Problem kapitalizmu na scenie alternatywnej

Publicystyka | Zwolnienia

Aktualizacja: Ponieważ dyskusja robi się już mało czytelna zamieszczam bezpośredniego linka do kluczowego komentarza Pracownicy oraz do dwóch komentarzy Pracodawcy, drugi komentarz Pracodawcy tak żeby wszyscy komentujący wiedzieli o czym piszą.

Wczoraj dowiedziałam się, że wrocławska księgarnia "Falanster" łamie prawa pracownicze. Chodzi m.in. o zatrudnienie ludzi bez umów i zwalnianie ich bez przyczyny i wypowiedzenia.

Fakty te są smutne, ale jednocześnie, całkiem mnie nie zaskakują. Wiadomo nie od dziś, że w polskich biznesach "alternatywnych" oraz w organizacjach pozarządowych się to często zdarza. Są nawet miejsca, gdzie w ogóle pracownicy nie dostają pensji, mimo że biznes funkcjonuje na całkiem komercyjnych zasadach i ma bardzo wysokie ceny.

Nie twierdzę, że "Falanster" jest miejscem, gdzie osiągany jest duży zysk i nie płaci się pracownikom. Raczej jest to miejsce, które jeszcze nie przynosi zysków. Jednak uważam, że to nie usprawiedliwia zrzucania odpowiedzialności za stan finansowy biznesu na pracowników, którzy sami nie mają istotnego udziału w zysku firmy.

Sytuacja jest o tyle trudna, że ludzie próbują przekonać innych, że różne miejsca, działające na zasadach kapitalistycznych, są rzekomo "miejscami przyjaznymi dla ruchu", ponieważ od czasu do czasu odbywają się tam spotkania na tematy lewicowe. Właściciele sklepów, gdzie odbywają się takie wydarzenia, jak dyskusje o globalnym proletariacie z uczestnictwem wpływowych lewicowych działaczy, uważają zapewne, że kapitalizm, to coś, co wyzyskuje ludzi "gdzie indziej" i wmawiają sobie za pomocą libertariańskiej ideologii, że jedynie "dają komuś pracę". Lub uważają, że drobny kapitalizm, to nic szkodliwego i że jak nie zarabiają dużo, to sami nie są kapitalistami. Z kolei, prawdopodobnie mało kto interesował się na jakich warunkach pracują tam ludzie.

Ale teraz fakty wyszły na jaw. I mam nadzieję, że nasi koledzy z wrocławskiego ZSP mogą jakoś interweniować. Proponuję także, żeby radio społecznie zaangażowane "Altergodzina" kiedyś zrobiło audycję na temat gospodarki sfery alternatywnej.

W międzyczasie, zdaję sobie sprawę, że czasami trudno prowadzić taki mały biznes w dzisiejszych realiach ekonomicznych. Prawdopodobnie Falanster należy do tych miejsc, które jeszcze nie są tak zyskowne - ale inne miejsca alternatywne już całkiem kwitną. Niestety, jest często tak, że ludzi łatwo przekonać, że ważniejsze jest samo istnienie takich miejsc, niż to, co tam się dzieje z pracownikami.

Z taką sytuacją spotkali się np. nasi koledzy z berlińskiego FAU, którzy prowadzą od jakiegoś czasu kampanię przeciwko Kinu Babylon. Kino to było miejscem alternatywnej kultury. Dla niektórych ludzi ważniejsze jest chodzenie do modnych miejsc i konsumpcja alternatywnej kultury, niż solidarność z pracownikami. Kilka miesięcy temu wybuchł skandal, gdy jeden z lewicowych działaczy IWW poprowadził w kinie spotkanie o historii IWW, łamiąc bojkot zainicjowany przez FAU. (Inni działacze IWW później przepraszali za to i musieli tłumaczyć, że to byla decyzja indywidualna, a nie organizacyjna i że wspierają bojkot).

Przez cały czas, ktoś będzie argumentował, że ważniejsze jest to, że wolno robić gdzieś spotkania, gdzie mówi się o prawach pracowniczych, niż wdrażać to w życie. Ktoś także zająć stanowisko drobnego kapitalisty i przekonywać, że nie da się normalnie płacić ludziom w takich miejscach.

Czy ja wiem? Czy faktycznie w miejscach takich jak warszawska Mandala, gdzie ceny są wysokie i przychodzą dość dobrze usytuowani yapiszoni, nie można normalnie płacić ludziom za wykonywaną przez nich pracę?

Nie wiem, także o warunkach pracy w innych takich miejscach w Warszawie, ale jak chodzę do takiego miejsca jak Chłodna 25, widzę, że tam zawsze jest pełno yapiszonów, a picia i jedzenie słono tam kosztują. Chyba zarabiają dość, aby pracownicy byli zatrudnieni na normalnych warunkach.

A jeśli nie, to wtedy jest inne rozwiązanie. Jak mówiłam, mogę zrozumieć, że mogą istnieć takie alternatywne miejsca, gdzie ludzie po prostu starają się przeżyć, a właściciele tego miejsca są gotowi pracować w nadgodzinach, nawet za mniej niż zarobiliby w McShicie, tylko po to, by takie miejsce istniało. Ale, to są właściciele. Pracownicy nie powinni być tym zainteresowani... chyba, że sami są także współwłaścicielami.

To jest rozwiązanie możliwe dla takiego miejsca jak Falanster. Takie miejsca jak kawiarnie czy księgarnie, czy kluboksięgarnie, doskonale nadają się do kolektywizacji. Powinny działać, jeśli są małe i jakoś związane z alternatywnym ruchem, na zasadzie Pareconu (ekonomii uczestniczącej), jako program minimum.

Gdyby prowadzili działalność na takich zasadach, wszyscy tam pracujący mogliby dyskutować o stanie finansowym tego miejsca i współdecydować np. o pensjach. A wtedy, jeśli komuś zależy na takich miejscach, może świadomie zdecydować, że będzie tam pracować nawet jeśli nie zarabia dobrze, a także może być pewien/ pewna, że nie jest tak, że właściciel / kapitalista normalnie sobie płaci i próbuje oszczędzić grosze na pracownikach, aby zachować swój poziom pensji.

Uważam, że następne spotkanie w Falansterze powinno już być o kolektywach i o wyzysku w sferze nieformalnej, a nie o jakiejś tam sprawiedliwości w Chiapas, czy o pracownikach na plantacji herbaty w Indiach. Spróbujmy zmienić ten świat tu i teraz, zaczynając od problemów na naszym podwórku.

Nie jestem, znasz moje

Nie jestem, znasz moje imię, wiesz gdzie pracuję. Łatwo mnie namierzyć. Ja biorę odpowiedzialność za swoje słowa, ale większość postów na tym forum, w tym idące daleko we wnioskowaniu, ocenianiu oraz lżeniu mnie samej, moich współpracowniczek i zarządu Falanstera jest posyłana przez smarkaczy, którzy w wirtualnej przestrzeni uprawiają werbalną chuligankę. Instynkt stadny wpływa zaś na to, że skala "zbrodni" i proponowane za nią "kary" już dawno przekroczyły granicę groteski.

Iza

Sonia, groteski? przecież państwo tu załatwiają bardzo poważną sprawę! nie szkodzi że anonimowo wykrzykują pod naszym adresem kolejne wyjątkowo wątłe w formie inwektywy, nie szkodzi, że używają nienachalnych intelektualnie argumentów i że dyskusja już dawno zaczęła przypominać podskoki dekli z boiska... litera się przecież liczy! formuła ma znaczenie! subiectum na sztandary!

Rozglądając się za szczurzym ogonkiem, który mi na tym forum doczepiono, podpisuję się pod każdym Twoim słowem dotyczącym pracy w Falansterze...zapraszając jednocześnie rozszczekane grono dyskutantów na mniej anonimową polemiką w nieco bardziej analogowym klimacie...ciekawe czy usłyszę to samo co czytam.

Wydaje mi się, że za dużo

Wydaje mi się, że za dużo wymagasz. To, coś, co po prostu niektóre osoby przerasta. Wtedy straciliby wygodną pozycję "ataku" i musieliby wejść w obopólny dialog (chcąc bronić swoich racji), a to już wyższa szkoła jazdy. I jest niebezpieczeństwo, że się mylą!? Nie ma nic gorszego dla ideologa niż taki dyskomfort! Niechcący mogłoby się okazać, że czarno-biała wizja w konfrontacji z innym stanowiskiem staje się mniej czarno-biała. No, ale wtedy już się nie jest tak bezpiecznym i traci się wygodną pozycję ataku.

Wniosek jest jeden.

Wniosek jest jeden. Lewicowiec i pracodawca to wzajemnie wykluczające się pojęcia.

Kłania się PIP czyli

Kłania się PIP czyli Państwowa Inspekcja Pracy, która powinna wkroczyć tam i zbadać sprawę zatrudniania bez umów i bez wypłat na czas. I tyle.

A co do tego towarzystwa, udającego lewicę czy alternatywę, to proponuję omijać z daleka, nie wydawać pieniędzy i bojkotować na imprezach alternatywnych. No bo jak wyobrażacie sobie teraz wspólny protest przeciwko łamaniu prawa pracowników, pod przewodnictwem ekipy Falanstera, robiącej to samo, czy też Sierpnia 80 i PPP, z wyrokiem Sądu Pracy na karku i mandatem PIP.

...powiedział lojalista.

...powiedział lojalista.

Usmiech obowiązkowa

Dlaczego kapitaliści lubią zatrudnić młode osoby? Bo takimi da się łatwo manipulować, wykorzystywać, a starszy pracownik który ma swoje w głowie nie da się, nie będzie harował za najnizsze i uśmiechał się i był zadowolony z pracy, bo ma olej w głowie.

Karolino trzymaj sie!!!

Zenada, anarchiści od

Zenada, anarchiści od "świętych praw" zapisanych w Kodeksach Pracy i do tego jeszcze, pewnie juz niedługo donosiciele do swych ulubieńców z PIP'y - Panowie/Panie co wy tu chcecie osiągnąć? cały czas odwołujecie się do kodeksów pracy, praw pracowniczych, a czy te prawa i kodeksy zostały spłodzone z wolnej myśli anarchistycznej? nie, to z kapitalizmu zrodzony wymysł, więc czemu się tak kurczowo trzymacie tych "świętych prawideł"? - no chyba że tu sami komuniści niewolnościowi siedzą :|

Co prawda kodeks pracy to

Co prawda kodeks pracy to niewiele w porównaniu z tym, co powinno być, ale lepsze coś niż nic. Problem polega na tym, że nawet tego minimum się nie przestrzega. A pośrednio "kodeksy pracy" wzięły się z działalności anarchistów, bo wzięły się z walk robotniczych, w których anarchiści brali udział. Państwo kapitalistyczne musiało ustąpić trochę.

do Xawiera

Temat się ciekawie rozwija więc i ja kontynuuję.
Ma rację "czytelnik cia" że nie masz Xawierze chyba podstawowych wiadomości jak wygląda w praktyce prowadzenie działalnosci gospodarczej.Ok, już tłumaczę.Warunkiem racjonalnego jej prowadzenia jest uzyskanie wpisu w rejestrze przedsiębiorców, a to skutkuje powiadomieniem ZUS o powstaniu obowiązku odprowadzania składek.Minimalna składka MIESIECZNA dla większości przedsiębiorców czyli włascicieli danej firmy wynosi 820zł z groszami. Obojętnie czy jesteś dilerem luksusowych aut czy prowadzisz stragan z burakami i grochem.Napisałem racjonalnego prowadzenie czyli odprowadzania składek, bo można wcale się nie zgłosić do ZUS i stać się automatycznie dłużnikiem. Działalność zakłada po to, aby była możliwa współpraca z klientami którzy żądają faktur za towar czy usługę.Tak więc pracodawca/właściciel/wyzyskiwacz ja zakłada i chce czy nie chce opłaca składki ZUS/emerytalne i zdrowotne/.Mi się osobiście to bardzo nie podoba i mam zamiar to zmienić niebawem bo mam zamiar sam sobie zoorganizować emeryturę.Ale nie to jest tematem.
Składkę płacimy niezależnie też od tego czy sprzedaliśmy 3 Ferrari w danym miesiącu czy tylko 3 worki kartofli.ZUS-u to nie obchodzi, on woła -płać.Czyli chłopek roztropek prowadzący działalność wyciąga w miesiącach chudych zaskórniaki ze skarpety/o ile je posiada/ i płaci ZUS bo musi.Jak ich nie ma to likwiduje firmę i przedsiewziecie się nie udaje.Znika z rynku i traci klientów.Tak plajtuje masę firm.
Teraz objaśnię sytuację kiedy wyzyskiwacz zatrudnia pracowników.Wpłaca on za nich składkę w wysokości około 1/3 dochodu brutto.W umowie o pracę mamy warunek minimalnej miesięcznej pensji.Czyli sytuacja w miesiącach chudych jest o wiele bardziej dla naszego wyzyskiwacza niekorzystna bo musi płacić pracownikom niezależnie od tego czy cos robią czy nie, oczywiście w praktyce od razu są oni zwalniani.W przypadku mniejszych firm jak moja staje się oczywiste że zaliczył bym plajtę już po 1-2 miesiącach chudych, gdybym miał wypłacić pensje za nieprzepracowane miesiące.Inna sprawa, nie mniej upierdliwa dla wyzyskiwacza to komplikacje w zawieszaniu działalności przy zatrudnieniu pracowników-krótko powiem, jest prze...ane.
Tyle tytułem objasnień.
Czyli Xawierze, myślę, że jasne jest że inną sprawą jest zapłacić pracownikowi na rękę kwotę w której zawiera się kwota równa składce np.2 razy w 2 miesiącach tłustych a inna sprawa to się zobowiązać na pismie do płacenia tego miesiąc w miesiąc.Pracownicy na czarno nie sa przeważnie głupi i wiedzą że kwota która im się nalezy musi być wyrażnie wyższa od tej którą dostają na rękę zatrudnieni na stałe.Co do ubezpieczenia zdrowotnego to z nich płaca sobie sami skłądki, niektórym-mniej uczciwym płaci pośredniak.Nie mój interes, bo nie zmuszę ich do zaprzestania procederu.Dopowiem jeszcze to, że znam osoby które ze mna współpracują w ten sposób że non-stop maja pracę /branża budowlana/ jak nie u mnie to u kogo innego i zgarniają grosz w skali roku wyższy od mojego przychodu netto/rok.

Piszesz, ze zawieszam działalności ludzie nie maja z czego żyć.To że ją zawieszam nie jest moim kaprysem tylko sytuacją którą wymusił brak zleceń.Powinienneś zapytać raczej a z czego BĘDZIECIE żyć? Lecz ty z góry założyłeś że zbiłem kapitał na cudzej pracy i będe się w tym czasie pławił w dostatku.Nieco to krzywdzące posądzenie tak samo jak i to że podejmuję się roli kapitalisty.Nie byłem nim i nie jestem, bo zaczynałem finansowo od zera, a to co zarobię inwestuję w narzędzia i ogólnie pojętą firmę.Nie mam na koncie zwykle więcej pieniędzy aby przeżyć więcej niż kilka miesięcy bez pracy.A co ze środkami na inwestycje? Ludzie z którymi pracuję dokładnie wiedzą jakie są następstwa braku zleceń tak więc osobą zwalniającą nie jestem ja tylko sytuacja czy też jak piszą kapitaluchy "niewidzialna ręka rynku".Często sami też załatwiają zlecenia dla firmy aby było co robić.Uważam że w ich mniemaniu , tak jak i swoim jestem bardziej organizatorem niż pracodawcą.
Nie mam zamiaru się oczywiście wybielać, bo widzę że niektórzy sa przywiązani do pojęc i schematów typu: przedsiębiorca=wyzyskiwacz.Dodam tylko że zawsze się brzydziłem wyzyskiem-staram się rozdzielać wypracowaną kasę uczciwie.Wiem, że niektórzy z moich pracowników mają mnie przez to za frajera, ale z tego powodu że sa niereformowalni czyli na moim miejscu łupili by mnie ile wlezie muszę w ten sposób kontrolować zbieraninę pracowników, choć są wśród nich przyzwoici ludzie.
Xawier porusza pojęcie poczucia godności,więc pytam dalej, co masz mi do zaproponowania? Życie rewolucjonisty któremu żona codziennie robi piekło o to że nie skala się zadną pracą ?Znam takich. Przeżyłem też sporo czasu na garnuszku moich staruszków,było to o wiele bardziej uwłaczające godności niż to co robię teraz.
Podsumowując, nie da się wszystkich wrzucić do jednego wora.Może być ideowiec-szef który jest w istocie wyzyskiwaczem, może też być zupełnie odwrotnie.Dogmatyzm nigdy nie był zdrowy dla nikogo.

Dlaczego na wstępie

Dlaczego na wstępie wykluczasz możliwość przekształcenia twojej firmy w spółdzielnię? Ja wiem, że ludzie są trudni, nieodpowiedzialni itp... Ale kto ma to zmienić? Kiedyś się przecież muszą nauczyć jak zarządzać wspólnym dobrem. Jeśli za wszelką cenę chcesz zachować kontrolę dla siebie, nie da się tego za bardzo pogodzić z ideą anarchistyczną i jak sądzę doskonale sobie z tego faktu zdajesz sprawę. Możesz wybrać, czy zainteresowanie ideami wolnościowymi jest dla ciebie tylko hobby, czy traktujesz to poważnie.

Ano dlatego, że i w

Ano dlatego, że i w spółdzielni trzeba opłacać składki ZUS a proces zawieszania jej działalności w razie braku zleceń jest praktycznie nie do zrealizowania z uwagi na przszkody biurokratyczne.Chyba że podsuniecie mi pomysł na tak lukratywny interes że będzie on działał niezależnie od kryzysów popytu.
Poza tym to co robię jest formą spółdzielni bo w razie pospolitego ruszenia jakim jest jakaś robota do zrobienia w wielu przypadkach nie robię tajemnicy z kwoty ogólnej na jaką opiewa umowa z klientem, ponadto narzędzia pracowników są w większości ich prywatne-niestety odruchy ludzkie są takie że cudzego się nie szanuje i nie pilnuje.Przynajmniej w rzemiośle.Za sprawą niedopilnowania pracowników skradziono mi już kilka wartosciowych narzędzi mimo mojego marudzenia aby pilnować bo inaczej nie dokończymy pracy bez sprzętu.Głos na puszczy.Ponadto przy wspólnym dzieleniu kasy-było już parę przypadków-dochodziło do karczemnych awantur między pracownikami o to, kto ile zrobił i ile się mu należy.Niestety ja okazuje się nie mam nerwów do takich dyskusji i mediacji.O tym książkę mógłbym napisać.
Tak więc, jak wynika z mojej praktyki działanie jako pracodawca-organizator jest najskuteczniejsze.U mnie na miejscu niestety ludzie robią wielkie gały kiedy słyszą o spółdzielniach, pojęciach wyzysku, klas, itp.W najlepszym przypadku mają mnie za nieszkodliwego komucha , na polu zawodowym zaś niektórzy mają mnie za lekkiego frajera, bo na więcej im nie pozwalam. Ludzie z mojego otoczenia są po prostu popsuci, ale to kolejny temat-jak ich edukować.
Czy możecie dać mi przykład sprawnie działającej spółdzielni w Polsce? Temat jest dla mnie interesujący.Proszę tylko nie pisać o Zanonie-inna sytuacja, inny mental.

Ze znanych mi działających

Ze znanych mi działających przykładów jest warszawska kawiarnia Cykloza. Nie robią ze swojej działalności żadnej ideologii, po prostu wykonują kawał zajebistej roboty. Wspólnie podejmują decyzje ile zarobią i ile przeznaczą na inwestycje. Więc to jednak możliwe, a kawiarnia działa bardzo sprawnie.

Co do spółdzielni w Twojej firmie - nie mówiłem koniecznie o spółdzielni w sensie prawnym. Zdaję sobie sprawę, że to mniej korzystne podatkowo. Chodzi o sposób podejmowania decyzji, gdzie wszyscy pracownicy są właścicielami wspólnego przedsięwzięcia i mają równy głos. Forma prawna tej własności może być przecież inna, tak jak umowy z pracownikami formalnie są inne niż w rzeczywistości.

Rozumiem, że masz problemy z przedstawieniem idei wolnościowych ludziom. To nic dziwnego, skoro ludzie są wychowani w takim a nie innym systemie i są też odpowiednio zdeprawowani przez ten system. Co do Twoich nerwów - też rozumiem, ale trzeba to przezwyciężyć :)

jedną z pdstawowych zasad

jedną z pdstawowych zasad tworzenia spółdzielni jest istnienie osobistych/przyjacielskich więzi między członkami. miłośnicy spółdzielczości najczęściej zapominają o tej zasadzie,traktując ją jako mało istotną z punktu widzenia ekonomii. poważny błąd. twoje kłopoty wynikają właśnie z tego podejścia. nie wiem czy próbowałeś zakładać spółdzielnię i czy znalazłeś odpowiednich chętnych. być może nie i dlatego pozostało ci założenie firmy. jeśli chcesz to zmienić powinieneś szukać wspólników wśród przyjaciół,dopiero potem,już do zespołu dołączać kolejnych członków.

Już był ten pracodawca,

Już był ten pracodawca, który kandydował z PPP, który twierdził, że za dużo trzeba płacić pracownikom. Teraz system jest wadliwy bo pracownika trzeba ubezpieczyć.

Bez komentarza.

To jest po prostu skandal!

To jest po prostu skandal! Jestem naprawdę zaszokowany i bardzo wkurzony. Od dziś bojkotuję Falanster i Altergodzinę.

Nie znam ludzi prowadzących

Nie znam ludzi prowadzących tą "firmę", ale jeden z szefów w wyjaśnieniach sam pisał, że o tym czy o tamtym decydował/decyduje zarząd. O zarządzie piszą też pozytywnie lub niepozytywnie aktualni i zwolnieni pracownicy więc jedno jest pewne o kolektywie nie ma w tym przypadku mowy. Tak samo jak nie ma mowy o kolektywnym zarządzaniu i wpływie "pracownika" na dzielenie zysków, czy inwestycjach "firmy" itd.., bo nawet wszelkie ewentualne sugestie i tak zatwierdza zarząd, a nie większość w głosowaniu. Oczywiście taka demokracja zezwala protestować, czy otworzyć usta, no zupełnie jak nam wszystkim w naszym demokratycznym państwie. Widać tu instynktowną lub wyedukowaną psychologię biznesu u szefów.

To co najgorsze dla mnie od samego początku i trudno kolejni ludzie przestaną mnie lubić ( nazwą faszystą, komunistą bo publicznie wypowiadam swoje myśli, a to przecież równoznaczne, że żądam takiego samego rozumowania i grożę śmiercią przeciwnikom, taaa.. ), to sam pomysł zatrudnienia na czarno większej ilości osób celem testów. Oczywiście wszyscy o wszystkim wiedzieli ale to niczego nie tłumaczy oprócz celowo wprowadzonej "zdrowej" rywalizacji oraz sprawdzenia radzenia sobie "pracowników" ze stresem. Kurna większość przeciętnych pracodawców zatrudnia tylko wymaganą liczbę pracowników i najwyżej dziękuje delikwentowi po okresie próbnym jeśli akurat się nie sprawdził, a nie wymyśla sobie dwumiesięczny konkurs. Potem zatrudniają kolejnego pracownika na próbę, aż znajdą tego właściwego, no chyba, że szukają latami aby mniej płacić i jeszcze jakoś tam bardziej perfidnie wyzyskiwać. Jeszcze pojmuję konkurs cv i rozmów kwalifikacyjnych ale takie praktyki są po prostu naganne. Tak jak naganna jest obrona, że wszyscy wiedzieli, na co się godzą. To taki wybór jak pokazać głodnemu chleb, a w tym przypadku pokazać głodnemu Nasz zdrowszy chleb i zaproponować pewien układ jak można go zdobyć, tylko trzeba o niego powalczyć z innymi głodnymi. No co zgodzisz się? Nagrodą jest być wybranym i mieć Nasz chleb, ale na razie trzeba się wykazać potajemnie, że co chwilowo nie będziesz chodzić głodna/głodny. Ile ja już słyszałem takich tłumaczeń pracodawców, a nawet przy strajkach, że o co chodzi, ze jakie warunki pracy i jakie wynagrodzenia? Przecież była pana zgoda na wszelkie nasze warunki przed podpisaniem umowy o pracę, a nawet po okresie próbnym i zawsze może pan się zwolnić. Gdyby iść takim torem to robotnicy nie mieliby żadnych praw i zarabiali jeszcze mniej oraz nie mogli walczyć o godność. Wracając zarząd, szefowie też wiedzieli, że będzie ciężko bo się rozkręca i mam nadzieję, że większy ciężar wzięli również na swoje barki, a nie obarczyli tym nawet na jakiś okres "swoich Pracowników".

Porusza też mnie kwestia wynagrodzeń o których wspomina i strona pracodawcy i pracownica. Wynagrodzenie było zawsze kiedy się o nie poprosiło i się o nim przypomniało. Przypominam sobie jak mi zawsze było głupio, niezręcznie prosić o swoje, przypominać, bo zazwyczaj było to wyrachowanie i dziwnie odbierane i nawet jak już było po terminie. To zwyczajnie żenujące, bo powinien być ustalony termin i pieniądze za wypracowaną pracę powinny czekać wyliczone w wiadomym miejscu na pracownika najpóźniej w ostatni umówiony dzień, a inaczej to nawet w przyjaznej atmosferze ów szef powinien się tłumaczyć i prosić o zrozumienie, a nawet jak nawalił dowieźć kasę do domu. Ale mam czelność co?

Ktoś też tam pisał, że "wredota" dostawała urlopy jednodniowe jak potrzebowała i że teraz tak się odwdzięcza. Łaska? 4 x do roku można normalnie taki urlop wziąć bez podania przyczyny, a w innych pracach dostawałem też taki urlop na każdą prośbę z uprzedzeniem, bo to mój urlop. To nie pracodawca wyznacza kiedy daje urlop, ale uzgadnia go z pracownikiem i najważniejsze, a często zapominane przez szefów...urlop wypoczynkowy należy się pracownikowi w całości i może być podzielony tylko na wniosek pracownika.

Trzymaj się pokrzywdzona była pracownico. Zostałaś zwolniona, bo pozwoliła na to załoga, bo inni myśląc o własnej dupie nie protestowali, no sam wiem coś o tym. Od początku rywalizowaliście i tak od początku celowo niszczono waszą solidarność. I pamiętaj ...u nas jest wszystko wiadome i możesz porozmawiać, zaprotestować, nie zgodzić się, nie pracować, nie zarabiać, nie jeść ot demokracja. Rynek wszystko wyreguluje, tak jak Ciebie w tym przypadku wyregulował.

ps. ani boga, ani pana!

Bartek, dobrze napisałeś.

Bartek, dobrze napisałeś. Ale jeszcze można coś dodać.

"Ktoś też tam pisał, że "wredota" dostawała urlopy jednodniowe jak potrzebowała i że teraz tak się odwdzięcza. Łaska? 4 x do roku można normalnie taki urlop wziąć bez podania przyczyny, a w innych pracach dostawałem też taki urlop na każdą prośbę z uprzedzeniem, bo to mój urlop."

Trzeba pamiętać, że miała prawo do 3 dni ODPŁATNEGO URLOPU. Tylko, że nie miała umowy.

Czy pracownicy tej "Fair Trade'owej" kawiarni mają urlopy? Czy wiedzą o tym, że przysługuje im urlop? Czy są zatrudnieni znowu na czarno? Czy może na innych umowach śmieciowych?

Niestety, bardzo często wrócą do nas dla porady ludzi, którzy nie wiedzą, czy mają prawo do urlopu.

Znowu to biedny pracodawca może twierdzić, że "nie ma pieniędzy na to", ale wtedy dlaczego zatrudni ludzi w ogóle. Niech sam siedzi w kawiarni z Starniawskim i uśmiechać na ludzi.

To, że ludzie zgadzają się na to jest po prostu tragedia.

Na początku kiedy napisałam ten tekst, rozumiałam, że czasami trudno prowadzić mały biznes i brałam to pod uwagę. Ale po czytaniu reakcji pracodawcy tutaj, nie mam żadnej sympatii dla tego miejsca. Aby takich nieodpowiedzialnych kapitalistów było najmniej.

Akai, czy możesz

Akai, czy możesz wyjaśnić, czemu w twojej wypowiedzi służy przywołanie Marcina Starnawskiego (bo zapewne o niego Ci chodzi, chociaż troche pomyliło Ci się nazwisko)? Z mojej perspektywy jako osoby czytającej te posty wynika, że tylko temu, żeby mu przywalić, bo masz taki kaprys. To się nazywa szkalowanie. Można to też nazwać pospolitym chamstwem.
Dyskusja, jaka toczy się na tym forum dyskusyjnym za aprobatą redakcji CIA jest przerażająca. Rozumiem, że pozwalanie na mające w wielu postach popisy agresji kierowanej pod adresem wszystkich osób, które podpisały się pod swoimi wypowiedziami, mieści się w ramach polityki redakcyjnej? Czy jeśli ktoś zaraz napisze "skopać dupę Starnawskiemu, Sibili, wybić szyby w Falansterze i skutecznie wytłumaczyć Soni, że przeszła pranie mózgu" to redakcja w imię wolności słowa też to przepuści? Gratuluję udanego zejścia do poziomu brukowca.

Przerażające to jest

Przerażające to jest zatrudnianie pracowników bez umów i po kilku, z założeniem, że po selekcji się ich zwolni. A tu za to mamy nagonkę na ludzi, którzy nie godzą się na takie szambo pod płaszczykiem alternatywy. A wasze posty - szefowie i poplecznicy, to szokująca lektura - są gorsze nawet od szefa baru na dworcu, który nie udaje, że zatrudnia na czarno.

Nie, to nie jest pomyłka.

Nie, to nie jest pomyłka. Tutaj i prywatnie włączył się do dyskusji jako osoba, która broni pracodawcę. Widzę, że pewna elitarna klasa - lewicowi intelektualiści - tutaj bronią co nazywa się "precarity" w danym miejscu pracy. Nie wiadomo, skoro to miejsce trzeba bronić, dlaczego lewicowi działacze sami tam nie pracują, tylko starają znaleźć młodych studentów i innych takich ludzi do pracy na kiepskich warunkach? Jestem ciekawa czy Ty zgodziła się na pracę w takich warunkach?

Fairtrade? to chyba zart!!!

Dziękuję za ten materiał

Dziękuję za ten materiał - i tekst i skandaliczne wypowiedzi szefa tej firmy, wyzyskiwacza, jakich mało nawet w światku małych sklepików, bazarów czy innych kebabowni - nawet tam tak nie robią. I ważne - nie udają, że są lewicą, tylko dresami wyzyskującymi ludzi, żeby kupić nowy samochód.

To co się tu stało, w powiązaniu z wyrokiem sądu w sprawie B. Ziętka, szefa związku łamiącego prawo, samemu zarabiającego 8 tysięcy na miesiąc, oznacza, że odkryliście niszę, w której dobrze schowani byli brutalni i cyniczni ludzie, wykorzystujący pracę młodych, łatwowiernych osób, chcących budować lepszy świat. Poddani zostali za to okrutnej próbie - chamskiemu wyzyskowi pod płaszczykiem walki o lepsze! Wmawiano im, że testy na ludziach - przyjmiemy Was więcej, a potem sprawdzimy, kto się nada, a resztę wyrzucimy itp. to naturalna droga do wymarzonej przyszłości.

To po prostu skandal i nie można przejść nad tym do porządku dziennego, kiedy artykuł zniknie w archiwum. Należy ten temat drążyć i uzyskać z niego wnioski. Na razie są takie: wyjaśnić i nagłośnić sprawę alterkapitalistów udających naszych przyjaciół, wezwać do bojkotu takich miejsc, takich ludzi i takich organizacji - żadnych wspólnych demonstracji w obronie pracowników z hipokrytami samemu je łamiącymi, pilnować od teraz kolejnych tego typu miejsc. I dyskutować, ujawniać, pisać - bo jawność to jedyna droga do sprawiedliwości. Dlatego winni i ich kolesie robią wszystko, żeby sprawy wyciszać.

Sposób w jaki

Sposób w jaki rozwiązaliscie tą kwestie robiąc jatke internetową dyskredytuje wszystkie Wasze argumenty. Puszczanie przez redakcje CIa komenatrzy typu :skurwysyn" świadczy tylko o redakcji, której zlaeżało na tym aby z tej dyskusji zrobilo sie jedno wielkie bagno! Bluzganie nazwiskami na prawo i lewo uwłacza wszelkim standardom dyskusji. Żenada! BOJKOT CIA!

nigdzie nie było

nigdzie nie było personalnych zarzutów w tekście Laury, więc nie manipuluj. A bojkot CIA urządzany jest regularnie przez różne osoby, których interesy zostały naruszone przez fakty jakie tu publikujemy i jakoś krzywda nam się nie stała.

nie broncie tego kapitalisty bo on i tak was nie podziekuje

Bartek - po pierwsze nie

Bartek - po pierwsze nie jednodniowy urlop tylko cały tydzień i to nie raz, po drugie mowa była o ZALICZKACH, ze były wypałacane na żądanie pracownicy a nie wypłata - czytaj ze zrozumieniem, chyba ze nienawiść juz tak Was zaślepiła, że potraficie tylko jadem pluć

czy ten urlop był płatny

czy ten urlop był płatny pytam się jeszcze raz. I o jakim urlopie w ogóle może być mowa skoro pracowała na czarno? czy ty w ogóle wiesz o czym piszesz?

Staram się czytać ze

Staram się czytać ze zrozumieniem, ale jakoś nie doczytałem nigdzie info o tygodniowym urlopie i to nie raz. Teraz już to wiem tylko co z tego. Po drugie mowa była też o zaliczkach ale tego nie skomentowałem, bo u prywaciarzy taki system wypłacania wynagradzania jest prawie regułą, a zwłaszcza przy pracach na czarno. Oczywiście pracodawca nie musi się zgodzić ani na jedno, ani na drugie i fajnie jeśli się zgodził, ale to nie umniejsza złego postępowania w innych przeze mnie wymienionych błędach jak np. selekcja, jak proszenie o wynagrodzenie, bo jednak o nieterminowych wypłatach też jest info i to od obydwóch stron. Itd...itd...Czekam na koniec wybielania się strony pracodawcy i na zapewnienia wyciągnięcia wniosków tak z dyskusji, jak i z zaistniałej sytuacji. Czekam na słowa popełniliśmy błąd i tu i tam daliśmy faktycznie ciała, ale jak wiadomo nauka kosztuje więc teraz płacimy za to, ale będziemy robić wszystko aby zmyć nasze błędy. Natomiast obrona, że to czy tamto jest tylko naszą sprawą, no sprawą samych zainteresowanych oraz, że jednak czasem mamy dobrą, ludzką twarz nie ma dla mnie sensu. Tak nie pójdziemy do przodu, a na pewno nie razem. Pozdrawiam!

3 dni urlopu, przy pracy na cwierc etatu? wtf?

jak w temacie

Przerwiemy układy z burżuazją, nie ulegajcie inteligencji lewicowej.

A ja tak sobie myślę, czy

A ja tak sobie myślę, czy anarchiści tylko potrafią krytykować i oceniać innych? Wezwać do bojkotu, wyrazić oburzenie na forum każdy potrafi. Tylko na tyle anarchistów stać? W całej dyskusji przewija się tylko 1 (!) przykład funkcjonującej spółdzielni, a Polska liczy 38 mln. ludzi. Moze zamiast tracić czas na komentarze, lepiej zbudować coś od podstaw, wtedy temat zniknie sam z siebie. W każdym mieście, powinno być co najmniej jedno takie miejsce gdzie można robić spotkania - bez tego ile byscie nie gardłowali, albo te spotkania będą odbywać się w miejscach o wiele gorszych, albo nie będzie ich wcale.

spółdzielni w Polsce jest

spółdzielni w Polsce jest chyba kilkanaście tysięcy

Pisałem o prawdziwych

Pisałem o prawdziwych spółdzielniach, a w tym kontekście tych zakładanych przez anarchistów.

Nie wiem jakie

Nie wiem jakie spółdzielnie są "prawdziwe", wiem natomiast że usprawiedliwianie pracodawcy oskarżonego o łamanie praw pracowniczych na zasadzie "to załóżcie firmę gdzie się nie łamie" jest najbardziej żałosnym i żenującym usprawiedliwieniem, jakie zdarzyło mi sie do tej pory usłyszeć.

Do Akai

Jeśli twoja wypowiedz, a właściwie komentarz "bez komentarza" a propos tego że sytstem jest wadliwy bo trzeba ubezpieczać,był w kontekscie mojej firmy ,to dla mnie jest on wadliwy z uwagi na brak możliwości zawieszania ubezpieczeń w przypadku braku zleceń dla firmy.To chyba jest uczciwe, czyż nie? Przecież ja sam jak zawieszam działalność /przypominam jest taka możliwość zawieszania, jeśli oficjalnie NIKOGO się nie zatrudnia/ nie płacę żadnych składek za siebie, to czemu jeszcze mam płacić za niepracujących pracowników?

Proponuję, abyście w rewolucyjnym zapale pamiętali że wszelki przymus ze strony państwa-w tym obowiazkowe ściąganie składek- pozostanie przymusem.Ci którzy uważaja się za anarchistow i popierają ten przymus - wylewa dziecko z kąpielą.
Nie oznacza to że popieram celowe niepłacenie składek przez niektóre dobrze funkcjonujące firmy, ponieważ z ich strony jest to oszustwo, bo ludzie którzy sa oszukiwani zawarli wcześniej umowy o pracę, więc pracodawca wiedział co robi.Ja nie zawieram umów bo nie mam możliwości płacenia składek non-stop, niezależnie od zleceń. Zresztą sam gdybym był pracownikiem wolał bym kasę na rękę bez odprowadzania składek i podatków.Co kogo obchodzi moja emerytura.Mój pogląd na nią jest taki że póki mam zdrowie- jestem użyteczny dla innych, jak je stracę- nie chcę być dla innych obciążeniem.Może to szokujące, ale to mój wybór i wara wszystkim od moich hipotetycznych składek, to mój intertes co z nimi zrobię , czy odłożę czy przepiję.O jałmużnę nie poproszę.Jak ktoś chce niech sobie odkłada, ale kto jak kto ale anarchisci nie powinni nikogo do tego zmuszać.Bo inaczej trąci to lewackim totalitaryzmem.
A do tego się strzela:)

O kurwa. Ja mam to zupełnie

O kurwa. Ja mam to zupełnie gdzieś, jeśli ktoś ma jednoosobowa działalność gospodarcza i nie jest w stanie płacić składek na siebie. Coś innego jest zatrudnienie ludzi na chujowych warunkach.

Bardzo się cieszy, że libertarianie tutaj wspierają działalności szefa. To powinno wyraźnie pokazać do jakiego nurtu należy taki sposób myślenia.

do Akai

Tak więc rozumiem, że z tego powodu że nie mam na SWOJE składki kilka razy w roku,bo akurat jest zastój, mimo że stworzyłem sobie jakieś miejsce pracy gdzie nie ma szefa -nadzorcy i daję jeszcze możliwośc zarobienia znajomym jest dętym frajerstwem? Właśnie tak postrzega mnie sąsiad mający kilka warzsztatów i ruchający ile wlezie swoich wyrobników aby mieć na swoje comiesięczne składki i blond-dziwy puszczające się z nim w kolejnej furze.Sory ale taki styl życia nie pociąga mnie.
Gdyby pracownikom/moim znajomym/ nie odpowiadał ten układ po prostu by nie przychodzili po moim infie że jest coś do zrobienia, a gdybym ich zrobił w pałę dodatkowo poczuł bym ostracyzm wśród znajomych.
Czyli w/g ciebie Akai musiał bym mieć nie lada jaki kapitał i zaplecze aby zapewnić ludziom nie-chujową pracę czyli: prysznice, diety , nagrody itd, itp.
No niestety, tak długo jeszcze może nie być-nie mam możliwości kreacji pieniądza wzorem banków.Jednak wolę robić co robię niż nieróbstwo czy gówniana rządowo-korporacyjna posadka.

Chętnie przeczytałbym

Chętnie przeczytałbym artykuł na CIA o spółdzielniach działających w Polsce - jak zostały założone, jakie mają doświadczenia. To byłoby pouczające, czytelnicy mogliby później próbować korzystać z tych doświadczeń.

Może więc te osoby, które uczestniczą w spółdzielniach lub też znają takowe zechciałyby coś napisać i przesłać do CIA? W pierwszym rzędzie zwracam się do tych, którzy komentowali powyższy artykuł i doradzali innym założenie spółdzielni. Z Waszych komentarzy przebijała pewność, którą niechybnie musieliście na czymś opierać.

Love the man hate the system

No to jedziemy Marksem: w kapitaliźmie kapitał jest koniecznym do prowadzenie i rozwijania jakiejkolwiek działalności gospodarczej. Źródłem kapitału jest wyzysk pracowników. Wyzysk to nieopłacona praca. Mechanizmy wyzysku mogą być różne - kiedy mój znajomy, spec od zarządzania zasobami ludzkimi, opowiada mi o konieczności motywowania pracowników i budowania ich osobistego zaangażowania w firmę zawsze odpowiadam mu, że to tylko kolejna forma wyzysku - pracownik osobiście zaangażowany pracuje więcej / lepiej za te same pieniądze (co zresztą wcale nie oznacza, że jest mniej zadowolony - i tu jest cały problem, złożony zresztą). To co zrobiło kierownictwo Falanstera (zarówno zatrudnianie na czarno, jak i selekcja pracowników na podstawie ich osobistego zaangażowania czy inne interesujące nas praktyki) było formą wyzysku względem pracowników.

Na razie nie oceniam. Na razie analizuje.

Myślę jednak, że błędem jest sądzić, że wyzysk jest skutkiem czyjejkolwiek złej woli. Podobnie jak błędem jest sądzić, że czyjakolwiek dobra wola mogłaby wyzysk znieść. Osobiście, szefowie Impela mogą być całkiem przyzwoitymi ludźmi, serio. Jak pisałem kapitał jest konieczny do prowadzenia działalności gospodarczej. Jak się nie ma dobrego credit ratingu to jedynym sposobem na zgromadzenie kapitału koniecznego od kontynuowania istnienia przedsiębiorstwa jest jednak zwiększenie stopy wyzysku. Mówiąc bardziej potocznie - każda, raczej nieduża, nowo założona i niezbyt stabilna firma (jak Falanster) wymaga, żeby wystartować i żeby nie splajtować na starcie dużego poświęcenia ze strony zarówno właścicieli (samo-eksploatacja) jak i pracowników (eksploatacja). Inaczej nie będzie konkurencyjna, nie sprosta wymaganiom rynku, nie utrzyma się.

Nikt nie działa w próżni. Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej do woli. Nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, w jakich się bezpośrednio znaleźli, jakie zostały im dane i przekazane.

Dobra, nieco toporna ta analiza, wiem, ale co z tego?

To z tego, że poglądy polityczne, dobra czy zła wola przedsiębiorcy nie mają większego znaczenia (znam sporo takich historii, w gruncie rzeczy sporo kapitalistów to idealiści). Kto zaczyna działać w warunkach kapitalizmu, będzie działa na zasadach kapitalistycznych. Albo nie będzie działał w ogóle (na razie mówimy o działalności gospodarczej, ok?). Z czego wniosek jest taki, że nie ma sensu oczekiwać że miejsca takie jak Falanster staną się nagle, wysiłkiem zbiorowej dobrej woli wszystkich zatrudnionych, wyspami Utopi w kapitalistycznym morzu. Baza, paradoksalnie jest górą.

Ufam, że dziewczyny i chłopaki z Falanstera robią co mogą, rzecz w tym ile w gruncie rzeczy mogą.

Z drugiej strony zakładanie lewicowych kawiarni, choć jest rzeczą fajną (lubię chodzić do Falanstera), nie jest żadną działalnością rewolucyjną. Nie miejmy złudzeń. Nie ma co mylić konsupcji (nawet fair trade'owej żywności) z polityką. Falanster to kawiarnia jak każda i tyle. Może nieco wyprofilowana na określonych klientów ale w istocie swej podlegająca takim samym uwarunkowaniom jak biedronka. Rynek nie będzie nikogo traktował ulgowo, tylko dla tego, że ktoś chce go zniszczyć.

Sorry, że tak bezosobowo. Że nie wymyślam Starnawskiemu, nie opluwam Sonii czy nie oskarżam Xawiera o doktrynerstwo. Jeszcze sobie nie zasłużyliście.

Love the man, hate the system

Pozdrawiam
Skarbek

Uch, trzezwo napisane. Nic

Uch, trzezwo napisane. Nic dodac nic ujac.

w końcu mądry post.

w końcu mądry post. ludzie trochę mniej emocji może skorzystajcie z propozycji Starnawskiego i pogadajcie. Mnie idea Sprawiedliwego handlu nie interesuje ostatecznie jest bez znaczenia taka zabawa drobnej burżuazji ale miejsce spotkań i robienie dyskusji o lewicowych książkach się chyba przyda. i dodam że tez uważam że nie powinni robić tej selekcji i najlepiej jakby zatrudnili kumpli bo wtedy wszystkim by zależało by na tym lokalu a nie tylko na odpracowaniu dniu i dostaniu kasy a tak klasyczna alienacja pracy się kłania.

witaj!

witaj Towarzyszu :)

mam nadzieje ze dobrze sie trzymasz. nie wiem czy zauwazyles ale Twoj komentarz byl wlasciwie identyczny w tresci co tekst Akai pod ktorym komentujesz. wniosek jest jeden. albo sie dziala na rzecz pracownikow, albo sie otwiera knajpy zreszta uwazam tak nie od wczoraj. problem polega na tym, ze wywolanie dyskusji o tym prostym fakcie powoduje, ze niektorzy zaczynaja pisac o paszkwilach i znieslawieniach. ale to juz ich problem. tymczasem zycie toczy sie dalej.

Czyli na razie wszyscy

Czyli na razie wszyscy jesteśmy utopieni. Skazani na bycie wyzyskiwaczami lub wyzyskiwanymi.Bo patrząc z pozycji praktyka trochę by potrwało zanim wyedukowałbym spółdzielców do spółdzielni.Dodam że pracowałem już z ludzmi o poglądach wolnościowo-lewicowych i tacy byli o wiele gorsi od zwykłych prostaczków, bo w pojecia "wolnosci", "braku wyzysku" itp przesłaniały im zwykłą odpowiedzialność wobec współpracowników.
Teoria teorią a na razie trzeba z czegoś żyć póki co.
Aha kolego Skarbek, mógłbyś doprecyzować czy spółdzielnia też jest formą działalności gospodarczej? W jaki sposób spółdzielnia gromadzi środki na inwestycje jeśli nie poprzez kumulowanie kapitału czyli dobrowolne zrzekanie się w tym przypadku zapłaty na poczet tegoż? Jaka jest w takim razie różnica między dobrowolną samoeksploatacją w spółdzielni a dobrowolnemu poddaniu się jej przez pracownika w jakiejś firmie? Według mnie tylko taka że pracownik ten długookresowo bardziej skorzysta na uczestnictwie w spółdzielni.

Różnica jest taka, że w

Różnica jest taka, że w spółdzielni pracownik WSPÓŁDECYDUJE. Oszczędzanie i odkładanie na własne inwestycje (analogicznie, jak odkłada się na remont własnego mieszkania) to jednak nie to samo, co samo-eksploatacja.

Chociaż oczywiście presja konkurencyjna rynku kapitalistycznego powoduje, że spółdzielnie też będą odczuwać presję na zaniżanie pensji swoich udziałowców.

Jednak sytuacja pracownika, który może współdecydować jak reagować na nacisk zewnętrznego rynku jest zupełnie inna niż pracownika, za którego wszystkie decyzje zostały podjęte.

Love the Skarbek Hate the system

Powyższa wypowiedź Skarbka przekonała mnie do reszty, że gdyby w 2012 roku nastąpiła, zapowiadana przez uduchowione kręgi anarchistów, rewolucja to za drogowskazy powinni służyć tacy jak on. Zdecydowanie zgadzam się ze Skarbkiem. Jego punkt widzenia nie jest skażony agresją i frustracją. Jeśli w 2012 roku, tak jak wymyślili Majowie, nastąpi koniec krzywdzącego kapitalizmu, to przeważająca część uczestników tej dyskusji wyciągnie noże aby iść i mordować. Kogo będą mordować? Wpierw zajmą się wyznawcami mamony - będą prawdopodobnie wyrywać serca. Potem wezmą się za porządki w swoich szeregach - wyrżną ludzi, na których się wcześniej poobrażali. Tak właśnie postąpiliby prekolumbijscy Majowie, bardzo odmienni od współczesnych beneficjentów rewolucji zapatystowskiej. Dlatego temat mojego posta to Love the Skarbek - nareszcie ktoś wniósł przenikliwość do tej dyskusji.

Wklejam swoją wypowiedź z

Wklejam swoją wypowiedź z trochę mniej oficjalnego forum (po prostu, by nie pisać tego samego od nowa):

Do XaVIERa
Jeżeli tego nie umiesz wyczytać i usłyszeć i jeżeli muszę powiedzieć wprost i Twoim językiem, że przyznaję się do winy to mówię:
tak, przyznaję się do winy, doszło do naruszenia praw pracowniczych w przypadku Karoliny - w tej kwestii nie mam dla siebie nic do obrony, jest mi głupio że dopuściłem do takiej sytuacji. I jestem chętny do rozmów z osobą poszkodowaną aby wypracować porozumienie czy dogadać się w kwestii adekwatnego do szkody zadośćuczynienia.

Nie wycofuję się również z niczego co napisałem wcześniej - proszę nie traktować tego jako obronę a raczej przybliżenie Ci tej sprawy jako sytuacji załatwiania interesów między ludźmi na zwykłej międzyludzkiej stopie, bez zastanawiania się czy i jakie za i ponad nami stoi prawo. Z założeniem że nie jesteśmy ani ściśle (książkowo czy modelowo, mając sobie cokolwiek za wzorzec i traktować to jako scenariusz) lewicowym założeniem ani też założeniem tak po prostu kapitalistycznym (bo myślimy o zarabianiu pieniędzy nie w celu podziału ich między "zarządzającym kolektywem" ale w celu finansowania założeń statutowych).
Jako pokazanie że w tej sytuacji jesteśmy nie tylko pracodawcami ale też ludźmi, którzy raczej potrafią wysłuchać to co się do nich mówi - pod warunkiem że się mówi. Wyciąganie sprawy na wierzch po kilku miesiącach w taki sposób jaki obserwujemy na CIA czy w wypowiedziach Twoich na tej liście, wygląda raczej jak jakieś karnawałowe popuszczenie radykałów - pośród takiej radosnej wrzawy trudno wysłyszeć coś, co jest rzeczowym głosem w naszą stronę. Po tym wszystkim mam raczej ochotę bezprzytomnie szarpać się ze stroną dialogu, z kopniakami, gryzieniem i wydłubywaniem sobie oczu a nie rzeczowo rozmawiać... żartuję... nie mam jeszcze ochoty się szarpać, ale czuję, że próbuje poruszyć to we mnie coraz niższe poziomy reakcji.

I zalecam trochę szacunku dla własnego intelektu. Zarzut (w którymś tam innym miejscu) o "wątku feministycznym" w przypadku zwalniania Karoliny jest przeuroczą brednią. Zatem bez komentarza.

Pozdrawiam

Mariusz

Gratuluję....

Dawno, dawno, a może i nigdy nie słyszałem takiego wyznania, takiej skruchy i mam nadzieję, że na słownych deklaracjach się nie skończy. Mam nadzieję, że dzięki tej drogo okupionej lekcji dalej będzie już tylko lepiej. Dużą sztuką i odwagą jest publiczne przyznanie się do błędu, a jeszcze piękniejszą jest szczera wola poprawy. Życzę powodzenia!

I jeszcze w nawiązaniu do

I jeszcze w nawiązaniu do kłamstwa powyższego artykułu - XaVIER uporczywie powtarza, że tekst nie jest paszkwilem ponieważ nie ma w nim niczego co nie zgadza się z faktami. Że nie ma w nim kłamstwa.
Załóżmy że zdanie: "Falanster łamie prawa pracownicze... Chodzi m.in. o zatrudnienie ludzi bez umów i zwalnianie ich bez przyczyny i wypowiedzenia." - jest prawdziwe.
ale wydźwięk tego zdania jest taki mniej więcej jak wydźwięk zdania "Impel łamie prawa pracownicze". Kłamstwo jest trochę poza zapisanym zdaniem. Kłamstwo jest w tym, że tekst stawia Falanster na pozycji upadłego projektu - "wyszło szydło z worka". Właśnie dlatego, że tekst dotyczy ogólnie kwestii "sceny alternatywnej" i panujących na niej warunków zatrudnienia a Falanster jest tam podany jedynie jako kolejny, jeśli nie koronny, przykład, że każdy kto zakłada podobny interes jest hieną żerującą na atrakcyjnych lewicowych hasłach i teoriach, właśnie dlatego tekst jest ogólnie kłamliwy. Kłamać można pisząc samą prawdę. Dobrze to wiemy dzięki kilku poważnym medialnym koncernom dostarczającym nam "strawy codziennej". Kłamstwo jest poza wypowiedzią. Kłamstwo jest w zbyt łatwym i schematycznym wyciąganiu wniosków, kłamstwo jest w zrównywaniu rozpoznanego z nierozpoznanym, kłamstwo jest w zbyt pospiesznym uczynieniu ze słowa Falanster odpowiednika wyrażenia "miejsce alternatywne gdzie łamie się prawa pracownicze" i wyrwaniu tego z istotnego w tym przypadku kontekstu... i tak dalej ale chyba już dobranoc...
M.S.

Martwisz się, że został

Martwisz się, że został naruszone dobre imię firmy, bo ludzie zaczną kojarzyć Falanster z "miejscem alternatywnym gdzie łamie się prawa pracownicze". Wartość rynkowa twojej marki spadła. Stało się tak mimo, że odnośnie faktów została napisana sama prawda. Ja sam zostałem kiedyś zwolniony z innej firmy na podstawie argumentu który można streścić tak: "prawda jest pomówieniem". To wszystko dobrze znamy.

Przerabialiśmy to już wielokrotnie: w sytuacji gdy przedsiębiorca martwi się o swój wizerunek, jest skłonny rozwiązać problemy pracownicze poszkodowanych osób. Wcześniej by mu to nigdy nie przyszło do głowy (o czym świadczą wcześniejsze wypowiedzi w tym wątku - nie zdawaliście sobie sprawy, że robicie coś źle).

Dzięki temu, że wasz wizerunek doznał uszczerbku, zyskaliście świadomość,którą możecie teraz wykorzystać, by naprawić swój błąd.

Wiele spraw pracowniczych już załatwiliśmy właśnie w ten sposób. Jednak taki "brukowiec" jak CIA do czegoś się przydaje.

Mylisz się, nie jest to

Mylisz się, nie jest to zasługą CIA że nastąpiło jakieś przewartościowanie (choćby dla naprawy wizerunku) - zasługą CIA jest tylko tyle, że straciłem sporo szacunku dla wrocławskiego środowiska anarchistycznego.
Żadne przewartościowanie w naszym przypadku nie nastąpiło. Wydaje Ci się że oto załatwiacie sprawę Karoliny dopiero (i dzięki) po awanturze, zapominasz jednak, że nikt, włącznie z poszkodowaną nie przyszedł do nas załatwić tej sprawy po ludzku. W zwykłej rozmowie w cztery oczy też następuje wymiana argumentów i dochodzenie do jakichś ustaleń. Uwierz, w naszym przypadku niepotrzebne są takie środki jak artykuł powyżej oraz część agresywnych wypowiedzi na tej stronie.
Dostrzegasz problem zwolnionej pracownicy ale nie dostrzegasz zdaje się kilku innych problemów, które zdają się działać z równą szkodą dobremu imieniu naszego miejsca jak i CIA.
M.S.

To nie zwolniona powinna do

To nie zwolniona powinna do was przychodzić "coś załatwiać". To wy powinniście 1) nie oszukiwać jej 2) sami zaproponować jakąś ugodę. 3) doprowadzić do tego, by nikogo więcej w ten sposób nie potraktować.

Jakoś nie widać, żebyście sami z siebie palili się do rozwiązania tego problemu. Raczej udawaliście, że wszystko było ok.

Pracowałem w podobnym

Pracowałem w podobnym systemie - musiałem upokarzająco prosić o wypłatę, którą dostawałem w `zaliczkach`, a każde takie podejście do szefa to ciężka trauma, bo zwykle mówił, przyjdź później, nie mam teraz kasy, pomyślimy jutro itp. Zrezygnowałem szybko z takiego poniżania i o dziwo, znalazłem firmę, która płaci niedużo, ale terminowo, przelewem, co do dnia. I nigdy nie musiałem się już upominać o nic. Czyli można?

Także radzę nie płakać tu jako szef, bo to żenujące zachowanie. Prawo było łamane, na ludziach dokonywano eksperymentów, a teraz płacz, że to wyszło na jaw. I naskakiwanie na ludzi, którym się to nie podoba. Skandal i wstyd.

Swoją drogą warto

Swoją drogą warto porównać wasze reakcje do reakcji twoich braci z dyrekcji hostelu Good Bye Lenin. A także służalcze wypowiedzi "lojalnych" pracowników. Na stronie Czarnego Sztandaru zachowały się wszystkie komentarze:
http://www.czsz.bzzz.net/czarny/jak-hostel-good-bye-lenin-w-krakowie-pot...

Proponuję, żebyś założył związek pracodawców poszkodowanych przez portale anarchistyczne.

W dalszym ciągu nic z tego

W dalszym ciągu nic z tego nie rozumie. Walczą tu co po niektórzy o sprawiedliwość dla jedej osoby, jednej byłej pracownicy, a najprawdopodobniej zapominają o pozostałych obecnych pracownikach kawiarni - oni się już nie liczą? Czaicie chociaż, że takie publiczne rozbabranie sprawy może przyczynić się do upadku/plajty Falanstera tym samym do zwolnienia pozostałych pracowników?! No ludzie, ja wiem że internet jest wygodny, nie trzeba sie ruszać z domu i wogóle nie ma tego problemu realnego załatwienia sprawy face-to-face ale czy wy nie czaicie, że możecie w ten sposób utrudnić życie innym osobom?

ps. i dodam że osobiście

ps. i dodam że osobiście nie jestem zaangażowany, pochodze z drugiego krańca polski.

...takie publiczne

...takie publiczne rozbabranie sprawy może przyczynić się do upadku/plajty Falanstera tym samym do zwolnienia pozostałych pracowników...

no proszę, nie wolno publicznie mówić o krzywdach :-) to szkodzi firmie.

nie napisałem nigdzie że

nie napisałem nigdzie że nie wolno, napisałem tylko jakie mogą być konsewencje paplaniny w internecie - pozatym to szkodzi firmie ale przede wszystkim ludzom którzy tam pracują, zarówno właścicielom jak i ppracownikom. a może obgadajmy, zniszczmy wszystkie firmy, wtedy będzie dobrze, nastaną lepsze czasy tak?

a ty co, rzecznikiem

a ty co, rzecznikiem Lewiatana jesteś? ich "eksperci" też twierdzą, że nie wolno protestować, bo to szkodzi firmie. To może od razu zakażmy strajków, bo przecież to są straty dla firmy.

Policjanci i złodzieje

Ciekawi mnie ta dyskusja. Na początku nie mogłem dojść jak to się dzieje, że argumenty przeciwko tej kawiarni brzmią w niej tak papierowo (choćby i teoretycznie były słuszne). Przez chwilę wydawało mi się, że po prostu wyszła na jaw nieprzystawalność grubo ciosanych klasowych kategorii do rzeczywistości.

Ale chyba chodzi o coś jeszcze innego. Cała ta bohaterska obrona praw pracownicy jest właśnie dlatego podejrzana albo śmieszna, że jest w istocie konfliktem środowiskowym, który wybuchł w obrębie pewnej niszy. Śmieszność bierze się stąd że walka o prawa pracownicze odbywa się , nie wiedzieć czemu , akurat w tej niszy i dlatego sprawia wrażenie jakiejś imitacji walki i wyalienowania działaczy. Taka środowiskowa zabawa w policjantów-aktywistów i złodziei-kapitalistów.
Oczywiście zaraz ktoś powie, że nie można stosować podwójnych standardów dla znajomych/sojuszników - ale wtedy można odpowiedzieć: po co to żenujące upublicznienie sprawy, żeby właściciel kawiarni spowiadał się w internecie ludziom, z którymi i tak się widuje? Naprawdę nie mogliście tego załatwić skutecznie i w mniej żałosny i skandalizujący sposób?

Politycznie nie miało to większego sensu, bo w ten sposób tworzycie sobie tylko wizerunek "lewackiej" policji, który doskonale odpowiada stereotypom, głównie liberalnym, odstraszając od was ludzi. Dokopując lewicującym kolegom zachowujecie się jak ten pomyleniec, który obraża jedyną osobę, która chce jeszcze z nim rozmawiać. I jeszcze wydaje się wam że triumfujecie w ten sposób i dobrze spełniacie swój obowiązek. Ocknijcie się.

Tą sprawę potraktowaliśmy

Tą sprawę potraktowaliśmy dokładnie tak samo jak mnóstwo innych spraw: Good Bye Lenin, Groen Flex, Impel, Green Way i wiele innych. Nie ma żadnego znaczenia, że akurat w tym przypadku kapitalista jest "ze środowiska". Ja osobiście od dłuższego czasu nie identyfikuję się z jakimkolwiek środowiskiem. Naprawdę nie wiem czemu mielibyśmy w inny sposób traktować skurwysyństwo znajomych, jak nieznajomych. To by dopiero był skandal.

Szkoda

Przecież nikt nie sugeruje (napisałem wyżej), aby traktować te sprawę według innych kryteriów! Chodzi o SPOSÓB potraktowania sprawy - jak sam dostrzegasz, dość taśmowy (i żałośnie niedpasowany do celu).

Jeżeli sam nie czujesz sie związany z jakimikolwiek srodowiskami to niedobrze jak na działacza społecznego.
I przykro mi, ale musisz być jakiś ślepy psychologicznie pouczając w tym wątku tego właściciela kawiarni o teorii kolektywnych forma współpracy w takich okolicznościach. Każdy po takiej "lekcji" zajmie się prędzej schroniskami dla psów niż działalnością społeczną, a od anarchistów bedzie się trzymał z daleka. A kto wie, gdybyście to zrobili umiejetnie, może nawet przekonalibyście szybko i łatwo akurat takiego gościa. Zachowujesz się tak jakby ci z góry nie zależało na przekonaniu kogokolwiek, nie widzisz tego?
Poza tym nie widzę w Twojej odpowiedzi jakiejś woli zrozumienia co chciałem powiedzieć wcześniej i próby odniesienia się. Rzuciłeś ot tak pare formułek tylko ogólnie w związku z tematem. To tyle.

nie ma co,prawdziwy

nie ma co,prawdziwy fourierowski falanster :)
jak pomyślę,że coś takiego można nazwać falansterem,ludzie mają tupet,noż cholera !

Zrobiłem sobie szybki kurs

Zrobiłem sobie szybki kurs samokształecenia w zakresie obowiązującego prawa spółdzielczego.Wychodzi na to że za każdego człona spółdzielni nalezy regularnie odprowadzać miesięczne składki od minimalnej aktualnej płacy/na dzien dzisiejszy to około 500zł na ZUS.Nie sadzę aby to była pociągajaca alternatywa dla potencjalnych spółdzielców bo dalej powtarzam-co w przypadku chudych miesięcy? Dla większości bulenie z własnej kabzy takiej kwoty , bo tak by było w przypadku spółdzielni, w czasie gdy nie ma spółdzielnia nic do podzielenia jest nie do przyjęcia.A działalności spółdzielni nie da się zawiesic tak bezproblemowo jak jednoosobowej działalności gosp.
Dalej uważam że lepszą finansowo alternatywą jest umowa koleżenska grupy ludzi, wybranie tzw.słupa na którego jest działalność i jawność rozliczeń. Przy okazji państwo mało co dostaje. Formalne założenie spółdzielni oznacza powołanie zarządu który tak czy owak jest rodzajem władzy ustanowionej na podstawie obowiązujacego prawa-za bardzo to skomplikowane a i sprzeczne z przekonaniami ludzi o poglądach wolnościowych.Jednym słowem po co nam reguły narzucane przez państwo.
Spółdzielna moży być ok, ale dopiero kiedy jest względna pewność finansowa takiego przedsięwzięcia w obecnych realiach prawnych o ile ktos się do nich chce stosować.
Tak więc automatyczne potępianie ludzi którzy prowadzą działalność gosp. bez przyjrzenia się zasadom nieformalnym na jakich odbywa się ich współpraca z ludzmi jest delikatnie mówiąc działaniem hunwejbinów.

Nie wydaje mi się, żeby

Nie wydaje mi się, żeby tutaj ktoś "automatycznie potępiał ludzi którzy prowadzą działalność gosp". Tym bardziej, że wielu pracowników najemnych musi taką działalność rejestrować. Chodziło o określone praktyki wobec pracowników, a nie sam fakt uruchomienia firmy. Programem minimum jest przestrzeganie podstawowych praw pracowników i wobec nikogo nie zastosujemy w tym aspekcie taryfy ulgowej - czy jest naszym kumplem czy też nie.

Dążenie do równouprawnienia pracowników w pracy jest bardziej ambitnym programem i nie potępiamy wszystkich, którym się to nie udało. Wiem, że to trudne. Po prostu uważam, że warto dążyć do tego celu i będę polemizować z ludźmi, którzy uważają że to niemożliwe. Tyle.

Co do rejestracji spółdzielni - wiem że jest to niekorzystne finansowo w porównaniu ze spółką. Tak zostało ustawione prawo. Ale przecież pisałem, że nie ma potrzeby rejestrować spółdzielni jako takiej. Chodzi o wewnętrzny sposób funkcjonowania. Podobnie z władzami. Można zarejestrować taki statut, który ograniczy władze zarządu i wprowadzi demokratyczne procedury. Sąd rejestracyjny interesuje tylko to, żeby podmiot miał ciało, które reprezentuje go na zewnątrz.

daj juz sobie spokój,

Daj juz sobie spokój, "nieformalne zasady" oni tu już dokładnie opisali ani nie była to żadna umowa koleżeńska tylko selekcja iluś tam osób i zwolnienie reszty. Reguły wymuszone na państwie czasem sie przydają, za to reguły narzucone przez kapitalizm nie bardzo, przestań już jęczeć Szefie.

A ty załóż sobie

A ty załóż sobie spółdzielnię lub co tam wolisz to zobaczysz jak ty zaczniesz marudzić jak pojawią się problemy, nie odnosiłem się ani razu bezpośrednio do tego całego falansteru tylko do problematyki zorganizowania sobie i innym miejsca pracy, niejako przy okazji głównejdyskusji. Najłatwiej jak widzę skrytykować zza komputera niż być na pierwszej lini.Opisałem swoje doświadczenia a że skończyło się jak skończyło czyli że przez nieodpowiedzialnośc pracowników włączył mi się instynkt samozachowawczy i sam muszę utrzymywać kontrolę, to widać muszę być napiętnowany jako "szef".Może kiedyś uda mi się przekształcić mój interes w spółdzielnie, wtedy się nie omieszkam pochwalić.Na razie sciemy nie zamierzam robić.

Co do tego co napisał/a Yak, to i ja się zgodzę że należy dążyć do równouprawnienia pracowników ale przez próby zmiany ich dotychczasowej świadomości i edukację, reszta to szczegóły organizacyjne.Inaczej "wymuszanie reguł na państwie" można będzie sobie o kant d... rozbić, bo inaczej ci dla których to robicie będą mieli nas za palantów./zresztą i tak mają, taka jest prawda/.Tak więc do dzieła.

jak szef chce zmusić

jak szef chce zmusić ludzi do czegoś to są nieodpowiedzialni i się lenią przecież to chyba oczywiste ;) wszyscy uważają cię za palanta chyba dlatego ze tego nie rozumiesz :)

Jakie wnioski z tej dyskusji ?

Ta dyskusja jest potrzebna i myślę, że powinna być prowadzona w każdym przypadku, kiedy ideologia spotyka się z brutalną rzeczywistością. Prawda jest taka, że idee ideami, a wprowadzenie reguł anarchistycznych/ kolektywistycznych w praktyce jest trudne z tego względu, że wymaga ono praktycznego doświadczenia i zmierzenia z trudnościami, które nie były zapisane w pismach. Ale ćwiczenie czyni mistrza. Kto się potyka, popełnia błąd, powinien wyciągnąć wnioski ze swojego postępowania.

Szefostwo "Falanstera" nie dostrzegło, że postępuje jak każdy inny przedsiębiorca. Zaczęło tłumaczyć swoje winy, stosują praktyki kapitalistyczne.

Praca na okres próbny bez umowy - można to wytłumaczyć w najróżniejszy sposób, można się zasłaniać różnymi powodami - tylko, że w ten sposób można wytłumaczyć także biednych finansistów wyzyskiwaczy, który żyją w wiecznym stresie, a wyzyskują pracownika tylko dlatego, że muszą być konkurencyjni. Myślę, że w tym miejscu przydałaby się autorefleksja.

I tak w sporze z Indymediami stanąłem po stronie Indymediów, tak w tym wypadku stoję po stronie Ajatollachów z CIA - w swojej działalności nie wolno za bardzo oddalić się od idei, bo wtedy działanie takie będzie czystą hipokryzją, choć okraszone nadal kolektywistyczną narracją.

Ale to nie są anarchiści i

Ale to nie są anarchiści i nie próbowali wprowadzac reguł o jakich piszesz, może tylko jakąś częściową partycypacje pracowników, co się właśnie tak skończyło. Problem jest inny: czy da się grać w gre pod tytułem kapitalizm na zasadach niekapitalistycznych? Z tłumaczeń wygląda mi na to, że oni próbowali bo zdawało im się, że wystarczy mieć lewicowe poglądy i firma będzie inaczej działać, ale kapitalizm ma własne mechanizmy od ktorych nie da się uciec tylko dlatego że ma się takie a nie inne poglądy/ideologię. Nawet w przypadku spółdzielni jest podobnie, najbardziej znany przypadek to baskijski Mondragon który zmienił się w korporację i wyzyskiwał pracowników z Fagor Mastercook, akurat też z Wrocławia.

Chodzi mi o to, że jak bawisz sie w kapitalizm to "odejdziesz od idei" czy tego chcesz czy nie, dokładnie to samo wynika z komentarzy kkk

"w tym wypadku stoję po

"w tym wypadku stoję po stronie Ajatollachów z CIA" - Allah Ci to wynagrodzi ;)

A tak na poważnie, bardzo mnie dziwi tekst pracodawcy, który pisze, że "szanował CIA zanim wyciągnęło sprawę Falanstera". Jak pracodawca mógł nie zauważyć, że publikowaliśmy już dziesiątki ataków na pracodawców, niekiedy o wiele bardziej zjadliwych? Dlaczego wcześniej mu to nie przeszkadzało? Bo dotyczyło interesów innych firm?

Potraktowanie Falanstera inaczej w kwestii praw pracowniczych niż każdej innej firmy by było czystą hipokryzją z naszej strony i cieszę się, że tego uniknęliśmy.

Czy mamy już zadośćuczynienie?

Coś nic nie słychać..., a były publiczne deklaracje, które z przyjemnością powtórzę...

"tak, przyznaję się do winy, doszło do naruszenia praw pracowniczych w przypadku Karoliny - w tej kwestii nie mam dla siebie nic do obrony, jest mi głupio że dopuściłem do takiej sytuacji. I jestem chętny do rozmów z osobą poszkodowaną aby wypracować porozumienie czy dogadać się w kwestii adekwatnego do szkody zadośćuczynienia."

Najlepiej gdyby doszło do rozmowy pomiędzy stronami przy użyciu mediatora, który za razem będzie świadkiem. Tu warto pamiętać o tym kto w konflikcie jest stroną słabszą. Pracownik, czy pracodawca? Oczywistym jest, że w podobnym konflikcie stroną słabszą zawsze jest w takiej sytuacji pracownik, lub były pracownik. Dlaczego? Przede wszystkim wynika to z różnicy kapitału jakim dysponują dwie strony tj. firma, a pracownik/były pracownik. Wiadomo kapitał decyduje najczęściej o wyborze najlepszego prawnika itd..., no ale miejmy nadzieję, że w tym przypadku będzie on zbędny, a zwłaszcza po takich deklaracjach. Drugim ważnym kryterium jest jednak liczebność, bo jak wiadomo pracownik w konflikcie pozostaje sam, nawet jeśli ma po swojej stronie pracowników, którzy jednak zawsze pozostają związani z pracodawcą i znajdują się pod pracodawcą, a więc są od niego uzależnieni i wiadomo obawiają się utracić pracę ( nawet jeśli ma się po swojej stronie kilku niezależnych przyjaciół ). Dlatego lojalność zwyczajnie może być opłacalna i jest do czasu ewentualnego własnego konfliktu. Natomiast stronę pracodawcy reprezentują wszyscy identyfikujący się z firmą ( zarząd, lojalni pracownicy ) oraz partnerzy w interesach. Trzecie kryterium to anonimowość, bo pracownik/były pracownik to najczęściej przeciętna Kowalska, a firma ze swoją marką znaczy znacznie więcej. Tyle na razie, ale zapewne znajdzie się jeszcze więcej różnic stawiających firmy w lepszej sytuacji od pracowników, a zwłaszcza byłych pracowników pozostawionych chwilowo bez środków do życia i ze wszelkimi konsekwencjami takiej sytuacji. Dlatego...

Dlatego uważam, że przy sporach, to właśnie pracownik powinien wybierać mediatora, którego zadaniem jest doprowadzenie do satysfakcjonującej ugody, a w tym konkretnym przypadku do uzyskania zadośćuczynienia pokrzywdzonej, bo publiczne przyznanie się do złamania prawa pracy jest, a także wola adekwatnego zadośćuczynienia.
Liczę, że taką właśnie drogę wybrały i przechodzą zainteresowane strony. Powodzenia.

Bartosz Kantorczyk
OZZ Inicjatywa Pracownicza

Rozmowy w sprawie negocjacji

Rozmowy w sprawie negocjacji z oczywistych względów toczą się poza niniejszym forum dyskusyjnym. Jest już wyznaczona osoba negocjatora, która pokieruje dalszymi działaniami.
W odpowiednim czasie wydamy oficjalne oświadczenie, które mam nadzieję niebawem zamieścimy w sieci, możliwe że na CIA, jeśli będzie na to zgoda.
Mariusz Sibila, członek zarządu Fundacji projekt Caracol

Podobieństwa

Z historii - cytaty:

Ponad dwa lata temu stowarzyszenie Attac zerwało współpracę z KPIORP, organizacją, która miała w założeniu służyć obronie praw pracowniczych.

Powody opisano w oświadczeniu z dnia 28 lipca 2007 roku:

...Można wymienić i inne powody niewchodzenia przez Attac w podejrzane sojusze. Jednym jest fakt, iż w finansowanym przez WZZ „Sierpień 80” piśmie „Trybuna Robotnicza” pracownicy zatrudniani mieli być „na czarno”, bez umów o pracę, a redaktorzy współpracujący nie dostają zapłaty za wydrukowane w tym tygodniku artykuły. Jak więc mamy obdarzać zaufaniem organizacje, które „walcząc o prawa pracownicze”, same bez skrępowania je mogą łamać... tutaj

Po tej publikacji na jej autorów spadła lawina pomówień, oskarżeń, kłamstw i zniesławień ze strony tych, których zdemaskowano. Nagonka trwa zresztą do dziś, choć mało kto nabiera się już na kłamstwa atakujących.

Co ważne, pojawiają się kolejne fakty na temat łamania praw pracowniczych przez to samo środowisko, o czym można przeczytać w artykule nadesłanym do naszej redakcji - komentarze są chyba zbyteczne:

Szef związku zawodowego ukarany za łamanie praw pracowniczych

W piątek, 16 października 2009 r. przed sądem w Katowicach odbyła się rozprawa o bezprawne zwolnienie z pracy dwojga byłych już pracowników związku zawodowego "Sierpień 80". Sąd orzekł, że związek "Sierpień 80" dopuścił się rażącego złamania praw pracowniczych i przyznał pracownikom odszkodowania..

Całość z http://attac.org.pl/?lg=pl&kat=&dzial=71&typ=2&id=289

Poniżej zaś późniejszy (z 2007 roku) atak na Attac za ujawnienie tych faktów - proszę zwrócić uwagę na podpisy / nazwiska - pokrywają się z listą podpisów pod tutejszymi komentarzami, atakującymi osoby, które zwróciły uwagę na fakt łamania praw pracowniczych w sklepie "sprawiedliwego handlu" (sic!):

http://www.trybuna-robotnicza.pl/content/view/2783/136/

"atakującymi osoby, które

"atakującymi osoby, które zwróciły uwagę"
cudowna fanfara, słyszę już te fanfary od czasów likwidacji dolnośląskiego oddziału ATTAC.
Wybitny talent do nieustającej, naciąganej, nachalnej i podszytej nienawiścią interpretacji faktów.
Jedni "atakują" - a ci drudzy, ci którzy w porę dostrzegli zło i niebezpieczeństwo czające się w szeregach PPP a potem w Falansterze, ci tylko "zwracają uwagę" - co na tym forum wybitnie widać - "zwracają uwagę". trochę nie dorastam do standardu "zwracania uwagi" gdzie nazywa się mnie skurwysynem i łączy personalnie z PPP (i sierpniem 80), z którym nigdy nie byłem związany w inny sposób jak poprzez członkostwo w ATTAC, które z kolei było członkiem KPIORP.
Od kilku lat niestety uczestniczę w tym labiryncie kłamstw, przeinaczeń, pomówień i gestów takich jak perfidne wywalenie z organizacji wszystkich członków dolnośląskiego oddziału ATTAC. Po okresie "kolaboracji z faszystami" przyszedł czas na "skurwysyna łamiącego prawa pracownicze" - dziękuję za takie "zwracanie uwagi".
Zamilknij proszę, autorze powyższego postu, bo któregoś dnia ze wściekłości na całą dotychczasową rzekę kłamstwa popłynę z osobistą i szczegółową opowieścią o swym skromnym uczestnictwie w skromnym polskim lewicowym ruchu.

Dlaczego pracodawca każe

Dlaczego pracodawca każe milczeć innym osobom? Manipulacja - bo sam ma na sumieniu takie sprawy w sklepie "fair trade" (znamienne), które wymieniano tutaj :

- praca na czarno, śmieciowe umowy
- dezorganizacja pracy szefostwa kosztem pracowników (tu: problemy z wypłatą pieniędzy, wydłużanie/skracanie czasu pracy)
- zwalnianie pracowników z dnia na dzień
- chybiony pomysł zatrudnienia sześciu pracowników na raz, po czym zwalniania ich cichaczem, bez wiedzy innych pracowników (przynajmniej w moim przypadku) - przy okazji wyjaśnienie, co stało się z tym pracownikiem, który był także zatrudniony na początku i nagle "zniknął" - czy wynikało to z jego woli (tu możecie skłamać, nikt tego nie sprawdzi) i sam się zwolnił, czy to Wy go zwolniliście?

Za to wszystko grozi odpowiedzialność karna - przed Sądem Pracy, więc straszenie innych jest nie na miejscu. Skandaliczne wypowiedzi atakujące pracownicę, która się poskarżyła i ujawniła prawdę, świadczą zaś o poziomie ludzi (vide: sama chciała pracować na czarno). Kompromitują też ich całkowicie jako nosicieli idei sprawiedliwego handlu.

Gdybyś czytał czytelniku

Gdybyś czytał czytelniku uważnie to przeczytałbyś że nie "każę zamilknąć innym osobom" a raczej zwracam się do konkretnej osoby (grupy konkretnych osób) z prośbą o to by zamilkła, bo głos ten, który uważam za kłamliwy i krzywdzący, pojawia się na różnych forach od czasu sprawy rozwiązania dolnośląskiego oddziału ATTAC i nie wnosi nic konstruktywnego a jest jedynie pracą na rzecz oczerniania osób, które odważyły się po prostu zbuntować Zarządowi polskiego ATTAC.
Dreszcze mnie przechodzą kiedy widzę jak bardzo wiele osób z tego forum nie potrafi wyczytać właściwego sensu komunikatu.
Na temat warunków zatrudnienia w Falansterze nie wypowiadam się już na tym forum ponieważ dalsza oficjalna dyskusja w TEJ POSTACI nie ma sensu. CO nie oznacza braku działań z naszej strony w kierunku pozytywnego rozwiązania problemu.
Mariusz Sibila

Na temat warunków

Na temat warunków zatrudnienia w Twojej firmie powinnna się wypowiedzieć Państwowa Inspekcja Pracy i Sąd Pracy - to w pierwszej kolejności. A tu odbywa się litania ku pomyślności wyzyskiwaczy udających alternatywę. Jak ktoś już pisał, lepszy jest drobny sprzedawca z budy na bazarze, bo ten przynajmniej nie oszukuje, że wyzyskuje, nie ukrywa się pod "idejkami".

Moje kilka

Moje kilka uwag
spółdzielnie są w o wiele gorszej sytuacji niż inne podmioty prowadzące działalność- członkowie spółdzielni muszą pozostawać w stosunku pracy co oznacza, że trzeba 10 (a w przypadku spółdzielni rolnych i socjalnych 5) wypłacać pensje (polskie prawo zabrania rezygnacji z wynagrodzenia za pracę) i ZUS.
Czyli zakładamy spółdzielnię i plajtujemy z powodu kosztów pracy.
Wprawdzie zakładając spółdzielnię socjalna możemy dostać dotację ale nie może być ona przeznaczana na płace czy ZUS a na inwestycje.
Żeby spółdzielnia mogla działać musi mieć w momencie rozpoczęcia działalności gospodarczej zapewniony popyt na swoje usługi czy produkty w takiej ilości by utrzymać wszystkich spółdzielców.
Osobna sprawa to kwestia relacji personalnych, z którymi jak widać np. to tej dyskusji w środowisku raczej słabo. A w spółdzielni grupa musi się dogadywać co do sposobu prowadzenia biznesu. Wiele spółdzielni upada zanim powstanie.
Kolejna to kwestia, ze to co produkujesz musisz sprzedać. czyli spółdzielnia musi poruszać się na rynku, mieć marketing, handlowców, menadżerów- osoby tworzące czy to s.s (tu się na szczęście prawo zmieniło trochę na korzyść) czy "ideowcy" raczej słabo sobie radzą. A fachowcy z tych dziedzin rzadko chcą pracować dla idei, wolą dla korporacji
Dlatego w Polsce s.s. tak słabo funkcjonują.

Falanster z tego co zrozumiałem jest własnością Fundacji. Jak widać pojęcie ekonomii społecznej jest słabo przyswajalne nawet wśród osób działających w "trzecim sektorze'. A szkoda.
Tylko uwaga "techniczna". paradoksalnie skarbówka i inne organy kontroli są o wiele bardziej skrupulatne i upierdliwe wobec "trzeciego sektora" niż biznesu.
Chyba w ich małych główkach nie mieści się, że ktoś może mieć inne cele w życiu niż koszenie kasy.
Otoczenie rynkowe jest takie jakie jest i jedynym sposobem by to przeskoczyć jest działanie całkowicie nielegalne. Z oczywistych względów nie przytaczam przykładów podziemnych sklepików czy knajpek.
Oczywiście można pozostawać nieskażonym rewolucjonistą o górnych ideałach, nie kalając się kontaktem z ohydną kapitalistyczną rzeczywistością ale trzeba coś jeść i gdzieś mieszkać i na to zarobić.
W Polsce niestety nie ma pojęcia przedsiębiorstwa "non-profit" czy ekonomii społecznej, ani dostatecznych regulacji, ułatwień dla takich podmiotów. I to jest strefa którą warto rozwijać. Mamy i w polsce i warszawie piękne tradycje w tej dziedzinie. w Anglii działają spółdzielnie mieszkaniowe będące spółdzielniami socjalnymi. Czemu nie warszawie? Tradycję mamy ponad 80-o letnią.

pytanie dlaczego szeregowi

pytanie dlaczego szeregowi pracownicy mają za to cierpieć? takie numery można co najwyżej robić miedzy bliskimi znajomymi (np. członkami funacji - dlaczego właściciele falanstera, lub inni członkowie fundacji nie stanęli za barem i wypracowywali zysk na cele statutowe?), a nie zatrudnionymi z zewnątrz pracownikami. Dlaczego zwykła pracownica miała poświęcać się na rzecz indian chiapas?

Pracownica

To smutne, że nazwano cię skurwysynem i że ktoś wg ciebie oczernia cię i łączy z nie wiadomo kim. To smutne, że z tej strony także płyną różne kłamstwa i przeinaczenia, ale chuj, nawet nie chce mi się tego komentować. W dupie mam konflikty personalne pomiędzy Starnawskim a Xavierem i jeśli jeszcze raz usłyszę, że ktoś mną manipuluje, że tak naprawdę mnie ta sprawa nie interesuje, ale ktoś mi powiedział, że powinna mnie interesować i poprzez pokrętne intrygi zmusił do opublikowania mojego świadectwa i uznania sprawy za przejaw łamania praw pracowniczych, jeśli jeszcze raz usłyszę, że jestem "wyzyskiwania ideologicznie" przez Xaviera i należę do "Xavierjugend", że miałam urlopy (nie udzielono odpowiedzi na pytanie, czy były płatne) i dostawałam zaliczki, albo że mam zadatki na aktorkę, przestanę sprawę traktować dyplomatycznie. Już teraz mam wątpliwości, czy warto sprawę załatwić "za porozumieniem stron". Szczerze - napiszę to tutaj! - nie chcę od Was ani kasy, ani przywrócenia do "pracy". Chcę jedynie przyznania się do złamania konkretnych praw i obietnicę poprawy. Byłoby miło, gdybyście zaproponowali pracującym osobom umowę o pracę, choćby nawet twierdziły, że ich to kompletnie nie interesuje. Chodzi o propozycję. Miałam żądać także wypłacenia (z odsetkami) zaległych pieniędzy pracownikowi zwolnionemu na początku października tego roku. Wiem, przypomnieliście sobie o tym, wypłaciliście, ale uważam, że przemilczanie tej sprawy pisząc "nie mamy już z tym problemu" było niefajne.
Dlaczego nie powiem tego Wam face to face? Ja wiem, że nie gryziecie, jesteście aż nad wyraz "mili", ale nie mam po prostu czasu i ochoty tam przychodzić. To Wam powinno szczególnie zależeć na tym, bym powiedziała wszystkim znajomym, że Falanster jest już spoko. Na razie nie mówiłam wszystkim, że jest zły. Dałam Wam szansę. Może i wojna w internecie jest złym rozwiązaniem. Ja jednak opieram się na tym narzędziu, ponieważ jest ono wygodne dla mnie jako osoby mającej ciekawsze rzeczy do zrobienia, niż przychodzenie do Was. Czy się boję? Może nie boję, ale średnio mi odpowiada pozycja z góry przegrana pod względem liczebności i braku "marki" jak to określił Bartek. Stąd też niechęć do mediacji. Na początku uważałam, że jest ona potrzebna, że jest to najlepszy pomysł. Teraz jednak zdałam sobie sprawę, że będzie mnie to kosztowało wiele wysiłku, a to nie ja jestem tutaj osobą, która zawiniła. Podawanie swoich warunków w sytuacji, gdy nie jestem w stanie wymyślić takich warunków, które by były sprawiedliwe i równe dla obu stron, ponieważ od samego początku jestem w gorszym położeniu. Dyskusja o etycznym biznesie lewicowych przedsiębiorców? OK, bardzo chętnie wezmę w niej udział. Mediacja wyszła praktycznie od Was, ja wstępnie zgodziłam się. Dostałam od Was warunki mediacji, które mi nie odpowiadały. Chciałam zaproponować własne warunki, ale wiem, że to by nie miało sensu. Po pierwsze jestem sama. Jest jeszcze drugi pracownik (przepraszam, że to ujawniam, ale nie mogę się po prostu powstrzymać!), który mnie popiera - podaję to obecnie do wiadomości, by pokazać, że zgadza się ze mną i z Laurą osoba, która nie była nigdy z nami związana szczególnymi więziami. Nie odpowiada jej jednak pomysł mediacji tak samo jak i mi. Ale to, że jest nawet dwóch pracowników, którzy swoją "niepojedyńczością" potwierdzają łamanie praw pracowniczych, nie oznacza, że szanse są wyrównane. Nie mam swojego środowiska, które stanie za mną murem - poza osobami, których Wy nie lubicie, bo macie jakieś tam swoje konflikty. Chcieliście chyba sprowadzić wszystko do konfliktu personalnego Wy/Społeczeństwo Aktywne kontra ZSP, Wy kontra Ja (jako niewdzięczna anarchistka). Dla mnie ten konflikt jest jednak sprawą etyki, kapitalizmu, definicji wyzysku, filantropii, klas i relacji pan-poddany. Aspekt "prawny" można wg mnie załatwić bez mediacji. Wystarczy przyznać się do błędów popełnianych zupełnie świadomie lub nieświadomie (nie mi w to wnikać, ale myślałam, że przemyśleliście sobie to wszystko, a nie po prostu postanowiliście przetestować to na bogu ducha winnych ludziach), obiecać poprawę postępowania (wiem, to takie chrześcijańskie - jest wina i jest pokuta!) i zaproponować umowy o pracę pracownicom Falansteru.
Do czego powinniście się przyznać?
- praca na czarno, śmieciowe umowy
- dezorganizacja pracy szefostwa kosztem pracowników (tu: problemy z wypłatą pieniędzy, wydłużanie/skracanie czasu pracy)
- zwalnianie pracowników z dnia na dzień
- chybiony pomysł zatrudnienia sześciu pracowników na raz, po czym zwalniania ich cichaczem, bez wiedzy innych pracowników (przynajmniej w moim przypadku) - przy okazji wyjaśnienie, co stało się z tym pracownikiem, który był także zatrudniony na początku i nagle "zniknął" - czy wynikało to z jego woli (tu możecie skłamać, nikt tego nie sprawdzi) i sam się zwolnił, czy to Wy go zwolniliście?
Nie chcę już tłumaczeń, z czego to wynikało, bo to już wiemy. Chcę deklaracji, że to się zmieni i jak chcecie tego dokonać. Czekam.
Po Waszym oświadczeniu można zacząć dyskutować. Na neutralnym gruncie. Dyskutować o kapitalizmie i alternatywie, o etyce i o klasie, kto komu pomaga i dlaczego oraz o działaniach ujawniających łamanie praw pracowniczych - o ich słuszności i konsekwencjach. Taka propozycja.
Nie podpiszę się imieniem i nazwiskiem ponieważ nie mam żadnego interesu w tym, by ujawniać swoje dane, a wręcz może mi to zaszkodzić. Wy reprezentujecie imieniem i nazwiskiem jakąś "markę", ja w tym momencie nie jestem Igreką Iksińską z ZSP. Moja osoba reprezentuje przede wszystkim problem pracowniczy, dlatego nadal będę się podpisywać jako Pracownica.

I dobrze, nie słuchaj

I dobrze, nie słuchaj prowokacji w rodzaju "podaj swoje nazwisko", bo to celowa prymitywna zagrywka zastraszająca. I trzymaj się.

Karolino, mediacje to nie

Karolino,
mediacje to nie kwestia czasu ani ochoty, tylko priorytetów, o które tak twardo walczysz wraz z innymi. Jeśli sprawa ma być zamknięta to spotkanie stron w obecności mediatorów jest konieczne.
Jeśli chodzi o odrzucanie przez nas warunków mediacji to sytuacja wygląda innaczej. Rzeczywiście nie podałaś żadnych warunków, bo w ogóle się z nami nie kontaktowałaś. Tej roli podjął się Xavier i przyjęliśmy że wypowiada się w Twoim imieniu, szczególnie że do tego w mailach nawiązywał.
Zgodziliśmy się na warunki stawiane przez Xaviera poza jednym, mianowicie, że to Xavier będzie wyłącznie się wypowiadał i niejako zastąpi Cię w roli byłej pracownicy. Jeśli chodzi o mediatora to propozycję osoby dostaliśmy właśnie od Xaviera. Mediator zaś zaproponował specjalistkę od prawa pracy jako doradczynię. Też się zgodziliśmy. Nie było zresztą innej propozycji. Nie musisz przychodzić do nas. Nawet przez moment nie pojawiło się w mojej głowie, że mediacje będą się toczyć w Falansterze. Z góry przyjęliśmy chyba wszyscy, że muszą się odbyć na neutralnym gruncie. Natomiast do ustalenia miejsca nie doszliśmy, bo czekaliśmy na Twoją odpowiedź. Pojawiła się, ale właściwie jako zerwanie tego, co przez ostatni tydzień lub dłużej zostało wypracowane.
Wiele wątków pojawiło się na tym forum niezwiązanych bezpośrednio ze sprawą Twojego zwolnienia. Wyszło, przynajmniej dla mnie, osoby w gruncie rzeczy spoza, że niewielkie wrocławskie środowisko lewicowe jest skłócone i prawdopodobnie nie jest w stanie obecnie stworzyć realnej, wspólnej siły politycznej. Jest to jednak wniosek, który nie przyczynia się do rozwiązania konkretnego problemu.
Dlatego dla Ciebie i wszystkich bezpośrednio związanych z kwestią sprawy Twojej pracy dla Falansteru podaję mail do kontaktów z nami w celu ustalenia wszystkich dalszych szczegółów mediacji, która może również stanowić o tym, co oświadczymy, do czego się zobowiążemy itp. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby społeczność biorąca udział w dyskusji dowiadywała się o tym , co się dzieje w omawianej sprawie poprzez oświadczenia czy raporty umieszczane przez redakcję CIA, albo przez pytania kierowane do nas.
Mail do nas: kontakt@falanster.pl
Wojciech Jeżewski, Fundacja projekt caracol

To ja jeszcze swoje trzy

To ja jeszcze swoje trzy grosze:

Proponuję się kolegom anarchistom zainteresować naprawdę istotnymi sprawami, mam wrażenie że te wszystkie kłótnie to strata energii która mogła by być poświęcona na ważniejsze rzeczy.
Jeszcze o ZUS:dlaczego nikt z "wolnosciowców" nie sprzeciwia się obowiązkowości składek? Dlaczego nikt nie zainteresuje się nierównością w traktowaniu obywateli, np.pseudorolnicy moga sobie prowadzić działalność i płacić smiesznie niski KRUS, a emeryturkę będą mieli taką samą jak ci co ziemi nie mają.Kolega Hanif trzeżwo zauważył że spółdzielnie w świetle prawa są w o wiele gorszej sytuacji niż inne podmioty.Niestety z pobudek czysto teoretycznych niektórzy "działacze" są gotowi gnoić tych co wprowadzają spółdzielczość i anarchizmw życie po swojemu.Lepszy centymetr praktyki niż kilometr teorii.

No i wyłazi jak na dłoni,

No i wyłazi jak na dłoni, że mamy do czynienia z liberałami, a nie z żadną lewicą. KKK, na forum Lewiatana byś się czuł bardziej u siebie...

Lewicę to ja mam głęboko,

Lewicę to ja mam głęboko, tak samo zresztą jak i prawicę. Z kolei ja widzę że do anarchistów podpinają się/z wygody?/ ludzie dziwnego autoramentu których wcale nie razi państwowy zamordyzm w sferze usług, handlu i produkcji.Znamy to z historii kiedy to różnego rodzaju lewackie dziwolągi rozwaliły rewolucję anarchistyczną latach 30tych w Hiszpanii.
Widzę że nam nie po drodze, co zresztą nie przeszkadzać mi będzie w stawianiu biernego oporu czyli wyszukiwaniu niszy w której pracujac na swoje utrzymanie będe zarazem edukował kolegów ucząc ich odpowiedzialności czy zachęcając do łączenia się w lużne zrzeszenia czy też spółdzielnie.Jak już wspominałem rezygnować z działalności nie będę, bo nie mam żadnej sensownej alternatywy na tą chwilę.
Ciekawi mnie tylko z czego szanowni forumowicze jak Yak, Akai czy tam inni się utzrymują? Może oswiecą mnie i dadzą tym samym przykład do naśladowania?

zaskocze Cie

nie ma w redkacji CIA zadnego kapitalisty. wszyscy utrzymuja sie ze sprzedazy swojej pracy (+oczywiscie wyzysku pracownikow w III Swiecie)ale nie wyzyskujemy zadnych pracownikow na miejscu.

Rzeczywiście, pomyliłem

Rzeczywiście, pomyliłem nicki - ty nie udawałeś że jesteś lewicą. To napisałem dlatego, że właściciele Falanstera oraz ich inni obrońcy jednak udają, że walczą z wyzyskiem (niektórzy nawet organizowali demonstracje przeciw pracy na czarno).

Co do zamordyzmu państwa - oczywiście że przeszkadza nam aparat ZUS, ale zanim się go uśmierci trzeba chyba stworzyć nowy, pozbawiony jego wad?

Co do kapitału, jedyny jaki posiadam, to kapitał kulturowy - pobieram z niego dywidendę w postaci wyższych zarobków tylko dlatego, że się wywodzę z rodziny inteligenckiej.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.