Egipt: Miliony protestują na placach, ulicach i w fabrykach. Mubarak rezygnuje, armia przejmuje władzę
Lista zamordowanych demonstrantów | Apel o solidarność egipskich anarcho-komunistów | Niesamowite zdjęcia z walk o most na Nilu
Komentarz publicystyczny: Rewolucje w "Świecie Arabskim": ludzie pracy jako mięso armatnie? | Oświadczenie ZSP-Warszawa: Rewolucja dla Egiptu | Wywiad z egipskim studentem: Korzenie egipskiego ruchu rewolucyjnego
Aktualizacje: 16 lutego: Rządząca Egiptem Rada Wojskowa wydała dziś kolejne ostrzeżenie, żądając natychmiastowego zaprzestania wszelkich demonstracji pracowniczych. Spodziewany jest całkowity zakaz protestów i strajków. Rada Wojskowa wysłała ostrzeżenie za pomocą smsów.
Tymczasem, protesty nadal trwają. Setki pracowników lotniska w Kairze nadal protestuje o lepsze pensje i lepsze warunki ubezpieczenia zdrowotnego. W przemysłowym mieście Mahalla trwa strajk w przedsiębiorstwach włókienniczych, a w Suezie, około tysiąca osób domaga się zamknięcia fabryki chemicznej, która wylewa toksyczne odpady do jeziora w pobliżu miasta.
14 lutego, godz. 9:20 W niedzielę wojsko wykorzystało obowiązujący faktycznie od 1981 r. stan wyjątkowy, by rozwiązać parlament i zawiesić konstytucję. Rządy wojska mają rzekomo trwać najwyżej 6 miesięcy, aż zostaną ogłoszone wybory. Pretekstem puczu wojskowego jest "konieczność usunięcia pozostałości starego reżimu".
godz. 20.50 Nadal trwają strajki w różnych branżach (naftowej, bankach, transportu publicznego itd.). Strajkują także pracownicy budowlani z największej tego rodzaju firmy w kraju The Arab Contractors domagając się wyższej płacy. Dziś nawet policjanci protestowali pod budynkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
13 lutego, godz. 15.00 Tłum świętujący odejście Mubaraka na placu Tahrir przerzedził się w sobotę w nocy. W niedzielę rano pozostało na placu jedynie 5 tys. demonstrantów, domagających się reform demokratycznych i konkretnego kalendarza ich wdrożenia.
Wojsko wysłało duże oddziały żandarmerii wojskowej na plac, by otoczyć demonstrantów. Około 8 rano w niedzielę, żołnierze uzbrojeni w karabiny zaczęli "oczyszczać" ulice wokół placu Tahrir. Około godz. 9 żołnierze zaczęli niszczyć namioty rozbite na placu za pomocą noży i bagnetów.
Ludzie, którzy stawiali opór zostali pobici i aresztowani. Japoński dziennikarz został zraniony w głowę, gdyż nie zgodził się na oddanie aparatu.
12 lutego, 21.30 Po ustąpieniu prezydenta Mubaraka, Najwyższa Rada Wojskowa zapowiedziała, że będzie czuwać nad przeprowadzeniem kraju ku demokracji parlamentarnej. Tymczasem część demonstrantów postanowiła pozostać na Placu Wyzwolenia, jako symbol że walka jeszcze się nie skończyła. Doszło także do krótkich starć, kiedy wojsko próbowało rozbierać barykady wokół placu.
17.10 Prezydent Egiptu Hosni Mubarak zrezygnował i przekazał władzę Najwyższej Radzie Sił Zbrojnych. Wielka radość na ulicach egipskich miast. Niedługo wcześniej Mubarak opuścił z rodziną Kair i udał się do kurortu Szarm el-Szejk. Informację o rezygnacji Mubaraka odczytał w dwudziestosekundowym wystąpieniu w telewizji wiceprezydent Omar Sulejman. Wczoraj Mubarak zarzekał się w wystąpieniu telewizyjnym, że nie ustąpi. Prawdopodobnie został więc do tego zmuszony przez wojskowych.
14.20 Na Plac Wyzwolenia i inne punkty oporu zmierzają kolejne fale ludzi (pod budynkiem TV jest już kilkanaście tysięcy blokujących). Sam Plac Wyzwolenia to już spore samorządne miasteczko namiotowe - z własną służbą zdrowia, sanitarną, zapleczem kulturalnym (odbywały się odczyty poezji, koncerty), ludzie dbają też sami o bezpieczeństwo.
13.40 Ludzie zajmują różne kluczowe punkty w Kairze. Na jednym z transparentów napis: "Wiadomość z ostatniej chwili: "Lud obala reżim. Dziś wieczorem impreza w Pałacu Prezydenckim". Nadal trwają strajki i delegacje pracowników różnych zakładów z samego Kairu i okolic pojawiają się na Placu Wyzwolenia.
12.30 Budynek państwowej telewizji jest kompletnie zablokowany - nikt nie może wejść ani wyjść. Na wizji z tego powodu nie pojawiają się np. zaproszeni do studia goście. Podobna sytuacja jest wokół parlamentu.
12.00 Na Placu Wyzwolenia i okolicznych ulicach są już nieprzebrane tłumy i ciągle dochodzą nowe osoby. Podobnie wygląda sytuacja w Aleksandrii.
11.00 Szefostwo armii wydało oświadczenie w którym obiecuje zabezpieczenie wolnych wyborów, ale nie precyzuje kiedy one się odbędą. Ludzie na placu nie tego się spodziewali - niektórzy uważali, że wojsko wypowie posłuszeństwo Mubarakowi. Dzisiaj demonstracje mogą być burzliwe, ponieważ protestujący będą starali się dostać w pobliże pałacu prezydenckiego.
11 lutego, 8.40 W nocy protestujący otoczyli w Kairze budynek państwowej telewizji i radia. Nadal trwa również blokada parlamentu.
23.10 Prezydent Hosni Mubarak ogłosił, że się nigdzie nie wybiera i nie ustąpi z urzędu aż do września. Demonstranci na Placu Wyzwolenia i w całym Egipcie są wściekli.
20.30 Sekretarz generalny rządzącej w Egipcie Narodowej Partii Demokratycznej ogłosił, że Mubarak powinien ustąpić "dla dobra narodu". Jest prawdopodobne, że władzę przejmie wiceprezydent Sulejman – znany z powiązań z amerykańskim wywiadem.
Rzecznik armii ogłosił, że „armia podjęła kroki, by ochronić naród i wesprzeć słuszne żądania obywateli". Państwowe kanały telewizyjne i gazety zmieniły ton o 180 stopni i zaczęły mówić o demonstracjach w pozytywnym świetle.
Według organizacji związkowych, w strajkach w Egipcie uczestniczy około 24 tys. pracowników. Strajki dotyczą różnych grup pracowników: 1500 pielęgniarek prowadziło strajk okupacyjny, strajkowali pracownicy rozlewni napojów i hutnicy. W prowincji Assiut około 8 tys. demonstrantów zablokowało główną autostradę do Kairu płonącymi palmami i obrzuciło kamieniami samochód gubernatora, który próbował z nimi rozmawiać. Pracownicy fabryk zbrojeniowych starli się z policją.
Pracownicy domagają się m.in. wzrostu płac, premii, ubezpieczenia zdrowotnego, równości w pracy i umów o pracę. Kierowcy przedsiębiorstwa transportu publicznego również strajkowali przeciwko niskim płacom i odmowie wypłat premii. W Gizie, setki młodych kobiet demonstrowało przed budynkiem gubernatora, domagając się mieszkań. W Suezie, lokatorzy spalili urząd gminy w proteście przeciwko nie przyznawaniu mieszkań. Protestowało też 7 tys. pracowników naukowych Uniwersytetu w Assiut, domagając się stałych umów o pracę i podwyżek pensji. Protestowali też pracownicy lotniska, firm naftowych, banków, szpitali i operatora telefonii komórkowej EgyptTelecom.
10 lutego, 9.10 Minister spraw zagranicznych Ahmed Abul Gheit ostrzegł protestujących, że armia rozpocznie aktywną interwencję, jeśli protesty nadal będą się rozszerzać. Tymczasem działacze na rzecz praw człowieka alarmują, że armia wcale nie już jest neutralną siłą rozdzielającą jedynie strony konfliktu, ale że bierze udział w porwaniach i torturach demonstrantów antyrządowych.
22.30 Na Placu Wyzwolenia trwa czuwanie przy świecach ku pamięci zamordowanych przez władze demonstrantów.
21.00 W mieście Ismailia ludzie zaatakowali dzisiaj budynek rządowy i spalili samochód gubernatora. Mieszkańców miasta sfrustrował brak reakcji władz na tragiczne warunki mieszkaniowe. Sporo osób mieszka w skleconych z czego popadnie domostwach od wielu lat.
17.55 Strajki się rozszerzają. W samym Kairze strajkuje już co najmniej 6 tys. pracowników. Strajkujący pracownicy nie koncentrują się na Mubaraku, ale wyrażają generalne niezadowolenie z rządu i wysokości płac. Nadal zamknięte są szkoły i uczelnie i będzie tak przez co najmniej tydzień.
12.10 Demonstranci oprócz parlamentu, rozpoczęli blokadę budynku rady ministrów, która nie może się w związku z tym w nim zebrać.
11.30 Pracownicy w miastach Mahalla (duże miasto przemysłowe w Delcie Nilu) oraz Suez rozpoczęli strajk. Także robotnicy pięciu firm Kanału Sueskiego strajkują przeciwko niskim płacom i warunkom pracy. Strajki rozlewają się również po innych miastach Egiptu. Rząd stwierdza "z ojcowskim niepokojem", że "demonstracje na Placu Wyzwolenia zniechęcają robotników do pracy".
9.30 W prowincji Al-Wadi al-Dżadid doszło do starć demonstrantów z policją, która otworzyła ogień. Są zabici i ranni. Spłonął też co najmniej jeden wóz policyjny.
8.50 Od kilku dni strajkują tysiące egipskich pracowników - poinformował Ayman Mohyeldin, dziennikarz TV Al Jazeera. Dziś o 11 ma rozpocząć się demonstracja trzech związków zawodowych przed budynkiem centrali państwowego związku zawodowego.
9 lutego, 8.00 Ok. 1000 demonstrantów w Kairze rozpoczęło wczoraj w nocy blokadę parlamentu domagając się jego rozwiązania. Zawiesili kartkę z napisem "Zamknięte" na głównej bramie. [Wideo]
8 lutego, 15.00 Mubarak powołał komitet ds. zmiany konstytucji, ale chyba to nie zadowoliło mieszkańców Egiptu, bo dziś również wyszli na ulicę. Na Placu Wyzwolenia znów są setki tysięcy ludzi. Demonstranci otoczyli również budynek ministerstwa spraw wewnętrznych. Podobne protesty odbywają się w innych miastach, m.in. w Aleksandrii.
23.50 Pojawiają się informacje o okupacji przez robotników dwóch fabryk z żądaniami ekonomicznymi. Nie wiadomo czy jest takich przypadków więcej, nie jest jednak w tym momencie to ruch masowy, a protesty koncentrują się raczej na ulicach i placach. Odbywają się także protesty przeciwko skorumpowanej biurokracji związkowej i ograniczaniu funkcjonowania niezależnych związków zawodowych.
7 lutego, 17.25 Rząd ogłosił 15 proc. podwyżkę płac i emerytur próbując zaspokoić ekonomiczne żądania protestujących.
14:50 Politycy mający ambicje reprezentować ruch protestu spotkali się z wiceprezydentem Egiptu, który obiecał zwolnienie aresztowanych za udział w protestach i zniesienie stanu wyjątkowego "gdy pozwoli na to sytuacja". Ustalono też, że powstanie komitet do spraw zmiany konstytucji i ordynacji wyborczej w wyborach prezydenckich. Rząd zobligował się, że nie będzie łamał wolności prasy, ani blokował łączności komórkowej i internetowej.
6 lutego, 12.50 Na Placu Wyzwolenia wieczorem ma odbyć się koncert, a wcześniej po południowych modłach muzułmańskich ma odbyć się msza zorganizowana przez koptyjskich chrześcijan, jako znak, że demonstracje nie są kontrolowane przez fundamentalistów, wbrew propagandzie niektórych mediów. Ludzie krzyczą "Jesteśmy jednością". NadiaE napisała na Twitterze "Idę dzisiaj na mszę koptyjską razem z moim dziadkiem - brodatym konserwatywnym muzułmaninem".
16.20 Generał ze Sztabu Generalnego opuścił plac.
5 lutego, 16.00 Wojsko usuwa wraki samochodów za pomocą dźwigów i próbuje rozbierać barykady. Dowódca ze Sztabu Generalnego przemawia do tłumu na Placy Wyzwolenia próbując namówić go do rozejścia się do domów, ale ludzie odpowiadają, że nie odejdą.
20.45 Przed chwilą był bardzo ciekawy wywiad w TV al Jazeera w którym wypowiadał się jeden z aktywistów obecnych na placu Wyzwolenia. Na pytanie dziennikarza o lidera, czy "wreszcie" wyłonił się, wyraźnie zirytowany aktywista odpowiedział, że ludzie świetnie się organizują i dają radę sami, nie potrzebują liderów, którzy będą decydować w ich imieniu.
15.50 Napis na jednym z transparentów: "Chcemy chleba, wolności i poszanowania ludzkiej godności".
15.10 Na Placu Wyzwolenia panuje świąteczna atmosfera. Grana jest muzyka, odczytywana jest poezja. Na obrzeżach pojawiają się bojówkarze rządowi, ale nie mają żadnych szans przy takiej różnicy sił i na razie jest spokojnie.
14.40 Demonstranci odparli grupę rządowych bojówkarzy, którzy próbowali atakować na jednej z ulic. Teraz krzyczą "Lud chce upadku tego systemu!"
14.00 Na Placu Wyzwolenia (Tahrir) znów stoją nieprzebrane tłumy. Na wejściach na plac stoi kilka punktów na których sprawdzane są osoby pod kątem prowokatorów. Dziś znów chrześcijanie chronili modlących się muzułmanów tworząc łańcuch wokół nich.
12.30 Na placu Tahrir odczytywano listę wszystkich członków rządu. Przy każdym nazwisku dziesiątki tysięcy ludzi odpowiadały "Skorumpowany!".
11.45 Na placu Tahrir od dwóch dni nie było takich tłumów o tej porze. Ludzie napływają falami, mimo zagrożenia bezpieczeństwa wygląda na to, że przestali się bać.
4 lutego, 9.20 Mimo że główna demonstracja "pożegnania Mubaraka" ma rozpocząć się wieczorem już teraz tłumy ludzi zmierzają ku placu Tahrir w Kairze, by wziąć udział w dzisiejszych protestach.
22.40 Wokół placu Tahrir jest obecnie relatywnie spokojnie. Nadal jest kontrolowany przez antyrządowych demonstrantów. Dochodziło wcześniej do sporadycznych starć. Ludzie szykują się na jutrzejszą dużą demonstrację w czasie której będą starali się "pomóc" Mubarakowi w odejściu. Nadal trwa polowanie agentów rządowych na dziennikarzy.
15.50 Demonstranci przegonili rządowe bojówki i wtedy pojawiły się oddziały wojskowe, które zagrodziły im drogę, aby nie mogli opanować większej przestrzeni. Słychać serie karabinów maszynowych. Ludzie się wycofują w kierunku estakad.
15.30 Przez większość przedpołudnia było w miarę spokojnie wokół placu Tahrir bronionego przez antyrządowych demonstrantów. Zdarzały się pojedyncze bezskuteczne próby przerwania barykad przez bojówkarzy rządowych. Rano pojawiła się armia, która zaczęła rozdzielać obie strony, ale ok. godziny 15 znowu zniknęła. Teraz dochodzi do starć na estakadach w pobliżu Muzeum Egipskiego po tym jak antyrządowi przypuścili szturm na pozycje bojówkarzy, którzy wyraźnie są obecnie w mniejszości. Na ulicach trwa polowanie agentów bezpieczeństwa na dziennikarzy, którzy są bici i aresztowani. Tymczasem na stacji metra przy placu Tahrir przetrzymywanych jest 120 agentów policyjnych i rządowych, którzy zostali złapani przez demonstrantów.
3 lutego, 07.20 Ok. 3 godzin temu prorządowi bojówkarze, widząc swoją przegraną, zaczęli strzelać do demonstrantów w okolicy placu Tahrir. Dwie osoby zostały zabite, a ok. dziesięciu rannych w wyniku tego ostrzału. Plac pozostaje w rękach antyrządowych demonstrantów, którzy są chyba już zbyt zmęczeni, żeby się bać.
23.05 Podczas dzisiejszych starć zginęły co najmniej trzy osoby, 1500 zostało rannych.
23.00 Prorządowi bojówkarze próbowali taranować barykady podpalonymi samochodami. Barykady się utrzymały, ale zostały przesunięte dalej od płonących wraków i czarnego dymu unoszącego się nad nimi.
22.50 Jedna z demonstrantek podkreśla, że większość ludzi na placu to zwykli Egipcjanie, tak jak ona, nie związani z żadną partią polityczną czy ugrupowaniem. Prosiła o solidarność świata z walczącymi.
22.30 Trwa walka o skrzyżowanie. Na estakadzie ponad nim przegrupowali się rządowi bojówkarze i rzucają butelkami z benzyną. Antyrządowi na dole zbudowali kolejną barykadę bliżej estakady i odpowiadają również rzucając butelkami zapalającymi.
22.20 Zza barykad na prorządowych bojówkarzy z dwóch stron ruszyli antyrządowi demonstranci. Bojówkarze uciekają w popłochu i demonstranci opanowali skrzyżowanie, które od rana kontrolowali prorządowi.
21.55 Demonstranci antyrządowi ustawili metalowe bariery na jednej z ulic prowadzących do placu. Bojówkarze rządowi rzucają butelki z benzyną w ich kierunku.
21.45 Na placu Tahrir pojawiły się kobiety z amerykańskiej antywojennej grupy codepink.org wyrażając solidarność z demonstrantami. Trzymają transparent: "Świat mówi, czas odejść Mubarak!".
21.30 Rządowi bojówkarze znowu zaczęli rzucać butelkami z benzyną w kierunku demonstrantów.
21.25 Minister ds. starożytności powiedział właśnie, że Mubarak to współczesny Neron, który chce podpalić Egipt. Mówi, że w muzeum w pobliżu którego rządowi agenci wywołali zamieszki i rzucali butelkami zapalającymi są jedne z najważniejszych skarbów starożytności, które są narażone przez te działania na spalenie, a które są dziedzictwem nie tylko Egiptu, ale całego świata. To chyba pierwszy przedstawiciel władz, który tak ostro wypowiedział się przeciwko prezydentowi.
21.15 Słychać strzały na wschód od placu. Nie jest jasne kto strzela.
21.00 O ile na placu Tahrir, pozostającym w ręku protestujących przeciwko rządowi, jest nadal spokojnie, to na okolicznych ulicach wciąż dochodzi do starć. Widać dym unoszący się nad jedną z ulic.
19.20 Wojsko wzywa w państwowej TV do "szukania schronienia w domach" i mówi, że ma zamiar zaprowadzić porządek. Czyżby szykowali się na siłowe rozwiązanie, a dzisiejsze prowokacje bojówek rządowych miały to uzasadnić? Na ulicy są takie obawy.
18.20 Na placu trwa wielkie wyłapywanie tajniaków, którzy następnie wraz z legitymacją są stawiani przed kamerą, aby zachować dowód, że ci próbują się wmieszać w tłum.
18.00 Wygląda na to, że w tej chwili nieco uspokoiło się na placu Tahrir, ale na okolicznych ulicach ciągle niespokojnie.
17.15 Agenci bezpieczeństwa przeszukują budynki w poszukiwaniu kamer. Już wcześniej podczas ataku na demonstrantów na placu bojówkarze krzyczeli "gdzie jest Al Jazeera?!". Teraz agenci chcą znaleźć miejsce z którego dziennikarze tej telewizji transmitują wydarzenia na placu.
17.10 Protestujący przeciwko rządowi są obrzucani butelkami z benzyną przez bojówkarzy rządowych. Demonstranci mówią, że mają trudności z pozyskiwaniem posiłków na plac, który otoczony jest przez uzbrojone bandy rządowe.
17.00 Kilka osób zginęło, a setki są ranne w wyniku ataku rządowych bojówek na pokojowy protest na placu Tahrir. Walki o plac trwają. Lecą butelki z benzyną, co chwilę słychać strzały.
15.45 Działacze na rzecz praw człowieka alarmują, że jest wielu rannych, którym trudno zapewnić pomoc, ze względu na "prorządowe bardzo agresywne gangi", które nie mają żadnej litości nawet gdy zobaczą transport rannych. Armia zachowuje się całkowicie biernie.
15.25 Trwa walka o barykadę z ciężarówek na jednej z ulic. Także na innych ulicach prowadzących na plac trwają walki.
15.10 Prorządowe bojówki wciąż próbują zdobyć plac Tahrir broniony przez demonstrantów, którzy ustawili w poprzek ulicy barykadę z ciężarówek. Obie strony obrzucają się kamieniami, czasem dochodzi do bezpośrednich starć w różnych miejscach.
14.40 Grupa zwolenników Mubaraka wyszła także na ulice Aleksandrii, gdzie od wczoraj również trwają potężne demonstracje antyrządowe. Na razie nie ma doniesień o starciach.
14.30 Demonstranci antyrządowi pokazują w telewizji policyjne legitymacje odebrane atakującym bezpieczniakom, aby cały świat dowiedział się, że napadli ich rządowi bandyci.
14.15 Walki w bocznych uliczkach nadal trwają. Tymczasem w innym, spokojniejszym miejscy placu wokół modlących się muzułmanów grupa chrześcijan utworzyła łańcuch ochronny (podobne wyrazy ponadreligijnej solidarności obserwowane były także wczoraj).
14.00, Grupa bezpieczniaków i zwolenników Mubaraka na koniach i wielbłądach wjechała w tłum tratując ludzi. Protestujący jednak ściągać ich ze zwierząt i zrzucają na ziemię.
2 lutego 13.40 Setki agentów służby bezpieczeństwa ubranych po cywilnemu zaatakowało za pomocą kamieni , gazu łzawiącego, noży i pałek pokojowych demonstrantów na opanowanym przez protestujących placu Tahrir w centrum Kairu. W tej chwili toczą się walki na ulicach. Co podejrzane - nagle, obecne przez cały wczorajszy dzień, wojsko "wyparowało". Świadkowie i reporterzy mówią, że grupy atakujące są świetnie zorganizowane i wykorzystują chaos na placu. Ewidentnie celem jest wystraszenie mniej bojowych demonstrantów oraz wywołanie zamieszek.
Aktualizacje: 1 lutego W Kairze, a także innych miastach Egiptu trwa dzień najpotężniejszego jak dotąd pokojowego protestu przeciwko władzy Hosni Mubaraka. Na ulice Kairu wyszło ponad dwa miliony ludzi domagających się ustąpienia dyktatora.
23.30 W Aleksandrii doszło do starć pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami Mubaraka. Wojskowy czołg próbował rozdzielić walczące strony. Na razie się uspokoiło, ale słychać było strzały. Być może wojsko strzelało w powietrze, na razie nie widać, aby ktoś został postrzelony.
22.30 Prezydent Hosni Mubarak w oświadczeniu telewizyjnym powiedział, że nie ustąpi aż do wrześniowych wyborów w których ma już nie wystartować. Swoje zadanie widzi do tego czasu jako przygotowanie gruntu pod przekazanie władzy następcy. Nie trzeba chyba dodawać, że tłumy które wciąż są na ulicach miast mają nieco odmienne zdanie na ten temat i krzyczą, że ma odejść natychmiast nawet głośniej niż wcześniej. Mubarak zapowiedział, też że nie będzie uciekał za granicę i ma zamiar "umrzeć na egipskiej ziemi".
W momencie gdy na ulice egipskich miast wyszły miliony ludzi, telewizja państwowa pokazuje nowego ministra spraw wewnętrznych otwierającego jak gdyby nigdy nic, kampanię "Policja w służbie ludzi".
Egipska młodzież chroni budynki publiczne przed rządowymi bandytami
Dla telewizji Al Jazeera wypowiadał się jeden z blogerów stojących za organizowaniem ludzi w internecie, który gwałtownie protestował przeciwko nazywaniu Mohameda ElBaradei, którego lansują ostatnio media, liderem ruchu. Bloger mówił, że to ruch ludowy i oddolny, a tacy jak ElBaradei chcą go przechwycić i stać się samozwańczymi liderami. "Jaką demokratyczną legitymację ma ElBaradei, żeby wypowiadać się za ludzi?". Te nastroje potwierdza jedna z dziennikarek stacji, która mówi, że choć ludzie widzą potrzebę zaistnienia jakichś rzeczników ruchu, boją się jednocześnie przechwycenia go przez samozwańczych wodzów.
Dziennikarze stacji Al Jazeera mówią, że mimo olbrzymiej liczby ludzi panuje niemal wzorowy porządek. Ludzie pomagają sobie i pilnują, aby nie dochodziło do aktów prowokacji. W demonstracji biorą udział ludzie z różnych klas społecznych, różnych wyznań, a także osoby bezwyznaniowe.
Wojsko trzyma się z boku i jedynie przeszukuje gromadzące się osoby pod kątem broni, ale nie blokuje możliwości zbierania się demonstrantów.
Dziennikarze arabskiej telewizji podkreślają, że to ruch całkowicie spontaniczny. Nie stoi za nim żadna zorganizowana siła i wygląda na to, że dotychczasowe siły polityczne są nieco zaskoczone rozwojem wypadków. Nie jest prawdą jakoby za protestami stało Bractwo Muzułmańskie czy radykalne ugrupowania islamistyczne, jak próbują głosić niektóre media zachodnie. Radykalne organizacje muzułmańskie oczywiście również protestują przeciwko prezydentowi, ale nic nie wskazuje na to, aby dominowały, czy stanowiły podstawową siłę organizacyjną.
Zarówno politycy, jak i dziennikarze są kompletnie zaskoczeni i zdezorientowani tym, że nie ma tak naprawdę jakiegoś oficjalnego przedstawiciela protestujących, żadnej konkretnej organizacji (czy ich koalicji), czy osoby, która przewodziłaby tym wydarzeniom. Podkreślają jednak, że wiele z protestujących osób też jest zdezorientowana i oprócz chęci obalenia Mubaraka, nie przedstawia żadnego konkretnego pomysłu "na później".
Doniesienia mówią o tym, że z powodu rozprzężenia państwowych sił porządkowych tworzone są spontaniczne organizacje sąsiedzkie, które starają się dbać o bezpieczeństwo i bronić przed różnymi bandami, m.in. członkami państwowych służb bezpieczeństwa wiernych prezydentowi, którzy organizują "po cywilnemu" nocne rajdy i napady.
Wygląda na to, że obecnie najpotężniejszą zorganizowaną siłą jest wojsko, co jest dość niebezpieczną sytuacją dla przyszłości tego ruchu. Na razie jednak, jak mówią dziennikarze obecni na miejscu, "lud dzierży władzę na ulicach".