Federacji Anarchistycznej – koniec czy początek?

Publicystyka

Rozwijają się równolegle dwie dyskusje dotyczące ruchu anarchistycznego w Polsce. Jedna o przyszłości i zasadach funkcjonowania Federacji Anarchistycznej, druga o ruchu anarchistycznym w ogóle, o tym czy i jaką może mieć on jeszcze rolę do odegrania, gdyby doszło do protestów społecznych.

Nieuchronność rozpadu

Myślę, że nie budzi już w środowisku kontrowersji pogląd, że ruchu anarchistyczny i Federacja Anarchistyczna przeżywa pewien kryzys, który może przynieść albo ostateczną dezintegrację ruchu, albo jego transformację. Do tej pory ważną rolę w utrzymaniu względnej jednorodności ideowej i organizacyjnej ruchu pełniła Federacja Anarchistyczna. Można śmiało powiedzieć, iż jeszcze do niedawna poza nią działało niewielu anarchistów skupionych w innych formacjach, jak choćby w Lewicowej Alternatywie. Jednak FA uległa rozpadowi. To fakt. Nie tylko dlatego, że przestało aktywnie działać czy istnieć wiele sekcji, ale także dlatego, że nawet jeżeli poszczególne środowiska związane z FA działają, to zaczęły swoje siły angażować pod innymi „szyldami”, jak Inicjatywa Pracownicza czy Związek Syndykalistów Polskich, lub utożsamiać się tylko z pewnymi pojedynczymi projektami wydawniczymi, medialnymi czy wreszcie prowadząc aktywność w szeregach grup lokalnych, o nie tak jednoznacznym politycznym czy ideowym charakterze. Oczywiście można powiedzieć, że i wcześniej anarchiści brali udział w różnych projektach na poziomie międzynarodowym, krajowym czy lokalnym, ale dopóki ton ruchu nadawała aktywność poszczególnych sekcji FA, to integralność Federacji nie była zagrożona, a nawet więcej - „poboczne” względem FA działania dowodziły znaczenia ruchu i jego otwartości.

Dlaczego FA i ruch uległ dezintegracji? Bez wątpienia bierze się to z faktu, że od połowy lat ’80 bazą ruchu była tzw. kultura alternatywna, okresowo mocno upolityczniona i sympatyzująca z koncepcjami anarchistycznymi. W Poznaniu, przez 14 lat istnienia Rozbratu, w czasie gdy organizowano tutaj setki koncertów i innych podobnego typu wydarzeń, jak nikt chyba inny, mogliśmy obserwować, co się z tym ruchem dzieje.

Po pierwsze stopniał on ilościowo. Po drugie, został odpolityczniony, stał się formą rozrywki, jedynie sposobem spędzania wolnego czasu. Jego uczestnicy stracili głębsze zainteresowanie sprawami naszego ruchu. Widać to choćby po tym jak spadła sprzedaż podczas koncertów anarchistycznych materiałów: książek, broszur, prasy. Po trzecie w Polsce, po przemianach w 1989 roku, anarchizm zaczął być mylony przez wielu ludzi z liberalizmem, a ten z kolei z neoliberalizmem. W okresie restytucji kapitalizmu dotychczasowe krytyczne koncepcje anarchistyczne, ukształtowane w latach socjalizmu państwowego, przestawały być użyteczne, na poziomie zarówno interpretacji rzeczywistości, jak i formułowania nowych postulatów. Część sympatyków naszego ruchu odrzucała socjalną retorykę, traktując ją jako relikt komunizmu i oddalała się coraz bardziej w kierunku koncepcji stricte prawicowych czy właśnie liberalizmu a la Korwin-Mike, ciesząc się, że także on jest za legalizacją marihuany. Reakcją na to była próba zawoalowania przez ruch treści socjalnych, sprowadzenia ich do sloganów czy kategorii historycznej. Kiedy jednak w listopadzie 1999 roku doszło do rozruchów w Seattle, potem w Pradze, stało się jasne, że problematyka socjalna powraca. Nie mogło być inaczej i w Polsce, w momencie kiedy w latach 2002-2003 stopa bezrobocia sięgnęła ponad 20%. Między innymi Inicjatywa Pracownicza była odpowiedzią na tę nową, w pewnym sensie, sytuację. Potem doszło do zaangażowania się w działalność Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego, powołania związku zawodowego (IP), do współpracy z Sierpniem’80 w ramach Komitetu Obrony i Pomocy Represjonowanych Pracowników. To właśnie w tych okolicznościach doszło do podziału w ruchu, który trwa do dziś.

Z obecnej perspektywy widać, że FA nie potrafiła na dłuższą metę odpowiedzieć na ten fakt, ani politycznie i programowo, ani organizacyjnie. Być może dlatego, że stanęło przed nią zadanie nie do wykonania – „spięcia” kontrkultury i ruchu zawodowego w jedną całość. Na poziomie organizacyjnym nie pozwolono na jakiekolwiek zmiany, zatem FA miała działać tak, jak na przełomie lat ’80 i ’90. Obrazowo można powiedzieć, iż sądzono, że zasady na jakich działa zespół punkowy (czyli generalnie małe, rówieśnicze grupy), dadzą się zastosować w działalności związków zawodowych (dużych grup zróżnicowanych demograficznie i społecznie). Inaczej mówiąc w przeszłości wiele grup, a i sam ruch, miał charakter pokoleniowy. Kto się starzał po prostu odpadał. Ale dziś jest inaczej. Poważną cześć ruchu stanowią osoby, które dawno temu ukończyły 30 rok życia. Następna zmiana to ta, że kiedyś w ruchu ton nadawała młodzież ucząca się, teraz nadają osoby pracujące. Dziś student jest jednocześnie najczęściej pracownikiem, choćby sezonowym. I tak dalej. Tymczasem w kwestiach socjalnych i zawodowych ruch miał skromny dorobek teoretyczny i analityczny oraz niewielkie doświadczenie w działaniach. Był przez lata oderwany od walk klasowych. Już postawienie takiej, jak ta teza, jeszcze kilka lat temu budziło w ruchu sprzeciw. Poszukiwanie nowego języka, nowych narzędzi do interpretacji sytuacji społecznej, spowodowało lawinę zarzutów, w większej części kompletnie nieuzasadnionych, o sprzyjanie marksizmowi, a obawy o tożsamość ruchu doprowadziły do tego, że część środowiska się od niego odwróciła.

Sadzę, że rozpad ruchu był nieuchronny. Pytanie jednak brzmi, czy mamy do czynienia z nowym początkiem czy końcem ruchu anarchistycznego w Polsce? Pisząc „koniec” oczywiście zdaję sobie sprawę, że zawsze jakieś tam środowiska będą istnieć, ale musimy tu jasno sobie powiedzieć, że polski ruch anarchistyczny od 1983 roku, od momentu powołania RSA, był nie tylko wśród ruchów antysystemowych, ale wśród ruchów społecznych w ogóle, zjawiskiem ważnym i znaczącym. Przez dwie dekady ruch anarchistyczny w Polsce nie był marginesem, choć to nie znaczy, że grał pierwsze skrzypce w polityce. Chodzi o to czy tak będzie dalej, czy też będziemy grupą hobbystów zajmujących się dziwną doktryną polityczną.

Być może problem leży także w tym, że działacze ruchu anarchistycznego przestali w pewnym momencie zbyt wiele od ruchu oczekiwać. Nie stawia się ruchowi żadnych wyższych celów, załatwienia jakichś konkretnych problemów. W dyskusjach zanika na poważnie mówienie o tym, że ruch ma jakieś inne zadania poza swoim istnieniem. Stwierdzenie, ze anarchizm jest ruchem znaczącym i ważnym zaczyna być odebrane jako oderwane od rzeczywistości. Sądzę, że właśnie zainicjowane przez anarchistów działania na polu pracowniczym, pokazują nową realną silę ruchu: zaangażowania w protest w Ożarowie (2002), strajk pocztowców (2006), strajki i protesty polskich pracowników w Irlandii (2005-2006) oraz kampania na rzecz pracowników sezonowych, ruch strajkowy w Cegielskim (2007-2008), ruch przeciwko antyzwiązkowej polityce, itd.

Kryzys Federacji
Powróćmy do dyskusji, o których wspomniałem na początku. Musimy zadać sobie pytanie, czy FA, jako bądź co bądź projekt polityczny, można reaktywować? A jeżeli tak to jak? Nasi przyjaciele z Częstochowy zaproponowali członkostwo indywidualne w FA. Pomysł ten nie zdobył uznania ani w Poznaniu, ani w Krakowie. Główny zarzut polega na tym, iż propozycja częstochowska w zasadzie sankcjonuje dezintegrację FA. Spróbujmy wyjaśnić jakie to niesie konsekwencje.

Pytanie zasadnicze brzmi, jak będą realizowane uchwały lub program zjazdów FA, kiedy Federacja będzie składać się raczej z jednostek niż z sekcji? W jaki sposób poszczególni uczestnicy FA będą aktywni, kiedy nie będą działać na poziomie lokalnym w sekcji (grupie)?

Realnie rzecz traktując, indywidualny zakres zaangażowania jest bardzo ograniczony. Nawet indywidualne akty w działalności anarchistycznej, wymagają najczęściej wsparcia innych osób. Obawiam się, że FA stałaby się formacją, opierającą swoją aktywność na tym co nazywamy w Poznaniu „polityką oświadczeniową”, której generalnie nie akceptujemy. Uważamy, że za każdym dokumentem musi iść konkretne działanie, a ono z kolei opiera się na grupie.

Uczestnicy FA mogliby, jako osoby indywidualne, realizować program anarchistyczny, na szczeblu lokalnym lub w formie sieci, poprzez uczestnictwo w innych grupach. Mielibyśmy wówczas de facto do czynienia z rodzajem anarchistycznego entryzmu. Pomijając, że raczej i ta forma politycznej praktyki jest często krytykowana przez uczestników ruchu, to pojawia się wiele pytań dotyczących jej sensowności.

Raz: czy FA będzie mogła stanowić wsparcie (intelektualne? logistyczne?) dla takich działaczy? Obawiam się, że jeżeli tak to w stopniu niewielkim.

Dwa: jak zachować pewną spójność działań, kiedy FA nie będzie miała wpływu na ich charakter i kierunek, a będzie polegać na tym, iż indywidualne działania uczestników FA „pchną” różne sprawy w odpowiednim kierunku. Nie sądzę, żeby taka formuła dała satysfakcjonujące rezultaty.

Trzy: koncepcja zakładałaby silną indywidualną motywację uczestników FA, jednocześnie Federacja nie miałaby zbyt wiele możliwości do pobudzania zaangażowania. Zatem działanie takie raczej oznaczałoby marginalizację, „rozpuszczenie się” ruchu w jakimś tam społecznym żywiole, tak jak część środowiska w latach 90. gdzieś „zaginęła” w organizacjach pozarządowych, które stały się dziś raczej oparciem dla neoliberalnego reżimu, niż anarchii.

Inaczej mówiąc bez sekcji FA nie będzie samodzielną, w sensie organizacyjnym i politycznym, siłą. Bez codziennej aktywności w grupie, bez spotkań i dyskusji, bez uzgadniania wspólnych stanowisk, bez współdziałania przy organizowaniu akcji, bez bezpośrednich przyjacielskich związków i współodpowiedzialności za uczestników grupy, nie ma ruchu. Z drugiej strony, tylko silna (pod względem teoretycznym, finansowym i przede wszystkim uczestnictwa) i samodzielna formacja anarchistyczna, daje nam szansę na otworzenie się i zaangażowanie w szerokie spektrum działań społecznych, dążąc do systemowych zmian.

Szkopuł polega na tym, że tych sekcji FA nie ma, one nie powstają. W naszym ruchu szczególną karierę zdobyło słowo „spontanicznie”. Przy czym słowo to jest rozumiane nie jako cześć pewnej koncepcji politycznej, mającej swoje korzenie gdzieś tam w przemyśleniach Proudhon i Bakunina tym samym bardzo określone znaczenie, ale zdroworozsądkowo, potocznie, jako przeciwieństwo działania planowego, usystematyzowanego i ciągłego. Mówi się, że protest powinien być spontaniczny, grupa powinna powstać spontanicznie, działać powinniśmy spontanicznie. No i wszyscy czekają „aż się to wydarzy”. Ze słownika praktyki naszego ruchu znikło np. słowo „emisariusz”, który przybywa z jednego ośrodka do drugiego, aby założyć grupę. Teraz raczej ucieka się z miasta, gdzie grupy już nie ma, do miasta, gdzie jeszcze działa, gdzie można się spełnić, samozrealizować na jakimś skłocie, zauczestniczyć w kulturowej alternatywie, póki jeszcze ona istnieje. Tymczasem sekcję trzeba po prostu i z pełną premedytacją założyć lub odbudować. Trzeba to zrobić systematycznie i planowo. Czy to realne? Nie wiem. Wielu anarchistów nie chce o takim podejściu słyszeć, a aktywistów, którzy przykładają do tych kwestii dużą wagę, nazywają „łowcami struktur”. No cóż, jeżeli FA nie oprze się o działające lokalnie sekcje, to faktycznie przestanie być strukturą, przestanie istnieć.

Jak powiedzieliśmy Federacja spaja ruch. Bez FA ruch rozpadnie się na wiele formacji, które z biegiem czasu mogą się od siebie oddalać. Jakakolwiek współpraca, nawet na minimalnym poziomie, może przestać funkcjonować. Jednak znaczenie Federacji jako spoiwa różnych inicjatyw słabnie. Sama koncepcja FA jako „zgromadzenia”, „wiecu” nie wystarcza, aby, na co dzień spełniać funkcję wspierającą i spinającą różne anarchistyczne przedsięwzięcia. FA staje się coraz bardziej balastem.

Pytania i odpowiedzi
W tym momencie można się odnieść do tekstu podpisanego jako Veronika Sinewali z Grupy anarchistycznej "Skazani na Irlandię" (ukazał się na www.cia.bzzz.net), która wychodząc od mojego tekstu nt. dzisiejszego kryzysu giełdowego, rozpoczęła dyskusję dotyczącą stanu ruchu anarchistycznego w ogóle i jego ewentualnej roli, kierunków działania itd. "Veronika" zarzuca mi, że w tekście „Krach na giełdach”, w którym napisałem, że możemy spodziewać się w ciągu trzech lat wybuchu społecznego, nie precyzuję odpowiednich pytań. Tekst, który stał się podstawą do dyskusji, nie miał jednak takiego zadania. Oczywiście potrzebujemy poważnej dyskusji, a to oznacza, że potrzebujemy sformułowania problemów, np. w postaci pytań. Wydaje mi się, że te pytania, w kontekście ruchu anarchistycznego, od kilku lat zadaję.

Osią ich jest generalny problem dotyczący tego, jak ruch anarchistyczny zamierza uczestniczyć w walkach klasowych pracowników - bo chyba nie ulega wątpliwości, że one dziś dominują. Nie jest to w odniesieniu do naszego ruchu pytanie abstrakcyjne, bowiem istnieje tu nurt, który przeczy znaczeniu walk pracowniczych, wskazując, że główną siłę stanowili w tym przypadku przedstawiciele klasy wielkoprzemysłowej, która straciła na znaczeniu. Teoria upadku klasy robotniczej i deproletaryzacji, formułowana od lat ’60 XX wieku, natrafiła na inny nurt przemyśleń, mówiący, że pracy najemnej nie ubywa, lecz przybywa. Można powiedzieć, że proletaryzacja dotyka dziedzin, które do tej pory się temu opierały. Na przykład wyższe uczelnie przestały być jakąś specyficzną instytucją o naukowym charakterze, a stały się częścią przemysłu – przemysłu edukacyjnego. Są to wielkie zakłady pracy, skupiska najemnej siły roboczej wykorzystywanej na potrzeby gospodarki kapitalistycznej.

Tak czy inaczej powstanie IP, ZSP - grupy te zostały zainicjowane przez anarchistów - dowodzi, że problematyka pracownicza w ruchu dominuje, stała się głównym tematem dysput, sporów i działań anarchistów w Polsce. Wiadomym jest też, że inne obszary tradycyjnego już zainteresowania ruchu anarchistycznego, np. problemy ekologiczne, mogą i powinny być postrzegane w kontekście tego, co moglibyśmy nazwać ekonomią polityczną. Nie chodzi tu tylko o ochronę środowiska pracy, ale także o fakt, iż te same mechanizmy współczesnego kapitalizmu, które prowadzą do wyzysku pracowników, są przyczyną degradacji środowiska naturalnego. Walcząc z wyzyskiem pracowników, walczymy w obronie środowiska naturalnego. Rozwiniecie tej tezy powinno być jednym z zadań ruchu. Natomiast tu chcę przez to powiedzieć, że podjęcie problematyki pracowniczej nie przeczy istotności np. problematyki ekologicznej, wymaga tylko zmiany perspektywy, aby na gruncie praktycznym odnaleźć skuteczne formy argumentacji i aktywności. Podobnie jest z innymi ważnymi kwestiami: kulturą, antymilitaryzmem, feminizmem, wolnością słowa, itd. Im szybciej ta nowa optyka zostanie przez ruch anarchistyczny przyswojona i twórczo rozwinięta, tym większą odegra on w przyszłości rolę, odciskając swoje piętno na ruchu społecznym.

Jestem przekonany natomiast, że wszyscy ci dotychczasowi uczestnicy, których brzydzi perspektywa klasowa i proletariacka, z ruchu anarchistycznego wypadną i tendencji tej nie ma sensu się opierać.

Kapitalizm i malkontenci
Twierdzę, że system kapitalistyczny znajduje się w okresie szczególnego rozchwiania. Nie jest to jakaś specjalnie odkrywcza teza. W wyniku wewnętrznych sprzeczności, okresów dekoniunktury, kapitalizm przeżywa trudniejsze chwile, co mniej więcej 10 lat. Co 10 lat dochodzi do większych lub mniejszych poruchawek społecznych. Tym razem okresowa dekoniunktura nałoży się na ogólny kryzys systemowy. Prawdopodobieństwo głębszych zmian staję się wyjątkowo prawdopodobne, ale nie oznacza to, że zmiana ta będzie przebiegać w kierunku dla nas korzystnym – czyli będzie miała charakter emancypacyjny, upodmiatawiający ludzi. Równie dobrze kryzys może zakończyć się ustanowieniem kolejnej formy dyktatury. Kapitalizm staje na rozwidleniu dróg, a co się stanie zależy także od naszych działań. Jednak w okresie, kiedy jest on strukturalnie rozchwiany, wysiłek nawet relatywnie niewielkiej grupy osób, może skutkować dużymi zmianami. Krótko mówiąc przed taką szansą teoretycznie dziś stoimy. Przewidywanie w naukach społecznych ma jednak charakter indukcyjny, uprawdopadabniający, z pewnych przesłanek możemy przypuszczać, że coś się stanie, ale być tego pewni nie możemy.

Tymczasem mamy w ruchu dyżurnych malkontentów, którzy swoje obiekcje niezmiennie opierają na autopsji, czyli tylko na tym co usłyszą u „cioci na imieninach”. Jeżeli są zdruzgotani zespołem konserwatywnych przekonań swojego najbliższego otocznia, to przenoszą ten obraz na wnioskowanie o całym społeczeństwie, co oczywiście jest nieuprawomocnione. Społeczeństwo nie jest skonstruowane tak, iż dzieli się jedynie na rządzonych i rządzących. Jego struktura jest o wiele bardziej skomplikowana. Istnieją różne klasy i grupy interesów, o różnych zespołach przekonań. Oczekiwanie, że nagle wszyscy rządzeni zaczną mówić jednym głosem, jest podejściem, ze socjologicznego punktu widzenia, beznadziejnym. Oczekiwanie, że wszyscy osiągną mityczny poziom świadomości, niezbędny do podjęcia rewolucji, jest nonsensem. Leniniści zdając sobie sprawę, że taka sytuacja jest niemożliwa, akcentowali rolę partii, w której obowiązywała jedna doktryna. Partia miała stać się wyrazicielką jednomyślnej woli, nawet nie całego społeczeństwa, ale klasy robotniczej, jako jej „przewodnia siła”. Lenin był empirystą, wierzył, że umysł człowieka jest jak lustro, w którym odbija się zewnętrzna rzeczywistość, przez co można go w dowolny sposób kształtować. Partia miała ten obraz uosabiać i go narzucać.

My anarchiści jesteśmy raczej racjonalistami i za Chomsky’m twierdzimy, iż jednostka posiada pewną wrodzoną zdolność, pozwalającą jej, na wzór gramatycznych kompetencji językowych, kształtować niezależne poglądy. Człowiek nie jest zatem całkowicie zdany na to, jak go kształtuje otoczenie... i władza. Kwestia ta ma dla ruchu anarchistycznego zasadnicze znaczenie praktyczne. Nie staramy się nikogo indoktrynować, lecz pobudzać do samodzielnego krytycznego myślenia i działania, ujawniając, że obecna konstrukcja społeczeństwa, służy nie większości, tylko jego niewielkiej części. Nie chcemy społeczeństwa rekonstruować, tylko dekonstruować. Na tym właśnie, jako formacji politycznej, polega nasza względna jednolitość przekonań światopoglądowych, a nie na roszczeniu sobie prawa do jakiejś prawdy.

Przykład: od kiedy ruch anarchistyczny zaczął się (na nowo) interesować bliżej ruchem pracowniczym, modna stała się ulotkowa krytyka reformistycznych związków zawodowych i podpowiadanie robotnikom co powinni robić. Anarchiści biegali na wszystkie demonstracje i rozdawali ulotki, "otwierające oczy" pracownikom, jak to się ich oszukuje, jak to "na ich plecach" biurokraci związkowy się ustawiają, itd. Wynikało to z przekonania o możliwości dowolnego kształtowania świadomości i braku wiary w to, że niektóre kwestie dla robotników są całkiem jasne (np. że związki zawodowe są skorumpowane), a także nie brano pod uwagę faktu, że mylić się mogą w ocenie sytuacji sami anarchiści, np. co do priorytetów walki. Nikt z nas nie był całkowicie wolny od tego „grzechu”. Wielu z nas twierdziło np., że postulaty płacowe, są postulatami „mało rewolucyjnymi”. Tymczasem jest to raczej kwestia, czy są to postulaty „skromne”, czy „konkretne”. Postulat i walka o 50 procentowe podwyżki jest jak najbardziej rewolucyjna, o czym najlepiej świadczy reakcja pracodawców, bezwzględnie zwalczających radykalny ruch rewindykacyjny.

Dobrym przykładem innego podejścia do omawianego tu problemu, jest to, co działo się w poznańskich zakładach Cegielskiego. IP za pomocą planowego działania najpierw rozpoznała sytuację w zakładzie i uznała, że walka o zdecydowanie wyższe płace jest dla załogi problemy podstawowym (nie zawsze, wbrew pozorom, tak jest), potem zmusiła oficjalne związki do pokazania, po której stronie faktycznie stoją, a następnie zaproponowała konkretną alternatywę w postaci ogólnych spotkań pracowników, na których dyskutowane były wszystkie ważne sprawy. To przykład autonomii na bardzo małą skalę, ale pokazuje zupełnie odmienne podejście do tego w jaki sposób powinien działać ruch. Odmiennie do tego w jaki sposób się na to często w ruchu patrzy, czyli najpierw działacze wymyślają sobie jakiś program, a potem starają się go nauczać niczym 10 przykazań.

Problem zmian systemowych, anarchizacji życia społecznego, nie leży zatem wyłącznie w kwestii świadomości społecznej. Gdyby tak było, stalibyśmy na straconych pozycjach, bowiem władza, kościół, kapitał dysponują środkami niewspółmiernie większymi od naszych, żeby zrobić ludziom „wodę z mózgu”. I starają się. Fakt, iż ciągle natrafiamy na przejawy samodzielności w myśleniu i działaniu, dowodzi tylko, że wolnościowa perspektywa jest w dalszym ciągu w społeczeństwie żywa.

Niektórzy mówią: „Cóż z tego, że większość ludzi opowiada się przeciwko wojnie w Iraku i Afganistanie, jak demonstracje antywojenne skupiają, co najwyżej kilka setek uczestników?” A zatem świadomość to nie wszystko, jest problem behawioralnego, czyli fizycznego zaangażowania z jednej strony, a z drugiej uwarunkowań strukturalnych. Uważam, że kryzys ruchu, jeżeli o nim mówimy, bierze się z kwestii strukturalnych bardziej, niż świadomościowych - z braków organizacyjnych, infrastrukturalnych, materialnych i na nich powinniśmy się głównie skupić.

Jarosław Urbański

Tekst pochodzi z portalu www.rozbrat.org

bdb text Jarka!

podział musi nastąpić, bo są rózne poglądy wśród tzw. środowiska anarchistycznego, nie wyobrażam sobie anarcho-syndykalistów czy anarcho-komunistów, którzy wspólnie działają ze zwolennikami Korwina...

Sorry, ale niedawno ktoś z

Sorry, ale niedawno ktoś z FA Kraków powiedział mi, że nadał mają tacy ludzi i jest pewien kontakt z UPR. Ja także jestem ciekawa jak z jednej strony walczą z kapitalizmem, a drugiej współpracują z kapitalistami. Pewnie to jest jak niektórzy anarchiści walczą z państwem ale współpracują z partiami.

?

UPR i FA Kraków? :)))
Może chodzi o pojedynczych ludzi, bo na pewno nie o partię. Siejesz ferment póki co...

Pewnie chodzi o pojedynczych

Pewnie chodzi o pojedynczych ludzi. Tak powiedział mi 2 różnie osoby z tej grupy. Nie wiem dlaczego mieli kłamać o tym.

od razu podział...

od razu podział... anarchokomunizm, anarchosyndykalizm - niech to będą tylko różne metody w osiągnięciu tego samego celu. niech istnieje parę mniejszych organizacji, ale niech współdziałają. zamiast rozpadu - decentralizacja

rozpad ruchu

rozpad ruchu anarchistycznego i podział na mniejsze ruchy nie musi być złym znakiem. Anarchizm w tym kontekście będzie punktem wyjściowym, dla szeregu działań, zróżnicowanych tematycznie i taktycznie. Wówczas krytykę państwa podnosić będzie się w środowisku pracowniczym, ekologicznym, regionalistycznym (ten nurt w rodzimym anarchizmie zdecydowanie rośnie w siłę) i wielu innych.
Oczywiście można oprzeć swą krytykę na takim oto argumencie; jak zwykle wszystko zdominują kłótnie.
Dla mnie kłótnia nie jest zjawiskiem negatywnym, o ile wnosi cokolwiek i nie jest oparta na czynnikach personalnych. Takie kłótnie towarzyszą anarchizmowi od początku jego dziejów, są z nim nierozerwalnie związane.
Pytanie zatem nie powinno brzmieć; czy FA będzie istniała czy nie.
Powinniśmy zadać sobie pytanie; czy stać nas na poważną politykę bez popadania w personalne zawiłości.

...

Błędem ruchu[jesli takowy jeszcze istnieje]jest/było zamykanie sie w wielkich miastach.Co jest widoczne przy ogolnopolskich kampaniach.Przykladem niech bedzie przegrana kampania anty tarczowa, sprzeciw wobec tarczy istnieje tak w miastach jak i w miasteczkach czy też wioskach.Niestety ruch @ ograniczył sie do kilku miast jednej czy też dwuch akcji ulotkowych[w Częstochowie podpisy były zbierane co sobota od lutego do wakacji przez TRZY osoby].I nic poza tym.Oczywiscei była też demonstracja w Rędzikowie-ale problem tarczy to caly kraj.
Co do I.P czy tez wchodzenia w ruch związkowy.To też jest problem nie tylko duzych miast,duże zakłady dzialaja też poza duzymi centrami ale problem łamania praw pracowniczych jest ten sam a moze nawet wiekszy.A to dla tego że nie istnieje ruch związkowy w takich zakladach.Ogolnie tekst Jarka można przyjac jako szerszy temat do obgadania.Aha,jedna uwaga skoro są zjazdy to czemu istniejące sekcje,lub osoby indywidualne i zainteresowane ruchem olewają zjazdy?
Przepraszam za błędy

Tekst, moim zdaniem, ma

Tekst, moim zdaniem, ma kilka ciekawych punktów jednak skacze z tematu na temat i nie dociera do istoty żadnych z problemów. Jeśli chodzi o uwagi na temat FA, to jako były uczestnik Federacji, mam wrażenie, że było to napisane przez kogoś, które nie miał za dużo kontaktu z tą formacją.

NP: "Do tej pory ważną rolę w utrzymaniu względnej jednorodności ideowej i organizacyjnej ruchu pełniła Federacja Anarchistyczna."

To jest totalna bzdura. Jednym z najważniejszych problemów FA było to że NIE było ani jednorodności ideowej, ani wspólnych pomysłów na temat organizacji.

Jak inaczej można wytłumaczyć dlaczego nie udało się uchwalić wspólnego programu? Notabene: niektórzy ludzie i sekcje (m.in. znajdujące się obecnie w IP) uważały, że nie warto alienować libertarian.

Niektórzy członkowie FA opowiedzieli się za indywidualnym członkostwem. Oni byli zawsze obojętni, lub przeciwni wprowadzeniu określonej struktury.

Uwazam ze FA spelnila zupelnie inną rolę: utrzymania ideologii anarcho-syntezy.

Inny bląd:

problematyka pracownicza w ruchu dominuje, stała się głównym tematem dysput, sporów i działań anarchistów w Polsce.

To w jasny sposob nie jest prawda. Wiele osób nie jest zainteresowanych i nie bierze w tym udzialu. Fakty sa inne: kilka dzialająych grup zajmuje się ta problematyką i moze te grupy dominuja np w prasie anarchistycznej. Ale jak widac z naszego kalendarza na CIA, to nie jest glowym tematem dzialan anarchistow w Polsce.

Dalej niestety propagujesz ideologię liberalnego relatywizmu: trzeba miec poglądy, ale nie warto myslec ze masz rację lub traktować coś jako prawde. To calkowita bzdura - kazdy kto cos interpretuje traktuje swoje mysli jak jakas prawde. Sam piszesz teksty, uwazasz ze masz racje. Natomiast, od rozpoczęcia nowego ruchu anarchistycznego w Polsce w latach 80tych, dominuja takie niezdecydowane poglądy, bo dominujaca ideologia twierdzila ze "nie ma prawdy", więc jak ktos powiedziel ze kapitalizm jest zly, zawsze ktos mial pretensje ze to jakas "prawda objawiona". Takie myslenie tylko sluzy bezideowym ludziom, ktorzy nie chca miec pogladów, co stalo się jedna z glownych cech postmodernizmu.

Na przyklad, rozumiem ze krytykujesz ludzi, ktorzy rozdaja ciekawsze ulotki pracownikom, jakby to byla arogancja z ich strony, ze ktos chcialby korzystac z okazji aby rozpowszechnic jakies bardziej radyklane poglady. W takiej sytuacji, według ciebie, anarchisci powinni zachowac swoje poglady dla siebie i nie mowic ludziom ze to system kapitalistyczny jest zly? Ze warto organizowac sie dla czegos wiekszego niz 50% powyzka plac? W takim razie, lepiej od razu wstapic do jakiegos zwiazku glownego nurtu.

Niestety, walka o podwyzki to nic rewolucyjnego. To swiadczy tylko o tym, że ktoś chce lepiej zyc - a nawet burzuje chcą miec podwyzke. To nie swiadczy o swiadomosci klasowej. To nie znaczy ze ktos kto chce wywalczyc podwyzke chce obalic kapitalizm. Oczywiscie zawsze powinnismy wspierac walke o podwyzki, a niektore z tych walk moga miec ciekawe aspekty, ale sama w sobie ta walka nie jest czyms rewolucyjnym.

Nie warto rezygnowac z projektu propagowania radykalnych pomyslow. Jak ktos nie chce ich przyjac, nie musi, ale jak nie bedziemy probowac rzucac bardziej radykalnych pomyslow, ci ludzie nigdy nie uslysza naszych argumentow. Albo wierzysz ze masz dobre argumenty, albo nie.

Tekst porusza istotne

Tekst porusza istotne tematy, choć nie jestem pewien, czy mogę zgodzić się z jego konkluzjami. Według mnie, "grzechem pierworodnym" ruchu jest akceptacja podziału na "ONI, robotnicy" i "MY, aktywiści". Jak słusznie zauważa Jarek, większa część uczestników ruchu od dawna sama jest pracownikami - a więc ten podział stał się zupełnie nieaktualny. Mam wrażenie, że wiele dyskusji kręci się wokół tematu "jak MY możemy dotrzeć do ONYCH". Z błędnie postawionej diagnozy ("MY jesteśmy oddzieleni od ONYCH") wynikają błędne strategie ("MY musimy zapomnieć o własnej specyfice, by zjednać sobie ONYCH").

Nie chodzi przecież o negatywny stosunek do walk płacowych (nikt, oprócz libertarian się nim nie sprzeciwia), czy do roli związków zawodowych (nawet tych reformistycznych), ale o ujęcie jednostkowych dążeń w ogólnej wizji walki klasowej. Bez krytycznej analizy i ścierania się różnych opinii nie da się wytworzyć spójnej i przemyślanej strategii. Łączenie rewolucyjnej retoryki z mainstreamową praktyką raczej nie jest kierunkiem obiecującym dla idei anarchistycznej.

Poruszasz też temat "odpłynięcia" dość pokaźnej grupy anarchistów związanych z ekologią i feminizmem do środowisk pozarządowych i liberalnych. Zjawisko to rzeczywiście wystąpiło, z wielką szkodą dla ruchu anarchistycznego, ale jego przyczyną był raczej brak otwartości środowiska na poważne problemy poruszane przez ekologów i feministki. Nawet teraz, choć liberałowie zainwestowali potężne środki w przechwycenie części wolnościowego środowiska (i nadal to robią, vide platformowa atrapa zwana "Krytyką Polityczną"), duża część osób zaangażowanych w codzienną walkę o prawa przyrody i prawa kobiet wcale nie jest stracona dla anarchizmu i myślę, że nadal istnieje możliwość ich powrotu do ruchu, gdyby ten coś zaczął im oferować.

Stwierdzenie takie jak: "dotychczasowi uczestnicy, których brzydzi perspektywa klasowa i proletariacka, z ruchu anarchistycznego wypadną i tendencji tej nie ma sensu się opierać" jest moim zdaniem niezwykle aroganckie i doprowadza raczej do marginalizacji i alienacji anarchistów w inicjatywach, które współtworzyli. To wielki błąd, tym bardziej, że przez pojęcie "perspektywy klasowej i proletariackiej" często rozumie się zwykły populizm.

Ależ MY -aktywiści w

Ależ MY -aktywiści w pewien sposób jesteśmy od tych Onych oddzieleni!!! Z bardzo prostej przyczyny - aktywiści ruchu w zdecydowanej wiekszości ( z moich obserwacji) wywodzą sie z klasy średniej. Ma to powazne konsekwencje , bo choć teoretycznie w relacjach pracy jestesmy na podobnych pozycjach co klasy niższe , o tyle w sposobie życia , kodach językowych jakie używamy należymy do zupełnie innej klasy społecznej.

Dlatego też wyskakiwanie z ulotkami mówiącymi o walce klas, przejmowani fabryk etc z góry stawiamy sie na straconej p;ozycji uzywając odniesień ideologicznych i języka który jest albo absolutnie nieczytelny albo rozumiany na opak przez klasy niższe.

Jaki z tego morał? Taki że w odróżnieniu od tego co napisałeś wychodząc z założenia że jestesmy oddzieleni od Nich , powinniśmy pamietac o wynkiających z tego ograniczeniach.

W kwestii ruchu ekologicznego i feministycznego to problem leży moim zdaniem gdzie indziej niż w otwartości ruchu. Po prostu oba ruchy są od pewnego czasu korumpowane przez "system". Granty , dotacje , szkolenia , warsztaty robione za kaske z UE i możnych tego świata- to wszystko powoduje, że pełna kontestacja ze strony osób zaangazowanych w inicjatywy ekologiczne czy feministyczne staje sie coraz bardziej wątpliwe\a. Ok można sympatyzować z anarchistami , ale po co nadstawiać za bardzo głowe gdy "system" oferuje całkiem przyjemną nisze dającą złudzenie że "pcha sie świat do przodu".

"klasa średnia" "klasy

"klasa średnia" "klasy niższe"? O co chodzi lol to jest liberalna nowomowa. "teoretycznie w relacjach pracy jestesmy na podobnych pozycjach" TEORETYCZNIE??? jesteśmy robotnikami i to jest dla ciebie coś teoretycznego... no dawno się tak nie uśmiałem

Teoretycznie , ponieważ

Teoretycznie , ponieważ poza wąskim gronem osób które definiują swoją pozycje w społeczeństwie w oparciu o pozycje w ramach podziału pracy , zdecydowana wiekszośc społeczeństwa (w tym duża część anarchistów do czego zapewne sie nie przyzna) definuje swoją pozycje ze względu na styl zycia (zapewne częściej ten do którego aspiruje niż rzeczywisty). Jednym słowem widzą się bardziej częścią jakieś warstwy ( w ujeciu Webera ) niż klasy ( w ujęciu Marksa).

Termin "klasa średnia" używam nie w znaczeniu ideologicznym (jaki nadaje mu neolibrealizm) , ale socjologicznym. Widzisz różnice?

Dziś w systemie późnego

Dziś w systemie późnego kapitalizmu, trudno w ogóle mówić o klasie robotniczej zawężając to pojęcie do robotników fabrycznych. Tylko CAŁA klasa pracująca może wygrać z kapitalizmem.

A kto je zawęża do

A kto je zawęża do robotników fabrycznych? Może marksiści ale nie anarchiści bo od początku te definicje klasy robotniczej rózniły się

Co za durny komentarz.

Co za durny komentarz. Mówienie dzisiaj o "klasie średniej" jest mówieniem o niczym. Socjolog Urbański zarabia mniej niż górnik.

Tyle że z faktu że

Tyle że z faktu że socjolog zarabia mniej niż górnik nic nie wynika w kwestii ich świadomości! Prawdopodobnie 90 % socjologów , jako osoby ze studiami wyższymi będzie samych siebie definiowało właśnie jako klase średnią, podczas gdy górnicy to chyba ostatnia duża grupa społeczno-zawodowa o tak silnie rozbudowanym etosie.
Sęk w tym że jednostki przynależące do obu grup raczej nie widzą wspólnego interesu wynikającwgo z podobnej pozycji z punktu widzenia stosunków pracy. Różni je wszystko (przynajmniej w ich mniemaniu) : wykształcenie , sposób życia, aspiracje , częstokroć nawet obszar zamieszkiwania w ramach miasta.
A wy chcielibyście wyskoczyć do jednych i drugich ,stosując notabene raczej jezyk socjologów niż górników z haslem proletariusze wszystkich krajów... Tak sie nie da

właśnie Akai!

jak ktoś (np. ja) kto ma antykapitalistyczne poglądy może współpracować z kimś kto ma poglądy pro-kapitalistyczne? nie może tu być mowy o jakiejś wspólnej "platformie" !!!

Jeżeli kiedyś jako

Jeżeli kiedyś jako prawdziwy "syndykalista" bedziesz działał np. w związku, to okazać się może, że niektórzy pracownicy działający w tym związku mają całkiem swiadome poglądy "pro-kapitalistyczne" - to nie jest teoretycznie gdybanie, gdyż taka jest rzeczywistość. Co wtedy? Wybierzesz ideową czystość, która nakazuje ci trzymać sie od takiego człowieka przynajmniej 100 m. odstępu czy może wspólną platformą bedzie platforma klasowa? niestety waskie postrzeganie rzeczywistości w kategoriach ideologicznych sprawia, że wielu anarchistów nie potrafi proponować skutecznej strategii. To dopiero w trakcie walk klasowych ujawnia się bez żadnych zasłon, przekłamań realny obraz systemu i miejsce w nim poszczególnych osób. Dlatego nie przejmowałbym się za bardzo "pogladami", gdyż w trakcie prawdziwego starcia zostaną one odrzucone.

Tak jak to opisano w tekście gdzie działania (nie "pomysły")IP doprowadziły do sytuacji w której mainstreamowe związki musiały opowiedzieć się po stronie zarządu wbrew stanowisku pracowników. Doprowadzono do starcia, w którym pokazały one swoje prawdziwe miejsce w systemie jako obrońcy interesów zarządu, a nie robotników.

To jest własnie to co powinni robić anarchiści, a nie sprowadzać tą ideę do egocentrycznego propagowania własnych "pomysłów". Nawet z psychologicznego punktu widzenia taka strategia nie może przynieść żadnych rezultatów.

blablabla jan guz

blablabla
jan guz anarchistów

Czy to oznacza, że w epoce

Czy to oznacza, że w epoce kapitalizmu antykapitalistyczne związki zawodowe są generalnie niemożliwe?

Insynujesz, że

Insynujesz, że "syndykalista" nie jest prawdziwym związkowcem bo nie lubi kapitalistów? W trakcie prawdziwego starcia kapitaliści będą po drugiej stronie barykady.

Nie, będę z takim

Nie, będę z takim człowiekiem rozmawiać i przekonywać do swoich racji. Jeśli razem pracujemy, istnieje możliwość pokazania na konkretnych przykładach mechanizmów wyzysku. Nie zawsze ludzie potrafią to przełożyć na światopogląd ogólny, często winią konkretnych szefów, a nie system w ogóle, niemniej działania samych pracodawców często robią wiele, by uświadomić pracowników.

Tak naprawdę nie istnieje podział pomiędzy "działaniem", a "pomysłami" - teorią, a praktyką. Jedno musi wynikać z drugiego - co zresztą wynika z marksowskiej optyki, na którą się powołujesz. Żeby mówić o "skutecznej strategii" trzeba jeszcze wiedzieć, co jest celem tej strategii. Tej refleksji często brak.

Jeśli idzie o aspiracje do klasy średniej większości pracowników - ostatnio dokonała się znacząca korekta ich świadomości w związku z barierami z którymi się zderzyli (brak możliwości kupna mieszkania, brak podwyżek płac, itp...)

"Jeśli idzie o aspiracje do

"Jeśli idzie o aspiracje do klasy średniej większości pracowników - ostatnio dokonała się znacząca korekta ich świadomości w związku z barierami z którymi się zderzyli (brak możliwości kupna mieszkania, brak podwyżek płac, itp...)"

Doprawdy? I niby zaczeli sie postrzegać w kategoriach klasowych? Coś mi sie nie wydaje. Jak to sie niby przekłada na rzeczywistośc , bo jakoś tego nie widać.Tym bardziej że naprawde silnie jest w polskim społeczeństwie zakorzeniony liberalny dogmat że porażki i ograniczenia wynikają nie z czynników strukturalnych ( np pochodzenia czy pozycji klasowej) , ale z indywidualnych dyspozycji jednostki.Jeżeli nie moge kupić meiszkania to nie dlatego że tak działa kapitalizm ale dlatego ze nie dość mocno pracuje, nie mam szczęścia etc, ale już za chwile jak zostane szefem zmiany to dostane kredyt i będzie mnie stać.

Racja. Tylko jeszcze jedno -

Racja. Tylko jeszcze jedno - ludzie także muszą rozumieć, że socjaldemokracja to nie antykapitalizm, tylko pewne ograniczenie kapitalizmu. Czasami możemy mieć wspólną krytykę czegoś, ale niestety są ludzie w ruchu, którzy nie widzą różnicy. Za słaba jest analiza kapitalizmu.

Związki zawodowe z reguły

Związki zawodowe z reguły nie mają charakteru klasowego.

Anarchiści lewicowi powinni

Anarchiści lewicowi powinni zerwać z socjaldemokracją.

zerwanie już nastąpiło

powoli ale FA ze swoim ogonem alternatywnej apolitycznej subkultur tonie, i dobrze

Od dawno nie byli

Od dawno nie byli apolitycznych subkultur w FA. Problem polega na tym, że aktywiści FA, które zawsze chcieli być "otwartych dla wszystkich" nie mieli i nie mają wysokich standardów.

Nadal są organizowane imprezy odniosące się do kontrkultury, np jak ten festiwal w Lublinie. Tam będzie sporo ludzi, których, według ciebie pewnie są "prawdziwymi anarchistami" ale nadal chodzą na takie imprezy. Nadał organizują koncerty, grają w zespołach i uważają to za pracę polityczna.

Cały te gadki o "subkulturze" nie mają większego sensu, kiedy widać, że ci, którzy najwięcej narzekają o tej subkulturze mają naprawdę coś wspólnego z tym.

gdzie tu widzisz

gdzie tu widzisz socjaldemokracje????

Klasyczna socjaldemokracja

Klasyczna socjaldemokracja spod znaku Kautsky'ego i Bernsteina łączyła rewolucyjną retorykę z reformistyczną praktyką - myślę że paralele są widoczne.

@

ech a może tak zaczniemy się zastanawiać i zadawać sobie pytania czy jest potrzeba czegoś w rodzaju federacji i jaka jeśli tak, ma ona być. jaka przyjąć strukturę, formy organizacyjne i czym i wjaki sposób sie zajmować.

Czemyu metys zadajesz tak

Czemyu metys zadajesz tak dziwne pytania- Jest potrzeba bo wielu ludzi i ośrodków wciąż jest w federacji. Jeśli ty nie masz takiej potrzeby to sam sobie odpowiedz najpierw.

ruch

nic nie powiedziałem że nie mam takiej potrzeby,ale pytam się po co i do czego jest nam potrzebna, bo chyba nie po toby trwała i że jest tak od lat.
wręcz coś przeciwnego.uważam że dla ruchu ważnym jest istnienie struktur ogólnopolskich. czegoś w rodzaju kongresu @, pracy merytorycznej i przygotowawczej w grupach zadaniowych nad wydawnictwami, kampaniami, analizami , taktykami itd., itp.
to że jest potrzeba bo wielu ludzi jest w federacji mi nie wystarcza, ja się pytam też siebie i na lokalnych spotkaniach jaka to federacja. twierdze że czas ze względów globalnych, społecznych i zwykłego rozkładu tej struktury ,nagli.
zaraz zostaniemy naprawdę z ręką w nocniku i będzemy mogli sobie patrzeć przez szybę na świat wspominać dawne czasy i narzekać że to co widzimy kręcą reformiści, politykierzy, karierowicze, krytyki polityczne i inne lamenty. jak Wallerstein min. pisze to od nas zależy kierunek i forma przemian ,które właśnie teraz a nie w mitycznej przyszłości, następują.tyla.

Doniesienia o smierci FA.

Tekst jest zbyt obszerny by nie tracąc tygodnia czasu na pisanie można było się do niego w pełni odnieś - więc pokrótce. Co o za kryzys na cym polega - jakieś ośrodki odpadaj - toć to normalne -i jak się nie robi porządków prze 5 lat to stąd te zdziwienie. A może jesteśmy starymi pierdzielami zamkniętym i zakisłym we własnym gronie? Nic z tych rzeczy - wciąż pojawiają się nowi ludzie. Inteligentni,rozgarnięci - czy bojowi? dajmy im szanse! Czy FA - było oderwana od walk klasowych? Nie była by tym o czym piszesz czyli istotnym składnikiem sceny politycznej gdyby tak było - FA wyrosła z opozycji anty okrągłostołowej, organizowała protesty przeciwko prywatyzacji,planowi Balcerowicza itd... Wystarczy sięgnąć do archiwów. Jeśli weźmiesz pod uwagę powszechną ,wręcz totalną społeczną akceptacje dla nowego systemu to nie będziesz miał wątpliwości czy problemów na odpowiedz dlaczego FA nie współpracowała ze związkami czy ich nie współorganizowała. Nie było takich grup robotniczych czy związków gotowych na tą współprace - jako przykład niech posłuży ewolucja światopoglądowa sierpnia 80. W dodatku FA przez większość lat 90 została wprowadzona w zwarcie z prawicowym/nazistowskim bandytyzmem(państwo będące wtedy zbyt słabe i niestabilne ulegające transformacji musiało znaleźć jakieś zastępcze metody neutralizacji anty systemowego zagrożenia ) . I była to walka o ulice - walka ta w zasadzie została dopiero wygrana pod koniec lat 90 - Z stąd brał się sojusz z subkulturą i z stąd jej odejście gdy te zagrożenie znikło. Widziałem wszak jak ten sojusz powstawał - jak te zagrożone grupy szukały oparcia w jakiejś strukturze i organizacji. To dotyczy składu osobowego FA - określił bym ich jako osoby z pogranicza niźli członków subkultur.
Przechodząc wreszcie do naszej propozycji - Jaką drogą odbywa się dedukcja ze indywidualne głosowanie na zjazdach ( czy jak kto się upiera członkostwo) doprowadzi do rozpadu regionalnych struktur czy sekcji? Czy jest jakieś stowarzyszenie, związek,partia, religia, której indywidualne członkostwo uniemożliwiało by tworzenie autonomicznych regionalnych struktur? nie rozumiem więc tego zarzutu. Co do emisariuszy - ależ proszę bardzo niech jeżdżą.
Jądrem problemów w FA jest zator decyzyjny - to powoduje częstą reprezentatywność zjazdów ( nie korzysta się zepsutych mechanizmów) Granie na zjazdach w wewnętrznych rozgrywkach na wetującą mniejszość a nie na decydującą większość. Te negatywne tendencje można przywrócić przywracając moc decyzyjną zjazdom jeśli to można inaczej osiągnąć to słucham propozycji.
Na pewno przełomem we współczesnej historii @ w Polsce było powstanie IP - chwała twórcą !!! IP przejęła na siebie główny ciężar walki frontowej. Pozytywnie oddziałuje na resztę ruchu związkowego przyczyniając się do jego radykalizacji. Ale było by poważnym błędem gdyby IP próbowało zastąpić FA. W dłuższej perspektywie przyniosło by to straty samej IP. Doprowadzając do powstania albo karykaturalnego ortodoksyjnie ideowego ZZ albo do rozmycia się ideowego w masie żądań rewindykacyjnych. Gdyż IP jest o tyle mocna o ile ma zaplecze w postaci FA. Stan zaś FA przenosi się zaś parabolą na stan FA. Do ZSP nie będę się odnosił By się nie narażać powiem ze dla mnie to pomyłka.
Na koniec jeszcze jedno - nie jest tak ze nie ma anarchizmu poza ruchem czy tez wymiarem robotniczym. Z całą oczywistością jest. Czy fakt ze subkultury zdegenerowały się do mód odzieżowo estetycznych nie wynika ze mielibyśmy anarchiści zrezygnować ze współtworzenia nowej (możliwej wszak do pomyślenia - prze to potencjalnie realnej) kontrkultury Taka kontrkulturę można nawet określić prze zaprzeczenia - jaka nie może być i do czego musi się odnosić - do swych początków. Do tego czym była kontrkultura w Polsce w latach 60/70. (Bardzo ciekawie o tym mówi Lele) Do tego co się działo w poezji, kabarecie, teatrze (wasz poznański 8 dzień) I chodz dzis upadek komunizmu w polsce przypisuje się a to papiezowi a to reganowi, wałesie a nawet gorbaczowowi to na tym tle równie uzasadnione jest twierdzenie ze komunizm w Polsce obaliła kontrkultura - to ona dokonała dekonstrukcji w świadomości społecznej ówczesnej rzeczywistości ze przestała być oczywista i jedynie możliwa a stała się nudna,żmudna i jedynie konieczna. Czy wiec zamykając się tylko wymiarze pracowniczym mamy sobie odciąć drogę od uczestnictwa w tym co potencjalnie jest tak potrzebne?. To tyle - do większej ilości spraw nie jestem wstanie się odnieś.
Lepszy jeden wieczór przegadany niż tygodnie przed komputerem
Z nadzieją ze do czegoś wreszcie dojdziemy.
a, FA-czewa

Właśnie pomyłka jest FA

Właśnie pomyłka jest FA Częstochowa, która na każdym zjedzie powtórzy jak nie jest w stanie uczestniczyć w niczym, która nie chciała alienować libertarianów, która nie był w stanie przygotować zjazdu, która proponowała indywidualne członkostwo dla FA i nawet nie pomyślał do końca jak to ma wyglądać itd itd.

To co proponujesz jest absurdem. Nie ma innego słowa. Jeśli jest jakaś Federacja, wtedy grupy w tej Federacji mają decydować o jej działalność. Konsensusem czy głosowaniem większościowym, to nie tak ważne jak koncepcja mandata. Wy chcecie zawsze przyjechać na zjedzie i decydować jak osoby prywatne. Widoczne nawet nie rozumiecie to znaczy "moc decyzyjna zjazdu". Na zjedzie jest głosowanie i tak robi decyzję i tyle. Ale to głosowanie jest oparte na dyskusji w grupach lokalnych, nie ma osobistych kaprysach ludzi na zjedzie.

Jak wiesz, weto stosuje się nie w każdej sytuacji według zasada działania FA. Np, jak wiele grup głosowało ZA nową płaszczyznę, jedna osoba, głosujący w imieniu FA Częstochowa, mógł postawić weto na ten dokument, który był rezultatem pracy ludzi z 8 sekcji FA. Jak pamiętam, raczej to FA Częstochowa lubi decydować o pracy Federacji ale nie wiele konkretnego od dawno nie włożył w pracy tej organizacji.

Cały czas czekamy na waszej nowej Federacji ale jeszcze nic nie widać.

Powodzenie.

Widzę ze awansowaliśmy na

Widzę ze awansowaliśmy na kozła ofiarnego. Tak to my jesteśmy wszystkiemu winni :) Siedzimy sobie na tej zabitej dechami prowincji i nie pozwalamy przez to nikomu nic robić.

Oh please! Nie jesteście

Oh please! Nie jesteście ofiarami. Nie jesteście wszystkiemu winni. Są pewnie wasze stanowiska, które krytykuję tutaj. Może słyszałeś, że inni też nie byli zadowoleni np z pomysłem od ostatniego "zjazdu". Ty tutaj chciałaś postulować co jest nie tak z FA. Mój postulat, niestety, jest że wiele sekcji FA traktował Federację tak jak FA Czestochowa. To jest, według mnie, jak impreza aktywistyczna a nie jak poważna organizacja. Osobiście wiesz, że nie mam nic przeciwko ciebie, tylko tak widzę wasza działalność ostatnio.

Znowu, powodzenie. Mam nadzieję, że kiedyś możecie więcej robić i że od was możemy oczekiwać coś dobrego.

Cała ta dyskusja dobrze

Cała ta dyskusja dobrze pokazuje jakim absurdem jest tworzenie zrzeszeń wśród środowisk radykalnych. O ile pamiętam kongresy anarchistyczne już dobre sto lat temu kulały z powodu wewnętrznych napięć i pro forma można uznać to za cechę genetyczną takich środowisk. Potraktujmy to paradoksalnie jako zaletę i uznajmy priorytet różnorodności nad skutecznością. Oczywiście tym samym możemy pożegnać się z odegraniem roli w ewentualnej przemianie społecznej, co jednak,przyjmując iż rewolucja jest wieczną hipotezą oraz z natury czymś niedokończonym,nie powinno budzić sprzeciwu tych,którzy mają choć troszkę zdrowego sceptycyzmu odnośnie wrodzonej ludzkiej ułomności.
Swoją drogą ciekawe wielce dlaczego anarchiści, uznający przecież oddolne,samoorganizacyjne zdolności gatunku homo, sami nie są w stanie uczynić z tej(czyżby tylko mitycznej) cechy użytku ???

Akurat FA należy do

Akurat FA należy do najstarszych organizacji społecznych czy tez politycznych w Polsce ( paradoks :) ) okazuje się wiec ze takie struktury są o wiele trwalsze i skuteczniejsze niż formalne i hierarchiczne partie i organizacje.

Są w stanie i czynią to, a

Są w stanie i czynią to, a mityczny jest brak zdolności samoorganizacyjnych wśród homo sapiens. Może popatrzmy ile obecnych partii politycznych istnieje dłużej niż FA? Niemal wszystkie rozpadają się w wyniku wewnętrznych napięć. Idąc tropem twojego myślenia jest to dowód genetycznej niezdolności do utworzenia trwałej hierarchicznej organizacji politycznej.

Nie są w stanie co pokazuje

Nie są w stanie co pokazuje powyższa,pełna oskarżeń,dyskusja.
Porównujesz anarchizm z politycznymi partiami ?? Gratuluję argumentacji. Partia ma zdobywać wyborcze mięso i tylko temu służy. Ludzie którzy je tworzą to skrajni cynicy,a trwałość przekonań ( nie mówiąć już o strukturach ) uważają raczej za przeszkodę niż cnotę.
Co do gatunku homo to albo żyjesz w izolowanej przestrzeni swego skłotu,albo ( także ) kompletnie nie znasz 5 tysięcy lat historii tego stwora. Do samoorganizowania to on może jest zdolny w jednym temacie- mordowaniu się nawzajem.

Jakiego skłotu?

Jakiego skłotu? :)
Nieważne czemu ma służyc partia polityczna ważne że jest hierarchiczną strukturą i wbrew temu co piszesz (a piszesz że takie struktury są trwałe w odróżnieniu od anarchistycznych) partie się rozpadają na potęge. Oczywiście że ludzie którzy je tworzą uważają ich trwałośc za podstawę bo tylko ona może im zapewniać władzę przez dłuższy czas (w takim systemie jaki obecnie mają czyli partyjnym). A reszta o braku samoorganizacji to prawicowe hasełka, nie interesują mnie, a historię najwyraźniej znam lepiej od ciebie (P.S. gatunek homo sapiens ma historię o wiele dłuższa niż 5 tys lat)

Naucz się czytać najpierw.

Naucz się czytać najpierw. Nie piszę,że struktury partii są trwałe,a wręcz przeciwnie. Brak zdolności homo sapiens do samoorganizacji to nie żadne prawicowe czy lewicowe hasełka,ale zwykły pesymizm do którego mam cholerne prawo. Gatunek homo ma ok 120-150 tyś lat,ale znamy tylko ok 5 tyś lat jego społecznego funkcjonowania.. pozdro

Przecież twierdziłeś:

Przecież twierdziłeś: "...już dobre sto lat temu kulały z powodu wewnętrznych napięć i pro forma można uznać to za cechę genetyczną takich środowisk." a teraz okazuje się że wszystkich innych środowisk też? Po co wiec piszesz o tym pod adresem @, logiki trochę.
No i znamy (nie wszyscy jak widać :) znacznie, znacznie więcej niż 5 tys lat (3 tys lat pne) jego społecznego funkcjonowania, 3 tys lat pne to już czasy spisanej historii
pesymizm jeśli chodzi o społeczeństwo jest typowo prawicowy, służy do uzasadniania obecnego systemu politycznego i ekon.

Jeśli pesymizm jest wg

Jeśli pesymizm jest wg ciebie prawicowy to ja wymiękam. Takiej argumentacji,przyznam z bólem,zbić nie potrafię. Mogę tylko przypuszczać,że wywnioskowałeś to z faktu skrajnego optymizmu takich tuzów myśli jak Bakunin,Kropotkin,tudzież Tołstoj. Bezkrytyczna wiara w czyste intencje rodzaju ludzkiego i możliwość stworzenia nowego człowieka cechuje po prostu ruchy skrajne,tak lewicowe jak prawicowe,ale zawsze totalitarne. ( Hitleryzm był niczym innym jak skrajnym optymizmem co do możliwości natychmiastowej i totalnej odmiany losów cywilizacji ). Przykro mi ,że nazywasz mnie prawicowcem bo szczerze niecierpię tego prądu ideowego. Jak widać jednak nie przewidujesz miejsca w ruchu dla pesymistów, co szczerze mówiąc wali mnie w kuperek.( Proponuje już zakładać teczki potencjalnym pesymistom,hehe )
PS Znamy 5 tyś lat historii społecznej,a ty znasz więcej ??? Czytasz z kości ?

Wypisujesz totalne bzdury.

Wypisujesz totalne bzdury. Hitleryzm był skrajnym socjaldarwinizmem a socjaldarwinizm na pewno byłby pesymistyczny co "natychmiastowej i totalnej odmiany losów cywilizacji" czymkolwiek by to coś nie było (ja przyznam sie że nie wiem)
Nie czytam z kości ale są tacy nazywa się ich archeologami czytają z kości i skorup :) Historia społeczna człowieka jest dłuższa nawet niż nasz gatunek (homo sapiens sapiens) nasi przodkowie, poprzednie gatunki z rodzaju homo (człowiek) tez ja mieli, wyewoluowali z gatunków zwierząt żyjacych w społecznościach, radze poczytać sobie cokolwiek na ten temat
A nasz gatunek ma historię społeczną siegającą 200 tys lat temu czyli czasu kiedy powstał.
Co do miejsca w ruchu pesymistów nic nie przewiduję :) ale na pewno nie przewiduję "miejsca w ruchu" dla ludzi którzy sa przeciwnikami samoorganizacji, to jest podstawa anarchizmu, bez względu na inne dodatkowe poglądy, ktos kto jest jej przeciwnikiem nie jest anarchistą

jedna uwaga - kto tu ma

jedna uwaga - kto tu ma prawo określać dla kogo jest miejsce w ruchu. według mojego skromnego zdania miejsce w ruchu jest dla wszystkich którzy dożą do likwidacji władzy państwowej. i to obojętnie czy się jest pesymistą czy optymistą. Wszak pesymista zakłada ze władza państwa jest jeszcze gorszym rozwiązaniem. Stare porzekadło wszak mówi ze pesymista to dobrze poinformowany optymista. I tak optymista w zamierzchłym ustroju twierdził: Wszystkich nas wywiozą na sybir. Pesymista przeczył twierdząc ze sami będziemy musieli tam pójść.

Czy ja jestem przeciwnikiem

Czy ja jestem przeciwnikiem samoorganizacji ?? Ja tylko zadaje "niewygodne" pytania :) Archeologia mówi tyle,że prawdopodobnie neandertalczyk został wytrzebiony przez homo sapiens i że kiedyś wszyscy byliśmy kanibalami.....coś optymistycznego na do widzenia :) PS:Nie każ mi czytać znowu tych samych tomów co na studiach bo mnie szlag trafi :)

Stare czytałeś te

Stare czytałeś te książki :) obecna wersja: wymarł w zasadzie bez "pomocy" człowieka (zresztą nie był naszym przodkiem tylko raczej kuzynem :)

No i napisałeś że

No i napisałeś że samoorganizacja jest "mitem"

Tekst Urabańskiego bardzo

Tekst Urabańskiego bardzo słuszny, kilka ciekawych uwag dodała też Akai

Ja powiem którtko: Ze zwolennikami kapitalizmu nie łączy nas NIC. Wszelcy libertarianie "anarcho" kapitaliści i imto podbni są WROGOWIE. Na pohybel dewiantowi sierpuchowi i innym śmieciom kapitału i systemu!!!

rozpad był logiczny i dobrze że w końcu nastąpił. Czas najwyższy okreslić jasno na płaszczyźnie "anarchizmu społecznego" (choc w sumie innego i tak nie ma) i tylko na takiej płaszczyźnie działać. anarchosyndykaliści, anarchokomuniści i wolnościowa lewica tylko takie siły stoja po naszej stronie. Czas by anarchizm powrócił do swoich korzeni do mysli klasowej i społecznie rewolucyjnej bo jedynie w takiej formie ma szanse na rozwój. I cieszę się że widzę w końcu powrót takiej myśli czego przykładem jest rozwój Inicjatywy Pracowniczej, ZSP, LA. Oczywiście grupy te nie są idealne ale to jest kierunek w którym należy zmierzać. Oczywiście jednocześnie wcale nie trzeba zapominać o sprawach takich jak ekologia i feminizm, tymniemniej perpektywa społecznie rewolucyjna musi być zachowana.

Nazywanie sierpińskiego

Nazywanie sierpińskiego śmieciem, tylko dlatego,że nie ma poglądów takich jak ty świadczy o twoim zamordystycznym potencjale i zarazem ignorancji. Brawo mister red ! Skąd się bierze w środowisku taka agresja,granicząca z totalitarną pogardą dla innych ?

To nie w środowisko -

To nie w środowisko - pamiętaj wszak ze internet jest anonimowy - to czerwona dywersja która zmierza do tego by zmarginalizować @ i dostosować go do swoich potrzeb. Co to w bowiem w tym kontekście znaczy wolnościowa lewica ano wszelka od socjalistów przez trockistów którą w zasadzie będzie trudno będzie odróżnić od zwykłej bolszewii bo tak jak one opowiadają się za centralizmem, etatyzmem i hierarchicznym organizacjami. Dlatego z taką radością przyjmują złe wieści o FA. Bo jest to struktura samodzielna i ciężka do manipulacji.

A co to chcesz zabronić

A co to chcesz zabronić wyrażanaia w ekspresywnej formie poglądów o nielubianych osobnikach??? Lubie wyrażać się jasno i dobitnie. Sierpuch to libertariański śmieć i tyle.

A mówiąc konstruktywnie:
Kryzys FA nie wziął się z niczego. Wziął się z przyczyn ideologicznych. Zasada jest taka że najpierw jest ideologia a z niej wypływa program działania. Jak nie ma w miarę spójnych podstaw ideologicznych to nie może być też realnych działań. Tak było z FA na której obrzerzach pałętały się różne sierpuchy i jemu podobne liberale odpadki z gazet takich jak anarche. No więc skoro są tacy osobnicy to logiczne jest że nie może być przyjęty żaden sensowny program bo zawsze będzie grupa która będzie to blokowała i tak nigdy nic sensownego się nie ustali. Co pozostaje? Subkulturowość. I tu tkwią praprzyczyny kryzysu/upadku FA. No bo jak nie ma programu i realnych działań to po co wogóle taka organizacja ma istnieć???

Zresztą albo jest się anarchistą ("społecznym"-innych nie ma) albo librtariainem, akapem czy tym podobnym. To są pojecia sprzeczne i łączenie ich to chyba jakaś inna forma "sojuszu ekstremów" haha a jak się kończą takie inicjatywy to wiadomo...; na tym g... daleko nie zajedziesz . Zresztą były osoby które już lata temu to widziały i mówiły jak się to skończy

"nie to że podjudzam fakty stwierdzam rzeczywistośc je potwierdza"

Naszczęście pojawiły się ciekawe i rzeczywiście dobre inicjatywy takie jak IP czy ZSP, a także prawdziwie anarchistyczna prasa typu Przegląd anarchistyczny, no czy chociażby także ważne dla ruchu CIA. Więc są wkońcu szanse na wyjście z bagna w jakim tkwił ruch przez lata. I tego wszystkim życzę

Tylko na taką ekspresję

Tylko na taką ekspresję cię stać .....hyhy,pogratulować. Nie jestem zwolennikiem libertarianizmu,ale uważam,że różnorodność jest gwarantem wolności i tyle. Myślę też,że można mówić o anarchizmie aspołecznym i już czas by taki nurt pojawił się na tym padole śmiechu.

Jak go sobie ktoś założy

Jak go sobie ktoś założy to miejmy tylko nadzieję że bedzie konsekwentny, przestanie wchodzić w interakcje społeczne i pisać głupie komentarze na necie (już o działalności społecznej w realu nie wspominając, to jest oczywiste)

Ideolo! Ideolo! To taka

Ideolo! Ideolo! To taka zabawa rozpieszczonych dzieciaków. I jaki Autorytaryzm w treści - Jest Anarchizm społeczny !!! -Innego nie ma!!! Retoryki uczyłeś się chyba od Ducze.
HA HA zaśmiał się przenikliwie wódz - i wszyscy umilkli stworzeni. Tak pora pozbyć się tych śmieci - pomiotów Sierpińskiego i jego ukrytych agentów. Nie ma wolności dla wrogów wolności! Tylko my naprawdę kochamy wolność!!! Wszystkich zbłąkanych będziemy reedukować w specjalnych obozach!!! Ci którzy trwać będą w błędzie zostaną starci w pył pot naszym butem!!!
Coś ci się bajki pomieszały.

Sierpinski byl jednym z

Sierpinski byl jednym z zalozycieli FA, poglady libertarianskie z czasem dopiero mu przyszly. A gdzie te czasy, gdy i syndykalisci i libertarianie potrafili sie dogadac. Ja bym nikogo nie nazywal smieciem. Nawet do przeciwnikow politycznych mam szacunek

tej ruch

znów schodzicie na pobocza. od początku XXI w. ruch gadał o programie, swojej niemocy, odpowiedniej taktyce, jaka strukturę ma przyjąć itd. a problem tkwi w nas i nie ma co zrzucać tego na mitycznego Sierpińskiego.
to tzw. społeczni anarchiści czy jak to zwać nie mogą się dogadać,zaproponować sensowne rozwiązania i je realizować. pitolą w internecie swoje indywidualistyczne odczucia i mądrości.
można psioczyć na FA ,ale to w jej szeregach powstały podstawy I.P. i zalążki taktyk . to FA zagospodarowywało koślawie bo koślawie część zainteresowania @. bo nikt inny tego nie robił i było by was już 5 na krzyż,przecie zawsze lepiej wiedzący nie wychylą się by uczyć się na błędach bo wygodnie być mentorem.
więc wróćmy do sedna. zorganizujmy ruch w naszym mieście, miasteczku. na początek małe spotkania i w bólu uczmy się współdecydowania.pokazik filmów w jakiej zaprzyjażnionej knajpie, plakatowanko, nawiążmy kontakty z grupami z okolic. popatrzmy co się dzieje lokalnie, są zakłady pracy, ludzie nie mają gdzie mieszkać, lokalne władze są skorumpowane, wycina się park by bogaci budowali wille. zacznijmy to drążyć.przy okazji zróbmy małą dystrybucje literatury @ i z ulotami na koncercik. wtedy zastanówmy się czy cosik na kraj by nie trza, federacji tforu jakiegoś który np. organizuje co rok w różnych miejscach konferencje @ z wykładami i prezentacją dokonań ruchu i analiz z dyskusjami, zaproszonymi naukowcami i wydarzeniami towarzyszącymi itd.
federacji która w grupach zadaniowych przygotowuje wydawnictwa co już się dzieje co nie znaczy by to jeszcze nie otworzyć, kampanie z taktyką całym kalendarium , ulotki i oświadczenia, plakaty no i fundusze. federacje która ma biuro które te materiały rozsyła do grup i wszystkich zainteresowanych. federacje dającą aktywistą na miejscu narzędzia, materiały, fundusze, merytoryczne i intelektualne przygotowanie, wydawnictwa, pomoc prawną i przeszkolenie czy w kwestiach pracowniczych czy karnych, a jak trzeba to prawnika (ACK).ruch powinien postawić przed sobą zadania i konsekwentnie je realizować np. wydawanie gazety, stworzenie grupy od lokalnych walk i przygotowywanie przez nią analiz, badań, publikacji kampanii itd.pewnie jeszcze wiele wiele innych i bardziej poskładanie jak moja chaotyczna wypowiedż.a jak chcecie to śpijcie dalej i walcie mądre czy głupie internetowe i nic nieznaczące nawet dla niedobitków dyskusje. miałeś chamie złoty róg ...

problemy z FA

były od początku to libertarianizm i subkulturowość.Anarchokomuniści i anarchosyndykaliści byli zawsze ciałem obcym,przynajmniej w niektórych sekcjach.

Dziś mamy Lewicową Alternatywe,Inicjatywe Pracowniczą,ZSP

były też grupki efemeryczne jak Autonomia Anarcho-komunistyczna,POAK i pare innych np. Solidarność Anarchosyndykalistyczna,problemy były i teraz nadchodzą efekty

Szkoda ze od początku

Szkoda ze od początku ciebie nie było - nie było komu pisać takich głupot.

prowoku

potrafisz tylko obrazać

Ciekawe czemu cię nie

Ciekawe czemu cię nie porusza gdy ktoś człowieka nazywa śmieciem?

komuchy a nie anarchole

Jak tutaj spoglądam na te komentarze to widzę jakieś sierpy, młoty i czerwone gwiazdy - niczym się to dla mnie nie różni od jakichś trockistów i innych sekciarzy.. Może to właśnie jest wasz problem: socjalistyczne hasła rodem z XIX wieku. Wasz PR przez jest fatalny, wystarczy popytać przechodniów na ulicy.
Póki co zauważam, że libertarianizm rozwija się systematycznie, stroniąc od pajaców z UPR i innych kolibrów, i propaguje wartości wolnościowe w nowoczesnym sensie (nie skupia się na związkach zawodowych, proletariacie i, robiących więcej złęgo niż dobrego, banalnych pikietach ulicznych z trywialnymi hasłąmi), dlatego też przyciąga ludzi interesujących, doceniających wolność, a zarazem twórczych i po prostu...jakichś..
Niestety, w FA klimaty ewoluują, nie zawsze, ale jednak coraz częściej w stronę komunizmu, a to,sorry, w Polsce nie przejdzie (i dobrze). I co wy tak z tym "społecznym" nastawieniem?? Jakoś nie zauważyłe wśród anarcholi jakiejś dobrze zrobionej akwizycji i wchodzenia z "ideami do ludu"....

Z całym szacunkiem ale co

Z całym szacunkiem ale co innego forum a co innego życie. Co do PR - no to cóż to akurat nie jest najistotniejsze (nie jesteśmy rządem Tuska)
Co zaś znaczy : wartości wolnościowe w nowoczesnym sensie? Co do wartości ludzi - no cóż nadchodzi czas który będzie to sprawdzał. Oskarżanie zaś FA o ewolucje w stronę komunizmu jest równe trafne jak oskarżania o prawicowość No ale albo jesteś źle poinformowany albo działasz w złej wierze.

Libertarianizm jest

Libertarianizm jest autorytarny i promuje wartości autorytarne, hierarchię, władzę, wyzysk. Złośliwie można by powiedzieć że niczym się to nie rózni od hitlerowców i innych sekciarzy. Albo może wasz problem to leseferystyczne hasła rodem z XVIII w.

heh

Rozumiem, że to żart...;)

Nie rozumiesz, co wcale nie

Nie rozumiesz, co wcale nie jest dziwne u libertarianina ;) Zresztą to bezprzedmiotowe bo i tak na szczęście to nie istnieje poza internetem

...

Myślałem, że to prowokacja, ale skoro na poważnie..to patrz mój pierwszy komentarz.

No to patrz na mój pierwszy

No to patrz na mój pierwszy komentarz, tam masz odpowiedź na swój pierwszy komentarz :D libertarianizm ma tyle wspólnego z wolnością co Partia Wolnościowa Heidera

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.