Wrocław: Biegli potwierdzili - miś Mago cierpiał w bunkrze‎

Kraj | Ekologia/Prawa zwierząt

Urodził się na wolności, ale od 1997 roku przez 10 lat nie opuszczał betonowego bunkra we wrocławskim ogrodzie zoologicznym. Na szczęście po zmianie na stanowisku dyrektora zoo miś Mago został wreszcie wypuszczony na wybieg. - Ustawa o ochronie zwierząt precyzuje, co należy rozumieć przez "znęcanie się". Jest nim m.in. trzymanie zwierzęcia w niewłaściwych warunkach - mówi Iwona Elżanowska, pełnomocnik Fundacji VIVA!, która wytoczyła byłemu dyrektorowi wrocławskiego zoo proces o znęcanie się nad niedźwiedziem Mago.

Niedługo rozpocznie się kolejny proces w tej sprawie. Pierwszy, 15 lipca 2008 roku, zakończył się dla Gucwińskiego wyrokiem uniewinniającym. W lutym ub.r. sąd okręgowy ten wyrok podtrzymał. Jednak Sąd Najwyższy uwzględnił kasację pełnomocniczki VIVY! mecenas Iwony Elżanowskiej i skasował obydwa wyroki. Odsyłając sprawę do ponownego rozpatrzenia, orzekł, że wrocławscy sędziowie popełnili błąd, opierając się na opinii profesora Andrzeja Dubieli z wrocławskiej Akademii Rolniczej.

Sędzia Edyta Sielicka, która teraz będzie rozpatrywać sprawę, zwróciła się o opinię do poznańskich zoologów. Opinia prof. Tryjanowskiego i dr. Mizery jest jednoznaczna: "Zwierzę przez prawie 10 lat było przetrzymywane w skrajnie złych warunkach, absolutnie nieumożliwiających egzystencji zgodnie z potrzebami tego gatunku (...). Autorzy niniejszej opinii wczołgali się do klatki, którą zajmował Mago, by osobiście zapoznać się z warunkami, które w przedstawionej dokumentacji były opisywane rozbieżnie. Stwierdzamy z całą stanowczością, że w pomieszczeniu tym samiec niedźwiedzia nie miał możliwości stania na tylnych kończynach, co jest typowym zachowaniem tego gatunku. Przebywał prawie 10 lat na podłożu betonowym, z niewielkim dostępem do światła dziennego. Wrażenie podczas przeprowadzonej wizji lokalnej upewniło nas, że żaden średnio wrażliwy człowiek nie umieściłby tam psa na dłuższy okres czasu i to z brakiem możliwości odbycia nawet krótkiego spaceru".

Na pytanie sądu, czy Mago odczuwał ból fizyczny i cierpienie psychiczne, biegli odpowiadają, że trudno zmierzyć natężenie bólu bez specjalnych badań i testów. Poza tym, w przypadku Mago nie ma żadnej dokumentacji jego zachowań. "Jednak wobec bezwzględności postępowania Dyrekcji zoo w oddzieleniu młodego Mago od matki, która najwyraźniej w jego poszukiwaniu przeskoczyła fosę i zginęła w wyniku akcji jej unieszkodliwiania, nie można wykluczyć, że Mago w przeszłości był narażony na tzw. ból fizyczny" - piszą biegli. I dodają: "Nie ulega natomiast wątpliwości, że Mago cierpiał w wyniku ostrej deprywacji psychicznej. (...) Pies zamknięty w pokoju na cały dzień wyje, co uznaje się za uzasadniony powód do interwencji straży miejskiej, policji czy pracowników schronisk dla zwierząt, a właściciel może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej za znęcanie się nad zwierzęciem, zwłaszcza jeżeli ten proceder ma charakter długotrwały. Biegli wskazują też, że Mago, gdy go znaleziono, miał przejawy apatii i depresji. Między innymi dlatego, że nie dostarczono mu żadnych przedmiotów spełniających potrzeby psychiczne (kłody, przeszkody, liście itp.). Jego cykl fizjologiczny nie był zachowany - m.in. nie zapewniono mu warunków do typowego dla niedźwiedzi snu zimowego".

Mago przyjechał do wrocławskiego zoo w 1991 roku wprost z Tatr razem z matką i dwójką rodzeństwa. W 1997 roku pokrył swoją siostrę, z którą mieszkał na wybiegu. Aby zapobiec dalszemu kryciu, dyrektor zamknął go w pomieszczeniu na zapleczu wybiegu. Antoni Gucwiński tłumaczy, że nie chciał, aby zwierzę cierpiało, ale nie miał co z nim zrobić, bo żaden ośrodek nie chciał go przyjąć. Jednak nie chciał go też kastrować, bo był świetnym materiałem genetycznym. Nie mógł go więc znów wypuścić na wybieg z siostrą, a na przygotowanie innego nie miał pieniędzy.

Gucwinski frajer powinien

Gucwinski frajer powinien beknąc za to.

Proponuję zapoznać się ze

Proponuję zapoznać się ze stanowiskiem drugiej strony. Gucwiński twierdzi, że bez przyjęcia do ZOO(żadne inne nie chciało tego niedźwiedzia) ten, dosyć agresywny niedźwiedź zostałby zabity. Pieniędzy na lepsze warunki nie chciało dac miasto, znalazły się po zmianie dyrektora(czyli typowe gierki samorządowców). Akurat Gucwińscy przez całe życie udowadniali swa miłość dla zwierząt i wybaczcie, ale bardziej wierze im, niż pismakom którzy ich zniszczyli.
Niepodważam faktu, że niedźwiedź był w złych warunkach. Stwierdzam tylko, że wina nie musiała leżeć po stronie Gucwińskich.

Po pierwsze, nikt nie

Po pierwsze, nikt nie "zniszczył" Gucwińskiego. Sprawę przeciwko niemu rozpoczęła Fundacja Viva, która jest organizacją raczej poważną, a nie zbiórką "pismaków".
Po drugie, Gucwiński mógł po prostu niedźwiedzia wykastrować. Oddzielił go od siostry ponieważ dochodziło między nimi do stosunków seksualnych. Z dwojga złego - kastracji i 10 lat w betonowym bunkrze, o wiele lepiej wybrać kastrację. Wiedzą o tym wszyscy opiekunowie zwierząt w schroniskach, a nie wie o tym Gucwiński?
Problem jest taki, że Gucwiński o tym wiedział, ale jak to nierzadko u mężczyzn bywa, na propozycję kastracji niedźwiedzia reagował agresją, tak jakby to jego mieli "męskości" pozbawiać. I z powodu jego problemu kastracyjnego niedźwiedź musiał cierpieć.
Kara się Gucwińskiemu jak najbardziej należy. Przykładnych w pracy mężów też należy uniewinniać, gdy maltretują swoje żony, bo tacy przecież mili i grzeczni w pracy zawsze? No proszę...

Zwierzęta w schroniskach i

Zwierzęta w schroniskach i te w ZOO to nie do końca to samo. Te pierwsze nie powinny sie rozmnażać-te drugie tak. A ten niedźwiedź był ponoć bardzo dobrym reproduktorem.
Ale nawet jeśli przyjmniemy, że w tym jednym przypadku Gucwiński się mylił, to nie można jedną sprawą przekreślać kilkudziesięcioletniego dorobku tego człowieka. A to się dokonało. Bo jedną rzeczą jest proces wytoczony przez fundację, a drugą-medialna nagonka na Gucwińskiego jaka miała wtedy miejsce. I to jak ich potraktowało miasto.
I powtórzę jeszcze raz-nikt inny nie chciał przyjąc tego niedźwiedzia, groziła mu po prostu śmierć. Ale o tym się nie mówi.
Naprawdę, łatwo napiętnować człowieka za jeden błąd-trudno samemu dokonać tyle ile on.

Jeden blad trwajacy 10 lat

Jeden blad trwajacy 10 lat to nie blad ale zla wola. Naprawde, nie trzeba byc mega-zaangazowanym weganinem zeby sie kapnac, ze trzymanie niedzwiedzia w malutkiej klatce przez kilka lat nie jest spoko. Zwlaszcza jesli na wyciagniecie reki jest inne rozwiazanie.

Co do reszty "zaslug" Gucwinskiego to mam je w chuju. Moze sobie nawet popierdalac z miotelka przed soba - nie zmienia to faktu, ze trzymal niedzwiedzia przez tyle lat w karcerze.

Heh, widzę, że nie ma

Heh, widzę, że nie ma sensu dłużej dyskutować.
Zakończę więc cytatem:
"Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem"

Bardzo niestety tendencyjny

Bardzo niestety tendencyjny artykul. tak jakby celowo ukierunkowany na zwiekszenie popularnosci portalu wsrod bezgranicznie ufajacym tego typu newsom gimnazjalistom zafascynowamym "ekologiom".
niestety w obecnych czasach nawet media "niezalezne" jak widac staja sie tak samo gowno warte jak publiczne czy tez ekipy iti/agory etc

Toś rzeczowo uzasadnił

Toś rzeczowo uzasadnił swoją wypowiedź. Tyle tekstu, a treści praktycznie zero.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.