zasiłku, bo zasiłki trzeba przypasować dożywotnio do już bezrobotnych. Takie myślenie to nieudolne przełożenie syndykalizmu na przestrzeń mieszkaniową. tylko, że robotnicy przejmują zakłady, które coś tworzą i zarabiają, a mieszkania zyskowi nie służą, a czesto trzeba do nich dopłacać. To zupełnie różne obszary

Jeszcze bardziej nieudolnym

Jeszcze bardziej nieudolnym przełożeniem syndykalizmu jest oddawanie kontroli nad budownictwem komunalnym bandzie urzędników i pozbawianie lokatorów kontroli nad mieszkaniami, które zajmują całe życie.

Wiadomo od dawna, że wolnościowym rozwiązaniem problemu mieszkalnictwa są spółdzielnie mieszkaniowe (te przedwojenne). Jednak dopóty, dopóki nie da się wdrożyć takiego rozwiązania, trzeba dążyć do tego, by lokatorzy mieli jak największą kontrolę nad zajmowanymi przez siebie lokalami. Wspólnoty mieszkaniowe są tworem ułomnym, bo są oparte na prawie własności. Ale są po stokroć bardziej ułomne tam, gdzie zwykłych ludzi nie stać na wykup mieszkania.

Władza próbuje sprzedawać całe kamienice, ale wpuszcza was w kanał walki ze sprzedażą indywidualnych lokali najemcom - tak jakby zmiany miały na celu ochronę najemców, a nie ułatwienie sprzedaży lub "zwrotu" całych nieruchomości. Kiedy to wreszcie zauważysz?

A możesz podać jakiś

A możesz podać jakiś przykład tych wspaniałych przedwojennych spółdzielni mieszkaniowych? Z mojej skromnej wiedzy historycznej wiem że warunki mieszkaniowe w 20-leciu międzywojennym były dosyć makabryczne, włączając to warunki w koloniach i spółdzielniach budowanych przez PPS.

Dobrze że sam przyznałeś

Dobrze że sam przyznałeś , że twoja wiedza jest skromna. Warunki w WSM może nie były super, ale znacznie, znacznie lepsze od czynszówek.

Kamienica za free to prezent

Kamienica za free to prezent i mieszkanie za niemal free to prezent. Różnica tylko w 10% i w skali indywidualnego przekrętu. Więc nie wiem, co to za argument był...

Nie widzisz różnicy w

Nie widzisz różnicy w uzyskaniu mieszkania w którym się mieszka, a uzyskaniem kamienicy, którą się będzie potem spekulować i zarabiać na wynajmie mieszkań?

Nie widzisz różnicy pomiędzy własnością koszuli, którą nosisz, a własnością fabryki, w której pracują setki ludzi? Zdumiewasz mnie.

Cisza

Mieszkania komunalne powinny zostać komunalnymi. Wykup za 10% to zwykła grabież. Wykup powinien być tylko wtedy gdy w mieszkanie lokator włożył duże pieniądze przez wiele lat. Wówczas od ceny rynkowej odlicza się ten wkład i mamy bonifikatę.

Lokatorzy wcale nie muszą mieć wykupionego mieszkania. Skończmy z tym mitem zbawiennej własności prywatnej. Odpowiednio chroniony najem komunalny wystarczy. Jeśli mieszkania będą lokatorom na lewo i prawo rozdawane za 10% wartości to jasne, że zasób komunalny zostanie do końca zlikwidowany.

Własność mieszkania nie

Własność mieszkania nie zbawia, ale daje do ręki pewne możliwości obrony - tu i teraz. Lepiej skończyć z mitem "odpowiednio chronionego najmu komunalnego" - bo coś takiego obecnie nie istnieje.

Proszę o możliwość

Proszę o możliwość wykupu na własność za 10% wartości jednego z autobusów jeżdżących na linii 185. Jeżdżę nią przez tyle lat, że mi się należy, a jest to obroną przed sytuacją w której urzędnicy zechcą linię 185 zlikwidować ponieważ obecnie nie istnieje ochrona transportu publicznego przed niekorzystnymi zmianami.

Próbujesz ironizować, ale

Próbujesz ironizować, ale proponujesz coś słusznego - autobusy należą do ich pasażerów. Najlepiej, niech nauczą się je prowadzić, a kierowcy niech czasem odpoczną i się przesiądą na tył.

Notabene, popieraliście o ile dobrze pamiętam, wykup udziałów Uniontexu przez pracowników. Czy na pewno były to ceny rynkowe udziałów?

nie, nie nie! Ja chcę żeby

nie, nie nie! Ja chcę żeby ten autobus był tylko mój. Jeśli zechcę to później przekażę komuś z rodziny, niech sobie postawi na podwórku, albo komuś wynajmie i nic mnie nie obchodzi czy ludzie chcący korzystać z komunikacji miejskiej będą go potrzebowali.

Każdy chciałby dostać prezent w postaci jakiegoś dobra za 10% wartości. problem w tym że jest to nie własność pana urzędnika, ale miasta, które bez mieszkań już całkowicie odetnie się od jakiejkolwiek polityki mieszkaniowej. Dlatego wykup za ułamek wartości jest wręcz szkodliwy, bo promuje zasadę - wyprzedajemy mieszkania komunalne, ograniczamy je do minimum dla największej biedoty i mamy z głowy politykę mieszkaniową.

Autobusem jeździ wiele

Autobusem jeździ wiele osób - wciąż zmieniających się. W mieszkaniu, mieszkają ci sami ludzie często przez całe życie. Porównanie jest więc chybione.

Pewnie nie o to ci chodzi, ale wspieranie zniesienia bonifikaty spowoduje wzrost podziałów klasowych, na tych których stać na cenę rynkową i tych których nie stać. Wykup za 10% choć trochę łagodzi ten podział, bo daje ubogim ludziom szansę stać się partnerami do rozmowy np. we wspólnotach mieszkaniowych.

Tak kończą dobre intencje naiwnych zwolenników państwa.

Oczywiście podział na

Oczywiście podział na tych, którzy mogą wykupić mieszkanie za 10% i tych, którzy przez to w przyszłości będą jeszcze dłużej czekać na mieszkanie, czy tych, którzy dopiero komunalne dostali i im się wykup nie należy nie tworzy różnic. Mieszkanie sprzedane za 10% to zmarnowanie go, bo w perspektywie lat po śmierci właściciela trafi ono nie do potrzebujących ale do spadkobierców, czy też np. zostanie po jakimś czasie przez uwłaszczonego lokatora sprzedane też nie osobom biednym.

Mieszkania komunalne trzeba chronić zarówno przed rabunkowym wykupem (nigdzie w cywilizowanych pod względem polityki mieszkaniowej krajach nie ma wyprzedaży mieszkań za 10% wartości) jak i reprywatyzacją.

Rozwiązaniem jest budowanie

Rozwiązaniem jest budowanie nowych lokali komunalnych. Zakaz sprzedaży jest tematem zastępczym.
Według danych zawartych w odpowiedzi Jakubiaka na interpelację Legierskiego z dnia 8 lutego 2011, w latach 2007-2010 zostało sprzedanych lokatorom 8457 lokali. Ile jest budynków (nie lokali) przeznaczonych do zwrotu w całości, wraz z niewykupionymi lokalami - dobrze wiesz, bo razem działamy w tym temacie (2249 nieruchomości według tego dokumentu). Pomnóż to sobie przez średnią liczbę lokali w budynku (niech będzie nawet 20) i ci wyjdzie w jaki sposób naprawdę gmina traci lokale komunalne.

Tak czy owak koniec będzie

Tak czy owak koniec będzie jednakowy: całkowita likwidacja mieszkalnictwa komunalnego. A czy wykup jest jakąś obroną na dłuższą metę to sprawa kontrowersyjna. Do Akcji Lokatorskiej zgłosiła się w tym tygodniu kobieta, która wykupiła za 10 proc. wartości mieszkanie, ale co z tego, skoro kamienica się rozpada i trzeba by włożyć w jej remont gigantyczne pieniądze. Teraz dowiedziała się, że wspólnota zdecydowała się na remont i każdy lokator musi zapłacić 20 tys. kredytu (większość to starsi, biedni ludzie, którzy już i tak się zadłużyli na te 10 proc.). Sprawa jest dodatkowo podejrzana, bo tylko 4 osoby decydowały o tym podczas zebrania. AL będzie badać tę sprawę pod kątem prawnym, czy można było w ten sposób podjąć tę decyzję. Nie zmienia to jednak faktu, że często ta sprzedaż za 10 proc. to najczęściej pułapka zastawiona przez miasto, które po prostu chce się pozbyć problemu remontów. Naiwni lokatorzy myślą, że teraz będą bezpieczni. Kto wie jednak, czy zadłużając się na remont nie doprowadzą do licytacji tego "ich" mieszkania. Dodam że z tego co wiem nie jest to przypadek odosobniony.

Dobrze wiem o przypadkach, w

Dobrze wiem o przypadkach, w których lokatorzy, którzy wykupili mieszkania wylądowali w gorszej sytuacji niż ci którzy nie wykupili. Znam z naszych dyżurów szereg takich sytuacji. Ale znam też wiele sytuacji, w których dzięki aktowi własności, lokatorzy mogli usunąć skorumpowany zarząd wspólnoty mieszkaniowej, lub otrzymać dostęp do akt reprywatyzacyjnych swojej kamienicy.

Własność nie jest żadnym panaceum. Ale zakaz sprzedaży lokali też nim nie jest. W obecnym kontekście, zakaz sprzedaży lokali lokatorom jest preludium do usunięcia tychże lokatorów. To prawda, że można ich "załatwić" również wtedy, gdy są właścicielami. Ale trochę trudniej.

To pytanie; i co wtedy jak

To pytanie; i co wtedy jak wykupione mieszkanie jest już własnością?

A. czy dopłacamy do opłat komuś bo posiada mieszkanie? a co z willami po pięćset metrów - może ktoś kupił, a teraz biedaczysko nie ma za co utrzymać, bo jego fabryka padła albo przegrał w kasynie? To może dopłacimy też do paliwa w prywatnym aucie, jak obywatela nie stać na benzynę?

B. co z prawem. mamy w prawie ochronę praw lokatorów. definicja lokatora to ten, który mieszka ale nie jest właścicielem. Chcecie robić ustawę o ochronie praw właścicieli? na razie jest licytacja i koniec.
C. co z remontami? z podatków mam płacić za remont chałupy, żeby mógł ją sprzedać drożej? Potem kupi znowu do remontu, weźmie kasę od podatnika, sprzeda drożej itd.

D. I co wtedy jak obywatel mieszkanie sprzeda, a kasę przełajdaczy albo schowa? Damy mu komunalne, żeby wykupił za 10% i sprzedał, a jak powtórzy numer, to damy mu nastepne? mieszkanie prawem, nie towarem, nieprawdaż?

Myśleć, a nie bredzić, obywatele.

Jest przecież okres, w

Jest przecież okres, w którym nie można sprzedać lokalu kupionego z bonifikatą. Można postulować jego wydłużenie i takie koncepcje były dyskutowane. Co z prawem? Co to za pytanie w ogóle? Do dupy z prawem - to tylko narzędzie, które może być użyte przeciw tobie, lub które możesz próbować używać przeciw urzędnikom (zwykle wtedy nie działa).

Rozumiem także, że popierasz odebranie dodatków mieszkaniowych ubogim właścicielom mieszkań? Bo taka nowelizacja też wchodzi w pakiecie. W mojej kamienicy jest dość sporo biedaków, którzy wykupili mieszkania kolejowe za drobny procent i teraz ledwie wyrabiają z zaliczkami, bo bogaci sąsiedzi chcą wyremontować elewację. Lepiej, żeby nie dostawali dopłat - przecież to naciągacze, którzy bogacą się na krwi i pocie przedsiębiorców. Do UPRu z takimi tekstami, obywatelu.

Pokazałeś tylko, że nie

Pokazałeś tylko, że nie masz odpowiedzi na pytania. Ubogi właściciel mieszkania w stolicy to ktoś kto posiada majątek wartości min. 180 tys złotych czyli wartości moich ponad stu miesięcy pracy. rzeczywiście, biedota. Dodatki mieszkaniowe mi nie przeszkadzają ale remontowanie za publiczną kasę tak, jedyne co można takim ludziom zaproponować to mikropożyczki na zerowy realny procent. Następną demonstrację zróbcie w sprawie przedszkoli, które państwo powinno porozdawać rodzicom przedszkolaków z danego rocznika, a następnie budować nowe. rozdajcie też, demagodzy, pośredniaki bezrobotnym, szkoły aktualnym rodzicom uczniów. Co do mieszkań, to wiadomo jaki to pomysł: dzisiejsi lokatorzy poprzejmuja za ochłap, wyremontują za publiczne, a potem wynajmą tym, którzy nigdy nie dostaną komunalnego, bo nikt z niezainteresowanych nie będzie chciał rozdawać prezentów wartości kilku lat pracy. Doskonały pomysł na izolację lokatorów od reszty obywateli, którzy bynajmniej nie są frajerami. no, ale grunt to rewolucja, nawet w piaskownicy, ale radykalnie.

Zabawne jest obserwować

Zabawne jest obserwować skręt Andrzeja w prawo. Kolejny raz okazuje się, że lokatorzy są bardziej bezkompromisowi od działaczy - roszczą sobie jakieś prawa, zamiast podkulić ogon i wydawać błagalne jęki o jałmużnę od władzy.

Nie chcę cię zmartwić, ale ta piaskownica jest o wiele bardziej rozległa, niż ci się wydaje.

i jeszcze jedno; tytuł

i jeszcze jedno; tytuł tekstu absurdalny. "Na wykup własnego mieszkania". Kupuje się cudze, w tym przypadku komunalne. Nie słyszałem jeszcze o kimś, kto by kupował własne mieszkanie.

Słyszałeś o posiadaniu?

Słyszałeś o posiadaniu? Nawet Rzymianie znali to pojęcie.

Xavier, albo ludzie mają

Xavier, albo ludzie mają coś własnego i finansują to z własnych pieniędzy, albo korzystają z cudzego, po spełnieniu określonych warunków i wtedy właściciel publiczny dba o majątek, a inni dopłacają. Jak się zepsuje autobus MPK, to płaci miasto, a jak się zepsuje czyjś samochód to ja jako obywatel do tego złotówki nie dokładam, nawet jak ktoś żył z pracy kierowcy tego samochodu. proste. Kłopot w tym, że znacznej liczbie lokatorów ubzdurało się, że jak korzystają z pomocy innych obywateli - ja płacę ok. 360 złotych na system komunalny w stolicy z którego nie korzystam - to w związku z tym im się coś jeszcze należy na własność. taki sposób myślenia idzie tylko na rękę liberałom, bo potwierdza ich tezę, że jak się tworzy system pomocowy to beneficjenci prędzej czy później go rozgrabią. Tymczasem to jest system pomocy społecznej, czego wielu lokatorów nie chce uznać, bo zgodnie z polskim obyczajem fajnie jest brać, ale trzeba udawac, że wszystko się zdobyło samemu. tak nie jest, mamy rynek i mamy interwencję społeczną, a w tej drugiej obywatele nie tylko korzystają, ale też obywatele płacą. Jak w każdym systemie pomocowym uczciwe zasady są jasne; majątek ma być tych co płacą (a to nie tylko lokatorzy, bo jakby lokatorzy mogli zapłacić to byliby właścicielami bez bonifikaty) odbiorcami - potrzebujący realnie, inaczej ktoś kogoś rżnie na potęgę. Własność to co innego, można pomóc niekomercyjnym kredytem na remont (tak się robi np. w USA) i to wszystko. A jeśli we wspólnocie własciciele bogatsi mają potrzebę zmienić dach, to kto ma płacić za biedniejszych właścicieli - ja jako podatnik, ten bogatszy czy może administracyjnie zakazać łatania dachu? Ile ma byc VAT na książki - 70%? a może akcyza na piwo 700%? wspólnoty bywają bardziej totalitarne, ale to po prostu rynkowe spółki właścicieli - trudno, żeby jednemu z nich zalewało chatę bo inny wspólnik nie ma cashu. Nikt nie musi mieć spółki jak go nie stać - jak w każdym biznesie. ma określony majątek i za niego odpowiada, może nim obracać, powiększać, zmniejszać itd. I na koniec: lokatorzy nie mają żadnej szansy wygrać czegokolwiek, jeśli nie zaproponują czegoś reszcie, bo ta reszta to współsponsorzy tego interesu. na razie mówią i myślą tylko o sobie i są ignorowani - jest jak jest. a taka propozycja - daj mi za dwie dychy coś co jest warte dwieście - przekreśla od razu szansę porozumienia.

No i w ten sposób Andrzej

No i w ten sposób Andrzej S. dołączył do chóru tych, którzy łajają lokatorów za roszczeniowość, "brak realizmu" i jeszcze czort wie co. Nie chcą się zadowolić tym co mają - bydło!

Mógłbyś sobie podać rękę z Jakubiakiem.

Przecież krzyczenie o wykup

Przecież krzyczenie o wykup za 10% wartości to jest roszczeniowość. To prawda, że więcej mieszkań zlikwidowano w wyniku reprywatyzacji, ale też wyprzedaż niszczy zasób komunalny.

Takie ograniczenie wykupu należało wprowadzić już dawno temu i prowadzić go na zasadach z krajów o cywilizowanej polityce mieszkaniowej - 10,20, góra 30% bonifikaty.

Działalność społeczna nie polega na przychylaniu się do każdego populistycznego roszczenia. Zwłaszcza, że dla wielu osób domagających się wykupu wcale nie będzie on korzystny.

Tak - działacze lokatorscy

Tak - działacze lokatorscy lepiej wiedzą co jest dobre dla samych lokatorów. Muszą ich prowadzić do "dojrzałych" i "odpowiedzialnych" decyzji, takich które uwzględnią stanowisko władz i doprowadzą do powstania konsensusu społecznego i państwa prawa. Nie ma nic gorszego niż roszczeniowa tłuszcza wylewająca się na ulice i nie poddająca się opiekuńczej kontroli nowoczesnej lewicy.

To powiedz że popierasz

To powiedz że popierasz powiększenie skali likwidacji zasobu komunalnego czekającym w kolejce na mieszkania. Oczywiście część lokatorów popiera wykup. Wiadomo na pierwszy rzut oka warto mieć coś za niemal darmo, a o rzeczywistych kosztach myśleć później. Sęk w tym aby zamiast głaskać ich po główkach tłumaczyć, że wykup to droga donikąd i cywilizowana polityka mieszkaniowa polega na czym innym.

Nie umiałeś odpowiedzieć na żadną z wątpliwości, które celnie wyraził Andrzej, wiec teraz rzucasz zarzuty wobec tych którzy wytknęli ci działanie na szkodę ruchu lokatorskiego i samych lokatorów.

Andrzej oczekuje ode mnie,

Andrzej oczekuje ode mnie, żebym pisał projekty ustaw. To absurdalne.

Niektórym ideologia

Niektórym ideologia przesłania rozsądek. Dlaczego mieszkanie, w którym mieszkam ma być wspólną własnością? W ogóle tego nie rozumiem - jeśli JA tam mieszkam, nie wynajmuję nawet nikomu, to z jakiej racji ma to należeć do "kolektywu"? Paranoja!

I jeszcze jedno: jeśli mieszkanie należy do ciebie, to naprawdę o nie dbasz. Moi rodzice kupili mieszkanie od miasta za jakiś tam % wartości, w stanie beznadziejnym. Remont trwał latami, pochłonął różne kredyty, tysiące roboczogodzin - także moich :/ ale teraz jest dobrze utrzymane. Mieszkania komunalne to syf (przynajmniej w moim mieście) i nikt o nie nie dba.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.