Poczta Polska - związkowiec OZZ IP wyrzucony z pracy
Aktualizacja 16 lipca: 17:30:
W Poznaniu w akcji ponad Dyrekcją Okręgową Poczty uczestniczyło 30 osób z Inicjatywa Pracowniczej i FA. Trzymano m.in. hasła „Priorytet: bezpieczeństwo pracy pocztowców” i „Polecony: Przywrócić Kantorczyka do pracy”. W Krakowie w pikiecie uczestniczyło około 30 osób z Inicjatywy Pracowniczej, Federacji Anarchistycznej i Sierpnia’80. Na drugiej pikiecie w Warszawie także było około 30 osób z Sierpnia '80, IP, GPR, LA i Nowej Lewicy. W Szczecinie i Toruniu także odbyły się demonstracje solidarnościowe.
10:00: Około godziny 7 rano rozpoczęła się pikieta solidarnościowa pod siedzibą dyrekcji Poczty Polskiej w Gdańsku. Zgromadziło się listonosze, członkowie gdańskiej Inicjatywy Pracowniczej, działacze anarchistyczni oraz przedstawiciele gdańskich organizacji lewicowych i przyjaciele Bartka. Rozwieszone zostały banery z hasłami anty represyjnymi a zebrani skandowali anty dyrekcyjne i pro związkowe hasła. Podczas protestu kolportowano ulotki mówiące o represjonowaniu działaczy związkowych. Więcej
W Warszawie w godz. 7:00-8:30 pod budynkiem Dyrekcji Generalnej Poczty Polskiej na ul. Rakowieckiej odbyła się pikieta zorganizowana przez Związek Syndykalistów Polski, w której uczestniczyli też bębniarze z grupy samby ulicznej "Never Bastil" oraz przedstawiciel Lewicowej Alternatywy. Rozdawano ulotki o warunkach pracy na poczcie i o sprawie Kantorczyka.
Pikiety solidarnościowe: 12 lipca w Zielonej Górze, 16 lipca w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie, Szczecinie Krakowie, Olsztynie, Opolu, Lublinie, Wilnie...
Bartosz Kantorczyk, związkowiec Inicjatywy Pracowniczej i jeden z inicjatorów strajku listonoszy z listopada 2006 roku, został bezprawnie zwolniony za domaganie się przestrzegania praw pracowniczych.
Poczta Polska zwolniła na bruk związkowca, który zgodnie z prawem domagał się podniesienie bezpieczeństwa pracy listonoszy i piętnował permanentne łamanie prawa pracowniczych przez kierownictwo Poczty, przeciwko któremu toczy się obecnie postępowanie prokuratorskie. Samo zwolnienie Kantorczyka narusza przynajmniej trzy ustawy: o związkach zawodowych, o rozwiązywania sporów zbiorowych i kodeks pracy.
Od 31 stycznia 2008 Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Poczcie Polskiej znajduje się w sporze zbiorowym z pracodawcą. Jednym z żądań związku było podniesienie bezpieczeństwa pracy listonoszy roznoszących przekazy pieniężne. Jednak do dziś pracodawca nie podjął negocjacji ze związkiem zawodowym, co jest niegodne z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Dyrekcja Poczty arbitralnie kwestionuje bowiem fakt istnienia OZZ Inicjatywa Pracowniczej na terenie przedsiębiorstwa, naruszając tym samym ustawę o związkach zawodowych i przypisując sobie kompetencję sądownicze. Związek już wcześniej powiadomił o tych faktach Państwową Inspekcję Pracy, która bada sprawę dyskryminacji, ale i całkowicie uważa Komisję Zakładową za w pełni prawną organizację w strukturach firmy. W proteście przeciwko nielegalnym praktykom dyrekcji Poczty Polskiej, od dnia 12 czerwca 2008, Bartosz Kantorczyk jako przewodniczący związku i jednocześnie listonosz, odmówił zabierania gotówki w rejon, o czym poinformował zwierzchników - miało to stanowić bezpośrednią przyczynę dyscyplinarnego zwolnienia.
Narażenie na niebezpieczeństwo
Kantorczyk zdecydował się na taki krok z powodu lekceważącego podejścia pracodawcy do bezpieczeństwa. Dokładnie chodzi o niewystarczające środki ochrony osobistej, w stosunku do kwot jakie musi przenosi przeciętny listonosz. Dyrekcja firmy czyni wszystko, aby ukryć i usprawiedliwić swoje decyzje, takie jak zwiększenie limitów gotówki, bez jednoczesnego zwiększenia zabezpieczenia doręczycieli. Nie jest to normalna sytuacja zwłaszcza, że w Karcie Ryzyka Zawodowego jeszcze w 2007 roku istniał zapis, że sposobem na zmniejszenie ryzyka wystąpienia napadów, było systematyczne obniżanie limitów gotówki oraz częstsze zasilanie się listonoszy w gotówkę na urzędach. W 2008 zmieniono już ten zapis, a wcześniej podnosząc dopuszczalne limity. Na to nie zgadzała się Inicjatywa Pracownicza. Bartosz Kantorczyk kilka razy próbował skontaktować się z działem BHP Poczty Polskiej, celem wyjaśnienia tej sytuacji, ale zawsze dostawał odpowiedź, że dział ten jest przeznaczony do reprezentowania pracodawcy.
Dyrekcja Poczty zasłania się statystykami, które mówią, że do 2006 roku ilość napadów na listonoszy spadła. Inicjatywa Pracownicza twierdzi, że były to wyniki utrzymywania mniejszych limitów gotówki. Istnieją uzasadnione obawy, że po wprowadzeniu nowych wewnętrznych przepisów, znowu zagrożenie wzrośnie. Tym bardziej, że od blisko dwóch lat, rotacja pracowników eksploatacji, a zwłaszcza listonoszy, zwalniających się i zatrudniających, nigdy nie była tak wysoka. Rzekome zatem tajemnice ochraniające listonoszy wypływają coraz częściej na zewnątrz. Dodatkowo o kwotach jakie mają przy sobie listonosze można wyczytać z gazet i kronik policyjnych opisujących napady na pocztowców. Stosunek Dyrekcji Poczty Polskiej do bezpieczeństwa swoich pracowników widać też na przykładzie innych decyzji, jak ponowne zatrudnianie kobiet na stanowiskach listonoszek (z powodu niskich zarobków, trudniej znaleźć do tej pracy mężczyzn). Jeszcze niedawno zaprzestano zatrudniać kobiety w tym charakterze, bo właśnie one były najczęściej ofiarami napadów. Dawniej, aby przyjąć się jako listonosz, trzeba było też posiadać zaświadczenie o niekaralności, a i od tego odstąpiono, z powodu braku chętny do tej nisko płatnej pracy.
Nie przeciw ludziom
B. Kantorczyk otrzymał w 2007 roku pismo od pełnomocnika Dyrektora Generalnego Jerzego Skibniewskiego, z którego dowiadujemy się, że Poczta Polska nieobiektywnie różnicuje listonoszy pod względem bezpieczeństwa. Otóż niewielka ich liczba jest lepiej zabezpieczona i posiada paralizatory, których Inicjatywa Pracownicza domaga się dla wszystkich. Pozostali posiadają sygnalizator dźwiękowy, często niesprawny, oraz gaz pieprzowy, na którym jest napisane: "Ten gaz pieprzowy jest wyłącznie przeciw psom. Nie stosować przeciw ludziom." Czy to jest odpowiednie zabezpieczenie dla listonosza roznoszącego renty i emerytury? Wymieniony wyżej urzędnik, w tym samym piśmie stwierdził, że wysokość limitów gotówki przenoszonych przez listonoszy określa rozporządzenie MSWiA. Tymczasem ministerstwo i Komenda Główna Policji na pytanie Kantorczyka przyznały, że „rozporządzenie MSWiA z 14.10.98 nie dotyczy kwot przekazów przenoszonych przez listonoszy”, lecz „określa zasady i warunki transportu wartości pieniężnych przez pracowników ochrony w myśl ustawy z dnia 22.08.97 roku o ochronie osób i mienia”.
W takich okolicznościach Inicjatywa Pracownicza zarzuciła dyrekcji Poczty Polskiej celowe igranie życiem i zdrowiem pracowników oraz naruszanie art. 160 kodeksu karnego, mówiącego o narażeniu na niebezpieczeństwo. Przestępstwo z tego art. popełnia się nawet wówczas, kiedy osoba narażona nie doznała krzywdy. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 5 listopada 2002 roku (IV KKN 347/99, LEX nr 74394), art. 160 kodeksu karnego odnosi się nie tylko do sytuacji, w których ktoś wywołał stan niebezpieczeństwa, odnosi się także do tych przypadków, w których ktoś np. niebezpieczeństwo to zwielokrotnił, urealnił .
Poczta łamie dalej prawo
Dyrekcja Poczty Polskiej zamiast załatwić poważny problem, postanowiła za wszelką cenę pozbyć się człowieka, który kolejny raz upomina się o przestrzeganie prawa i nie narażanie pracowników na niepotrzebne ryzyko. Przebywając na urlopie, w dniu 30 czerwca, Kantorczyk otrzymał pismo, informujące go, że pracodawca rozwiązał z nim umowę o pracy w trybie art. 52 kodeksu pracy, czyli dyscyplinarnie! Pracodawca zrobił to, bez wymaganej prawem konsultacji z zakładową organizacją związkową i pomimo, że Bartosz Kantorczyk jest osobą chronioną prawem.
Powodem zwolnienia może być także to, że Bartosz Kantorczy wygrał niedawno inną sprawę przed Sądem Rejonowym w Gdańsku. Zdaniem Inicjatywy Pracowniczej Poczta Polska naruszała art. 218 kodeksu karnego: „§ 1. Kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Bartosz Kantorczyk powiadomił o tym prokuraturę jeszcze w 2007 roku. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, Prokuratura umorzyła sprawę, nie dopatrując się przestępstwa. Kantorczyk nie dał za wygraną i zwrócił się do sądy, który był innego zdania i nakazał Prokuraturze przeprowadzić dochodzenie. Prokuratura m.in. nie przeanalizowała raportów PIP, mówiących o łamaniu praw pracowniczych na Poczcie Polskiej, które to uchybienia do dziś nie zostały naprawione. O decyzji tej dyrekcja Poczty dowiedziała w drugiej połowie czerwca. W tym też czasie zapadła decyzja o zwolnieniu Kantorczyka z pracy.
kontakt
e-mail: rotnakus@wp.pl
http://www.ozzip.pl