Szwedzcy kapitaliści i "państwo dobrobytu" wyzyskuje pracowników

Świat | Gospodarka | Prawa pracownika | Ubóstwo

Dziennikarze szwedzkiego Radia Kronoberg ujawnili fakt wyzysku około tysiąca polskich pracowników leśnych przez szwedzkie firmy. Płacono im połowę stawek szwedzkich, domagając się dłuższej pracy i większej wydajności.

Polskich pracowników wyzyskiwali nie tylko prywatni kapitaliści z firmy Jan Karlsson Skog AB, ale także kapitaliści państwowi z firmy Sveaskog AB należącej do szwedzkiego tzw. "państwa dobrobytu". Radio ujawniło także wyzysk około stu pracowników zakontraktowanych przez polską firmę związaną z Kościołem Zielonoświątkowym. Ludzie ci, jak wynika z tych informacji, głodują i żywią się byle czym, a zarobki, zmniejszone o ok. 20 proc. za pośrednictwo w znalezieniu pracy w Szwecji, zostaną wypłacone pracownikom dopiero po ich powrocie do kraju.

Pracownicy byli zmuszeni do rejestrowania jednoosobowych spółek, dzięki czemu kapitaliści prywatni i państwowi nie musieli odprowadzać składek socjalnych.

Przypadek ten ujawnia coś o

Przypadek ten ujawnia coś o czym mówiło się od dawna - dobrobyt szwedzkiego "państwa opiekuńczego" nie bierze się znikąd - korzystając ze swojej pozycji szwedzkie państwo i szwedzkie korporacje korzystają z taniej siły roboczej w kraju i za granicą, aby reszta mogła żyć w jako takim dostatku. Przypomina to politykę starożytnego Rzymu - gdzie biedocie Rzymu rozdawano chleb na który ciężko pracowali niewolnicy i kraje podporządkowane, czy współcześnie - w wielu rajach zbudowanych na ropie sprowadza się tanią siłę roboczą z zagranicy, aby pracowali za miejscowych.

co ty pierdolisz? Chcesz

co ty pierdolisz? Chcesz powiedziec ze dobrobyt szwedzki polega na wyzysku Polakow i innych nacji? 5milionowa Szwecja jako hegemon a'la USA? Dobre.

Wykryto wyzysk, wiec sie go ukroci. Wszedzie sa wypaczenia, ale wazne by je niszczyc. A chyba lepsze panstwo dobrobytu od panstwa full kapitalistycznego?

Anarchisci maja straszny problem ze Szwecja, bo pokazuje ona, ze wyzysk moze byc ukrocony nie tylko przez autorytarny socjalizm badz anarchizm.

Szwecja jak cała UE wraz z

Szwecja jak cała UE wraz z USA jest częścią "centrum" hegemonicznego porządku światowego, który opiera się na wyzysku biednych krajów świata i emigrantów. Tak lansowany przez socjaldemokratów szwedzki model kapitalizmu to po prostu zamaskowanie zgnilizny na której ten system stoi. Kapitalizm musi opierać się na wyzysku, jak nie tych to innych. Taka jest jego natura. Wyzysk obcokrajowców zaczyna mieć tam charakter systemowy. Mamy w tej sprawie kontakt ze szwedzkimi związkowcami do których docierają podobne sygnały. Nie mówiąc już o tym co robią szwedzkie i skandynawskie korporacje w krajach w których media o tym nie mówią.

Bardzo mi przykro, że ci zepsułem religijną wiarę w szwedzki raj na ziemi.

Xavier,

to może wytłumacz nam łaskawie, skąd się brał szwedzki dobrobyt przez kilkadziesiąt lat zanim otwarto granice na dość swobodny przepływ pracowników. Kogo wówczas wyzyskiwano? Bo przecież nie samych Szwedów.

Różnica niedoskonałego państwa dobrobytu nad doskonałym anarchizmem polega na tym, że to pierwsze istnieje realnie, a ten drugi tylko w głowach garstki fantastów. A ja wolę realny socjal i ochronę praw pracowniczych niż bajki o raju na ziemi, który kiedyś się wreszcie ziści - czekamy już z 200 lat i jakoś ziścić się nie chce.

"to może wytłumacz nam

"to może wytłumacz nam łaskawie, skąd się brał szwedzki dobrobyt przez kilkadziesiąt lat zanim otwarto granice na dość swobodny przepływ pracowników."

Z wyzysku prowadzonego w 3 świecie. Zgadnij, jaki procent dóbr konsumowanych w Szwecji jest owocem pracy szwedów?

"A ja wolę realny socjal i ochronę praw pracowniczych niż bajki o raju na ziemi" ==> To jedź do Szwecji i zakosztuj tego "realnego socjalu i ochrony praw pracowniczych" - będziesz dostawał połowę minimalnej stawki, zero socjalu, przekroczone normy godzinowe pracy i będziesz z siebie dumny, że budujesz państwo dobrobytu. Szkoda, że nie dla siebie.

I nie głosimy bajek o raju na ziemi, tylko prezentujemy szereg alternatywnych rozwiązań, a to, że ty twierdzisz, że one nie mają prawa zaistnieć, nie wprowadza ich od razu do strefy fantastyki.

A dlaczego ja mam coś

A dlaczego ja mam coś zgadywać? To ty podaj szczegółowe dane i ich wiarygodne źródło na temat wyssanej z palca tezy, że dobrobyt Szwecji wziął się z wyzysku Trzeciego Świata. Jest to teza bzdurna i żaden poważny ekonomista jej nie poprze.

Natomiast poziom ochrony praw pracowniczych w Szwecji należy do jednego z najwyższych na świecie. Natomiast pomiatanie Polakami i innymi imigrantami wcale nie bierze się z kapitalistycznej krwiożerczości, lecz z kulturowej pogardy Szwedów wobec przybłędów, którzy przyjeżdżają do ich zasobnej ojczyzny i chcą się nachapać. Ot, nieładne zachowanie, przyznaję, ale to nie kapitalizm, lecz poczucie wyższości.

A te wasze "realne alternatywy" dobrze funkcjonują głównie na papierze, bo w rzeczywistości już nie tak fajnie i bezproblemowo.

"Natomiast poziom ochrony

"Natomiast poziom ochrony praw pracowniczych w Szwecji należy do jednego z najwyższych na świecie."

Właśnie widać na załączonym obrazku.

"lecz z kulturowej pogardy Szwedów wobec przybłędów, którzy przyjeżdżają do ich zasobnej ojczyzny i chcą się nachapać"

Akurat wyzysk dotyczył pracowników przemysłu drzewnego. Wiesz jak ciężka jest tam praca? Raczej ktoś kto tam pracuje nie "przyjechał, żeby się nachapać".

Anarchistom udało się jak dotąd znacznie więcej niż jakiemukolwiek socjaldemokracie - obalić realnie kapitalizm w Hiszpanii i wprowadzić taki model gospodarczy, który nie opierał się na wyzysku. Ekonomicznie anarchiści nie przegrali (nawet socjaldemokraci przyznawali że wydajność rosła kosztem mniejszego wysiłku i pełnej demokratyzacji produkcji i dystrybucji), przegrali militarnie atakowani z dwóch stron (przez stalinowców sprzymierzonych z socjaldemokratami z PSOE oraz przez nacjonalistów Franco). A to jest istotne, bo militarnie raz się przegrywa, raz się wygrywa w zależności od sytuacji strategicznej, natomiast zwycięstwo ekonomiczne jest znacznie istotniejsze, bo pokazało że to nie są papierowe alternatywy, ale bardzo realne i przewyższające jakikolwiek ochłap z pańskiego stołu w postaci socjalu.

A to czy pracownicy w Szwecji nie są wyzyskiwani to radziłbym pogadać ze związkowcami z tego kraju. Nie dalej jak rok temu w tym kapitalistycznym raju na ziemi był ogłoszony 24-godzinny strajk generalny.

Tak myślałem: zero

Tak myślałem: zero konkretów o rzekomym bogactwie Szwecji jako efekcie wyzysku trzeciego świata.

Zero logiki w wywodach: pojęcia "ciężkiej pracy" i "nachapania się" nie są wykluczające - mój znajomy nachapał się swego czasu zbierając winogrona i myjąc talerze we Francji, a forsa z kilku lat tej harówki pozwoliła mu zostać największym burżujem w mieście.

Zero konkretów: znów głodne, propagandowe kawałki o Hiszpanii, czyli śmiesznie krótkim, niereprezentatywnym epizodzie. Zaraz pewnie podasz kolejny "poważny" przykład anarchizmu w praktyce tj. fabryki przejmowane w Argentynie. Tyle konkretów na 200 lat historii anarchizmu :-)))

Ano szwedzki kapitalizm właśnie tym się różni od anarchizmu, że nie jest rajem na ziemi i takowego nie udaje. Stąd też zdarzają się w nim zarówno niefajne zjawiska, jak i konflikty społeczne. Tyle tylko, że nie zmienia to faktu, iż skandynawski model kapitalizmu zapewnia największy na świecie dobrobyt - i to w praktyce, a nie w dziecinnych rojeniach.

Szwecja przez wieki była

Szwecja przez wieki była krajem imperialistycznym (lokalnie) potem handlowała z kim się da (była zapleczem III Rzeszy) itd.
Obecnie takie korporacje jak IKEA wyzyskują pracowników na całym świecie.

Epizod hiszpański był krótki jak napisałem z przyczyn militarnych (notabene w Hiszpanii przegrali też socjaldemokraci), a nie ekonomicznych, ale to co w nim istotne to fakt, że nie było ani powszechnego głodu, ani chaosu znanego choćby z innych rewolucji (rosyjskich chociażby), gospodarka pracowała pod dyktando pracowników, a nie na odwrót. Po prostu tam w praktyce zastosowano pewne projekty i gospodarka się nie załamała - to już jest zwycięstwo i dowód że przy sprzyjających okolicznościach da się to zrealizować.

A co do Szwecji to na twoim miejscu bym się nie cieszył. Socjal tam jest podmywany przez globalny kapitalizm wcale nie mniej niż gdzie indziej. Dzieje się to wolno, ale się dzieje i Szwecja pod tym względem raczej się zwija (mam przyjaciół w Szwecji, którzy mówią, że od lat 90. jest coraz gorzej jeśli chodzi o sprawy socjalne, a mieszkają tam od dziesiątków lat, a nie pojechali na wycieczkę tygodniową).

To raczej ty przedstawiasz mało konkretów. Powyżej masz konkretną sytuację wyzysku na sporą skalę (tylko w 3 firmach minimum 1000 osób), a szwedzcy związkowcy informują że nie są to przypadki odosobnione, a raczej ma to rozmiary systemowe. Natomiast z twojej strony słyszę głównie achy i ochy i że to jedynie "błędy i wypaczenia" - skąd my to znamy?

Socjaldemokratyzm to wykwit XX wieku i jako taki raczej pieśń przeszłości. Kapitaliści nie mają interesu już żeby utrzymywać socjal, szczególnie przy rosnącej konkurencji globalnej.

Co do raju na ziemi, to akurat anarchiści go nie obiecują. Natomiast mówią, że są systemy lepsze i gorsze, a kapitalizm, nawet socjalny opiera się na wyzysku i nie jest systemem "lepszym", szczególnie dla wyzyskiwanych.

No to pokaż mi jeszcze tych

No to pokaż mi jeszcze tych wyzyskiwanych w Szwecji - ale nie przyjezdnych frajerów, lecz rodowitych Szwedów. W Szwecji prawie nie ma czegoś takiego jak wyzysk (i to nie tyle dzięki związkom zawodowym, lecz bardzo rozwiniętemu systemowi państwowej kontroli tego aspektu życia), no chyba że ktoś wyzyskiem nazywa konieczność 6-7-godzinnej pracy dziennie (tyle trwa etatowa praca po odliczeniu przerw), żeby zarobić na siebie. I dzieje się tak od kilkudziesięciu lat. Jeśli ktoś zamiast tego woli bajki o anarchizmie albo opowieści o tym, jak to globalizacja podmywa szwedzki socjal (nawiasem mówiąc, to samo pierdzielą UPR-owcy, choć dla nich to "dowód" na niewydolność modelu socjalnego), to niech mu idzie na zdrowie - w każdej zbiorowości znajduje się niewielki odsetek ludzi oderwanych od rzeczywistości.

W każdej społeczności

W każdej społeczności znajdzie się odsetek ludzi oderwanych od rzeczywistości - dobrze powiedziane, problem w tym, że bardziej to odnosi się do ciebie niż do mnie. No, ale co tu dużo mówić, jak ktoś jest oderwany to jest. Trudno takiego przekonać i dyskusja staje się jałowa. Kręcimy się w kółko, a poza obelgami w stylu "to samo mówi UPR" i zaklęć "w Szwecji jest ok" nic ciekawego się od ciebie nie dowiedziałem. Nie mówiąc już że pisząc o "przyjezdnych frajerach" posługujesz się wybitnie UPR-owskim językiem.

Prosiłem o konkrety ws.:

Prosiłem o konkrety ws.:

- bazowania Szwecji na wyzysku trzeciego świata - dostałem gołosłowną bajeczkę ws. tego, że należy ona do jednego bloku z USA (Meksyk też należy - i co z tego) i że ma Ikeę. Ten ostatni przykład to wyjątkowa żenada, bo nawet dzieci wiedzą, że właściciel Ikei zmienił adres zamieszkania i obywatelstwo po to, żeby nie płacić w Szwecji wysokich podatków.

- wyzysku pracowników w Szwecji - dostałem opowiastkę o wyzysku imigrantów (już zakończonym - wystarczy, że gazeta to opisała) i o tajemniczych związkowcach, którzy podobno mają zatrważające informacje na ten temat. Chętnie poznam te informacje i namiary na tych związkowców

- gołosłowną opowiastkę o globalizacji, która rozwala zdaniem twoich znajomych szwedzki socjal - zamiast tego wolę statystyki UNDP dotyczące jakości życia (składa się na nie m.in. dostęp do nauki, służby zdrowia, opieki społecznej, stan środowiska naturalnego itp.), wedle których 4 kraje skandynawskie (Szwecja, Finlandia, Dania, Norwegia) od wielu lat zajmują miejsca w pierwszej dziesiątce, najczęściej w dodatku w pierwszej piątce).

To jest właśnie konkretna dyskusja z tobą.

O realistach

Widzę że szwecki nacjonalista nam się trafił :0.
Zabawny jest ten "realizm" socjaldemokratów. Przyczyny tego, że opcja socjaldemokratyczna długo funkcjonowała w praktyce są historycznie przypadkowe. Rewolucja bolszewicka z jednej strony na trwałe zmarginalizowała nieautorytarną radykalną lewicę, z drugiej (zimna wojna) dosłownie zmusiła kapitalizm, aby pokazał "ludzką twarz" (welfare state). I potem przychodzi taki realista, fetyszyzuje fakty i myśli że welfare state jest z natury najlepsze i najskuteczniejsze.

Na takiej samej zasadzie gdyby Hitler wygrał II wojnę i zapanował nad większością świata, teraz przychodziliby tacy realiści i pukali się w głowę, gdy ktoś wypowiada słowo "demokracja". Że to jakieś "dziecinne urojenie" i "oderwanie od rzeczywistości". Bo "z natury" nic takiego się nie sprawdza i dawno tego nie było.

Jeszcze bardziej

Jeszcze bardziej "historycznie przypadkowa" jest jakaś ruchawka, podczas której anarchiści przez kilkanaście miesięcy mieli jako taki wpływ na gospodarkę, a raczej na fabryki zbudowane przez burżujów.

Na całym świecie reformy w kierunku welfare state zaczęły się przed zimną wojną i nie miały nic wspólnego z rewolucją październikową. Vide New Deal czy reformy Beveridge'a. Ale, jak rozumiem, Roosevelt strasznie bał się w 1933 r. inwazji bolszewików na USA :-)

I tak możemy sobie pleplać

Owszem: New Deal był przede wszystkim odpowiedzią na wielki kryzys. Nie zmienia to faktu, że był także traktowany jako szczepionka na komunizm. Ale nawet nie to jest najistotniejsze.

New Deal mógł być krótkotrwałym epizodem. Dopiero jego ekspansja w Europie (plan Marchalla) nadaje welfare state pozór uniwersalnej ponadhistorycznej jakości. A ta ekspansja była możliwa tylko dzięki gospodarczemu i politycznemu układowi sił po wojnie. I cała ta machina w dalszym ciągu żywiła się kolonializmem i nie wiadomo w jakim stopniu istniała tylko dzięki temu. Z tego co wiem, również fordyzm, jako ideologia towarzysząca, był przywiązany do sposobu produkcji, który w dużej mierze mamy już za sobą. Kapitalizm narzucił nową organizację i reżim pracy. Powrót do niego, czyli zasypywanie konfliktu kapitał/praca to zwracanie wisły kijem, nie wiadomo czy jest to w ogóle możliwe.

A jeśli zostanę oskarżony o determinizm historyczny, to z góry odbijam piłeczkę:

To właśnie traktowanie anarchizmu jako "przypadku" świadczy o determinizmie historycznym typowym, o shegemonizowanej przez liberalizm, fałszywej wizji historii. Socjademokrata myśli tak: "Oto istnieje postęp, wszystko się jakoś temperuje, reguluje i usprawnia, wystarczy racjonalnie zarządzać spłeczeństwem, dialogować i kompensować skutki rynku (ideologia keynsizmu). A lewacy-anarchiści bez sensu co jakiś czas usiłują wsadzić kij w szprychy". Tymczasem w XX wieku gdyby nie opór społeczny, gdyby nie dziesiątki ruchów społecznych: marginalizowanych, zwalczanych militarnie, represjonowanych itd., to byśmy dzisiaj byli niewolnikami. Podmiotem jest społeczeństwo, a nie państwo. To co się dzieje dziś, jest tylko wypadkową gry sił między nimi, niezbyt dobrą dla społeczeństwa. A władza ekonomiczna i władza polityczna to dwie strony tego samego medalu. Niewykluczone że kluczem do tej pierwszej jest właśnie ta druga. Zastanów się nad tym. Można też zacytować Chomsky'ego:

"Ale czy nie jest prawdą, że wszystkie formy samoorganizacji według zasad anarchistycznych ostatecznie się zawaliły?

Nie ma stałych "zasad anarchistycznych", jakiegoś wolnościowego katechizmu, któremu trzeba składać przysięgę. Anarchizm, a przynajmniej ja go tak rozumiem, jest ruchem myśli i działań ludzkich mających na celu rozpoznanie struktur władzy i dominacji, żądanie od nich, by przedstawiły uzasadnienie swojego istnienia i w razie gdyby nie potrafiły tego przekonująco uczynić (a tak jest zazwyczaj), usiłowanie przekroczenia ich.

Anarchizm, jako myśl wolnościowa, wcale się nie "zawalił", ma się całkiem nieźle. Jest u źródła wielu rzeczywistych postępowych zmian. Wiele form opresji i dominacji, kiedyś słabo rozpoznanych i jeszcze słabiej zwalczanych, dzisiaj jest już niedopuszczalnych. To jest sukces, krok naprzód dla całej ludzkości, a nie porażka".

owszem, pleplasz sobie,

bo reformy spod znaku tworzenia podstaw welfare state zaczęły się przed wojną nie tylko w USA, lecz także w Anglii i Francji. Ani zimna wojna, ani wojna, ani bolszewicy nie mieli tu nic do rzeczy. To są po prostu fakty i daty, które w proch i pył rozbijają ten twój długi bełkotliwy wywód.

No to podaj te fakty i daty,

No to podaj te fakty i daty, skoro tak męczy cię dalej idący poziom abstrakcji.
Bo widzę, że po cichu zaczynasz już niuansować swoją tezę.

"reformy spod znaku tworzenia podstaw welfare state"
:))
Rozumiem, ze masz na myśli ZAPOWIEDZI reform, albo coś w tym stylu?
Bo z tego co wiem te reformy zaczęły się po wojnie, zaś "odpowiednikiem" New Dealu w Europie był raczej faszyzm i narodowy socjalizm.

ten twój poziom abstrakcji

ten twój poziom abstrakcji mnie jedynie nudzi, bo kryje się za nim pustka.

Chcesz faktów? Oto one: reformy socjalne frontu ludowego we Francji (wiem, wiem, byli w nim też komuniści), które zaczęły się w 1936 r., opracowany we wstępnej wersji w połowie 1941 r. plan Beveridge'a z postulatami wprowadzenia reform, gdy tylko skończy się wojna. W tym samym kierunku szły poczynania rządów Belgii i Holandii w połowie lat 30. Jak to się ma do zimnej wojny i zagrożenia bolszewizmem? Gdyby bano się bolszewików, to takie rzeczy robiono by od początku lat 20. Gdyby były skutkiem zimnej wojny, to zaczęłyby się w 1944. Oba te zjawiska nie mają nic do rzeczy - tworzenie podstaw państwa dobrobytu zaczęło się wskutek bankructwa liberalnego kapitalizmu, z jego apogeum w postaci wielkiego kryzysu.

Pustka

to się chyba kryje za twoimi faktami i datami.

Z tego co wiem Blum był marksistą i godził się na reguły gry parlamentaryzmu z przyczyn czysto pragmatycznych, w sytuacji, gdy miał potwora pod nosem (III Rzesza). Więc to nie jest argument za wyższością socjaldemo, ani za welfare state,. Stosujesz to słowo ahistorycznie.

Reformy w Anglii przed wojną zablokowali konserwatyści, i dopiero po wojnie jak wygrała Partia Pracy przyszła na nie koniunktura polityczna i zaczęto wdrażać welfare state. To tak jak mówić, ze neoliberalizm zaczął się w latach 50. bo już wtedy istniały neoloberalne think tanki..
W jednym i drugim kraju tzw. welfare state (nacjonalizacja niektórych sektorów, układy biznesowo-rządowe, powszechne ubezpieczenia) wprowadzono na fali planu Machalla po wojnie, a nawet na przełomie lat 50 i skalę tego trudno powównywać z sytuacją przed wojną.
Poza tym nie rozumiem o co ci chodzi. Przecież robiono to po to aby wzmocnić i ratować liberalny kapitalizm, a nie uznając jego bankructwo (??). W ogóle skąd taka teza u socjaldemokraty?

No i masz uproszczone pojęcie o mechanizmach działania ludzi: tu nie chodzi o to, że "klika polityków się bała bolszewików", tylko że ZSRR stanowiło polityczny punkt odniesienia, w rosnącej skali określając język, pociągając umysły, demonstrując siłę itd. I cały zachód musiał się wobec tego określać. W takich warunkach socjaldemo na zachozie mogło sobie kwitnąć. Zresztą dopiero po wojnie Zachód mógł sobie realnie wyobrażać, że sowieci przejmą całą Europę

Errata

Po drugiej wojnie. Bo bezpośrednio po pierwszej co prawda istniała perspektywa rewolucji ogólnoeuropejskiej, ale to już inna sprawa. Sowieci nie byli wtedy potęgą. Zresztą jakim cudem w ciągu kilku lat świat zachodu miałby zareagować na "zagrożenie komunistyczne" zmianą filozofii politycznej i gospodarczej+ wdrożeniem jej w skali całego systemu?
Nie odpowiedziałeś na żaden argument. Trzymasz się tylko jakichś rachitycznych danych lokalnych, że tu i tam byli jacyś socjaliści przed II wojną. Zgoda - byli. Ale to nie podważa ogólnej tezy o wspózależności miedzy istnieniem Sowietów, a klimatem dla socjsldemo.

errata2 do Bluma

zamiast "argument za welfare state" powinno być "za wdrażaniem welfare state" (przed 2 wojną)

Trudno dyskutować z kimś,

Trudno dyskutować z kimś, kto nie umie czytać. USA, Francja, Belgia, Holandia - reformy w duchu keynesizmu, interwencjonizmu i "socjalu" od połowy lat 30. Program Beveridge'a przedstawiony w 1941 r., zaaprobowany w 1942. A facet swoje: po wojnie, po wojnie, po wojnie, plan Marshalla, plan Marshalla, plan Marshalla, zimna wojna, zimna wojna, zimna wojna. Czyli jeśli fakty nie pasują do teorii, to tym gorzej dla faktów.

Żegnam zatem, szkoda mojego czasu i zdrowia. Na szczęście to nie analfabeci decydują, jaki przebieg miała historia i kiedy zaszły określone zdarzenia.

A nawet jeśli, to co?

Czy mógłbyś przestać nazywać mnie analfabetą? Bo gadasz jak - nie przymierzając - pewien redaktorzyna i okresowy spamer CIA. :/

Beveridge:

The Report to the Parliament on Social Insurance and Allied Services was published in 1942. It proposed that all people of working age should pay a weekly national insurance contribution.

Beveridge saw full employment (which he defined as unemployment of no more than 3%) as the pivot of the social welfare programme he expressed in the 1942 Beveridge Report, and Full Employment in a Free Society (1944) expressed how this goal might be gained.

The following year the new Labour Government began the process of implementing Beveridge's proposals that provided the basis of the modern Welfare State. Clement Attlee and the Labour Party defeated Winston Churchill's Conservative Party in the 1945 general election. Attlee announced he would introduce the Welfare State outlined in the 1942 Beveridge Report. This included the establishment of a National Health Service in 1948 with taxpayer funded medical treatment for all.

http://en.wikipedia.org/wiki/William_Beveridge

I co? Konfabulujemy troszeczkę?

Co do Bluma - już mówiłem, że był marksistą i że tam wchodziły w grę lokalne okoliczności. Co do Holandii i Belgii - nie wiem. Ale mam już powody przypuszczać, że to ty naginasz fakty.

ALE NAWET JEŚLI MIAŁBYŚ RACJĘ i załóżmy że się zgadzam: że jakieś elementy państwa opiekuńczego wprowadzano w E. bez udziału USA wcześniej, przed wojną.

Tylko w jaki sposób miałoby to dowodzić, że jedyną przyczyną tej tendencji był wielki kryzys, a nie - w istotnym stopniu - sowiecka przeciwwaga dla kapitalizmu? W żaden.

I kto tu nie umie czytać?

Powtarzam: Po prostu celowo przeakcentowujesz lokalne pomysły socjaldemo sprzed wojny za pośrednictwem sformułowań: "w duchu" "podstawy" itp., aby anachronicznie powiązać te zjawiska z globalnym systemem welfare state zaprowadzonym po wojnie. I stąd wychodzi ci teza, że system kapitalistyczny sam się skompromitował a następnie wyregulował, podczas gdy - przeciwnie - jedynie się zakonserwował w postaci welfare state. Tak samo zresztą jak zakonserwował się, w zakamuflowanej formie, w ZSRR ("kapitalizm państwowy").

errata

powinno być "system kapitalistyczny się skompromitował a następnie sam wyregulował" - czyli odrodził w nowej lepszej formie socjaldemo

Na czym

polega moje rzekome konfabulowanie? Na tym, że znam temat lepiej niż amatorska Wikipedia i wiem, że wstępna wersja raportu Beveridge'a powstała w połowie 1941 r. i została zaaprobowana na początku 1942 r. jako plan działania na okres powojenny? To oczywiste, że wprowadzenie tego planu odsunięto w czasie na okres powojenny, bo nikt normalny nie robi tak daleko posuniętych reform gdy zagrożone jest samo istnienie państwa. Pytam jednak co wspólnego ma z zimną wojną zaaprobowanie tegoż planu w roku 1942 r., kiedy zimnej wojny jeszcze nie było i mało kto się jej spodziewał.

To nie ja mam dowieść, że ważnym czynnikiem rozwoju welfare states nie była sowiecka przeciwwaga. To ty stwierdziłeś, że była ona ważnym czynnikiem w tym procesie, więc teraz to udowodnij. Ja wskazuję fakty, które podważają twoją tezę logicznie i chronologicznie, a ty nie przedstawiasz żadnych faktów na poparcie swojej tezy, powtarzasz tylko w kółko swoje domorosłe opinie i hipotezy, ale to żaden argument. USA - 1933, Francja - 1936, Belgia i Holandia - ok. 1935, Wielka Brytania - 1941/42 - to są fakty.

Ojej

No to nieźle. Zakasowałeś mnie i zmiażdżyłeś:) Nie 1942 tylko 1941.
Cóż, widać jesteś w posiadaniu lepszych info. Zdradź te "nieamatorskie źródła" przynajmniej.

Jeśli chodzi o "onus probandi", to jest na odwrót: to ja stawiam niekontrowersyjną i wcale nie oryginalną tezę o związku między istnieniem ZSRR a koniunkturą polityczną na socjaldemo w kapitalizmie, a ty twierdzisz że nie ma takiego związku. Poza tym przypuszczam, że tezy tej nie da się empirycznie udowodnić, a poprzeć ją można pewnie nie mniej niż powiedzmy na 200 stronach. Podobnie jak np. nie da się "krótko udowodnić" tezy, że nazizm był "reakcją na komunizm" (Nolte) a nie zjawiskiem równoległym.

To ty stawiasz kontrowersyjne tezy, że keynsizm to czysta ewolucja kapitalizmu po złych doświadczeniach kryzysu i nic więcej. Tak jakby społeczeństwo, opór społeczny i idee w jakich było zanurzone w XX, było tylko biernym materiałem do zarządzania. Albo stawiasz idiotyczną tezę, że gdyby istnienie Sowietów miało wpływ na świat, to by wprowadzono keynsizm od początku lat 20. Albo zrównujesz na siłę lokalne i heterogeniczne zjawiska polityczne przed wojną z globalnym systemem powojennym. No niestety. Czasem trzeba trochę "abstrakcji".

Ciekaw jestem,

gdzie napisałem, że działania społeczeństwa nie miały wpływu na ewolucję od kapitalizmu liberalnego do "keynesowskiego". Oczywiście, że miały, to wie nawet dziecko. Tylko w jakim stopniu i dlaczego miałoby to podważać moje tezy, a zwłaszcza daty?

Owszem, czasem trzeba trochę abstrakcji. Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś na samych abstrakcjach buduje swoje teorie, jak ty, i za nic nie chce przyjąć do wiadomości faktów, które z tą teorią są na bakier.

P.S.

Informacja o planie Beveridge'a pochodzi z jego bodajże jedynej poważnej biografii - nie mam jej teraz pod ręką, ale jeśli chcesz, to chętnie podam tytuł i autora, gdy zajrzę za tydzień do rodzinnego domu.

P.S. 2

Cały problem w tym, że bynajmniej nie zrównuję lokalnych i heterogenicznych zjawisk. Wręcz przeciwnie - przytoczone przeze mnie fakty obrazują tendencję. Wystarczy spojrzeć, w jakich krajach te zjawiska miały miejsce, do tego dołożyć Skandynawię, gdzie zachodziły w tym czasie podobne, a później zobaczyć, kogo w tym gronie brakuje. Z czołowych wówczas krajów świata nie ma tam tylko Włoch (faszyzm), Niemiec i Austrii (nazizm), Hiszpanii (front ludowy z reformami socjalnymi, później wojna i frankizm). Czyli ówczesne "centrum świata" zmierzało w kierunku "keynesizmu" niezależnie od zimnej wojny i planu Marshalla.

Nop ale

cały sęk w tym, że nie pokazałeś tej tendencji. Przeciwnie: Na przykładzie Anglii i Francji widać, że są to zjawiska skrajnie heterogeniczne. W grę wchodzi zarówno rozstrzał co do czasu jak i motywacji i okoliczności politycznych. Z jednej strony marksista polityk z dylematami, nazizmem i Hiszpanią na głowie, z drugiej - centrowy ekonomista, którego projekty wdrożono prawie 10 lat później, w 1945, a inne jeszcze później.

rzeczywiście,

istnieje ogromna różnica, wręcz epokowa, między rokiem 1936 a 1942, czyli początkiem tej samej tendencji w dwóch krajach, w dodatku w sytuacji wybuchu wojny światowej w międzyczasie. Na tej samej zasadzie można zaprzeczyć faktowi integracji europejskiej, bo Niemcy i Grecja uczestniczą w tym procesie w różnym tempie.

Otóż to - właśnie różne "pochodzenie" polityków propagujących i wdrażających podobne rozwiązania świadczy o tendencji, której "słuszność" uznawano w różnych obozach politycznych. Na tym właśnie polega tendencja - tak jak dziś triumf tendencji neoliberalnych polega na tym, że "za" są zarówno laburzyści, jak i torysi.

No ale jak ktoś lubi, to niech wierzy, że Roosevelt trząsł portkami przed bolszewickimi czołgami w roku 1933, a Beveridge w 1941, gdy niemieckie czołgi zmierzały w kierunku Moskwy.

P.S.

Co do keynsowskiej tendencji. Otóż nic do niczego nie "zmierzało". To naiwna teleologia historyczna.

Problem w tej dyskusji polega też na tym, że ty pojmujesz historię teleologicznie, "postępowo". Tymczasem dla mnie na odwrót: zjawiska które mają charakter mniej lub bardziej uboczny, albo niejednoznaczny, mogą, za pośrednictwem przypadku ( np. trudnych do przewidzenia politycznych skutków wojny światowej) przerodzić się w główną "tendencję". Pasowałoby to do tezy o wpływie ZSRR. Wpływ był przed wojną (jak pisze Xavier poniżej) ale miał charakter bardziej chaotyczny (w różny sposób w różnych miejscach). Dopiero po wojnie, gdy widmo sowieckich czołgów w całej Europie stało się realne, sprawa nabrała tempa systemowego. I tyle.

Poza tym zauważ, że ja przyjmuję fakty do wiadomości. Do tej poty wszystkie przyjąłem . A ty pomijasz sukcesywnie każdy mój argument, po prostu "gładko zapominasz" o swoich wcześniejszych tezach. Byle tylko utrzymać teze, że nie mam racji z ZSRR

P.S.

Nie mówiąc już o tym że w takim systemie informacyjnym jak dziś, splecionym z władzą ekonomiczną, idea kapitalizmu z ludzką twarzą o niebezpieczna mrzonka

Zaskakuje mnie taka oto

Zaskakuje mnie taka oto teza, że rok w tę czy wew tę jakoś zmienia sytuację strategiczną w tym przypadku. Oba czynniki - wielki kryzys oraz konkurencja w postaci ZSRR. W latach 30. wielu ludzi, nawet wpływowych zaczęło wątpić w kapitalizm i sądzić że jednak model ZSRR jest sensowny.

Także procesy rewolucyjne w ramach krajów kapitalistycznych przerażały klasę rządzącą. Odnoszę wrażenie, ale jakbym już z tobą o tym dyskytował gdzie indziej. Roosevelt wspomniany przez ciebie był w pełni świadomy zagrożenia - mówił, że kapitaliści podziękują mu jeszcze za New Deal, bo jak się nie uda to stracą wszystko i faktycznie im głębiej w lata 30 tym większe poparcie w klasie rządzącej i zaprzestanie wetowania jego ustawodawstwa przez Sąd Najwyższy USA. Pisze o tym np. Ted Nace w "Gangi Ameryki. Współczesne korporacje a demokracja". A ostatnio znakomicie to wyraził Żakowski w swoim tekście-odezwie do polskich kapitalistów żeby się opamiętali bo sobie budują sami szubienicę.

Państwo socjaldemokratyczne wzięło się z przerażenia klasy rządzącej przed rewolucją, bo tylko w takich warunkach klasa rządząca mogła się zgodzić na wprowadzenie tego ustawodawstwa. Chyba że twoim zdaniem umożliwiły to gorące modlitwy socjaldemokratów? Nie mówiąc już o tym, że w latach 70 państwa kapitalistyczne na modłę socjaldemokratyczną w centrum osiągnęły kres swoich możliwości i utonęły w kryzysie ekonomicznym (np. w UK w latach 70 było więcej (lub przynajmniej nie mniej) strajkowych godzin niż za czasów Thatcher - o tym piewcy Keynesa lubią zapominać) itd. Stąd wzięła się reakcja neoliberalna (chyba że ktoś wierzy w spisek?), która dotarła także w latach 90. do Szwecji. Ten model obecnie funkcjonujący w Szwecji jest inny niż w latach poprzedzających falę neoliberalną i wciąż się zmienia na niekorzyść klasy pracującej. Znów zbliżamy się do momentu wzrostu sił rewolucyjnych, bo kapitalizm wkroczył w ponowną fazę akumulacji bez względu na koszty społeczne.

A jak chcesz usłyszeć o wyzysku klasy pracującej to napisz do SAC z zapytaniem - co ciekawe po latach pogubienia znowu ten stary anarchosyndykalistyczny związek powoli bo powoli ale wraca z socjaldemokratycznych fantazji z lat 60 i 70 na ziemię i znowu jego szeregi zaczynają rosnąć - po prostu nie da się zamykać oczu na rzeczywistość i ludzie sami w Szwecji widzą coś, czego fanatycy tamtego modelu w Polsce nie chcą zobaczyć.

.

afaik jakis czas temu byla afera ze szwedzkie spoleczensto sie burzy ze imigranci dosatja taki sam socjal jak obywatele a dzieci na ktory go zgarniaja trzymaja u siebie w kraju gdzie korona ma wieksza warotsc itd itd.. ale koniec koncow pozostalo ze beda dawac ten socjal

moze cos sie zmienilo ale to pamietam, wiec nie brzmi to tak jakby panstwo szwedzkie wszytskich olewało.

Hegemonia Szwecji

Szwecja przez kilka wiekow napadala na kraje pobliskie, peryferyjne jak i na calkiem zamorzne. Ich lupem padly zasoby Danii, Norwegii, Filandii, Estonii, Lotwy, Litwy, Niektore pn. kraje niemieckie, Polska i wiele miast Hanzy, jak i spore zyski Szwecja uzyskala na wspolpracy z 3 Rzesza. Teraz ich bogactwo jest utrzymywane przez pieniadze pochodzace z wydobycia ropy i gazu. Na potenge IKEA obecnie pracuja glownie zaklady w Polsce i Chinach itd, itd Poziom zycia, plac, ... dyl spowodowany lenkiem przed ruchami rewolucyjnymi i zyciem w cieniu Bolszewickiej Rosji. Obecny liberalny kierunek to zmienia.

Chcialbym, aby w Polsce, jak i na calym swiecie poziom swiadomosci, demokratyzacji jak i poszanowania praw pracowniczych byl tak wysoki jak w Szwecji, ale to z niczym mi sie nie kluci jesli chodzi o moje zapatrywania ideowe i filozoficzne, ktorych glowny rdzen opiera sie na niezgodzie na wyzysk i zniewolenie.

A ja mam pytanie do tych

A ja mam pytanie do tych ktorzy wspominaja o IKEI - Jak ona sie ima panstwa szwedzkiego? To nie jest przedsiebiorstwo panstwowe, panstwo szwedzkie nie ma na nie zadnego wplywu, a wlasciciel IKEI zmienil miejsce zamieszkania i obywatelstwo zeby nie placic w Szwecji podatkow. Jesli jakis Szwed wyjedzie do Nigerii i tam otworzy zaklady wyzyskujace 12 letnich Nigeryjczykow to to tez bedzie wina Szwecji i bedzie to swiadczylo o szwedzkim imperializmie?

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.