Wrocław: Protest doktorantek i doktorantów

Kraj | Edukacja/Prawa dziecka | Prawa pracownika | Protesty

Dziś o 9:45, a więc pół godziny przed rozpoczęciem Senatu UWr na placu Uniwersyteckim pod Gmachem Głównym uczelni rozpoczęła się pikieta doktorantów i doktorantek dotycząca złych warunków materialnych w jakich żyją. Mimo siarczystego mrozu (we Wrocławiu rano było około -15 stopni)w szczytowym momencie frekwencja wynosiła ponad 40 osób, uczestników i uczestniczek doktoratów z różnych wydziałów uczelni. Akcja przebiegała bardzo spokojnie. Rozdawano odezwę protestujących. Pod stojącym na placu pomnikiem nagiego szermierza zapalono znicze. Pikieta cieszyła się dużym zainteresowaniem mediów.

Przewodniczący i wiceprzewodniczący rady samorządu doktoranckiego po około 40 minutach udali się na Senat. Władze uczelni uważają, że "nie mogą nic zrobić gdyż uniwersytet rozdziela jedynie środki z ministerstwa", a jako źródło pieniędzy na życie dla osób na doktoracie wskazują "granty europejskie, ministerialne, i tzw. promotorskie". Jest to nowa taktyka zbywania protestujących biorąc pod uwagę, że dotychczas dziekani odsyłali doktorantów i doktorantki do rektora, a rektor do dziekanów.

Więcej o proteście doktoranckim na jego nieoficjalnej stronie.

Informacja, która wywołuje

Informacja, która wywołuje u mnie co najwyżej pusty śmiech. Ludzie, którzy pną się po szczeblach uniwersyteckiej drabinki robili to ongiś z nieco wyższych pobudek, niż zapewnienie sobie finansowej stabilizacji. Ale uderzając w sedno, doktoranci nie mają źle, a na pewno już nie tak źle, by to swoje niezadowolenie w dramatyczny sposób manifestować. Na mojej uczelni profesor dostaje 200 zł za poprowadzenie jednych zajęć, doktorowi z kolei przysługuje połowa tej stawki, czyli stówka za jedne zajęcia. W dodatku nie ma ograniczeń prawnych ze strony rektorów, by taki doktor (jeśli mało mu zajęć w jednej uczelni) podjął drugie pół etatu na innej, często prywatnej uczelni, gdzie zarabia drugie tyle lub nawet lepiej. Skupmy się może na potrzebach lokatorskich, zwalnianych robotnikach hut i kolei, pogarszającą się sytuacją najbiedniejszych zamiast na "problemach" finansowych tych, którzy ich nie mają...

nie chce cie martwic ale

nie chce cie martwic ale obawiam sie, ze jesli ktos ma na zycie 300zl miesiecznie to jest to jakis problem.

nie wiem dlaczego mialbym sie "zajmowac" hutnikami skoro nie jestem hutnikiem. niech hutnicy zajma sie soba sami. byc moze gdym kroil 6 kafli i mial za duzo czasu to bym "zajmowal" sie hutnikami w ramach niegroznego hobby, nie wiem czy wowczas hutnicy nie dali by mi w morde za paternalistyczne podejscie. takich co chcieli oswiecac masy bylo juz wielu.

Zabawna historie na ten temat opowiadal kiedys Xavier jak to trockisci-inteligenci z PPP poszli kiedys na imprezke z gornikami z sierpnia. i patrzyli w oslupieniu na te ich gornicze iphony, na drogie ciuchy i inne akcesoria dostatku, sami zyjac za 800zl miesiecznie nie w kazdym miesiacu, bo popyt na prace tlumaczy czy dziennikarzyn nie jest staly a gornik ma syty socjal i regularne wyplaty przez cale zycie. ja natomiast jeszcze NIGDY nie pracowalem na umowe o prace i to bynajmniej nie dlatego, ze nie pracowalem wogle.

owszem dzialamy na zasadach pomocy wzajemnej, staramy sie pomoc na tyle na ile mozemy innym pracownicom i pracownikom ktorzy sie do nas zglaszaja (zwykle przez naglosnienie sprawy, ewentualnie jakies porady, mala pikietke) ale wyobraz sobie ze hutnicy jeszcze nie przyszli. moze dlatego, ze we wrocu nie ma huty? to co my mamy jechac do nich zapytac czy im pampersa nie zmienic?

Idąc Twoją logiką nie ma

Idąc Twoją logiką nie ma sensu bronić lokatorów, bo przecież właścicielowi kamienicy jest dobrze, ani stoczniowców, bo przecież prezes stoczni dużo zarabia.
A, stwierdzenie, że ktoś, ktoś za PRACĘ dostaje 1000 zł, w dodatku nie będące pensją a stypendium, i musi się za to utrzymać w takim mieście jak Wrocław, nie ma problemów finansowych, świadczy o tym, że ktoś tutaj pisze o czymś o czym nie ma zielonego pojęcia.

aha i jeszcze jedno o co ci

aha i jeszcze jedno o co ci chodzi z tymi "wzyzszymi pobudkami"? czyzbys byl z tych, ktorzy uwazaja, ze lekarze nauczyciele i inne zawody, ktorym przyczepiono latke misji powinni pracowac za darmo?

moze takze pracownice fair traidowych sklepow?

"W dodatku nie ma

"W dodatku nie ma ograniczeń prawnych ze strony rektorów, by taki doktor (jeśli mało mu zajęć w jednej uczelni) podjął drugie pół etatu na innej, często prywatnej uczelni, gdzie zarabia drugie tyle lub nawet lepiej.'

i stąd mamy tak chujowy poziom kształcenia. wykładowcy dorabiają 3 razy więcej na prywatnych uczelniach, bo na publicznej dostaje grosze. w końcu okazuje się, że ma prywatnych jest dobry poziom, to społeczeństwo wkurwione tym faktem w końcu zgodzi się na prywatyzację...

schemat stary jak kapitalizm w polsce po upadku komuny. aktualnie wdrażany w służie zdrowia, pkp, itd...

Jedyne co potraficie to

Jedyne co potraficie to skomleć o podwyżkę i tak wysokiego stypendium. Proście, proście, a może rektor w akcie bożej łaski rzuci wam te 300 zł więcej (dorzucając przy okazji obciążenie godzinowe). Pewnie rzuci, bo dlaczego miałby nie rzucić, skoro tak grzecznie prosicie? A jak rzuci, to pierwsze co zrobi ten wasz radykalny Doktorancki Samorząd (śmiechu warty) to padnie na kolana z "dziękuję!" na ustach (i miłością w sercu dla dobrego Pana Rektora). Powodzenia radykalna naukowa młodzieży!

co zaleca doktor matematyk?

co zaleca doktor matematyk?

1) Strajk. Odmowa

1) Strajk. Odmowa prowadzenia zajęć i konsultacji

2) Okupacja Wydziałów (także blokada!)

3) Wciągnięcie do protestu studentów zaocznych, pracowników naukowych, kadry administracyjnej, itd, itp.

Ktoś z Was ma na tyle odwagi, żeby powiedzieć "nie" prowadzeniu zajęć za te marne grosze lub za darmo? Wątpię. Bardzo chciałbym się zdziwić, ale się nie zdziwię. Dostaniecie swoje 3 stówki i skutecznie Wam Wielmożna Magnificencja zamknie gębę, i będziecie wegetować za 10 zł. dziennie więcej, aniżeli dotychczas.

zasadniczo popieram wszystko

zasadniczo popieram wszystko o czym mowi matdoktor. przy czym nie tylko ja. strajk ma jakiestam poparcie rowniez w samej radzie (ja czlonkiem samorzadu nie jestem wiec moge mowic za siebie).

ale czy do niego dojdzie? trudno powiedziec. jest jeden wydzial na ktorym na pewno sa takie mozliwosci bo wiekszosc doktorantow popiera protest.

co do okupacji itp. mam nadzieje ze takie akcje wyjda w praniu, ale to wszystko zalezy od poparcia w spolecznosci, ktore dopiero budujemy. nie zrobilibysmy okupacji w kilka osob, zwlaszcza jesli inni by sie aktywnie odcieli.

jesli chodzi o postulat 300zl podwyzki tez uwazam, ze jest zbyt malo radykalny, zwlaszcza, ze aktualnie rzad pracuje nad zmianami w ustawach o szkolnictwie i nauce (dot. nauki sa juz w sejmie) i moznaby przy tej okazji zadac wiecej. ale ten postulat byl wysuwany wczesniej w negocjacjach, w ktorych bralo udzial tylko kilka osob i nie jest wynikiem jakichs kolektywnych ustalen. licze na to, ze w trakcie rozwoju protestu zacznie sie wymiana mysli pomiedzy niezadowolonymi ze stanu uczelni w ogolnosci i pojawia sie ciekawsze pomysly oraz srodki do tego by je realizowac. na razie wykonalismy pierwszy krok, sprawy sie slamazarza, na pewno trzeba dzialac szybciej i bardziej zdecydowanie. ale coz nie zawsze wszystko jest takie jak chcemy, inni tez sie musza przekonac. ogolnie jestem za.

znam

znam doktorantkę, matkę trzyletniej dziewczynki. jej córka ostatnio zachorowała i ... i tu mamy problem, ponieważ uczelnia mimo dobrej woli doktorantki nie chce opałacać jej ubezp. zdrowotnego. może to wystarczjący powód.
aha zaraz usłyszę, że powinna znaleźć sobie chłopa, który będzie pracował i dzięki temu dziecko będzie mogło leczyć się za pieniądze, które z takim trudem oddaje NFZ. no tak, ale kolega - ojciec dziecka - to szarmancki gnój, który nie uznaje dziecka i na dodatek wyjechał na saxy.
każdy ma obowiązek protestować,kiedy pracodawca dyma jak popadnie podopiecznych, nawet jeśli zgodnie z prawem nim nie był, choć czerpie korzyści z czyjejś pracy.
Swoją drogę dziwię się dlaczego studenci czekali tak długo a zwykly studenciak daje się nadal kopać po głowie, kiedy idzie na przymusową praktykę, za którę przecież nie płacą.

Jasne, że powinna. A ów

Jasne, że powinna. A ów chłop musi być koniecznie ubrudzonym smarem i pyłem robotnikiem, koniecznie z robotniczej dzielnicy, zamieszkanej wyłącznie przez prawdziwych robotników, a nie jakiś tam wykształciuchów.

A co do studentów-przecież oni w ten sposób zdobywają DOŚWIADCZENIE, które uczyni ich bardziej PRZEDSIĘBIORCZYMI i KONKURENCYJNYMI na RYNKU PRACY;)

kasa na moim wydziale to

kasa na moim wydziale to 1100 zł/miesiąc. W praktyce wystarczy to na jedzenie i wynajęcie pokoju, jak się ma szczęście i znajdzie tanio, oprócz tego niewiele zostaje. Nie jest się traktowanym jak pracownik, nie ma więc ubezpieczenia rentowo-emerytalnego, teoretycznie jest możliwe podjęcie pracy poza studiami na niepełny etat, lecz praktycznie wielu z nas pracuje w ramach studiów i tak ponad te ustawowe 40h tygodniowo (a nie jesteśmy pracownikami więc żadne prawa pracownicze nas nie chronią). co do ubezpieczenia zdrowotnego to uczelnia może nas ubezpieczyć po 26 roku życia.
Co do patologii to koleżance po zajściu drugi raz w ciąże odebrano stypendium. Za co ma żyć?

Lekko to nie jest.

No ładnie rektor

No ładnie rektor zaproponował doktorantom. Tą jego radą należałoby się podzielić z profesorami i doktorami - oni mają dużo większe możliwości wynajdowania stypendiów i grantów. Bez płac skończyłoby się zarządzanie przez zadłużanie poszczególnych wydziałów. Ewentualnie można na zachętę płacić profesoriatowi jak studentom - "paciorkami" w postaci ECTSów. To taka specjalna waluta międzynarodowa mająca w zamierzeniach odpowiadać ilości wkładu pracy w kurs. Niestety tych paciorków nikt nie chce przyjąć od studentów (może od profów przyjmą?), nawet jeżeli próbuje się zwrócić je uczelni jako opłatę za akademik.

rzecz jasna doktoranci mają

rzecz jasna doktoranci mają prawo dbać o swoje interesy,tylko co to,do chooja ma wspólnego z anarchizmem jako takim? ci ludzie są częścią systemu władzy i żyją z bycia beneficjentami tegoz systemu. systemu,w którym reprodukuje się hierarchię społeczną właśnie dzięki istnieniu takiego tworu jak uniwerystet i takich gówien jak stopnie naukowe.
idea wolnego uniwersytetu nie przewiduje relacji typu profesor-student więc nie wiem dlaczego utrwalać takie relacje we wspieraniu klasy "lepiej wykształconych".
jeszcze brakuje wsparcia dla mało zarabiających gliniarzy,bo przecież im też trudno wyżyć z swej pensyjki.

Jak dla mnie to masz

Jak dla mnie to masz komplesy związane z brakiem wykształcenia...

Robotnik w fabryce nie będącej kolektywem też jest częścią systemu idąc Twoją logiką.

porownales mnie do

porownales mnie do policjanta?

człowieku, nie wiesz o czym

człowieku, nie wiesz o czym piszesz. Możesz być profem i mimo gadać z żulami pod blokiem, a może odbić ci po skończeniu studiów i lansować się na niewiadomo jakie bóstwo. Wszystko zależy od człowieka. Ja staram się mieć związek z rzeczywistością szarego człowieka, zresztą same warunki bytowe bardzo mi to ułatwiają ;).

chodzilo chyba o to, ze my

chodzilo chyba o to, ze my niby reprodukujemy zly system przez sam fakt, ze mamy tytul i wystawiamy oceny. na tej zasadzie kazdy robotnik jakos tam reprodukuje system. ja robie tyle ile moge zeby tego nie robic.

a za prace nalezy sie godna placa. rowniez na wolnym uniwersytecie na ktory chetnie sie przeniose jak powstanie w okolicy.

Robotnik nikogo nie

Robotnik nikogo nie weryfikuje za pomocą ocen i egzaminów,nie widzisz różnicy,yntelygencie ? Weryfikacja wartości ludzi pod kątem wykształcenia jest tak samo dyskryminująca jak każda inna.
Instytucja uniwersytetu jest historycznie warunkowana hierarchicznością społeczeństwa feudalnego i mimo oczywistych zmian na przestrzeni wieków jest dziś dziedzicem takiego światopoglądu,tyle,ze fundatora monarchiczno-kościelnego zastąpił fundator państwowo-biznesowy. Jesteście funkcjanoriuszami państwowych instytucji,a na wasze potencjalnie lewicowe poglądy w tym momencie stają się rodzajem "pogawędek z robolami" - doprawdy godna podziwu odwaga cywilna.
Zarzucanie mi kompleksów związanych z wykształcenie dobitnie świadczy o "kulturze" waszej kasty,a większość waszych kolegów po fachu traktuje studentów jak bydło,czego mniemam,sami doświadczyliście podczas swoich studenckich lat.
Z robolskim kopem w zad pozdrawiam.

ale robotnik wytwarzajac

ale robotnik wytwarzajac podzespoly do mercedesa s klasy umozliwia bogatym ostentacyjne manifestowanie swojego statusu, wlasciwie efektem jego pracy tak jak pracy doktoranta jest segregacja spoleczna.

jak juz Ci pisalem chetnie przenisoe sie na wolnosciowy uniwersytet tez nie lubie wystawiac ocen, ale jakos mam dziwne przeczucie, ze u mnie studenci i studentki otrzymuja dokladnie takie oceny jakie chca otrzymac.

Zarzucasz traktowanie

Zarzucasz traktowanie studentów jak bydła. Wiesz, jestem na dwóch uczelniach, więc z niejednym prowadzącym zajęcia sie zetknąłem i naprawdę-większość była wobec mnie i innych naprawdę w porządku.

Dalej-"Weryfikacja wartości ludzi pod kątem wykształcenia jest tak samo dyskryminująca jak każda inna."-wiesz, ja osobiście nie widzę w wystawianiu ocen nic złego. Oczywiście z wieloma zastrzeżeniami, ale zasadniczo nie jest to zła rzecz, jeśli oczywiście ma akceptację studentów. Jak wolą być na wolnym uniwersytecie, bez ocen itd. to jasne, chętnie się przyłączę, ale zaakceptuj to, że oni mogą chcieć być oceniamymi(to możne być forma nagrody za większą pracę włożoną w naukę). Wszystko jest dobre, o ile jest prawdziwie dobrowolne.

"Robotnik nikogo nie weryfikuje za pomocą ocen i egzaminów"-Robotnik za to nie robi wielu dobrych rzeczy które robią uczelnie i ich pracownicy. Nie pasuwa do przodu nauki, nie edukuje ludzie, nie rozwija w ludziach krytycznego spojrzenia na świat w takiej skali jak robią to nauczyciele akademiccy. Kurwa, ja rozumiem, że podnieca Cię XIX wieczny wizerunmek prawdziwego, uciśnionego robotnika ale spójrz może na realny świat. Naprawdę i robotnik i profesor są przydatni dla społeczeństwa i nie można stawiać ich po różnych stronach barykady, bo jeśli chcemy coś zmieniń, to te dwie grupy muszą iśc razem.

"Zarzucanie mi kompleksów związanych z wykształcenie dobitnie świadczy o "kulturze" waszej kasty"-wybacz, ale brak kultury przejawiasz przede wszystkim Ty sam.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.