Egipt: Miliony protestują na placach, ulicach i w fabrykach. Mubarak rezygnuje, armia przejmuje władzę

Świat | Protesty

Lista zamordowanych demonstrantów | Apel o solidarność egipskich anarcho-komunistów | Niesamowite zdjęcia z walk o most na Nilu
Komentarz publicystyczny: Rewolucje w "Świecie Arabskim": ludzie pracy jako mięso armatnie? | Oświadczenie ZSP-Warszawa: Rewolucja dla Egiptu | Wywiad z egipskim studentem: Korzenie egipskiego ruchu rewolucyjnego

Zdjęcia

Aktualizacje: 16 lutego: Rządząca Egiptem Rada Wojskowa wydała dziś kolejne ostrzeżenie, żądając natychmiastowego zaprzestania wszelkich demonstracji pracowniczych. Spodziewany jest całkowity zakaz protestów i strajków. Rada Wojskowa wysłała ostrzeżenie za pomocą smsów.
Tymczasem, protesty nadal trwają. Setki pracowników lotniska w Kairze nadal protestuje o lepsze pensje i lepsze warunki ubezpieczenia zdrowotnego. W przemysłowym mieście Mahalla trwa strajk w przedsiębiorstwach włókienniczych, a w Suezie, około tysiąca osób domaga się zamknięcia fabryki chemicznej, która wylewa toksyczne odpady do jeziora w pobliżu miasta.

14 lutego, godz. 9:20 W niedzielę wojsko wykorzystało obowiązujący faktycznie od 1981 r. stan wyjątkowy, by rozwiązać parlament i zawiesić konstytucję. Rządy wojska mają rzekomo trwać najwyżej 6 miesięcy, aż zostaną ogłoszone wybory. Pretekstem puczu wojskowego jest "konieczność usunięcia pozostałości starego reżimu".

godz. 20.50 Nadal trwają strajki w różnych branżach (naftowej, bankach, transportu publicznego itd.). Strajkują także pracownicy budowlani z największej tego rodzaju firmy w kraju The Arab Contractors domagając się wyższej płacy. Dziś nawet policjanci protestowali pod budynkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

13 lutego, godz. 15.00 Tłum świętujący odejście Mubaraka na placu Tahrir przerzedził się w sobotę w nocy. W niedzielę rano pozostało na placu jedynie 5 tys. demonstrantów, domagających się reform demokratycznych i konkretnego kalendarza ich wdrożenia.

Wojsko wysłało duże oddziały żandarmerii wojskowej na plac, by otoczyć demonstrantów. Około 8 rano w niedzielę, żołnierze uzbrojeni w karabiny zaczęli "oczyszczać" ulice wokół placu Tahrir. Około godz. 9 żołnierze zaczęli niszczyć namioty rozbite na placu za pomocą noży i bagnetów.

Ludzie, którzy stawiali opór zostali pobici i aresztowani. Japoński dziennikarz został zraniony w głowę, gdyż nie zgodził się na oddanie aparatu.

12 lutego, 21.30 Po ustąpieniu prezydenta Mubaraka, Najwyższa Rada Wojskowa zapowiedziała, że będzie czuwać nad przeprowadzeniem kraju ku demokracji parlamentarnej. Tymczasem część demonstrantów postanowiła pozostać na Placu Wyzwolenia, jako symbol że walka jeszcze się nie skończyła. Doszło także do krótkich starć, kiedy wojsko próbowało rozbierać barykady wokół placu.

17.10 Prezydent Egiptu Hosni Mubarak zrezygnował i przekazał władzę Najwyższej Radzie Sił Zbrojnych. Wielka radość na ulicach egipskich miast. Niedługo wcześniej Mubarak opuścił z rodziną Kair i udał się do kurortu Szarm el-Szejk. Informację o rezygnacji Mubaraka odczytał w dwudziestosekundowym wystąpieniu w telewizji wiceprezydent Omar Sulejman. Wczoraj Mubarak zarzekał się w wystąpieniu telewizyjnym, że nie ustąpi. Prawdopodobnie został więc do tego zmuszony przez wojskowych.

14.20 Na Plac Wyzwolenia i inne punkty oporu zmierzają kolejne fale ludzi (pod budynkiem TV jest już kilkanaście tysięcy blokujących). Sam Plac Wyzwolenia to już spore samorządne miasteczko namiotowe - z własną służbą zdrowia, sanitarną, zapleczem kulturalnym (odbywały się odczyty poezji, koncerty), ludzie dbają też sami o bezpieczeństwo.

13.40 Ludzie zajmują różne kluczowe punkty w Kairze. Na jednym z transparentów napis: "Wiadomość z ostatniej chwili: "Lud obala reżim. Dziś wieczorem impreza w Pałacu Prezydenckim". Nadal trwają strajki i delegacje pracowników różnych zakładów z samego Kairu i okolic pojawiają się na Placu Wyzwolenia.

12.30 Budynek państwowej telewizji jest kompletnie zablokowany - nikt nie może wejść ani wyjść. Na wizji z tego powodu nie pojawiają się np. zaproszeni do studia goście. Podobna sytuacja jest wokół parlamentu.

12.00 Na Placu Wyzwolenia i okolicznych ulicach są już nieprzebrane tłumy i ciągle dochodzą nowe osoby. Podobnie wygląda sytuacja w Aleksandrii.

11.00 Szefostwo armii wydało oświadczenie w którym obiecuje zabezpieczenie wolnych wyborów, ale nie precyzuje kiedy one się odbędą. Ludzie na placu nie tego się spodziewali - niektórzy uważali, że wojsko wypowie posłuszeństwo Mubarakowi. Dzisiaj demonstracje mogą być burzliwe, ponieważ protestujący będą starali się dostać w pobliże pałacu prezydenckiego.

11 lutego, 8.40 W nocy protestujący otoczyli w Kairze budynek państwowej telewizji i radia. Nadal trwa również blokada parlamentu.

23.10 Prezydent Hosni Mubarak ogłosił, że się nigdzie nie wybiera i nie ustąpi z urzędu aż do września. Demonstranci na Placu Wyzwolenia i w całym Egipcie są wściekli.

20.30 Sekretarz generalny rządzącej w Egipcie Narodowej Partii Demokratycznej ogłosił, że Mubarak powinien ustąpić "dla dobra narodu". Jest prawdopodobne, że władzę przejmie wiceprezydent Sulejman – znany z powiązań z amerykańskim wywiadem.

Rzecznik armii ogłosił, że „armia podjęła kroki, by ochronić naród i wesprzeć słuszne żądania obywateli". Państwowe kanały telewizyjne i gazety zmieniły ton o 180 stopni i zaczęły mówić o demonstracjach w pozytywnym świetle.

Lokatorzy spalili budynek administracji w Suezie Według organizacji związkowych, w strajkach w Egipcie uczestniczy około 24 tys. pracowników. Strajki dotyczą różnych grup pracowników: 1500 pielęgniarek prowadziło strajk okupacyjny, strajkowali pracownicy rozlewni napojów i hutnicy. W prowincji Assiut około 8 tys. demonstrantów zablokowało główną autostradę do Kairu płonącymi palmami i obrzuciło kamieniami samochód gubernatora, który próbował z nimi rozmawiać. Pracownicy fabryk zbrojeniowych starli się z policją.

Pracownicy domagają się m.in. wzrostu płac, premii, ubezpieczenia zdrowotnego, równości w pracy i umów o pracę. Kierowcy przedsiębiorstwa transportu publicznego również strajkowali przeciwko niskim płacom i odmowie wypłat premii. W Gizie, setki młodych kobiet demonstrowało przed budynkiem gubernatora, domagając się mieszkań. W Suezie, lokatorzy spalili urząd gminy w proteście przeciwko nie przyznawaniu mieszkań. Protestowało też 7 tys. pracowników naukowych Uniwersytetu w Assiut, domagając się stałych umów o pracę i podwyżek pensji. Protestowali też pracownicy lotniska, firm naftowych, banków, szpitali i operatora telefonii komórkowej EgyptTelecom.

10 lutego, 9.10 Minister spraw zagranicznych Ahmed Abul Gheit ostrzegł protestujących, że armia rozpocznie aktywną interwencję, jeśli protesty nadal będą się rozszerzać. Tymczasem działacze na rzecz praw człowieka alarmują, że armia wcale nie już jest neutralną siłą rozdzielającą jedynie strony konfliktu, ale że bierze udział w porwaniach i torturach demonstrantów antyrządowych.

Pieniądze ludu zostały skradzione - muszą zostać oddane! 22.30 Na Placu Wyzwolenia trwa czuwanie przy świecach ku pamięci zamordowanych przez władze demonstrantów.

21.00 W mieście Ismailia ludzie zaatakowali dzisiaj budynek rządowy i spalili samochód gubernatora. Mieszkańców miasta sfrustrował brak reakcji władz na tragiczne warunki mieszkaniowe. Sporo osób mieszka w skleconych z czego popadnie domostwach od wielu lat.

17.55 Strajki się rozszerzają. W samym Kairze strajkuje już co najmniej 6 tys. pracowników. Strajkujący pracownicy nie koncentrują się na Mubaraku, ale wyrażają generalne niezadowolenie z rządu i wysokości płac. Nadal zamknięte są szkoły i uczelnie i będzie tak przez co najmniej tydzień.

12.10 Demonstranci oprócz parlamentu, rozpoczęli blokadę budynku rady ministrów, która nie może się w związku z tym w nim zebrać.

11.30 Pracownicy w miastach Mahalla (duże miasto przemysłowe w Delcie Nilu) oraz Suez rozpoczęli strajk. Także robotnicy pięciu firm Kanału Sueskiego strajkują przeciwko niskim płacom i warunkom pracy. Strajki rozlewają się również po innych miastach Egiptu. Rząd stwierdza "z ojcowskim niepokojem", że "demonstracje na Placu Wyzwolenia zniechęcają robotników do pracy".

9.30 W prowincji Al-Wadi al-Dżadid doszło do starć demonstrantów z policją, która otworzyła ogień. Są zabici i ranni. Spłonął też co najmniej jeden wóz policyjny.

8.50 Od kilku dni strajkują tysiące egipskich pracowników - poinformował Ayman Mohyeldin, dziennikarz TV Al Jazeera. Dziś o 11 ma rozpocząć się demonstracja trzech związków zawodowych przed budynkiem centrali państwowego związku zawodowego.

9 lutego, 8.00 Ok. 1000 demonstrantów w Kairze rozpoczęło wczoraj w nocy blokadę parlamentu domagając się jego rozwiązania. Zawiesili kartkę z napisem "Zamknięte" na głównej bramie. [Wideo]

8 lutego, 15.00 Mubarak powołał komitet ds. zmiany konstytucji, ale chyba to nie zadowoliło mieszkańców Egiptu, bo dziś również wyszli na ulicę. Na Placu Wyzwolenia znów są setki tysięcy ludzi. Demonstranci otoczyli również budynek ministerstwa spraw wewnętrznych. Podobne protesty odbywają się w innych miastach, m.in. w Aleksandrii.

23.50 Pojawiają się informacje o okupacji przez robotników dwóch fabryk z żądaniami ekonomicznymi. Nie wiadomo czy jest takich przypadków więcej, nie jest jednak w tym momencie to ruch masowy, a protesty koncentrują się raczej na ulicach i placach. Odbywają się także protesty przeciwko skorumpowanej biurokracji związkowej i ograniczaniu funkcjonowania niezależnych związków zawodowych.

7 lutego, 17.25 Rząd ogłosił 15 proc. podwyżkę płac i emerytur próbując zaspokoić ekonomiczne żądania protestujących.

14:50 Politycy mający ambicje reprezentować ruch protestu spotkali się z wiceprezydentem Egiptu, który obiecał zwolnienie aresztowanych za udział w protestach i zniesienie stanu wyjątkowego "gdy pozwoli na to sytuacja". Ustalono też, że powstanie komitet do spraw zmiany konstytucji i ordynacji wyborczej w wyborach prezydenckich. Rząd zobligował się, że nie będzie łamał wolności prasy, ani blokował łączności komórkowej i internetowej.

6 lutego, 12.50 Na Placu Wyzwolenia wieczorem ma odbyć się koncert, a wcześniej po południowych modłach muzułmańskich ma odbyć się msza zorganizowana przez koptyjskich chrześcijan, jako znak, że demonstracje nie są kontrolowane przez fundamentalistów, wbrew propagandzie niektórych mediów. Ludzie krzyczą "Jesteśmy jednością". NadiaE napisała na Twitterze "Idę dzisiaj na mszę koptyjską razem z moim dziadkiem - brodatym konserwatywnym muzułmaninem".

16.20 Generał ze Sztabu Generalnego opuścił plac.

5 lutego, 16.00 Wojsko usuwa wraki samochodów za pomocą dźwigów i próbuje rozbierać barykady. Dowódca ze Sztabu Generalnego przemawia do tłumu na Placy Wyzwolenia próbując namówić go do rozejścia się do domów, ale ludzie odpowiadają, że nie odejdą.

20.45 Przed chwilą był bardzo ciekawy wywiad w TV al Jazeera w którym wypowiadał się jeden z aktywistów obecnych na placu Wyzwolenia. Na pytanie dziennikarza o lidera, czy "wreszcie" wyłonił się, wyraźnie zirytowany aktywista odpowiedział, że ludzie świetnie się organizują i dają radę sami, nie potrzebują liderów, którzy będą decydować w ich imieniu.

15.50 Napis na jednym z transparentów: "Chcemy chleba, wolności i poszanowania ludzkiej godności".

15.10 Na Placu Wyzwolenia panuje świąteczna atmosfera. Grana jest muzyka, odczytywana jest poezja. Na obrzeżach pojawiają się bojówkarze rządowi, ale nie mają żadnych szans przy takiej różnicy sił i na razie jest spokojnie.

14.40 Demonstranci odparli grupę rządowych bojówkarzy, którzy próbowali atakować na jednej z ulic. Teraz krzyczą "Lud chce upadku tego systemu!"

14.00 Na Placu Wyzwolenia (Tahrir) znów stoją nieprzebrane tłumy. Na wejściach na plac stoi kilka punktów na których sprawdzane są osoby pod kątem prowokatorów. Dziś znów chrześcijanie chronili modlących się muzułmanów tworząc łańcuch wokół nich.

12.30 Na placu Tahrir odczytywano listę wszystkich członków rządu. Przy każdym nazwisku dziesiątki tysięcy ludzi odpowiadały "Skorumpowany!".

11.45 Na placu Tahrir od dwóch dni nie było takich tłumów o tej porze. Ludzie napływają falami, mimo zagrożenia bezpieczeństwa wygląda na to, że przestali się bać.

4 lutego, 9.20 Mimo że główna demonstracja "pożegnania Mubaraka" ma rozpocząć się wieczorem już teraz tłumy ludzi zmierzają ku placu Tahrir w Kairze, by wziąć udział w dzisiejszych protestach.

22.40 Wokół placu Tahrir jest obecnie relatywnie spokojnie. Nadal jest kontrolowany przez antyrządowych demonstrantów. Dochodziło wcześniej do sporadycznych starć. Ludzie szykują się na jutrzejszą dużą demonstrację w czasie której będą starali się "pomóc" Mubarakowi w odejściu. Nadal trwa polowanie agentów rządowych na dziennikarzy.

15.50 Demonstranci przegonili rządowe bojówki i wtedy pojawiły się oddziały wojskowe, które zagrodziły im drogę, aby nie mogli opanować większej przestrzeni. Słychać serie karabinów maszynowych. Ludzie się wycofują w kierunku estakad.

15.30 Przez większość przedpołudnia było w miarę spokojnie wokół placu Tahrir bronionego przez antyrządowych demonstrantów. Zdarzały się pojedyncze bezskuteczne próby przerwania barykad przez bojówkarzy rządowych. Rano pojawiła się armia, która zaczęła rozdzielać obie strony, ale ok. godziny 15 znowu zniknęła. Teraz dochodzi do starć na estakadach w pobliżu Muzeum Egipskiego po tym jak antyrządowi przypuścili szturm na pozycje bojówkarzy, którzy wyraźnie są obecnie w mniejszości. Na ulicach trwa polowanie agentów bezpieczeństwa na dziennikarzy, którzy są bici i aresztowani. Tymczasem na stacji metra przy placu Tahrir przetrzymywanych jest 120 agentów policyjnych i rządowych, którzy zostali złapani przez demonstrantów.

3 lutego, 07.20 Ok. 3 godzin temu prorządowi bojówkarze, widząc swoją przegraną, zaczęli strzelać do demonstrantów w okolicy placu Tahrir. Dwie osoby zostały zabite, a ok. dziesięciu rannych w wyniku tego ostrzału. Plac pozostaje w rękach antyrządowych demonstrantów, którzy są chyba już zbyt zmęczeni, żeby się bać.

23.05 Podczas dzisiejszych starć zginęły co najmniej trzy osoby, 1500 zostało rannych.

23.00 Prorządowi bojówkarze próbowali taranować barykady podpalonymi samochodami. Barykady się utrzymały, ale zostały przesunięte dalej od płonących wraków i czarnego dymu unoszącego się nad nimi.

22.50 Jedna z demonstrantek podkreśla, że większość ludzi na placu to zwykli Egipcjanie, tak jak ona, nie związani z żadną partią polityczną czy ugrupowaniem. Prosiła o solidarność świata z walczącymi.

22.30 Trwa walka o skrzyżowanie. Na estakadzie ponad nim przegrupowali się rządowi bojówkarze i rzucają butelkami z benzyną. Antyrządowi na dole zbudowali kolejną barykadę bliżej estakady i odpowiadają również rzucając butelkami zapalającymi.

22.20 Zza barykad na prorządowych bojówkarzy z dwóch stron ruszyli antyrządowi demonstranci. Bojówkarze uciekają w popłochu i demonstranci opanowali skrzyżowanie, które od rana kontrolowali prorządowi.

21.55 Demonstranci antyrządowi ustawili metalowe bariery na jednej z ulic prowadzących do placu. Bojówkarze rządowi rzucają butelki z benzyną w ich kierunku.

21.45 Na placu Tahrir pojawiły się kobiety z amerykańskiej antywojennej grupy codepink.org wyrażając solidarność z demonstrantami. Trzymają transparent: "Świat mówi, czas odejść Mubarak!".

21.30 Rządowi bojówkarze znowu zaczęli rzucać butelkami z benzyną w kierunku demonstrantów.

21.25 Minister ds. starożytności powiedział właśnie, że Mubarak to współczesny Neron, który chce podpalić Egipt. Mówi, że w muzeum w pobliżu którego rządowi agenci wywołali zamieszki i rzucali butelkami zapalającymi są jedne z najważniejszych skarbów starożytności, które są narażone przez te działania na spalenie, a które są dziedzictwem nie tylko Egiptu, ale całego świata. To chyba pierwszy przedstawiciel władz, który tak ostro wypowiedział się przeciwko prezydentowi.

21.15 Słychać strzały na wschód od placu. Nie jest jasne kto strzela.

21.00 O ile na placu Tahrir, pozostającym w ręku protestujących przeciwko rządowi, jest nadal spokojnie, to na okolicznych ulicach wciąż dochodzi do starć. Widać dym unoszący się nad jedną z ulic.

19.20 Wojsko wzywa w państwowej TV do "szukania schronienia w domach" i mówi, że ma zamiar zaprowadzić porządek. Czyżby szykowali się na siłowe rozwiązanie, a dzisiejsze prowokacje bojówek rządowych miały to uzasadnić? Na ulicy są takie obawy.

18.20 Na placu trwa wielkie wyłapywanie tajniaków, którzy następnie wraz z legitymacją są stawiani przed kamerą, aby zachować dowód, że ci próbują się wmieszać w tłum.

18.00 Wygląda na to, że w tej chwili nieco uspokoiło się na placu Tahrir, ale na okolicznych ulicach ciągle niespokojnie.

17.15 Agenci bezpieczeństwa przeszukują budynki w poszukiwaniu kamer. Już wcześniej podczas ataku na demonstrantów na placu bojówkarze krzyczeli "gdzie jest Al Jazeera?!". Teraz agenci chcą znaleźć miejsce z którego dziennikarze tej telewizji transmitują wydarzenia na placu.

17.10 Protestujący przeciwko rządowi są obrzucani butelkami z benzyną przez bojówkarzy rządowych. Demonstranci mówią, że mają trudności z pozyskiwaniem posiłków na plac, który otoczony jest przez uzbrojone bandy rządowe.

17.00 Kilka osób zginęło, a setki są ranne w wyniku ataku rządowych bojówek na pokojowy protest na placu Tahrir. Walki o plac trwają. Lecą butelki z benzyną, co chwilę słychać strzały.

15.45 Działacze na rzecz praw człowieka alarmują, że jest wielu rannych, którym trudno zapewnić pomoc, ze względu na "prorządowe bardzo agresywne gangi", które nie mają żadnej litości nawet gdy zobaczą transport rannych. Armia zachowuje się całkowicie biernie.

15.25 Trwa walka o barykadę z ciężarówek na jednej z ulic. Także na innych ulicach prowadzących na plac trwają walki.

15.10 Prorządowe bojówki wciąż próbują zdobyć plac Tahrir broniony przez demonstrantów, którzy ustawili w poprzek ulicy barykadę z ciężarówek. Obie strony obrzucają się kamieniami, czasem dochodzi do bezpośrednich starć w różnych miejscach.

14.40 Grupa zwolenników Mubaraka wyszła także na ulice Aleksandrii, gdzie od wczoraj również trwają potężne demonstracje antyrządowe. Na razie nie ma doniesień o starciach.

14.30 Demonstranci antyrządowi pokazują w telewizji policyjne legitymacje odebrane atakującym bezpieczniakom, aby cały świat dowiedział się, że napadli ich rządowi bandyci.

14.15 Walki w bocznych uliczkach nadal trwają. Tymczasem w innym, spokojniejszym miejscy placu wokół modlących się muzułmanów grupa chrześcijan utworzyła łańcuch ochronny (podobne wyrazy ponadreligijnej solidarności obserwowane były także wczoraj).

14.00, Grupa bezpieczniaków i zwolenników Mubaraka na koniach i wielbłądach wjechała w tłum tratując ludzi. Protestujący jednak ściągać ich ze zwierząt i zrzucają na ziemię.

2 lutego 13.40 Setki agentów służby bezpieczeństwa ubranych po cywilnemu zaatakowało za pomocą kamieni , gazu łzawiącego, noży i pałek pokojowych demonstrantów na opanowanym przez protestujących placu Tahrir w centrum Kairu. W tej chwili toczą się walki na ulicach. Co podejrzane - nagle, obecne przez cały wczorajszy dzień, wojsko "wyparowało". Świadkowie i reporterzy mówią, że grupy atakujące są świetnie zorganizowane i wykorzystują chaos na placu. Ewidentnie celem jest wystraszenie mniej bojowych demonstrantów oraz wywołanie zamieszek.

Aktualizacje: 1 lutego W Kairze, a także innych miastach Egiptu trwa dzień najpotężniejszego jak dotąd pokojowego protestu przeciwko władzy Hosni Mubaraka. Na ulice Kairu wyszło ponad dwa miliony ludzi domagających się ustąpienia dyktatora.

23.30 W Aleksandrii doszło do starć pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami Mubaraka. Wojskowy czołg próbował rozdzielić walczące strony. Na razie się uspokoiło, ale słychać było strzały. Być może wojsko strzelało w powietrze, na razie nie widać, aby ktoś został postrzelony.

22.30 Prezydent Hosni Mubarak w oświadczeniu telewizyjnym powiedział, że nie ustąpi aż do wrześniowych wyborów w których ma już nie wystartować. Swoje zadanie widzi do tego czasu jako przygotowanie gruntu pod przekazanie władzy następcy. Nie trzeba chyba dodawać, że tłumy które wciąż są na ulicach miast mają nieco odmienne zdanie na ten temat i krzyczą, że ma odejść natychmiast nawet głośniej niż wcześniej. Mubarak zapowiedział, też że nie będzie uciekał za granicę i ma zamiar "umrzeć na egipskiej ziemi".

W momencie gdy na ulice egipskich miast wyszły miliony ludzi, telewizja państwowa pokazuje nowego ministra spraw wewnętrznych otwierającego jak gdyby nigdy nic, kampanię "Policja w służbie ludzi".

Egipska młodzież chroni budynki publiczne przed rządowymi bandytami

 Milion protestujących w Kairze Dla telewizji Al Jazeera wypowiadał się jeden z blogerów stojących za organizowaniem ludzi w internecie, który gwałtownie protestował przeciwko nazywaniu Mohameda ElBaradei, którego lansują ostatnio media, liderem ruchu. Bloger mówił, że to ruch ludowy i oddolny, a tacy jak ElBaradei chcą go przechwycić i stać się samozwańczymi liderami. "Jaką demokratyczną legitymację ma ElBaradei, żeby wypowiadać się za ludzi?". Te nastroje potwierdza jedna z dziennikarek stacji, która mówi, że choć ludzie widzą potrzebę zaistnienia jakichś rzeczników ruchu, boją się jednocześnie przechwycenia go przez samozwańczych wodzów.

Dziennikarze stacji Al Jazeera mówią, że mimo olbrzymiej liczby ludzi panuje niemal wzorowy porządek. Ludzie pomagają sobie i pilnują, aby nie dochodziło do aktów prowokacji. W demonstracji biorą udział ludzie z różnych klas społecznych, różnych wyznań, a także osoby bezwyznaniowe.

Wojsko trzyma się z boku i jedynie przeszukuje gromadzące się osoby pod kątem broni, ale nie blokuje możliwości zbierania się demonstrantów.

Dziennikarze arabskiej telewizji podkreślają, że to ruch całkowicie spontaniczny. Nie stoi za nim żadna zorganizowana siła i wygląda na to, że dotychczasowe siły polityczne są nieco zaskoczone rozwojem wypadków. Nie jest prawdą jakoby za protestami stało Bractwo Muzułmańskie czy radykalne ugrupowania islamistyczne, jak próbują głosić niektóre media zachodnie. Radykalne organizacje muzułmańskie oczywiście również protestują przeciwko prezydentowi, ale nic nie wskazuje na to, aby dominowały, czy stanowiły podstawową siłę organizacyjną.

Zarówno politycy, jak i dziennikarze są kompletnie zaskoczeni i zdezorientowani tym, że nie ma tak naprawdę jakiegoś oficjalnego przedstawiciela protestujących, żadnej konkretnej organizacji (czy ich koalicji), czy osoby, która przewodziłaby tym wydarzeniom. Podkreślają jednak, że wiele z protestujących osób też jest zdezorientowana i oprócz chęci obalenia Mubaraka, nie przedstawia żadnego konkretnego pomysłu "na później".

Doniesienia mówią o tym, że z powodu rozprzężenia państwowych sił porządkowych tworzone są spontaniczne organizacje sąsiedzkie, które starają się dbać o bezpieczeństwo i bronić przed różnymi bandami, m.in. członkami państwowych służb bezpieczeństwa wiernych prezydentowi, którzy organizują "po cywilnemu" nocne rajdy i napady.

Wygląda na to, że obecnie najpotężniejszą zorganizowaną siłą jest wojsko, co jest dość niebezpieczną sytuacją dla przyszłości tego ruchu. Na razie jednak, jak mówią dziennikarze obecni na miejscu, "lud dzierży władzę na ulicach".

pewien anarchista, nie

pewien anarchista, nie pamietam w tej chwili kto, kiedyś powiedział że dla stalinistów przedwczesna jest każda rewolucja której nie są w stanie przechwycić w danym momencie :)

tu jest wywiad z wczoraj, nie widze tam żadnego hurraoptymizmu
http://www.occupiedlondon.org/cairo/?p=300
wręcz przeciwnie wyjaśnia tam pare rzeczy jak na przykład kwestie klasowe w tym wszystkim i podział jaki się rysuje (klasa średnia chce je kończyć - przeszkadzają w biznesie - reszta protestować dalej)

The intervention of the working class in the movement is also another question mark, because definitely in some of the provinces where mass protests were organized they contained a majority of workers. But we still haven’t seen an independent movement by those workers. Except in very few cases. For example I received a report about a textile mill owned by a company called Ghazl Meit Ghamr in Daqahliya, which is a province in the Nile Delta. The workers there have kicked out the CEO, they have occupied the factory and are self-managing it. This type of action has also been repeated in a printing house south of Cairo called Dar El-Ta’awon. There as well the workers have kicked out the CEO and are self managing the company. There are two other cases in Suez, where the clashes were the worst with the security forces during the uprising. The death toll is very high in Suez, we don’t actually know the real death toll until now. In two factories there, the Suez Steel Mill and the Suez Fertilizer Factory, workers have declared an open-ended strike until the regime falls. Other than that we have not seen, at least to my knowledge, independent working class action.

http://she2i2.blogspot.com/
http://twitter.com/janocharbel

University professors will gather tomorrow, Tuesday, 12:30pm in front of their club headquarters, and will stage a march in support of the revolution, joining the protesters in Tahrir.

Also, tomorrow 12 noon, journalists will gather at their syndicate, in an emergency meeting to lobby for impeaching their state-backed syndicate head, Makram Mohamed Ahmed.

And more importantly, on Wednesday 11am, the three independent unions we have in Egypt (Property Tax Collectors, Health Technicians and Pensioners’ Federation) will demonstrate in front of the headquarters of the state backed Egyptian Federation of Trade Unions, in Galaa Street, calling for the prosecution of the federation head on corruption charges, lifting all restrictions on establishing free unions. The civil servants will then mobilize a march to Tahrir Square in support of the revolution.

Already today, Monday, the employees at the Workers’ University in Nasr City, held Mostafa Mongui, the vice president of the Egyptian Federation of Trade Unions
http://www.arabawy.org/2011/02/07/workers-revolution/

NA FALI HURRAOPTYMIZMU

Wpis ten wywołał zapewne niezdrowe podniecenie w Centrum Informacji Anarchistycznej:
University professors will gather tomorrow, Tuesday, 12:30pm in front of their club headquarters, and will stage a march in support of the revolution, joining the protesters in Tahrir.
Also, tomorrow 12 noon, journalists will gather at their syndicate, in an emergency meeting to lobby for impeaching their state-backed syndicate head, Makram Mohamed Ahmed.
And more importantly, on Wednesday 11am, the three independent unions we have in Egypt (Property Tax Collectors, Health Technicians and Pensioners’ Federation) will demonstrate in front of the headquarters of the state backed Egyptian Federation of Trade Unions, in Galaa Street, calling for the prosecution of the federation head on corruption charges, lifting all restrictions on establishing free unions. The civil servants will then mobilize a march to Tahrir Square in support of the revolution.
Already today, Monday, the employees at the Workers’ University in Nasr City, held Mostafa Mongui, the vice president of the Egyptian Federation of Trade Unions

Oto nasz tłumaczenie:

Nauczyciele akademiccy zbiorą się jutro (wtorek, o 12.30) przed siedzibą swego klubu i zrobią marsz poparcia dla rewolucji, przyłączając się do protestujących na placu Tahrir.
Także jutro o 12.00 dziennikarze zbiorą się w swym związku na nadzwyczajnym zebraniu, aby domagać się odwołania popieranego przez państwo (rząd?) przewodniczącego - Mohameda Mahmeda Makrama.
I, co ważniejsze, w środę o 11.00, trzy niezależne związki zawodowe, jakie mamy w Egipcie [ich entuzjazm wynika więc z faktu, że są to niezależne związki - NSZZ-ty!] (Poborców Podatków od Majątku, Technicy służby zdrowia i federacja emerytów) będą demonstrować pod siedziba popieranej przez rząd Egipskiej Federacji Zw. Zawodowych na ulicy Galaa, domagając się ścigania szefa federacji pod zarzutem korupcji, zniesienia wszelkich ograniczeń na zakładanie wolnych związków. Urzędnicy państwowi zmobilizują się wtedy do marszu na plac Tahrir dla poparcia rewolucji.
Już dziś, poniedziałek, pracownicy robotniczego uniwersytetu w Nasr zatrzymali Mostafę Monguiego, wiceszefa Egipskiej Federacji Zw. Zawodowych.

Na fali hurraoptymizmu usunięto wpisy krytyczne.

KRÓTKO NA TEMAT

Tak adorowane przez posttrockistów i anarchistów "wolne i niezależne" związki zawodowe, nie dość, że po cichu wspierane są przez odpowiednie służby amerykańskie, to jeszcze niewiele mają wspólnego z organizacjami robotniczymi.
Wrzenie w tych środowiskach rząd próbuje ugasić 15 procentową podwyżką poborów i emerytur pracowników sektora państwowego.
Za podwyżki słabo opłacanych pracowników państwowych, w tym urzędników i policjantów, nie zapłacą zapewne kapitaliści.
Podwyżki te sfinansowane zostaną niechybnie z wartości dodatkowej wytworzonej przez robotników.
Sprzeczność interesów rzuca się w oczy.

odpowiednie słuzby

odpowiednie słuzby amerykańskie tam mogą wspierać co najwyzej państwowe związki, niezależne sa niezalezne właśnie od nich, bo to jest Egipt, niezbyt rozgarnięty trolu :)

oprócz Kairu i Aleksandrii

oprócz Kairu i Aleksandrii były też dzisiaj protesty pracowników i bezrobotnych w różnych miastach, domagali się pracy, podwyzek albo wywalenia menedżerów

http://english.ahram.org.eg/NewsContent/1/64/5239/Egypt/Politics-/Demons...

No i mamy przerastanie

No i mamy przerastanie protestów politycznych w ekonomiczne i konkretne zwycięstwa w postaci podwyżek. Co prawda obstawiałem ze najpierw musi zakończyć się pierwszy etap. Jak widać nie jestem nie omylny Myślę ze to po części skutek tego ze nikt już nie wierzy ze Mubarak utrzyma się jeszcze zbyt długo.

Z PLACU TAHRIR

Powstało zjednoczone dowództwo (kierownictwo) sił antymubarakowych. W jego skład weszło skrzydło młodzieżowe Bractwa Muzułmańskiego, Grupa Wsparcia Mohameda ElBaradei, Młodzieżowy Ruch na rzecz Wolności i Sprawiedliwości oraz skrzydło młodzieżowe partii Frontu Demokratycznego (patrz: http://www.almasryalyoum.com/en/news/anti-mubarak-protesters-form-unifie...).
Będą oni "jednym głosem" domagać się ustąpienia Mubaraka. Już dziś odcinają się od części grup opozycyjnych, które skłonne są poprzeć wiceprezydenta Sulejmana.
Po ustąpieniu Mubaraka ruch podzieli się na zwalczające się zaciekle obozy.

To że ktoś się ogłosi

To że ktoś się ogłosi kierownictwem, nie oznacza jeszcze że kieruje ruchem.

REWOLUCJA Z PALCEM W DUPIE

Sorry, XaViERze, zapewne masz rację. Tylko zrozum - te młodzieżowe kierownictwo radykalizmem przebija konstruktywną opozycję wobec Sulejmana. A zatem w nim cała nadzieja kibiców "egipskiej rewolucji". Gdy się trochę uspokoi konstruktywna opozycja weźmie górę.
"Rewolucyjni socjaliści" i anarchiści egipscy politycznie na placu Tahrir nie zaistnieli. Co przecież nie jest żadną niespodzianką.
Resztę chyba już łapiesz - skład tego młodzieżowego "rewolucyjnego dowództwa" sam mówi za siebie. Nie przypadkiem się od niego odcinasz.
Kolejne wtorki i piątki "gniewu ludu" w tym temacie niczego już nie zmienią.
Dlatego "rewolucyjni socjaliści" modlą się o wystąpienia pracownicze i strajk generalny (patrz ich oświadczenie opublikowane przez Pracowniczą Demokrację). Innych środków nie mają. Cała nadzieja w egipskiej klasie robotniczej.
Znawcy tematu i eksperci mówią o pacie. Wskazują jednak na przewagę Hosni Mubaraka. Według nich czas gra na jego korzyść.
8 miesięcy - tyle zostało do wyborów - ten facio nawet z palcem w dupie wytrzyma.
Czy to jest "godne odejście"? To już inna sprawa.
Kogo to zresztą obchodzi?
Wszyscy przecież chcemy czegoś więcej, a mamy wciąż to samo - palec i dupę, tym razem własną.

Czas zatem przypomnieć najmądrzejszy wpis w tej dyskusji:

"Trzeba też pamiętać, by nie zlewać 'oddolności' z 'niezorganizowaniem'. To, że lud wyszedł oddolnie na ulicę to świetnie. Ujawnia to potencjał masowej mobilizacji i demaskuje rzeczywistość. Z drugiej strony brak tworzenia organizacji i struktury na bazie tej oddolnej energii będzie najistotniejszą przyczyną niedokończenia tego co dokończone zostać powinno. Sam moment rewolucji napędza rozkwit oddolnych organizmów, co widać tutaj na przykładzie lokalnych grup samoobrony. Jednak jeżeli społeczeństwo nie wie gdzie szukać faktycznych rozwiązań, albo stawia sobie rozwiązania ograniczone/zastępcze - np. obalenie dyktatora, to niestety cała energia rozpłynie się w tych rozwiązaniach.
To jest chyba główny problem większości współczesnych 'małych' rewolucji. I niewiele zmienia tu nadzieja, że 'to wszystko w końcu musi pierdolnąć', bo owszem, przyjdzie i czas na polskę, ale jeżeli do tego czasu będziemy marzyć w internecie to sory Winnetou."

PRZEBIŁ WAS ANDY ŻEBROWSKI

Przytoczone przez was informacje o strajkach w Egipcie podał już wczoraj na spotkaniu Pracowniczej Demokracji poświęconym "egipskiej rewolucji" Andy Żebrowski.
W jego mniemaniu podniesienie płacy minimalnej - postulat włókniarzy z Mahalli - to żądanie wręcz rewolucyjne (przypominamy, że podobny postulat zgłasza rok rocznie OPZZ!). Zaznaczył nawet, że egipscy stoczniowcy i hutnicy ogłosili bezterminowy strajk z żądaniem ustąpienia Hosni Mubaraka.
Jak widać każdy postulat w odczuciu hurraoptymistów może być rewolucyjny - wszystko zależy od sytuacji.
Zrozumcie, to jest podejście dialektyczne i konkretnie historyczne.
Uczmy się od Andy Żebrowskiego marksizmu! Widzicie, jakie to proste, by nie rzec prostackie.

co za upierdliwy typ skończ

co za upierdliwy typ skończ już marudzić, masz tutaj dziecko ci wyjaśni relacje miedzy bazą i nadbudową jak nie rozumiesz :)

http://www.youtube.com/watch?v=XyYMVbk2zHg

ludzie bez pieniędzy sa źli na prezydenta - proste

Siedzi Lenin na kanapie paluchami w dupie drapie

Siedzi Lenin na kanapie paluchami w dupie drapie co wydrapie to podjada
i nam wszystkim tak powiada: Klasa robotnicza w Egipcie nie wie jak się robi rewolucje, nie wie kogo słuchać. Zawsze podziwiałem generałów którzy nigdy nie wąchali prochu a byli pewni ze pokonali by Napoleona. Rewolucjonistów tysiące kilometrów od ulic wiedzących lepiej i dających dobre rady. (Dobre rady to chyba jedyny towar którzy wszyscy rozdają poniżej kosztów wytwarzania.) Na szczęście Egipcjanie nie muszą czytać tych wszystkich genialnych wodzów. Mają to szczęście ze są daleko.

Z OŚWIADCZENIA NSZZ "SOLIDARNOŚĆ"

"Ponadto rząd wydaje pracownikom sektora publicznego instrukcje o włączaniu się w demonstracje i sabotowanie protestów na placu Tahrir w Kairze."
Ciekawe, o jakich pracowników tu chodzi?
Nie chodzi chyba o urzędników państwowych?
To potwarz!!!
Niezależny związek zawodowy poborców podatkowych jest przecież chlubą posttrockistów i rewolucji.
Stawiamy na komorników i policjantów, to wszystko tłumaczy.

polskie radio coś tu podaje

polskie radio coś tu podaje o ewakuacji rządu z Kairu, ale nigdzie indziej nie widze info na ten temat:

Podczas gdy egipski rząd został ewakuowany z kairskich siedzib, a demonstranci odcięli dostęp do parlamentu, na północy kraju w mieście Port Said tłum - jak donosi CNN - zaatakował budynki rządowe.

Starcia mogą się jeszcze nasilić, jako że do demonstrujących licznie dołączyły związki zawodowe - doniosła Al Jazeera. Nową strategią jest też właśnie atakowanie, lub blokowanie dostępu do ważnych budynków rządowych.

Napięcie nie ustaje mimo gestu dobrej woli ze strony prezydenta Mubaraka, jakim było uwolnienie we wtorek 34 więźniów politycznych.

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/309542,Bractwo-Muzulmanskie-Nie-c...

OCIERACTWO

Jest taka skłonność seksualna, nazywa się ocieractwo. Osoby, które to mają, nie potrafią zaspokajać potrzeb seksualnych w standardowy sposób, satysfakcję osiągają ocierając się o innych, najlepiej anonimowych ludzi. Dlatego lubią tłum, gdzie mogą te praktyki uskuteczniać. Polityczną formę ocieractwa reprezentują trockiści, których ogarnia nerwowe podniecenie, gdy widzą gdzieś zbiegowisko, i natychmiast się tam dołączają. Jak widzę, wśród anarchistów też są miłośnicy ocieractwa.
Czy nikt nie wyciąga jakichś wniosków z faktu, że inicjatorem i liderem rozruchów jest dyrektor Google ds marketingu na Afrykę Północną? http://m.wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,106024,9075795,Rekordowy_tlum... Jakoś o tym na CIA nie wspomnieliście.
Czy nikomu się nie kojarzy z niczym taka informacja:
The April 6 movement is using the same symbols as the Otpor! movement from Serbia, that helped bring down the regime of Slobodan Milošević and whose tactics were later used in Ukraine and Georgia.
?
Po prostu Obama postanowił wymienić zużytych wasali na nowe, nieskompromitowane twarze.

Za sznurki pociąga więcej

Za sznurki pociąga więcej niż jedna strona, co z tego wyjdzie jeszcze nikt nie wie.

Ale o roli Google i administracji USA wiemy, chociażby przeczytaj to: https://cia.media.pl/hillary_clinton_przygotowuje_nowy_porzadek_technolog...

Zresztą to stary patent, wykorzystany również w Polsce. Tylko że wtedy nazywało to się "Radio Wolna Europa" a nie Twitter i Facebook.

protesty w Egipcie zaczęły

protesty w Egipcie zaczęły się dużo wcześniej, a potem była rewolucja w Tunezji (kto tam za nią stał? na pewno da się zwęszyć jakiś spisek) dopiero 25 stycznia zaczęło się w Egipcie Amerykanie ewidentnie postanowili wykorzystac okazje (rosnace niezadowolenie w całym regionie po prostu wiedząc że ono kiedyś wybuchnie i skorzystali by na tym radykalni islamiści a tak można spróbowac żeby obróciło się jeszcze na ich korzyść chociaż jest tradycyjnie antyamerykańskie) i zainstalować tam El Baradei zamiast Mubaraka

Ale cały dowcip polega na tym że się nie udało, ani ludzie nie zaakceptowali El Baradei, ani Mubarak nie chce się tak łatwo odsunąc od władzy - i tak lawina ruszyła Teraz już nie wiadomo co będzie

Żydzi, Masoni i Cykliści

Żydzi, Masoni i Cykliści stoją za wszystkimi rewolucjami. Realizują w ten sposób spisek ukuty i zapisany w Talmudzie. Wiem coś o tym czytałem "Mędrców Syjonu"
Wiara w to ze można sterować rewolucjami, ze ktoś za nimi stoi klasyfikuje na obserwacje psychiatryczną. Jeśli takie przekonanie jest jeszcze zrozumiałe u "białych" to zupełnie nie sposób pojąc jego występowania wśród tzw. "rewolucjonistów". Przekonanie o tym ze ktoś wywołuje rewolucje by zmienić jednego dupka jest równie sensowna jak przekonanie ze ktoś wywołał burze by zgasić świeczkę.
Ocieraku - sympatia i poparcie jakie się okazuje walczący jest zwykłym przejawem miedzy ludzkiej solidarności i świadomości ze w dzisiejszych czasach tak naprawdę nie ma granic.

Wiadomo: za Rewolucją

Wiadomo: za Rewolucją Francuską stali masoni i iluminaci, za Rewolucją Rosyjską niemiecki wywiad i Żydzi, za Rewolucją Hiszpańską stał Komintern, za pierwszą Solidarnością CIA, i w ogóle. Niektórzy są ogarnięci spiskową teorią dziejów. Niestety ci ludzie uważają się często za rewolucjonistów - ale skoro za każdą rewolucją ktoś stoi i nią manipuluje, a ludzie idą na pasku tych manipulacji, to żadna rewolucja jest niemożliwa i zawsze dyndamy na jakichś sznurkach. Ech...

Historia jest trochę

Historia jest trochę bardziej skomplikowana. Nikt nie jest w stanie nią w pełni sterować, ale z pewnością są takie próby i czasem są skuteczne. Nie jest tajemnicą, kto przewiózł Lenina ze Szwajcarii do Rosji, że ZSRR manipulowało zdarzeniami w rewolucyjnej Hiszpanii i że CIA finansowało działaczy Solidarności.

Nie ma żadnego determinizmu - nie wiadomo co się stanie, ale warto mieć świadomość, że nie wszystko dzieje się samo. Nie ma co popadać w teorie spiskowe, ale też nie ma po co robić za naiwnego i romantycznego hippisa.

Wiem kto przewiózł Lenina,

Wiem kto przewiózł Lenina, ale ani niemiecki wywiad, ani CIA nie są wszechmocnymi instytucjami. Przypominam, że np. rewolucję 1905 roku wywołał marsz z petycją do cara zorganizowany podobno przez agenta carskiej ochrany popa Gapona. Tego rodzaju prowokacje mogą sprawdzić się i być kontrolowane jedynie w bardzo ograniczonym zakresie z naciskiem na "bardzo".

Poza tym w przypadku Egiptu to w ogóle byłby absurd. Po co CIA miałaby ryzykować wywołanie rewolucji o niepewnym zakończeniu, żeby strącić Mubaraka, który był wiernym sojusznikiem USA? To tak jak z teorią, że Putin zorganizował zamach na prezia Kaczyńskiego, który był już na wylocie z Pałacu Prezydenckiego. Zostawmy kombinacje spiskowe prawicy, my skupmy się na obserwowaniu procesów społeczno-ekonomicznych, a nie na tym, czy związek X sponsorowany jest przez CIA, a człowiek Y przez Mossad. Historii nie piszą zazwyczaj agenci, ale miliony ludzi.

Nie o to chodzi, tylko o to

Nie o to chodzi, tylko o to że oczywiscie rózne strony starają się wpływać na wydarzenia w tym przede wszystkim rewolucjoniści - o tym każdy wie. Ale tropicielowi spisków powyżej wydaje się że ta historia to tylko ludzie którzy zawsze tańczą na czyimś sznurku (zresztą ZSRR w Hiszpanii manipulowało raczej kontrrewolucyjnie i to akurat z tego powodu że była to ta sama ideologia co W.B tzn nie umieli przejąc rewolucji wiec postanowili ją zniszczyć)

W przypadku finansowania przez CIA opozycji w Polsce to sa znane fakty, tak samo jak i ZSRR pomagało partiom komunistycznym, a tu sa tylko luźne przypuszczenia bez żadnych podstaw. USA finansują nadal reżim Mubaraka a człowiekiem CIA jest Sulejman, tyle wiadomo na pewno.
To że "takie próby bywają i czasami bywają skuteczne" to na pewno nie jest żaden dowód na to że tak jest w konkretnym przypadku.
Jeśli ktoś w ten sposób dedukuje fakty z teorii to jest właśnie spiskowe myślenie

Lenina przywieźli a

Lenina przywieźli a Piłsudski zaś był niemieckim agentem. I co? Jaką korzyść w dłuższym czasie odnieśli z Lenina? Owszem uzyskali separatystyczny pokój ale zaraz potem mieli u siebie rewolucje i upadek cesarstwa. W Solidarności około 15% działaczy rożnego szczebla było agentami SB - na nic to się zdało gdyż i tak nie dało się ich skutecznie wykorzystać. Gdyż sam proces rewolucyjny im w tym przeszkadzał. co innego zaś gdy ta straciła zaplecze społeczne - wtedy można nią było manipulować do woli i zaciągnąć do stołu. Wpływy KGB w Hiszpanii, w republikańskim rządzie rosły bo tam gdzie zaczyna się rząd tam koczy się rewolucja. Gwarancją autentyczności wydarzeń w Egipcie jest jego masowość, żywiołowość i także amorficzność. Oczywiście w raz rozwojem wypadków będą się kształtować obozy polityczne, ujawniać sprzeczne interesy i w tedy rożne służby będą się starały uchwycić i przejąć wpływowe organizacje na razie są bezradne mogą urządzić co najwyżej prowokacje ale nie są w stanie przewidzieć jej skutków. To tak jak z Leninem w Rosji. to była wystarczająca nauczka dla wszystkich wywiadów.

KLIMAT I KLIMAKTERIUM

Solidarność z wystąpieniami egipskiej klasy robotniczej, i szerzej z wystąpieniami antyreżimowymi, nie zwalnia nas z krytycyzmu.
"Nawet jeśli energia zbuntowanych mas jest dość silna, przeszkodą uświadomieniu sobie, co jest potrzebne, aby pójść do przodu, jest zatruty klimat, aczkolwiek radosny, który towarzyszy wszelkim powstaniom ludowym, i który często przeszkadza mu właśnie w przerodzeniu się w rewolucję. Szkodliwa atmosfera, gdzie radość z obalenia dyktatury tłumi wszelką krytykę, opozycję, bez których rewolucja nie może pójść do przodu."

Tak tak a właścicielem

Tak tak a właścicielem kamienia filozoficznego jesteś ty.
Ty jedyny wiesz jak robić rewolucje.
Mesjaszu!!!

Myślę że takich mesjaszy

Myślę że takich mesjaszy w naszych szeregach znalazło by się więcej ;)

ZMIANA FASADY

Dotarł do nas wreszcie numer "Lutte Ouvriere" z analizą wydarzeń w Tunezji i Egipcie. Na stronie tytułowej obok zdjęcia czołgów z Placu Tahrir i modlących się demonstrantów wielki nagłówek "Tunisie, Egypte, changement de facade?
Na rozkładówce artykuł Georgesa Kaldy: "Jaka polityka dla klas wyzyskiwanych?".
Tłumaczenie fragmentu tego artykułu wrzucaliśmy już w komentarze na CIA. Najwyraźniej nie przypadł on jednak wam do gustu, skoro zdjęliście go post factum. Znaleźć go można na dyktaturze.info.
Na stronie 10 "L.O." zamieszczono artykuł Augusta Blanqui z 25 lutego 1851 r. "Ludowi ku przestrodze" - hurraoptymistom polecamy. Znajdziecie go w polskim wyborze pism Louisa Auguste Blanqui z 1975 r., s. 176-179.

LOUIS AUGUSTE BLANQUI "LUDOWI KU PRZESTRODZE"

(Toast z 25 lutego 1851)

Jakaż to rafa zagraża jutrzejszej rewolucji? Ta sama, o którą rozbiła się wczorajsza: nieszczęsna popularność przywódców burżuazji, którzy przywdziali togi trybunów ludu.
Ledru-Rollin, L. Blanc, Lamartine, Flocon, Cremieux, Marie, Garnier-Pages, Albert, Arago, Marrast. Oto czarna lista nazwisk, które zapisały się krwawymi zgłoskami na ulicach miast demokratycznej Europy.
To Rząd Tymczasowy uśmiercił rewolucję. Na niego spada odpowiedzialność za tyle klęsk, za krew tysięcy ofiar.
Zadając demokracji śmiertelny cios, reakcja czyniła to, co jest jej rzemiosłem. Zbrodnię zaś popełnili zdrajcy, których lud pełen ufności uznał za swych przewodników, a którzy wydali go w ręce reakcji.
Rząd godny pogardy! Mimo przestróg i próśb nałożył czterdziestopięciocentymowy podatek, który wzburzył zrozpaczoną wieś.
Rząd zdradziecki! Zachował rojalistyczne sztaby, rojalistyczne sądownictwo, rojalistyczne prawodawstwo. Prześladował robotników paryskich, którzy 16 kwietnia wzięli udział w manifestacji, wtrącił do więzienia robotników z Limoges, strzelał do robotników z Rouen, gdy wystąpili 27 kwietnia, i rzucił przeciwko nim wszystkich swych oprawców. Rząd Tymczasowy oszukiwał i prześladował szczerych republikanów. Zdrada, zdrada!
On, i jedynie on ponosi odpowiedzialność za wszystkie klęski, które unicestwiły republikę.
Członkowie rządu to przestępcy, a pośród nich najbardziej winni są ci, których lud, otumaniony kłamliwymi frazesami, uważał za swój miecz i tarczę, ci, którym z entuzjazmem zawierzył swoją przyszłość.
Biada nam, jeśli w dniu przyszłego zwycięstwa ludowego niepomna krzywd pobłażliwość mas pozwoli na nowo dojść do władzy ludziom, którzy zdradziecko użyli swego mandatu. Rewolucja zostanie zaprzepaszczona po raz drugi.
Niechaj ludzie pracy mają bezustannie przed oczyma listę tych przeklętych nazwisk! Gdyby bodaj jedno, tak, bodaj jedno z nich pojawiło się kiedykolwiek w rządzie wyłonionym z insurekcji, niechaj wszyscy pracujący jednym głosem zakrzykną: zdrada!
Przemówienia, przysięgi, programy byłyby na nowo tylko szalbierstwem i kłamstwem. Ci sami kuglarze powróciliby na arenę, aby wykonywać swój program cyrkowy z tym samym arsenałem sztuczek w zanadrzu. Staliby się pierwszym ogniwem nowego łańcucha najwścieklejszej reakcji.
Niech ściga ich nasza klątwa i zemsta, jeśli kiedykolwiek ośmielą się powrócić. A tłum głupców, którzy daliby się złowić w ich sidła, zasługiwałby jedynie na hańbę i litość!
Nie wystarczy usunąć na zawsze z Ratusza tych sprytnych złoczyńców rewolucji lutowej - trzeba się zabezpieczyć przeciw nowym zdrajcom.
Zdrajcami zaś będą ci rządzący, którzy - wyniesieni na tarczach proletariackich - nie przeprowadzą natychmiast:
1) ogólnego rozbrojenia mieszczańskich gwardii,
2) uzbrojenia wszystkich robotników i zorganizowania ich w milicję narodową.
Trzeba będzie niewątpliwie przedsięwziąć wiele jeszcze innych środków, ale wyłonioną się one jako naturalny skutek tego pierwszego aktu, który jest wstępną gwarancją i jedyną rękojmią bezpieczeństwa ludu.
Ani jeden karabin nie powinien pozostać w mieszczańskich rękach. Od tego zależy zbawienie rewolucji.
Różnorodne doktryny, które obecnie zabiegają o sympatię mas, będą kiedyś mogły dotrzymać swych obietnic, zmierzających do polepszenia warunków życia i zapewnienia masom dobrobytu, ale pod jednym warunkiem - że nie wypuszczą zdobyczy z rąk. Jeśli lud, zapatrzony wyłącznie w owe doktryny, zapomni o jedynie pewnym i rzetelnym elemencie powodzenia - o sile, następny jego zryw zakończy się żałośnie.
Broń i organizacja - oto decydujące czynniki postępu, najskuteczniejsze środki położenia kresu uciskowi i nędzy.
Kto ma żelazo, ten ma chleb.
Przed bagnetami pada się na twarz, bagnety mogą zmiatać z ulic bezbronne tłumy. Francja uzbrojonych robotników zwiastuje dojście do władzy socjalizmu.
W obliczu uzbrojonych proletariuszy znikają wszelkie opory, przeszkody, wszystko staje się możliwe.
Ale proletariuszom, którzy dopuszczą, aby zabawiano ich śmiesznymi ulicznymi procesjami, sadzeniem drzewek wolności, napuszonymi przemówieniami, przypadnie w udziale najpierw woda święcona, potem wyzwiska, wreszcie ogień karabinowy, a na zawsze - nędza.
Niechaj więc lud wybiera!

No i patrz pan lud Egiptu

No i patrz pan lud Egiptu nie czytał Blankiego a nie obdarzył zaufaniem żadnego przywódcy burżuazji. Nie obdarzył zaufaniem nawet żadnej "rewolucyjnej" partii. Co ty chwiałeś w ten sposób udowodnić?

Nie mów hop,

a jeśli Hosni Mubarak ustąpi?
Właśnie Obama powiedział, że Ameryka popiera w Egipcie protesty młodych i pokojową transformację w kierunku demokracji...

taa Ahmadineżad też

taa Ahmadineżad też popiera protesty, wszyscy popierają (poza Izraelem i amerykańskimi konserwatystami)
a Mubarak nie ustąpił

To dobrze czy źle?

W powietrzu wisi przewrót wojskowy - tak przynajmniej sprawę widzą politycy z Bractwa Muzułmańskiego. Podobno głównodowodzący armią zapewnił nawet tłum na Placu Tachrir, że wszystkie ich żądania wkrótce zostaną spełnione.

Bractwo Muzułmańskie a

Bractwo Muzułmańskie a przynajmniej jego biznesowo-kosnerwatywna frakcja już zostało zepchniete na dalszy plan po tym jak próbowało dogadac się z Mubarakiem. Ludzie poprą wojsko jeśli spełni ich żądania tzn zniesie stan wyjątkowy i ograniczenia w organizowaniu się, wypuści więźniów bedzie ścigać tych którzy prowadzli represje itp A jak nie to pewnie uznają je za kontynuację reżimu
Do tego od 3 dni są strajki z żadaniami ekonomicznymi i nasilają się, jak na razie nie słychać o chęci spełnienia tych żądań.

a ja słyszałem dziś w

a ja słyszałem dziś w radio jakiegoś "nawróconego fundamentalistę" :P,
który mówił, że przywłaszczenie sobie rewolucji przez skrajne ugrupowania islamskie jest mało prawdopodobne. gdyby rewolucja miała miejsce 10 lat temu to najprawdopodobniej Bractwo Muzułmańskie przejęłoby władzę (chociaż moim skromnym zdaniem 20 lat temu to tak, ale nie 10). dziś Egipcjanie głusi są na takie hasła.

tak sobie myślę, że największym zagrożeniem teraz jest to, że Mubaraki nie mają z kim rozmawiać. ja wiem, że to niebezpieczne, ale może jednak dobrze byłoby, gdyby protestanci wyłonili jakichś delegatów? bo jak na razie jest tylko Bractwo, a ono przecież nie ma prawa nikogo reprezentować!
czas działa na korzyść rządu, bo ludzie za jakiś czas będą mieli dosyć protestów.

no ciekawe, czy sama

no ciekawe, czy sama rezygnacja Mubaraka zadowoli ludzi jak już przestaną świętować i czy teraz protesty przesuną się na kwestie ekonomiczne? Wojsko ma wydać komunikat co konkretnie chce robić

I jaka będzie reakcja ludzi w innych krajach Bliskiego Wschodu, to może wywołać następne protesty tak jak Tunezja dla Egiptu

Mubarak ustąpił po

Mubarak ustąpił po przygotowana jest reakcja.Rządzić będzie junta i można spodziewać się represji w imię zachowania porządku. Zobaczymy czy skutecznie i czy im się uda uciszyć społeczeństwo. Tak czy siak jest to wielki zwycięstwo. Lata muszą minąć zanim władza odzyska stracone pozycje.

REWOLUCJA W BIAŁYCH RĘKAWICZKACH

Wreszcie stało się to, co się powinno stać już od dawna, czyli powtórzył się w jakimś sensie wzorzec tunezyjski.(...) Doszło jednak do czegoś dosyć specyficznego, czyli do zawłaszczenia powstania ludowego przez wojsko, czyli mamy do czynienia tak naprawdę z uczynionym dosyć sprytnie i w białych rękawiczkach wojskowym zamachem stanu. Właściwie tak to można po imieniu nazwać, chociaż pewnie będzie jakiś opór z określaniem tego wydarzenia w ten sposób. Ale do tego właściwie to wszystko doszło
- mówi PAP prof. Marek Dziekan, arabista z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego.

Właśnie tego się

Właśnie tego się obawiałem, rewolucja właśnie straciła swój rozmach, spełniając wyłącznie jedno z najpłytszych żądań demonstrantów, co i tak może nie wyjść na ich korzyść.

wywiad Chrisa Spannosa z

wywiad Chrisa Spannosa z Hamalawym

http://www.zcommunications.org/egypt-post-mubarak-by-hossam-el-hamalawy

raczej tam nie ma obaw przed "represjami w imię porządku" tylko ulga ze przeżyli, nie zostali zmasakrowani, ale generalnie postawa jest taka, że Mubaraka nie ma ale dyktatura nie została jeszcze rozmontowana, mówi że strajki będa trwały bo problemy ekonomiczne nie zostały rozwiązane i są ciągle okupacje fabryk (nie mówi jednak jak duża częśc protestujących bedzie walczyć dalej)
Wojsko teraz twierdzi że reprezentuje lud, ale jest też kwestia wsparcia dla USA w wojnach i wsparcia dla Izraela - ludzie tego nie chcą.
Mówi tez że zwykli żołnierze i niżsi oficerowie nie chcieli do nich strzelać w czasie protestów, generalicja to inna sprawa.

Nie znam nic bardziej

Nie znam nic bardziej współczesnego na temat.
http://www.youtube.com/watch?v=i54t4rrS950

POWSTAŁA RADA OBRONY REWOLUCJI

Organizatorzy protestów w Egipcie tworzą radę obrony rewolucji, która negocjować będzie z armią realizowanie postulatów ulicy.

Celem powstania Rady Zaufanych jest utrzymanie dialogu z Wysoką Radą Sił Zbrojnych i przeprowadzenie rewolucji przez fazę transformacji - powiedział na placu Wyzwolenia Khaled Abdel Qader Ouda, jeden z organizatorów grup studenckich. - Rada będzie miała możliwość ponownego zwołania protestów, lub ich odwołania, zależnie od rozwoju sytuacji - dodał.

Ouda podał, że Rada zwoła ogromne wiece w najbliższy piątek, aby świętować zwycięstwo rewolucji. Rada będzie liczyć 20 członków, w tym ważne figury publiczne, liderów partii politycznych i głównych organizatorów demonstracji. Dobór członków nowego organu wciąż trwa.

Część protestujących zostaje na placu Wyzwolenia

Uczestnicy protestów na placu Tahrir w Kairze zapowiedzieli, że pozostaną tam, dopóki nowe władze Egiptu nie przyjmą ich planu reform. Demonstranci żądają zniesienia stanu wyjątkowego, dymisji rządu, powołanego przed dwoma tygodniami, i zawieszenia działalności parlamentu.
Ludzie z placu Tahrir domagają się też powołania rady prezydenckiej, złożonej z 4 cywilów i przedstawiciela armii, rządu tymczasowego i gremium, które przygotowałoby projekt demokratycznej konstytucji. Rząd tymczasowy zająłby się z kolei przygotowaniami do wyborów, które odbyłyby się w ciągu 9 miesięcy. Uczestnicy protestów żądają też wolności mediów i swobody działalności partii politycznych i związków zawodowych.
(Polskie Radio, PAP)

ŻAL DUPĘ ŚCISKA

W pobliżu siedziby egipskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych było słychać strzały - informuje agencja Reutera. Przedstawiciele służb bezpieczeństwa utrzymują, że to strzały ostrzegawcze oddane w powietrze. Reuters podaje również, że na plac Tahrir ciągną tłumy protestujących.

W niedzielę rano przywrócono tu normalny ruch.
- Nie chcemy żadnych demonstrantów siedzących na placu po dzisiejszym dniu - oświadczył Mohamed Ibrahim Moustafa Ali, szef egipskiej żandarmerii.
Wcześniej w niedzielę rano egipscy żołnierze otoczyli kordonem demonstrantów na placu Tahrir, podaje Reuters powołując się na świadków. Nie obyło się bez przepychanek. Część demonstrantów jednak wciąż pozostaje na placu.
Z ruchu ulicznego na placu wyłączona jest niewielka jego część, na której zebranych jest kilkaset osób. Jeszcze rano garstka ludzi spała na ziemi przykryta kocami lub w namiotach wciąż rozstawionych na placu, chociaż jak zaznacza AFP, ich liczba wyraźnie zmalała. Trwa sprzątanie placu rozpoczęte w sobotę.

Jak pisze Reuters, żołnierze ustawieni w szeregu jeden obok drugiego otoczyli protestujących, by przywrócić ruch uliczny. Kilku demonstrantów próbowało się opierać i doszło do przepychanek. Oficerowie negocjowali z protestującymi.
Niektórzy świadkowie informowali, że wojsko zabrało z placu przywódców demonstracji. Około 30 osób miało być zabranych w stronę znajdującego się przy placu Muzeum Egipskiego.

- Nie ma wrogości między narodem a siłami zbrojnymi. Prosimy nie atakujcie naszych synów. Tak nie zachowuje się wojsko. To pokojowy protest - żalił się przez głośniki inny uczestnik demonstracji.
Rada Obrony Rewolucji jeszcze nie została nawet skompletowana.

The massive revolutionary

The massive revolutionary celebrations in Tahrir Square over the past two days began to fizzle out by Saturday night. By Sunday morning only around 5,000 protesters remained encamped within the square - demanding democratic reforms, and specific timetables for these reforms.

Dozens of military police forces were deployed in Tahrir Square, by Qasr al-Aini Street, at around 7am on Sunday (Feb. 13.) The vast majority of protesters had left Tahrir Square by Saturday night.

Protesters who resisted were beaten, detained or arrested. Journalists, and especially photographers, were harassed. A Japanese photo-journalist was injured in his head as he refused to hand over his camera.

http://she2i2.blogspot.com/2011/02/army-military-police-forcefully.html

oprócz tych protestów an

oprócz tych protestów an placu Tahrir narasta też nowa fala strajków
http://twitter.com/3arabawy
(ale linki po arabsku)

tutaj troche po angielsku
http://www.almasryalyoum.com/en/news/labor-protests-over-low-payment-con...

http://www.guardian.co.uk/world/blog/2011/feb/13/egypt-transition#block-...

4.07pm: Mubarak's exit has not been enough to clear people out of Tahrir Square, nor has it been enough to persuade all workers to call off their strikes.

I've already mentioned the police walk-out but some 2,000 employees of the National Bank of Egypt have also been on strike today, reports Ahram online. It says they want the resignation of the bank's directors and restructuring of the wages within the company.

The journalist and blogger Hossam El-Hamalawy has also been tweeting details of various strikes, including by oil workers, public transport workers and environment ministry civil servants.

3.14pm: Reuters reports that the military is about to get tough with protesters, in a move that risks fresh confrontation:

....

Egypt's new military rulers will issue a warning on Sunday against anyone who creates "chaos and disorder", an army source said.
The Higher Military Council will also ban meetings by labour unions or professional syndicates, effectively forbidding strikes, and tell all Egyptians to get back to work after the unrest that toppled Hosni Mubarak.

otwarcie egipskiej giełdy

otwarcie egipskiej giełdy przesunięto na środę:

http://www.egyptse.com/English/NewsDetails.aspx?NewsID=91544

Bank centralny polecił

Bank centralny polecił zamknać 14 lutego wszystkie banki z powodu protestów:

http://www.businessweek.com/news/2011-02-13/egypt-s-central-bank-orders-...

KOMPETENTNE OPINIE

Dr Renaty Włoch, adiunkta w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz absolwentki Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Stypendystki Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (2009). Specjalizującej się w socjologii stosunków międzynarodowych.

ODSZEDŁ DYKTATOR, NIECH ŻYJE ARMIA

"Abdykacja" Hosniego Mubaraka na rzecz Rady Wojskowej nie jest zaskoczeniem. W Egipcie armia jest kluczowym elementem struktury władzy i kultury politycznej. Hosni Mubarak nie złamał się pod naporem protestów z placu Tahrir - usunął się na margines życia politycznego pod naciskiem zniecierpliwionej armii, obawiającej się utraty własnej pozycji oraz pogorszenia międzynarodowego statusu Egiptu. Wojskowi wkroczyli do akcji w ostatniej chwili, gdy stracili nadzieję na utrzymanie wygodnego dla nich status quo, przypuszczalnie reagując też na zaniepokojenie amerykańskiego sojusznika.
Tradycja rządów wojskowych w Egipcie sięga XIII wieku, gdy władzę przejęła kasta mameluków. Od 1952 roku, gdy nastąpił przewrót kierowany przez Gamala Abdula Nasera, armia wspierała projekt tworzenia państwa narodowego, pozornie zgodnego z zachodnimi wzorami, ale przesiąkniętego elementami wschodniej satrapii. Bezlitośnie zwalczała wszelkich oponentów, zwłaszcza Bractwo Muzułmańskie, którego przywódców zlikwidowała w latach 50. W latach 1990., przy wsparciu rozrastającego się aparatu służb specjalnych, armia skutecznie spacyfikowała radykalne ugrupowania islamskie atakujące zachodnich turystów.
Egipska armia, dziesiąta pod względem wielkości na świecie, pochłania niemałą część wydatków z budżetu państwa. Korzysta też z hojnej amerykańskiej pomocy wojskowej, będącej zapłatą za utrzymywanie kruchego pokoju z Izraelem (rocznie ok. 1,3 mld dolarów, 40 mld dol. przez ostatnie 30 lat). W zamian Egipt zezwala Amerykanom na korzystanie z przestrzeni powietrznej oraz na transport zaopatrzenia dla wojsk w Afganistanie i Iraku przez Kanał Sueski. Po 2001 roku, gdy okazało się, że główny organizator zamachów z 11 września, Mohammad Atta, był Egipcjaninem, podobnie zresztą jak prawa ręka Osamy bin Ladena, Ajman al-Zawahiri, Egipt stał się ważnym ogniwem koalicji antyterrorystycznej. Współpraca z Amerykanami dostarczyła aparatowi bezpieczeństwa pretekstu do rozpętania kolejnej fali bezpardonowej walki z opozycją, również tą, która zrodziła się podczas protestów z 2005 roku przeciwko namaszczeniu Gamala Mubaraka na "następcę tronu".

W Egipcie niewiele dzieje się bez wiedzy i przyzwolenia armii

Wojsko akceptowało i wspierało niemal trzydziestoletnie rządy Hosniego Mubaraka, wywodzącego się zresztą z kręgów militarnych. Wprawdzie ostatnio niektóre frakcje niechętnie patrzyły na plany przekazania władzy cywilowi Gamalowi Mubarakowi, jednak do ostatniej chwili armia podtrzymywała i współtworzyła dyktaturę. Wojsko angażuje się nie tylko w życie polityczne, ale i gospodarcze: dzierżawi ziemię, prowadzi rozległe interesy, uczestniczy w powszechnej kulturze korupcji. Przykłady błyskotliwych karier w egipskim społeczeństwie to często przypadki wojskowych, którzy przeszli do świata biznesu.
Protestujący traktowali żołnierzy neutralnie lub z sympatią na zasadzie akceptacji mniejszego zła. Egipska armia liczy około 1,3 mln żołnierzy (w tym około 468 tys. w służbie czynnej), tymczasem okryte niesławą, oskarżane o torturowanie opozycjonistów służby specjalne - 1,4 mln funkcjonariuszy. Służby specjalne urosły w siłę w latach 90. na fali walki z islamskim fundamentalizmem, natomiast wojsko utraciło część wpływów, a jego jedność rozerwały zwalczające się frakcje. Poza tym, rządy wojskowych stanowią stały element egipskiej rzeczywistości politycznej: niewielu Egipcjan pamięta czasy sprzed przewrotu z 1952 roku. Pod tym względem sytuacja w Egipcie przypomina tę w Pakistanie, gdzie dyktatura wojskowa przeplata się ze skorumpowanymi rządami cywilów. Dla dużej części społeczeństwa i wielu zagranicznych komentatorów pakistańska armia jest opoką stabilności w pogrążającym się w anarchii kraju, tracącym kontrolę nad częścią terytorium na rzecz al-Kaidy i powiązanych z nią plemion. Podobnie jest w Egipcie, gdzie armię często uznaje się za jedyną gwarancję walki z radykalnymi odłamami islamu oraz lokalnymi ugrupowaniami terrorystycznymi powiązanymi z al-Kaidą.

Co zrobi Rada?

Rada Wojskowa, która właśnie przejęła władzę, bez wątpienia będzie starała się, za pomocą gładkich deklaracji i obietnic bez pokrycia, uspokoić sytuację, która w odczuciu wojskowych szkodzi planom wybicia się Egiptu na liczące się mocarstwo, destabilizuje sytuację na całym Bliskim Wschodzie i podkopuje kruche relacje z Izraelem. W najbliższym czasie niemałym wyzwaniem będzie zażegnanie konfliktu między sztabem generalnym a wywiadem, również ostrzącym sobie apetyt na władzę (zwłaszcza między Husseinem Tantawim, ministrem obrony i lojalnym zwolennikiem Mubaraka, pod koniec lat 90. uważanym za jego następcę, a Umarem Sulaimanem, szefem wywiadu i szarą eminencją z otoczenia prezydenta, dotychczas manifestującym lojalność wobec Gamala Mubaraka).
Rada będzie też starała się rozbić chwiejną jedność opozycji, zjednoczonej protestem przeciwko Mubarakowi, ale podzielonej pod każdym innym względem. Zmuszając prezydenta do ustąpienia, armia dała społeczeństwu substytut sukcesu, który powinien choć w części spacyfikować wzburzone nastroje. Obecna procedura wyborcza - którą junta obiecała zmienić - nakłada ostre wymogi na kandydatów niezależnych, co pozwala domniemywać wygraną kandydata popieranego przez wojsko. Przejściowe rządy wojskowych niewątpliwie zyskają aprobatę lub czynne wsparcie Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, zaniepokojonych nie tylko możliwością zablokowania Kanału Sueskiego (jednego z głównych węzłów komunikacyjnych świata, przez który przechodzi 15% światowego handlu morskiego) oraz zwyżkującymi cenami gazu, lecz również ryzykiem wzrostu popularności radykalnych odłamów fundamentalistycznego islamu.

Co się stanie z Egiptem?

Świętowanie "zwycięstwa na placu Tahrir" jako triumfu demokracji wydaje się nieco przedwczesne. Wzbierające od 2005 r. protesty społeczne tworzą zaczątki społeczeństwa obywatelskiego, ale do zbudowania uczestniczącej kultury politycznej jest jeszcze daleko. Opozycja polityczna jest słaba, a jej największy odłam to zdelegalizowane Bractwo Muzułmańskie. Stwierdzając oczywiste, warto przypomnieć, że w kręgu kultury muzułmańskiej pojęcie demokracji ma inną treść niż w kręgu kultury zachodniej, zatem kształtujący się model egipskiej, a szerzej bliskowschodniej demokracji może rządzić się całkiem odmienną logiką.
(za stroną internetową "Krytyki Politycznej")

W sprawie tej wypowiedzieli się wczoraj Marek Kubicki, Marek Dziekan, Janusz Danecki i Ewa Machut-Mendecka.

MAREK KUBICKI, politolog i arabista, redaktor naczelny portalu Arabia.pl o ustąpieniu prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka:

"Mubarak wcale nie ustąpił pod wpływem tłumu, a przynajmniej nie do końca. Pamiętajmy o tym, że on miał już 82 lata i szykował się od oddania i przekazania władzy. Co prawda myślał o swoim synu, nie o Omarze Suleimanie, ale jako potencjalny następca był on jednym z wymienianych kandydatów już pod koniec lat 90.

Tak naprawdę Mubarak prawdopodobnie między czwartkiem (kiedy spodziewano się, że ustąpi - PAP) a piątkiem dostał pewne gwarancje. Trudno powiedzieć jakie, bo szczegóły są tajne i międzynarodowe - być może chodziło o gwarancje bezpieczeństwa dla niego lub dla jego majątku albo o gwarancje transferu majątku. Mubarak był przygotowany, żeby oddać władzę w czwartek, ale być może nie doszło do porozumienia. On pokazał: jeżeli chcecie, to będę dalej trzymał władzę i dalej będę eskalował. Być może otrzymał to, co miał otrzymać, i zgodził się.

Natomiast przekazanie władzy nie jest wciąż ustąpieniem ze stanowiska i nie jest wciąż ustąpieniem pod żądaniem ulicy. Oczywiście miała ona wpływ na to, że on ustąpił, ale to ciągle jest oddanie władzy komuś z kręgu współpracowników.

To, że władzę przejmie wojskowa rada, niczego nie zmienia. Kto będzie startował we wrześniowych wyborach na prezydenta? Nie wyobrażam sobie, że będzie startował kandydat wojskowy. To jest rząd tymczasowy i podejrzewam, że porozumiał się on zarówno z Omarem Suleimanem, jak i Mubarakiem co do tego, jak rządzić. Widocznie okazało się - i to rzeczywiście pod wpływem ulicy - Mubarak i Suleiman nie są w stanie do września firmować swoim nazwiskiem władzy, co nie oznacza, że tę władzę może mniej formalnie i mniej widocznie będą dalej pełnić.

Omar Suleiman będzie szarą eminencją wojskowej rady i wystartuje we wrześniowych wyborach. Jeżeli będzie popierany przez rząd i media rządowe, będzie miał największe szanse. Należy też wziąć pod uwagę możliwe fałszerstwa wyborcze. (...)

Egipska układanka jest bardzo złożona. Na ustąpienie Mubaraka po trochu wpłynęły społeczeństwo, internet, sytuacja ekonomiczna, podwyżka cen żywności, opozycja muzułmańska. Wszystkie te czynniki w jakimś stopniu wpłynęły na to, co się w piątek wydarzyło. Natomiast - według mnie - to jest ustąpienie Mubaraka pod wpływem negocjacji międzynarodowych.

Omar Suleiman nie jest tylko i wyłącznie kandydatem Egipcjan, jest przede wszystkim kandydatem międzynarodowym. Jest bezpieczny dla Stanów Zjednoczonych, Izraela i innych rządów państw arabskich. Jest przewidywalny, znany i dzięki temu akceptowalny. Nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek rząd w Egipcie dzisiaj powstawał bez wpływu i bez negocjacji ze środowiskiem międzynarodowym.

Podejrzewam, że ulica miała swój wpływ na to, że Mubarak uznał, że jednak firmowanie tego swą twarzą jest niemożliwe i być może firmowanie tego twarzą Omara Suleimana też jest niemożliwe. To wcale nie oznacza, że oni obaj rzeczywiście ustąpili i nie będą mieli wpływu na władzę".

Prof. MAREK DZIEKAN, arabista z Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego o ustąpieniu prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka:

"Wreszcie stało się to, co się powinno stać już od dawna, czyli powtórzył się w jakimś sensie wzorzec tunezyjski. (...)

Doszło jednak do czegoś dosyć specyficznego, czyli do zawłaszczenia powstania ludowego przez wojsko, czyli mamy do czynienia tak naprawdę z uczynionym dosyć sprytnie i w białych rękawiczkach wojskowym zamachem stanu. Właściwie tak to można po imieniu nazwać, chociaż pewnie będzie jakiś opór z określaniem tego wydarzenia w ten sposób. Ale do tego właściwie to wszystko doszło.

Prawdopodobnie władzę przejmą generałowie, którzy są mniej więcej rówieśnikami prezydenta Mubaraka, który ustąpił, czy to wiceprezydenta Omara Suleimana, o którym nie wiadomo, czy jest prezydentem czy wiceprezydentem. To są ludzie, którzy kształtowali politykę i wewnętrzną, i zewnętrzną Egiptu przez ostatni czas. Tak czy inaczej wielkich, rewolucyjnych nie ma. Tylko jest zmiana plakietki. (...) Tak naprawdę władza zostaje w tych samych rękach, tylko inaczej nazywa się przywódca. (...)

To, że władzę przejmują generałowie, jest charakterystyczne dla wielu krajów Bliskiego Wschodu i nie tylko - także krajów azjatyckich, afrykańskich, południowoamerykańskich. Wszędzie tam najczęstsza forma zdobywania władzy to właśnie działalność wojskowa. Generałowie w odpowiednim momencie zdejmują mundury, zakładają garnitury, ale w rzeczywistości bardzo długo wcześniej funkcjonują w armii i przekładają zasady działania armii na funkcjonowanie państwa. (...)

Jeśli chodzi o rolę internetu w rewolucji egipskiej, to różne są na ten temat opinie, ja jednak bym się upierał, że nie była pierwszoplanowa. Weźmy pod uwagę, jaki jest dostęp do internetu w Egipcie. Nie przesadzajmy. To nie jest tak, że to odegrało pierwszoplanową rolę. Na pewno istotną, ale niekoniecznie pierwszoplanową.

Rzeczywiście jest to swego rodzaju nowa jakość. Myślę, że nie tylko w kontekście bliskowschodnim, tylko w ogóle kontekście światowym. Pamiętajmy, że tego typu lub podobnych systemów jest na świecie bardzo wiele i może to być początek nowych sposób opalania reżimów".

Kierownik Centrum Bliskowschodniego Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i naukowiec Uniwersytetu Warszawskiego prof. JANUSZ DANECKI o ustąpieniu prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka:

"Egipcjanie się cieszą i słusznie się cieszą, bo to, czego chcieli, osiągneli. A więc jest radość, ale to nie oznacza, że wszystko jest jasne i już wiadomo, co będzie dalej, dlatego że armia przejmuje w tej chwili władzę i ma być gwarantem procesów demokratyzacyjnych. Zobaczymy, jak z tego się wywiąże, czy się wywiąże, jak długo to potrwa.

Mam nadzieję, że armia - choć nam jeszcze nic nie obiecała - wykona wolę ludu egipskiego. Teraz wszystko w rękach armii, czy zechce pójść na tę demokratyzację, czy będzie ją gwarantować, tak jak mówiła? Miejmy nadzieję, że tak się stanie.

Jeśli chodzi o cały region bliskowschodni, przede wszystkim jest to wzór (...) ale też źródło strachu dla podobnych autokratycznych rządów w innych krajach bliskowschodnich.

Bo oczywiście oznacza to, że tam również muszą nastąpić zmiany demokratyczne, jakaś demokratyzacja powinna się tam pojawić, ale jak i czy władcy tę demokratyzację będą wprowadzać, tego oczywiście nie wiemy. Niemniej jest to chyba nieuniknione i miejmy nadzieję, że niekoniecznie będzie musiało dochodzić do rewolucji i do przewrotów, tak, jak się to działo w Egipcie".
(za interia.pl, PAP)

Prof. EWA MACHUT-MENDECKA, polska arabistka i islamistka z Katedry Arabistyki i Islamistyki Uniwersytetu Warszawskiego i Centrum Bliskowschodniego Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie:

"W tej chwili, po ustąpieniu Mubaraka, absolutnie nie powinniśmy spodziewać się rozlewu krwi. Wszystkie partie egipskie, włącznie albo nawet na czele z Bractwem Muzułmańskim, zachowują się bardzo rozważnie.

Wydaje się, że sytuacja w Egipcie jest stabilna: władzę obejmuje z jednej strony wiceprezydent Omar Suleiman, z drugiej strony jest rząd, czyli premier Ahmed Szafik, i jest wojsko, które kontroluje sytuację. Dla dalszego rozwoju wydarzeń bardzo istotna będzie relacja między rządem a wojskiem.

Wczoraj w nocy odbyło się kluczowe zebranie, rada władz wojskowych, już bez udziału Mubaraka. I tam chyba właśnie zapadły decyzje co do rozwoju dzisiejszych wypadków. Najprawdopodobniej do kolejnych wyborów prezydenckich zostanie podtrzymany stan wyjątkowy.

W tej chwili najważniejszą rolę w Egipcie odgrywają dwie osoby: generał Sami Anan - to jest jeden z najważniejszych generałów egipskich, oraz marszałek polowy Mohammed Husejn Tantawi. Ale nie przypuszczam, żeby z ich powodu rząd upadł. Jestem przekonana, że sytuacja teraz będzie się stabilizować."
(gazetaprawna.pl, PAP)

To by było na tyle

To by było na tyle propagandy rewolucji ludowo-robotniczej:

"- Z zadowoleniem witamy kroki podjęte przez siły zbrojne w celu zaspokojenia potrzeb ludzi - powiedział czołowy aktywista ruchu protestu, pracownik akademicki Chaled Abdel Kader Ouda nawiązując do posunięć ogłoszonych w niedzielę przez władze wojskowe Egiptu.(...) - Namawiamy Egipcjan, by robili swoje i dali armii szanse kontynuowania działań - powiedział działacz."

CO ROBIĆ?

Kilkudziesięciu demonstrantów, którzy wciąż są na kairskim placu Tahrir zostało w poniedziałek otoczonych przez egipskie wojsko. Według nich, armia zagroziła im, że zostaną aresztowani, jeśli w ciągu pół godziny nie opuszczą placu.
"Dostaliśmy pół godziny, jesteśmy otoczeni przez żandarmerię. Nie wiemy co robić" - relacjonował agencji Reutera jeden z protestujących.

Prawda, że to przykre, że

Prawda, że to przykre, że armia wyprzedziła bolszewików? ;)

info o stanie wojennym

info o stanie wojennym wprowadza w bład, stan wyjątkowy obowiązuje w Egipcie od 1981, a rozwiązanie parlamentu i usuniecie starej konstytucji to były postulaty protestujących, ale jednoczesnie wojsko wzywa do powrotu do pracy itp tu kryje się prawdziwe niebezpieczeństwo bo W.B ewidentnie ma wreszcie swoich "wodzów rewolucji" w postaci Tantawi i spółki. Za chwilę zmilitaryzują fabryki jak strajki sie nie skończą

Tak to bardzo przykre. Ale

Tak to bardzo przykre. Ale jeszcze przykrzejsze jest to, że armia wyprzedziła też anarchistów.

REWOLUCJA IDZIE W ROZSYPKĘ LUB PODĄŻA ZA ARMIĄ

Widzisz, Yaku, współcześni "bolszewicy" - a raczej uzurpatorzy - czyli posttrockiści, proponują taką oto UNIWERSALNĄ receptę, nie uwzględniającą egipskich realiów:

EGIPT: MUBARAK ODCHODZI - USUNĄĆ CAŁY REŻIM!

Żadnego zaufania do Sulejmana! O rząd przedstawicieli robotników, drobnych chłopów i ubogich!

Natychmiastowe wybory do rewolucyjnego zgromadzenia ustawodawczego, nadzorowane przez komitety robotników, ubogich i młodzieży!

Mniej, niż 24 godziny po ogłoszeniu, że pozostanie prezydentem do września, Mubarak został zmuszony do ustąpienia z urzędu. Wzrastająca siła demonstracji, a zwłaszcza wkroczenie do walki klasy robotniczej poprzez falę ogólnokrajowych strajków, oznaczały nową, decydującą fazę rewolucji. Ostatnie przemówienie Mubaraka w telewizji rozwścieczyło ponad sześć milionów ludzi, którzy protestowali na ulicach. Oburzenie rozszerzyło się na armię, o czym świadczą doniesienia o żołnierzach przechodzących na stronę demonstrantów.

Ten punkt zwrotny jest potężnym zwycięstwem wszystkich tych, którzy odważnie walczyli z policyjnym państwem Mubaraka - młodzieży, robotników i bojowników z Placu Tahrir. Jest także przykładem dla robotników i uciskanych z całego świata, że zdecydowana walka mas może obalić rządy i rządzących, niezależnie od tego, jak silni się wydają.

Jednak bitwa nie jest jeszcze skończona, niebezpieczeństwo wciąż istnieje. Wiceprezydent Suleiman, wcześniej szef wywiadu w policyjnym państwie Mubaraka, ogłosił, że były prezydent przekazał władzę "Najwyższej Radzie sił wojskowych, by zarządzała sprawami kraju." Korespondent BBC skomentował, że "Przejęcie władzy przez armię bardzo przypomina wojskowy zamach stanu... Formalnie, władzę powinien przejąć marszałek parlamentu, a nie dowództwo armii."

W odpowiedzi masy ludowe Egiptu muszą utwierdzić swoje prawo do decydowania o przyszłości kraju. Nie powinno się udzielać żadnego zaufania osobom związanym z reżimem, ani ich imperialistycznym mocodawcom, by zarządzali krajem lub organizowali wybory. Muszą się odbyć natychmiastowe, w pełni wolne i ochraniane przez komitety robotników i ubogich wybory do rewolucyjnego zgromadzenia ustawodawczego, które będzie mogło zdecydować o przyszłości kraju.

Podjęte już działania, by stworzyć lokalne komitety i prawdziwe, niezależne organizacje robotnicze, muszą zostać przyśpieszone, rozszerzone i połączone. Wyraźne wezwanie do stworzenia demokratycznie wybieranych i zarządzanych komitetów we wszystkich zakładach pracy, społecznościach lokalnych i wśród szeregowych żołnierzy napotkałoby szeroki odzew.

Te organy powinny koordynować usuwanie starego reżimu, a także utrzymywać porządek i zaopatrzenie. Co najważniejsze, powinny stać się podstawą rządu przedstawicieli robotników i ubogich, który zmiażdży pozostałości dyktatury, będzie bronił demokratycznych praw i rozpocznie zaspokajanie ekonomicznych i społecznych potrzeb ludności Egiptu.
(za stroną internetową Grupy na rzecz Partii Robotniczej)

Jak chyba zauważyłeś, w przeciwieństwie do nich już dawno otrąbiliśmy, bynajmniej nie zwycięstwo "rewolucji" - trąbiliśmy na ZORGANIZOWANY ODWRÓT. Na lewica.pl posttrockiści przypięli nam za to łatki "szerzących defetyzm"... kontrrewolucjonistów, stalinistów, sekciarzy. Ich hurraoptymistyczne wpisy pojawiły się również na waszym portalu. Nawet tu, nie bez powodzenia, starali się przykleić nam łatkę stalinistów.
Skąd zatem ten zwrot - masz nas za bolszewików?
Śmiać się czy płakać?
Ważne z czego.
Jak widać rewolucjonistów z placu Tahrir na taki zorganizowany odwrót zwyczajnie już nie stać.
I tak to spontaniczna rewolucja idzie w rozsypkę lub podąża za armią.

Co do oceny sytuacji, jak

Jak pewnie zauważyliście, też nie byłem hurraoptymistą. Co do oceny bieżącej sytuacji, trudno się z Wami nie zgodzić.

Co do waszych poglądów, jednak bym je określił jako bolszewickie (jeśli nie trockistowskie), czytając takie passusy na tej stronie: http://www.dyktatura.info/?page_id=2

Przy spiętrzeniu się, nakładaniu i zazębianiu problemów społecznych wybuch niezadowolenia jest tylko kwestią czasu. Wątpliwe, by przebiegał on pod hasłami ogólnodemokratycznymi. Jego moc będzie miała charakter społeczny – rewindykacyjny i rewolucyjny. Jedynym konstruktywnym wyrazem tych rewolucyjnych przeobrażeń może być dyktatura proletariatu, której formy z góry nie sposób przewidzieć, lecz której treść klasowa jest oczywista.

W tej wojennej wręcz sytuacji konieczne są frontowe porozumienia i sojusze, z których jeden jest niepodważalny – jednolity front robotniczy od dołu i, jeśli to możliwe, od góry. Realność pozostałych sojuszów (i wiarygodność sojuszników) zależeć będzie już tylko od konkretnych uwarunkowań.

Tylko dyktatura proletariatu gwarantuje, że proces rewolucyjny nie będzie miał charakteru chaotycznego, ale że będzie realizował cele ruchu robotniczego wynikające z jego najgłębszych doświadczeń.

I co z tego, że

I co z tego, że bolszewickie? Do czego zmierzają anarchiści? Do "pełnej demokracji"? Będziecie próbowali na stronę demokracji przeciągać zwolenników drobnej i wielkiej burżuazji?

Na pewno nie będziemy

Na pewno nie będziemy wprowadzać naszych pomysłów na bolszewickich bagnetach. Jeśli większość ludzi będzie chciała demokracji, to demokracja nastanie (bez względu na to co mniejszość będzie uważała). Jeśli większość tego nie będzie chciała to jej nie będzie. Jeśli większość będzie zwolennikami kapitalizmu, czy wolnego rynku (a obecnie tak jest w rzeczy samej, np. w Polsce, także wśród pracowników najemnych) to choćbyście się posrali to nic poza powtarzaniem historii jako farsy nie zrobicie.

Bolszewickie pomysły skończyły się gorzej niż poprzedni reżim. Już bym wolał, żeby rewolucja rosyjska skończyła się na lutowej - czyli słabym rządzie republikańskim, niż tym totalitarnym zamordyzmie które wprowadzali siepacze Dzierżyńskiego i Lenina, którzy postanowili zapędzać ludzi (także robotników i chłopów) do komunizmu za pomocą karabinów maszynowych.

Czas bolszewickich metod się skończył. Dajcie robić rewolucje innym.

Przede wszystkim bolszewicy

Przede wszystkim bolszewicy wdrożyli skrajną wersję wyzysku kapitalistycznego, więc nawet szkoda gadać o komunizmie.

Każdy ma tutaj prawo do

Każdy ma tutaj prawo do wypowiedzi. Na tej samej zasadzie na której wypowiadają się tutaj zwolennicy kapitalizmu, możliwość wypowiedzi mają również marksiści. Najważniejsze że poparcie dla obydwu tych "mniejszości" jest znikome.

AZYMUT

Z przytoczonego przez Ciebie cytatu nie wynika jednak, że takie recepty proponujemy rewolucjonistom egipskim. Jak sam wiesz, przeczą temu fakty.
To tylko nasz azymut.
Warto przy tym pamiętać, że dyktatura proletariatu może mieć różnorodne formy, w tym ODDOLNE. Sprowadzanie jej do dyktatury "monopartii" byłoby nadużycie.

Nie zaprzeczysz jednak, że

Nie zaprzeczysz jednak, że dążycie do utworzenia jednolitego i scentralizowanego aparatu, który ma służyć do przejęcia kontroli nad oddolnie utworzonym ruchem rewolucyjnym. Oczywiście w imię "dobra rewolucji". Problem polega na tym, że taki aparat uśmierciłby rewolucję równie skutecznie, jak obecnie to czyni armia egipska. Nawet preteksty do działań represyjnych by były takie same: "konieczność likwidacji wpływów starego reżimu".

Co ty chrzanisz yak. W

Co ty chrzanisz yak. W Egipcie miałeś do czynienia z "oddolnym ruchem rewolucyjnym", który w konsekwencji żadnej rewolucji nie dokonał, gdyż właśnie zabrakło czynnika organizacyjnego, który mógłby pokierować rewolucją.

Być może nie dokonał (to

Być może nie dokonał (to się jeszcze zobaczy, jak ludzie zareagują na tłumienie strajków), ale nie dlatego, że lud nie był zorganizowany, tylko dlatego że przeciw niemu staje zbrojna machina finansowana przez miliardy dolarów zagranicznej pomocy.

Nie ma już żadnych

Nie ma już żadnych rewolucjonistów z placu Tahrir (najśmieszniejsze jest to że dokonali zorganizowanego odwrotu jak chce WB, spotykają się teraz z Tantawy i chca robić jakies rady obrony rewolucji - to jest ta "klasa średnia") został tylko ruch strajkowy. "Rewolucjoniści z placu Tahrir" mieli właśnie hasła ogólnodemokratyczne i na tym polega problem. "Podażanie za armią" jest to nic innego jak "jednolity front od dołu i od góry". Dla wiekszości tych rewolucjonistów po prostu sprawa jest w tym momencie skończona, oni uważają że wygrali - obalili Mubaraka, teraz będzie demokratyczna transformacja (ktoś tu chyba zupełnie nie rozumie co oznacza "rewolucja" w przypadku Egiptu). Część z nich wie że to nie jest takie proste i pojawiają sie gdzieś tam wezwania do kolejnego "marszu miliona" w piątek, w ramach "czuwania nad demokratyzacją". Ale głównie mówia że juz wygrali teraz trzeba wracać do pracy bo "gospodarka Egiptu" tego wymaga. a wojsku ufają bardziej niż Mubarakowi (co jest oczywiście największym ich błędem).

Armia lawiruje miedzy postulatami rewolucjonistów i starym reżimem, chce to wykorzystać do zachowania swojej pozycji - wojsko to w Egipcie cały kompleks militarno-przemysłowy, ma także na koncie wiele zbrodni, chce unikną odpowiedzialności, robiąc z samej policji i Mubaraka kozły ofiarne (dlatego policja teraz protestuje bojąc się represji za to co robili, teraz chodzą po Kairze i krzyczą "policja z ludem"). Oczywiście armia chciałaby takiej dyktatury
i to może się tak skończyć - to na pewno jest opcja popierana przez Izrael, być może także przez USA, zależnie od tego jak to się dalej rozwinie. Chcą wprowadzić taki system jak w Turcji, nie tak represyjny jak Mubarak, ale na pewno nie demokratyczny w żadnym sensie tego słowa. Wezwania do odwrotu gdyby to robił ktoś w Egipcie to jest przyzwolenie na dyktaturę, najpierw Mubaraka a teraz wojska. Nie wiadomo jednak co armia zrobi kiedy protesty beda kontynuowane i czy pracownicy są na tyle silni żeby sie temu przeciwstawić, bo to może skończyć się krwawo (dzisiaj chcą wydać zakaz strajków)

W.B zatrąb też do wycofania się wojsk USA z Afganistanu, bedzie to miało takie samo znaczenie.

WALKA O PRZYCZÓŁEK DLA DALSZYCH KROKÓW

Z tym jednolitym i scentralizowanym aparatem, to nie tak. Żaden aparat nie jest celem sam w sobie. Z anarchistami i posttrockistami łączy nas wizja społeczeństwa jako zrzeszenia wolnych wytwórców. Jednak uważamy, że w okresie przejściowym rewolucjoniści mają do czynienia z silnym, scentralizowanym i względnie jednolitym aparatem państwowego przymusu. Środki przedsiębrane przez rewolucjonistów powinny uwzględniać tę okoliczność, aby nie narażać ludzi na niepotrzebne ofiary. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na brak własnej organizacji zdolnej przeciwstawić się skutecznie aparatowi przemocy państwowej. Sądzimy, że na wszystkie problemy nie wystarczy oddolna mobilizacja, co zresztą widać na przykładzie Egiptu.

Problem - tak, jak się jawi po dziesięcioleciach rozbieżności - wygląda chyba następująco: oddolna mobilizacja szerokich mas niezadowolonych z dotychczasowego stanu rzeczy obejmuje bardzo różnorodne grupy społeczne, które nie zawsze mają identyczne interesy ekonomiczne i polityczne. Taka mobilizacja, jak widać przy okazji obecnej fali buntu w Afryce Północnej, może doprowadzić do zmiany o charakterze dość powierzchownym, fasadowym, kosmetycznym.
Niemniej, dla wielu jest to odczuwalna różnica, o ile zostanie utrzymany kurs na demokratyzację rozumianą jako położenie kresu państwu policyjnemu. To jest jakiś przyczółek dla dalszych kroków. Ale wymagający kolejnych oddolnych mobilizacji. Z tym, że grupy zainteresowane dalszym postępem demokracji i zmianą systemu gospodarczego będą już wątlejsze. Część dziś protestujących zadowoli się taką demokracją, jaką da wojsko i perspektywą, że będzie lepiej...

Baza mobilizacji ulega więc zawężeniu.
To normalne. Niemniej mobilizacja w krajach zasiedziałej demokracji jest o wiele trudniejsza, z czym mamy do czynienia sami na co dzień. Pytanie więc brzmi: czy należy wykorzystać dzisiejszą mobilizację do wysunięcia celów, które przekraczają w sposób ewidentny dzisiejszy poziom świadomości mas? Dla nas i trockistów jest to jasne.
Wydaje się, że dla was jest to nie do przyjęcia - ponieważ zagraża to manipulacją masami. Ruchy potencjalnych rewolucjonistów nie są tak przejrzyste i krystalicznie czyste moralnie - z tego punktu widzenia. Więc, co robić?
Naszą odpowiedzią jest: nie ukrywać celów dalekosiężnych ani problemów, które się tu rodzą. Nie ukrywać rozbieżności interesów. Nie widzimy możliwości utrzymywania mas w nieświadomości tych trudności i tego, co wynika z obiektywnej analizy. Mówienie o tym cały czas, pokazując wypracowane koncepcje przezwyciężania tych problemów, jest jedyną receptą na ewentualne próby manipulacji. Długofalowe interesy całego społeczeństwa są przecież zbieżne, gdyż nie może być naprawdę wolnym ten, kto swoją wolność opiera na pozbawianiu wolności innych. Ale kto z możnych o tym myśli w ten sposób? Dlatego na dziś i jutro, te interesy są rozbieżne. Społeczeństwo dzieli się na tych, którzy bardziej identyfikują się z wyzyskiwanymi albo z wyzyskiwaczami, a nie wyłącznie na wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy. Jak najszersza świadomość, a nie myślenie życzeniowe - jest podstawą polityki rewolucyjnej. Schlebianie myśleniu życzeniowemu daje przewagę, jaką mają zawsze lizusy nad sceptykami. Nam się jednak wydaje, że ludzi należy traktować poważnie.

Jasne, te sprawy dzielą w sposób nieunikniony ruch rewolucyjny. Tragedią jest, jeśli te podziały ujawniają się nazajutrz po święcie "tryumfującej rewolucji". Masy, nawet te, których obiektywne interesy są przez ów tryumf zaniedbane i zdradzone, nie rozumieją tego. Ale nie dlatego, że są głupie. Nie, raczej dlatego, że ci, którzy są z istoty rzeczy powołani do uświadamiania im tego - dołączają się do oszukańczego chóru, który nie działa neutralnie, ale przyczynia się do uniemożliwienia owym masom zrozumienia tego, co wynika z ich najbardziej bezpośredniego interesu. Zamiast pomagać, zaciemniają oni zrozumienie prostych faktów i zależności politycznych.
Bez otwartego mówienia ludziom wszystkiego, co wynika z obiektywnej i krytycznej analizy, nie ma możliwości wyciągania wniosków i uczenia się na błędach cudzych i, niestety, własnych. Krytyczność powinna obejmować własne działania. Nie wolno ulegać samouśpieniu, samoukołysaniu myśleniem opartym na pobożnych życzeniach.

MYŚLENIE MA PRZYSZŁOŚĆ

Reasumując, "jednolitym i scentralizowanym aparatem", czy wręcz aparatami, tworzonymi "odgórnie" w postaci wojska, policji i armii urzędników rozporządza przede wszystkim państwo burżuazyjne. To nasz wspólny przeciwnik.
Żeby mu sprostać na polu walki nie wystarcza, jak widać, jednorazowa spontaniczna mobilizacja mas. Niezbędne są również różnorodne formy "oddolnej" organizacji, najlepiej świadome politycznie i zahartowane już w boju. To przecież nie ostatnie podejście.
W sytuacji rewolucyjnej liczy się przede wszystkim przydatność na polu walki. Zostają te, które potrafią sprostać jakże konkretnym zadaniom.

Przytoczone przez nas oświadczenie GPR/CWI można uznać za karykaturalne wybieganie w przyszłość pod hasłem "należy wykorzystać dzisiejszą mobilizację do wysunięcia celów, które przekraczają w sposób ewidentny dzisiejszy poziom świadomości mas". Gdyby nie pewien "drobiazg" - hurraoptymiści naprawdę wierzą, że "protesty będą kontynuowane", a "pracownicy są na tyle silni, żeby się przeciwstawić", zorganizowanym siłom burżuazji, choć zdają sobie sprawę, że "to może skończyć się krwawo". Brak zahartowanych w boju rewolucyjnych organizacji robotniczych ich najwyraźniej nie rusza. Tacy działacze, oskarżając nas o "szerzenie defetyzmu" w wirtualnej rzeczywistości, zarzucają nam "stalinowskie sekciarstwo", czy wręcz "kontrrewolucyjność". Sami zaś w tzw. realu - świadomie czy półświadomie - wcielają się w rolę bezmyślnych prowokatorów.

Omar Suleiman, the CIA’s Man in Cairo and Egypt’s Torturer

“Omar Suleiman, the CIA’s Man in Cairo and Egypt’s Torturer-in-Chief”

Omar Suleiman's record: his role in the U.S. extraordinary rendition program, his close ties to Israel, and his personal involvement in the torture of prisoners.

Omar Suleiman started his career, in terms of relating to the United States, in the '80s. In 1993, he became the head of the Egyptian General Intelligence Services, which is just somewhat like the United States CIA. It does external security, but it's part of the military. In the 1990s—I mean, we’ve been thinking and hearing a lot about Suleiman’s role in the war on terror, extraordinary rendition, but for the United States, rendition began under Clinton. It was regular rendition rather than the extraordinary kind. And it was developed very much in cooperation with Egypt, and specifically with Suleiman, because at that time, as al-Qaeda was developing and engaging in attacks in Egypt and Africa and elsewhere, the desire was to be able to pick up, kidnap people and transfer them to countries for trial. And so, in the 1990s, a number of suspected Islamist terrorists were picked up in other countries, transferred to Egypt. So, Suleiman was at that point already facilitating this approach.

And Suleiman not only as the chief of Egyptian intelligence, but also ideologically deeply committed to an anti-Islamist politics, and something that endeared him certainly to George Bush when, in the immediate aftermath of 9/11, just within days, President George Bush authorized the CIA to engage in a much different kind of program, establishing the black prisons, the extraordinary rendition program, which meant the right to kidnap people from anywhere and either disappear them into black sites or send them to third countries for torture by proxy. And Egypt was the primary destination, although other countries were also destinations for these American CIA torture flights.

GDY ZABRAKŁO ŚRODKÓW ODURZAJĄCYCH

Ciekawe, że hurraoptymizm tak łatwo przeradza się w ponuractwo. W żadnym wypadku nie mamy do czynienia ze zorganizowanym odwrotem - byłby takim, gdyby został przeprowadzony w czasie, w tempie oraz pod hasłami narzuconymi przez demonstrantów, a nie przez wojsko.
Nie ma co się obrażać na rzeczywistość, że nie jest posłuszna waszym wyobrażeniom. Macie tylko jeden scenariusz - manifestacje i karnawał muszą trwać, bo powszechna euforia zwalnia z myślenia. A jak zabraknie środków odurzających, to nie wiecie, co robić.

Jasne, jeśli "ludzie" (tylko jacy ludzie?) będą chcieli zatrzymać się na etapie demokracji burżuazyjnej, to tak będzie. Bo dalszy postęp rewolucji może się przerodzić w nieobliczalne wydarzenia.
No to czym wy się różnicie od armii, która chce przecież tylko takim nieobliczalnym wydarzeniom zapobiec?
Ale co zrobić z takimi, którzy chcą oddolnie nadzorować proces demokratyzacji? Wydaje się, że popieracie w tej sytuacji żądanie wycofania się z Placu Tahrir tej pozostałej garstki manifestantów. Bo nie ma już milionów, które by się domagały tego, co oni. Czy ci, co pozostali, to "bolszewicy"?
Dziś rano było ich kilkudziesięciu. Po ich usunięciu przez żandarmerię i policję w cywilu jest ich znów, jak donoszą agencje, kilka tysięcy.
A co ze strajkującymi, których zapewne "nowy" reżym spacyfikuje w ramach zatrzymania "rewolucji" na etapie przewrotu "lutowego"? Co zrobić z tymi, którzy nie zadowolą się aktualnym etapem? Napiętnujecie ich jako "bolszewików" i rzucicie na pożarcie wojsku i tajnej policji?
Umywając ręce i zachowując "czystość moralną"...

jacy wy? :) nie wiem jak

jacy wy? :) nie wiem jak reszta, ale ja - taki sobie anonim i autor tego komentarza do którego sie odnosisz- tylko staram sie przekazywać informacje stamtąd. Prosili o to od początku i to własnie robię. Zainteresuj się lepiej nimi zamiast interesować sie oświadczeniami tej albo tamtej grupy. Problem z tym co wasza dwójka pisze polega na tym że wy po prostu nie wiecie co się tam dzieje bo was to nie interesuje. Bardziej was interesują oświadczenia.
Nie mam na ten temat żadnych wyobrażeń, a wiem o sytuacji tyle ile udaje mi się dowiedzieć z internetu bo to głównie tym kanałem przepływają informacje. A teraz do rzeczy:
Jeśli chodzi o zorganizowany odwrót to wg tego co pisaliście do tej pory miał on odbywać się nie "w czasie, w tempie oraz pod hasłami narzuconymi przez demonstrantów" (bo to byłoby za bardzo anarchistyczne) tylko ich przywódców. I z tego co wiem tak właśnie jest - przynajmiej jeśli chodzi o większość "ludu". Oni co prawda cały czas powtarzają że nie mają żadnych ale są partie i osoby które mają na nich wpływ. np Bractwo Muzułmańskie wydało komunikat że w pełni popiera to co robi wojsko, wczoraj też grupa tej młodziezy która inicjowała protesty spotkała się z generałami i też ich popiera. Sa zachwyceni i zajmują się mocną propagandą żeby skończyć protesty, strajki. Egipt jest wolny, rewolucja wygrała, wszystko jest na jak najlepszej drodze itp Jeszcze inni chca powoływać tą radę do obrony rewolucji i współpracować z armią. Partie polityczne popierają ten scenariusz, zaczną się sprzeciwiać jak za pół roku nie bedzie wyborów.
Część natomiast krytykuje to co się dzieje, ale robią to głównie w internecie i co najwyzej grożą jak armia nie będzie spełniać swoich obietnic to protesty znowu się zaczną itd. Co ja mam tu do popierania albo nie popierania? Jakie ma znaczenie że ktoś kto anonimowo pisze w internecie coś poprze? :) Ja ich w pełni popieram i życzę powodzenia

Jednak cały czas są strajki, was to zupełnie nie obchodzi a macie tu pracowniczy ruch kontynuujący protesty które klasa średnia już skończyła. Tych strajkow jest dużo ale korporacyjne media w zasadzie milczą na ich temat Tylko radykalna lewica przekazuje jakies informacje o nich.
Sa to kluczowe kwestie jeśli pracownicy egipscy chcą miec jakikolwiek wpływ na to co się będzie działo w Egipcie nie mogą teraz dać sie spacyfikować. Jak na razie sa tylko grożby ze strony armii ale nie wiadomo..
Zobacz zresztą jakim językiem mówią coś ci to przypomina?

Egypt army urges unity, criticises strikes
CAIRO Feb 14 (Reuters) - Egypt's army called on Monday for national solidarity, urged workers to play their role in reviving the economy and criticised strike action, after many employees have been emboldened by protests to demand better pay.

In "Communique No. 5" read out on state television, the army spokesman said: "Noble Egyptians see that these strikes, at this delicate time, lead to negative results", adding that it harmed security and economic production.

He also said the army "calls on citizens and professional unions and the labour unions to play their role fully". (Reporting by Cairo bureau, Writing by Edmund Blair)

http://af.reuters.com/article/egyptNews/idAFWEB884920110214

a jak duże sa to strajki no np tutaj
http://www.almasryalyoum.com/en/news/assiut-workers-protest-living-condi...
jest ich bardzo dużo hamalawy na twitterze pisze więcej, a otwarcie giełdy przesunęli na nie wiadomo kiedy...

ZACZNIJMY OD PROTESTÓW

Zacznijmy od protestów, drogi niezweryfikowany anonimie. Jak wiesz, w Egipcie protestują bardzo różne grupy zawodowe. Radiowa "Trójka" odnotowała dziś np. protesty archeologów na placu Tahrir, taksówkarzy w uliczkach dojazdowych do tego placu, czy też policjantów i bankowców (w oryginale użyto nawet określenia "bankierów"). Już tylko z tego możemy się domyślać, że protesty pracownicze objęły szerokie kręgi społeczne. Części z protestujących grup nie da się zaliczyć do klasy robotniczej. Dlatego też tak hołubiona przez ciebie nowa radykalna lewica używa pojęcia "klasa pracownicza".
Jako tradycjonaliści pozostajemy przy węższej kategorii "klasy robotniczej". Stąd wybacz, że nie do wszystkich tych protestów przykładamy równą wagę.
Bynajmniej nie odcinamy się od strajków ekonomicznych organizowanych przez egipską klasę robotniczą sensu stricto. Niemniej strajki te przeważnie mają charakter ekonomiczny.
W obecnej sytuacji nie widzimy zresztą potrzeby wysuwania na czoło postulatów politycznych. Na tym też polega zorganizowany odwrót. Drugą stroną medalu tego zorganizowanego odwrotu powinno być tworzenie komitetów koordynujących działania robotnicze w skali ponadzakładowej.
W trakcie zorganizowanego odwrotu nie wysuwany oczywiście hasła tworzenia rad robotniczych, ale nie widzimy oczywiście powodu, aby nie przygotowywać gruntu pod realizację tego hasła przy następnej fali wystąpień masowych.
W tej sytuacji rozsądek nakazywałby raczej tworzenie zakonspirowanych komórek organizacyjnych.

Nie wiem o co chodzi z tą

Nie wiem o co chodzi z tą klasą pracowniczą (pewnie jakieś wasze sekciarskie rozgrywki, nie interesują mnie one stąd wybaczcie ale nie będe tego rozwijał nie wiem tez skąd wiecie co hołubię) Bankierzy nie protestują (no chyba że przeciwko strajkom) za to pracownicy banków tak, banki mają być zamknięte do środy.
Z policjantami sprawa jest skomplikowana, bo oni robią teraz marsze poparcia dla rewolucji i z "przeprosinami dla obywateli" ale to tylko kilkuset w Kairze. Obywatele jednak nie chcą od nich przeprosin, postanowili im pokazać jak bardzo nie chca i wojsko musiało bronić policjantów.
Tak te strajki mają charakter ekonomiczny. Po prostu chodzi o to, że część tego "ludu" czyli klasa średnia otrzymała już co chciała w tej rewolucji czy jak to sobie chcecie nazwać (były to właśnie postulaty dotyczące wyborów) natomiast część czyli pracownicy nie wszystko. Oczywiście cały ten ruch jest zupełnie nieskoordynowany i rzeczywiście powinny powstac takie komitety jeśli chcą coś osiągnąć, zwłaszcza że sytuacja może się zaostrzyć. Niemniej jednak ich tworzenie na pewno nie jest żadnym odwrotem :))
Obecnie oprócz jakich typowo ekonomicznych spraw oni teraz walczą żeby wywalić skorumpowane kierownictwo oficjalnych związków, związane ze starym reżimem, może i o to żeby móc zakładać własne związki, bo teraz nie wolno. Nie ma chyba żadnych postulatów dotyczących tworzenia rad robotniczych, udział w zyskach to maksimum.

PO DRUGIE,

Wybacz, drogi anonimie, że pozostaniemy sceptyczni wobec takich informacji i deklaracji:
"Najwyższa Rada Wojskowa Egiptu wyraziła nadzieję, że w ciągu 10 dni uda się zakończyć przygotowywanie propozycji zmian w konstytucji, a w ciągu dwóch miesięcy dojdzie do referendum konstytucyjnego, które umożliwi przeprowadzenie demokratycznych wyborów w Egipcie - przekazał agencji Reutera jeden z głównych organizatorów antyprezydenckich protestów Wael Ghonim, który 13 lutego spotkał się z przedstawicielami Rady.
Wcześniej Ghonim, który przez prawie dwa tygodnie podczas protestów był przetrzymywany w areszcie, napisał na Facebooku, iż Rada zapewniła, że wojsko nie chce przejąć władzy w Egipcie oraz że nie ma innej drogi dla postępu niż państwo obywatelskie. Według armii, w celu ochrony interesów narodu u władzy powinien zostać obecny rząd. Zapewniła jednocześnie, że pracuje, by doszło do szybkich zmian w gabinecie. Na podstawie listy, która zostanie jej dostarczona przez działaczy, będzie szukała wszystkich osób, które zaginęły podczas demonstracji.

Armia zobowiązała się również do rozpoczęcia akcji, mającej na celu zebranie 100 mld egipskich funtów (ok. 17 mld dolarów) na odbudowę kraju, a także wezwała młodych Egipcjan do zakładania partii politycznych, które odzwierciedlają ich idee i opinie i zapewniła, że nie będzie w żadnym stopniu ingerować w proces polityczny, a rola wojska będzie polegać na zapewnieniu demokratycznych zmian oraz ochronie demokracji - napisał Ghonim" (za lewica.pl).

Pozostaje otwartym pytanie - czy warto deklarowane otwarcie (o ile informacje zostaną zweryfikowane pozytywnie w praktyce) wykorzystać w celu budowy legalnych klasowych organizacji robotniczych?
Pośpiech nie jest tu wskazany, zwłaszcza gdy preferuje się zorganizowany odwrót.
Na tym polu, przy tym stanie świadomości klasowej i stopniu zorganizowania robotników lepiej już zająć się pracą polityczną u podstaw i działalnością związkową.

JESZCZE RAZ W SPRAWIE ZORGANIZOWANEGO ODWROTU

Te uśmieszki, dowcipy i lekceważące etykietkowanie naszych poglądów mianem sekciarskich, niczego nie załatwią. Bynajmniej nie wszystkie potrzeby ekonomiczne warstw średnich zostały zaspokojone. Znaczny procent tych warstw to pracownicy najemni, pozostali mają swój większy lub mniejszy prywatny biznesik, np. własną taksówkę czy jakiś obwoźny handelek. Wybacz, ale policjantów i archeologów, zwłaszcza egipskich, nie będziemy zaliczać do klasy robotniczej, choć w waszej nomenklaturze wszyscy oni są przecież pełnoprawnymi przedstawicielami "klasy pracowniczej" lub pracownikami najemnymi.
Polski archeolog raczył zresztą na antenie radiowej "Trójki" wyjaśnić z kim w przypadku jego egipskich kolegów mamy tu najprawdopodobniej do czynienia. Nie chodzi przecież o kopaczy czy robotników fizycznych, raczej o "specjalistów od patrzenia na ręce", których przydzielano do ekspedycji zagranicznych.

Inaczej rozumiemy również kwestię ZORGANIZOWANEGO ODWROTU. Nie ty jesteś jego pomysłodawcą. Nie określaj zatem za nas form tego odwrotu, a zwłaszcza nie przypisuj nam swoich wyobrażeń i nie wkładaj w nasze usta pomysłów Bractwa Muzułmańskiego, czy taktyki "egipskich rewolucjonistów". Takie chwyty poniżej pasa akceptowane są na gruncie wolnej amerykanki, przenoszenie ich na lewicowo-radykalne podwórko świadczy tylko o tobie.
W czasie wojny zorganizowanym odwrotem określa się tworzenie sieci organizacji partyzanckich, które jak wiadomo koordynują swoje działania i starają się rozwijać, zdobywać i utrzymać nowe przyczółki, by przy nadarzającej się sposobności przejść do działań zaczepnych lub w końcu przejąć inicjatywę. Wystarczy przywołać tu przypadek komunistycznej partyzantki jugosłowiańskiej.
Ogólnie rzecz biorąc w trakcie zorganizowanego odwrotu nie wysuwa się żądań politycznych wobec władz - w tym przypadku wojskowych - nie prowadzi się również z nimi rokowań. Rokowania z wrogiem klasowym prowadzą organizacje, które mieszczą się w legalistycznych wyobrażeniach jednego z głównych organizatorów antyprezydenckich protestów, Waela Ghonima, który, jak wiesz, 13 lutego spotkał się z przedstawicielami Najwyższej Rady Wojskowej.

To on przecież na Facebooku wspiera entuzjastycznie wezwania Rady nawołujące młodych Egipcjan "do zakładania partii politycznych, które odzwierciedlają ich idee i opinie" i uwiarygadnia zapewnienia armii, że "nie będzie w żadnym stopniu ingerować w proces polityczny, a rola wojska będzie polegać na zapewnieniu demokratycznych zmian oraz ochronie demokracji".
Otwartym pozostaje pytanie - czy klasowe organizacje robotnicze, np. klasowe związki zawodowe, mogą z deklarowanego przez Najwyższą Radę Wojskową Egiptu otwarcia skorzystać? Brak konkretów skłania nas, by odnieść się do takich propozycji krytycznie.
Czy "zakładać własne związki"? Lepiej się nie spieszyć i ograniczyć się do tworzenia zakonspirowanych komórek organizacyjnych.

ANONIMOM DO SZTAMBUCHA

Przy okazji warto załatwić jeszcze jedną sprawę. Przepychanki w sprawie "rewolucji egipskiej", których przykładem mogą być nasze dyskusje z posttrockistami na lewica.pl, czy na tym portalu, widoczne były również podczas II Kongresu francuskiej Nowej Partii Antykapitalistycznej (11-13 lutego br.).
Prezentująca stanowisko większościowej tendencji działaczka NPA zarzuciła drugiej co do wielkości tendencji nie tylko "szerzenie defetyzmu" w sprawie "rewolucji egipskiej"(zarzut taki na lewica.pl ogrywa bez powodzenia Paweł Michał Bartolik), ale również "hurrarewolucjonizm" i "sekciarstwo".
Nie wiemy jeszcze czy kierownictwo NPA zamierza śladem PMB określić swoich towarzyszy partyjnych mianem kontrrewolucjonistów. Wiadomo jednak, że na II Kongresie NPA nastąpił kolejny "upust krwi" - z partii i z kierownictwa wystąpili przedstawiciele trzeciej co do wielkości tendencji, którą notabene wiele punktów programowych łączy z pierwszą,
W konsekwencji wzmocniła się ta druga, popierana zresztą przez najmniejszą (czwartą) oraz zapewne przez byłą mniejszość Lutte Ouvriere, która przed II Kongresem złożyła akces do NPA.

A byłeś już od

A byłeś już od specjalisty? Gdy będzie jakaś rewolucja to jesteś pierwszy na mojej liście. jesteś gorszy niż czarny baron i biała gwardia. Zamęczysz zagadasz wszystkie ludzkie odczucia. Tu nie ma miejsca na dyskusje ani na jakiekolwiek zdanie w tym twoim słowotoku. Dzięki tobie doceniłem wartość cenzury.

Moje uszanowanie...

Typowe odniesienie się do konkretnej wypowiedzi dla "anarchistów" polskich, głośniej wzywających do antybolszewizmu a czasami nawet antykomunizmu niż konsekwentnego antykapitalizmu czy rewolucji socjalnej. Ten komentarz tylko potwierdza, do czego mogliby być zdolni "anarchiści" polscy, gdyby faktycznie to im przypadło w udziale "pociągać za sznurki" w rzeczywistości porewolucyjnej w Polsce - oczywiście gdybyśmy mieli do czynienia z taką sytuacją. Nie należy się zatem dziwić, ze inny "anarchista - Xavier, broni "wszelkich demokratycznych wyborów" czy wręcz Kiereńskiego kontynuującego wojnę i zwalczającego bolszewików i... anarchistów.
Rozumiem, że gdyby mu przyszło żyć w Republice Weimarskiej przełomu lat 20-tych i 30-tych uszanowałby "demokratyczny wybór większości społeczeństwa" i pozwolił dojść wo władzy nazistom. W końcu trzeba bronić demokratycznego wyboru większości, by historia nie powtórzyła się jako farsa...;))

CZARNO NA BIAŁYM

Nie zgodzę się z Tobą, Rot Froncie, to nie jest wpis anarchisty, Ten "czarny baron" i "biała gwardia" sugerują czarno na białym, że wyszedł on spod pióra posttrockisty. Anarchiści, tak jak większość sceny politycznej naszego krajowego zaścianka, użyliby zwrotu "czerwony baron".
Ci (zweryfikowani) z redakcji CIA puścili właśnie zatrzymany komentarz - nic dziwnego, że wpisy skumulowały się. To robi przytłaczające wrażenie, zwłaszcza gdy reszta nie ma wiele do powiedzenia.
Aprobata cenzury politycznej w ustach posttrockistów nas nie dziwi. Do ich pogróżek zdążyliśmy się już przyzwyczaić.

Być może jest tak jak

Być może jest tak jak napisaliście. Komentarze jednych i drugich to jednak emanacja degrengolady ideowej i politycznej obu środowisk. Anarchiści i posttrockiści nie mając wielu argumentów na obronę swojego hurraoptymizmu, zniżają się do poziomu oportunistycznych reformistów socjaldemokratycznych czy nawet obrońców "czarnego barona" lub Kiereńskiego. Tak robią "rewolucję", bo nie chcą jej "oddać bolszewikom"...
Retoryka jednych jak i drugich nakłada się na "walkę z defetystami i malkontentami".

nie chce mi się odpowiadać

nie chce mi się odpowiadać komuś kto ma chyba jakieś zaburzenia i jak mu sie pisze że nie interesują mnie SEKCIARSKIE WOJENKI W WASZEJ ŚMIESZNEJ PIASKOWNICY to on zaczyna opowiadać o szczegółach cięzkich bojów z posttrockistami czy kimś tam innym :)

obecną sytuację chyba dobrze opisuje ten artykuł:

http://www.guardian.co.uk/world/2011/feb/15/egyptian-army-hijacking-revo...
zwłaszcza ostatni akapit

"Many of us are now realising that a very well thought-out plan is unfolding step by step from the military, who of course have done very well out of the political and economic status quo. These guys are expert strategic planners after all, and with the help of some elements of the old regime and some small elements of the co-opted opposition, they're trying to develop a system that looks vaguely democratic but in reality just entrenches their own privileges."

strajki chyba ciągle trwają aczkolwiek informacje o nich nieco przycichły. Armia nie wydała tego zakazu którym grozi od niedzieli, ale dalej namawia żeby wracać do pracy
Radykalna lewica ciagle próbuje budować ruch strajkowy, odrzuca negocjacje tego "małego elementu opozycji" z armią jako nieistotne

powstają też jakieś grupy "ekspertów" koalicje ciężko to ogarnąć kto jest kim i z kim trzyma, dlaczego, po co i jakie ma poparcie:

http://www.thedailynewsegypt.com/human-a-civil-rights/coalition-of-profe...

"What we see in the media of corruption cases means that there are enough resources to meet our demands. We can at least diminish the gap in wages between workers and managers," Abdallah said.
ale w jakim sektorze?

o różnicach pomiędzy

o różnicach pomiędzy nacjonalistycznym panarabizmem z czasów walki z kolonializmem, a obecnym

But this is not an exact replica of the pan-Arab nationalism of those days. Then, pan-Arabism was a direct response to Western domination and the 1948 establishment of the state of Israel. Today, it is a reaction to the absence of democratic freedoms and the inequitable distribution of wealth across the Arab world.

We are now witnessing the emergence of a movement for democracy that transcends narrow nationalism or even pan-Arab nationalism and which embraces universal human values that echo from north to south and east to west.

This is not to say that there is no anti-imperialist element within the current movement. But the protests in Egypt and elsewhere promote a deeper understanding of human emancipation, which forms the real basis for freedom from both repression and foreign domination.

http://english.aljazeera.net/indepth/opinion/2011/02/201121115231647934....

DOCENIAMY WYSIŁKI "WOJSKOWYCH PLANISTÓW"

Nie kwestionujemy, anonimie, informacji zaczerpniętych przez ciebie z "The Guardian" czy "The Daily News Egipt" - cenimy kompetentnych dziennikarzy i doceniamy wysiłki "wojskowych planistów". Ruch kołowy na Placu Tahrir, jak można się było spodziewać, został już przywrócony. Miasteczka namiotowe i barykady zniknęły.
Fasada egipskiego kapitalizmu zależnego zostanie po części tylko odnowiona.
Spór z tobą, i takimi jak ty, dotyczy czegoś innego - roli radykalnej lewicy, a ściślej roli nowej radykalnej lewicy w Egipcie. Co przekłada się na jej rolę w Polsce.
Nie wmówisz nam, że to ona - po tym jak politycznie niezaistniała na placu Tahrir - teraz organizuje i koordynuje spontaniczne i nieskoordynowane przecież akcje strajkowe.
"Rewolucyjni socjaliści", czytaj: posttrockiści, mogą co najwyżej organizować debaty internetowe, zbierać i rozpowszechniać informacje o protestach. Mają nawet kłopot z weryfikacją napływających z różnych źródeł często sprzecznych wiadomości. Nie rzadko są to tylko plotki. Brak zakorzenionych w egipskiej klasie robotniczej organizacji lewicowych upoważnia nas do wysunięcia tezy, że uprawiasz tu przede wszystkim propagandę, co udowadniasz zresztą każdym wpisem i "antysekciarskim" zacięciem.

no wreszcie jakiś konkretny

no wreszcie jakiś konkretny wpis, aczkolwiek częśc to znowu bzdury , ale potrafisz jednak normalnie mówić
a kto twierdzi ze koordynuje - nie ja, Opieram się na informacjach przekazywanych w internecie m.in właśnie przez nich i wyraźnie napisałem w jednym z wpisów wyżej że te strajki NIE SĄ koordynowane. radykalna lewica w Egipcie jest prawdoodobnie o wiele za mała żeby to robić, chociaż pewnie próbuje. To jest zupelnie niezależny od lewicy ruch, z niektórych informacji (tych które podałem wyzej wynika ze nie tylko radykalan lewica ale tez inni próbują to organizować żeby w ogóle dało się zebrać jakies postulaty - w jednym z linków o tej jakiejsc koalicji jest mowa o tym że "workers must organize"

kolejne informacje jakie udało mi sie znaleźć:

(z wczoraj) Analysis: Egypt army faces challenge over workers, subsidies

http://www.reuters.com/article/2011/02/15/us-egypt-economy-idUSTRE71E46V...

(z dzisiaj)
Military eager for Egypt to return to work
http://www.reuters.com/article/2011/02/16/us-egypt-idUSTRE70O3UW20110216

dzisiaj strajki dalej trwają:
http://www.alarabiya.net/articles/2011/02/16/137862.html

tu interweniowała armia dzisija rano usuwając blokade:
http://english.ahram.org.eg/News/5704.aspx

Egipt

Skąd my to znamy....
Teraz tylko czekać jak z nie całych 6 miesięcy sprawowania władzy przez wojsko zrobi się rok a później jakiś trep stwierdzi że za sprawowania władzy przez armię sytuacja uległa poprawię więc wybory nie są już tak potrzebne......................

mozliwe tylko że to

mozliwe tylko że to niektóre grupy opozycji własnie wzywają żeby je przesunąć na później. Partie mają problem z Bractwem Muzułmańskim bo ono jest jedynym w miarę zorganizowanym stronnnictwem i dlatego ma przewagę nad resztą inni chca więcej czasu

ŻARTY SE ROBISZ?

Napisałeś również: "Radykalna lewica ciągle próbuje budować ruch strajkowy",
Mam zatem pytanie - od podstaw czy od góry? Może raczej chce na ten ruch nałożyć polityczną czapę w postaci międzynarodowej organizacji "rewolucyjnych socjalistów" i narzucić mu swój UNIWERSALNY PROJEKT POLITYCZNY?
Świadczą o tym oświadczenia, o których nie przypadkiem nie chcesz dyskutować oraz praktyka, znana chociażby z krajowej łączki.
Zwerbowanie jakiegoś watażki związkowego lub przywódcy strajku to typowa droga na skróty.
Macie już w Tunezji i Egipcie jakiegoś "dyżurnego robotnika", czy wciąż kurczowo trzymacie się uczelni? Koordynujecie akcje w internecie i w skali międzynarodowej - licznych konkurujących, a czasem również współpracujących ze sobą, "międzynarodówek"?
Zauważyliśmy, że na Kongresie NPA Tunezja była już reprezentowana. Za zrewoltowany Egipt na razie wypowiada się w waszym imieniu i w imieniu "pracowników" Hossam el-Hamalawi.

W.B. idź do lekarza bo masz

W.B. idź do lekarza bo masz sraczkę słowną. Wiem że jest kiepska służba zdrowia i do internisty trudno się dostać ale spróbuj na pogotowie. pliz.

Dzisiaj

idę na "Lewicę, islam i rewolucję". Spotkanie o 18,15 - Warszawa, Krakowskie Przedmieście 6. Może się tam spotkamy?
Terapia zbiorowa wszystkim się przyda.

I jak tam było na terapii -

I jak tam było na terapii - były jakieś gry interpersonalne... Symulacje zdobywania pałacu zimowego - tworzenie awangardy klasowej, instruowanie Egipcjan co czynić mają itd..

I TU SIĘ MYLISZ

Po spotkaniu Pracowniczej Demokracji poświęconym "Rewolucji w Egipcie" (ok. 30 osób), przedwczorajszym PAN-owskim ("Rewolucja czy rewolta?"), wczorajsze ("Lewica, islam i rewolucja") zgromadziło 21 osób, którym daleko było do hurrarewolucjonizmu czy hurraoptymizmu.
Rewolucyjnych maruderów spotkać można już tylko w internecie. Dobijanie ich w tej sytuacji nie jest konieczne. Wystarczy, że taki sam stuknie się w głowę.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.