Wielka Brytania: Władze lokalne uruchamiają programy deportacji niepożądanych imigrantów

Świat | Dyskryminacja

Władze lokalne w różnych miastach w Wielkiej Brytanii rozpoczęły kampanię przeciwko imigrantom, którzy nie mogą znaleźć pracy. Celem kampanii jest nakłonienie imigrantów – pochodzących z Polski i krajów Bałtyckich, do powrotu do kraju pochodzenia, dobrowolnie lub nie.

Władze miejskie w Fenland w Cambridgeshire deportowały już szereg osób i zamierzają rozszerzyć tę politykę. Program deportacji ma zostać rozszerzony na wszystkie osoby, które „nie pracują, nie chcą pracować i powodują problemy” - jak powiedział radny Kit Owen - „nie chcę by ci ludzie stanowili ciężar dla policji i służby zdrowia”. Program deportacji wydaje się radnym tańszy, niż program pomocy w wychodzeniu z bezdomności.

Deportacje zostały również wdrożone w hrabstwie Sussex, w ramach tzw. „Operacji Akcent”. Na celowniku są wszystkie osoby, które przebywają w Wielkiej Brytanii ponad trzy miesiące i „nie spełniają użytecznej roli w społeczeństwie”. Jeśli dana osoba nie zgodzi się wrócić dobrowolnie do swojego kraju pochodzenia, Straż Graniczna dokonuje siłowej deportacji. Operacja została uruchomiona w maju i również dotyczy głównie imigrantów z Europy Wschodniej. Brytyjska policja współpracuje też ściśle z policją z krajów pochodzenia imigrantów i zachęca obywateli do donosicielstwa.

http://www.wisbechstandard.co.uk/news/councillor_tells_migrant_troublema...
http://www.bognor.co.uk/news/vote-do-you-support-the-bognor-regis-police...

Polscy nacjonaliści mogą

Polscy nacjonaliści mogą tylko przyklasnąć dyskryminacji swoich rodaków. Wszystko zgodnie z linią ideową nacjonalizmu... Niepotrzebnych dla tkanki społecznej należy wyrzucić do śmietnika, z którego przybyli.

A jakie widzisz inne

A jakie widzisz inne wyjście?

Jeżeli ktoś nie ce pracować to automatycznie nie płaci podatków. Jeżeli nie płaci podatków to pństwo nie ma z niego żadnego pożytku. Powiecie że nie po to jest państwo żeby żerowało na obywatelach i że to jest straszny wyzysk, kogoś zapewne zaraz poniesie i zacznie krzyczeć o niewolnictwie kapitalistycznym i takich tam.

Z tym że osoby nie płacące podatków na wyspach nie są niepożądane dlatego że nie generują wpływów, a dokładniej nie tylko dlatego. Dzieje się tak że brytyjski system socjalny gwarantuje im za sam fakt przebywania w tym kraju bardzo wysokie świadczenia socjalne. Oni na tym po prostu żerują, jak pasożyty.

Oczywiście waszym zdaniem, państwo powinno wspierać ludzi którzy sobie nie radzą i takie tam. Z tym że budżet żadnego Państwa tego nie wytrzyma. W związku z tym logicznym jest koncentrowanie się na pomocy własnym obywatelom, ewentualnie cudzoziemcom którzy chociaż próbują płacić podatki.

Precz z pasożytami i darmozjadami!

Zakładając, że jeśli

Zakładając, że jeśli ktoś nie płaci podatków to państwo nie ma z niego pożytku to państwo powinno pozbyć się właścicieli korporacji i większości przedsiębiorców bo nie płacą podatków. Nieroby pierdolone. Co do żerowania jak pasożyty - wy prawicowcy narzekacie na brak przyrostu naturalnego i pierdolicie coś o spisku żydów i masonów mającym za zadanie zredukować populację Polaków. A skąd kurwa mają brać się dzieci jak wielodzietnych pracowników wyrzuca się z pracy? Tym pasożytom robotnikom funduje się socjal żeby ich najmłodsze dzieci mogły chodzić do szkoły zamiast pracować w kopalniach jak w XIX wieku.

A czy ja spełniam

A czy ja spełniam użyteczną rolę w społeczeństwie?

Jeżeli nie siedzisz w domu

Jeżeli nie siedzisz w domu i jedynym Twoim celem w życiu nie jest utrzymywanie się za coraz to nowe wyłudzane od państwa(a więc pośrednio od innych) świadczeń to nie.

W tego typu akacjach chodzi o "zawodowy socjal". To dość płytkie, ale niektórzy ograniczają swoje ambicje tylko do coraz to nowych sposobów wykręcania się od pracy i uzyskiwania środków od państwa. Taki sposób życia. Tak jak już pisałem żaden budżet tego nie wytrzyma. Innym adekwatnym rozwiązaniem było by pozbawienie takich ludzi świadczeń socjalnych. Myślę że zmusiło by ich to do aktywności zawodowej.

A ja myślę,

że nie potrafisz wyciągać prostych wniosków z otaczającej cię rzeczywistości. W Polsce bowiem ponad 80% bezrobotnych jest pozbawiona prawa do zasiłku, pomoc społeczna praktycznie nie istnieje, a bezrobocie od lat utrzymuje się na niezmiennie bardzo wysokim poziomie, znacznie wyższym niż w UK. Gdyby twoje domniemania były słuszne, powinno być zupełnie odwrotnie - to państwa z rozbuchanym socjalem powinny mieć wysokie bezrobocie. Jako liberał nie jesteś w stanie dostrzec pewnej istotnej funkcji tego, co tacy jak ty nazywają "rozdawnictwem". Zasiłki i pomoc społeczna nie tylko umożliwiają biologiczne przetrwanie osobom poszukującym pracy, ale i podtrzymują popyt wewnętrzny, który - jeśli znacząco spada - powoduje wzrost bezrobocia, co z kolei negatywnie odbija sie na konsumpcji itd. Wpadamy w błędne koło. Jest jeszcze jedna bardzo istotna funkcja pomocy społecznej. Dzięki niej płace nigdy nie spadną poniżej poziomu umożliwiającego życia na jako takim poziomie. Po prostu zamiast harować za grosze, ludzie wybiorą zasiłek. Choć do niedawna w Niemczech nie było czegoś takiego jak "płaca minimalna", to nikt nigdy nie zarabiał tam "psich pieniędzy", bo zasiłki na przyzwoitym poziomie niejako zmuszały pracodawców do utrzymywania płac na wysokim poziomie.

Ale do kogo ja to mówie?:-)

Ależ potrafię. Nie jedną

Ależ potrafię. Nie jedną pracę w życiu miałem i mało który pracodawca chciał odpisywać jakiekolwiek umowy, zwłaszcza w budowlance i wykończeniówce. Pomimo 80% ludzie nie są raczej pozbawiani środków do życia i nie padają z głodu na ulicach. To że w państwach z wysokim socjalem jest niskie bezrobocie jest efektem właśnie silnych gospodarek, które do tej pory nie musiały użerać się z armią darmozjadów. Problemem tutaj jest docelowy poziom życia. Jeżeli w Holandii chętnie przyjmującej podczas wojny w Jugosławii uchodźców dostawali oni na start w przeliczeniu coś około 1000 USD, a u siebie mieli 50USD miesięcznie... a różnice cen wynosiły coś koło 200%, to i tak równało się ze znacznym skokiem jakości życia. To samo obserwować teraz można w Anglii, zasiłek pozwalający w Polsce jedynie na wegetacje, tam pozwala na życie na zdecydowanie wyższym poziomie. Nie zadowalającym dla tamtejszych pracowników, ale wystarczającym dla przybyszów (np.) ze wschodu o niższych wymaganiach.

Zasiłki i pomoc społeczna podtrzymują popyt społeczny. Się zgadza, z tym drobnym ale że dzieje się to z budżetu, kosztem innych świadczeń. Żeby wydać 1 000 000 na zasiłki, państwo musi zebrać 1 200 000 z podatków. Cały system zasiłków musi się przecież z czegoś utrzymywać. To już lepiej wydawać tą kasę na roboty publiczne, budowę drug, czy coś takiego, co przynajmniej tymczasowo odbije się na miejscach pracy. Zwiększanie zasiłków pociąga za sobą konieczność zdecydowanie większego podwyższenia wpływów, a więc podatków, a te ściąga się bądź z przedsiębiorców bądź z ludzi pracujących.

W Niemczech, reformy i ograniczanie socjali zaczęło się od dyskusji na temat wiecznych zasiłkowiczów, podczas której jeden z takich panów zaproszony do studia przez dziennikarzy jako wieczny utrzymanek państwa wstał i powiedział ze pierdoli i może go sam kanclerz w dupe pocałować ja jemu się robić nie chce. Nagranie jest gdzieś w necie :).

W polce taką funkcję pełni płaca minimalna. Nie jest to może przepis idealny, ale dużo lepszy niż normowanie wyceny rynkowej pracy przez licytowanie zasiłkami rzez rządy. To takie trochę kopanie się z koniem.

Do mnie, a ja do kogo :>??

Przeczytaj mój komentarz

Przeczytaj mój komentarz poniżej, pasuje idealnie. Zapoznaj się z subwencjami i zasadami systemu socjalnego - to jest koń ciągnący te "silne gospodarki".

hahahaKoń. hahahaJak

hahaha

Koń. hahaha

Jak chcesz o tym pogadać to powiem Ci że w USA nie ma czegoś takiego jak prawo pracy. Opieka socjalna niemal nie istnieje. Chinach i Japonii nie ma prawa pracy w naszym rozumieniu.

Jedziemy dalej, w europie Francja i Niemcy jeszcze 10 lat temu miały tożsamy system socjalny, ale też porównywalny rozwój i wskaźniki gospodarcze. Około 5 lat temu Niemcy pojęli reformy ograniczające socjale, efekty ,możesz sprawdzić sam. Nikt nie mówi o Francji w kontekście drugiego konia napędowego gospodarki UE. Wpadniesz sam dlaczego? Dodatkowo, rozchylany system socjalny sprawia że Francja jest miejscem docelowym emigracji do UE. Całe bandy z krajów arabskich dostają się tam przez gracje lub włochy i tworzą całe dzielnice z socjalu, poza kontrolą prawa. A spryciarz Holande wpadł na pomysł 75% podatku dochodowego dla najbogatszych. Populista.

UK się broni przed tą drogą. I chwała im za to.

Naiwny jesteś... W USA

Naiwny jesteś... W USA jest, jeśli mnie pamięć nie myli, ponad dwadzieścia milionów ludzi biednych, w Chinach nikt nawet tego nie liczy, w Niemczech są ludzie pracujący za dwa euro na godzine (pisałem już kiedyś o tym)... Kraje takie jak Niemcy czy Wielka Brytania ukrywają faktyczny poziom bezrobocia poprzez subwencjonowanie zatrudnienia oraz wszelkiej maści prace dorywcze (minijobs) dzięki czemu oficjalnie bezrobotni ewidencjonowani są jako zatrudnieni choć ich "praca" zazwyczaj niczemu nie służy bo w warunkach otwartej gospodarki nie są w stanie konkurować z trzecioświatowymi robotnikami pracującymi za grosze. Podobnie wszelkie dopłaty socjalne (becikowe, dopłaty czy ulgi mieszkaniowe, bonusy dla małozarabiających, etc.) jedynie maskują faktyczny poziom ubóstwa stwarzając pozory dostatku. To równia pochyła, po której staczają się wszystkie dawne "państwa dobrobytu" - państwo przejmuje obowiązki pracodawców w kwestii zapewnienia odpowiedniego dochodu społeczeństwu, z drugiej strony obciążenia pracodawców wobec budżetu stale maleją (w sposób jawny bądź ukryty). Inwestorzy oczekują, że koszty pracy w Europie będą "konkurencyjne" wobec trzecioświatowych ale chcą aby popyt był pierwszoświatowy - to oczywisty absurd prowadzący do niekontrolowanego wzrostu zadłużenia lub (emisji pieniądza międzynarodowego). Likwidacja czy choćby poważne ograniczenie systemu socjalnego spowoduje nieunikniony zanik jedynego rynku docelowego korporacji jakim są dawne kraje powszechnego dobrobytu - spadek konsumpcji doprowadzi nie tylko do wzrostu bezrobocia ale też do kolejnego kryzysu zadłużenia. W warunkach kapitalizmu to jedyna możliwa droga "rozwoju"...

Nawet jeżeli państwa

Nawet jeżeli państwa finansują z budżetów prace zamiast zasiłków to chwała im za to. Płacenie za jakąkolwiek prace jest leprze niż płacenie ca opierdalanie się. Nie widzę w tym nic złego.

Obciążenia pracodawców wobec budżetu stale maleją tylko w twojej głowie. Ostatni przykład, podniesienie stawki rentowej po stronie pracodawców. Drastyczne ograniczenie ilości ulg podatkowych możliwych do odliczenia od podatku dochodowego. Nie wspominając już o samym podwójnym opodatkowaniu dochodów spółek jednoosobowych. Bredzisz, ale nie powiem wpisuje się w kontekst wypowiedzi Twoich.

Koszty pracy w 3 świecie to jest właśnie szansa na rozwój tamtejszych gospodarek. Kraje europy wschodniej są podobnie odbierane przez kraje zachodnie. Tania siła robocza sprawia ze da się u nas produkować taniej. Z tym, że nie wszystko się opłaca przewozić. Produkcja niektórych towarów związana jest z patentami, surowcami, siłą fachową. To są pozycje niwelujące dysproporcje w kosztach pracy. Poza tym, europejskie gospodarki w coraz większym stopniu opierają się na usługach.

Do niekontrolowanego wzrostu zadłużenia z tego co wiem prowadzi wydawanie większej pieniędzy niż się zbiera. Nie dorabiajmy do tego 2 dna. Nakaz zbilansowania budżetów załatwił by sprawę. Wymaga sporych cięć, ale po wykluczeniu z corocznych następnych budżetów kosztów obsługi długu i tak się opłaca. I własnie zbilansowanie. To jest naturalna droga kapitalizmu prowadząca do ROZWOJU.

Obciążenia pracodawców

Obciążenia pracodawców wobec budżetu stale maleją tylko w twojej głowie. Ostatni przykład, podniesienie stawki rentowej po stronie pracodawców

jakbyś nie zauważył, kolo pije do dominującej w UE tendencji, a nie tylko do polskiego podwórka. to raz. dwa, to "drastyczne" podniesienie składki rentowej wyniosło raptem - o zgrozo! - 2% po stronie pracodawcy. i to tylko takiego pracodawcy, która zatrudnia na etat lub umowę zlecenie (i to też nie do końca, może sobie przecież odbić np. ciąć płace i/lub zatrudnienie), bo już zatrudniający na czarno i\lub umowę o dzieło mogą sobie gwizdać na te zmiany, bo ub. społecznego za pracownika w ogóle nie płacą. i co to w ogóle za pierdolenie o "drastycznej" podwyżce w kontekście faktu, że jeszcze w latach 1999-2007 składka rentowa wynosiła 13%???

Drastyczne ograniczenie ilości ulg podatkowych możliwych do odliczenia od podatku dochodowego

to rzeczywiście straszne. zwłaszcza przy pladze, jaką jest generowanie czysto "wirtualnych" kosztów uzyskania przychodu (typowe zwłaszcza dla samozatrudnionych, mikro- i małych przedsiębiorstw) na zasadzie "X zakupił toner do swojej drukarki i zażyczył sobie f-rę na firmę kumpla" czy transferu dochodów do rajów podatkowych.

Koszty pracy w 3 świecie to jest właśnie szansa na rozwój tamtejszych gospodarek. Kraje europy wschodniej są podobnie odbierane przez kraje zachodnie. Tania siła robocza sprawia ze da się u nas produkować taniej

co z tego, skoro a) gros wyprodukowanych tam towarów konsumuje się poza granicami tych krajów b) know-how jest ściśle chronione patentami, których - o ile się nie mylę - 97% jest własnością zachodnich korporacji i w żaden sposób nie wzbogaca lokalnego rozwoju nowoczesnych technologii c) niska stopa życiowa jest w tych krajach spowodowana w dużej mierze "strukturalnym dostosowaniem" wymuszonym przez zachodnie instytucje finansowe pokroju MFW i BŚ, obsługujące zadłużenie tych krajów - te "reformy" z grubsza zawsze sprowadzają się do likwidacji socjalu (jakkolwiek rachityczny wcześniej by nie był), ograniczeniu wydatków na publiczną infrastrukturę, służbę zdrowia, edukację itp.

jeśli np. Chiny powoli przestają być symbolem niskich kosztów pracy i chińscy pracownicy najemni zarabiają lepiej niż powiedzmy 10 lat temu, to głównie z powodu skutecznych i nieraz bardzo gwałtownych walk pracowniczych, rozprzestrzeniających się po całym kraju.

i Chińska gospodarka

i Chińska gospodarka zwalnia. Dziękuje za argument. A dalszej części wywodów nie bardzo rozumiem. Koniec końców, dzięki inwestycją zagranicznym, nawet w oazach taniej siły roboczej znacznie rośnie konsumpcja wewnętrzna... Pomimo tego że inwestują tam zagraniczne koncerny. Lepiej żeby w ogóle przestały, czy żeby znieść własność intelektualną, bo coś chcesz tylko chyba nie wiesz sam co...

2% co też są pieniądze. Odebranie możliwości odliczeń to też odebranie pieniędzy. Także w gruncie rzeczy coś tam sobie popisałeś. Wyszło że to co napisałem to prawda, a na tobie to nie robi wrażenia... No i co ja z tym zrobię??

Argumenty z cieciem etatów i fałszywymi kosztami są na poziomie pozostałych. Zenuś, jeśli już ktoś prowadzi działalność to bilansuje koszty i dochody, tak żeby jak najlepiej na tym wyjść. To że kogoś zwolni, albo odlicza co tylko może żeby nie tracić pieniędzy to chyba naturalne. Czy normalniejsze były by darowizny na rzecz skarbu państwa :>??

i Chińska gospodarka

i Chińska gospodarka zwalnia. Dziękuje za argument

lol! gospodarka zwalnia niemal wszędzie, także w krajach gdzie niemiłosiernie tną płace i socjal (vide Grecja), więc twoje doszukiwanie się ciągu przyczynowo-skutkowego na zasadzie wyższe płace = spowolnienie gospodarcze można o kant rzyci potłuc. główną przyczyną jest po prostu globalny kryzys, którego przyczyną bynajmniej nie jest jakaś globalna podwyżka płac czy wzrost socjalu...

A dalszej części wywodów nie bardzo rozumiem. Koniec końców, dzięki inwestycją zagranicznym, nawet w oazach taniej siły roboczej znacznie rośnie konsumpcja wewnętrzna... Pomimo tego że inwestują tam zagraniczne koncerny. Lepiej żeby w ogóle przestały, czy żeby znieść własność intelektualną, bo coś chcesz tylko chyba nie wiesz sam co...

ty w ogóle mało co rozumiesz z otaczającej się rzeczywistości... a propos, to może jakieś źródło potwierdzające wzrost siły nabywczej i konsumpcji wśród pracowników krajów III świata dzięki inwestycjom zachodnich koncernów? nie korelacji, tylko właśnie przyczyna-skutek.

co do własności int., to oczywiście że trzeba znieść w pizdu to ustrojstwo.

Wyszło że to co napisałem to prawda, a na tobie to nie robi wrażenia...

nie robi, bo prawo sobie, a praktyka sobie. istniało i istnieje mnóstwo sposobów niwelowania tych kosztów po stronie pracodawcy, (mniej i bardziej legalnych) tudzież odbijania sobie na innych polach, więc twój obraz straszliwie łupionych przez polskie państwo pracodawców po prostu rozmija się z rzeczywistością.

jeśli już ktoś prowadzi działalność to bilansuje koszty i dochody, tak żeby jak najlepiej na tym wyjść

o kurwescu, to żeś błysnął geniuszem. oczywiście że robi tak po to, żeby "jak najlepiej na tym wyjść" i nigdzie nie twierdziłem, że jest inaczej - jestem ostatni do posądzania polskich pracodawców o jakąś szczególną ofiarność na rzecz budżetu. wspomniałem o tym, żeby zobrazować wyżej postawioną tezę: "istniało i istnieje mnóstwo sposobów niwelowania tych kosztów po stronie pracodawcy, (mniej i bardziej legalnych) tudzież odbijania sobie na innych polach, więc twój obraz straszliwie łupionych przez polskie państwo pracodawców po prostu rozmija się z rzeczywistością"

boldem ci to jebnąć, żeby się zakodowało?

Grecja nie tnie socjalu, Ona

Grecja nie tnie socjalu, Ona tnie wszystko. To musi doprowadzić do recesji. A co do ciągu płace=rozwój to jest on dużo bardziej skomplikowany. Ale w przypadku krajów rozwijających się nie da się inaczej przeciągnąć kapitału. Miliard chińczyków uprawiających ryż i starających się go jakoś sprzedać osiągnie mniejszą siłę nabywczą niż ten sam miliard pracujący, nawet za marne pieniądze w fabrykach.

Kryzys wynika z zadłużenia nadmiernego całych gospodarek i państw. Zadłużanie państw w moim odczuciu to głównie wina zbyt rozbudowanego socjalu i administracji. Każdy widzi tutaj inną przyczynę.

Widzisz, inteligentny człowiek wyciąga wnioski z danych mu przedstawionych. Jeżeli w danym kraju przez 10 lat nic się nie zmienia, a w 11 roku wraz ze wzrostem inwestycji zagranicznych rośnie konsumpcja wewnętrzna to można się domyślić przyczyny...

Bez własności intelektualnej nie będzie się opłacało finansować badań :). Nad czymkolwiek. Tyle w temacie.

Co do obciążeń pracodawców, zamiast prowadzić bezsensowną pyskówkę, odnieś się do pierwotnej tezy. Gdzie Ci te obciążenia stale maleją...??

Ale w przypadku krajów

Ale w przypadku krajów rozwijających się nie da się inaczej przeciągnąć kapitału. Miliard chińczyków uprawiających ryż i starających się go jakoś sprzedać osiągnie mniejszą siłę nabywczą niż ten sam miliard pracujący, nawet za marne pieniądze w fabrykach

przede wszystkim zacznijmy od tego, że gros chińskich pracowników przemysłowych to nie ex-rolnicy, którzy dobrowolnie zrezygnowali z pracy na roli, skuszeni rzekomo wyższymi zarobkami w fabrykach, tylko pokłosie z jednej strony powstania licznej warstwy bezrolnych chłopów (za co odpowiada uwłaszczanie się lokalnych partyjnych elit na niegdyś gminnej ziemi i przekształcenie stosunków własnościowych na wsi na typowo kapitalistyczne), a z drugiej zakrojonych na szeroką skalę akcji wysiedlania przez chińskie państwo całych wsi (zazwyczaj bez rekompensaty w ziemi) np. pod budowę... specjalnych stref ekonomicznych dla zachodniego kapitału. tego samego, który twoim zdaniem powinien uchodzić za "zbawcę" chińskiego ludu.

resztą twojego bzdecenia zajmę się później.

Inteligentny człowiek

Inteligentny człowiek zrozumiałby, że utrzymanie lokalnego "wzrostu" w warunkach dominującego importu dóbr podstawowych oraz przerostu sektora usług w gospodarce opartej o kredyty odbywać się może jedynie przy pomocy kredytów konsumpcyjnych oraz wydatków publicznych. Powstrzymanie wzrostu długu - czy choćby jego ograniczenie, automatycznie powoduje recesje oraz kryzys zadłużenia.

Pozwolę sobie nie zgodzić

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tą diagnozą. Tak jak pisałem są różne opinie, nie jedna książka na ten temat powstała i na pewno tutaj tej kwestii nie rozstrzygniemy.

Tu nie ma miejsca na

Tu nie ma miejsca na dysputy, to matematyka. Skoro jedynym źródłem pieniądza jest kredyt bankowy to jakieś kredyty muszą być udzielane, przy braku kredytów inwestycyjnych dziura łatana jest kredytami konsumpcyjnymi oraz zadłużeniem publicznym....

To nie matematyka, to

To nie matematyka, to ekonomia. Jedno z drugiego wynika, ale w ekonomi 2 zł+ 2 USD dziś może być warte 6 zł, a po kilku miesiącach 3 zł. Rynków nie da się analizować prostymi równaniami.

Kredyt nie jest podstawowym źródłem kreacji pieniądza. Powinieneś to wiedzieć. Kreacja pieniądza oparta jest na PKB. Zadłużanie się wynika z nadwyżki wydatków nad wpływami, a nie z dokonywania jakichkolwiek wydatków jakby to było w wypadku finansowania wszystkiego kredytami inwestycyjnymi.

Można to pośrednio odnieść do gospodarstw domowych. Jeżeli zarobisz na remont domu to płacisz za remont, ale jeżeli nie masz środków na remont to płacisz za remont + koszty spłaty kredytu. Zbliżając co do sytuacji państw, jeżeli chcesz zrobić remont całego domu, a masz tylko na remont łazienki, to możesz albo sukcesywnie remontować dom pokój po pokoju w miarę wpływu środków, albo skorzystać z kredytu, co znacznie zwiększy koszty.

Rezygnacja z kredytów nie prowadzi do całkowitego zamrożenia jakichkolwiek wydatków. To byłby absurd.

Proponuję doinformować

Proponuję doinformować się jak działa współczesny system bankowy...

Wzajemnie. z tym że nie z

Wzajemnie. z tym że nie z książek pt. "Anarchistyczne teorie spiskowe" :)

Ja pierdolę, skończ. Nie

Ja pierdolę, skończ. Nie rozumiesz ekonomii, trudno.

drobna poprawka: rzecz jasna

drobna poprawka: rzecz jasna cała składka rentowa (część płacona przez pracownika i część przez pracodawcę) wynosiła 13%, nie tylko część uiszczana przez pracodawcę. i gwoli ścisłości pracodawca płacił 6,5% w latach 1999-2007, procentowo tyle samo co obecnie (całość obecnie obowiązującej składki rentowej wynosi 8%).

no "drastyczny" skok jak cholera, z 4,5 do 6,5%. "biedni" ci pracodawcy, za moment pójdą z torbami! nic, że stopa zwrotu z inwestycji w kapitał ludzki jest w Polsce najwyższa na tle reszty UE, tj. mamy jedne z najniższych kosztów pracowniczych ponoszonych przez pracodawców (m.in. za sprawą niskich pensji - udział wynagrodzeń pracowników w przychodach firmy wynosi średnio niecałe 10%, podczas gdy przeciętna dla przedsiębiorstw europejskich i amerykańskich przekracza 20%) - lub jeszcze inaczej rzecz ujmując, mamy najwyższą stopę wyzysku i jesteśmy goleni przez "obrotnych" przedsiębiorców jak te bierne owce...

Hola hola panie liberał

"Nawet jeżeli państwa finansują z budżetów prace zamiast zasiłków to chwała im za to. Płacenie za jakąkolwiek prace jest leprze niż płacenie ca opierdalanie się. Nie widzę w tym nic złego."

Pod jednym warunkiem.Skoro płaci Państwo musi to być praca na rzecz społeczeństwa bądź państwa. Skoro jest bezrobocie państwo może zatrudniać sobie do woli tam gdzie dla prywatnego biznesu sytuacja jest nie do przyjęcia - bo nie generuje ogromnych zysków.Prace społeczne,upiększanie miast,edukacja,ochrona zdrowia itd... A nie tak jak to jest w Polsce czy również już na zachodzie gdzie państwo de facto zmusza do pracy za zasiłek w prywatnym markecie, czy prywatnej firemce które z tej pracy czerpią zyski... Bo to jest dotowanie tych koncernów albo prywatnych badylarzy tak naprawdę i to jest złodziejstwo.Przecież ani państwo ani społeczeństwo z dotowania prywaciarzy nie ma nic.Tymczasem ma "zasobów ludzkich" niepotrzebnych w gospodarce, są tylko nie zagospodarowani ludzie. Wbrew kapitalistom ekonomia NIE POLEGA na tym,że coś przynosi finansowe zyski (tymczasem całe firmy likwiduje się dzisiaj nie z powodu strat ale z powodu mniejszych zysków co jest patologią).Wystarczy,że coś jest potrzebne i nie generuje strat finansowych,bilans finansowy może wyjść i na zero - w perspektywie pozafinansowej i czysto ludzkiej i tak się to opłaci...

powiem Ci że w USA nie ma

powiem Ci że w USA nie ma czegoś takiego jak prawo pracy

jest taka stara zasada, że "jak nie mam wiedzy na dany temat, to nie otwieram paszczy i nie pierdolę głupot". polecam, bo ewidentnie nie wiesz o czym piszesz, co potrafi udowodnić nawet zwykły risercz w wikipedii: en.wikipedia.org/wiki/United_States_labor_law

nie mam czasu sprawdzać innych rewelacji z twoich postów, ale zapewne prezentują podobne "znawstwo" zagadnień do których się odnoszą. chyba więc szkoda na ciebie klawiatury...

Cwaniak z dostępem do wiki.

Cwaniak z dostępem do wiki. Wzbudzasz mój szacunek i podziw swoimi źródłami.

Dziubek, Polski Kodeks Pracy liczy 305 ART, realnie jest ich więcej, bo całe działy poukrywane są pod przypisami. W USA gdyby zebrać wszystkie regulacje było by tego może z 5 art.. W części bardziej wynikających ze specyfiki systemu i innych, zwierzchnich regulacji. np. Wolność zrzeszania się? Przecież stowarzyszenia to podstawa wszelkich działań w USA.

Z takim poziomem weryfikacji, drżę o Twoją opinie co do reszty moich punktów. Jak osika się trzęsę.

Tak jeszcze: w Polsce KP nie

Tak jeszcze: w Polsce KP nie jest jedynym źródłem prawa pracy, mamy sporo innych ustaw, rozporządzeń, że już o całej masie ustawodawstwa socjalnego nie wspomnę.

Polski Kodeks Pracy liczy

Polski Kodeks Pracy liczy 305 ART, realnie jest ich więcej, bo całe działy poukrywane są pod przypisami. W USA gdyby zebrać wszystkie regulacje było by tego może z 5 art.

chyba jednak dużo, dużo więcej - biorąc pod uwagę fakt, że na amerykańskie prawo pracy składają się tak federalne, jak i stanowe regulacje.

i ja "cwaniakuję"? to ty pisałeś że w USA prawo pracy nie istnieje (co jest wierutną bzdurą), więc teraz nie cwaniakuj i nie zmieniaj śpiewki, że tak naprawdę chodziło ci o mniejszą ilość zapisów prawnych. a jak nie potrafisz precyzyjnie ubierać swoich myśli w słowa, to po prostu odpuść sobie polemikę, zwłaszcza sarkazm przy twoim poziomie wypowiedzi jest trochę nie na miejscu....

Nie ma czegoś takiego jak

Nie ma czegoś takiego jak prawo pracy w słowniczku amerykańskiego prawnika. Pojmij to oszołomie, a nie się jakimiś słowniczkami z wikipedi podpierasz. NIE MA. To specjalne regulacje cywilistyczne, które w naszych warunkach, dla uproszczenia się tak nazywa. I jest ich tyle co nic. U nas, prawo pracy to gałąź prawa. Coś jak prawo administracyjne. Tam to jest w ramach prawa cywilnego, coś jak u nas regulacja sprzedaży w KC. Łapiesz czy nadal będziesz się uzewnętrzniał jak doskonale umiesz czytać wyki?

przepadł mój wcześniejszy

przepadł mój wcześniejszy komentarz, więc jeszcze wklejam kolejny.

coś się tak uczepił definicji i semantyki? pojmij oszołomie, że dla mojej tezy istotny jest fakt podlegania stosunków pracy w USA pod specjalne regulacje, a nie wyłącznie prawo cywilne, a to czy jest ich 5, 10 czy 1000 i czy stanowią one w USA oddzielny zbiór praw (jak w Europie) ma w tym momencie znaczenie drugorzędne.

Jak drugorzędne? Semantyka

Jak drugorzędne? Semantyka dla budowania definicji czegokolwiek ma znaczenie drugorzędne twoim zdaniem?

W tym momencie dalsza dyskusja nie ma sensu.

kuźwa człowieku, do ciebie

kuźwa człowieku, do ciebie cokolwiek dociera z tego co się pisze? chuj mnie obchodzi twoja zabawa w budowanie "fachowych" definicji i "fachowe" szufladkowanie, pojmij to wreszcie. wyraźnie dałem ci do zrozumienia, że interesuje mnie tylko i wyłącznie fakt objęcia stosunków pracy w USA specjalnymi regulacjami, co potocznie gros ludzi rozumie właśnie jako prawo pracy.

uff...

to też mam boldem walnąć, żeby się zakodowało czy dalej masz zamiar pierdolić te swoje pseudo-prawnicze smuty?

Ze zidioceniem trzeba

Ze zidioceniem trzeba walczyć niezależnie od tego jak to nazywasz i jakie są twoje powody. :)

Zapominasz o tym, że

Zapominasz o tym, że państwa z rozwiniętym systemem osłon socjalnych często subwencjonują zatrudnianie tworząc w ten sposób nikomu niepotrzebne miejsca pseudopracy lub wręcz fundują wyzyskiwaczom darmową siłę roboczą w postaci praktykantów czy stażystów. Wniosek z tego jest taki, że sensowny system socjalny powinien być dostępny tylko dla osób naprawdę potrzebujących (bezrobotnych, chorych, etc.), każde rozszerzenie w strone pracujących (choćby tych najmniej zarabiających) sprzyja o wiele bardziej pracodawcom niż pracownikom - łatwiej skłonić kogoś do podjęcia pracy za małe pieniądze gdy dodatkowo otrzymuje jakiś zasiłek.

Pewnie nie słyszałeś

Pewnie nie słyszałeś nigdy o czymś takim jak bezrobocie... Ale w jednym się zgadzamy - należy zlikwidować wszelkie świadczenia socjalne, choćby eksperymentalnie. Gdyby państwa eksportujące biedę poprzez walutę międzynarodową (np. Wielka Brytania) lub pasożytujące za pośrednictwem systemu bankowego (np. Niemcy) przestały dotować zatrudnienie i bezpośrednio utrzymywać społeczeństwo, które właściwie nic sensownego nie robi to być może mieszkający tam ludzie zrozumieliby zasady kapitalizmu. Innym ciekawym efektem takiego eksperymentu byłoby prawdopodobnie całkowite załamanie tego co "ekonomiści" nazywają gospodarką, byłby to praktyczny dowód na to, że kapitalizm nie działa. Okazałoby się ile firm tak naprawdę zajmuje się właśnie "zawodowym socjalem" czyli bazuje jedynie na subwencjach i ulgach oferowanych przez państwo czy też ich rynek docelowy to osoby otrzymujące wsparcie socjalne.

Dodam jeszcze, że w obecnych warunkach całkiem sensowny wydaje się pomysł płacenia ludziom za to, że nie pracują i pracy nie szukają. Przecież miejsc pracy stale ubywa a nikt nie kwapi się do przeprowadzenia faktycznych reform zmierzających do pełnego zatrudnienia, wręcz odwrotnie - wdrażane są antyreformy rozpraszające pracę przy stałych kosztach czyli sprzyjające "udawanemu wzrostowi zatrudnienia". W stosunku do obecnie wprowadzanych zmian w prawie pracy wielu krajów można wysunąć zarzut, który często stosowany jest w prymitywnej krytyce postulatów lewicowych - to równanie w dół, niby wzrasta zatrudnienie ale ogólny dochód ludności pozostaje względnie stały. Do tego w dnie jest dziura w magiczny sposób transferująca środki z samego dołu na samą górę bo w dłuższym okresie czasu okazuje się, że dochody nielicznych wzrastają podczas gdy pozostali dysponują coraz mniejszymi środkami.

Oj. Słyszałem. Nie jestem

Oj. Słyszałem. Nie jestem bogaty i ustawiony po rodzicach. W niejednej firmie pracowałem, nie jednego zajęcia się chwytałem, żeby nie poznać się z nim zbyt blisko. Wystarczy chcieć.

Zlikwidowanie wszystkich świadczeń socjalnych to by była paranoja. Znaczna cześć ustawodawstwa socjalnego jest po prostu potrzebna, są dziedziny w których takie wydatki należy zwiększać. Nawet najzagorzalsi liberałowie nie mają takich pomysłów.

Twój całkiem sensowny pomysł to nic innego jak płacenie ludziom za to że nie pracują pieniędzmi zebranymi z podatków od ludzi pracujących. Prościej będzie jak każdy pracujący przygarnie bezrobotnego, jak kropka. taki sam efekt. Kopanie człowieka za to że podejmuje wysiłek w celu poprawienia bytu ludzi nie pracyjących gówno ma wspólnego ze sprawiedliwością społeczną.

Nauczcie się może

Nauczcie się może argumentować z efektywności, a nie jakiejś wydumanej sprawiedliwości, która zawsze oznacza, że niepracujący kapitalista może dostawać pieniądze, ale niepracujący bezdomny nie.

"Kopanie człowieka za to że podejmuje wysiłek w celu poprawienia bytu ludzi nie pracyjących gówno ma wspólnego ze sprawiedliwością społeczną."

To nie jest kopanie, tylko właśnie robienie mu dobrze. Po pierwsze, jak stracisz pracę, też możesz liczyć na zasiłek. Po drugie, pracujesz za większą kasę. Po trzecie, słyszałeś kiedyś o takich niesamowitych zależnościach, że np. wysoki wskaźnik długotrwałego bezrobocia wpływa na większą presję płacową ze strony pracowników? A to oznacza, że pracownikom OPŁACA SIĘ konserwować bezrobotnych?
Przesądy liberałów są w sumie dość zabawne - takie: "na chłopski rozum to wokół ziemi krąży słońce".

Ależ oczywiście. Takie to

Ależ oczywiście. Takie to zabawne. hahaha

Niepracujący kapitalista. Ciekawe pojęcie. Chyba masz na myśli ludzi żyjących z samej dywidendy, albo odsetek od lokat. Bo właściciele przedsiębiorstw, głównie małych i średnich nie tylko pracują, ale wręcz zapierdalają.

Oczywiście możemy z pieniędzy budżetowych wybudować mieszkania, możemy też wypłacać wszystkim pensje. i generalnie uczynić ze świata ziemie obiecaną. Ty wiesz co... tak już było. Za PRL. Znasz zjawisko inflacji dzieciaczku? Wiesz że żaden budżet tego nie dźwignie? W praktyce oznacza to utrzymywanie niepracujących przez pracujących. Jakbyś tego socjalu nie nazwał do tego to się sprowadzi. Proponuje Ci eksperyment. Zatrudnij się gdzieś na czarno, żeby Ci to złodziejskie Państwo nic nie odbierało, a potem połowę tej kasy oddawaj pierwszemu lepszemu bezdomnemu na dworcu. Brzmi kusząco, nie? Tak dobrze to możesz sobie robić sam.

Poza tym, nikt nie mówi o likwidacji zasiłku. W powyższym artykule też nie ma mowy o wywożeniu ludzi jeżeli w ciągu tygodnia nie znajda kolejnej pracy. Podobnie z chorobami i innymi czynnikami które z różnych względów Pracę uniemożliwiają. Chodzi o osoby trwale bezrobotne, które z pomocy która powinna trafiać do najbardziej potrzebujących uczyniły sobie źródło dochodu. Łapiesz różnice?

O różnicy pomiędzy regulacją płacy za pomocą stałego socjalu, a ustalenia płacy minimalnej już pisałem. To jest jakiś obłęd. Takie kopanie się z koniem. Na siłę udowadniasz ludziom że opierdalanie jest fajne bo my za to nieźle płacimy. A koszty dla budżetu są straszliwe. Płaca minimalna robi to samo, zdecydowanie taniej.

Ooooo, siema ekonomisto. Od

Ooooo, siema ekonomisto. Od końca:
Płaca minimalna nie ma tego samego wpływu, bo generuje rozrost szarej strefy - w Polsce to akurat widać najlepiej w postaci tysięcy nielegalnych umów (bo umowy cywilno-prawne w większości są stosowane nielegalnie).

Łapię różnicę, natomiast dla mnie w omawianym kontekście nie jest istotna. Kwestia wartości i wrażliwości (nie mówię, że lepszej, głębszej, czy coś, tylko innej).

Oczywiście nie obyło się bez argumentu z PRL. A może porozmawiajmy o Szwecji, Danii, Norwegii??? Hmm? Socjal jest tam od wielu wieeeelu lat.

I odnośnie niepracujących kapitalistów. Cóż, pewnie wielu z nich pracuje (niekoniecznie ciężej niż pracownicy, choć na pewno będą tak o sobie mówić), ale przyznaj, że dla ciebie to nie ma znaczenia. Właściciel MOŻE sobie tak ustawić, że będzie siedział na dupie i spijał śmietankę, a ludziom nic do tego.
Najlepszym przykładem - kamienicznik.

oj nie ekonomisto. Po

oj nie ekonomisto.

Po pierwsze, skoro starasz się symulować wysoki poziom dyskusji, to takie umowy nie są nielegalne=wbrew prawu, są to czynności prawne co najwyżej in fraude legem. Dla laika takiego jak ty żadna różnica, ale oczytanemu człowiekowi robi różnice. Czynności sprzeczne z prawem są nielegalne, a omijające prawo mają odmienny skutek niż z nich wynika. Ich efektem na mocy KP - Kodeks Pracy, jest traktowania ich jako umów o pracę, o ile praca jest świadczona pod bezpośrednim nadzorem pracodawcy lub osoby kierującej w jego imieniu zakładem pracy. Zanim zaczniesz o czymś pisać weź i się upewnij że wiesz coś o tym.

Z tego co sprawdzałem ostatnio jesteśmy w Polsce. O tych krajach się nie wypowiadam bo nie znam ich gospodarek. Może za wyjątkiem norwegi czerpiącej gigantyczne dochody z wydobycia, które mogą sfinansować bardzo wiele rzeczy. Ale do tego grona pewnie jakiś czas temu sam zaliczył byś Islandię. Zaczęły się problemy i co? Po socjalu.

aaa poraziłeś mnie mnie tymi argumentami z niepracującymi, leże porażony.

"Po pierwsze, skoro starasz

"Po pierwsze, skoro starasz się symulować wysoki poziom dyskusji, to takie umowy nie są nielegalne=wbrew prawu, są to czynności prawne co najwyżej in fraude legem. Dla laika takiego jak ty żadna różnica, ale oczytanemu człowiekowi robi różnice. Czynności sprzeczne z prawem są nielegalne, a omijające prawo mają odmienny skutek niż z nich wynika. Ich efektem na mocy KP - Kodeks Pracy, jest traktowania ich jako umów o pracę, o ile praca jest świadczona pod bezpośrednim nadzorem pracodawcy lub osoby kierującej w jego imieniu zakładem pracy"

O ile nawiązany jest stosunek pracy, nie można stosować umów cywilno-prawnych. Jest na to, kurwa, osobny punkt na samym początku rozdziału o stosunku pracy.
Czyli jak ktoś przy taśmie zatrudniony jest na umowę o dzieło, to jest to nielegalne, panie mądry. A to jest właśnie większość umów cywilno-prawnych: jest stosunek pracy, nie ma umowy o pracę.

"Ale do tego grona pewnie jakiś czas temu sam zaliczył byś Islandię. Zaczęły się problemy i co? Po socjalu"

Po socjalu? :) Hehehehehe.

Kurwa, chociaż podawaj nieprawdziwe informacje w taki sposób, żeby móc się z nich potem wykręcić, bo wychodzisz na niezłego kretyna.

Mylisz się. Poczytaj.

Mylisz się. Poczytaj.

Nie będę Ci podstaw

Nie będę Ci podstaw wykładni tłumaczył. gdyż po 1 mi się nie chce, po 2 i tak nie zrozumiesz.

Nie zamierzam się z niczego wycofywać, ani wykręcać.

Kretyn... chyba Ty. hahaha

Art 22. §1, podpunkt

Art 22. §1, podpunkt 1^2:
"Nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy
zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1."

Przy czym §1 określa, czym jest stosunek pracy.
Więc nie, to nie jest in fraudem legis, tylko działanie nielegalne. PIP potwierdza.

Papa.

Tak żeby nie być

Tak żeby nie być gołosłownym:

Artykuł 22 § 1^1 k.p. znajduje praktyczne zastosowanie wtedy, gdy przyjęta przez strony nazwa umowy rozmija się z zawartym stosunkiem prawnym, którego cechy wskazują na stosunek pracy. Decydujące znaczenie mają tu cechy stosunku pracy określone w art. 22 § 1 k.p., a także sformułowane przez doktrynę i orzecznictwo. Celem komentowanego przepisu jest zwalczanie sytuacji, w których dochodzi do zawierania pozornych umów prawa cywilnego w celu obejścia przepisów ochronnych ustawodawstwa pracy oraz prawa ubezpieczeń społecznych38 .
Artykuł 22 § 1^2 k.p. stanowi, że nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy określonych w § 1. Jednak biorąc pod uwagę skutek, jaki wywołuje art. 22 § 11 k.p. w zakresie ustalenia charakteru prawnego stosunku, na podstawie którego jest świadczona praca, komentowany artykuł nie wnosi niczego istotnego. Cel, jaki przyświecał jego wprowadzeniu, miał związek z częstym zwalnianiem pracowników po to, by powierzyć im do wykonywania te same zadania, tyle że w już w ramach umowy cywilnoprawnej.
Na podstawie interpretacji samego art. 22 § 1^1 k.p. można dojść do konkluzji, jaka jest zawarta w art. 22 § 1^2 k.p., czyli zakazu zastępowania umów o pracę umowami cywilnoprawnymi, wtedy gdy są one wykorzystywane do ukrycia zatrudnienia pracowniczego i obejścia ochronnych norm prawa pracy i prawa ubezpieczeń społecznych63 .

Monika Tomaszewska Doktor habilitowany nauk prawnych w komentarzu do art 22 KP.

Jak widzisz dzióbek, twoja wiedza jest płytka niczym Twoja inteligencja. Umiejętność utworzenia KP nie sprawia że umiesz go interpretować.

Dzięki za wykład dziadku,

Dzięki za wykład dziadku, ale dobrze wiesz jak trudno jest pracownikom dochodzić swoich praw na podstawie tych przepisów. Wiem dobrze, bo sam właśnie prowadzę taką sprawę przeciwko byłemu pracodawcy.

Raczej prosto. Nawet bez

Raczej prosto. Nawet bez prawnika masz duże szanse w sądzie pracy. Sąd musi bardzo dużo podpowiadać. A mierny adwokacina to już gwarancja sukcesu pracownika.

Jak się podzielisz problemem to Ci powiem jak go rozwiązać. Gratis :).

Chciałeś się pochwalić

Chciałeś się pochwalić jak bardzo nie umiesz czytać, czy co? :D

Przecież tu jest tylko napisane, że na podstawie 1^1 można dojść do 1^2, co odkryciem wielkim nie jest, natomiast w żaden sposób nie przeczy temu, że JEŻELI WYSTĘPUJE STOSUNEK PRACY TO NIELEGALNE JEST REGULOWANIE GO UMOWĄ CYWILNO-PRAWNĄ.

Pierwszy rok prawa, nie? I ta wiksa: "ja umiem czytać kodeks, a wy nie". Najlepiej.

Ja myślałem że Ty trochę

Ja myślałem że Ty trochę udajesz, ale ty naprawdę głupi jesteś. To nie jest czynność nielegalna sensu stricto, czyli contra legem, ale tak jak twierdziłem in fraude legem (OMIJAJĄCYCH PRAWO). Tu się toczył spór jełopie.

Teraz się skup. Możesz się zesrać, ale to pewnie nie pierwszy raz. Dostaniesz krótkie fragmenty mówiące o tym że to są czynności omijające prawo. Liczyłem że dasz rade je wyłapać z paru linijek tekstu prawniczego... cóż, przeliczyłem się:

dochodzi do zawierania pozornych umów prawa cywilnego !!w celu obejścia!! przepisów ochronnych ustawodawstwa pracy oraz prawa ubezpieczeń społecznych

zakazu zastępowania umów o pracę umowami cywilnoprawnymi, wtedy gdy są one wykorzystywane do ukrycia zatrudnienia pracowniczego i obejścia ochronnych norm prawa pracy i prawa

Dajesz radę. Od początku twierdziłem że różnica jest subtelna, ale skoro chciałeś się poczuć iuristą to masz :).

Dobra, widzę, że tu jest

Dobra, widzę, że tu jest jakiś problem z myśleniem tołtali.
Czy to, że umowa zawierana jest w celu !!!!1111jedenjed obejścia !!!! przepisów ochronnych prawa pracy oznacza, że zawieranie umowy obchodzi wspomniany punkt 1^2?

Z formalnego punktu widzenia zawieranie umowy śmieciowej przy zachowaniu stosunku pracy sprzeciwia się przepisom prawa (konkretnemu punktowi). To jest twoim zdaniem obejście prawa?

Nie wspominam o tym, że opozycja (w którą dałem się wrobić, ale to nie ja tu jestem prawnikiem): "nielegalne - in fraudem legis" też jest totalnie z dupy, bo obejście prawa może być nielegalne.

lol. Ty nie wiesz kiedy

lol. Ty nie wiesz kiedy przestać.

Oczywiście komentarze doktryny też nie robią wrażenia. Trudno.

Piszę Ci że różnica jest subtelna. Między innymi z racji na skutek takich czynności. Nie-prawnikowi ciężko ją pojąć. A ty nadal brniesz w swoje tezy. Proponuje Ci lekturę jakiejś książki z zakresu podstaw prawoznawstwa, ewentualne teorii prawa. :). Kodeksy nie są może najtrudniejsze w czytaniu, ale już ich teoretyczne rozbieranie wymaga pewnego zakresu wiedzy.

Twierdzę, że akademicką

Twierdzę, że akademicką dysputę wygrał XardaS. Jego argumentacji prawniczej nie podważono. In fraudem legis - Contra legis -- sprawa aksjologiczna, czy wolno regulować to, czego bezpośrednio nie reguluje kodeks (rozwijając zakres działania prawa ponad to, co literalnie stanowi). O to przecież trwa ciągły spór od radców prawnych, przez sędziów, po konstytucjonalistów, ile substancji a ile ducha przepisów. Więc i ten spór to powieli i nie znajdzie rozstrzygnięcia, bo w jakiejś mierze jest to kwestia arbitralnej, subiektywnej postawy aksjologicznej i wartościowania.
No więc tak się składa, że w anarchizmie posiłkujemy się rozbiorem funkcjonalnym, nie abstrakcyjnym. Gram praktyki jest więcej wart niż tona teorii. Inaczej reprodukujemy społeczeństwo z delegacją pracy (poczucia sprawiedliwości, osądu) i kastą interpretatorów prawa (konflikt klasowy staje się dyskursywny, nie rzeczywisty -- między prawoznawcami stojącymi na opozycyjnych stanowiskach). Celem jest dążenie do radykalnej redukcji prawodawstwa odgórnie stanowionego (odzwierciedlającego interesy klasowe); idealnie: zniesienia.
Dla pracownika w czysto materialnym sensie nie ma znaczenia, czy jest zatrudniony wg umowy o pracę, czy wg umowy o dzieło z rekompensacją składek i praw (przez np. dodatkowe ubezpieczenie -- dajmy na to, "od utraty pracy"), czy na czarno, ale za stawkę brutto odpowiadającą tej pierwszej. Ale każde z podejść ma inny "próg wejścia" do ustabilizowanych, zorganizowanych zabezpieczeń przy założonym stopniu świadomości pracowników. W kapitalizmie trzeba tego ludzi uczyć, w gospodarce egalitarystycznej jest to naturalna jej konsekwencja, z powodu bezpośredniej partycypacji interesariuszy. Ale wtedy odpada też i część motywacji stojących za tymiż zabezpieczeniami.
Na teraz jednak, w tym momencie historycznym i praktyką prawną, państwo kiedy chce, potrafi doskonale skryminalizować i spenalizować obchodzenie prawa. Vide casus dopalaczy, Amber Gold, albo spraw zw. z własnością intelektualną. Dlatego spór pozostaje akademicki; realnie nadal jest grą interesów politycznych.

Na akademii może karierę

Na akademii może karierę zrobi, tam jest przychylny klimat dla ludzi nie liczących się z realiami :)

Przeciwko ustawie działa

Przeciwko ustawie działa ten, kto działa w sposób sprzeczny z brzmieniem ustawy (contra legem), natomiast obchodzi ustawę ten, kto, postępując w sposób zgodny z brzmieniem ustawy, obchodzi jej intencje (in fraudem legis). Ustawa jednoznacznie zabrania zawierania umów prawa cywilnego w sytuacji, gdy występuje stosunek pracy. Ale zawieranie umowy cywilno-prawnej w sytuacji, gdy występuje stosunek pracy jest ZGODNE Z BRZMIENIEM USTAWY? :D
Jeśli tak wyglądają rozmowy na prawie, to warto spytać, jaki stworzono tam system logiczny.

Co i tak mnie zresztą mało obchodzi, bo nie przeczy mojemu stwierdzeniu, że większość umów cywilno-prawnych jest zawierana nielegalnie, nawet jeśli to nazwiesz megazordem i sokiem z gumijagód.
I ja wiem, że sprawy te jest trudno wygrać, natomiast nie jest to niemożliwe. PIP ma w sumie całkiem sporo takich akcji i wiem, że od czasu do czasu firmy płacą kary, gdy już totalnie przeginają. Pod tym względem leży egzekwowanie prawa a nie samo prawo, co oczywiście jest wynikiem gry interesów ekonomicznych, no doubt.

Ty masz jakiś kompleks z

Ty masz jakiś kompleks z tym wykształceniem? W co 2 temacie segregujesz ludzi po szkołach. a to LO, a to 1 rok. Nawiasem, znowu pudło.

"Socjal jest tam od wielu

"Socjal jest tam od wielu lat".

I dzięki temu socjalowi te państwa zaczynają mimo takiego pierwotnie bogactwa i osiągnięć społeczno humansitycznych klękać. Zauważ też, że ten dobrobyt istnieje min. dzięki niewolniczej sile roboczej ukraińców, polaków i kolorowych, bo prawdziwy skandynaw pewnych prac się nie tknie. Co się zmienia, bo się obudzili z ręka w nocniku, tracą pracę lub pensje spadają, a tu nie ma - bo polacy zajęli robotę na budowie.

Horrendalnie wysoki socjal tez im się przejadł, woleliby mieś te pieniądze w kieszeni, aniżeli płacić na innych. Piszesz o rzeczywistości, której już nie ma. Z tego raju pozostaje powoli sztafarz, pod którym buzuje frustracja.

Mhm. Tak, tak, Guru Korwin

Mhm. Tak, tak, Guru Korwin mówił już 20 lat temu, że Szwecja upada i jakoś nie upadła.
I nie ma to jak z pozycji prokapitalistycznych zarzucać krajom socjaldemokratycznym, że utrzymują się z pracy imigrantów.

"Horrendalnie wysoki socjal tez im się przejadł, woleliby mieś te pieniądze w kieszeni, aniżeli płacić na innych. Piszesz o rzeczywistości, której już nie ma. Z tego raju pozostaje powoli sztafarz, pod którym buzuje frustracja"

Mhm. Akurat gówno prawda. Wykonano kilka ruchów w stylu austerity, żeby uspokoić magiczne rynki finansowe. To nie jest równoznaczne z upadkiem państwa opiekuńczego. A nawet upadek państwa opiekuńczego nie jest równoznaczny z jego nieskutecznością.

Państwo opiekuńcze zmienia

Państwo opiekuńcze zmienia się powoli w państwo opresji - kwestia dzieci czy dziwacznych podatków.

Czy wiesz jak wygląda zatrudnienie w takiej np. Szwecji polaka ? Siedzą sobie tam gangi, i pan Zenek wąsaty który w imieniu tego gangu cię przyjmuje do roboty zabiera Ci połowę pensji. Nie masz żadnych gwarancji, poza jedną - podskocz, to się źle skończy. Szwedzi to w pełni aprobują, podobnie jak i prostytucje naszych studentek, jeżdżących tam oczywiście na zbiory czy do prac opiekuńczych.

O kwestii kolorowych nie wspomniałeś, wiem, kontrowersyjne, ale taka jest prawda. Czas pewne idee zmodyfikowac w obliczu faktów.

Dowody anegdotyczne, to co

Dowody anegdotyczne, to co prawica lubi najbardziej :)

A znasz kogoś kto

A znasz kogoś kto zatrudniając na czarno wypłaca pracownikom pieniądze zaoszczędzone na podatkach i ubezpieczeniach? To tylko kolejny mit rozpowszechniany głównie przez drobnych wyzyskiwaczy...

O płacy minimalnej nie warto dyskutować w warunkach "elastycznego" rynku pracy. Co komu po tym, że otrzymuje minimalne wynagrodzenie skoro pracuje ledwie kilka godzin tygodniowo albo ma kilkutygodniowo lub nawet kilkumiesięczne przerwy w pracy? Jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jakiejś formy "renty podstawowej" dla wszystkich ale należałoby to zrobić w sposób przemyślany aby nie tworzyć kolejnego ukrytego systemu subwencjonowania pracodawców...

No jasne. Stary, jak idziesz

No jasne. Stary, jak idziesz do pracy podpisujesz umowę na 1500, ale pracodawca płaci 1800, a ty dostajesz 1200. Idziesz na czarno, albo na umowę o dzieło dogadujesz się na 1500 i masz 1500. i jak z tym wyzyskiwaniem?

Ale ja nie mówię nie rencie podstawowej. Butters zarabia 3000, może sam z 2 2 osobą takie renty finansować. W takim wypadku jestem jak najbardziej ZA! :).

Czyli ja zyskuję trzy

Czyli ja zyskuję trzy stówy i tracę prawo do potencjalnego zasiłku, okres składkowy do emerytury, ubezpieczenie rentowe, ubezpieczenie wypadkowe, prawo do urlopu, prawo do strajku... właściwie to tracę wszystko to co określa się jako prawa pracownicze. A pracodawca? Pracodawca ma trzy stówy w kieszeni... i pewnie przerzuci jeszcze na mnie ewentualne koszty związane z BHP...

Nie. Źle do tego

Nie. Źle do tego podchodzisz. Masz trochę racji oczywiście, ale w przeważającej liczbie wypadków, wybór toczy się nie pomiędzy 300zł, a uprawnienia z tytułu umowy o pracę, ale jakimkolwiek zatrudnieniem. Wybór ten nie jest taki oczywisty też z innych względów. Znam osoby korzystające z pomocy MOPS, które nie pracują na umowę lub nie zakładają działalności żeby nie stracić świadczeń.

Oczywiście, że decyzja

Oczywiście, że decyzja dotyczy podjęcia jakiejkolwiek pracy bo oszuści zatrudniający na czarno sztucznie obniżają koszty poprzez odbieranie pracownikom ich praw. Badania przeprowadzone przez GUS jednoznacznie wskazują, że ponad połowa pracujących na czarno jako powód wskazuje brak możliwości znalezienia formalnego zatrudnienia - czyli po prostu pracodawcy nie chcą zatrudniać legalnie, wolą oszukiwać system i ludzi. Jakieś śmieszne świadczenie z MOPS nie jest chyba takie ważne, ile tego jest? 200? 300? a no tak... zapomniałem, średnie wynagrodzenie w pracy na czarno wynosi coś koło 700 złotych to i dwie stówy robią różnice...

Na procederze zatrudniania na czarno korzystają jedynie pracodawcy.

Nie zawrze :). Możesz

Nie zawrze :). Możesz chcieć się ukryć przed wierzycielami. :) Wtedy umowa ułatwia tylko egzekucję. Pod warunkiem że przekracza kwotę wolną :). Mops też jest argumentem, to jest w końcu kasa za nic.

Tak, tak... można też być

Tak, tak... można też być masochistą czerpiącym satysfakcję z pracy bez ubezpieczenia i zabezpieczeń na wątłym rusztowaniu... Wymyślasz coraz to bardziej marginalne argumenty.

Proponuję abyś policzył

Proponuję abyś policzył ile płacisz wszystkich podatków rocznie i jaka jest wartość wszystkich usług komunalnych, socjalnych czy jakichkolwiek innych systemowych otrzymujesz. Z doświadczenia wiem, że najwięcej o "rozdawnictwie" kraczą ci co nie płacą zbyt wiele - podobnie ja "świętego prawa własności" najzacieklej bronią zwykle ci co nie mają prawie nic...

Od Dwudziestu lat prowadzony

Od Dwudziestu lat prowadzony jest eksperyment pod tytułem "zniesiemy socjal dla potrzebujących i dzięki temu gospodarka ruszy z kopyta". Stało się oczywiście dokładnie odwrotnie. Od tego czasu mamy do czynienia z coraz bardziej pogłębiającym się kryzysem. Oczywiście zawsze znajdą się szaleńcy którzy będą mówić że lekarstwem na dżumę jest jeszcze więcej dżumy. Ale ktoś kto myśli racjonalnie zauważy korelację między rozwojem gospodarczym, a posiadaniem choćby opartego na zasiłku budżetu domowego, w odróżnieniu od zupełnego braku budżetu.

Jest odpowiedz ale pytanie

Jest odpowiedz ale pytanie się zagubiło ;) Sarkazm, magia słowna...

Czy Ciebie bóg opuścił?

Czy Ciebie bóg opuścił? Kto i kiedy zniósł socjal? No chyba że mówisz o gwarancji pracy za PRL... Wtedy rzeczywiście, gospodarka zachrzaniała, na półkach niczego nie brakowało itd. itp.

Na jakim Państwie opierasz te błyskotliwe wywody :>??

Raczej należy spytać, z

Raczej należy spytać, z jakiej groty wypełzłeś skoro nie zauważyłeś co się działo w ciągu ostatnich 20 lat.

To nie jest odpowiedź na

To nie jest odpowiedź na pytanie. Widziałem przesuwanie, rozmywanie zagmatwanie, ale całokształt pochłania więcej środków niż pierwotnie. Także ponawiam pytanie, skąd wniosek i jak to się ma do danych budżetowych? Jak mas wyjechać że wszystkim jest gorzej i wszystkim zabierają to daruj sobie.

Podnoszenie wydatków o

Podnoszenie wydatków o inflację, rozrost biurokracji (to akurat specjalność polskich samorządów - w sumie nie ich wina, społeczeństwo, zdaje się, ma to zupełnie w dupie). Przy okazji, rzuć tymi danymi budżetowymi, to będzie można coś więcej powiedzieć.

Ano i z tego co wiem, to w

Ano i z tego co wiem, to w stosunku do lat 90-tych, wydatki socjalne w stosunku do PKB spadły o kilka punktów procentowych (jakoś z 25 do 19, czy coś) i zmieniła się ich struktura: większość idzie na emerytury, coraz mniej na wszelkiego rodzaju świadczenia dla niepełnosprawnych, bezrobotnych (a jeśli idzie więcej, to tylko dlatego, że jest ich więcej itd..
Poza tym, czy pomoc społeczna pochłania więcej niż magiczne 1,1% PKB? Ktoś coś wie?

@XArdaS

Mieszkam w UK od lat i to co piszesz o swiadczeniach socjalnyhc, jakie sa niby duze i jak latwo je dostac to wierutna bzdura.

Nie po to moi znajomi co

Nie po to moi znajomi co ambitniejsi wyjeżdżają na Wyspy zakładać rodziny żeby mieć mniejszy socjal. Zasiłki są tam zdecydowanie dłuższe, opieka zdrowotna niebo lepsza, a mając 3 dzieci jako "samotna" matka nie musisz pracować przez parę lat. Zamiast jęczeć że nie jest tak łatwo może lepiej poczytasz na nacie co ci przysługuje.

Nie rozumiem oburzenia w komentarzach

Sprawa deportacji jest dobrowolna lub nie. Jeśli grozi ci deportacja to znajdz se prace. A wielu pobiera zasiłki dla bezrobotnych i sobie gdzieś tam koczują. Ja też bym wolał żeby tacy opuścili kraj a zostali tacy co chcą pracować i płacić podatki. Przecież takich nikt nie chce wyrzucać a wy się martwicie o nierobów.

UK - Niepełnosprawni mogą stracić zasiłki

Obecnie, maksymalna kwota zasiłku dla chorych i niepełnosprawnych to 99.15 funtów tygodniowo, którą rząd może zmniejszyć o 28.15 funtów jeśli beneficjent nie wróci do pracy. Zgodnie z planowaną zmianą na kwota ma zwiększyć się do 71 funtów.

http://gazetae.com/wiadomosci/niepelnosprawni-moga-stracic-zasilki

Nie wspominając o tym, że

Nie wspominając o tym, że imigranci pracujący legalnie zasilają m. innymi publiczny fundusz emerytalny, z którego większość nie skorzysta. Nie mają szans przepracować np. 40 lat, żeby nabyć prawa emerytalne, a składki są obowiązkowe.

Dewaluacja pracy imigrantów w sektorach takich jak służba zdrowia, administracja także generuje ogromne oszczędności dla Państwa. W końcu kto w WB sprząta szpitale, budynki publiczne, ministerstwa, pociągi, lotniska etc. ?

Dobra, ale ciekawe czy to

Dobra, ale ciekawe czy to samo robią z rodakami, którzy także potrafią robić dokładnie to samo? Mogliby za karę ich także deportować do Polski lub podobnego kraju to by się szybko pozbierali w panicznym strachu przed podłym życiem w kraju praktycznie pozbawionym możliwości w miarę wygodnego życia i płodzenia dzieci w spokoju ducha.

When we can't dream any longer we die.
Emma Goldman

I tu dochodzimy do tego że

I tu dochodzimy do tego że Politycy w danym kraju troszczą się o swoje narody. Szokujące nie? Przy konstruowaniu budżetu najłatwiej, ale i najlogiczniej jest ciąć wydatki zbędne, które nie wpłyną na wybory.

I bardzo dobrze! Jaka

I bardzo dobrze! Jaka dyskryminacja? Część Polaków w UK i Irlandii to zwykłe nieroby i dobrze wiedzą, że na zasiłku w Irlandii wyjdą lepiej niż w Polsce na najniższej płacy.

Serio, rzygac mi sie chce

Serio, rzygac mi sie chce juz na te Wasze larum o pierdoly. Najechalo sie zryciuchow i wiesniakow z Polski na wyspy. Jezyka nie znali, robic sie nie chcialo- najwyzej krasc. Ktos pokazal jak socjal dostac. Jezeli nie wyladowali na ulicy jako homelessi to i tak zasilaja szeregi huliganki, robia syf i wioche. Zauwazcie, ze to samorzady lokalne, a nie wladze centralne chca deportowac. Jest to problem palacy na szczeblu lokalnym. Ilu wyrokowcow, bandytow, cwaniakow, karkow, dresow i gruboszyjowcow wyjechalo na wyspy? Multum! Dziwicie sie, ze maja ich po tych 6 latach dosc?

No i bardzo dobrze. Nie ma

No i bardzo dobrze. Nie ma co się im dziwić. Bo niby z jakiej racji Anglii mają otrzymywać polskich darmozjadów ? :)

I tu właśnie wychodzi

I tu właśnie wychodzi bzdura sloganów podejmowanych przez małoletnich, nieznających realiów życia społecznego lewaków, z niewiadomych przyczyn zwących się @. Chodzi mi o te "żaden człowiek nie jest nielegalny". Efekt jest taki, jak powyżej, lub taki jak w Szwecji, gdzie funkcjonują całe areały w miastach, gdzie nikt nie mówi po szwedzku, żyją na socjalu i z drugów czy handlu ludźmi, a zabójstwa "honorowe" są na porządku dziennym.

Ja po pobycie we Francji i UK dziękuję serdecznie za multikulti. Jak siadam teraz gdzieś obok murzyna czy araba to jestem cały spięty, od razu fizjologicznie przystosowany do walki. Mieszkając za granicą miałem non stop coś z tą odmienną kulturowo hołotą, a to w metrze, a to wracając z pracy, i nagminnie zaczepiane (i to nie mówię w polskim wsiowym stylu, tylko z obłapianiem, ciągnięciem, szarpaniem) mojej dziewczyny i koleżanek.

Niech podsumowaniem będzie pobicie niedawne przez bandziorów turaskich aktywistów Antify.

Nie będę wnikać kiedy

Nie będę wnikać kiedy twoje zwieracze są mniej lub bardziej spięte i na jakich fobiach to jest oparte, ale fakt faktem, że nisze zajmowane przez imigrantów w krajach zachodu, są u nas zajmowane przez miejscowych dresiarzy. Natura nie znosi pustki i czystka etniczna nie zmieni struktury społecznej, choćbyś nie wiem jak w to wierzył.

Nie wspominając już o tym, że w wielu miejscach wielokulturowość układa się harmonijnie, choćby w takim Berlinie, gdzie poziom przemocy na ulicy jest nieporównanie niższy niż w polskich miastach.

Nie wiem skąd twój wywód

Nie wiem skąd twój wywód o zwieraczach, świadczy to tylko o twoim poziomie. Skoro jednak ustawiasz się w opozycji do mnie, to mniemam, iż twoje są rozluźnione, i z uśmiechem na ustach wydzielasz z siebie różnorodne substancje i zapachy.

To miło że zniżasz się do poziomu ulicy, tylko że nie ogarniasz. Społeczeństwa zachodnie są dużo bardziej rozwinięte i ich przestępczość jest również dużo bardziej rozwinięta.

Berlin mówisz? A słyszałeś np o wojnach gangów motocyklowych w ostatnim czasie, gdzie podobnie jak w Skandynawii używano materiałów wybuchowych? O wyspecjalizowanych gangach kolorowych pozyskujących organy na czarny rynek lub przodujących w handlem żywym towarem? Zrobiło się to dużo bardziej wysublimowane od tego, co znać możesz np z łódzkich ulic.

A ponadto. Skoro już tylko o takich przyziemnych ulicznych przestępstwach mowa. Zajrzyj w statystyki i zobacz kto jest odpowiedzialny za największą liczbę przestępstw na tle seksualnym w Niemczech czy UK. Jeszcze zawężając do swoich doświadczeń, to wiesz, w Polsce jest kilka miast w których można oberwać maczetą, w UK ataki nożami i śrubokrętami stały się modą, ot dla fanu. Pisanie że polskie ulice są niebezpieczniejsze jest po prostu śmieszne. Pomieszkaj trochę na ulicach multikolorowego Berlina, czy na wyspach i pogadamy wtedy. Albo np we Francji .....

Akurat o Berlinie bym nie

Akurat o Berlinie bym nie wspominał. Taki Kreuzberg to jest wręcz wzorowy przykład współpracy międzykulturowej, którą, jak już, zakłócają jebnięci prawicowcy.

"w kraju praktycznie

"w kraju praktycznie pozbawionym możliwości w miarę wygodnego życia"

Ty chyba masz jakieś wymagania z kosmosu. Jak chcesz żyć jak gwiazdy Hollywoodu albo miliarderzy na Rivierze, to ja ci nic nie poradzę. Jakbyś się jednak nie starała przekonać innych do swoich depresyjnych wizji, to polakom i polkom żyje się tutaj w miarę właśnie wygodnie. Jeśli mieszkanie, samochód, możliwość posiadania markowych produktów, konsumowania popkultury, dbania o siebie, podróży nie jest wygodnym w miarę życiem, to ja nie wiem czego chcesz. I dlatego bo ludziom żyje się w miarę, postrzegają wszelkich oburzonych, squatersów itp jako nudnych, smutnych i takich, którym się nie powiodło, więc dupę im zawracają. Ludzie chcą tego w miarę, i mają to. Nie sądź innych swoja miarą, nie przekładaj realiów życia z jakiś pipidówek i dawnych pegieerów do całego kraju. Nie jest tak źle jak piszesz materialnie - źle jest ze świadomością ludzką i sposobem życia, bo to tylko chce więcej i wygodniej.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.