Czy własność prywatna może być usprawiedliwiona?

Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Nie. Nawet jeżeli kilku obrońców kapitalizmu zauważa, że własność prywatna, szczególnie ziemska, została stworzona przy użyciu siły, większość wciąż twierdzi, że własność prywatna jest słuszna. Obrona prywatnej własności zawiera się w pracy Roberta Nozicka (popierającego kapitalistyczny "wolny rynek"). Dla Nozicka użycie siły czyni nabywanie dóbr nieważnym, tak więc każdy obecny tytuł własności jest nieprawy (innymi słowy kradzież i handlowanie skradzionymi dobrami nie czyni właściciela tych dóbr legalnym). Zatem, jeżeli pierwotne nabycie ziemi było nieprawe, wszystkie dzisiejsze prawa własności są nielegalne. A odkąd własność ziemska stała się podstawą kapitalizmu, kapitalizm sam w sobie jest nielegalny.

By obejść ten problem, Nozick wykorzystuje pracę Locke`a ("The Lockean Proviso", "Warunek Locke`a"), która może być podsumowana tak:

1. Ludzie są właścicielami samych siebie.
2. Świat pierwotnie był własnością wspólną (albo według Nozicka niczyją).
3. Możesz zdobyć absolutne prawo do posiadania większego udziału we własności niż przeciętny na świecie, jeżeli nie pogarszasz tym kondycji innych.
4. Odkąd ludzie przywłaszczyli sobie własność prywatną, wolny rynek kapitału, jak i pracy, jest moralnie niezbędny.

Weźmy na przykład dwie osoby, które wspólnie władają ziemią. Nozick pozwala jednostkom uważać ziemię za swoją własność dopóty, dopóki "proces, normalnie dający początek permanentnym, przekazywalnym prawom własności do rzeczy poprzednio nie posiadanej przez nikogo, nie przestanie pełnić tej funkcji, co by nastąpiło, jeżeli sytuacja innych nie mogących już dłużej używać tej rzeczy wskutek tego by się pogorszyła" [Anarchia, państwo i utopia].

Ale jeżeli jedna osoba przywłaszczyła sobie ziemię, to inni nie mogą wyżyć z pozostałości tej ziemi, jakkolwiek jeżeli nowy posiadacz ziemski oferuje drugiemu człowiekowi wynagrodzenie za pracę na jego ziemi, a ono przewyższa to co nowy opłacany niewolnik produkował, to jest to zgodne z "warunkiem Locke`a". Oczywiście nowy opłacany niewolnik nie ma innego wyjścia niż pracować dla kogoś innego, ale to nie ma związku z warunkiem Locke`a.

Interesujące jest to, że w ideologii ultraliberalizmu (zwanego w USA "libertarianizmem") teoria Nozicka definiuje termin "worse off" [co znaczy tyle, co zaprzeczenie szeroko pojmowanego dobrobytu - dop. tłum.] tylko odnośnie sytuacji materialnej w porównaniu ze społeczeństwem opierającym się na wspólnej własności ogółu.. Innymi słowy, dla Nozicka nie jest istotna kwestia "worse off" w sferze wolności (tzn. samoposiadania i samorządności). Przyjęcie takiego stanowiska samo w sobie mówi bardzo wiele.

Nozick twierdzi, że kładzie w swojej ideologii szczególny nacisk na posiadanie samej/samego siebie, ponieważ jesteśmy osobnymi jednostkami, a każdy ma do przejścia swe własne życie. To dziwne zatem, że Nozick w swojej ocenie przywłaszczeń nie przywiązuje wagi do możliwości zachowywania się ludzi w sposób, jaki im odpowiada. W rzeczy samej nie ma on obiekcji co do przywłaszczania mienia, które stawia kogoś w niepotrzebnej i niepożądanej sytuacji bycia podporządkowanym i zależnym od woli innych.

Fakt, iż jednostki są teraz przedmiotem decyzji innych jednostek, nie jest rozważany przez Nozicka w osądzie słuszności przywłaszczenia. Faktem jest, że stworzenie prywatnej własności objawia się zanikiem ważnych swobód opłacanych niewolników (tj. opłacany niewolnik nie może się wypowiadać w sprawie statusu ziemi, którą używa ani decydować w jaki sposób jego praca zostanie wykorzystana). Przed stworzeniem własności prywatnej każdy rozporządzał własną pracą, rządził samym sobą w każdym aspekcie swego życia. Po przywłaszczeniu nowy opłacany niewolnik nie miał już tyle wolności i musiał zaakceptować warunki zatrudnienia, według których zrzeka się kontroli nad tym jak spędza większość swego czasu.

Rozważając liczne twierdzenia Nozicka o tym, dlaczego posiadanie siebie na własność jest tak ważne, można by pomyśleć, że autonomia niedawno pozbawionych własności opłacanych niewolników jest dla niego ważna. Jednak nie znajduję w jego pracy nic co by dotyczyło tego - autonomia opłacanych niewolników jest traktowana jakby była nieistotna. Nozick twierdzi, że obawa o wolność ludzi w sprawach prowadzenia własnego życia jest powodem jego teorii nieograniczonych praw własności, ale to widocznie nie dotyczy opłacanych niewolników. Jego usprawiedliwienie stworzenia prywatnej własności traktuje tylko autonomię właścicieli ziemskich jako ważną sprawę. Jakkolwiek, jak Proudhon słusznie zauważył:

"jeżeli wolność człowieka jest świętością, tak samo święta jest dla każdego z osobna; więc jeżeli wymaga ona własności prywatnej do swojego zamierzonego działania, tj. do życia, przywłaszczanie rzeczy materialnych jest równie potrzebne każdemu... Czy to nie pociąga za sobą faktu, że jeżeli jednostka nie może powstrzymać innej... od zagarnięcia takiej samej ilości dóbr materialnych, to nie może też powstrzymać nadejścia kolejnych jednostek" [Co to jest własność?].

W kapitalizmie ludziom przypisuje się władzę nad samymi sobą, ale to jest czysta formalność, jako że większość ludzi nie ma niezależnego dostępu do zasobów naturalnych/środków/bogactw. I, jako że muszą używać zasobów innych ludzi, przechodzą pod kontrolę tych, którzy je posiadają. Innymi słowy, własność prywatna ogranicza autonomię większości populacji, i stwarza reżim władzy, który ma dużo wspólnego z niewolnictwem. Jak John Stuart Mill wytyka:

"znakomita większość ludzi jest zniewolona i uzależniona od innych, co prawda już nie siłą prawa, lecz siłą własności prywatnej; są wciąż przykuci do miejsca, do zajęcia, zmuszeni do uległości wobec woli pracodawcy i pozbawieni już od chwili narodzin zarówno przyjemności, jak też umysłowych i moralnych korzyści, które inni odziedziczyli bez użytku i niezależnie od tego, czy na nie zasłużyli. To jest zło równe prawie każdemu z tych, przeciwko którym ludzkość toczyła bój, biedni nie mylą się w tej wierze" ["Rozdziały o Socjalizmie", Podstawy politycznej ekonomii].

Kapitalizm, chociaż formalnie domaga się "samo-posiadania", w rzeczywistości nie tylko ogranicza samookreślenie ludzi z klasy robotniczej, ale również czyni ich zasobem dla innych. Możliwości tych, którzy wchodzą na rynek po tym, jak inni zawłaszczyli wszystkie dostępne dobra są ograniczone do zdania się na litość lub pracę dla innych. To z kolei objawia się wyzyskiem, jako że praca robotników służy do wzbogacenia innych. Robotnicy są zmuszani do współpracy z obecnym układem własności, czym wspierają finansowo innych. To znaczy, że samookreślenie wymaga zarówno zasobów, jak i praw do swojego fizycznego i umysłowego jestestwa . Troska o samookreślenie (tzn. istotne samo-posiadanie) prowadzi do własności wspólnej ogółu oraz do pracowniczej kontroli produkcji i pewnych form wolnościowego socjalizmu - a nie do prywatnej własności i kapitalizmu.

I oczywiście zawłaszczenie ziemi wymaga istnienia państwa, by broniło jej przed "nie-posiadaczami" oraz ciągłej inwigilacji ludzkiego życia. Pozostawieni samym sobie ludzie swobodnie korzystaliby z zasobów naturalnych otaczających ich, które według nich zostały niesprawiedliwie zagarnięte przez innych, i tylko dzięki ciągłej interwencji państwa są powstrzymywani od pogwałcenia podstaw prawa Nozicka (używając terminologii Nozicka, "warunek Locke`a" jest wzorcową teorią, jego tezy w przeciwnym razie nie wytrzymałyby próby).

W dodatku, zauważmy, że aby jednostka posiadała coś na własność, niezbędne jest aby inni nie posiadali tego ("my, którzy należymy do klasy proletariackiej, mówimy: własność prywatna ekskomunikuje nas!" [Proudhon, Op. Cit.]), tak więc "wolny rynek" zarówno ogranicza, jak i tworzy swobody, jak to się dzieje w każdym innym systemie ekonomicznym. Zatem twierdzenie, iż kapitalizm ustanawia "ekonomiczną wolność" jest oczywistym fałszem. W rzeczywistości jest on oparty na zaprzeczeniu wolności ogromnej większości ludzi w czasie pracy (również mając poważny wpływ na wolność poza czasem pracy, co jest wynikiem koncentracji dóbr w społeczeństwie).

Być może Nozick jest w stanie udowodnić, że wzrost materialnych zysków z własności prywatnej usprawiedliwia posiadanie. Jednakże, wydaje się dziwne, że według teorii wspierającej "wolność" lepiej być zamożnym niewolnikiem niż ubogim, ale wolnym człowiekiem. Jako że Nozick twierdzi, iż zgoda opłacanych niewolników nie jest potrzebna do wstępnego nabycia, więc może również uważa, że zyski materialne wyrównają straty autonomii, a przez to zezwalają na powyższe działania jako akt paternalizmu. Ale Nozick sprzeciwia się paternalizmowi, gdy to ogranicza prawa własności, jednak nie może w takim razie się na niego powoływać, kiedy jest wymagany do ustanowienia tych praw. A jeżeli wykluczymy paternalizm i na pierwsze miejsce wysuniemy autonomię ( Nozick twierdzi, że uczynił to w innym punkcie swojej teorii), to wtedy usprawiedliwienie stworzenia prywatnej własności stanie się trudniejsze, jeżeli nie niemożliwe.

Jeżeli każdy właściciel dzierży prawo do własności tytułem "warunku Locke`a", wtedy - w świetle powyższych rozważań - takie prawo jest nieważne. Jakiekolwiek roszczenia ludzi do nierównych zasobów będą określane przez fakt, że "własność jest złodziejstwem", a zatem "własność jest despotyzmem". Fakt, że własność prywatna jest ekonomiczną wolnością jest oczywiście nieprawdziwy, a własność prywatna nie może być usprawiedliwiona niczym innym jak twierdzeniem, że "siła jest prawem".

Po więcej anarchistycznych analiz na temat własności prywatnej i dlaczego nie może być ona usprawiedliwiona (czy to przez zasiedzenie, pracę, naturalne prawo, czy cokolwiek innego) sięgnij do klasyki Proudhona "Czym jest własność prywatna?".

Na podstawie: anarchifaq.most.org

Ale głupoty. Współczesna

Ale głupoty. Współczesna własność prywatna nie bierze z zagrabienia czegokolwiek, ale z inicjatywy pracodawcy, tego który zakłada firmę. Nie ma sensu cofać się nie wiadomo dokąd, bo dzisiejszy kapitalista, a w szczególności kapitalista w Polsce (po kradzieży z czasów PRL), nie dorobił się na żadnej "pierwotnej" kradzieży, tylko na tym, że miał trochę oleju w głowie i założył firmę, której był w stanie zapewnić działalność na rynku a tym samym przetrwanie. Dlatego też pracodawca ma prawo do zysku, jak i robotnik do zapłaty za swoją pracę. O wszystko z kolei decydują potrzeby innych ludzi, kupujących lub nie, dany towar. To dzięki "złym kapitalistom" pracownicy mają w ogóle gdzie pracować. Wywłaszczenie jest przeto wyjątkowym aktem niesprawiedliwości.
Jest to logika, której nie mogą zrozumieć ani anarchiści ani marksiści. Wyzysk nie bierze się z pracy najemnej czy przywłaszczania "wartości dodatkowej", ale z niedotrzymywania umów. I w tym sensie jest zwalczany także przez libertarian.

Jeżeli przywłaszczanie przez pracodawcę "wartości dodatkowej" to wyzysk, to w takim razie jest nim także przywłaszczanie jej przez osoby, które nie uczestniczyły w jej wytwarzaniu, np. przez artystów, intelektualistów, czy pracowników pozaprodukcyjnych. Jeżeli ograniczymy prawo do tej nadwyżki do samych tylko bezpośrednich producentów, to w takiej sytuacji nie ma możliwości szerszego rozwoju. Ale jeżeli zapewniamy prawo innych grup społecznych do partycypacji w decydowaniu o podziale nadwyżki, to w takim razie dlaczego kapitalista, czyli ten który dostarczył środki produkcji, ma być ich pozbawiony?

Tak oto teorie marksistowska i anarchistyczna same sobie przeczą i popadają w sprzeczność z własnymi założeniami.

Kiedy wy się,

Kiedy wy się, libertariuszki, nauczycie, że wszystkie te "oczywistości", o których piszecie, zostały przez lewicę na całym świecie przetrawione i wydalone?
Naprawdę, jesteście jedyną grupą ideolo, która potrafi dyskutować o mechanizmie zbitej szyby na poziomie "chłopskiego rozumu" i sądzić, że odkrywa niezwykłe zasady społecznego funkcjonowania człowieka.
Więc nie, to nie jest tak, że anarchiści i marksiści nie rozumieją jakiejś tam logiki (zresztą strasznie prymitywnej), tylko zrozumieli ją i uznali, że to bzdury.

I odpowiedzi na pytania:

jeżeli zapewniamy prawo innych grup społecznych do partycypacji w decydowaniu o podziale nadwyżki, to w takim razie dlaczego kapitalista, czyli ten który dostarczył środki produkcji, ma być ich pozbawiony?

Bo posiadanie papierka, który mówi, że garnek jest mój w żaden sposób nie przyczynia się do tego, że kolega zrobi w tym garnku obiad. Bo jest obojętne, kto będzie miał ten papierek. Nawet jest obojętne, czy ten papierek będzie istniał. Natomiast nie jest obojętne, kto będzie robił obiad. Rzeczy mogą istnieć bez właścicieli, serio.

"kapitalista w Polsce (po kradzieży z czasów PRL), nie dorobił się na żadnej "pierwotnej" kradzieży, tylko na tym, że miał trochę oleju w głowie i założył firmę, której był w stanie zapewnić działalność na rynku a tym samym przetrwanie"

To zdanie nie mówi nic ponad to, że jakiś koleś potrafił odnaleźć się w systemie. Spoko, fajnie. Tylko dlaczego jeszcze ja mam go za to nagradzać?

Myśliciele

Myśliciele antykapitalistyczni (marksistowscy czy anarchistyczni) jak dotąd nie byli w stanie obalić społecznej filozofii liberalizmu bez popadania w sprzeczność z własnymi poglądami. Nawet nie zbliżyli się do jej zachwiania, tylko ględzili o jakichś dziwnych pierdołach, nie zrozumiałych dla samych pracowników, do których z reguły chcą dostrzec. Sam to także właśnie pokazałeś. Trudzicie się, by usunąć rolę kapitalisty z produkcji, a on ciągle wraca oknem!

Trzymając się twojej analogii: garnek przyczynia się do zrobienia obiadu, tak jak praca kucharza. Bez garnka nie byłoby w czym gotować, a to chyba dość ważny aspekt? Takie to trudne? Dlatego też swój udział w gotowaniu ma zarówno właściciel garnka, jak i kucharz. Nigdy nie mogłem zrozumieć dlaczego socjaliści, marksiści i anarchiści tak nienawidzą ludzi za to, że ci posiadają środki produkcji i podobne. Co oni im robią? Przecież to jest uczciwy układ: ja dostarczam maszyn, ty pracujesz, ja mam zysk, a ty płacę.

Może i można bez szefów zarządzać, tak samo można też zabijać kalekich. Nie mówimy o tym, co możliwe, ale co sprawiedliwe. Czyż nie tak?

Nie ty go nagradzasz, co najwyżej kupujesz jego towary, nabijając mu kasę,a więc on zaspokaja twoje potrzeby (inaczej nie dostanie kasy i pójdzie z torbami - patrz jaki cudowny mechanizm zaspokajania potrzeb!).
Kapitał tak samo tworzy produkty, jak i praca, dlatego wywłaszczenie kapitału jest niesprawiedliwe i zbrodnicze.

"Myśliciele

"Myśliciele antykapitalistyczni (marksistowscy czy anarchistyczni) jak dotąd nie byli w stanie obalić społecznej filozofii liberalizmu bez popadania w sprzeczność z własnymi poglądami"

O kurwa. Udowodnij :)

"Trudzicie się, by usunąć rolę kapitalisty z produkcji, a on ciągle wraca oknem!"

? O kooperatywach, spółdzielniach itd. słyszał? Nie słyszał. Fajnie, spoko, elo.

" garnek przyczynia się do zrobienia obiadu, tak jak praca kucharza. Bez garnka nie byłoby w czym gotować, a to chyba dość ważny aspekt? Takie to trudne? Dlatego też swój udział w gotowaniu ma zarówno właściciel garnka, jak i kucharz"

Nie mówiłem o garnku, tylko o dokumencie, który określa właściciela garnka. Dżizas.

"Nigdy nie mogłem zrozumieć dlaczego socjaliści, marksiści i anarchiści tak nienawidzą ludzi za to, że ci posiadają środki produkcji i podobne"

Dlatego nie wiem, po co to krytykujesz. A że nie rozumiesz to twój problem.

"Nie mówimy o tym, co możliwe, ale co sprawiedliwe. Czyż nie tak?"

Ty mówisz. Ja akurat jestem pragmatystą i generalnie takie kategorie jak sprawiedliwość mnie średnio obchodzą. Wnikać w to, że sprawiedliwość jest definiowana przez system kapitalistyczny też nie będę, bo nie wierzę, że to ogarniesz (nie dlatego, że uważam cię za debila, ale dlatego, że jesteś libertariuszkiem, a to jakoś zwykle oznacza zamknięcie się w scholastyce Hoppego i Korwina*).

"Nie ty go nagradzasz, co najwyżej kupujesz jego towary, nabijając mu kasę,a więc on zaspokaja twoje potrzeby (inaczej nie dostanie kasy i pójdzie z torbami - patrz jaki cudowny mechanizm zaspokajania potrzeb!)."

Kolego, czy ty nie rozumiesz tego nadal, że ja już dawno temu ogarnąłem, że świat nie jest taki prosty? :) I że cała zgraja lewicowców też to ogarnęła wieki temu?
Przeczytaj chociaż jakieś opracowanie Marksa. Potem pisz, bo z komunałami jakoś nie mam ochoty poważnie dyskutować (i nie miej nadziei, że ktoś stąd podejdzie do ciebie bardziej życzliwie).
Dziękuję za uwagę.

I jeszcze odnośnie

I jeszcze odnośnie tego:
"Jeżeli przywłaszczanie przez pracodawcę "wartości dodatkowej" to wyzysk, to w takim razie jest nim także przywłaszczanie jej przez osoby, które nie uczestniczyły w jej wytwarzaniu, np. przez artystów, intelektualistów, czy pracowników pozaprodukcyjnych"

Stary, wiesz co to jest wartość dodatkowa? Kojarzysz laborystyczną teorię wartości? O wyzysk nie pytam, bo tego pojęcia nie rozumiesz chyba zupełnie (tzn. rozumiesz potocznie - chcesz dyskutować o teoriach naukowych, a posługujesz się terminologią Faktu, słodko).

A przy okazji jeszcze, jeśli zamierzasz o tym rozmawiać ze swojej pozycji, to przeczytaj jakąkolwiek krytykę teorii użyteczności krańcowej, bo założę się, że jesteś jednym z tych pajacyków, którym "chłopski rozum" wystarcza do mówienia o ekonomii.
Nie, ekonomia nie jest prosta, bardzo mi przykro.

To jak tak

To jak tak wszystko-super-ogarniasz to się tym podziel i daj ogarnąć innym. Może podaj też jakąś dobrą krytykę marginalizmu, bo jak na razie to znajduję tylko same głupoty.

Olewasz sprawiedliwość? To po co gadka o wyzysku? Wyzysku nie oceniasz ze względu na pragmatyzm, ale na sprawiedliwość. Walczysz z wyzyskiem, bo ten jest niesprawiedliwy. Nie tak jest? Jeżeli nawet ty tak nie postępujesz, to twoi koledzy-lewacy na pewno. Wydawało mi sie, że rozmawiam z kolektywistą, a nie indywidualistą.

Weź taki przykład. Ktoś wziął kredyt by założyć firmę, spłaca go, ryzykuje zlicytowaniem i według was jeżeli zatrudnia pracowników najemnych, to ich wyzyskuje, bo zawłaszcza wytwarzaną przez nich wartość dodatkową. Nie bierzecie pod uwagę, że w takiej sytuacji pracodawca ma prawo do zysku z działalności, a robotnik do wynagrodzenia. Ktoś się postarał, by coś zyskać z życia, a przy okazji daje pracę innym (korzyści dla całego społeczeństwa, nie tylko dla jednostki). To jest układ prosty i efektywny. Ignorujesz zupełnie wkład kapitalisty w powstanie produktów i usług. Właśnie dlatego, że ma papierek, że to "jego", czyli że udostępnia swoje mienie na cele gospodarcze, ma prawo do zysku, tak jak robotnik do zapłaty. To nie jest wolność, tylko jej zaprzeczenie. Te "własnościowe" papierki muszą być respektowane!
Oczywiście możemy jednego kapitalistę zamienić na 20 robotników-właścicieli, tylko że to w zasadzie nic nie zmienia, ponieważ i tu i tu mamy własność prywatną środków produkcji i rynek towarów. Nadal jednak pozostaje, czy wywłaszczenie jest wskazane.

Mam udowodnić, że myśliciele lewaccy nie udowodnili, że wywłaszczenie jest sprawiedliwe? Wystarczy poczytać, jak nie potrafią obalić tego co tutaj mówię. Zawsze kończy się na ucieczce do poczytania lub ataku ad personam.Bo jeżeli będziemy tylko bazować na nagiej sile i na tym kto-kogo, to tak żadnego dobrobytu nie zbudujemy. Żaden lewacki myśliciel nie wykazał, że dobrze zarabiający pracownik ma "obiektywny" interes w tym, by wywłaszczyć swojego szefa, zniszczyć rynek pracy i zaprowadzić komunizm (obojętnie, marksistowski, czy anarchistyczny). Dlatego też więcej pracowników popiera liberalizm i kapitalizm, niż anarchizm i socjalizm.

PS: nie jestem korwinowcem.

"Wyzysku nie oceniasz ze

"Wyzysku nie oceniasz ze względu na pragmatyzm, ale na sprawiedliwość"

WTF? Już nie pytam, czy czytałeś, ale czy wiesz, kto to był Karol Marks? Socjalizm naukowy, taki termin coś ci mówi?
Ach, no anarchiści czasami mówią, że wyzysk jest generalnie niesprawiedliwy, z tego co pamiętam to jest nawet spójne, ale jakoś nie mam ochoty tego rozwijać. Jestem socjalistą, nie anarchistą.

"Nie bierzecie pod uwagę, że w takiej sytuacji pracodawca ma prawo do zysku z działalności, a robotnik do wynagrodzenia"

Nieeeee, w chuj nie bierzemy pod uwagę. Akurat to jest dostrzegalne gołym okiem, że ma prawo do zysku. Sęk w tym, że tu się pyta, kto to prawo stanowi i po co?
Bo bardzo łatwo wykazać, że kapitalista jest w całym tym procesie zbędny. Jest fabryka, są ludzie, którzy w niej pracują. Powiedz mi: na chuj w tym wszystkim koleś, który posiada dokument, że fabryka jest jego?

"Ktoś wziął kredyt by założyć firmę, spłaca go, ryzykuje zlicytowaniem"

Poza tym, że to skrajne przypadki (większość kapitalistów albo posiada już kapitał od urodzenia, albo została wykształcona przez rodziców, więc ma możliwości zdobyć kapitał), to i tak mam na to wyjebane.
To, że zabójca może zostać zabity przez swoją potencjalną ofiarę w samoobronie nie usprawiedliwia tego, że chce go zabić. Ponoszenie ryzyka niczego nie usprawiedliwia.
Ach, i nie, kapitalista nie jest żadnym dostarczycielem kapitału, tylko przeciwnie - osobą, która dostępność kapitału OGRANICZA. Patrzyłeś kiedyś na to w ten sposób, czy będziesz powtarzać bzdurę, że kapitalista WYCZAROWUJE NIEISTNIEJĄCY WCZEŚNIEJ KAPITAŁ?
Otóż nie, nie wyczarowuje. On go zawłaszcza i decyduje co z nim zrobić. Nie ma w tym nic, co zasługuje na szacunek.
Wróćmy do tego garnka - ten garnek znika, jeśli nikt nie jest jego właścicielem, czy co się kurwa z nim dzieje?

"Oczywiście możemy jednego kapitalistę zamienić na 20 robotników-właścicieli, tylko że to w zasadzie nic nie zmienia, ponieważ i tu i tu mamy własność prywatną środków produkcji i rynek towarów. Nadal jednak pozostaje, czy wywłaszczenie jest wskazane"

Jak to nic nie zmienia? WYpierdalasz kapitalistę, więc nadwyżka jest rozdysponowana wśród robotników - przynajmniej w warunkach gospodarki kapitalistycznej.
I tak, wywłaszczenie jest wskazane, bo:
a) nie ma podstaw by wytworzyły się relacje dominacji,
b) ludzie dostają więcej pieniędzy za swoją pracę,
c) osoba, która nie pracuje nie może dyktować pracującym, co mają robić.

"Wystarczy poczytać, jak nie potrafią obalić tego co tutaj mówię"

Kolego, naprawdę myślisz, że odkryłeś Amerykę, czy co? Nie musisz mi tu pisać dowodu matematycznego, nie o to chodzi, ale chociaż, kurwa, napisz gdzie myśl lewicowa wchodzi w sprzeczności. Bo wchodzi, jestem pewien, ale akurat nie tam, gdzie wskazujesz. Nie bez powodu powtarzam ci co chwilę, że masz poczytać cokolwiek z tej myśli lewicowej, bo WIDAĆ JAK CHUJ, ŻE NIE MASZ O NIEJ POJĘCIA.
I tak, to jest atak ad personam, libertariański wrażliwcu :(

"Żaden lewacki myśliciel nie wykazał, że dobrze zarabiający pracownik ma "obiektywny" interes w tym, by wywłaszczyć swojego szefa, zniszczyć rynek pracy i zaprowadzić komunizm (obojętnie, marksistowski, czy anarchistyczny)"

Eeeee?
Na tym to się akurat cały marksizm opiera. I doświadczenie całego ruchu związkowego się na tym opiera - zarówno w sferze abstrakcji, jak i działania. Przynajmniej jeśli chodzi o wywłaszczenie szefa.
Przedsiębiorca zawłaszcza nadwyżkę. To jest ten obiektywny interes.

Co do dowodzenia na temat komunizmu itd., to ja się nie bawię w dowodzenie abstrakcji, zostawiam to libertariuszko-koriwnuszkom.

"Dlatego też więcej pracowników popiera liberalizm i kapitalizm, niż anarchizm i socjalizm"

O kurwa. Więcej gdzie? Więcej kiedy?
A Unia Europejska to już nie socjalizm i eurokołchoz? :D

PS. A mówisz jak krowinowiec, więc w dupie mam twoje PS.

Weź koleś spuść

Weź koleś spuść powietrze.
Kapitalista, będąc właścicielem, rozdysponowuje swoim mieniem tak jak chce, dzięki temu daje pracę innym, tym samym ma własny wkład w produkcję.
I nie gadaj głupot, że właściciel nie pracuje - z faktu posiadania własności, którą stwarza i udostępnia, wykonuje pewną pracę. Rozwinięcie i utrzymanie interesu to też praca. Uzbieraj kasę z kolegami, załóż sobie kolektyw to wtedy pogadamy, czy jako właściciele nie wykonaliście żadnej pracy i żyjecie z wyzysku innych. Narobicie się jak woły, by otworzyć byle firmę. To też jest praca i należy się za nią zapłata (zysk).

Ciekawe, który lewak to obalił, bo na pewno nie Marks i Proudhon, hehe. Może jeszcze zabronisz ludziom zakładać firmy i ma to robić tylko państwo socjalistyczne? Twój model jest statyczny, a nie dynamiczny a więc mija się z rzeczywistością - u ciebie fabryka jest już dana, a to takie proste nie jest u mnie ona dopiero musi powstać i powstaje, jak przyszły kapitalista weźmie kredyt i będzie ryzykować własnym majątkiem, by rozkręcić biznes i jeszcze uszczęśliwić konsumentów i dać robotę pracownikom.

Przemyśl to i zapraszam na jakąś libertariańską stronę do poczytania, dlaczego własność prywatna w gospodarce jest sprawiedliwa :)

"Kapitalista, będąc

"Kapitalista, będąc właścicielem, rozdysponowuje swoim mieniem tak jak chce, dzięki temu daje pracę innym, tym samym ma własny wkład w produkcję."

O kurwa. Będziesz to teraz powtarzał, więc się stanie prawdą. Fajnie.

"I nie gadaj głupot, że właściciel nie pracuje - z faktu posiadania własności, którą stwarza i udostępnia, wykonuje pewną pracę"

Jak ją stwarza? Gołymi rękami buduje fabrykę? Czy co?
Zaś twierdzenie, że udostępnienie fabryki to jakaś "praca" jest już takim absurdem, że nawet najgłupsi libertarianie w to chyba nie wierzą (chociaż u was to nigdy nic nie wiadomo).

"Narobicie się jak woły, by otworzyć byle firmę. To też jest praca i należy się za nią zapłata"

Zabójstwo też bywa ciężką pracą. Kradzież bywa ciężką pracą. Należy się za nie zapłata?
Kurwa, powiedz szczerze, masz jakiś argument poza tym, że kapitalista ponosi ryzyko i wkłada wysiłek w założenie firmy?
A najlepsze, że pracownicy tak samo wkładają wysiłek i też ponoszą ryzyko nieudanej inwestycji :)

Wbij sobie proszę do głowy, że produkt jest stworzony przez tych, którzy go wytwarzają. I tak, osoba, która np. wpada na pomysł zrobienia gumowej kaczki z wtryskiem benzynowym również wykonuje pewną pracę - sęk w tym, że nie wiadomo dlaczego to akurat ona ma decydować o podziale zysków z przedsięwzięcia.

" u ciebie fabryka jest już dana, a to takie proste nie jest u mnie ona dopiero musi powstać i powstaje, jak przyszły kapitalista weźmie kredyt i będzie ryzykować własnym majątkiem"

Blablabla...
Ponawiam pytanie - skąd ta fabryka się bierze? Kapitalista buduje ją własnymi rękami?
Nie, po prostu to, że ma kapitał uprawnia go w kapitalizmie do decydowania o tym, kto i za ile tę fabrykę mu zbuduje. Czyli ni chuja mi z tego nie wychodzi, że to on stwarza fabrykę. Raczej zawłaszcza coś, co zrobili inni.

A i w dupie mam twoje libertariańskie strony. Starczy, że w liceum byłem rothbardiańską pizdą.

Nie umiesz podważyć

Nie umiesz podważyć argumentu, że kapitalista swoim wysiłkiem stwarza firmę. Po prostu - tyle wystarczy, by miał prawo do zysku. Jeżeli napiszesz książkę to masz prawo do nazywania siebie jej autorem, bez względu na to, czy rozdajesz ją za darmo czy sprzedajesz. Bez niego nie byłoby tej firmy - nie byłoby, a ty chcesz go za to karać wywłaszczeniem. Już rozumiesz w czym rzecz?

Jeżeli w systemie "sprawiedliwości społecznej" o podziale nadwyżki ma decydować ogół społeczeństwa, w tym pracujący na tę nadwyżkę, jak i ci, co wykonują inne prace społecznie potrzebne ale nie wytwarzające owej nadwyżki, to powiedz dlaczego kapitalista nie ma prawa do decydowania na takich samych zasadach? To jest właśnie ta sprzeczność marksizmu i anarchizmu, o której pisałem wcześniej. Prawo do decydowania o nadwyżce mają wszyscy pracownicy i robotnicy za pomocą ciał "demokracji pracowniczej", a kapitalista, który stwarza swoją pracą firmę już nie. Widzisz, poczytałem tych waszych klasyków myśli lewicowej i wyszła mi bardzo poważna sprzeczność. Żaden z nich nie ograniczył prawa do decydowania o tym, co zrobić z nadwyżką tylko do samych bezpośrednich producentów, ale rozszerzył to grono o inne osoby wykonujące potrzebne prace. Dajesz.
Wyluzuj koleś, to tylko dyskusja.

Nie umiem podważyć, no

Nie umiem podważyć, no tak.
Jeszcze raz pytam, co dla stworzenia fabryki robi papier, na którym jest napisane, że ktoś jest jej właścicielem?
I drugie pytanie: co w sytuacji, gdy fabryka zostaje KUPIONA przez kapitalistę? No bo wtedy to raczej już w ogóle nie można mówić o tym, że włożył w nią jakąś pracę, a prawo do decydowania ma... (więc coś ten wysiłek jako koronny argument średni).
Jeszcze raz: fabrykę stworzyli ludzie, którzy ją budowali, projektowali i dostarczali maszyn, dostarczali surowców, przerabiali surowce itd. Ktoś, kogo jedyną rolą w tworzeniu fabryki jest to, że ma papier mówiący, że "to jego", nie jest twórcą tej fabryki, koniec, kropka. I podobnie jest w przypadku wszystkiego. Firma usługowa utrzymuje się dzięki pracy ludzi wytwarzających usługi, a nie dzięki temu, że kapitalista o nich decyduje.
Zrozum, proszę, że jedyne co uprawnia kapitalistę do decydowania o budżecie przedsiębiorstwa jest to, że na starcie ma dużo więcej kasy niż pracownicy. To jest dla odmiany fakt, a nie jakieś pierdolenie o prawach naturalnych, które istnieją tak, że można je do woli łamać.

"Jeżeli w systemie "sprawiedliwości społecznej" o podziale nadwyżki ma decydować ogół społeczeństwa, w tym pracujący na tę nadwyżkę, jak i ci, co wykonują inne prace społecznie potrzebne ale nie wytwarzające owej nadwyżki, to powiedz dlaczego kapitalista nie ma prawa do decydowania na takich samych zasadach? To jest właśnie ta sprzeczność marksizmu i anarchizmu, o której pisałem wcześniej"

Toś sprzeczność znalazł w samym fundamencie myśli lewicowej, hihihi. Raz, że już tłumaczyłem tysiąc razy (i Proudhon też tłumaczył i Marks też), dlaczego posiadanie aktu własności nie równa się wykonywaniu pracy, co jest istotne w tym kontekście chyba. A dwa, że...
... jakbyś nie wiedział to socjalizm polega na tym, że właśnie ten kapitalista ma prawo do decydowania NA TAKICH SAMYCH ZASADACH JAK INNI.

Ten "papierek" potwierdza

Ten "papierek" potwierdza to, że akt założycielski, pomysł i zdobycie środków pieniężnych było działaniem (pracą!) tego i tego gościa. Zdobycie kasy na opłacenie robotników, zakup maszyn, jest w procesie budowy fabryki wcześniejsze od tejże ich pracy. Jeżeli wpadniesz na jakichś pomysł, po czym zrealizujesz go z innymi, według społecznego podziału pracy, to wy wszyscy jesteście twórcami waszego dzieła. Kapitalista włożył własne pieniądze, robotnicy swoją pracę - każdy dostaje coś za coś i nie ma dyskryminacji. Dlatego kapitalista ma prawo do zysku, a robotnik do premii ponad pensję. Tak jest sprawiedliwie i tego się trzyma libertarianizm.
Jeżeli ktoś odkupił fabrykę to przejął te prawa, które posiadał wcześniejszy właściciel i tym samym wracamy do punktu wyjścia, czyli tego co pisałem wcześniej.

To nie jest prawda, że jedynym działaniem kapitalisty jest posiadanie papierka - by ten papierek zdobyć wykonał on pewne czynności, bez których nie byłoby fabryki, a to nie jest byle co. Tak samo jak najmici, którzy ją zbudowali. Oba ogniwa były tutaj potrzebne. Tak więc kapitalista był tutaj potrzebny. Można się zastanawiać nad tym, czy usprawiedliwia to prywatyzację mienia publicznego, ale rozmawiamy o przypadku kapitalistów, a nie państwa.
Jeżeli zabierzesz komuś be jego zgody lub pod przymusem to, co on posiada, do stworzenia czego się przyczynił, to dokonujesz KRADZIEŻY. I tym jest wywłaszczenie kapitalisty - kradzieżą cudzej własności. Społeczeństwo, czy rada robotnicza nie ma praw własnościowych, to nie oni powołali zakład do życia i nie oni mają prawo do zmuszenia kogoś do pozbycia się własności. Nie będziesz przecież domagać się odbierania mieszkań ludziom, choć są ich własnością prywatną, kupili ją na rynku (nasz drugi przypadek) lub je sami zbudowali (pierwszy), ani z innych ich rzeczy osobistych.

Kiedy kapitalista traci swoją własność środków produkcji to siłą rzeczy przestaje być kapitalistą - tak więc jaka jest rola kapitalisty w socjalizmie? Kapitalisty, a nie byłego kapitalisty, który się sproletaryzował...
To wszystko naprawdę jest proste i sprawiedliwe.

"Ten "papierek" potwierdza

"Ten "papierek" potwierdza to, że akt założycielski, pomysł i zdobycie środków pieniężnych było działaniem (pracą!) tego i tego gościa"

No w chuj potwierdza.
Czyli okazuje się, że jak dostanę pieniądze, to jest to praca. Rodzice mi mówili do któregoś roku życia, że na nich żeruję, a ja przecież wykonywałem pracę - brałem od nich kieszonkowe!

"Zdobycie kasy na opłacenie robotników, zakup maszyn, jest w procesie budowy fabryki wcześniejsze od tejże ich pracy"

Wszystko to nie jest koniecznym warunkiem powstania fabryki - tzn. zakup, opłacenie itd.. Mogą sobie to zrobić sami, tylko guess what? Ktoś im ogranicza dostęp do tych maszyn, surowców itd.

"Kapitalista włożył własne pieniądze, robotnicy swoją pracę - każdy dostaje coś za coś i nie ma dyskryminacji"

Nie wiem co tu robi dyskryminacja, ale generalnie mnie też gówno obchodzi. Kapitalista włożył pieniądze, czyli już nie pracę jednak? No to widzisz, ja mam wyjebane na jego "zasługi" (zwłaszcza, że tłumaczę, że jego jedyną zasługą jest to, że najpierw ogranicza dostęp do pewnych dóbr, a potem decyduje kto będzie z tych dóbr korzystał).

"To nie jest prawda, że jedynym działaniem kapitalisty jest posiadanie papierka - by ten papierek zdobyć wykonał on pewne czynności, bez których nie byłoby fabryki, a to nie jest byle co. Tak samo jak najmici, którzy ją zbudowali. Oba ogniwa były tutaj potrzebne"

No kurwa tłumaczę ci, że nie są. Są jakieś tam maszyny, jakieś surowce i teraz: ludzie z pomysłem na fabrykę i robotnicy. Tak, bez pomysłu, bez ich roboty i bez surowców i maszyn nie ma fabryki. Tylko ni chuj z tego nie wynika, że wszystko to nie ruszy bez debila z papierkiem określającym, że którąś z tych rzeczy TYLKO ON może rozporządzać. No bo powiedz, kolego, w jaki sposób ten papierek coś buduje?

"Jeżeli zabierzesz komuś be jego zgody lub pod przymusem to, co on posiada, do stworzenia czego się przyczynił, to dokonujesz KRADZIEŻY"

No to ci mówię, że kapitalistów nie lubię.

"I tym jest wywłaszczenie kapitalisty - kradzieżą cudzej własności"

Poza tym, że magicznym sposobem nagle posiadanie stało się równoznaczne własności, to... chuj mnie obchodzi jak to nazwiesz. Mogę sobie być złodziejem, w porządku. Widocznie złodziej złodziejowi nierówny.

"Nie będziesz przecież domagać się odbierania mieszkań ludziom, choć są ich własnością prywatną, kupili ją na rynku (nasz drugi przypadek) lub je sami zbudowali (pierwszy), ani z innych ich rzeczy osobistych"

Nie.
(teraz już chyba nikt ci nie wierzy, że czytałeś Proudhona... ba, podejrzewam, że nie rozumiesz nawet tej delikatnej aluzji)

"Kiedy kapitalista traci swoją własność środków produkcji to siłą rzeczy przestaje być kapitalistą - tak więc jaka jest rola kapitalisty w socjalizmie?"

Brawo! tak! - w socjalizmie nie ma kapitalisty. Myślałem, że to dla ciebie oczywiste, skoro jesteś specjalistą od Marksa.

"Tak jest sprawiedliwie i tego się trzyma libertarianizm."

Amen.

To co piszesz w ogóle się

To co piszesz w ogóle się nie składa w żadną całość.

"Ktoś im ogranicza dostęp do tych maszyn, surowców itd" - czyli sam chciałbyś być kapitalistą? Kto ci ogranicza? Chyba to, że nie możesz wziąć kredytu. Czyli problem nie w tym, że są kapitaliści, tylko ze nie wszyscy nimi mogą być. To wynika z tego fragmentu. Przemyśl to.

Zdobycie pieniędzy, pomysł, znalezienie ludzi to są wszystko formy pracy, dzięki którym tworzy się własność prywatną środków produkcji. Jeżeli o podziale nadwyżek i dochodów ma decydować całe pracujące społeczeństwo, to nie wiedzieć czemu chcecie zlikwidować społeczną rolę kapitalisty. Powinniście raczej opowiadać się za czymś w rodzaju wspólnego decydowania przez pracowników i pracodawców o nadwyżce etc. Bez potrzeby wywłaszczeń. Wszyscy wykonują pewną potrzebną gospodarce pracę.

Nie uważam się za specjalistę od Marksa, czy Proudhona. Wykaż, że kapitalista jest od początku do końca zbędny i sprawiedliwe jest jego wywłaszczenie, pokaz argumenty logiczne, a nie emocjonalne, to sam ci przyznam, że masz rację. Nic nie tracisz, a możesz wygrać dyskusję. Śmiało, ja naprawdę chętnie poznam dobrze skonstruowaną teorię socjalistyczną i się nad nią zastanowię. Może libertarianizm się myli a socjalizm ma rację, zobaczmy! Dajesz i więcej luzu :)

Nie wiem, jak ci z tego

Nie wiem, jak ci z tego wynikło, że sam chciałbym być kapitalistą. Ach, no i problemem faktycznie nie jest to, że są kapitaliści, tylko tak właśnie to, że nie każdy może być kapitalistą.
No i ja akurat dostanę kredyt, ostatnio mi proponowali, ale jakoś nie jestem zainteresowany wyzyskiwaniem innych.

I dalej, bo widzę, że jednak jesteś po prostu średnio kumaty. Opowiadamy się (w sumie to nie jestem pewien, czy wszyscy, więc ta liczba mnoga bardzo umowna) za wspólnym decydowaniem o nadwyżce, w które włączony jest ktoś, kto był kapitalistą (bo nie ma go w socjalizmie, bo nie ma własności prywatnej) i wykonuje pewną pracę dla przedsiębiorstwa.
Dlaczego kapitalista jest zbędny w wytwarzaniu produktu?
Bo zarówno doświadczenie jak i racjonalny tok myślenia ukazuje, że bez kolesia, który zagarnia połowę tego, co wszyscy inni wytworzyli, nadal można to coś wytwarzać.
Dlaczego praca kapitalisty jest zbędna?
Bo decyzja (w to pojęcie włączamy pomysł i ogarnięcie środków) o otwarciu jakiejś linii produkcyjnej, czy organizacji wytwarzającej usługi może być podejmowana na tysiąc różnych sposobów, np.: demokratycznie w oparciu o potrzeby społeczeństwa (za tym się opowiada lewica antyautorytarna), lub przez centralne planowanie (co zostało przetestowane w państwach bloku wschodniego, z nienajlepszym skutkiem, choć bywa, że z lepszym niż w kapitalizmie - głównie w krajach o rozwiniętych strukturach demokratycznych i obywatelskich). Skoro FUNKCJĘ kapitalisty można zastąpić, to znaczy, że jest ona zbędna. A to, że ktoś, kogo funkcja jest zbędna, decyduje o podziale zysków jest chyba średnio sensowne, nie? (bo zastrzegam, że sprawiedliwość tego rozwiązania mnie średnio obchodzi - w dyskursie prawicowym to zawsze będzie niesprawiedliwe, w lewicowym będzie sprawiedliwe; żaden z nich nie jest obiektywny i wiążący).
Ach, no i argumenty nie były emocjonalne, za to mój styl pisania - owszem. To różnica. No i twój problem, jeśli tej różnicy nie ogarniasz.

Jeszcze jedno. Nie uważasz się za specjalistę od Marksa i Proudhona, ale z wielką radością zbijasz jakieś wyimaginowane poglądy, które ci rzekomo prezentują. Ostatni raz pytam, czy ich w ogóle czytałeś, bo ja średnio mam ochotę poważnie dyskutować z kimś, kto tego nie zna (dla odmiany, ja Misesa, Hayeka i Rothbiego ogarniam całkiem nieźle). Bo nie jestem od tego, żeby wykładać podstawy marksizmu byle kolesiowi na forum.

I pierdol się ze swoim protekcjonalnym tonem. Moim celem nie jest przekonywanie libertarian, tylko dostarczanie sobie emocji przez rozmowy z nimi. Wkurwienie na ludzką głupotę mnie stymuluje. I przy okazji stanowi ciekawy materiał badawczy.

"To też jest praca i

"To też jest praca i należy się za nią zapłata (zysk)."

Czemu niby cały zysk należy się pracodawcy akurat? Tylko on go wypracowuje? Bo?

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

"Troska o samookreślenie

"Troska o samookreślenie (tzn. istotne samo-posiadanie) prowadzi do własności wspólnej ogółu"

Nie zgadzam się. Po pierwsze pojęcie "ogół" oznacza ludzi, najpewniej jakoś zorganizowanych. Jeśli zachodziłyby między nimi spory i byłyby rozstrzygane na korzyść jednej ze stron, a na niekorzyść innej, to władza mogłaby powstać po to, by chronić takie rozstrzygnięcia. "Ogół" posiadający środki potrzebne ludziom do działania może swobodnie oznaczać ogół, w którym jedni rządzą, a drudzy są posłuszni. To mi się z troską o samookreślenie wcale nie zgadza i trudno byłoby jedno z drugiego wyprowadzić.

Własność jako taka jest instytucja autorytarną, czy jest przypisana jakiejś zbiorowości, czy jednostkom. Stąd ograniczenia prawa własności powinny, moim zdaniem, mieć skutki wolnościowe - a nie inne formy własności, w tym własność kolektywna. Ważnym jest to, czego autor jest bliski: własność jako instytucja pozwalała historycznie na podporządkowywanie sobie ludzi. Gdyby rzeczywiście miała służyć autonomii, powinno być odwrotnie. Stąd autonomię jednostki warto postrzegać jako coś odrębnego i kłócącego się z własnością, bo przypadki, gdy tak nie jest, są niewolnościowe. Co z tego, że system pozwala komuś pielęgnować swoją wolność, skoro pozwala to robić kosztem wolności innych? To z tego, że to wolnościowe nie jest. Mogłoby być neutralna, gdyby to była jakaś wada konstrukcyjna. Ale to nie jest wada konstrukcyjna systemu, tylko jego zasada fundująca ten system.

Cichym założeniem systemu ekonomicznego, którego doświadczamy jest to, że prawo własności daje nam prawo do kontrolowania innych i kontrolowania produktu ich pracy. Ono nie bierze się z żadnej dedukcji dotyczącej zasady, że ze sobą każdy może robić, co chce.

Jeśli odrzucimy możliwość pozbycia się autonomii przez jednostkę, nie ma uzasadnienia tego, że pracodawca, choćby był właścicielem miejsca pracy, miał prawo ją mi organizować. Tak, to rodzi problem interpretacji umowy, którą z nim mam, o korzystaniu z jego rzeczy, ale to inna sprawa: ważne jest, że podpisując taką umowę nie zbywam się praw do siebie. Także w miejscu pracy. Mogę więc tam robić ze sobą, co chce, jeśli nie naruszam czyjejś własności. Ale jeśli umowa ma takie warunki, że wymaga ode mnie podporządkowania, bo inna postawa traktowana jako łamanie prawa własności? No jeśli można tak sformułować umowę, która w oparciu się o prawo własności unieważnia moje prawo do robienia ze sobą, co chcę, to albo coś nie tak jest z prawem albo umową, albo własność jednak pozwala na odbieranie ludziom autonomii.

Jeśli chodzi o produkt (i dotyczy to raczej też usługi, jako bardziej związanej z osobą ją świadczącą), to kontrola nad nim właściciela środków produkcji czy miejsca pracy też jest nieuzasadniona. Produkt i usługa nigdy nie jest kapitałem dostarczanym kapitaliście. Możliwość nakazania określonego sposobu wykonywania usługi lub dysponowania produktem natomiast jest skierowane przeciwko autonomii. Znowu autorytaryzm, wypływający z ukrytego założenia, które po prostu jest autorytarne, zgodnie z którym jeśli jestem właścicielem czegoś, to zdobywam kontrolę nad każdym człowiekiem, który ma coś wspólnego z moją rzeczą.

Dlatego zresztą nacisk, by chronić tylko taką własność (czyli tworzyć własność, ochrona własności tworzy własność), która jest posiadaniem osobistym jest pomysłem genialnym i nie jest tożsama z posiadaniem czegokolwiek przez ogół, btw. Tak, własność ma charakter autorytarny, tak jak nasze życie będzie je miało, jeśli będziemy decydować o ich przebiegu. Jestem stworzeniem społecznym, moje działania oddziałują na innych prawie zawsze. Jeśli każde moje działanie muszę konsultować z innymi, to jestem ich niewolnikiem. Geniuszem rozwiązania, zgodnie z którym osobiste posiadanie jest bronione tak, jak broni się własności polega na tym, że ta autorytarna sfera zostaje maksymalnie związana z osobą posiadacza i oddzielona od osób, które nie posiadają. Posiadacz chroniący swojego posiadania najprawdopodobniej będzie chronił siebie.

Co do efektywności kapitalizmu, ekonomicznej: po pierwsze, kapitalizm może być, historycznie, efektywny. Ale to nie jest ten kapitalizm, który proponują np. libertarianie, to nie jest zestaw reguł, które nie mają wyjątków i dotyczą własności i samoposiadania. Kapitalizm historycznie rozwijał się poprzez działania będące zaprzeczeniem tych zasad. Po drugie: odtworzenie kapitalizmu jest niemożliwe, właśnie dlatego, że to jest system hybrydowy, który rozwijał się dzięki zasadniczym zmianom swoich zasad i przetrwał dzięki nim (i może minie, oby), a zmiany te były wywołane przez bardzo konkretne, historyczne warunki. Trzeba by było te warunki odtworzyć. Tylko po to, by przekonać się, czy znowu dojdziemy tu, gdzie jesteśmy, gdzie ogólne bogactwo wzrosło, ale dalej bardzo nierówno i w połączeniu z takim działaniem władzy miedzy ludźmi, które nam, anarchistom, się nie podoba. Stąd powoływanie się na efektywność kapitalizmu jako jego usprawiedliwienie do mnie nie trafia. Tym bardziej usprawiedliwianie własności w powołaniu się na efektywność kapitalizmu mnie nie przekonuje.

tl;dr

ps. "jest system hybrydowy, który rozwijał się dzięki zasadniczym zmianom swoich zasad" powinienem to zmienić, ale pozostawię potomności.

nie jesteśmy sobie nic dłużni - Max S.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.