Wrocław: Rozmowy w progu, czyli lokatorów władza nie lubi

Kraj | Lokatorzy | Protesty

 Akcja Lokatorska idzie do prezydenta Dzisiaj odbyła się próba wręczenia prezydentowi Wrocławia Listu otwartego naświetlającego podstawowe problemy nękające lokatorów przez przedstawicieli stowarzyszenia Akcja Lokatorska (treść listu). Przy akompaniamencie bałkańsko-cygańskiej orkiestry dętej lokatorzy przeszli z pl. Teatralnego do Ratusza w Rynku.

Mimo wcześniejszego poinformowania o wizycie, tak jak aktywiści się spodziewali, prezydent nie raczył zaszczycić mieszkańców obecnością. Mało tego, do "obrony" Ratusza przed mieszkańcami użył straży miejskiej i policji, którzy zablokowali wejście do budynku. Najpierw spacyfikowana została orkiestra, której strażnicy miejscy powiedzieli, że nie można grać na rynku bez zgody władz.

Początkowo nie chcieli także wpuścić nikogo do środka. Dopiero po pojawieniu się mediów wyszedł rzecznik prasowy prezydenta miasta Paweł Czuma, który widocznie uznał, że należy wdrożyć zarządzanie kryzysowe, żeby w mediach sytuacja źle nie wypadła. Podjął dyskusję na progu Ratusza ze zgromadzonymi, domagającymi się nadal możliwości wejścia do budynku i złożenia pisma.

Demonstranci początkowo chcieli wejść wszyscy: - Nasze stowarzyszenie jest demokratyczne i w przeciwieństwie do władz miasta, ma przejrzysty charakter i nie dopuszczamy, żeby władza "dogadywała się" na osobności z pojedynczą osobą - mówił jeden z protestujących. W końcu weszło siedem osób, ale pod warunkiem obecności kamery (rzecznik prasowy nie chciał wpuścić nawet mediów).

W sekretariacie, po złożeniu listu otwartego do prezydenta, odbyła się gwałtowna wymiana zdań. Przedstawiciel prezydenta twierdził, że "mamy wolny rynek i jak się komuś nie podobają warunki mieszkaniowe, to niech wynajmie sobie inne". Wtedy zgromadzeni zapytali, jak to jest z zapewnieniem godnego mieszkania wszystkim potrzebującym, do czego gmina jest zobowiązana, odparł: "macie dziwną interpretację prawa".

Mieszkańcy próbowali przedstawić także inne problemy z którymi borykają się zarówno mieszkańcy mieszkań komunalnych, jak i wynajmujący na rynku. Między innymi poruszono słynną sprawę dzikiej prywatyzacji kamienicy przy ul. Świdnickiej 36 i pl. Teatralny 1 oraz kłopotów mieszkańców kamienicy przy ul. Pomorskiej 55, kwestię ignorowania pism mieszkańców do zarządu komunalnego, a także braku mieszkań m.in. dla młodych ludzi, którzy niejednokrotnie gnieżdżą się w klitkach wynajmowanych w kilka osób.

Rzecznik prasowy jednak twierdził (zresztą zgodnie z prawdą, pytanie dlaczego wysłano niekompetentną osobę do rozmów), że nie ma wiedzy na ten temat i że jak się coś komuś nie podoba to może iść do sądu. Generalnie, jak na rzecznika prasowego, był niezwykle arogancki i lokatorzy stwierdzili, że dalsza dyskusja z nim nie ma sensu. Zapowiedzieli, że wrócą w postaci już pełnowymiarowej demonstracji, a walka o godne mieszkanie dla każdego we Wrocławiu się dopiero rozpoczęła.

Tymczasem na zewnątrz ustawiono symboliczną tabliczkę upamiętniającą śmierć warszawskiej aktywistki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej, pod którą zapalono znicze.

Na koniec wszyscy zostali spisani przez policję.

O bieżącej działalności Akcji Lokatorskiej czytajcie: http://akcjalokatorska.razem.cc

Foty:
 Władza rozmawia z ludem  Pamięci pani Joli

kolejny raz szmaciarze

kolejny raz szmaciarze pokazują swoją pełną ignorancję w stosunku do ludzi- urząd, jeżeli są to godziny jego otwarcia jest otwarty DLA WSZYSTKICH. Co to za tupet, żeby petentów szczuć psami i strażą miejska. Te kurwy naprawdę myślą, że "ciemny lud" kompletnie nic nie wie o swoich prawach. Ciekawe, jaka podstawę prawną podawała psiarnia przy spisywaniu, mi ostatnio po 10 minutowym wykłucaniu się powiedzieli, że jestem podobny do osoby poszukiwanej...

to jest powszechny powód

to jest powszechny powód spisywania - podobieństwo do osoby poszukiwanej, podejrzenie przetrzymywania przez osobę spisywaną broni i/lub narkotyków.
co do sytuacji z artykułu: podczas, gdy policja mnie spisywała, nie omieszkałam zadać pytania, na jakiej podstawie to robią. Tylko jeden policjant pofatygował się z wyjaśnieniem, że ma taki rozkaz od swojego przełożonego, a jeśli mi się to nie podoba, to mogę złożyć zażalenie. Nie chciał podać żadnych szczegółów, dodatkowo, gdy nasi znajomi przyszli zobaczyć, jak idzie akcja, zostali spisani tak szybko, jak się pojawili - za nic.
Gdy jedna z uczestniczek poprosiła funkcjonariuszy o okazanie legitymacji służbowych w celu zanotowania numerów, danych i stopni, została dodatkowo dwa razy spisana (oprócz spisania pierwszego) przez kolejnych policjantów.

http://www.youtube.com/watch?v=LNXBTjhtvWg

Relacja z TVP Wrocław, nagrywane komórką ale da się wszystko zobaczyć / usłyszeć...

To jest nasza "demokracja"

To jest nasza "demokracja"

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.